Prof. Marek Jan Chodakiewicz dla "TS": Jeszcze nie dawałbym na pogrzeb, bo zdarzają się cuda...

Amerykańskie media trąbią, że Donal Trump już przegrał. Tak to rzeczywiście wygląda, ale jeszcze nie dawałbym na pogrzeb, bo zdarzają się cuda. W Ameryce nazywa się to „October Surprise” – czyli październikowa niespodzianka. Chodzi o to, że w ostatniej chwili wyskakuje coś na temat kandydata i opinia publiczna albo do niego się przychyla, albo odrzuca. I wtedy jest wiktoria albo klęska. W niektórych wypadkach czekano na przybycie „październikowej niespodzianki” z zagranicy. Na przykład w czasie wyborów 1980 r. Jimmy Carter miał nadzieję, że uda się siłą uwolnić amerykańskich zakładników w Iranie. Gdy to się nie udało, łudzono się, że a nuż ajatollahowie sami zwolnią nieszczęsnych w październiku. Wypuścili ich dopiero po wyborach prezydenckich, które wygrał Ronald Reagan.
 Prof. Marek Jan Chodakiewicz dla "TS": Jeszcze nie dawałbym na pogrzeb, bo zdarzają się cuda...
/ Pixabay.com/CC0
Ale najczęściej niespodzianka październikowa jest związana z polityką wewnętrzną. Taki właśnie charakter miało ujawnienie nagrań ze szczeniackimi, grubiańskimi wypowiedziami Trumpa na temat pewnej atrakcyjnej kobiety. Natychmiast media rozdmuchały to na cały świat. Co więcej, ekstrapolując ten przypadek i nagłaśniając kilkanaście dalszych głosów oskarżających kandydata o molestowanie seksualne, ogłoszono, że tak właśnie Donald postępuje w stosunku do kobiet.

Prawda jest taka, że poważne kobiety ze swojej organizacji traktuje on poważnie. Nie dyskryminuje, nie uprawia chamstwa. Natomiast z raczej małą powagą traktuje przynajmniej niektóre miss piękności, które pokazywały się w organizowanych przez niego konkursach. Media nie rozróżniały. Nie zwracano też uwagi na inne miss piękności, choćby słynne bliźniaczki Barbi z Playboya, które nawet twierdzą, że w stosunku do nich Trump był „perfect gentleman”. Narracja o kolejnej, republikańskiej odsłonie „wojny przeciwko kobietom” poszła w świat.
Trump kontrował to na dwa sposoby. Po pierwsze metodą „łap złodzieja”, czyli starał się jeszcze bardziej niż do tej pory nagłaśniać męski szowinizm i drapieżny seksualizm byłego prezydenta Billa Clintona, a jego żonę malował niemal jako sutenera, który prawie podstawiał mu kobiety, a już na pewno brutalnie uciszał je. Prawie zupełnie taka opowieść nie przebija się do mainstreamu, bo media nie są nią zainteresowane. Po drugie Trump zaczął jeszcze ostrzej uskarżać się, że media amerykańskie są lewackie i stoją murem przeciw niemu.
Ma rację, ale przecież co najmniej od lat sześćdziesiątych media są niemal zawsze antykonserwatywne, antyrepublikańskie. Prasa, radio i telewizja (a teraz i internet) zwalczają każdego kandydata, który ośmielił się przeciwstawić siłom postępu. W związku z tym nie należy się podkładać. Trump jest niestety wymarzonym workiem stereotypów. Te same ośrodki stale opluwały Reagana, a był to człowiek zacny i wyśmienity, w związku z tym nic się nie przylepiało do niego. Trump rzuca kamieniami, a potem sam się dziwi, że go też kamienują. A jest za co.

