„Związek sytuacyjny”. Kiedy zatraciliśmy umiejętność budowania zdrowych relacji?

Relacje „na jedną noc” (ang. One Night Stand), „przyjaźń z bonusami” (czyt.: seksem; ang. Friends with Benefits), a ostatnio „związek sytuacyjny”. Kiedy zatraciliśmy umiejętność budowania zdrowych relacji i jak ją odzyskać?
 „Związek sytuacyjny”. Kiedy zatraciliśmy umiejętność budowania zdrowych relacji?
/ fot. pixabay.com

„Związek sytuacyjny to nieformalny układ, zwykle między dwojgiem ludzi, który zawiera elementy zarówno emocjonalnego, jak i fizycznego związku, ale działa poza konwencjonalną ideą bycia w opartym na zaangażowaniu związku na wyłączność”. Tyle definicja słownikowa, a jak tego typu układ wygląda w praktyce?

„Byłem, nie polecam”

– Byłem, przeżyłem, zwiałem, nie polecam – dzieli się z nami swoją refleksją 38-letni Paweł. – Od początku wiedziałem, że to relacja nie dla mnie, ale z jakiegoś powodu mimo wszystko w nią wszedłem. Wydaje mi się, że zwyczajnie dokuczała mi samotność po rozwodzie, a jednocześnie totalny brak sił na budowanie czegoś nowego. Czułem się emocjonalnym wrakiem, a jednocześnie brakowało mi namiastki ciepła, bliskości, czyjeś obecności, która oderwałaby myśli od traumatycznych przeżyć związanych z rozstaniem z moją byłą żoną. Magda była moją koleżanką. Deklarowała, że nie zależy jej na poważnym związku, ale że od czasu do czasu chętnie wyskoczyłaby dokądś na piwo czy poszła z kimś do łóżka. Zdecydowaliśmy się zatem na coś w rodzaju nieformalnego układu. Nigdy jednak nie czułem się w tym dobrze, zacząłem marzyć o czymś bardziej stabilnym, przywiązywać się do Magdy. Kiedy jednak powiedziałem jej o tym, natychmiast zdecydowała o zakończeniu naszej relacji. Wszystko skończyło się wielką kłótnią i wzajemnymi pretensjami. Teraz jestem sam i mam jeszcze mniej siły na budowanie czegoś z kimś nowym. Kiedy z kolei widzę, jak wyśrubowane wymagania mają dziewczyny szukające partnera poprzez aplikacje randkowe, mój entuzjazm jeszcze bardziej słabnie – konkluduje mój rozmówca.

Doświadczenia rozczarowań związanych z poznawaniem ewentualnego partnera życiowego w internecie są niezależne od płci. – Mam 35 lat i nigdy nie byłam z mężczyzną, żadnym. Bywałam w kilku bliższych emocjonalnie relacjach i zawsze myślałam, że problem tkwi we mnie, skoro żaden ze spotkanych chłopaków nie zdecydował się na bliższą zażyłość nazwaną oficjalnie „związkiem”. Przepracowałam terapeutycznie moje „braki”, mam kontakt z własną wartością i ciągle pozostaję panną. Porzuciłam marzenia o disneyowej miłości. Oczekiwania, z kim chciałabym spędzić życie, nie są zbyt wygórowane, a jednocześnie bardzo jasne – chcę związku opartego na przyjaźni, wspólnych wartościach i poczuciu humoru. Tymczasem rzeczywistość bywa karykaturalna jak w memie. Otworzyłam się na poznawanie nowych osób, wybrałam do tego najwygodniejsze miejsce – internet. Poznałam Marka – 47-letniego mężczyznę, kawalera, pasjonata sportu i komputerów. Codzienne rozmowy telefoniczne, godzinne opowieści o dzieciństwie, życiu i wizje relacji. Plany, jak będzie wyglądało nasze spotkanie, dokąd pójdziemy itd. Nigdy nie pada jednak konkretne zaproszenie ani data. Relacja ma odbywać się tylko wirtualnie, być namiastką związku, spędzania wolnego czasu w poczuciu, że kogoś się ma. Po pewnym czasie z dnia na dzień kontakt się urywa, po czym po kilku tygodniach Marek wraca z informacją, tłumacząc, że pomagał bratu w remoncie i nie miał czasu się odezwać. Z mniejszym zaangażowaniem emocjonalnym odświeżamy kontakt, ale wszystko znowu przebiega identycznie, Marek znowu znika w tajemniczych okolicznościach. Kolejny przykład mojej dziwnej relacji damsko-męskiej to Grzesiek. Mężczyzna mieszka 500 km ode mnie, po pierwszej rozmowie telefonicznej zaprasza na weekend do siebie, nalega, bym przyjechała go odwiedzić. Szanuje moją odmowę, nadal mamy codzienny kontakt. Opowiada mi o swoich tęsknotach i brakach. Chce jednak życia w wyobraźni – prosi, bym mówiła, że go kocham, chociaż nigdy się nie widzieliśmy na żywo. Grzesiek znalazł teraz dziewczynę, która szybciej zdecydowała się skorzystać z zaproszenia na weekend, więc nie mamy już kontaktu – puentuje Iza. A jak jest ze znajomościami nawiązywanymi w rzeczywistym świecie? – Relacje z życia realnego wcale nie są lepsze. Mój kolega Olek od kilku lat uważa, że jestem „specjalistką od jego życia”, zwierza mi się z największych sekretów, rozkochuje, ale chce tylko tego, co we mnie najlepsze – moich rad, uwagi i ciepła. Nie chce jednak dać niczego w zamian. Gdy mówię o tym, że nie godzę się na jakieś traktowanie, Olek po prostu się śmieje – zwierza się młoda kobieta.

