Znany polski muzyk nie został wpuszczony na pokład samolotu. Jest komentarz PLL LOT

Muzyk przyznał, że tego typu sytuacja spotkała go po raz pierwszy, a od lat korzysta z takiego środka transportu.
W rozmowie z RMF FM Wawrowski wyjaśnił, że obsługa poinformowała go, że nie ma możliwości kupienia dodatkowego miejsca dla skrzypiec, ponieważ jest za dużo sprzedanych biletów na ten samolot.
- Optymalne miejsce dla skrzypiec jest na półce, nad fotelem pasażera, tam mają dobrą amortyzację. Zwykle tak robię, w ten sposób podróżuję od lat różnymi liniami - relacjonował Janusz Wawrowski.
Muzyk przyznał, że cała sytuacja wywołała w nim oburzenie.
- Była jedna pani, dwóch panów, byli niemili. Zerwali z mojej walizki wszystkie naklejki, odmierzali mi czas: zostało 5 minut, zostały 2 minuty - opowiadał dalej.
Dodał, że dotychczas innej obsłudze tych samych linii jego skrzypce nie przeszkadzały i mógł z nimi swobodnie podróżować.
- Powiedziałem pani na lotnisku, że skrzypce zapewne zniszczą się luku bagażowym, na co ona odpowiedziała: "Zobaczymy". To wyglądało jak rosyjska ruletka, czy raczej wileńska ruletka - mówił skrzypek.
Ostatecznie muzyka powiadomiono, że nie może polecieć. Zirytowany opisał swoją historię z LOT-em w mediach społecznościowych.
Jest komentarz PLL LOT
Dziennikarz RMF FM skontaktował się z biurem prasowym PPL LOT i uzyskał następującą odpowiedź:
- Jako Polskie Linie Lotnicze LOT stale współpracujemy z wieloma orkiestrami i filharmoniami i pomagamy im w przewozie różnych instrumentów. W tym konkretnym przypadku mało doświadczony pracownik firmy handlingowej, obsługującej PLL LOT, podjął błędną decyzję na podstawie faktu, że futerał ze skrzypcami nie zmieścił się w tzw. przymiarze bagażowym. Jest nam niezmiernie przykro z powodu zaistniałej sytuacji. Dokonamy zwrotu za niewykorzystaną część biletu oraz dołożymy wszelkich starań, aby tego typu sytuacje nie miały miejsca w przyszłości - przekazano.