Myśl chroni nas przed manipulacją

- Z wierszami Herberta jest jak z grami komputerowymi, w których odkrywa się i zdobywa kolejne poziomy. Gdy przeczyta się je raz, buduje się pewien klimat uniesienia. Później są następne poziomy. Po chwilach zachwytu, kiedy myślę, że wszystko pojąłem, okazuje się, że nic nie rozumiem. Więc sięgam po wiersz jeszcze i jeszcze raz. To są kolejne poziomy wtajemniczenia. Wieloetapowa droga – mówi Jacek Adamas, jeden z najważniejszych twórców nurtu sztuki krytycznej, którego wystawę odwołującą się do twórczości Zbigniewa Herberta pt. „...Idź” można oglądać w Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski, w rozmowie z Barbarą Michałowską.
Wystawa Jacka Adamasa w Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski. Myśl chroni nas przed manipulacją
Wystawa Jacka Adamasa w Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski. / fot. u-jazdowski.pl

- W latach osiemdziesiątych działał Pan w opozycji antykomunistycznej. Jak te doświadczenia wpłynęły na Pana i na Pańską sztukę?


- Gdy wybuchł stan wojenny, ja byłem tylko drobnym pionkiem w opozycyjnej grze. Wówczas duży wpływ mieli na mnie starsi koledzy - Grzegorz Eberhardt, Wojciech Brojer, Piotr Wójcicki, Jarek Kosakowski, Bogdan Kos oraz tragicznie zmarły Norbert Pietrzak. Cała plejada osób mocno zaangażowanych w działania opozycyjne. W moim mieszkaniu na ulicy Lubelskiej działała też przez pewien czas drukarnia. To są stare czasy, które zacierają się już w pamięci, ale wówczas działania wielu ludzi, moich przyjaciół, spowodowały zmiany w kraju. Szkoda, że potem zniszczono ten dziesięciomilionowy ruch.

 


- Te doświadczenia widać w Pana sztuce.


- Jesteśmy przecież ludźmi, zlepionymi z różnych doświadczeń, z pewnej wiedzy, jesteśmy zatopieni w pewnym kodzie kulturowym. Nie sposób się oderwać od sytuacji bieżących, które atakują. Atakują kulturę, dorobek, manipulują historią. Niestety, mamy za sobą doświadczenie niszczenia całego ruchu „Solidarności”. Artyści powinni się temu sprzeciwiać. Herbert pisze o przesłaniu Pana Cogito, czyli Pana Myślącego, bo dziś mamy deficyt myśli.
Z Herbertem zetknąłem się właśnie w latach 80. Nawet w tych ponurych czasach stanu wojennego mieliśmy spotkania poświęcone literaturze, kulturze. Dużą wagę przywiązywaliśmy do tego, żeby się rozwijać. Później pojawia się "Kowalnia" na Warszawskiej ASP, gdzie rzeźba miała stać się formą dla myśli.

 


- Obecnie następuje zubożenia kulturalne?

- Tak. Wycofywano już historię ze szkół, zmieniano kanon lektur, znikało ze szkół wychowanie plastyczne, muzyka, czyli kultura. Zadbano o to, żeby ludzie byli słabo wyedukowani. A kultura przecież ludzi uodparnia na manipulacje. Człowiek potrzebujący kultury potrzebuje też szerszej myśli. Kultura jest związana z myślą i szczególną wrażliwością, ale też z dążeniem do prawdy.
W 1989 roku okrzyknięto, że komunizm się skończył. Otóż on się nie skończył. On się przepoczwarzył.

- Czy można przeciwdziałać negatywnym tendencjom poprzez sztukę?

- Mam nadzieję. Musi to być jednak sztuka dostępna, promowana. Myślę, że to jest tak, jak u Herberta. Trzeba myśleć, trzeba być aktywnym i iść w kierunku, który nadaje kultura i literatura. Na przykład literatura piękna międzywojnia, o którą walczył niezapomniany Grzegorz Eberhardt. Takich ludzi jak on brakuje, ale brakuje też książek. Niech Pani spróbuje znaleźć prace Włodzimierza Odojewskiego, czy Jarosława Marka Rymkiewicza w księgarni. Nie ma. Nie wznawia się ich. Nie rozumiem, dlaczego. Tomik „Pan Cogito” Herberta był ostatnio ze mną cały czas, również gdy betonowałem, czy pracowałem na dworze. Zniszczył się, więc chciałem kupić nowy. Okazało się, że bardzo ciężko go dostać. To jest właśnie walka z kodem kulturowym, z wartością, która człowieka chroni przed manipulacją, przed fałszerstwem. A przecież kultura nas wzmacnia.