Trump nie jest konserwatystą. To populista, który wyczuł swój moment. Szeregowi zwolennicy Partii Republikańskiej mieli dość duszącej wszystkich politycznej poprawności w słowie, globalizacji w gospodarce, oraz dyskryminacji (w imię tyranii mniejszości) normalnych Amerykanów za ich patriotyzm, heteronormalność i inne rzekome przywary, w tym bycie białymi mężczyznami. Sprzeciwiali się ingerencji państwa w życie intymne obywateli, a jej braku w sprawy gospodarcze, szczególnie związane z przenoszeniem miejsc pracy z USA do Chin. Mieli tego po dziurki w nosie. Żaden z republikańskich kandydatów nie potrafił do nich przemówić tak jak Trump. A więc udało mu się zawłaszczyć przywództwo ruchu protestu wobec globalizacji, kontrktultury, multi-kulti, marksizmu-lesbianizmu oraz innych patologii.
Trump potrafił skanalizować gniew, ale nie potrafi wznieść się ponad niego. Jest nieprofesjonalny, nie zna się na polityce. Nie ma zielonego pojęcia o sprawach zagranicznych. Protekcjonizm gospodarczy to on jeszcze rozumie, tak długo, jak sam może na tym skorzystać w ramach kapitalizmu politycznego. Ale już sprawy obyczajowe go nie obchodzą. Wręcz jest przyjacielsko nastawiony do tzw. alternatywnych stylów życia i mniejszości seksualnych, co przyznaje nawet arcy mu wrogi „The Washington Post”. Jego zwolennicy raczej o tym nie wiedzą, bo nie nagłaśnia tych spraw. Za to przyrzeka, że zmienił zdanie o aborcji.

Właściwie nie udało się Trumpowi zbudować koalicji szerszej niż podczas walki o nominację republikanów. Mamy jego wyznawców, którzy go czczą, oraz tych, którzy będą głosować przeciw Hillary Clinton. Na te głosy może liczyć. Co mówią sondaże? Pokazują, że rdzeń jego zwolenników to biali mężczyźni bez wykształcenia wyższego. Oraz że na Clinton będą głosować wykształceni ludzie zamożni oraz mniejszości czarne i latynoskie, jak również wesołkowie, czyli zwykła koalicja Partii Demokratycznej. I ta koalicja w sondażach przeważa.
Trump twierdzi, że nie można sondażom wierzyć. Rzeczywiście ludzie raczej niechętnie przyznają się do zamiaru głosowania na niego. To jest niemile widziane. A więc należy być ostrożny z sondażami.

Większość sondaży pokazuje, że kandydaci idą łeb w łeb z nieznaczną przewagą byłej Pierwszej Damy. Według lewicowego „The New York Times”, który opiera się na danych podawanych przez jeszcze bardziej lewicowy „The Huffington Post”, w najgorszym dla Trumpa wypadku Clinton wygrywa przewagą 14 proc. Źródłem tego jest sondaż Associated Press/Gfk. Równie lewicowy CNN wykazuje, że Hillary ma 4 proc. przewagi. I dziesiątka sondaży nie uwzględnia wyliczeń „The Los Angeles Times”, które wskazują na małą przewagę Trumpa. Sondaże z poszczególnych stanów, szczególnie tych kluczowych, jak Ohio czy Floryda, wskazują większy rozziew na rzecz Clinton. Nagłośniono nawet, że jeden z irlandzkich bukmacherów już zaczął wypłacać za zakłady tym, którzy postawili na Hillary Clinton. W Las Vegas również obstawia się Clinton, ale przewagę szacuje się od 4:1 do 2:1.

Zaiste to hazard przewidzieć na pewno klęskę Trumpa. Pewnie tak, ale niekoniecznie.

Marek Jan Chodakiewicz
Waszyngton 22 października 2016
www.iwp.edu


Wersja cyfrowa artykułu, który ukazał się w najnowszym numerze "TS" (45/2016). Cały numer do kupienia tutaj

 

POLECANE
Złe wieści dla Tuska. Tego oczekują Polacy [sondaż] z ostatniej chwili
Złe wieści dla Tuska. Tego oczekują Polacy [sondaż]

Z najnowszego sondażu popularności Donalda Tuska wynika wyraźnie, że szalę przeważyli przeciwnicy premiera, kty oczekuja jego dymisji.

