Ryszard Czarnecki: Kiedy koniec wojny na Ukrainie? I co po wojnie?

KIEDY KONIEC WOJNY NA UKRAINIE? I CO PO WOJNIE?
Obraz wojny na Ukrainie Ryszard Czarnecki: Kiedy koniec wojny na Ukrainie? I co po wojnie?
Obraz wojny na Ukrainie / PAP/SERGEY KOZLOV

46 prezydent USA Joseph Robinette Biden jest prezydentem kiepsko ocenianym przez Amerykanów – co właśnie pokazały wybory do Izby Reprezentantów i na gubernatorów(Senat bez zmian-w rękach Demokratów) . Jednak nawet jeśli jego prezydentura skończy się po jednej kadencji, jak Geralda Forda i Jimmy Cartera, to do historii może przejść i tak jako „prorok Joe”. Oczywiście chodzi o jego wypowiedź podczas wizyty w Warszawie, gdy na dziedzińcu Zamku Królewskiego mówił, że wojna w Europie Wschodniej potrwa długo. Nie chcę oceniać na ile urzędujący lokator Białego Domu, w którym spędził aż 10 lat swego życia (8 jako wiceprezydent przy Baracku Husseinie Obamie i 2 lata jako prezydent) jest uczciwy, gdy chodzi o politykę wewnętrzną(mam tu pewne wątpliwości), ale akurat w polskiej stolicy w obszarze dużej polityki międzynarodowej postawił sprawę jasno. I rzeczywiście wojna trwa już prawie 7 miesięcy i na pewno nie skończy się przed zimą. Kiedy zatem może się skończyć? Oto jest pytanie.

Dalsze losy wojny

Odpowiedzi jest kilka. W okresie zimowym działania wojenne będą zapewne dosłownie „zamrożone”, a obie strony wykorzystają ten czas na przygotowanie się do wczesnowiosennej ofensywy. Ona może rozstrzygnąć o losie tej wojny i kształcie bądź pokoju- lub raczej zawieszenia broni. Jeżeli bowiem Ukraina nie odzyska swoich terytoriów sprzed 2014 roku to nie sądzę, aby Wołodymyr Zełenski w obliczu wyborów prezydenckich w kolejnym, 2024 roku, zgodził się na taki kształt traktatu pokojowego, który doprowadziłby do zaakceptowania trwałej czy przynajmniej mierzonej na wiele lat dezintegracji terytorialnej swojego kraju.

Charakterystyczne były wypowiedzi strony amerykańskiej z ostatnich dosłownie godzin, mówiące o tym, że tej wojny w sposób zdecydowany, definitywny, nie wygra żadna ze stron. To znamienne przygotowanie do rozejmu, z którego żadna ze stron nie będzie do końca zadowolona. Waszyngton oczywiście ma ograniczony wpływ na to, czy Rosja zawrze pokój z Ukrainą i na jakich warunkach, ale widać, że sama Rosja nie jest w stanie osiągnąć żadnego „game - changer”-a i w sposób diametralny odmienić militarny przebieg tej wojny. Może jeszcze posunąć się nieco naprzód albo odwrotnie, utracić część, choć pewnie nie za wielką zdobytych terytoriów, ale na pewno zadaniem niesłychanie trudnym dla Kijowa będzie odzyskanie w przyszłym roku Doniecka i Ługańska, nie mówiąc o Krymie.

Ukraiński wywiad wojskowy, kierowany przez Kyryło Budanowa, sprawniejszy niż wcześniej przypuszczano i skuteczniejszy niż szereg innych struktur państwowych naszego wschodniego sąsiada stawia tezę, że wojna zakończy się do połowy przyszłego roku. Nie znam przesłanek będących podstawą takiej prognozy, ale uważam, że nie należy wykluczać takiego właśnie rozwoju wydarzeń. Choć równie dobrze koniec wojny, a może ściślej: znaczący rozejm i zawieszenie broni mogą nastąpić np. jesienią roku następnego.

