[Reportaż] "Ląduję w nocy na lotnisku Bejrut-Rafic Hariri...". Juliusz Słowacki w drodze do Libanu

„Na górze Libanu pracowałem trochę i owoc moich marzeń także ze mną wędruje. Myślałem nawet zamknąć go w butelce, aby na przypadek rozbicia można go rzucić w morze, i tak coś po sobie ocalić” - fragment „Listów do matki”
 [Reportaż]
/ Michał Bruszewski

Juliusz Słowacki to jeden z najwybitniejszych europejskich poetów, polski Wieszcz Narodowy, wybitny przedstawiciel romantyzmu i mesjanizmu, dramaturg oraz epistolograf. Słowacki wszelako był także podróżnikiem. Jedno z jego najwybitniejszych dzieł – poemat Anhelii miał powstać w czasie mistycznej podróży przez Liban. Udałem się szlakiem polskiego poety, by osobiście się przekonać co natchnęło Juliusza Słowackiego do napisania tak wybitnego dzieła.

Ląduję w nocy na lotnisku Bejrut-Rafic Hariri. Docieram do stolicy Libanu. Jadę przez Bejrut. Jest noc. Mrok jak oko wykol. W stolicy nie ma światła. Liban boryka się z wieloma problemami – od geopolitycznych, na ekonomicznych kończąc. Okresy kiedy nie ma prądu to jedna z konsekwencji problemów tego kraju. Im dłużej będę w Libanie, im więcej go poznam tym większe będzie we mnie narastało wzruszenie i wzburzenie, że tak cywilizacyjnie bogaty kraj został doprowadzony na skraj funkcjonowania, że ziemia świętych jest tak traktowana przez jej sąsiadów, że – kończąc – Zachód tylko mówi o pomaganiu Libanowi robiąc nadzieję jego wspaniałym mieszkańcom, a na gadaniu się tylko kończy. Obracam medal. Będę także zbudowany i naładowany patriotyczną dumą z tytułu postawy Polaków, polskiego dziedzictwa, polskości w Libanie. Ale nie wyprzedzajmy faktów. Bejrut by night intryguje na znany reporterom wojennym sposób. Jest ciemny i mocny jak bliskowschodnia kawa. W mroku, na ulicach, dostrzegam postawione taktyczne mury, druty kolczaste. To pozostałość po blokowaniu „Saury” – ulicznej rewolucji, która przeszła jak piaskowa burza przez stołeczne ulice. Niedawno wróciłem spod Kijowa, gdzie pisałem reportaże o rosyjskich zbrodniach ludobójstwa w Buczy i Borodiance. To uświadamia mi w jak szalonych czasach żyjemy. Ale wiem doskonale by nie oceniać kraju przez pryzmat żyletek wieńczących zwijane w koła druty koncentriny ale aby spojrzeć na ludzi, mieszkańców danego kraju. Wiem to za Słowackim, który pisał w „Anhellim”: „więc chcę być przyjacielem waszym i zrobić przymierze między wami a moim ludem, abyście byli w ziemi gościnnej i w kraju dobrze życzących”.

 

"Liban to przesłanie"