Tymczasowe kontrole na granicy już obowiązują. Są pierwsze efekty ich działań Wiadomości
Tymczasowe kontrole na granicy już obowiązują. Są pierwsze efekty ich działań

7 lipca rozpoczęły się kontrole na granicach RP z Niemcami oraz Litwą, które mają być prowadzone przez 30 dni. Publikujemy mapkę z miejscami, gdzie wytypowano miejsca, w których będą prowadzone kontrole stałe.

Od północy kontrole na granicach. Szef MSWiA zapowiada z ostatniej chwili
Od północy kontrole na granicach. Szef MSWiA zapowiada

Szef MSWiA Tomasz Siemoniak poinformował w niedzielę, że z meldunków otrzymanych m.in. od wojewodów i służb wynika, że jesteśmy w pełni gotowi do wprowadzenia od północy tymczasowych kontroli na granicach z Niemcami oraz Litwą.

Niemcy: Odparliśmy atak polskiego drona z ostatniej chwili
Niemcy: "Odparliśmy atak polskiego drona"

Niemiecka policja federalna przekazała, że powstrzymała drona nadlatującego z Polski. Policja rozważa postępowanie karne i administracyjne wobec operatora drona.

Płoną hale magazynowe w Kędzierzynie-Koźlu. Nowe informacje z ostatniej chwili
Płoną hale magazynowe w Kędzierzynie-Koźlu. Nowe informacje

W Kędzierzynie-Koźlu pali się hurtownia ze sprzętem elektrycznym. Na miejscu pracuje już ponad stu strażaków. Dwóch ratowników jest poszkodowanych. Ogłoszono alert RCB z apelem, by w promieniu kilometra od pożaru zamykać okna.

Prowokator wyprowadzony podczas konferencji Jarosława Kaczyńskiego na granicy z Niemcami z ostatniej chwili
Prowokator wyprowadzony podczas konferencji Jarosława Kaczyńskiego na granicy z Niemcami

Podczas konferencji szefa PiS Jarosława Kaczyńskiego w Rosówku na granicy polsko-niemieckiej doszło do incydentu – policja wyprowadziła jednego z prowokatorów.

Prezes PZPN: Wiem, kto zostanie nowym selekcjonerem reprezentacji Polski z ostatniej chwili
Prezes PZPN: Wiem, kto zostanie nowym selekcjonerem reprezentacji Polski

Prezes PZPN Cezary Kulesza wybrał już selekcjonera piłkarskiej reprezentacji Polski – informują media. Jak przekazało Radio Zet, trwa ustalanie warunków i wkrótce ma zostać wydany komunikat w sprawie następcy Michała Probierza. Dokładna data nie jest znana.

Komunikat dla mieszkańców Poznania z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców Poznania

Od 7 lipca kolejne zwężenia i objazdy na S11 pod Poznaniem – sprawdź, gdzie zwolnić i jak ominąć remont.

Kłęby dymu nad miastem. Płonie hala w Kędzierzynie-Koźlu Wiadomości
Kłęby dymu nad miastem. Płonie hala w Kędzierzynie-Koźlu

W niedzielę, 6 lipca, w Kędzierzynie-Koźlu wybuchły dwa pożary. Strażacy najpierw gasili las, potem halę z rowerami i hulajnogami.

IMGW wydał nowy komunikat. Oto co nas czeka z ostatniej chwili
IMGW wydał nowy komunikat. Oto co nas czeka

Jak poinformował Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej, Europa Wschodnia, Południowa oraz zachodnie krańce będą pod wpływem wyżów, a pozostała część kontynentu - pod wpływem niżów znad Skandynawii oraz północnych Włoch z pofalowanym frontem atmosferycznym.