Najbliższe tygodnie będą ważne

Aspekty militarne są oczywiście kluczowe, ale w tym obszarze, mówiąc językiem sportowym, obie strony mogą się spodziewać raczej wyniku oscylującego wokół remisu – a nie nokautu. Używając języka bokserskiego, niegdyś mi bliskiego: obu stronom chodzi, aby - skoro nie mogą wyraźnie wygrać - był to tzw. remis ze wskazaniem zwycięzcy. Po to będą zimowe przygotowania, a ostateczny wynik zależeć będzie zapewne od pierwszych kilku tygodni wznowionych działań militarnych.

Jednak skupianie się wyłącznie na aspektach czysto militarnych jest błędem. Nie można abstrahować od kwestii przede wszystkim ekonomii, ale także demografii i dyplomacji międzynarodowej. W najbliższych dniach i tygodniach Rosja będzie kontynuować rozpoczęty już proces „mrożenia” Ukrainy. Po to przecież są punktowe ataki na infrastrukturę krytyczną, dzięki czemu udało się Moskwie wyłączyć zasilanie energetyczne na znaczącej części obszaru wroga. Strata, obojętnie czy 40%, czy 60% zasilania energetycznego, będzie oznaczała dla znaczącej części Ukraińców zimę jeszcze chłodniejszą i głodniejszą. To z kolei będzie prowadzić do kolejnego, znaczącego exodusu migracyjnego – gównie zresztą do Polski. A to z kolei będzie generować dla Ukrainy ponownie straty demograficzne – po części czasowe, po części jednak trwałe. To też będzie rzutować na przyszłą międzynarodową pozycję Kijowa.

Gospodarka ukraińska jest w stanie dramatycznym - z oczywistych wojennych względów. Spadek zdolności produkcyjnych zarówno w przemyśle ciężkim - ważnym dla ukraińskiego PKB, jak też w rolnictwie, będącym jednym z największym i najsilniejszym na Starym Kontynencie – bardzo ograniczy możliwości Ukrainy i jeszcze bardziej uzależnić ją może od międzynarodowej pomocy, także w kontekście odbudowy. To z kolei będzie powodować, iż Ukraina w myśl amerykańskiej zasady, iż „nie ma darmowych lunchy” będzie musiała płacić określony trybut, tym którzy będą ją wspierać. Niekoniecznie musi to być Polska – choć może to być także nasz kraj. Przede wszystkim myślę o USA, ale także o największych państwach Europy Zachodniej, mających kluczowy potencjał gospodarczy, nawet jeżeli dzisiaj nie kwapią się z pomocą militarną dla naszego wschodniego sąsiada (przykładowo pomoc militarna Polski jest prawie... cztery raz większa niż pomoc Niemiec, a Francja pomaga jeszcze mniej niż Berlin).

Te wszystkie czynniki powodują, że w nieustającej grze o wpływy w naszej części Europy nie będzie jasnego podziału czas wojny i na to, co po wojnie. Nowe strefy wpływów wykuwają się już teraz w wojennej rzeczywistości – choć proces ten zapewne przyspieszy po zakończeniu (przerwaniu) działań wojennych. Jest to jednak proces ciągły.

W polityce międzynarodowej nie ma sprawiedliwości – ta ma być w niebie. Oznacza to, że gigantyczna pomoc Polski dla Ukrainy – w wymiarze militarnym, ale także gospodarczym, humanitarnym, medycznym, wsparcia dla przeszło 5 milionów uchodźców – wcale nie musi się przełożyć na adekwatną „nagrodę” w powojennej rzeczywistości. Walcząc, żeby było inaczej – warto o tym jednak pamiętać.

  • Tekst ukazał się na portalu idmn.pl (10.11.2022)

 

POLECANE
Rosjanie coraz bardziej zmęczeni wojną z Ukrainą. Jest nowy sondaż z ostatniej chwili
Rosjanie coraz bardziej zmęczeni wojną z Ukrainą. Jest nowy sondaż

Z badania niezależnego Ośrodka Lewady wynika, że większość obywateli Rosji chce rozpoczęcia rozmów pokojowych z Ukrainą. W grupie wiekowej 18–24 lata aż 80 proc. ankietowanych opowiada się za pokojem.

