Dr Rafał Brzeski: Rosja nie osiągnęła ani jednego celu inwazji. Ani jednego

Minęło 300 dni wojny na Ukrainie, a Rosja nie osiągnęła ani jednego celu swego najazdu na sąsiedni kraj.
Zegar na wieży Kremla Dr Rafał Brzeski: Rosja nie osiągnęła ani jednego celu inwazji. Ani jednego
Zegar na wieży Kremla / Pixabay.com

Putin od lat nie krył zamiaru odbudowy rosyjskiego imperium. O takim imperium nie ma mowy bez Ukrainy, a więc konsekwentnie dąży do jej opanowania. Przez pierwsze kilkanaście lat XXI wieku usiłował zdominować ukraińskie życie polityczne za pośrednictwem swoich kukieł rządzących w Kijowie. Bez powodzenia. W 2014 roku drogą interwencji zbrojnej osiągnął połowiczny sukces – opanował Krym i ziemie wschodniego pogranicza. Ukraińcy jednak nie skapitulowali i zawiodły moskiewskie próby rozszerzenia zdobyczy. Putin zdecydował się więc, 24 lutego, na otwartą inwazję całą mocą rosyjskich sił zbrojnych.

Tym razem celem totalnej wojny rozpętanej przez Kreml nie są kolejne zdobycze terytorialne, lecz unicestwienie Ukrainy z jej państwowością, tożsamością i narodem. Według Putina Ukrainy i Ukraińców nigdy nie było i ma nie być. Stąd ludobójstwo, stąd wywózki ludności z opanowanych terytoriów w dalekie zakątki Azji podległe administracji Kremla, stąd porwania i rusyfikacja dzieci.

 

Katastrofa otoczenia geopolitycznego

Jak dotychczas Ukraina i Ukraińcy skutecznie opierają się imperialnym zamiarom Kremla i jego władcy pozującego na cara Wielkiej Rusi. Nie tylko opierają, ale przeszli do kontrofensywy i wypierania wroga z zajętych ziem. Rosjanie wycofali się spod Kijowa nie dlatego, że chcieli, tylko dlatego, że zostali przegonieni. Rosyjscy politycy buńczucznie zapowiadali, że „Rosja będzie w Chersoniu na zawsze”, ale po kilku miesiącach musieli z miasta uciekać. Żadnej z oddanych zdobyczy terytorialnych Moskwa nie opuściła w wyniku negocjacji. Wyłącznie pod zbrojnym naciskiem. Militarne porażki sprawiają, że mit wszechpotężnej Rosji słabnie. Putinowi stawiają się kolejni przywódcy byłych republik, które wybiły się na niepodległość wskutek rozpadu Związku Sowieckiego. Pomimo usilnych prób i zainwestowanych miliardów Kremlowi wymyka się nawet białoruski watażka i to Putin pojechał przed kilkoma dniami do Mińska, a nie Łukaszenka do Moskwy. Jednak i tak wyjechał bez obietnicy włączenia się Białorusi do najazdu na Ukrainę. Dalej na Północ, bez oglądania się na Kreml, Szwecja i Finlandia przystępują do NATO, przez co Bałtyk staje się wewnętrznym akwenem Sojuszu Atlantyckiego z rosyjską Flotą Bałtycką zakorkowaną w Piławie i Kronsztadzie.

W pogarszającej się sytuacji strategicznej, przy przetrzebionych siłach zbrojnych, Moskwa gwałtownie potrzebuje „pieredyszki”, żeby Ukraińców wybić z rytmu na polu walki, „ogarnąć” własne wojska, przekonać społeczeństwo, że car i Kreml panują nad sytuacją, oraz rozbić kiełkujące za granicą inicjatywy ułożenia świata bez wielkiej Federacji Rosyjskiej. W staraniach tych Moskwie pomagają cisi sojusznicy: niemiecki kanclerz Scholz i prezydent Francji Macron. Co im Putin obiecał, dokładnie nie wiadomo, ale obaj usilnie zabiegają o „rozwiązania polityczne” i rozpoczęcie rokowań „kończących walki”. Jakoś dziwnie nie wspominają o wycofaniu się Rosji z zagarniętych terytoriów Ukrainy. Wszystkich, z Krymem włącznie.

