Były dyrektor w Axel Springer do Dekana: Wstydzę się, że w moim cv występuje okres pracy w pana firmie
Mam więc pewne prawo zwrócić Panu uwagę na to co mi się nie podoba w Pańskim zachowaniu, prowadzeniu firmy oraz traktowaniu dziennikarzy, a przede wszystkim ogółu Polaków. Jako szef przedsiębiorstw może je Pan sobie prowadzić jak Pan chce, ale jako, że Pańska firma jest gościem w naszym kraju jestem zmuszony przypomnieć Panu o pewnych zasadach obowiązujących w gościnie. Piszę więc do Pana jako Polak, choć jako przedsiębiorca, jak widać z poniższego, też miałbym wiele do powiedzenia.
- pisze Karwelis
Pański list dopełnił czary goryczy człowieka patrzącego na upadek standardów wzorcowej kiedyś firmy i pobłażanie działaniom wcześniej nie do pomyślenia. Z zażenowaniem patrzyłem, jak toleruje Pan włączanie się redaktora naczelnego Newsweeka do polityki jako aktywnego podmiotu. To wstyd dla dziennikarza a także dla wydawnictwa, któremu Pan szefuje.
- wyraża oburzenie były dyrektor w Axel Springer
Fakt stosowania przez Pana dla Polski norm innych, jakie nie przeszłyby w krajach rozwiniętych, do których współpracy Pan tak namawia swoich dziennikarzy, pokazuje Polakom, że mimo wszelkich zaklęć, traktuje Pan Polaków jako naród gorszej kategorii, bo jak wytłumaczyć zaniżanie standardów w tym wypadku. Pański ostatni list do pracowników jest już następnym, mam nadzieję, że końcowym etapem upadku.
- pisze Jerzy Karwelis
O działaniach polskiego legalnego rządu ma Pan czelność pisać, że „ideologia i prymitywne manipulacje przegrały z wartościami i rozsądkiem”. Nawet gdyby to była prawda nie przystoi tak pisać do dziennikarzy, nawet gdyby Pan był Polakiem. Tym bardziej, że to nie jest prawda. Rząd Polski miał zwyczajne prawo do zgłoszenia swego kandydata i nie popierania obecnego. Gdzie Pan tu widzi ideologię i „prymitywne manipulacje”? Okazało się jednak, że skorzystanie z tych praw wywołuje furię. I gdzie tu Pańskie „wartości i rozsądek”?
- pyta prezez Związku Kontroli i Dystrybucji Prasy
Ringier Axel Springer stał się poprzez Pana list zdeklarowanym uczestnikiem wojny polsko-polskiej. To niestety kompromituje Pański holding prasowy, ale także stronę, po które się Pan z własnej woli opowiedział. Polacy mają podzielane w większości, wspólne historycznie złe zdanie o stronie polskiego sporu, która wymaga wsparcia od obcych sąsiadów. Wyświadczył więc Pan swoim ulubieńcom niedźwiedzią przysługę
- ocenia
Przecież wiedział Pan, że ten listy wyjdzie w świat. Nie może być Pan aż tak nieświadomy, by nie wiedzieć jakie mógłby mieć (i ma) konsekwencje. Istnieje teoria, że nie jest Pan jedynym autorem tego listu, tylko wpisał się Pan w ciąg oficjalnie wysyłanych do polskiej publiczności i do rządzących ostrzeżeń, że niemieckie media będą walczyć z repolonizacją wszelkimi środkami.
- domyśla się Karwelis
Ja mam jednak inną teorię – wydaje mi się, że to co Pan napisał ma szerszy kontekst – Zachód przygotowuje Polskę, że ta nie załapie się do Europy większej prędkości. Decyzja zapadła już dawno a teraz szuka się tuskowego pretekstu do zwalenia na Kaczyńskiego winy za zaparkowanie (jak Pan pięknie i obrazowo pisze. Szantażuje?) Polski na bocznym torze. Obwinienie Kaczyńskiego za (i tak już przesądzony) spadek do drugiej ligi ma odwrócić uwagę od rzeczywistych decydentów oraz wywołać falę protestów tych 80% zwolenników Unii, które wedle Pana instrukcji, jeśli Pańskie media zdołają wmówić im winę Kaczyńskiego, mogą zmieść PiS ze sceny politycznej.
- ocenia
I na koniec, jeśli Pana nie przekonałem. Proszę sobie wyobrazić, że taki list słowo w słowo pisze polski właściciel do niemieckich czy szwajcarskich dziennikarzy. I to jeszcze nakazując wspieranie opcji prawicowej. Co by się działo? Toż to by był skandal na całą Europę i świat!
- konkluduje
Całość listu na DoRzeczy.pl. Zachęcamy do zapoznania się z całością