Żurek powołał zespół czterech prokuratorów ds. działań neosędziów w SN i NSA z ostatniej chwili
Żurek powołał zespół czterech prokuratorów ds. "działań neosędziów w SN i NSA"

Prokurator Generalny Waldemar Żurek poinformował, że powołał podlegający mu bezpośrednio zespół czterech prokuratorów ds działań „neosędziów” w Sądzie Najwyższym i Naczelnym Sądzie Administracyjnym. Mają oni brać udział w postępowaniach, które generują przyszłe odszkodowania od Skarbu Państwa.

Jest komunikat MSZ Sikorskiego ws. raportu ONZ o ludobójstwie Izraela z ostatniej chwili
Jest komunikat MSZ Sikorskiego ws. raportu ONZ o ludobójstwie Izraela

„Polska jest zaniepokojona rozszerzeniem operacji lądowej IDF w Strefie Gazy, która nie ma dostatecznego uzasadnienia wojskowego, a rodzi nieakceptowalne skutki humanitarne dla cywilnych mieszkańców enklawy” – czytamy w komunikacie polskiego MSZ.

Hanna Radziejowska i Mateusz Fałkowski przywróceni do pracy w Instytucie Pileckiego z ostatniej chwili
Hanna Radziejowska i Mateusz Fałkowski przywróceni do pracy w Instytucie Pileckiego

Instytut Solidarności i Męstwa im. Witolda Pileckiego poinformował w czwartek, że Hanna Radziejowska oraz Mateusz Fałkowski na mocy zawartego z Instytutem porozumienia zostają przywróceni do pracy w berlińskim oddziale.

Kanclerz Merz zmienia podejście do polityki energetycznej. Eksperci: Niemcy będą chciały gazu z Rosji Wiadomości
Kanclerz Merz zmienia podejście do polityki energetycznej. Eksperci: Niemcy będą chciały gazu z Rosji

Kanclerz Niemiec Friedrich Merz zapowiedział odejście od dotychczasowej polityki energetycznej. Niemcy mają spowolnić rozwój odnawialnych źródeł energii, postawić na budowę elektrowni gazowych i utrzymać dłużej w systemie elektrownie węglowe. Zdaniem ekspertów rośnie też prawdopodobieństwo, że Niemcy będą zainteresowane ponownym otwarciem dostaw gazu z Rosji.

Sikorski ma towarzyszyć prezydentowi Nawrockiemu na Zgromadzeniu Ogólnym ONZ z ostatniej chwili
Sikorski ma towarzyszyć prezydentowi Nawrockiemu na Zgromadzeniu Ogólnym ONZ

W 80. sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ rozpoczynającej się w niedzielę udział weźmie – oprócz prezydenta – szef MSZ Radosław Sikorski. Będzie to pierwszy raz, kiedy szef polskiej dyplomacji będzie towarzyszyć prezydentowi Nawrockiemu w jego zagranicznej wizycie – informuje Polska Agencja Prasowa.

Zostaję czy opuszczam kraj w razie ataku Rosji? Polacy zdecydowali z ostatniej chwili
Zostaję czy opuszczam kraj w razie ataku Rosji? Polacy zdecydowali

70 proc. badanych Polaków zadeklarowało, że nie wyjedzie z Polski w razie rosyjskiej agresji; przeciwne deklaracje złożyło 30 proc. ankietowanych – wynika z opublikowanego w czwartek sondażu Instytutu Badań Pollster dla „Super Expressu”.

Szef MON w Kijowie. Ogłosił podpisanie porozumienia z Ukrainą z ostatniej chwili
Szef MON w Kijowie. Ogłosił podpisanie porozumienia z Ukrainą

– Podpiszemy z ukraińskim resortem obrony porozumienie o współpracy dotyczące m.in. zdobywania umiejętności w zakresie operowania dronami – powiedział w czwartek wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz podczas wizyty w Kijowie.

Groźna bakteria w Niemczech. Naukowcy: wyjątkowo agresywna i rzadko spotykana w Europie z ostatniej chwili
Groźna bakteria w Niemczech. Naukowcy: wyjątkowo agresywna i rzadko spotykana w Europie

W niemieckim landzie Meklemburgia-Pomorze Przednie od ponad miesiąca notuje się rosnącą liczbę zakażeń bakterią EHEC. Mimo intensywnych działań służb sanitarnych wciąż nie udało się jednoznacznie wskazać źródła infekcji. We wrześniu naukowcy zidentyfikowali występujący w regionie szczep jako wyjątkowo agresywny i rzadko spotykany w Europie.

