Michaił Wołyniec: Ukraińcy potrzebują wsparcia związków zawodowych

– Spośród krajów postradzieckich tylko na Ukrainie pozostały wolne związki zawodowe, które normalnie funkcjonują. Na Białorusi się je niszczy, w Kazachstanie kilka lat temu była podobna sytuacja. W naszym kraju oligarchowie także starają się przeszkadzać w działalności związków zawodowych. Wykorzystują różne formy nacisku na organizacje związkowe i poszczególnych ich liderów, także na mnie – mówi Michaił Wołyniec, przewodniczący Konfederacji Wolnych Związków Zawodowych Ukrainy, w rozmowie z Barbarą Michałowską.
 Michaił Wołyniec: Ukraińcy potrzebują wsparcia związków zawodowych
/ fot. M. Żegliński

– Wojna to dramat milionów mieszkańców Ukrainy, ale także milionów pracowników. Jak podczas wojny wygląda rynek pracy w Pana kraju?

– Nigdzie na Ukrainie nie ma już normalnego rynku pracy i nie wiem, kiedy będzie możliwa jego odbudowa. Obawiam się, że mężczyźni, którym teraz nie wolno opuszczać kraju, wyjadą stąd, jak tylko skończy się wojna. Ci, którzy teraz bronią swojej ojczyzny, gdy wrócą z frontu, będą potrzebowali nie tylko pomocy socjalnej, ale także rehabilitacji oraz wsparcia psychologicznego. Będą potrzebowali ochrony nie tylko od państwa ukraińskiego, ale również od ukraińskich związków zawodowych. Jeśli ci ludzie odczują, że ich prawa nie są chronione, mogą zacząć bronić je w miejscach pracy w inny, radykalny sposób. Istnieje poważne zagrożenie, że taka sytuacja zaistnieje po wojnie, a pracodawcy nie mają pomysłu, jak można jej zapobiec.

Wojna stwarza także zagrożenie dla rynków pracy w innych krajach. Istnieje niebezpieczeństwo, że ludzie z Ukrainy, którzy wyjadą do Unii Europejskiej, będą psuli rynek pracy, bo zgodzą się na wszelkie warunki pracy, które i tak będą lepsze niż na Ukrainie.

– Słyszymy, że istnieją także próby wprowadzenia na Ukrainie prawa, które ogranicza możliwości do organizowania się w związki zawodowe.

– Przeanalizowaliśmy sześć niedawno przyjętych ustaw i ponad 20 projektów ustaw. W każdym z tych dokumentów doszukaliśmy się naruszenia praw pracowników. Ich zapisy nie są zgodne z konstytucją Ukrainy, Kodeksem pracy, konwencją MOP oraz Umową Stowarzyszeniową Ukrainy z UE. Nie możemy zrozumieć, dlaczego Ukraina robi wszystko, aby stworzyć w kraju możliwości do rozwoju taniej siły roboczej. Takie działania mogą zakłócić integrację Ukrainy z Unią Europejską, bo naruszają standardy konwencji MOP.

To sytuacja podobna do tej, która była w związku z Turcją. Turcja od 1997 roku ma status kandydata do Unii Europejskiej. Ale nie widać możliwości szybkiego jej przyjęcia.

Pierwsze, co musi wydarzyć się na Ukrainie, to obranie kursu na dialog społeczny. Musi w nim uczestniczyć strona rządowa, przedstawiciele pracodawców i związki zawodowe. Niestety te ustawy, o których mówimy, odbierają prawa nie tylko pracownikom, ale także związkom zawodowym. To oczywiste, że w czasie wojny zabronione są strajki i protesty. Ale teraz nawet podstawowe zapisy układów zbiorowych nie są przestrzegane. Narusza się na przykład prawo do czterdziestogodzinnego tygodnia pracy. Jeszcze przed wojną mieliśmy problemy z terminową wypłatą wynagrodzeń. Teraz to zjawisko się nasila. My jako związki zawodowe staramy się oczywiście zwrócić uwagę na to, by ustawy były bardziej propracownicze. Razem z Julią Tymoszenko we wrześniu ubiegłego roku spotkaliśmy się z dyrektorem generalnym MOP Guyem Ryderem, a w styczniu tego roku spotykamy się z nowym dyrektorem MOP Gilbertem F. Houngbo, aby zwrócić ich uwagę na ten fakt.

