Wałęsa dla die Welt: "Kaczyński jest człowiekiem małym, strasznym i do wszystkiego zdolnym"

DIE WELT: Niektórzy pańscy koledzy z Solidarności są w rządzie lub też go wspierają, jak choćby prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Wałęsa: Znam ich dobrze. Niektórzy już w czasie naszej wspólnej walki byli przeciwko mnie, a inni poczuli się w procesie przemian pominięci. Udało im się połączyć i wygrać wybory. Mając władzę są jednak bardzo niebezpieczni, bardzo zdecydowani, gotowi walczyć na śmierć i życie, aby tylko utrzymać władzę. Stoimy przed wielkim wyzwaniem, społeczeństwo musi im tę władzę jak najszybciej wyrwać z rąk. To nie będzie łatwe. Będą tej swojej władzy ze wszystkich sił bronić , nawet jeśli miałoby to oznaczać strzelać do ludzi.
- odpowiada na pytanie die Welt Lech Wałęsa
DIE WELT: Zna pan Kaczyńskiego dobrze. Za jak bardzo niebezpieczne uważa Pan jego reakcje? Czy istnieje ryzyko użycia przemocy?
Wałęsa: Kaczyński ma swoje własne wyobrażenia - i to wprost niewyobrażalnie złe. Ta grupa, która obecnie jest u władzy, jest najgorszą grupą rządzącą, jaką można sobie w ogóle wyobrazić. Z ich strony spodziewam się najgorszych rzeczy. Jeśli się dobrze nie zorganizujemy i się na prawdę solidarnie nie zjednoczymy, to ta grupa będzie próbowała nas prześladować. Już próbowali mnie przedstawiać jako agenta komunistycznej bezpieki. A teraz Kaczyński chętnie postawiłby mnie przed sądem, a sądy, sędziów i cały system prawny chciałby kontrolować. Kaczyński jest człowiekiem żądnym zemsty, mały, straszny i do wszystkiego zdolny.
- ocenia Lech Wałęsa
DIE WELT: A Jakich błędów należałoby przede wszystkim unikać?
Walesa: Moim największym błędem było pozostawienie mego pięknego zwycięstwa politykom i biurokratom. Powinniśmy byli cały ten proces demokratyzacji przynajmniej przez 10 lat starannie nadzorować. Ale wszystkie rewolucje popełniają błędy. Albo zaczynają działać jeszcze gorzej niż stary reżim, albo - tak jak w naszej pięknej rewolucji - dopuszcza się do steru znów polityków i biurokratów.
- bez komentarza
Źródło: Welt.de
tłum: Marian Panic