Donald Trump zdecydował ws. Antify. Chora, niebezpieczna, radykalnie lewicowa katastrofa Wiadomości
Donald Trump zdecydował ws. Antify. "Chora, niebezpieczna, radykalnie lewicowa katastrofa"

Prezydent USA Donald Trump ogłosił w czwartek, że uznał Antifę za organizację terrorystyczną. Polecił również zbadanie osób finansujących działalność tego ruchu.

REKLAMA

Ryszard Czarnecki: Kiedy koniec wojny na Ukrainie? I co po wojnie?

KIEDY KONIEC WOJNY NA UKRAINIE? I CO PO WOJNIE?
Obraz wojny na Ukrainie Ryszard Czarnecki: Kiedy koniec wojny na Ukrainie? I co po wojnie?
Obraz wojny na Ukrainie / PAP/SERGEY KOZLOV

46 prezydent USA Joseph Robinette Biden jest prezydentem kiepsko ocenianym przez Amerykanów – co właśnie pokazały wybory do Izby Reprezentantów i na gubernatorów(Senat bez zmian-w rękach Demokratów) . Jednak nawet jeśli jego prezydentura skończy się po jednej kadencji, jak Geralda Forda i Jimmy Cartera, to do historii może przejść i tak jako „prorok Joe”. Oczywiście chodzi o jego wypowiedź podczas wizyty w Warszawie, gdy na dziedzińcu Zamku Królewskiego mówił, że wojna w Europie Wschodniej potrwa długo. Nie chcę oceniać na ile urzędujący lokator Białego Domu, w którym spędził aż 10 lat swego życia (8 jako wiceprezydent przy Baracku Husseinie Obamie i 2 lata jako prezydent) jest uczciwy, gdy chodzi o politykę wewnętrzną(mam tu pewne wątpliwości), ale akurat w polskiej stolicy w obszarze dużej polityki międzynarodowej postawił sprawę jasno. I rzeczywiście wojna trwa już prawie 7 miesięcy i na pewno nie skończy się przed zimą. Kiedy zatem może się skończyć? Oto jest pytanie.

Dalsze losy wojny

Odpowiedzi jest kilka. W okresie zimowym działania wojenne będą zapewne dosłownie „zamrożone”, a obie strony wykorzystają ten czas na przygotowanie się do wczesnowiosennej ofensywy. Ona może rozstrzygnąć o losie tej wojny i kształcie bądź pokoju- lub raczej zawieszenia broni. Jeżeli bowiem Ukraina nie odzyska swoich terytoriów sprzed 2014 roku to nie sądzę, aby Wołodymyr Zełenski w obliczu wyborów prezydenckich w kolejnym, 2024 roku, zgodził się na taki kształt traktatu pokojowego, który doprowadziłby do zaakceptowania trwałej czy przynajmniej mierzonej na wiele lat dezintegracji terytorialnej swojego kraju.

Charakterystyczne były wypowiedzi strony amerykańskiej z ostatnich dosłownie godzin, mówiące o tym, że tej wojny w sposób zdecydowany, definitywny, nie wygra żadna ze stron. To znamienne przygotowanie do rozejmu, z którego żadna ze stron nie będzie do końca zadowolona. Waszyngton oczywiście ma ograniczony wpływ na to, czy Rosja zawrze pokój z Ukrainą i na jakich warunkach, ale widać, że sama Rosja nie jest w stanie osiągnąć żadnego „game - changer”-a i w sposób diametralny odmienić militarny przebieg tej wojny. Może jeszcze posunąć się nieco naprzód albo odwrotnie, utracić część, choć pewnie nie za wielką zdobytych terytoriów, ale na pewno zadaniem niesłychanie trudnym dla Kijowa będzie odzyskanie w przyszłym roku Doniecka i Ługańska, nie mówiąc o Krymie.