 

- Przesłania Herbert nadal Pana zdaniem są dziś aktualne?

- Oczywiście! To jest polska kultura. Przecież on tworzył Pana Cogito po wydarzeniach grudniowych, i tych w Ursusie i Radomiu, w Gdańsku w 1980 roku. Echo tych wszystkich wydarzeń jest w jego twórczości.

 

- W warszawskim Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski możemy oglądać Pana wystawę pod tytułem „...Idź”. Wystawa to Pański dialog z poezją Herberta. Jaki cel chciał Pan osiągnąć, zajmując się artystycznie właśnie twórczością Herberta?

- Chciałem się wzmocnić. Był taki moment, w którym sięgnąłem po Herberta. Odkryłem, że to jest to. To jest Pan Myśl. Przecież mamy obecnie deficyt myśli, ludzie poddają się manipulacji bez jakiejkolwiek refleksji. Stwierdziłem więc, że to jest na czasie, że trzeba przypomnieć księcia poetów Herberta w formach plastycznych. Na wystawie przedstawiłem więc moje wielowątkowe impresje związane z jego twórczością. Z wierszami Herberta jest jak z grami komputerowymi, w których odkrywa się i zdobywa kolejne poziomy. Gdy przeczyta się je raz, buduje się pewien klimat uniesienia. Później są następne poziomy. Po chwilach zachwytu, kiedy myślę, że wszystko pojąłem, okazuje się, że nic nie rozumiem z tego wiersza. Więc sięgam po niego jeszcze i jeszcze raz. To są kolejne poziomy wtajemniczenia. Wieloetapowa droga. Tytuł wystawy „...Idź”; odnosi się m.in. do coraz głębszego poznawania tego wiersza. Tam jest wiele przesłań i właśnie o to chodzi. Na wystawie jego myśli zestawiłem plastycznie z techno, z popkulturą, z pawią kolorystyką, ze światłem.

 

- Przyzwyczaił Pan swoich odbiorców raczej do ulicznych happeningów i instalacji w przestrzeni publicznej niż do wystaw w galeriach.

- Na wystawie dzieje się też to, co robiłem na ulicach. Poza tym wystawiałem już swoje prace m.in. w Centrum Sztuki Współczesnej. Tylko, że w pewnym momencie mnie tam wykreślono z obiegu. A jeśli się już stało artystą, to trzeba tworzyć dalej. Robiłem więc akcje po prostu na ulicach, takie typowo społeczne. One były też echem działania w opozycji i potrzeb, które moi przyjaciele z opozycji we mnie wzbudzili. Potrzeby reagowania na pewne sytuacje społeczne, polityczne. Na przykład do w miejscowości, w której mieszkam, przeprowadziliśmy się z żoną ponad dwadzieścia lat temu. Wówczas dopiero zobaczyliśmy, co na tych popegeerowskich terenach się dzieje. To było smutne, ludzie zostawali bez środków do życia. Były całe osiedla bloków postawionych w polach i pozostawionych same sobie. Tragedia. To było naprawdę przerażające zjawisko. Wcześniej, z perspektywy dużego miasta, w ogóle tego nie dostrzegałem. Media mówiły, że wszystko jest ok. A gdy próbowałem coś zmienić w tutejszym układzie, usłyszałem od pewnego prokuratora: „Tu się Warszawiaków nie lubi, a wójtom spraw nie robi”. Echo tych wszystkich rzeczy, spostrzeżeń i doświadczeń odbijało się później w różnych moich działaniach. Skonstruowałem m.in. spalony wrak samochodu, na którym napisałem nazwiska skompromitowanych prokuratorów, a ze środka wydobywał się hip-hop. Galeria przyciszyła muzykę. Ale wówczas zaczęła tu dolatywać muzyka turecka ze znajdującego się pod galerią kebabu. Ja nigdy nie układałem się z władzą, jak niektórzy artyści. Miałem kiedyś taką sytuację, że dyrektor jednej z galerii w Warszawie zaproponował mi wystawę. Ja mówię, słuchaj, to zróbmy akcję pod ministerstwem kultury. On na to, że to niepolityczne. Więc zrobiłem tę akcję („Rzut Jaspersem”) sam, bez pomocy galerii. I zostałem spisany przez wszystkie możliwe służby.
Czasem artyści, mający, wydawałoby się, dużą dozę niezależności, w pewnym momencie musieli się układać, żeby dalej funkcjonować. żeby nie mieć takiej sytuacji, jak ja. Galerie zamykały się na artystów, którzy mówili o sytuacji bieżącej, pokazywały konkretnych ludzi, ministrów czy konkretną władzę.