Pustka „millenialsów”

– Współczesne relacje postrzegam niestety bardzo źle, z uwagi na swoje doświadczenia. Nie miałam żadnej relacji z facetem, który byłby naturalny, miał dobre i szczere intencje i chciał zbudować coś wartościowego. Nigdy nie było tak, żeby ten drugi człowiek po prostu bezinteresownie dbał o mnie i mnie kochał. Podstawą związku jest w moim odczuciu to, żeby się wzajemnie szanować, dbać o siebie nawzajem, kochać, być przyjaciółmi, dzielić podobne wartości, mieć w stosunku do siebie empatię. W dzisiejszych czasach tego rodzaju relacje graniczą z cudem, ponieważ ludzie są tak mocno zaburzeni emocjonalnie, duchowo i psychicznie. Świat, który nas otacza, jest mocno zniekształcony – mam tu na myśli to, czym jesteśmy karmieni przez media, internet, filmy, a nawet szkołę. To wszystko nas niszczy i zaburza nas tak mocno, że trudno jest później stworzyć zdrową, normalną relację i rodzinę. Do tego dochodzą nałogi i inne uwikłania. Relacje ogromnie niszczy wszechobecna i łatwo dostępna pornografia zaburzająca sposób patrzenia na drugiego człowieka. Innym wielkim zagrożeniem dla relacji jest powszechny egoizm. Ludzie nastawieni na drugiego człowieka, nie na siebie, to w dzisiejszych czasach wyjątek. Zdrowe i kochające się małżeństwa występują jeszcze w pokoleniu naszych rodziców, którzy byli na ogół wychowywani inaczej niż ludzie naszej generacji. Pośród moich rówieśników stworzenie normalnej relacji graniczy z cudem – wskazuje inna moja rozmówczyni, Aneta. – W pokoleniu „millenialsów” panuje na ogół pustka. Tym ludziom wydaje się, że są pępkiem świata, tymczasem nie są oni na ogół zdolni do budowania trwałych relacji, ponieważ nie mają odniesienia do świata wartości, nie wiedzą, czym jest poświęcenie. Współczesna „mentalność antykoncepcyjna”, o której mówił św. Jan Paweł II, narzuca pewien styl życia polegający na poszukiwaniu przyjemności za wszelką cenę, bez zobowiązań – wskazuje z kolei w rozmowie ze mną Wiktoria z Warszawy.

Konieczność powrotu do świata wartości, wyrzeczenia się egoizmu na rzecz budowania wartościowych relacji, wydaje się jedyną możliwością odbudowy zniszczonych więzi rodzinnych i społecznych. „Matka Boża Fatimska zapowiedziała, że ostateczna walka między Bogiem a szatanem rozegra się o rodzinę. Maryja, ostrzegając, jednocześnie zaopatrza nas na tę walkę w dwie potężne bronie: Różaniec i pokutę. Dlatego Małżeńska Krucjata Różańcowa odbywa się w nocy, łączymy te dwie potężne bronie, modlitwę różańcową z pokutnym trudem i wysiłkiem. Modlitwa połączona z naszym umartwieniem, wyrzeczeniem zawsze przynosi w życiu osobistym, społecznym i narodowym dobre owoce. Bóg daje nam to, o co prosimy, jeżeli jest to zgodne z Jego wolą. Dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych” – podkreśla w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” rekolekcjonista i duszpasterz małżeństw ks. Dominik Chmielewski.
„Nowe modele relacji” w kulturze masowej przedstawiane są często jako kolorowe, bezproblemowe i sielankowe. Tymczasem w realnym świecie mogą prowadzić do życiowych tragedii. O takim przypadku opowiada moja kolejna rozmówczyni, Katarzyna. – Moja bliska koleżanka była od lat w (z mojego punktu widzenia) udanym związku małżeńskim. I jak to po latach w stałych związkach bywa – wkradła się w ich relację nuda. Oboje więc, za jej namową, zaczęli uprawiać coś w rodzaju poliamorii. Mieli na boku innych partnerów, o których wiedzieli nawzajem i w teorii mieli ich akceptować. Po chwilowej euforii zaczęły się jednak problemy – głównie z zazdrością. Koleżanka zaczęła czuć się niepewnie w małżeństwie. Mąż zaczął się bowiem psychicznie oddalać od niej i ich wspólnego życia. Zaczął poważnie traktować związek ze swoją kochanką, a moja koleżanka swojego absztyfikanta absolutnie nie traktowała poważnie i nawet do głowy by jej nie przyszło, żeby wiązać z nim jakieś plany. Dochodziło do scen zazdrości, w końcu mąż koleżanki nie wytrzymał i się wyprowadził. Summa summarum małżeństwo się rozpadło z hukiem. Mąż koleżanki po jakimś czasie ułożył sobie życie z nową partnerką, a koleżanka od tamtego czasu zaliczyła kolejne związki, ale już niepoliamoryczne, i ciągle szuka „tego jedynego” – puentuje Katarzyna.

Tekst pochodzi z 4 (1774) numeru „Tygodnika Solidarność”.


Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

POLECANE
Tadeusz Płużański: Honor Wiadomości
Tadeusz Płużański: Honor

„Pokój jest rzeczą cenną i pożądaną. Nasza generacja skrwawiona w wojnach na pewno na pokój zasługuje. Ale pokój, jak prawie wszystkie sprawy tego świata, ma swoją cenę. Wysoką, ale wymierną. My w Polsce nie znamy pojęcia pokoju za wszelką cenę. Jest jedna tylko rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenna. Tą rzeczą jest honor” – mówił 5 maja 1939 r. w Sejmie RP minister spraw zagranicznych Józef Beck.

Deutsche Quelle: Od 2 maja ekologiczne Niemcy konsumują surowce kosztem innych państw Wiadomości
Deutsche Quelle: Od 2 maja ekologiczne Niemcy konsumują surowce kosztem innych państw

W tym roku Niemcy już od 2 maja konsumują surowce naturalne na koszt innych państw – odnotowała lewicowa Tageszeitung, powołując się na dane organizacji Footprintnetwork monitorującej poziom zużycia surowców na świecie. Jak wynika z obliczeń Global Footprint Network, Niemcom zaledwie w cztery miesiące udało się wykorzystać wszystkie „przypisane im” na 2004 r surowce, a miniony czwartek stał się tym samym Dniem Przekroczenia Zasobów Ziemi. Podobno, gdyby wszystkie państwa świata zachowywały się jak Niemcy, nie starczyłoby nam trzech Ziem.

Tragiczny wypadek na warszawskim Wilanowie z ostatniej chwili
Tragiczny wypadek na warszawskim Wilanowie

Trzy osoby zginęły w wypadku w warszawskim Wilanowie. Kierowca BMW zjechał z drogi i uderzył w drzewo po czym samochód spłonął. Na miejscu trwa akcja służb - poinformowała PAP stołeczna policja.

Burza w Barcelonie. Wymowny komentarz ws. Lewandowskiego z ostatniej chwili
Burza w Barcelonie. Wymowny komentarz ws. Lewandowskiego

Robert Lewandowski przerwał złą passę i w ostatnim meczu Barcelony z Valencią (4:2) pokazał świetną formę. Dzięki temu znalazł się na świeczniku mediów i rozwiał krążące od miesięcy plotki dotyczące potencjalnego transferu do innego klubu.

Jasna deklaracja Lewicy. Chodzi o zasadę jednomyślności w UE z ostatniej chwili
Jasna deklaracja Lewicy. Chodzi o zasadę jednomyślności w UE

Lewica będzie walczyła o to, żeby w przyszłej kadencji Parlamentu Europejskiego znieść zasadę jednomyślności w UE - poinformowali na piątkowej konferencji współprzewodniczący Nowej Lewicy Robert Biedroń i ministra ds. równości Katarzyna Kotula. Według Biedronia prawo weta to narzędzie do "niszczenia UE od środka".

Uczestniczka Tańca z gwiazdami przerwała milczenie z ostatniej chwili
Uczestniczka "Tańca z gwiazdami" przerwała milczenie

Aktualna edycja "Tańca z gwiazdami" cieszy się dużym zainteresowaniem telewidzów. W walce o Kryształową Kulę już wkrótce zmierzą się trzy pary. Wraz z profesjonalnymi tancerzami będą to: Anita Sokołowska, Roksana Węgiel oraz Julia Kuczyńska.

Tragiczny wypadek w Gdańsku. Ucierpiała kobieta z dzieckiem  z ostatniej chwili
Tragiczny wypadek w Gdańsku. Ucierpiała kobieta z dzieckiem

Samochód osobowy wjechał w pieszych, a następnie uderzył w budynek przy ul. Lawendowe Wzgórze w Gdańsku. Ze wstępnych ustaleń wynika, że 50-letni mężczyzna zasłabł za kierownicą. Poszkodowani: kobieta z dzieckiem zostali przewiezieni do szpitala.

Prezydent na Święto Konstytucji 3 maja: Potrzebna jest silna armia i CPK z ostatniej chwili
Prezydent na Święto Konstytucji 3 maja: Potrzebna jest silna armia i CPK

O potrzebie obrony polskiej suwerenności i odradzającym się rosyjskim imperializmie mówił prezydent Andrzej Duda w rocznicę uchwalenia Konstytucji 3 maja. Wśród wyzwań wymienił budowę silnej armii i wielkie inwestycje transportowe, w tym lotnisko, które byłoby "centrum logistyczno-transportowym".

Dramat gwiazdora Dzień dobry TVN z ostatniej chwili
Dramat gwiazdora "Dzień dobry TVN"

Marcin Prokop, który od lat jest prezenterem w "Dzień dobry TVN" podzielił się ze swoimi fanami przykrą opowieścią. Chodzi o jego pupila, który w ciężkim stanie trafił do weterynarza.

Toksyczna chmura nad Berlinem. Trwa akcja służb z ostatniej chwili
Toksyczna chmura nad Berlinem. Trwa akcja służb

W Berlinie, w dzielnicy Lichterfelde doszło do groźnego pożaru. Przed południem w płomieniach stanęła hala fabryczna, w której znajdowały się rozmaite substancje chemiczne m.in. cyjanek miedzi oraz kwas siarkowy. Wiadomo, że część budynku zawaliła się.

REKLAMA

„Związek sytuacyjny”. Kiedy zatraciliśmy umiejętność budowania zdrowych relacji?

Relacje „na jedną noc” (ang. One Night Stand), „przyjaźń z bonusami” (czyt.: seksem; ang. Friends with Benefits), a ostatnio „związek sytuacyjny”. Kiedy zatraciliśmy umiejętność budowania zdrowych relacji i jak ją odzyskać?
 „Związek sytuacyjny”. Kiedy zatraciliśmy umiejętność budowania zdrowych relacji?
/ fot. pixabay.com

„Związek sytuacyjny to nieformalny układ, zwykle między dwojgiem ludzi, który zawiera elementy zarówno emocjonalnego, jak i fizycznego związku, ale działa poza konwencjonalną ideą bycia w opartym na zaangażowaniu związku na wyłączność”. Tyle definicja słownikowa, a jak tego typu układ wygląda w praktyce?

„Byłem, nie polecam”

– Byłem, przeżyłem, zwiałem, nie polecam – dzieli się z nami swoją refleksją 38-letni Paweł. – Od początku wiedziałem, że to relacja nie dla mnie, ale z jakiegoś powodu mimo wszystko w nią wszedłem. Wydaje mi się, że zwyczajnie dokuczała mi samotność po rozwodzie, a jednocześnie totalny brak sił na budowanie czegoś nowego. Czułem się emocjonalnym wrakiem, a jednocześnie brakowało mi namiastki ciepła, bliskości, czyjeś obecności, która oderwałaby myśli od traumatycznych przeżyć związanych z rozstaniem z moją byłą żoną. Magda była moją koleżanką. Deklarowała, że nie zależy jej na poważnym związku, ale że od czasu do czasu chętnie wyskoczyłaby dokądś na piwo czy poszła z kimś do łóżka. Zdecydowaliśmy się zatem na coś w rodzaju nieformalnego układu. Nigdy jednak nie czułem się w tym dobrze, zacząłem marzyć o czymś bardziej stabilnym, przywiązywać się do Magdy. Kiedy jednak powiedziałem jej o tym, natychmiast zdecydowała o zakończeniu naszej relacji. Wszystko skończyło się wielką kłótnią i wzajemnymi pretensjami. Teraz jestem sam i mam jeszcze mniej siły na budowanie czegoś z kimś nowym. Kiedy z kolei widzę, jak wyśrubowane wymagania mają dziewczyny szukające partnera poprzez aplikacje randkowe, mój entuzjazm jeszcze bardziej słabnie – konkluduje mój rozmówca.

Doświadczenia rozczarowań związanych z poznawaniem ewentualnego partnera życiowego w internecie są niezależne od płci. – Mam 35 lat i nigdy nie byłam z mężczyzną, żadnym. Bywałam w kilku bliższych emocjonalnie relacjach i zawsze myślałam, że problem tkwi we mnie, skoro żaden ze spotkanych chłopaków nie zdecydował się na bliższą zażyłość nazwaną oficjalnie „związkiem”. Przepracowałam terapeutycznie moje „braki”, mam kontakt z własną wartością i ciągle pozostaję panną. Porzuciłam marzenia o disneyowej miłości. Oczekiwania, z kim chciałabym spędzić życie, nie są zbyt wygórowane, a jednocześnie bardzo jasne – chcę związku opartego na przyjaźni, wspólnych wartościach i poczuciu humoru. Tymczasem rzeczywistość bywa karykaturalna jak w memie. Otworzyłam się na poznawanie nowych osób, wybrałam do tego najwygodniejsze miejsce – internet. Poznałam Marka – 47-letniego mężczyznę, kawalera, pasjonata sportu i komputerów. Codzienne rozmowy telefoniczne, godzinne opowieści o dzieciństwie, życiu i wizje relacji. Plany, jak będzie wyglądało nasze spotkanie, dokąd pójdziemy itd. Nigdy nie pada jednak konkretne zaproszenie ani data. Relacja ma odbywać się tylko wirtualnie, być namiastką związku, spędzania wolnego czasu w poczuciu, że kogoś się ma. Po pewnym czasie z dnia na dzień kontakt się urywa, po czym po kilku tygodniach Marek wraca z informacją, tłumacząc, że pomagał bratu w remoncie i nie miał czasu się odezwać. Z mniejszym zaangażowaniem emocjonalnym odświeżamy kontakt, ale wszystko znowu przebiega identycznie, Marek znowu znika w tajemniczych okolicznościach. Kolejny przykład mojej dziwnej relacji damsko-męskiej to Grzesiek. Mężczyzna mieszka 500 km ode mnie, po pierwszej rozmowie telefonicznej zaprasza na weekend do siebie, nalega, bym przyjechała go odwiedzić. Szanuje moją odmowę, nadal mamy codzienny kontakt. Opowiada mi o swoich tęsknotach i brakach. Chce jednak życia w wyobraźni – prosi, bym mówiła, że go kocham, chociaż nigdy się nie widzieliśmy na żywo. Grzesiek znalazł teraz dziewczynę, która szybciej zdecydowała się skorzystać z zaproszenia na weekend, więc nie mamy już kontaktu – puentuje Iza. A jak jest ze znajomościami nawiązywanymi w rzeczywistym świecie? – Relacje z życia realnego wcale nie są lepsze. Mój kolega Olek od kilku lat uważa, że jestem „specjalistką od jego życia”, zwierza mi się z największych sekretów, rozkochuje, ale chce tylko tego, co we mnie najlepsze – moich rad, uwagi i ciepła. Nie chce jednak dać niczego w zamian. Gdy mówię o tym, że nie godzę się na jakieś traktowanie, Olek po prostu się śmieje – zwierza się młoda kobieta.