Ukraiński wywiad wojskowy, kierowany przez Kyryło Budanowa, sprawniejszy niż wcześniej przypuszczano i skuteczniejszy niż szereg innych struktur państwowych naszego wschodniego sąsiada stawia tezę, że wojna zakończy się do połowy przyszłego roku. Nie znam przesłanek będących podstawą takiej prognozy, ale uważam, że nie należy wykluczać takiego właśnie rozwoju wydarzeń. Choć równie dobrze koniec wojny, a może ściślej: znaczący rozejm i zawieszenie broni mogą nastąpić np. jesienią roku następnego.

Najbliższe tygodnie będą ważne

Aspekty militarne są oczywiście kluczowe, ale w tym obszarze, mówiąc językiem sportowym, obie strony mogą się spodziewać raczej wyniku oscylującego wokół remisu – a nie nokautu. Używając języka bokserskiego, niegdyś mi bliskiego: obu stronom chodzi, aby - skoro nie mogą wyraźnie wygrać - był to tzw. remis ze wskazaniem zwycięzcy. Po to będą zimowe przygotowania, a ostateczny wynik zależeć będzie zapewne od pierwszych kilku tygodni wznowionych działań militarnych.

Jednak skupianie się wyłącznie na aspektach czysto militarnych jest błędem. Nie można abstrahować od kwestii przede wszystkim ekonomii, ale także demografii i dyplomacji międzynarodowej. W najbliższych dniach i tygodniach Rosja będzie kontynuować rozpoczęty już proces „mrożenia” Ukrainy. Po to przecież są punktowe ataki na infrastrukturę krytyczną, dzięki czemu udało się Moskwie wyłączyć zasilanie energetyczne na znaczącej części obszaru wroga. Strata, obojętnie czy 40%, czy 60% zasilania energetycznego, będzie oznaczała dla znaczącej części Ukraińców zimę jeszcze chłodniejszą i głodniejszą. To z kolei będzie prowadzić do kolejnego, znaczącego exodusu migracyjnego – gównie zresztą do Polski. A to z kolei będzie generować dla Ukrainy ponownie straty demograficzne – po części czasowe, po części jednak trwałe. To też będzie rzutować na przyszłą międzynarodową pozycję Kijowa.

Gospodarka ukraińska jest w stanie dramatycznym - z oczywistych wojennych względów. Spadek zdolności produkcyjnych zarówno w przemyśle ciężkim - ważnym dla ukraińskiego PKB, jak też w rolnictwie, będącym jednym z największym i najsilniejszym na Starym Kontynencie – bardzo ograniczy możliwości Ukrainy i jeszcze bardziej uzależnić ją może od międzynarodowej pomocy, także w kontekście odbudowy. To z kolei będzie powodować, iż Ukraina w myśl amerykańskiej zasady, iż „nie ma darmowych lunchy” będzie musiała płacić określony trybut, tym którzy będą ją wspierać. Niekoniecznie musi to być Polska – choć może to być także nasz kraj. Przede wszystkim myślę o USA, ale także o największych państwach Europy Zachodniej, mających kluczowy potencjał gospodarczy, nawet jeżeli dzisiaj nie kwapią się z pomocą militarną dla naszego wschodniego sąsiada (przykładowo pomoc militarna Polski jest prawie... cztery raz większa niż pomoc Niemiec, a Francja pomaga jeszcze mniej niż Berlin).

Te wszystkie czynniki powodują, że w nieustającej grze o wpływy w naszej części Europy nie będzie jasnego podziału czas wojny i na to, co po wojnie. Nowe strefy wpływów wykuwają się już teraz w wojennej rzeczywistości – choć proces ten zapewne przyspieszy po zakończeniu (przerwaniu) działań wojennych. Jest to jednak proces ciągły.

W polityce międzynarodowej nie ma sprawiedliwości – ta ma być w niebie. Oznacza to, że gigantyczna pomoc Polski dla Ukrainy – w wymiarze militarnym, ale także gospodarczym, humanitarnym, medycznym, wsparcia dla przeszło 5 milionów uchodźców – wcale nie musi się przełożyć na adekwatną „nagrodę” w powojennej rzeczywistości. Walcząc, żeby było inaczej – warto o tym jednak pamiętać.

  • Tekst ukazał się na portalu idmn.pl (10.11.2022)


 

Polecane
Emerytury
Stażowe