 

Do czego Moskwie potrzebny „rozejm”?

Tymczasem negocjacje, zawarcie zawieszenia broni, dyplomacja, która ma stopniowo doprowadzić do pokoju i podobna ekwilibrystyka zdecydowanie faworyzują Rosję. Pozwalają jej odetchnąć i ponownie uderzyć. Na początku grudnia Putin zapowiedział, że jego „operacja specjalna” będzie „długa”. Przerwa w walkach umożliwi kierownictwu Kremla przeprowadzenie kolejnej mobilizacji, o której ćwierkają w Moskwie wróble, przeorganizowanie wojska i przestawienie przemysłu na produkcję wojenną z pominięciem lub ograniczeniem zależności od technologii zachodnich. Jeśli Zachód rzeczywiście chce wspomagać Ukrainę, to nie może teraz pozwolić, aby wygasł impet ukraińskiej kontrofensywy. Nie wolno zostawić Rosji przyczółków, z których w wybranym przez siebie momencie mogłaby wznowić działania zbrojne.

Prawdy te są oczywiste w państwach o wielowiekowym doświadczeniu ze zwyczajami władców Kremla, ale obawy maleją im dalej od rosyjskiej granicy. Natomiast imperialne wizje Moskwy rozumieją i podzielają byłe mocarstwa takie jak Francja lub Niemcy, a nawet Belgia i Holandia, gdzie nie wygasła tęsknota za koloniami, które można zdominować i eksploatować gospodarczo.


 

POLECANE
2 sierpnia 1943 - bunt w Treblince. Przywódcą konspiracji był oficer Wojska Polskiego tylko u nas
2 sierpnia 1943 - bunt w Treblince. Przywódcą konspiracji był oficer Wojska Polskiego

Więzień niemieckiego obozu śmierci, Samuel Willenberg tak wspominał po latach: "Nadszedł pamiętny dzień 2 sierpnia 1943 r. Było upalnie i słonecznie. Nad całym obozem Treblinka roznosił się odór spalonych, rozkładających się ciał tych, którzy przedtem zostali zagazowani. Ten dzień był dla nas dniem wyjątkowym. Mieliśmy nadzieję, że spełni się w nim to, o czym od dawna marzyliśmy. Nie myśleliśmy, czy pozostaniemy przy życiu. Jedyne, co nas absorbowało, to myśl, aby zniszczyć fabrykę śmierci, w której się znajdowaliśmy".

Dolny Śląsk: Poważny wypadek na kolejce górskiej z ostatniej chwili
Dolny Śląsk: Poważny wypadek na kolejce górskiej

W poniedziałek wieczorem doszło do poważnego wypadku na kolejce górskiej Kolorowa w Karpaczu na Dolnym Śląsku – przekazała RMF FM.

Prezydent ostro o Żurku: Opowiada bzdury z ostatniej chwili
Prezydent ostro o Żurku: Opowiada bzdury

Prezydent Andrzej Duda w ostrych słowach wypowiedział się na temat ministra sprawiedliwości Waldemara Żurka. – To jest wstyd po prostu, że ktoś, kto ma niby wykształcenie prawnicze i jeszcze w dodatku przez lata należał do stanu sędziowskiego, opowiada takie bzdury – powiedział na antenie Polsat News.

Dyrektor generalny Lasów Państwowych odwołany z ostatniej chwili
Dyrektor generalny Lasów Państwowych odwołany

Minister klimatu i środowiska odwołała Witolda Kossa ze stanowiska dyrektora generalnego Lasów Państwowych – przekazał resort w poniedziałek wieczorem.

Zwrot ws. spotkania prezydenta Dudy z Hołownią. Wycofał się z ostatniej chwili
Zwrot ws. spotkania prezydenta Dudy z Hołownią. "Wycofał się"

W poniedziałek wieczorem prezydent Andrzej Duda miał spotkać się z marszałkiem Sejmu Szymonem Hołownią. Do spotkania jednak nie dojdzie.

Nie żyje gwiazda TVN. Jest komunikat stacji z ostatniej chwili
Nie żyje gwiazda TVN. Jest komunikat stacji

Nie żyje Maciej Mindak, gwiazda TVN, znana m.in. z programu "House Hunters. Odszedł nagle w wieku 38 lat.

MSWiA żąda decyzji od PKW. Jest odpowiedź z ostatniej chwili
MSWiA żąda decyzji od PKW. Jest odpowiedź

Państwowa Komisja Wyborcza w poniedziałek nie podjęła decyzji w sprawie wniosku MSWiA dotyczącego komisarzy wyborczych.

Nowe informacje ws. Mieszka R. Sąd zdecydował o zabójcy z Uniwersytetu Warszawskiego Wiadomości
Nowe informacje ws. Mieszka R. Sąd zdecydował o zabójcy z Uniwersytetu Warszawskiego

Areszt tymczasowy dla Mieszka R., podejrzanego o morderstwo na terenie Uniwersytetu Warszawskiego, został przedłużony do lutego 2026 roku. Postanowienie Sądu Okręgowego w Warszawie skomentował m.in. adwokat Maciej Zaborowski. - Wynik dzisiejszego posiedzenia sądu nie jest dla nikogo zaskoczeniem - stwierdził. Podejrzany ma zostać także poddany badaniom psychiatrycznym.

Ambasador USA przy NATO mówił o Putinie. Nie gryzł się w język z ostatniej chwili
Ambasador USA przy NATO mówił o Putinie. Nie gryzł się w język

Nie sposób pojąć, co jest w umyśle Putina, bo jest chory, pokręcony i nielogiczny - powiedział ambasador USA przy NATO Matthew Whitaker. Dyplomata stwierdził, że podczas wizyty w Moskwie wysłannik prezydenta Steve Witkoff dostarczy Putinowi ultimatum, a amerykańskie sankcje mogą pozbawić Rosję głównego źródła finansowania wojny.

Komunikat dla mieszkańców Świętokrzyskiego z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców Świętokrzyskiego

W województwie świętokrzyskim od 1 sierpnia 2025 r. ulegają zmianie warunki taryfowe ofert: "Bilet Świętokrzyski" oraz "Bilet dobrych relacji" – informuje spółka POLREGIO.

REKLAMA

Dr Rafał Brzeski: Rosja nie osiągnęła ani jednego celu inwazji. Ani jednego

Minęło 300 dni wojny na Ukrainie, a Rosja nie osiągnęła ani jednego celu swego najazdu na sąsiedni kraj.
Zegar na wieży Kremla Dr Rafał Brzeski: Rosja nie osiągnęła ani jednego celu inwazji. Ani jednego
Zegar na wieży Kremla / Pixabay.com

Putin od lat nie krył zamiaru odbudowy rosyjskiego imperium. O takim imperium nie ma mowy bez Ukrainy, a więc konsekwentnie dąży do jej opanowania. Przez pierwsze kilkanaście lat XXI wieku usiłował zdominować ukraińskie życie polityczne za pośrednictwem swoich kukieł rządzących w Kijowie. Bez powodzenia. W 2014 roku drogą interwencji zbrojnej osiągnął połowiczny sukces – opanował Krym i ziemie wschodniego pogranicza. Ukraińcy jednak nie skapitulowali i zawiodły moskiewskie próby rozszerzenia zdobyczy. Putin zdecydował się więc, 24 lutego, na otwartą inwazję całą mocą rosyjskich sił zbrojnych.

Tym razem celem totalnej wojny rozpętanej przez Kreml nie są kolejne zdobycze terytorialne, lecz unicestwienie Ukrainy z jej państwowością, tożsamością i narodem. Według Putina Ukrainy i Ukraińców nigdy nie było i ma nie być. Stąd ludobójstwo, stąd wywózki ludności z opanowanych terytoriów w dalekie zakątki Azji podległe administracji Kremla, stąd porwania i rusyfikacja dzieci.