Pustka „millenialsów”

– Współczesne relacje postrzegam niestety bardzo źle, z uwagi na swoje doświadczenia. Nie miałam żadnej relacji z facetem, który byłby naturalny, miał dobre i szczere intencje i chciał zbudować coś wartościowego. Nigdy nie było tak, żeby ten drugi człowiek po prostu bezinteresownie dbał o mnie i mnie kochał. Podstawą związku jest w moim odczuciu to, żeby się wzajemnie szanować, dbać o siebie nawzajem, kochać, być przyjaciółmi, dzielić podobne wartości, mieć w stosunku do siebie empatię. W dzisiejszych czasach tego rodzaju relacje graniczą z cudem, ponieważ ludzie są tak mocno zaburzeni emocjonalnie, duchowo i psychicznie. Świat, który nas otacza, jest mocno zniekształcony – mam tu na myśli to, czym jesteśmy karmieni przez media, internet, filmy, a nawet szkołę. To wszystko nas niszczy i zaburza nas tak mocno, że trudno jest później stworzyć zdrową, normalną relację i rodzinę. Do tego dochodzą nałogi i inne uwikłania. Relacje ogromnie niszczy wszechobecna i łatwo dostępna pornografia zaburzająca sposób patrzenia na drugiego człowieka. Innym wielkim zagrożeniem dla relacji jest powszechny egoizm. Ludzie nastawieni na drugiego człowieka, nie na siebie, to w dzisiejszych czasach wyjątek. Zdrowe i kochające się małżeństwa występują jeszcze w pokoleniu naszych rodziców, którzy byli na ogół wychowywani inaczej niż ludzie naszej generacji. Pośród moich rówieśników stworzenie normalnej relacji graniczy z cudem – wskazuje inna moja rozmówczyni, Aneta. – W pokoleniu „millenialsów” panuje na ogół pustka. Tym ludziom wydaje się, że są pępkiem świata, tymczasem nie są oni na ogół zdolni do budowania trwałych relacji, ponieważ nie mają odniesienia do świata wartości, nie wiedzą, czym jest poświęcenie. Współczesna „mentalność antykoncepcyjna”, o której mówił św. Jan Paweł II, narzuca pewien styl życia polegający na poszukiwaniu przyjemności za wszelką cenę, bez zobowiązań – wskazuje z kolei w rozmowie ze mną Wiktoria z Warszawy.

Konieczność powrotu do świata wartości, wyrzeczenia się egoizmu na rzecz budowania wartościowych relacji, wydaje się jedyną możliwością odbudowy zniszczonych więzi rodzinnych i społecznych. „Matka Boża Fatimska zapowiedziała, że ostateczna walka między Bogiem a szatanem rozegra się o rodzinę. Maryja, ostrzegając, jednocześnie zaopatrza nas na tę walkę w dwie potężne bronie: Różaniec i pokutę. Dlatego Małżeńska Krucjata Różańcowa odbywa się w nocy, łączymy te dwie potężne bronie, modlitwę różańcową z pokutnym trudem i wysiłkiem. Modlitwa połączona z naszym umartwieniem, wyrzeczeniem zawsze przynosi w życiu osobistym, społecznym i narodowym dobre owoce. Bóg daje nam to, o co prosimy, jeżeli jest to zgodne z Jego wolą. Dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych” – podkreśla w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” rekolekcjonista i duszpasterz małżeństw ks. Dominik Chmielewski.
„Nowe modele relacji” w kulturze masowej przedstawiane są często jako kolorowe, bezproblemowe i sielankowe. Tymczasem w realnym świecie mogą prowadzić do życiowych tragedii. O takim przypadku opowiada moja kolejna rozmówczyni, Katarzyna. – Moja bliska koleżanka była od lat w (z mojego punktu widzenia) udanym związku małżeńskim. I jak to po latach w stałych związkach bywa – wkradła się w ich relację nuda. Oboje więc, za jej namową, zaczęli uprawiać coś w rodzaju poliamorii. Mieli na boku innych partnerów, o których wiedzieli nawzajem i w teorii mieli ich akceptować. Po chwilowej euforii zaczęły się jednak problemy – głównie z zazdrością. Koleżanka zaczęła czuć się niepewnie w małżeństwie. Mąż zaczął się bowiem psychicznie oddalać od niej i ich wspólnego życia. Zaczął poważnie traktować związek ze swoją kochanką, a moja koleżanka swojego absztyfikanta absolutnie nie traktowała poważnie i nawet do głowy by jej nie przyszło, żeby wiązać z nim jakieś plany. Dochodziło do scen zazdrości, w końcu mąż koleżanki nie wytrzymał i się wyprowadził. Summa summarum małżeństwo się rozpadło z hukiem. Mąż koleżanki po jakimś czasie ułożył sobie życie z nową partnerką, a koleżanka od tamtego czasu zaliczyła kolejne związki, ale już niepoliamoryczne, i ciągle szuka „tego jedynego” – puentuje Katarzyna.

Tekst pochodzi z 4 (1774) numeru „Tygodnika Solidarność”.



Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

Polecane
Emerytury
Stażowe