Polscy żołnierze uratowali ją z Izraela, a ta w TOK FM: „Nie byli w żadnej stresującej sytuacji”

– Na lotnisku nikt absolutnie nie miał pojęcia, gdzie są samoloty, stanowiska check-in, kto się tym zajmuje. Nie było żadnej informacji – żaliła się na antenie TOK FM mieszkająca na co dzień w Izraelu Maja Hawłasewicz, która wróciła do Polski we wtorek na pokładzie samolotu wysłanego przez polski rząd.
Jej zdaniem polskie służby nie zadbały o odpowiednie procedury na lotniskach, które ułatwiłyby wracającym do Polski odnalezienie odpowiednich bramek lotniskowych. – Pierwszy samolot już odleciał, więc pytam, jak to wygląda, jaka jest procedura. A pani mówi, że zaraz będzie ktoś z konsulatu i jest jakaś lista, będą nami kierować. Okazało się, że jedynymi grupami, które wiedziały o ewakuacji, były wycieczki pielgrzymów – powiedziała Hawłasiewicz.
CZYTAJ TAKŻE: Zaatakował pikietę prolajferów: „Rozumiesz to s**o?!” [WIDEO]
„Nie byli w żadnej stresującej sytuacji”
Kobieta podkreśliła, że dziękuje, że doszło do samej ewakuacji, ale jak podkreśla, nadal są tacy Polacy, którzy „krążą w dezinformacji”. – Nadal nie ma informacji dla kilkudziesięciu osób. Jestem w grupie na Whatsappie, to około 150 osób, część z nich nadal została w Izraelu, krążą w dezinformacji – zaznaczyła.
– Herkulesy fajnie wyglądają w telewizji i "fajnie" słyszeć pana premiera Morawieckiego, który mówi - sparafrazuję jego słowa, że bardzo dziękuje wojskowym (biorącym udział w akcji ewakuacji) i współczuje ich matkom i żonom, które się stresują i płaczą... Tych panów było może trzech-czterech i nie byli w żadnej stresującej sytuacji, byli jedynymi żołnierzami nie z Izraela, którzy byli w tym czasie na lotnisku. A co było fatalne? Organizacja biurowa i administracyjna – dodała.
CZYTAJ TAKŻE: Kłopoty TVN: „Zapraszam do kontaktu. Dostaniecie prawników”