„Liban to coś więcej niż kraj, to przesłanie” – mawiał Papież-Polak Jan Paweł II. Droga Słowackiego na libańską ziemię nie trwała tylko wtedy gdy przekroczył bakburtę statku by dopłynąć do jednego z bliskowschodnich portów. Nie. Ta droga zaczęła się długo wcześniej. Co ukształtowało Juliusza Słowackiego? Jeden z największych polskich poetów młodzieńcze lata spędził w Krzemieńcu i Wilnie. Bezsprzecznie największy wpływ miała na młodego Juliusza, jego matka, Salomea. To jej poświęcił wiele zdań spisując swoje refleksje i przeżycia w listach. Po stracie męża, Salomea, związała się z profesorem Uniwersytetu Wileńskiego Augustem Becu. To pozwoliło Juliuszowi rozwinąć towarzyskie skrzydła w inteligenckiej bohemie. Poznał Adama Mickiewicza, Joachima Lelewela, Jana i Jędrzeja Śniadeckich. Wybrał prawo. Studiował w latach 1825-28. Ale to polski patriotyczny żar, który się w nim tlił stał się sensem jego życia, a nie studia. Wbrew opinii ojczyma, który był ugodowcem, oburzającym się na młodych „wywrotowców” do których zaliczał się Juliusz. W 1831 roku Juliusz Słowacki zostaje kurierem dyplomatycznym powstańczego Rządu Narodowego. Jedzie do Drezna, Londynu i Paryża. Każda podróż zaczyna się od pierwszego kroku. W zapomnienie poszła praca w „carskiej” Komisji Rządowej Przychodów i Skarbu, którą miał w 1829 roku. Pokolenie Słowackiego przeżywa wstrząs – ich piękna walka o wolność zderza się z sadystyczną i brutalną żądzą rosyjskiego sołdata. To pokolenie później będzie widziało Polskę wiszącą na krzyżu jak Jezusa, umierającą za coś więcej niż własna wolność. Trwa powstanie listopadowe. Car Mikołaj I Romanow stwierdza: „Nie wiem, czy będzie jeszcze kiedy jaka Polska, ale tego jestem pewien, że nie będzie już Polaków”. Leje się polska, litewska, ukraińska i białoruska krew. Korpus Iwana Dybicza wkracza na polskie tereny. Maszeruje na Warszawę. Powstańcza armia zastępuje mu drogę na stolicę pod Olszynką Grochowską. Dybicz jest przerażony. Jego kawaleria zostaje zmasakrowana, a Polacy postawili twardy opór. Wojna trwa. Dla polskich poetów to chwila uniesienia. Dla Puszkina, rosyjskiego pisarza, to żądza krwi. Autor „Eugeniusza Oniegina” pisze: „należy ich zdusić, powolność nasza jest męcząca. Dla nas bunt Polski to sprawa domowa, prastara, dziedziczna rozterka”. Puszkin zapomniał, że jeszcze chwilę temu tłumaczył poematy Adama Mickiewicza i został zesłany za krytykę carskiej tyranii. Wygrywa w nim polakożerstwo znane w Rosji od pokoleń.

 

Sława

Okres powstania listopadowego przynosi rozgłos twórczości Juliusza Słowackiego. Świadomość wojny o wolność płynie żyłami młodego poety, wyostrza jego zmysły, jest jego natchnieniem. Słowacki przeżywa bardzo dramatycznie insurekcję. Wydaje „Hymn”, „Kulig” oraz „Odę do wolności”. Poeta może się pochwalić trzema tomami poezji, które jednak, z uwagi, na konflikt polityczny w łonie Wielkiej Emigracji trafiają ostatecznie na niekorzystny czas. Poezję Słowackiego skrytykował Adam Mickiewicz. „Jeden z Polaków mówił mi zdanie, jakie dał Mickiewicz o moich dwu tomikach… powiedział, że moja poezja jest śliczna, że jest to gmach piękną architekturą stawiony, jak wzniosły kościół — ale w kościele Boga nie ma … Prawda, że śliczne i poetyczne zdanie” – kpił Juliusz Słowacki w liście do matki, Salomei.

Słowacki rusza w dalszą podróż. Trafia do Genewy. Jest zafascynowany alpejską przyrodą. Pędzi dalej. W Rzymie zaprzyjaźnia się z Zygmuntem Krasińskim. „Trzeci” Narodowy Wieszcz (po Słowackim i Mickiewiczu) docenia poezję swego przyjaciela. Słowacki znów rusza na podróżniczy szlak. W latach 1836-1837 wyrusza do Grecji, Egiptu oraz Ziemi Świętej. Czas ten będzie wyjątkowo zdobił jego artystyczny dorobek. Powstają „Hymn o zachodzie słońca”, „Podróż do Ziemi Świętej z Neapolu”, „Rozmowa z piramidami”, „Poema Piasta Dantyszka herbu Leliwa o piekle”, „Beatrix Cenci”. Powstaje wszelako przede wszystkim poemat „Anhelii” – przez Cypriana Kamila Norwida uznawany za najwybitniejsze dzieło w dorobku Słowackiego. O pobycie w Ghazir Juliusza Słowackiego przyjdzie mi jeszcze więcej napisać, ale oddajmy głos samemu poecie. „Miejsce prawdziwie bezludne, klasztor zbudowany na skale, dobrzy księża ormiańscy, piękne kwiaty rozwijające się wiosną w górach” – pisze Słowacki w liście do matki opisując klasztor św. Antoniego w którym pisze „Anhelliego”. „Wszystko to miłe mi zostawiło wrażenie” – kontynuuje. „Prawda co powiadają ludzie wschodni, że kto raz tamtejszego powietrza zakosztował, to jeżeli może, nazad znów powraca, mimo wszystkich niewygód ciągłej podróży. Tak tam dziwne i lekkie jest życie, że mi teraz Europa ciemną się wydaje. Poczerniały domy, zgęstniało powietrze, na zwierciadło marzeń, ktoś chuchnął i zamgliło szkło (…) Chciałbym jeszcze raz być w Libanie” – pisał z nostalgią.