 

Katastrofa otoczenia geopolitycznego

Jak dotychczas Ukraina i Ukraińcy skutecznie opierają się imperialnym zamiarom Kremla i jego władcy pozującego na cara Wielkiej Rusi. Nie tylko opierają, ale przeszli do kontrofensywy i wypierania wroga z zajętych ziem. Rosjanie wycofali się spod Kijowa nie dlatego, że chcieli, tylko dlatego, że zostali przegonieni. Rosyjscy politycy buńczucznie zapowiadali, że „Rosja będzie w Chersoniu na zawsze”, ale po kilku miesiącach musieli z miasta uciekać. Żadnej z oddanych zdobyczy terytorialnych Moskwa nie opuściła w wyniku negocjacji. Wyłącznie pod zbrojnym naciskiem. Militarne porażki sprawiają, że mit wszechpotężnej Rosji słabnie. Putinowi stawiają się kolejni przywódcy byłych republik, które wybiły się na niepodległość wskutek rozpadu Związku Sowieckiego. Pomimo usilnych prób i zainwestowanych miliardów Kremlowi wymyka się nawet białoruski watażka i to Putin pojechał przed kilkoma dniami do Mińska, a nie Łukaszenka do Moskwy. Jednak i tak wyjechał bez obietnicy włączenia się Białorusi do najazdu na Ukrainę. Dalej na Północ, bez oglądania się na Kreml, Szwecja i Finlandia przystępują do NATO, przez co Bałtyk staje się wewnętrznym akwenem Sojuszu Atlantyckiego z rosyjską Flotą Bałtycką zakorkowaną w Piławie i Kronsztadzie.

W pogarszającej się sytuacji strategicznej, przy przetrzebionych siłach zbrojnych, Moskwa gwałtownie potrzebuje „pieredyszki”, żeby Ukraińców wybić z rytmu na polu walki, „ogarnąć” własne wojska, przekonać społeczeństwo, że car i Kreml panują nad sytuacją, oraz rozbić kiełkujące za granicą inicjatywy ułożenia świata bez wielkiej Federacji Rosyjskiej. W staraniach tych Moskwie pomagają cisi sojusznicy: niemiecki kanclerz Scholz i prezydent Francji Macron. Co im Putin obiecał, dokładnie nie wiadomo, ale obaj usilnie zabiegają o „rozwiązania polityczne” i rozpoczęcie rokowań „kończących walki”. Jakoś dziwnie nie wspominają o wycofaniu się Rosji z zagarniętych terytoriów Ukrainy. Wszystkich, z Krymem włącznie.

 

Do czego Moskwie potrzebny „rozejm”?

Tymczasem negocjacje, zawarcie zawieszenia broni, dyplomacja, która ma stopniowo doprowadzić do pokoju i podobna ekwilibrystyka zdecydowanie faworyzują Rosję. Pozwalają jej odetchnąć i ponownie uderzyć. Na początku grudnia Putin zapowiedział, że jego „operacja specjalna” będzie „długa”. Przerwa w walkach umożliwi kierownictwu Kremla przeprowadzenie kolejnej mobilizacji, o której ćwierkają w Moskwie wróble, przeorganizowanie wojska i przestawienie przemysłu na produkcję wojenną z pominięciem lub ograniczeniem zależności od technologii zachodnich. Jeśli Zachód rzeczywiście chce wspomagać Ukrainę, to nie może teraz pozwolić, aby wygasł impet ukraińskiej kontrofensywy. Nie wolno zostawić Rosji przyczółków, z których w wybranym przez siebie momencie mogłaby wznowić działania zbrojne.

Prawdy te są oczywiste w państwach o wielowiekowym doświadczeniu ze zwyczajami władców Kremla, ale obawy maleją im dalej od rosyjskiej granicy. Natomiast imperialne wizje Moskwy rozumieją i podzielają byłe mocarstwa takie jak Francja lub Niemcy, a nawet Belgia i Holandia, gdzie nie wygasła tęsknota za koloniami, które można zdominować i eksploatować gospodarczo.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe