Anna Lewandowska: Poszłam na mszę. Modliłam się o dziecko. Wyszłam z kościoła oczyszczona

Anna Lewandowska od lat stara się promować aktywny tryb życia. Jej plany treningowe i marki produktów są bardzo dobrze znane w Polsce. W związku z tym można odnieść wrażenie, że żona kapitana reprezentacji Polski prowadzi bardzo udane życie, w którym nie brak sukcesów i powodów do zadowolenia. Mimo wszystko w życiu Anny Lewandowskiej nie zawsze było tak kolorowo.
W zeszłym roku sportsmenka zdradziła, że poroniła w trakcie swojej pierwszej ciąży. – Składaliśmy się na zakupy po połowie. Większe pieniądze przyszły w Poznaniu, a pierwszy dom kupiliśmy po przeprowadzce do Monachium. I wtedy przekonałam się, że szczęścia nie można kupić, bo poważnie zachorowałam. O północy zadzwonił lekarz, przyszły wyniki badań: hepatitis C, czyli wirusowe zapalenie wątroby. Byliśmy tuż po ślubie, chcieliśmy mieć dzieci. Pół roku czekałam na lek. Kuracja była wyniszczająca, ale wyzdrowiałam i znów mogliśmy się starać o dziecko. Tylko to nie było proste – mówi Anna Lewandowska.
– Gdy wreszcie test wyszedł pozytywny i ledwo zdążyliśmy się ucieszyć, poroniłam – wyjawiła. Mój organizm był osłabiony, choroba mogła doprowadzić do marskości wątroby. Umiem walczyć o siebie, ale wtedy byłam bezradna, zamykałam się w sobie. Szłam na trening i siedziałam w sali godzinami, żeby zagłuszyć złe myśli. To był najtrudniejszy moment w moim życiu, ale nagle stało się coś, co trudno mi zrozumieć – powiedziała znana trenerka.
Wiara w życiu Anny Lewandowskiej
Trenerka wyznała, że niedługo po szokującej wiadomości poszła do kościoła. Niedługo później jej życie całkowicie się zmieniło.
– Trzy dni po tym, jak straciłam ciążę, w niedzielę poszłam na mszę – wspomina. Modliłam się o dziecko. Taka chwila wycisza, układa w głowie. Wyszłam z kościoła oczyszczona ze złych emocji i uświadomiłam sobie, że chcę coś uporządkować: wybaczyć ojcu. Napisałam SMS: „Tato, wybaczam ci”. Dwa miesiące później byłam w ciąży – wyznała Anna Lewandowska.