 

Liban

Jak Juliusz Słowacki trafił do Libanu? Z wybitnego poety i powstańczego dyplomaty Juliusz Słowacki stał się pełnokrwistym globtroterem – gdybyśmy chcieli użyć dzisiejszego języka. „Za mną był morski brzeg, i nad falami okrętów tłum, jako łabędzie stado, które ogarnął sen pod ruinami. I zdjął mię wielki płacz, gdy tą gromadą, poranny zachwiał wiatr i pędził dalej. Jakby girlandę dusz w błękitność bladą” – pisał. Z Rzymu wyruszył do Grecji oswobodzonej spod tureckiej okupacji, a następnie do Egiptu. Z zachwytem oglądał ruiny greckich świątyń oraz piramidy. Następnym krokiem była Ziemia Święta. I choć wiele pisano o antyklerykalizmie i fatalizmie Juliusz Słowackiego to podróż przez Bliski Wschód wywarła na nim ogromne duchowe wrażenie. „Jeździłem do Morza Martwego, do Betlejem, gdzie także na żłobku Chrystusa słuchałem odprawionej mszy. Wszystkie te okolice Jerozolimy napełniają serce jakąś prostotą i świętością. Miło być w prostej grocie, gdzie anieli zwiastowali pasterzom narodzenie Pana (…) A ziemia ta, o! Droga moja, jak piękna!” – ekscytował się w liście do matki.

W starszych opracowaniach dotyczących Juliusza Słowackiego nie pojawia się określenie „Liban” na jego dalszą destynację podróży. Pisano, że wyruszył do Syrii. Dlatego muszę napisać kilka zdań o Libanie – w znaczeniu historycznej krainy, a nie li tylko państwowości. Nazwa Liban ma genezę w semickim słowie LBN semantycznie połączonym z bliskoznacznymi słowami w regonie znaczącymi po prostu „biały” (lub „mleko”). Łączy się to z bielą śniegu pokrywającego góry Libanu. Jest to starożytna kraina. To na tym terytorium lokowała się Fenicja. Z resztą ta starożytna tradycja jest tam silna po dziś dzień. Byblos, czyli Dżubajl, to fenicki port i miasto, które funkcjonuje po dziś dzień, będąc najdłużej zamieszkałym ludzkim skupiskiem na całym świecie. Czuć to spacerując po serpentynach ulic. Nawet gdy się zgubimy zwiedzając Byblos mamy pewność, że trafimy za rogiem na jakieś historyczne dziedzictwo z którejś z epok. To żywa podróż przez historię. Stąpanie po światach, które teoretycznie już nie istnieją. Wróćmy wszelako do historii. Od VII w. nad ziemiami tymi panowała Asyria, Babilonia, Persja, Macedonia, Ptolemeusze oraz Seleucydzi. W 64-63 r. p.n.e. wchodziła w skład Syrii – rzymskiej prowincji. Po rozpadzie Imperium Romanum weszła w skład Bizancjum. Od VII w. wraz z ekspansją islamu została podbita przez Arabów. Liban był częścią państwa Tulunidów, Ichszydydów i Fatymidów. W czasie krucjat (1098-1291) zajęty przez krzyżowców, później podbity przez Mameluków. Od XVI w. był częścią Imperium Osmańskiego (uzyskując w 1861 r. autonomię). Przypomnijmy, że Juliusz Słowacki wyprawił się do Libanu w 1837 roku. Ponieważ w moim reportażu przeszłość miesza się z teraźniejszością, a nawet libańską przyszłością chciałbym przekazać kilka informacji dotyczących dalszych, po podróży Słowackiego, losów tej krainy. Podczas I wojny światowej stacjonowali w Libanie Francuzi i Anglicy. Z tytułu porozumień mocarstw kolonialnych ziemie te zostały częścią Syrii pod francuskim mandatem. W 1926 roku Liban przekształcono w republikę. W 1941 r. oficjalnie ogłoszono niepodległość, którą uznano dwa lata później. Współczesny Liban ma ustrój zwany „demokracją konfesyjną”, w praktyce oznacza to, iż poszczególne grupy etniczno-religijną mają stanowiska w instytucjach rządowych z tytułu swojego rodowodu (chrześcijanin zostaje prezydentem, muzułmanin sunnita – premierem, muzułmanin szyita – przewodniczącym parlamentu). Wspominałem o „Saurze”, czyli rewolucji z lat 2019-2020, która m.in. sprzeciwiała się temu modelowi rządów. Pamiętajmy, że w XX w. Liban nazywano „Szwajcarią Bliskiego Wschodu”, był to zamożny kraj z przebojowymi pod względem biznesowym elitami. XX w. jednak był dla Libanu naznaczony szeregiem wojen wyniszczających kraj. Liban jest poligonem bliskowschodniej – a nawet światowej – geopolityki. W 1958 r. doszło do tzw. kryzysu libańskiego, od 1975 r. do 1990 r. trwała wojna domowa – a w międzyczasie Izrael przeprowadzał inwazje na kraj (w 1978 r. oraz 1982 r.). Następną interwencję Izrael przeprowadził w 2006 r. Rok wcześniej miała miejsce tzw. cedrowa rewolucja, która chciała ograniczyć rolę Syrii w Libanie. Od 2011 r. czyli na fali Arabskiej Wiosny, kraj mierzył się z zagrożeniem kolejnej wojny domowej, a następnie armia libańska toczyła boje z enklawą tzw. Państwa Islamskiego. Oprócz tak wielu militarnych zagrożeń i tragedii kraj spotkał kolejny cios w postaci eksplozji w bejruckim porcie, która miała miejsce 4 sierpnia 2020 r. Jako jedną z przyczyn wybuchu podaje się zaprószenie ogniem łatwopalnej chemii składowanej w porcie. Wybuch zabił co najmniej 220 osób, poranił 6 tysięcy, pozbawił domów 300 tys. mieszkańców stolicy. Pamiętajmy też, że relatywnie malutki Liban przyjął największą liczbę uchodźców wojennych na głowę jednego mieszkańca – ma populację 5 mln mieszkańców w tym 1,5 mln to przybyli uchodźcy. Pomimo tak trudniej sytuacji cały czas są zachowane miejsca pamięci o Polakach odwiedzających Liban na przestrzeni dziejów.

„O! niewiadoma ta boleść nikomu, jaka się w moim sercu  dziś zamyka! Wracam na Liban, do mojego domu” – pisał polski poeta w „Ojcu zadżumionych”. Jednym z tych, który odwiedzał Liban i zostawił po sobie ważny ślad był Juliusz Słowacki.
Michał Bruszewski

Bibliografia: Fragmenty „Listy do matki” Juliusza Słowackiego za: Kazimierz Gajowy, Paweł Rakowski, Liban – więcej niż przewodnik, Wydawnictwo Alter, Warszawa 2020; Mariusz Rosiak, Liban – przewodnik biblijny, Wydawnictwo TUM, Wrocław 2019; Maria Dernałowicz, Juliusz Słowacki, INTEPRESS,

Warszawa 1981.
Zrealizowano w ramach stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego


 

POLECANE
Duńscy naukowcy: Przystąpienie Ukrainy może doprowadzić do rozpadu UE z ostatniej chwili
Duńscy naukowcy: Przystąpienie Ukrainy może doprowadzić do rozpadu UE

W ocenie dwóch duńskich profesorów, konsekwencje potencjalnego przyjęcia Ukrainy do Unii Europejskiej mogą okazać się katastrofalne dla spajających UE instytucji.

Najnowszy sondaż. Tak Polacy oceniają prezydenturę Karola Nawrockiego z ostatniej chwili
Najnowszy sondaż. Tak Polacy oceniają prezydenturę Karola Nawrockiego

57,5 proc. badanych ocenia prezydenturę Karola Nawrockiego pozytywnie, przeciwnego zdania jest tylko 32,9 proc. - wynika z sondażu United Surveys dla Wirtualnej Polski.

Obrońcy dobrych pedofilów ogłosili koniec działalności tylko u nas
Obrońcy "dobrych pedofilów" ogłosili koniec działalności

Jedna z najbardziej znanych organizacji normalizujących pedofilię ogłosiła koniec swojej działalności. Jej działacze nie widzą już sensu w dalszych działaniach: nastroje na świecie zmieniły się tak, że nikt nie chce już słuchać o rzekomej potrzebie destygmatyzacji niebezpiecznych parafilii! 

Javeliny dla Polski. USA zatwierdziły sprzedaż uzbrojenia z ostatniej chwili
Javeliny dla Polski. USA zatwierdziły sprzedaż uzbrojenia

– Kolejne Javeliny dla Wojska Polskiego – podkreślił wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz, informując o udzieleniu zgody przez Departament Stanu na sprzedaż pocisków Javelin dla Polski.

Norwegia wyśle do Polski kolejny kontyngent F-35 Wiadomości
Norwegia wyśle do Polski kolejny kontyngent F-35

Norweskie Siły Zbrojne potwierdziły w czwartek PAP, że przygotowują wysłanie do Polski kolejnego kontyngentu samolotów bojowych. Misja ma rozpocząć się jesienią.

Jeden z najbliższych doradców Putina podał się do dymisji gorące
Jeden z najbliższych doradców Putina podał się do dymisji

Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow potwierdził w czwartek informacje rosyjskich i zagranicznych mediów o rezygnacji przez Dmitrija Kozaka, jednego z najbliższych doradców Władimira Putina, ze stanowiska zastępcy szefa administracji (kancelarii) prezydenta Rosji.

Skandal w Krokowej. Tablica pamiątkowa dla oficerów Wehrmachtu Wiadomości
Skandal w Krokowej. Tablica pamiątkowa dla oficerów Wehrmachtu

W Krokowej pojawiła się tablica upamiętniająca trzech żołnierzy walczących w armii Hitlera. Sprawa budzi emocje, a jeszcze większe kontrowersje wywołuje film dokumentalny Marii Wiernikowskiej, który ukazał się na Kanale Zero.

Incydent w Nowej Wsi. Dron spadł na teren oczyszczalni ścieków Wiadomości
Incydent w Nowej Wsi. Dron spadł na teren oczyszczalni ścieków

Zdarzenie odnotowano w środę w Nowej Wsi (woj. małopolskie). Na teren miejscowej oczyszczalni ścieków spadł dron. Jak poinformował dzień później Urząd Gminy Skała, urządzenie należało do kategorii rekreacyjnych i służyło „głównie do zabawy i nauki latania”.

Kryminalny hit powraca. Jest data premiery Wiadomości
Kryminalny hit powraca. Jest data premiery

Platforma HBO Max ujawniła datę premiery i teaser trzeciego sezonu popularnego serialu kryminalnego „Odwilż”. Nowe odcinki, realizowane ponownie w Szczecinie, będzie można oglądać od 17 października.

Przyszłość Polski zależy od naszej odporności na wycie tylko u nas
Przyszłość Polski zależy od naszej odporności na wycie

Pisanie o tym, że Polska znajduje się na historycznym zakręcie to truizm. To oczywiste, chyba wszyscy już to widzą. Obiektywnie znaleźliśmy pomiędzy żarnami rosyjskim i niemiecki, z których każde ma swój pomysł na zagospodarowanie polskiej mąki.

REKLAMA

[Reportaż] "Ląduję w nocy na lotnisku Bejrut-Rafic Hariri...". Juliusz Słowacki w drodze do Libanu

„Na górze Libanu pracowałem trochę i owoc moich marzeń także ze mną wędruje. Myślałem nawet zamknąć go w butelce, aby na przypadek rozbicia można go rzucić w morze, i tak coś po sobie ocalić” - fragment „Listów do matki”
 [Reportaż]
/ Michał Bruszewski

Juliusz Słowacki to jeden z najwybitniejszych europejskich poetów, polski Wieszcz Narodowy, wybitny przedstawiciel romantyzmu i mesjanizmu, dramaturg oraz epistolograf. Słowacki wszelako był także podróżnikiem. Jedno z jego najwybitniejszych dzieł – poemat Anhelii miał powstać w czasie mistycznej podróży przez Liban. Udałem się szlakiem polskiego poety, by osobiście się przekonać co natchnęło Juliusza Słowackiego do napisania tak wybitnego dzieła.

Ląduję w nocy na lotnisku Bejrut-Rafic Hariri. Docieram do stolicy Libanu. Jadę przez Bejrut. Jest noc. Mrok jak oko wykol. W stolicy nie ma światła. Liban boryka się z wieloma problemami – od geopolitycznych, na ekonomicznych kończąc. Okresy kiedy nie ma prądu to jedna z konsekwencji problemów tego kraju. Im dłużej będę w Libanie, im więcej go poznam tym większe będzie we mnie narastało wzruszenie i wzburzenie, że tak cywilizacyjnie bogaty kraj został doprowadzony na skraj funkcjonowania, że ziemia świętych jest tak traktowana przez jej sąsiadów, że – kończąc – Zachód tylko mówi o pomaganiu Libanowi robiąc nadzieję jego wspaniałym mieszkańcom, a na gadaniu się tylko kończy. Obracam medal. Będę także zbudowany i naładowany patriotyczną dumą z tytułu postawy Polaków, polskiego dziedzictwa, polskości w Libanie. Ale nie wyprzedzajmy faktów. Bejrut by night intryguje na znany reporterom wojennym sposób. Jest ciemny i mocny jak bliskowschodnia kawa. W mroku, na ulicach, dostrzegam postawione taktyczne mury, druty kolczaste. To pozostałość po blokowaniu „Saury” – ulicznej rewolucji, która przeszła jak piaskowa burza przez stołeczne ulice. Niedawno wróciłem spod Kijowa, gdzie pisałem reportaże o rosyjskich zbrodniach ludobójstwa w Buczy i Borodiance. To uświadamia mi w jak szalonych czasach żyjemy. Ale wiem doskonale by nie oceniać kraju przez pryzmat żyletek wieńczących zwijane w koła druty koncentriny ale aby spojrzeć na ludzi, mieszkańców danego kraju. Wiem to za Słowackim, który pisał w „Anhellim”: „więc chcę być przyjacielem waszym i zrobić przymierze między wami a moim ludem, abyście byli w ziemi gościnnej i w kraju dobrze życzących”.

 

"Liban to przesłanie"

„Liban to coś więcej niż kraj, to przesłanie” – mawiał Papież-Polak Jan Paweł II. Droga Słowackiego na libańską ziemię nie trwała tylko wtedy gdy przekroczył bakburtę statku by dopłynąć do jednego z bliskowschodnich portów. Nie. Ta droga zaczęła się długo wcześniej. Co ukształtowało Juliusza Słowackiego? Jeden z największych polskich poetów młodzieńcze lata spędził w Krzemieńcu i Wilnie. Bezsprzecznie największy wpływ miała na młodego Juliusza, jego matka, Salomea. To jej poświęcił wiele zdań spisując swoje refleksje i przeżycia w listach. Po stracie męża, Salomea, związała się z profesorem Uniwersytetu Wileńskiego Augustem Becu. To pozwoliło Juliuszowi rozwinąć towarzyskie skrzydła w inteligenckiej bohemie. Poznał Adama Mickiewicza, Joachima Lelewela, Jana i Jędrzeja Śniadeckich. Wybrał prawo. Studiował w latach 1825-28. Ale to polski patriotyczny żar, który się w nim tlił stał się sensem jego życia, a nie studia. Wbrew opinii ojczyma, który był ugodowcem, oburzającym się na młodych „wywrotowców” do których zaliczał się Juliusz. W 1831 roku Juliusz Słowacki zostaje kurierem dyplomatycznym powstańczego Rządu Narodowego. Jedzie do Drezna, Londynu i Paryża. Każda podróż zaczyna się od pierwszego kroku. W zapomnienie poszła praca w „carskiej” Komisji Rządowej Przychodów i Skarbu, którą miał w 1829 roku. Pokolenie Słowackiego przeżywa wstrząs – ich piękna walka o wolność zderza się z sadystyczną i brutalną żądzą rosyjskiego sołdata. To pokolenie później będzie widziało Polskę wiszącą na krzyżu jak Jezusa, umierającą za coś więcej niż własna wolność. Trwa powstanie listopadowe. Car Mikołaj I Romanow stwierdza: „Nie wiem, czy będzie jeszcze kiedy jaka Polska, ale tego jestem pewien, że nie będzie już Polaków”. Leje się polska, litewska, ukraińska i białoruska krew. Korpus Iwana Dybicza wkracza na polskie tereny. Maszeruje na Warszawę. Powstańcza armia zastępuje mu drogę na stolicę pod Olszynką Grochowską. Dybicz jest przerażony. Jego kawaleria zostaje zmasakrowana, a Polacy postawili twardy opór. Wojna trwa. Dla polskich poetów to chwila uniesienia. Dla Puszkina, rosyjskiego pisarza, to żądza krwi. Autor „Eugeniusza Oniegina” pisze: „należy ich zdusić, powolność nasza jest męcząca. Dla nas bunt Polski to sprawa domowa, prastara, dziedziczna rozterka”. Puszkin zapomniał, że jeszcze chwilę temu tłumaczył poematy Adama Mickiewicza i został zesłany za krytykę carskiej tyranii. Wygrywa w nim polakożerstwo znane w Rosji od pokoleń.

 

Sława

Okres powstania listopadowego przynosi rozgłos twórczości Juliusza Słowackiego. Świadomość wojny o wolność płynie żyłami młodego poety, wyostrza jego zmysły, jest jego natchnieniem. Słowacki przeżywa bardzo dramatycznie insurekcję. Wydaje „Hymn”, „Kulig” oraz „Odę do wolności”. Poeta może się pochwalić trzema tomami poezji, które jednak, z uwagi, na konflikt polityczny w łonie Wielkiej Emigracji trafiają ostatecznie na niekorzystny czas. Poezję Słowackiego skrytykował Adam Mickiewicz. „Jeden z Polaków mówił mi zdanie, jakie dał Mickiewicz o moich dwu tomikach… powiedział, że moja poezja jest śliczna, że jest to gmach piękną architekturą stawiony, jak wzniosły kościół — ale w kościele Boga nie ma … Prawda, że śliczne i poetyczne zdanie” – kpił Juliusz Słowacki w liście do matki, Salomei.

Słowacki rusza w dalszą podróż. Trafia do Genewy. Jest zafascynowany alpejską przyrodą. Pędzi dalej. W Rzymie zaprzyjaźnia się z Zygmuntem Krasińskim. „Trzeci” Narodowy Wieszcz (po Słowackim i Mickiewiczu) docenia poezję swego przyjaciela. Słowacki znów rusza na podróżniczy szlak. W latach 1836-1837 wyrusza do Grecji, Egiptu oraz Ziemi Świętej. Czas ten będzie wyjątkowo zdobił jego artystyczny dorobek. Powstają „Hymn o zachodzie słońca”, „Podróż do Ziemi Świętej z Neapolu”, „Rozmowa z piramidami”, „Poema Piasta Dantyszka herbu Leliwa o piekle”, „Beatrix Cenci”. Powstaje wszelako przede wszystkim poemat „Anhelii” – przez Cypriana Kamila Norwida uznawany za najwybitniejsze dzieło w dorobku Słowackiego. O pobycie w Ghazir Juliusza Słowackiego przyjdzie mi jeszcze więcej napisać, ale oddajmy głos samemu poecie. „Miejsce prawdziwie bezludne, klasztor zbudowany na skale, dobrzy księża ormiańscy, piękne kwiaty rozwijające się wiosną w górach” – pisze Słowacki w liście do matki opisując klasztor św. Antoniego w którym pisze „Anhelliego”. „Wszystko to miłe mi zostawiło wrażenie” – kontynuuje. „Prawda co powiadają ludzie wschodni, że kto raz tamtejszego powietrza zakosztował, to jeżeli może, nazad znów powraca, mimo wszystkich niewygód ciągłej podróży. Tak tam dziwne i lekkie jest życie, że mi teraz Europa ciemną się wydaje. Poczerniały domy, zgęstniało powietrze, na zwierciadło marzeń, ktoś chuchnął i zamgliło szkło (…) Chciałbym jeszcze raz być w Libanie” – pisał z nostalgią.

 

Liban

Jak Juliusz Słowacki trafił do Libanu? Z wybitnego poety i powstańczego dyplomaty Juliusz Słowacki stał się pełnokrwistym globtroterem – gdybyśmy chcieli użyć dzisiejszego języka. „Za mną był morski brzeg, i nad falami okrętów tłum, jako łabędzie stado, które ogarnął sen pod ruinami. I zdjął mię wielki płacz, gdy tą gromadą, poranny zachwiał wiatr i pędził dalej. Jakby girlandę dusz w błękitność bladą” – pisał. Z Rzymu wyruszył do Grecji oswobodzonej spod tureckiej okupacji, a następnie do Egiptu. Z zachwytem oglądał ruiny greckich świątyń oraz piramidy. Następnym krokiem była Ziemia Święta. I choć wiele pisano o antyklerykalizmie i fatalizmie Juliusz Słowackiego to podróż przez Bliski Wschód wywarła na nim ogromne duchowe wrażenie. „Jeździłem do Morza Martwego, do Betlejem, gdzie także na żłobku Chrystusa słuchałem odprawionej mszy. Wszystkie te okolice Jerozolimy napełniają serce jakąś prostotą i świętością. Miło być w prostej grocie, gdzie anieli zwiastowali pasterzom narodzenie Pana (…) A ziemia ta, o! Droga moja, jak piękna!” – ekscytował się w liście do matki.

W starszych opracowaniach dotyczących Juliusza Słowackiego nie pojawia się określenie „Liban” na jego dalszą destynację podróży. Pisano, że wyruszył do Syrii. Dlatego muszę napisać kilka zdań o Libanie – w znaczeniu historycznej krainy, a nie li tylko państwowości. Nazwa Liban ma genezę w semickim słowie LBN semantycznie połączonym z bliskoznacznymi słowami w regonie znaczącymi po prostu „biały” (lub „mleko”). Łączy się to z bielą śniegu pokrywającego góry Libanu. Jest to starożytna kraina. To na tym terytorium lokowała się Fenicja. Z resztą ta starożytna tradycja jest tam silna po dziś dzień. Byblos, czyli Dżubajl, to fenicki port i miasto, które funkcjonuje po dziś dzień, będąc najdłużej zamieszkałym ludzkim skupiskiem na całym świecie. Czuć to spacerując po serpentynach ulic. Nawet gdy się zgubimy zwiedzając Byblos mamy pewność, że trafimy za rogiem na jakieś historyczne dziedzictwo z którejś z epok. To żywa podróż przez historię. Stąpanie po światach, które teoretycznie już nie istnieją. Wróćmy wszelako do historii. Od VII w. nad ziemiami tymi panowała Asyria, Babilonia, Persja, Macedonia, Ptolemeusze oraz Seleucydzi. W 64-63 r. p.n.e. wchodziła w skład Syrii – rzymskiej prowincji. Po rozpadzie Imperium Romanum weszła w skład Bizancjum. Od VII w. wraz z ekspansją islamu została podbita przez Arabów. Liban był częścią państwa Tulunidów, Ichszydydów i Fatymidów. W czasie krucjat (1098-1291) zajęty przez krzyżowców, później podbity przez Mameluków. Od XVI w. był częścią Imperium Osmańskiego (uzyskując w 1861 r. autonomię). Przypomnijmy, że Juliusz Słowacki wyprawił się do Libanu w 1837 roku. Ponieważ w moim reportażu przeszłość miesza się z teraźniejszością, a nawet libańską przyszłością chciałbym przekazać kilka informacji dotyczących dalszych, po podróży Słowackiego, losów tej krainy. Podczas I wojny światowej stacjonowali w Libanie Francuzi i Anglicy. Z tytułu porozumień mocarstw kolonialnych ziemie te zostały częścią Syrii pod francuskim mandatem. W 1926 roku Liban przekształcono w republikę. W 1941 r. oficjalnie ogłoszono niepodległość, którą uznano dwa lata później. Współczesny Liban ma ustrój zwany „demokracją konfesyjną”, w praktyce oznacza to, iż poszczególne grupy etniczno-religijną mają stanowiska w instytucjach rządowych z tytułu swojego rodowodu (chrześcijanin zostaje prezydentem, muzułmanin sunnita – premierem, muzułmanin szyita – przewodniczącym parlamentu). Wspominałem o „Saurze”, czyli rewolucji z lat 2019-2020, która m.in. sprzeciwiała się temu modelowi rządów. Pamiętajmy, że w XX w. Liban nazywano „Szwajcarią Bliskiego Wschodu”, był to zamożny kraj z przebojowymi pod względem biznesowym elitami. XX w. jednak był dla Libanu naznaczony szeregiem wojen wyniszczających kraj. Liban jest poligonem bliskowschodniej – a nawet światowej – geopolityki. W 1958 r. doszło do tzw. kryzysu libańskiego, od 1975 r. do 1990 r. trwała wojna domowa – a w międzyczasie Izrael przeprowadzał inwazje na kraj (w 1978 r. oraz 1982 r.). Następną interwencję Izrael przeprowadził w 2006 r. Rok wcześniej miała miejsce tzw. cedrowa rewolucja, która chciała ograniczyć rolę Syrii w Libanie. Od 2011 r. czyli na fali Arabskiej Wiosny, kraj mierzył się z zagrożeniem kolejnej wojny domowej, a następnie armia libańska toczyła boje z enklawą tzw. Państwa Islamskiego. Oprócz tak wielu militarnych zagrożeń i tragedii kraj spotkał kolejny cios w postaci eksplozji w bejruckim porcie, która miała miejsce 4 sierpnia 2020 r. Jako jedną z przyczyn wybuchu podaje się zaprószenie ogniem łatwopalnej chemii składowanej w porcie. Wybuch zabił co najmniej 220 osób, poranił 6 tysięcy, pozbawił domów 300 tys. mieszkańców stolicy. Pamiętajmy też, że relatywnie malutki Liban przyjął największą liczbę uchodźców wojennych na głowę jednego mieszkańca – ma populację 5 mln mieszkańców w tym 1,5 mln to przybyli uchodźcy. Pomimo tak trudniej sytuacji cały czas są zachowane miejsca pamięci o Polakach odwiedzających Liban na przestrzeni dziejów.

„O! niewiadoma ta boleść nikomu, jaka się w moim sercu  dziś zamyka! Wracam na Liban, do mojego domu” – pisał polski poeta w „Ojcu zadżumionych”. Jednym z tych, który odwiedzał Liban i zostawił po sobie ważny ślad był Juliusz Słowacki.
Michał Bruszewski

Bibliografia: Fragmenty „Listy do matki” Juliusza Słowackiego za: Kazimierz Gajowy, Paweł Rakowski, Liban – więcej niż przewodnik, Wydawnictwo Alter, Warszawa 2020; Mariusz Rosiak, Liban – przewodnik biblijny, Wydawnictwo TUM, Wrocław 2019; Maria Dernałowicz, Juliusz Słowacki, INTEPRESS,

Warszawa 1981.
Zrealizowano w ramach stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego



 

Polecane
Emerytury
Stażowe