REKLAMA

Prof. Marek Jan Chodakiewicz dla "TS": Jeszcze nie dawałbym na pogrzeb, bo zdarzają się cuda...

Amerykańskie media trąbią, że Donal Trump już przegrał. Tak to rzeczywiście wygląda, ale jeszcze nie dawałbym na pogrzeb, bo zdarzają się cuda. W Ameryce nazywa się to „October Surprise” – czyli październikowa niespodzianka. Chodzi o to, że w ostatniej chwili wyskakuje coś na temat kandydata i opinia publiczna albo do niego się przychyla, albo odrzuca. I wtedy jest wiktoria albo klęska. W niektórych wypadkach czekano na przybycie „październikowej niespodzianki” z zagranicy. Na przykład w czasie wyborów 1980 r. Jimmy Carter miał nadzieję, że uda się siłą uwolnić amerykańskich zakładników w Iranie. Gdy to się nie udało, łudzono się, że a nuż ajatollahowie sami zwolnią nieszczęsnych w październiku. Wypuścili ich dopiero po wyborach prezydenckich, które wygrał Ronald Reagan.
 Prof. Marek Jan Chodakiewicz dla "TS": Jeszcze nie dawałbym na pogrzeb, bo zdarzają się cuda...
/ Pixabay.com/CC0
Ale najczęściej niespodzianka październikowa jest związana z polityką wewnętrzną. Taki właśnie charakter miało ujawnienie nagrań ze szczeniackimi, grubiańskimi wypowiedziami Trumpa na temat pewnej atrakcyjnej kobiety. Natychmiast media rozdmuchały to na cały świat. Co więcej, ekstrapolując ten przypadek i nagłaśniając kilkanaście dalszych głosów oskarżających kandydata o molestowanie seksualne, ogłoszono, że tak właśnie Donald postępuje w stosunku do kobiet.

Prawda jest taka, że poważne kobiety ze swojej organizacji traktuje on poważnie. Nie dyskryminuje, nie uprawia chamstwa. Natomiast z raczej małą powagą traktuje przynajmniej niektóre miss piękności, które pokazywały się w organizowanych przez niego konkursach. Media nie rozróżniały. Nie zwracano też uwagi na inne miss piękności, choćby słynne bliźniaczki Barbi z Playboya, które nawet twierdzą, że w stosunku do nich Trump był „perfect gentleman”. Narracja o kolejnej, republikańskiej odsłonie „wojny przeciwko kobietom” poszła w świat.
Trump kontrował to na dwa sposoby. Po pierwsze metodą „łap złodzieja”, czyli starał się jeszcze bardziej niż do tej pory nagłaśniać męski szowinizm i drapieżny seksualizm byłego prezydenta Billa Clintona, a jego żonę malował niemal jako sutenera, który prawie podstawiał mu kobiety, a już na pewno brutalnie uciszał je. Prawie zupełnie taka opowieść nie przebija się do mainstreamu, bo media nie są nią zainteresowane. Po drugie Trump zaczął jeszcze ostrzej uskarżać się, że media amerykańskie są lewackie i stoją murem przeciw niemu.
Ma rację, ale przecież co najmniej od lat sześćdziesiątych media są niemal zawsze antykonserwatywne, antyrepublikańskie. Prasa, radio i telewizja (a teraz i internet) zwalczają każdego kandydata, który ośmielił się przeciwstawić siłom postępu. W związku z tym nie należy się podkładać. Trump jest niestety wymarzonym workiem stereotypów. Te same ośrodki stale opluwały Reagana, a był to człowiek zacny i wyśmienity, w związku z tym nic się nie przylepiało do niego. Trump rzuca kamieniami, a potem sam się dziwi, że go też kamienują. A jest za co.

Trump nie jest konserwatystą. To populista, który wyczuł swój moment. Szeregowi zwolennicy Partii Republikańskiej mieli dość duszącej wszystkich politycznej poprawności w słowie, globalizacji w gospodarce, oraz dyskryminacji (w imię tyranii mniejszości) normalnych Amerykanów za ich patriotyzm, heteronormalność i inne rzekome przywary, w tym bycie białymi mężczyznami. Sprzeciwiali się ingerencji państwa w życie intymne obywateli, a jej braku w sprawy gospodarcze, szczególnie związane z przenoszeniem miejsc pracy z USA do Chin. Mieli tego po dziurki w nosie. Żaden z republikańskich kandydatów nie potrafił do nich przemówić tak jak Trump. A więc udało mu się zawłaszczyć przywództwo ruchu protestu wobec globalizacji, kontrktultury, multi-kulti, marksizmu-lesbianizmu oraz innych patologii.
Trump potrafił skanalizować gniew, ale nie potrafi wznieść się ponad niego. Jest nieprofesjonalny, nie zna się na polityce. Nie ma zielonego pojęcia o sprawach zagranicznych. Protekcjonizm gospodarczy to on jeszcze rozumie, tak długo, jak sam może na tym skorzystać w ramach kapitalizmu politycznego. Ale już sprawy obyczajowe go nie obchodzą. Wręcz jest przyjacielsko nastawiony do tzw. alternatywnych stylów życia i mniejszości seksualnych, co przyznaje nawet arcy mu wrogi „The Washington Post”. Jego zwolennicy raczej o tym nie wiedzą, bo nie nagłaśnia tych spraw. Za to przyrzeka, że zmienił zdanie o aborcji.

Właściwie nie udało się Trumpowi zbudować koalicji szerszej niż podczas walki o nominację republikanów. Mamy jego wyznawców, którzy go czczą, oraz tych, którzy będą głosować przeciw Hillary Clinton. Na te głosy może liczyć. Co mówią sondaże? Pokazują, że rdzeń jego zwolenników to biali mężczyźni bez wykształcenia wyższego. Oraz że na Clinton będą głosować wykształceni ludzie zamożni oraz mniejszości czarne i latynoskie, jak również wesołkowie, czyli zwykła koalicja Partii Demokratycznej. I ta koalicja w sondażach przeważa.
Trump twierdzi, że nie można sondażom wierzyć. Rzeczywiście ludzie raczej niechętnie przyznają się do zamiaru głosowania na niego. To jest niemile widziane. A więc należy być ostrożny z sondażami.

Większość sondaży pokazuje, że kandydaci idą łeb w łeb z nieznaczną przewagą byłej Pierwszej Damy. Według lewicowego „The New York Times”, który opiera się na danych podawanych przez jeszcze bardziej lewicowy „The Huffington Post”, w najgorszym dla Trumpa wypadku Clinton wygrywa przewagą 14 proc. Źródłem tego jest sondaż Associated Press/Gfk. Równie lewicowy CNN wykazuje, że Hillary ma 4 proc. przewagi. I dziesiątka sondaży nie uwzględnia wyliczeń „The Los Angeles Times”, które wskazują na małą przewagę Trumpa. Sondaże z poszczególnych stanów, szczególnie tych kluczowych, jak Ohio czy Floryda, wskazują większy rozziew na rzecz Clinton. Nagłośniono nawet, że jeden z irlandzkich bukmacherów już zaczął wypłacać za zakłady tym, którzy postawili na Hillary Clinton. W Las Vegas również obstawia się Clinton, ale przewagę szacuje się od 4:1 do 2:1.

Zaiste to hazard przewidzieć na pewno klęskę Trumpa. Pewnie tak, ale niekoniecznie.

Marek Jan Chodakiewicz
Waszyngton 22 października 2016
www.iwp.edu


Wersja cyfrowa artykułu, który ukazał się w najnowszym numerze "TS" (45/2016). Cały numer do kupienia tutaj


 

Polecane
Emerytury
Stażowe