Cieszymy się, że w tych działaniach popiera nas NSZZ „Solidarność”. Delegacja Solidarności była pierwszą związkową delegacją na Ukrainie od wybuchu wojny. Jesteśmy wdzięczni za to, że Solidarność zrobiła taki bohaterski krok i przyjechała tu w tym trudnym czasie, że byliście w punktach zapalnych, które niewiele wcześniej okupowali jeszcze Rosjanie, spotkaliście się z ludźmi z ukraińskich związków zawodowych, przedstawicielami władzy. Wspieracie nas w dążeniu do tego, żeby Ukraina otrzymywała pomoc nie tylko podczas wojny, ale także później podczas odbudowy kraju.

Konfederacja Wolnych Związków Zawodowych Ukrainy pod koniec ubiegłego roku została przyjęta do EKZZ. Pracujemy więc na różnych polach, ale podczas wojny zajmujemy się głównie działalnością humanitarną. Dziękujemy i polskim związkom zawodowym, bo ich wkład w nią jest duży. Składki polskich związków zawodowych, które wpływają do MKZZ i EKZZ, pomagają nam kupić potrzebną pomoc – generatory, jedzenie, środki higieniczne, jedzenie dla dzieci i inne podstawowe rzeczy.

Członkami ukraińskich związków zawodowych są ludzie aktywni, myślący przyszłościowo, którzy chcą wprowadzać do naszego kraju europejskie standardy. To oni bronią teraz Ukrainy. W jednej z kopalni uranu na terenie Ukrainy wszyscy członkowie naszego związku obecnie walczą na froncie. Niestety członkowie naszych związków zawodowych również giną i zostają ranni. Ich rodziny potrzebują wsparcia i ochrony. Nad tym również pracujemy.

A działamy w trudnych warunkach. Jesteśmy zmuszeni do tego, żeby często pracować bez prądu. Normalne jest, że bez prądu żyje się kilkanaście godzin lub nawet kilka dni. A nawet jeśli u nas jest akurat prąd, to nie ma go u innych. Ciężko pracować w takich warunkach i ciężko się komunikować.

Dobrze, kiedy jest dach nad głową i jest gdzie mieszkać. Przecież bywa i tak, że rodziny mieszkają blisko frontu, albo na terenach okupowanych przez Rosjan i ich domy są zrujnowane. Zresztą teraz w wyniku ataków rakietowych zniszczony może zostać każdy dom na Ukrainie. Miliony osób straciły już swoje domy i środki do życia. Dlatego 8 milionów Ukraińców znalazło się za granicą. A następne 5 milionów osób przemieściło się wewnątrz Ukrainy.

– Organizacje rosyjskie, które funkcjonują na terenach okupowanych przez Rosjan, utrudniają także działania ukraińskich związkowców zawodowych.

– To wielki problem. Rosyjskie tzw. organizacje związkowe mogły w poprzednich latach integrować się z międzynarodowymi organizacjami związkowymi. Zbudowały sobie tam duże zaplecze. Po wybuchu wojny zaś odgrywają one w Rosji dużą rolę propagandową. Michaił Szmakow, przewodniczący Federacji Niezależnych Związków Zawodowych Rosji [FNPR], poparł wojnę już w pierwszym jej dniu. Wydał wówczas stanowisko, w którym zachęcał do walki na Ukrainie. FNPR organizowała również akcje propagandowe. Członkowie związku jechali od Władywostoku do Moskwy a potem do Wołgogradu, agitując za wojną. Sam Szmakow i jego ludzie byli w okupowanym Doniecku, Mariupolu, na Krymie i w innych miejscach. Pracowali tam nad stworzeniem struktur, które nazywają związkami zawodowymi. Teraz próbujemy wytłumaczyć instytucjom międzynarodowym, że te rosyjskie organizacje nie są wolnymi związkami. Dyktatura, która panuje w Rosji, to jest zagrożenie dla całego świata. Dlatego poza pracą w swoim kraju, musimy działać również na poziomie międzynarodowym.

– Jaką rolę w procesie odbudowy Ukrainy widzi Pan dla związków zawodowych, gdy wojna się skończy?

– Dziękuję za to pytanie. Rzeczywiście musimy żyć nie tylko tym, co jest tu i teraz, ale także myśleć o tym, co będzie w przyszłości. Na razie jest to bardzo trudne. Warto przypomnieć, że wojna na Ukrainie trwa nie rok, ale już dziewięć lat. Powoli dorasta nowe pokolenie ludzi, którzy urodzili się i dojrzewali podczas tej wojny. Zdarzają się sytuacje, w których Rosjanie zabierają do swojego kraju nasze dzieci. W rosyjskich rodzinach i placówkach wychowują ich w duchu antyukraińskim. To także będzie miało wpływ na sytuację po wojnie.

Kiedy trwała obrona Mariupola, liderzy europejskich państw mówili o tym, że odbudujemy i tamtejszy zrujnowany teatr, i dworzec, ale teraz to jest teren okupowany. Do tej pory Charków, w którym przed wojną mieszkało półtora miliona ludzi, jest codziennie pod ostrzałem. Teraz ciężko jest tam odbudowywać mieszkania i zakłady pracy, bo ludzie nie wiedzą, co będzie dalej. Podczas wojny Rosja prowadzi ostrzały infrastruktury energetycznej, a przez to nie można wydobywać surowców, utrudniony jest też transport. Nie wiadomo, jak długo taka sytuacja jeszcze potrwa.

Dlatego teraz Ukraina potrzebuje przede wszystkim broni. Ta broń jest nam potrzeba, by wyzwolić okupowane obecnie terytoria.
Spośród krajów postradzieckich tylko na Ukrainie pozostały wolne związki zawodowe, które normalnie funkcjonują. Na Białorusi się je niszczy, w Kazachstanie kilka lat temu była podobna sytuacja. W naszym kraju oligarchowie także starają się zakłócać działalność związków zawodowych. Wykorzystują różne formy nacisku na organizacje związkowe i poszczególnych ich liderów. Także na mnie.
Byłem jednym z założycieli ruchu wolnych związków. W 1989 roku stworzyłem związkową organizację górników. Od tej pory nabraliśmy dużego doświadczenia w kwestii działania związków w różnych branżach. Należymy do struktury międzynarodowego społeczeństwa związkowego. To dobrze, że Ukraina ma taką długą granicę z krajami Unii Europejskiej. Ukraińscy pracownicy, którzy funkcjonują w krajach Unii Europejskiej, także widzą, jak pracują związki zawodowe w Europie. Dzięki temu wiemy, w jaki sposób powinny wyglądać relacje na rynku pracy u nas.

Podczas mojej działalności związkowej naciskano na moją rodzinę i na mnie. W 2004 roku porwano mojego syna i ogłoszono, że nie żyje. Na szczęście nie była to prawda i syn do nas wrócił. W tym czasie dziesięć krajów proponowało, byśmy się w nich schronili. Polska była jednym z nich. Moja rodzina była zmuszona, by na jakiś czas wyjechać do Stanów Zjednoczonych.

Solidarność też miała takie dramatyczne czasy w swojej historii. Widzę, że podobne rzeczy dzieją się i u nas, tylko niespełna trzydzieści lat później. I my możemy działać lepiej po wojnie, żyć lepiej i integrować się z europejskim społeczeństwem. Mam nadzieję, że tak właśnie niedługo się stanie.

Tłumaczył: Yury Ravavoi.

Tekst pochodzi z 5 (1775) numeru „Tygodnika Solidarność”.


 

POLECANE
Jest oświadczenie majątkowe prezydenta Karola Nawrockiego z ostatniej chwili
Jest oświadczenie majątkowe prezydenta Karola Nawrockiego

W poniedziałek na stronie internetowej Sądu Najwyższego pojawiło oświadczenie majątkowe prezydenta Karola Nawrockiego.

Awaria we Francji. Pociągi z dużymi opóźnieniami Wiadomości
Awaria we Francji. Pociągi z dużymi opóźnieniami

Ruch pociągów dużej prędkości TGV w południowo-wschodniej Francji jest poważnie zakłócony od poniedziałku rano wskutek „aktu wandalizmu” na odcinku pomiędzy Lyonem a Awinionem - poinformowały francuskie koleje SNCF. Według przewoźnika przywrócenie normalnego ruchu nastąpi we wtorek rano.

Policja potwierdza. Berkowicz tłumaczy się z incydentu w sklepie z ostatniej chwili
Policja potwierdza. Berkowicz tłumaczy się z incydentu w sklepie

Ochrona IKEA w Krakowie zatrzymała mężczyznę za linią kas z nieopłaconymi towarami. Zatrzymanym okazał się Konrad Berkowicz, poseł Konfederacji. Polityk przyznał, że zrobił to przez nieuwagę.

Kultowy serial kryminalny startuje z nowym sezonem Wiadomości
Kultowy serial kryminalny startuje z nowym sezonem

Legendarny duet agentów NCIS powraca po ponad dekadzie. Serial „NCIS: Tony & Ziva” jest już dostępny w SkyShowtime.

Media: Poseł Konrad Berkowicz zatrzymany w sklepie IKEA. Interweniowała policja z ostatniej chwili
Media: Poseł Konrad Berkowicz zatrzymany w sklepie IKEA. Interweniowała policja

Poseł Konfederacji Konrad Berkowicz został w poniedziałek zatrzymany w sklepie IKEA w Krakowie – poinformowała w poniedziałek stacja RMF FM. Jak twierdzi rozgłośnia, "polityk miał nie zapłacić za towary, które chciał wynieść z marketu". Interweniowała policja.

Poważny wypadek na sali zabaw w Lublinie. Poszkodowana 11-latka Wiadomości
Poważny wypadek na sali zabaw w Lublinie. Poszkodowana 11-latka

Dramatyczne zdarzenie miało miejsce w sobotę, 25 października, w jednej z lubelskich sal zabaw. Podczas urodzin kolegi 11-letnia dziewczynka, Anastazja, zeskoczyła z dużej wysokości, oczekując, że wyląduje na dmuchanej poduszce. Niestety poduszka była niewłaściwie przygotowana, a dziewczynka uderzyła plecami w twarde podłoże. Natychmiast przewieziono ją do szpitala z poważnymi złamaniami kręgosłupa, stłuczeniem płuc i problemami z oddychaniem.

KRUS wydał komunikat dla rolników z ostatniej chwili
KRUS wydał komunikat dla rolników

Termin płatności składek KRUS za IV kwartał 2025 r. upływa 31 października 2025 r. Rolnicy powinni uregulować należności za siebie, małżonka i domowników, aby uniknąć odsetek i utraty ciągłości ubezpieczenia.

Kapitan Hołownia schodzi pierwszy z tonącego statku tylko u nas
Kapitan Hołownia schodzi pierwszy z tonącego statku

Według najnowszego sondażu OGB partia Polska 2050 Szymona Hołowni (to jej pełna, oficjalna nazwa) może liczyć na zaledwie 1.61% poparcia. Marszałek Sejmu Szymon Hołownia poinformował już przed miesiącem, że nie będzie ubiegał się ponownie o stanowisko przewodniczącego partii, która sam założył w roku 2020 i w 2023 wprowadził do Sejmu.

Burza w Tańcu z gwiazdami. Finałowy odcinek zakończony skandalem Wiadomości
Burza w "Tańcu z gwiazdami". Finałowy odcinek zakończony skandalem

Finałowy odcinek programu "Taniec z gwiazdami" wywołał nieoczekiwany chaos. Para, która odpadła w finale, zrezygnowała nie tylko z pożegnania się ze studiem, ale też odwołała zaplanowane nagrania w innym programie stacji.

Sprzedaż gruntów pod CPK. Mocne słowa Morawieckiego z ostatniej chwili
Sprzedaż gruntów pod CPK. Mocne słowa Morawieckiego

Wirtualna Polska ujawniła w poniedziałek, że w 2023 r. KOWR sprzedał 160 ha ziemi firmie Dawtona, mimo wcześniejszych zastrzeżeń dotyczących terenu, przez który ma przebiegać linia kolei dużych prędkości do CPK. – Gdzie były służby specjalne za naszych rządów i za rządów PO? – pyta były premier Mateusz Morawiecki.

REKLAMA

Michaił Wołyniec: Ukraińcy potrzebują wsparcia związków zawodowych

– Spośród krajów postradzieckich tylko na Ukrainie pozostały wolne związki zawodowe, które normalnie funkcjonują. Na Białorusi się je niszczy, w Kazachstanie kilka lat temu była podobna sytuacja. W naszym kraju oligarchowie także starają się przeszkadzać w działalności związków zawodowych. Wykorzystują różne formy nacisku na organizacje związkowe i poszczególnych ich liderów, także na mnie – mówi Michaił Wołyniec, przewodniczący Konfederacji Wolnych Związków Zawodowych Ukrainy, w rozmowie z Barbarą Michałowską.
 Michaił Wołyniec: Ukraińcy potrzebują wsparcia związków zawodowych
/ fot. M. Żegliński

– Wojna to dramat milionów mieszkańców Ukrainy, ale także milionów pracowników. Jak podczas wojny wygląda rynek pracy w Pana kraju?

– Nigdzie na Ukrainie nie ma już normalnego rynku pracy i nie wiem, kiedy będzie możliwa jego odbudowa. Obawiam się, że mężczyźni, którym teraz nie wolno opuszczać kraju, wyjadą stąd, jak tylko skończy się wojna. Ci, którzy teraz bronią swojej ojczyzny, gdy wrócą z frontu, będą potrzebowali nie tylko pomocy socjalnej, ale także rehabilitacji oraz wsparcia psychologicznego. Będą potrzebowali ochrony nie tylko od państwa ukraińskiego, ale również od ukraińskich związków zawodowych. Jeśli ci ludzie odczują, że ich prawa nie są chronione, mogą zacząć bronić je w miejscach pracy w inny, radykalny sposób. Istnieje poważne zagrożenie, że taka sytuacja zaistnieje po wojnie, a pracodawcy nie mają pomysłu, jak można jej zapobiec.

Wojna stwarza także zagrożenie dla rynków pracy w innych krajach. Istnieje niebezpieczeństwo, że ludzie z Ukrainy, którzy wyjadą do Unii Europejskiej, będą psuli rynek pracy, bo zgodzą się na wszelkie warunki pracy, które i tak będą lepsze niż na Ukrainie.

– Słyszymy, że istnieją także próby wprowadzenia na Ukrainie prawa, które ogranicza możliwości do organizowania się w związki zawodowe.

– Przeanalizowaliśmy sześć niedawno przyjętych ustaw i ponad 20 projektów ustaw. W każdym z tych dokumentów doszukaliśmy się naruszenia praw pracowników. Ich zapisy nie są zgodne z konstytucją Ukrainy, Kodeksem pracy, konwencją MOP oraz Umową Stowarzyszeniową Ukrainy z UE. Nie możemy zrozumieć, dlaczego Ukraina robi wszystko, aby stworzyć w kraju możliwości do rozwoju taniej siły roboczej. Takie działania mogą zakłócić integrację Ukrainy z Unią Europejską, bo naruszają standardy konwencji MOP.

To sytuacja podobna do tej, która była w związku z Turcją. Turcja od 1997 roku ma status kandydata do Unii Europejskiej. Ale nie widać możliwości szybkiego jej przyjęcia.

Pierwsze, co musi wydarzyć się na Ukrainie, to obranie kursu na dialog społeczny. Musi w nim uczestniczyć strona rządowa, przedstawiciele pracodawców i związki zawodowe. Niestety te ustawy, o których mówimy, odbierają prawa nie tylko pracownikom, ale także związkom zawodowym. To oczywiste, że w czasie wojny zabronione są strajki i protesty. Ale teraz nawet podstawowe zapisy układów zbiorowych nie są przestrzegane. Narusza się na przykład prawo do czterdziestogodzinnego tygodnia pracy. Jeszcze przed wojną mieliśmy problemy z terminową wypłatą wynagrodzeń. Teraz to zjawisko się nasila. My jako związki zawodowe staramy się oczywiście zwrócić uwagę na to, by ustawy były bardziej propracownicze. Razem z Julią Tymoszenko we wrześniu ubiegłego roku spotkaliśmy się z dyrektorem generalnym MOP Guyem Ryderem, a w styczniu tego roku spotykamy się z nowym dyrektorem MOP Gilbertem F. Houngbo, aby zwrócić ich uwagę na ten fakt.

Cieszymy się, że w tych działaniach popiera nas NSZZ „Solidarność”. Delegacja Solidarności była pierwszą związkową delegacją na Ukrainie od wybuchu wojny. Jesteśmy wdzięczni za to, że Solidarność zrobiła taki bohaterski krok i przyjechała tu w tym trudnym czasie, że byliście w punktach zapalnych, które niewiele wcześniej okupowali jeszcze Rosjanie, spotkaliście się z ludźmi z ukraińskich związków zawodowych, przedstawicielami władzy. Wspieracie nas w dążeniu do tego, żeby Ukraina otrzymywała pomoc nie tylko podczas wojny, ale także później podczas odbudowy kraju.

Konfederacja Wolnych Związków Zawodowych Ukrainy pod koniec ubiegłego roku została przyjęta do EKZZ. Pracujemy więc na różnych polach, ale podczas wojny zajmujemy się głównie działalnością humanitarną. Dziękujemy i polskim związkom zawodowym, bo ich wkład w nią jest duży. Składki polskich związków zawodowych, które wpływają do MKZZ i EKZZ, pomagają nam kupić potrzebną pomoc – generatory, jedzenie, środki higieniczne, jedzenie dla dzieci i inne podstawowe rzeczy.

Członkami ukraińskich związków zawodowych są ludzie aktywni, myślący przyszłościowo, którzy chcą wprowadzać do naszego kraju europejskie standardy. To oni bronią teraz Ukrainy. W jednej z kopalni uranu na terenie Ukrainy wszyscy członkowie naszego związku obecnie walczą na froncie. Niestety członkowie naszych związków zawodowych również giną i zostają ranni. Ich rodziny potrzebują wsparcia i ochrony. Nad tym również pracujemy.

A działamy w trudnych warunkach. Jesteśmy zmuszeni do tego, żeby często pracować bez prądu. Normalne jest, że bez prądu żyje się kilkanaście godzin lub nawet kilka dni. A nawet jeśli u nas jest akurat prąd, to nie ma go u innych. Ciężko pracować w takich warunkach i ciężko się komunikować.

Dobrze, kiedy jest dach nad głową i jest gdzie mieszkać. Przecież bywa i tak, że rodziny mieszkają blisko frontu, albo na terenach okupowanych przez Rosjan i ich domy są zrujnowane. Zresztą teraz w wyniku ataków rakietowych zniszczony może zostać każdy dom na Ukrainie. Miliony osób straciły już swoje domy i środki do życia. Dlatego 8 milionów Ukraińców znalazło się za granicą. A następne 5 milionów osób przemieściło się wewnątrz Ukrainy.

– Organizacje rosyjskie, które funkcjonują na terenach okupowanych przez Rosjan, utrudniają także działania ukraińskich związkowców zawodowych.

– To wielki problem. Rosyjskie tzw. organizacje związkowe mogły w poprzednich latach integrować się z międzynarodowymi organizacjami związkowymi. Zbudowały sobie tam duże zaplecze. Po wybuchu wojny zaś odgrywają one w Rosji dużą rolę propagandową. Michaił Szmakow, przewodniczący Federacji Niezależnych Związków Zawodowych Rosji [FNPR], poparł wojnę już w pierwszym jej dniu. Wydał wówczas stanowisko, w którym zachęcał do walki na Ukrainie. FNPR organizowała również akcje propagandowe. Członkowie związku jechali od Władywostoku do Moskwy a potem do Wołgogradu, agitując za wojną. Sam Szmakow i jego ludzie byli w okupowanym Doniecku, Mariupolu, na Krymie i w innych miejscach. Pracowali tam nad stworzeniem struktur, które nazywają związkami zawodowymi. Teraz próbujemy wytłumaczyć instytucjom międzynarodowym, że te rosyjskie organizacje nie są wolnymi związkami. Dyktatura, która panuje w Rosji, to jest zagrożenie dla całego świata. Dlatego poza pracą w swoim kraju, musimy działać również na poziomie międzynarodowym.

– Jaką rolę w procesie odbudowy Ukrainy widzi Pan dla związków zawodowych, gdy wojna się skończy?

– Dziękuję za to pytanie. Rzeczywiście musimy żyć nie tylko tym, co jest tu i teraz, ale także myśleć o tym, co będzie w przyszłości. Na razie jest to bardzo trudne. Warto przypomnieć, że wojna na Ukrainie trwa nie rok, ale już dziewięć lat. Powoli dorasta nowe pokolenie ludzi, którzy urodzili się i dojrzewali podczas tej wojny. Zdarzają się sytuacje, w których Rosjanie zabierają do swojego kraju nasze dzieci. W rosyjskich rodzinach i placówkach wychowują ich w duchu antyukraińskim. To także będzie miało wpływ na sytuację po wojnie.

Kiedy trwała obrona Mariupola, liderzy europejskich państw mówili o tym, że odbudujemy i tamtejszy zrujnowany teatr, i dworzec, ale teraz to jest teren okupowany. Do tej pory Charków, w którym przed wojną mieszkało półtora miliona ludzi, jest codziennie pod ostrzałem. Teraz ciężko jest tam odbudowywać mieszkania i zakłady pracy, bo ludzie nie wiedzą, co będzie dalej. Podczas wojny Rosja prowadzi ostrzały infrastruktury energetycznej, a przez to nie można wydobywać surowców, utrudniony jest też transport. Nie wiadomo, jak długo taka sytuacja jeszcze potrwa.

Dlatego teraz Ukraina potrzebuje przede wszystkim broni. Ta broń jest nam potrzeba, by wyzwolić okupowane obecnie terytoria.
Spośród krajów postradzieckich tylko na Ukrainie pozostały wolne związki zawodowe, które normalnie funkcjonują. Na Białorusi się je niszczy, w Kazachstanie kilka lat temu była podobna sytuacja. W naszym kraju oligarchowie także starają się zakłócać działalność związków zawodowych. Wykorzystują różne formy nacisku na organizacje związkowe i poszczególnych ich liderów. Także na mnie.
Byłem jednym z założycieli ruchu wolnych związków. W 1989 roku stworzyłem związkową organizację górników. Od tej pory nabraliśmy dużego doświadczenia w kwestii działania związków w różnych branżach. Należymy do struktury międzynarodowego społeczeństwa związkowego. To dobrze, że Ukraina ma taką długą granicę z krajami Unii Europejskiej. Ukraińscy pracownicy, którzy funkcjonują w krajach Unii Europejskiej, także widzą, jak pracują związki zawodowe w Europie. Dzięki temu wiemy, w jaki sposób powinny wyglądać relacje na rynku pracy u nas.

Podczas mojej działalności związkowej naciskano na moją rodzinę i na mnie. W 2004 roku porwano mojego syna i ogłoszono, że nie żyje. Na szczęście nie była to prawda i syn do nas wrócił. W tym czasie dziesięć krajów proponowało, byśmy się w nich schronili. Polska była jednym z nich. Moja rodzina była zmuszona, by na jakiś czas wyjechać do Stanów Zjednoczonych.

Solidarność też miała takie dramatyczne czasy w swojej historii. Widzę, że podobne rzeczy dzieją się i u nas, tylko niespełna trzydzieści lat później. I my możemy działać lepiej po wojnie, żyć lepiej i integrować się z europejskim społeczeństwem. Mam nadzieję, że tak właśnie niedługo się stanie.

Tłumaczył: Yury Ravavoi.

Tekst pochodzi z 5 (1775) numeru „Tygodnika Solidarność”.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe