Zdaniem „Frankfurter Allgemeine Zeitung” odpowiedzialnym za „złe zarządzanie i reprezentację” Bundeswehry jest kanclerz Scholz. 

„Ten niegdysiejszy polityk-specjalista, a później samozwańczy feminista, wcześnie i z dumą zaangażował się w sprawę parytetu płci w gabinecie. Taka tylko pozornie przyjazna kobietom proporcjonalna reprezentacja jest aktem oskarżenia, zwłaszcza gdy w tak oczywisty sposób ma miejsce kosztem predyspozycji” – poinformował dziennik.

W ocenie „Stuttgarter Zeitung” Lambrecht spotykała się z krytyką, która nie zawsze była sprawiedliwa. Kiedy zaczynała swoją pracę, natknęła się na problemy, które istniały od wielu lat. Nie była więc w stanie od razu ich rozwiązać. 

„Christine Lambrecht nigdy nie rozwinęła niezbędnej pasji do sprawowania urzędu ministra obrony, a przynajmniej chęci pełnego zaangażowania się w wielki, odrębny świat polityki obronnej” – dodał dziennik.

Kto zastąpi Christine Lambrecht?

Okazuje się, że najczęściej wymienianą kandydatką jest Eva Hoegl, która jest aktualnie pełnomocniczką Bundestagu do spraw sił zbrojnych. Ocenia się, że polityk dobrze orientuje się w problemach wojskowych i ma odpowiednie kompetencje, by zostać nową minister obrony.

Pod uwagę bierze się również Siemtje Moeller, która jest sekretarzem stanu w ministerstwie obrony.

Jak komentuje „Frankfurter Rundschau”, tym razem „nie może dojść do kolejnego złego wyboru”. Następna osoba, jaka obejmie fotel ministra, „musi nie tylko mieć dobre relacje z szefem rządu Scholzem, aby zapowiadany przez niego zwrot w polityce obronnej udał się w gąszczu obowiązków między Urzędem Kanclerskim a ministerstwem obrony. Musi też być w stanie wyposażyć dysfunkcyjną armię we wszystko, co jest jej potrzebne”.