 

- Teraz sytuacja się zmienia?

- Zmienia się, tylko nie wiem, czy uda się do końca tę zmianę przeprowadzić. Nie wiem, czy nie jest za późno.

 

- Jakie ma pan plany artystyczne na przyszłość?

- Bardzo chciałem podziękować Piotrowi Bernatowiczowi, który zaproponował mi zrobienie wystawy „...Idź” i Marcelowi Skierskiemu, który jest jej kuratorem, za to, że mi zaufali. Ostatnio Piotr zaproponował mi, żebym włączył się w przygotowanie pewnej wystawy, którą on realizuje, od strony aranżacyjnej. Tam też będzie prawdopodobnie jakaś moja praca. A tak na co dzień, to mamy duży dom i ciągle go remontuję i niech to będzie przesłaniem.

 


 

POLECANE
Tusk: Przywracamy czasową kontrolę na granicy z Niemcami i z Litwą z ostatniej chwili
Tusk: Przywracamy czasową kontrolę na granicy z Niemcami i z Litwą
Fatalne wyniki polskiego przemysłu. Największe pogorszenie od 2023 roku z ostatniej chwili
Fatalne wyniki polskiego przemysłu. Największe pogorszenie od 2023 roku

Wygląda na to, że kondycja polskiego przemysłu uległa znacznemu pogorszeniu. Wskaźnik PMI (Purchasing Managers' Index) dla sektora przemysłowego spadł w czerwcu do poziomu 44,8 pkt, znacznie poniżej neutralnej granicy 50 pkt i poniżej oczekiwań analityków, którzy szacowali wynik na poziomie 48,1 pkt. Jak wskazuje PKO BP, to najniższy wskaźnik od października 2023 roku i jednocześnie największy dwumiesięczny spadek od połowy 2022 roku.

Nie żyje Diamentowy Książę Wiadomości
Nie żyje "Diamentowy Książę"

Media obiegła smutna wiadomość. Nie żyje książę Harald Hohenzollern, zwany także "Diamentowym Księciem". Okoliczności jego śmierci wciąż pozostają niejasne.

Hiszpania: Potężna awaria sieci trakcyjnej. Setki ludzi utknęło na stacjach i w pociągach z ostatniej chwili
Hiszpania: Potężna awaria sieci trakcyjnej. Setki ludzi utknęło na stacjach i w pociągach

Ruch pociągów dużych prędkości między Madrytem a Andaluzją, na południu Hiszpanii, został we wtorek wstrzymany do odwołania, gdy w poniedziałek wieczorem awaria sieci trakcyjnej unieruchomiła ponad 20 pociągów – poinformował hiszpański operator infrastruktury kolejowej ADIF.

Ponowne przeliczenie głosów? Polacy się wypowiedzieli z ostatniej chwili
Ponowne przeliczenie głosów? Polacy się wypowiedzieli

IBRiS przeprowadził sondaż, pytając Polaków, czy chcą ponownego przeliczenia głosów oddanych w II turze wyborów prezydenckich. Badani postawili sprawę jasno.

Beata Szydło: Tusk ma problem mentalny z tym, żeby przeciwstawić się kanclerzowi Merzowi z ostatniej chwili
Beata Szydło: Tusk ma problem mentalny z tym, żeby przeciwstawić się kanclerzowi Merzowi

– Premier Tusk ma problem mentalny z tym, żeby przeciwstawić się kanclerzowi Merzowi, tak jak nie potrafił przeciwstawić się Angeli Merkel – mówiła w rozmowie Tomaszem Terlikowskim na antenie RMF FM była premier Beata Szydło.

Niepokojące informacje z granicy. Komunikat Straży Granicznej pilne
Niepokojące informacje z granicy. Komunikat Straży Granicznej

Straż Graniczna regularnie publikuje raporty dotyczące wydarzeń na granicy polsko-białoruskiej, która znajduje się pod naciskiem ataku hybrydowego.

Pożar na stacji metra. Pilny komunikat dla mieszkańców Warszawy z ostatniej chwili
Pożar na stacji metra. Pilny komunikat dla mieszkańców Warszawy

Straż pożarna gasi pożar na stacji metra Racławicka. Sytuacja jest opanowana – powiedział we wtorek PAP st. kpt. Wojciech Kapczyński z zespołu prasowego Komendanta Miejskiego Państwowej Straży Pożarnej w Warszawie. Linia metra M1 nie kursuje. Wprowadzono komunikację zastępczą. W wyniku pożaru nie odnotowano osób poszkodowanych.

IMGW wydał komunikat. Te województwa są zagrożone z ostatniej chwili
IMGW wydał komunikat. Te województwa są zagrożone

Prawie w całej Polsce (poza wschodem) nastąpi istotne ocieplenie w porównaniu do poniedziałku. Zwiększy się także obciążenie gorącem – w najcieplejszej porze dnia na przeważającym obszarze kraju będzie występować umiarkowany stres gorąca.

Fatalne wieści dla Tuska. Jest nowy sondaż z ostatniej chwili
Fatalne wieści dla Tuska. Jest nowy sondaż

Z sondażu przeprowadzonego przez United Surveys dla Wirtualnej Polski wynika, że gdyby wybory parlamentarne odbyły się w najbliższą niedzielę, wygrałoby je Prawo i Sprawiedliwość z poparciem 28,3 proc. KO uzyskałaby 25,6 proc. poparcia, a obecnie rządząca koalicja nie utworzyłaby rządu.

REKLAMA

Myśl chroni nas przed manipulacją

- Z wierszami Herberta jest jak z grami komputerowymi, w których odkrywa się i zdobywa kolejne poziomy. Gdy przeczyta się je raz, buduje się pewien klimat uniesienia. Później są następne poziomy. Po chwilach zachwytu, kiedy myślę, że wszystko pojąłem, okazuje się, że nic nie rozumiem. Więc sięgam po wiersz jeszcze i jeszcze raz. To są kolejne poziomy wtajemniczenia. Wieloetapowa droga – mówi Jacek Adamas, jeden z najważniejszych twórców nurtu sztuki krytycznej, którego wystawę odwołującą się do twórczości Zbigniewa Herberta pt. „...Idź” można oglądać w Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski, w rozmowie z Barbarą Michałowską.
Wystawa Jacka Adamasa w Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski. Myśl chroni nas przed manipulacją
Wystawa Jacka Adamasa w Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski. / fot. u-jazdowski.pl

- W latach osiemdziesiątych działał Pan w opozycji antykomunistycznej. Jak te doświadczenia wpłynęły na Pana i na Pańską sztukę?


- Gdy wybuchł stan wojenny, ja byłem tylko drobnym pionkiem w opozycyjnej grze. Wówczas duży wpływ mieli na mnie starsi koledzy - Grzegorz Eberhardt, Wojciech Brojer, Piotr Wójcicki, Jarek Kosakowski, Bogdan Kos oraz tragicznie zmarły Norbert Pietrzak. Cała plejada osób mocno zaangażowanych w działania opozycyjne. W moim mieszkaniu na ulicy Lubelskiej działała też przez pewien czas drukarnia. To są stare czasy, które zacierają się już w pamięci, ale wówczas działania wielu ludzi, moich przyjaciół, spowodowały zmiany w kraju. Szkoda, że potem zniszczono ten dziesięciomilionowy ruch.

 


- Te doświadczenia widać w Pana sztuce.


- Jesteśmy przecież ludźmi, zlepionymi z różnych doświadczeń, z pewnej wiedzy, jesteśmy zatopieni w pewnym kodzie kulturowym. Nie sposób się oderwać od sytuacji bieżących, które atakują. Atakują kulturę, dorobek, manipulują historią. Niestety, mamy za sobą doświadczenie niszczenia całego ruchu „Solidarności”. Artyści powinni się temu sprzeciwiać. Herbert pisze o przesłaniu Pana Cogito, czyli Pana Myślącego, bo dziś mamy deficyt myśli.
Z Herbertem zetknąłem się właśnie w latach 80. Nawet w tych ponurych czasach stanu wojennego mieliśmy spotkania poświęcone literaturze, kulturze. Dużą wagę przywiązywaliśmy do tego, żeby się rozwijać. Później pojawia się "Kowalnia" na Warszawskiej ASP, gdzie rzeźba miała stać się formą dla myśli.

 


- Obecnie następuje zubożenia kulturalne?

- Tak. Wycofywano już historię ze szkół, zmieniano kanon lektur, znikało ze szkół wychowanie plastyczne, muzyka, czyli kultura. Zadbano o to, żeby ludzie byli słabo wyedukowani. A kultura przecież ludzi uodparnia na manipulacje. Człowiek potrzebujący kultury potrzebuje też szerszej myśli. Kultura jest związana z myślą i szczególną wrażliwością, ale też z dążeniem do prawdy.
W 1989 roku okrzyknięto, że komunizm się skończył. Otóż on się nie skończył. On się przepoczwarzył.

- Czy można przeciwdziałać negatywnym tendencjom poprzez sztukę?

- Mam nadzieję. Musi to być jednak sztuka dostępna, promowana. Myślę, że to jest tak, jak u Herberta. Trzeba myśleć, trzeba być aktywnym i iść w kierunku, który nadaje kultura i literatura. Na przykład literatura piękna międzywojnia, o którą walczył niezapomniany Grzegorz Eberhardt. Takich ludzi jak on brakuje, ale brakuje też książek. Niech Pani spróbuje znaleźć prace Włodzimierza Odojewskiego, czy Jarosława Marka Rymkiewicza w księgarni. Nie ma. Nie wznawia się ich. Nie rozumiem, dlaczego. Tomik „Pan Cogito” Herberta był ostatnio ze mną cały czas, również gdy betonowałem, czy pracowałem na dworze. Zniszczył się, więc chciałem kupić nowy. Okazało się, że bardzo ciężko go dostać. To jest właśnie walka z kodem kulturowym, z wartością, która człowieka chroni przed manipulacją, przed fałszerstwem. A przecież kultura nas wzmacnia.

 

- Przesłania Herbert nadal Pana zdaniem są dziś aktualne?

- Oczywiście! To jest polska kultura. Przecież on tworzył Pana Cogito po wydarzeniach grudniowych, i tych w Ursusie i Radomiu, w Gdańsku w 1980 roku. Echo tych wszystkich wydarzeń jest w jego twórczości.

 

- W warszawskim Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski możemy oglądać Pana wystawę pod tytułem „...Idź”. Wystawa to Pański dialog z poezją Herberta. Jaki cel chciał Pan osiągnąć, zajmując się artystycznie właśnie twórczością Herberta?

- Chciałem się wzmocnić. Był taki moment, w którym sięgnąłem po Herberta. Odkryłem, że to jest to. To jest Pan Myśl. Przecież mamy obecnie deficyt myśli, ludzie poddają się manipulacji bez jakiejkolwiek refleksji. Stwierdziłem więc, że to jest na czasie, że trzeba przypomnieć księcia poetów Herberta w formach plastycznych. Na wystawie przedstawiłem więc moje wielowątkowe impresje związane z jego twórczością. Z wierszami Herberta jest jak z grami komputerowymi, w których odkrywa się i zdobywa kolejne poziomy. Gdy przeczyta się je raz, buduje się pewien klimat uniesienia. Później są następne poziomy. Po chwilach zachwytu, kiedy myślę, że wszystko pojąłem, okazuje się, że nic nie rozumiem z tego wiersza. Więc sięgam po niego jeszcze i jeszcze raz. To są kolejne poziomy wtajemniczenia. Wieloetapowa droga. Tytuł wystawy „...Idź”; odnosi się m.in. do coraz głębszego poznawania tego wiersza. Tam jest wiele przesłań i właśnie o to chodzi. Na wystawie jego myśli zestawiłem plastycznie z techno, z popkulturą, z pawią kolorystyką, ze światłem.

 

- Przyzwyczaił Pan swoich odbiorców raczej do ulicznych happeningów i instalacji w przestrzeni publicznej niż do wystaw w galeriach.

- Na wystawie dzieje się też to, co robiłem na ulicach. Poza tym wystawiałem już swoje prace m.in. w Centrum Sztuki Współczesnej. Tylko, że w pewnym momencie mnie tam wykreślono z obiegu. A jeśli się już stało artystą, to trzeba tworzyć dalej. Robiłem więc akcje po prostu na ulicach, takie typowo społeczne. One były też echem działania w opozycji i potrzeb, które moi przyjaciele z opozycji we mnie wzbudzili. Potrzeby reagowania na pewne sytuacje społeczne, polityczne. Na przykład do w miejscowości, w której mieszkam, przeprowadziliśmy się z żoną ponad dwadzieścia lat temu. Wówczas dopiero zobaczyliśmy, co na tych popegeerowskich terenach się dzieje. To było smutne, ludzie zostawali bez środków do życia. Były całe osiedla bloków postawionych w polach i pozostawionych same sobie. Tragedia. To było naprawdę przerażające zjawisko. Wcześniej, z perspektywy dużego miasta, w ogóle tego nie dostrzegałem. Media mówiły, że wszystko jest ok. A gdy próbowałem coś zmienić w tutejszym układzie, usłyszałem od pewnego prokuratora: „Tu się Warszawiaków nie lubi, a wójtom spraw nie robi”. Echo tych wszystkich rzeczy, spostrzeżeń i doświadczeń odbijało się później w różnych moich działaniach. Skonstruowałem m.in. spalony wrak samochodu, na którym napisałem nazwiska skompromitowanych prokuratorów, a ze środka wydobywał się hip-hop. Galeria przyciszyła muzykę. Ale wówczas zaczęła tu dolatywać muzyka turecka ze znajdującego się pod galerią kebabu. Ja nigdy nie układałem się z władzą, jak niektórzy artyści. Miałem kiedyś taką sytuację, że dyrektor jednej z galerii w Warszawie zaproponował mi wystawę. Ja mówię, słuchaj, to zróbmy akcję pod ministerstwem kultury. On na to, że to niepolityczne. Więc zrobiłem tę akcję („Rzut Jaspersem”) sam, bez pomocy galerii. I zostałem spisany przez wszystkie możliwe służby.
Czasem artyści, mający, wydawałoby się, dużą dozę niezależności, w pewnym momencie musieli się układać, żeby dalej funkcjonować. żeby nie mieć takiej sytuacji, jak ja. Galerie zamykały się na artystów, którzy mówili o sytuacji bieżącej, pokazywały konkretnych ludzi, ministrów czy konkretną władzę.

 

- Teraz sytuacja się zmienia?

- Zmienia się, tylko nie wiem, czy uda się do końca tę zmianę przeprowadzić. Nie wiem, czy nie jest za późno.

 

- Jakie ma pan plany artystyczne na przyszłość?

- Bardzo chciałem podziękować Piotrowi Bernatowiczowi, który zaproponował mi zrobienie wystawy „...Idź” i Marcelowi Skierskiemu, który jest jej kuratorem, za to, że mi zaufali. Ostatnio Piotr zaproponował mi, żebym włączył się w przygotowanie pewnej wystawy, którą on realizuje, od strony aranżacyjnej. Tam też będzie prawdopodobnie jakaś moja praca. A tak na co dzień, to mamy duży dom i ciągle go remontuję i niech to będzie przesłaniem.

 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe