„Dowódca operacyjny powinien tę sprawę rozwiązać”. Gen. Polko o sprawie rosyjskiej rakiety pod Bydgoszczą

Zdaniem gen. Polko w sprawie rakiety znalezionej pod Bydgoszczą zawiódł „czynnik związany z odpowiedzialnością i przejęciem inicjatywy w sytuacji trudnej i kryzysowej”.
„Dowódca operacyjny powinien od początku do końca sprawę załatwić”
W armii obowiązuje NATO-wski system Mission command – czyń to, co słuszne, nie czekaj na wytyczne z góry, bo przecież polityk nie ma takiego wykształcenia jak wojskowy i po prostu nie wie, co w takich sytuacjach robić. (…) Czasem, w sytuacjach związanych z bezpieczeństwem, działa się wbrew woli czy jakimś poleceniom przełożonych, ale czyni się to, co jest słuszne. Takie przypadki się zdarzały. Dowódca operacyjny powinien od początku do końca sprawę załatwić i zdać meldunek ministrowi, jak jest to realizowane
– powiedział gen. Polko. Wyjaśnił również, jak powinny wyglądać procedury w takich wypadkach.
Po pierwsze, to powinno być zidentyfikowane, czy to rakieta, czy np. samolot pasażerski, czy cokolwiek innego. Rakieta powinna być zneutralizowana, zniszczona na terytorium, które nie zagraża bezpieczeństwu ludzi na trasie tej rakiety, czyli na terytoriach niezamieszkałych (…). To jest rola wojskowych, dowódców poszczególnych szczebli dowodzenia, którzy do tego się ćwiczą i szkolą
– poinformował były dowódca jednostki specjalnej GROM.
Wieloletnie zaniedbania
W kontekście incydentu z rosyjską rakietą odniósł się również do ogólnej sytuacji w wojsku, za którą odpowiedzialność ponosi również rząd PO-PSL.
Czasami słuchając ministra Klicha czy Siemoniaka, zastanawiam się, dlaczego oni nie wykorzystują okazji, by siedzieć cicho, bo to za ich czasów budowano armię tylko na papierze, marynarka wojenna tonęła, próbowano likwidować elitarne jednostki i zwijano jednostki na wschodniej flance NATO, bo wszędzie szukano oszczędności
– ostro podsumował gen. Polko.
Minister Błaszczak: Dowódca operacyjny zaniechał swoich obowiązków
Podczas czwartkowej konferencji prasowej minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak poinformował, że ws. rosyjskiej rakiety, która pojawiła się w polskiej przestrzeni powietrznej 16 grudnia, a która została znaleziona kilka tygodni temu pod Bydgoszczą, winę ponosi dowódca operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych generał broni Tomasz Piotrowski, który miał zaniechać swoich obowiązków.
Dowódca operacyjny zaniechał swoich obowiązków (…) nie poinformował on mnie ani odpowiednich służb o obiekcie, który pojawił się w polskiej przestrzeni powietrznej (…). Na miejsce skierowano jedynie patrol policji. Do poszukiwań nie włączono WOT (…). Dementuję informację, że odmówiłem poszukiwania obiektu. Taka prośba nigdy nie była do mnie skierowana
– mówił minister.