Europa płonie, ale w mediach tego nie zobaczycie

W jednolitej polskojęzycznej telewizji raczej nie zobaczycie zdjęć z protestów i strajków w sercu Unii Europejskiej. A w tym kwartale stanąć mogą nie tylko brytyjskie koleje, lotniska i szpitale, ale również służby w Holandii, Belgii czy Luksemburgu. Od tygodni protestują związkowcy w Rumunii i Bułgarii, a litewscy rolnicy organizują widowiskowy ogólnokrajowy protest pod hasłem „Litwa płonie”.
Protest w Brukseli Europa płonie, ale w mediach tego nie zobaczycie
Protest w Brukseli / fot. EPA/OLIVIER MATTHYS Dostawca: PAP/EPA

Nowy rok Wielka Brytania rozpoczęła od serii strajków w służbie zdrowia, w tym od najdłuższego w historii narodowej służby zdrowia strajku w publicznych szpitalach i przychodniach. Poprzedził go nie mniej paraliżujący społeczeństwo strajk lekarzy stażystów, którzy przynajmniej od dwóch dekad są filarem NHS (National Health Service jest odpowiednikiem polskiego NFZ).

Związki zawodowe nie ukrywają niezadowolenia z polityki obecnego rządu, który przy najwyższej od dekad inflacji nie mógł – lub nie chciał, jak twierdzą związkowcy – zaproponować podczas negocjacji „uczciwych warunków płacowych” dla wszystkich grup pracowników medycznych, zaczynając od lekarzy.

Największy protest w historii Królestwa

Ogólnoangielski strajk był efektem zerwania rozmów z rządem, który zamiast oczekiwanej przez lekarzy podwyżki na poziomie 8,8 proc. zaproponował medykom podwyżkę na poziomie 3 proc. i ani pensa więcej. Przy czym wymagane przez związkowców niespełna 9 proc. podwyżki wynagrodzeń było ich zdaniem i tak grubo poniżej pieniędzy, jakie pozwoliłyby lekarzom zamortyzować wzrost inflacji w Albionie. Jak wyliczyli eksperci zatrudnieni przez związki zawodowe pracowników medycznych, dopiero 35-procentowa podwyżka mogłaby załatwić problemy tej grupy zawodowej – wszak lekarze i pielęgniarki to zawody wymagające ciągłego podnoszenia kwalifikacji, a to w dominium Pałacu Buckingham jest naprawdę kosztowne. Podwyżka taka – dowodzili przedstawiciele lekarzy – mogłaby być rozłożona na etapy, ale jest konieczna. Po wielodniowych rozmowach pielęgniarki zgodziły się ustąpić rządowi i wstrzymać swój strajk – lekarze, szczególnie młodzi, nie.

„Morale w całej służbie zdrowia jest najniższe w historii – poinformował w komunikacie po zerwaniu rozmów największy związek zawodowy pracowników medycznych British Medical Association. – Już dzisiaj wielu z nas zastanawia się, czy wybrana przez nas kariera warta jest kontynuacji. Rząd ma szansę pokazać lekarzom, zwłaszcza młodym, że nadal mają przyszłość, pracując w naszym kraju”.
– Staraliśmy się dojść do sprawiedliwego rozwiązania. Rozwiązania sprawiedliwego dla podatników, sprawiedliwego dla ciężko pracujących lekarzy i pracowników służby zdrowia. Osiągnęliśmy to w większości przypadków… Jesteśmy gotowi do dalszych dyskusji. Ale oczywiście pierwszą rzeczą, którą należy zrobić, to zaprzestać strajków – odpowiadał na początku roku rzecznik rządu premiera Rishiego Sunaka.

Strajk został na razie wstrzymany, ale lekarze nie zrezygnowali z niego. Szczególnie lekarze stażyści, którzy swoją determinację pokazali już w grudniu 2023 roku, zatrzymując pracę większości publicznych szpitali na wiele dni.

Niezadowolenie młodszych stażem lekarzy narasta jednak również w innych częściach Zjednoczonego Królestwa. Oto w połowie stycznia na 72 godziny odeszli od łóżek pacjentów lekarze stażyści w Walii. W efekcie tego protestu zdecydowana większość planowanych operacji i wizyt została odwołana. – Styczeń tego roku jest dla nas jednym z najtrudniejszych początków roku w historii – przyznaje Stephen Powis, dyrektor NHS ds. medycznych. Grudzień i styczeń w związku z protestami zakończyły się odwołaniem w Anglii i Walii ponad 1,2 mln wizyt i zabiegów.

Podobną akcję protestacyjną zapowiadają już lekarze i pielęgniarki w Irlandii Północnej. Na razie w całym Albionie jedynie Szkocja wydaje się spokojna. Po wielotygodniowych rozmowach zakończonych w sierpniu 2023 roku szkoccy medycy dostali podwyżki na poziomie 12,4 proc. z promesą kolejnych w celu wyrównania coraz wyższych kosztów związanych z inflacją.

Ale pracownicy służby zdrowia to nie jedyna grupa zawodowa, która negocjacje z brytyjskim rządem dotyczące podwyżek zakończyła strajkiem. Wcześniej, w końcówce ubiegłego roku, strajkowali pracownicy spółek kolejowych, urzędnicy, londyńskie metro oraz wykładowcy wyższych uczelni i dziennikarze lokalnych rozgłośni radia BBC.

Irlandia stoi strajkiem

Sezon strajkowy na Wyspach Brytyjskich rozpoczął się już w marcu ub.r. od strajku ponad 133 tys. urzędników z ponad 100 ministerstw, urzędów centralnych i agencji rządowych. Niedługo później dołączyli do nich pracownicy na lotnisku Heathrow, gdzie rotacyjnie odchodzili od swoich stanowisk pracownicy kontroli bezpieczeństwa, paraliżując ruch lotniczy niemal w całej Europie.

Swoje loty musiały odwoływać m.in. American Airlines, Finnair, Iberia, Qantas, Japan Airlines, a także m.in. Delta Air Lines, Virgin Airlines i Emirates.

Strajk, który w pierwszym kwartale ma się powtórzyć, kierownictwo Heathrow ugasiło 10-procentową podwyżką wynagrodzeń i jednorazową premią w wysokości 1500 funtów dla każdego pracownika.

O rychłym proteście coraz głośniej mówią również pracownicy londyńskiego metra. Każdy, kto choć raz widział wstrzymanie pracy choćby jednej linii metra w stolicy Albionu, wie, że potrafi ono sparaliżować na wiele dni całą brytyjską stolicę. Straty działających w Londynie firm idą wówczas w miliony funtów – nie tylko dlatego, że większość pracowników nie jest w stanie pojawić się w pracy, ale przede wszystkim dlatego, że tworzące się w mieście wielogodzinne korki wstrzymują cały łańcuch dostaw. W skrajnych przypadkach uniemożliwiają również pracę rządowi, który po prostu… nie ma jak poruszać się po Londynie. Tym razem największe brytyjskie centrale związkowe zapowiadają, że nie dadzą się zbyć drobnymi ustępstwami i niewielkimi podwyżkami pensji. Jeżeli rząd nie ustąpi w porę, Zjednoczone Królestwo będzie sparaliżowane.

Próbkę tego, jak może wyglądać paraliż państwa, rząd na Downing Street widział na początku stycznia w Irlandii Północnej, kiedy strajk budżetówki sparaliżował północną część wyspy. Nie kursowały pociągi i autobusy, zamknięte były szkoły, a na ulice nie wyjechały piaskarki. Z usług publicznych czynne były tylko placówki podstawowej ochrony zdrowia. Powodem strajku była w tym wypadku decyzja premiera Sunaka uzależniającego przekazanie pieniędzy na podwyżki w północnoirlandzkiej budżetówce od... porozumienia się partii w regionalnym parlamencie. Konflikt pomiędzy północnoirlandzkimi partiami to echo brexitu i nieodpowiednio wynegocjowanego statusu Irlandii Północnej będącej jedyną lądową granicą Zjednoczonego Królestwa z Unią Europejską. Strajki mają się rotacyjnie pojawiać w różnych sferach do czasu ustąpienia Downing Street – bez względu na porozumienie w lokalnym parlamencie bądź jego brak.

Benelux nie taki spokojny

Do strajku przygotowują się również rolnicze organizacje związkowe w Holandii. Czy skończy się on, tak jak w marcu 2023 roku, wprowadzeniem w Hadze, gdzie swoją siedzibę mają wszystkie holenderskie urzędy centralne, pierwszy raz po II wojnie światowej stanu wyjątkowego? Rolnicy z Kraju Wiatraków od tygodni mówią, że nie podobają im się proekologiczne ruchy eurokratów z Hagi i Brukseli – chodzi przede wszystkim o ograniczenie emisji CO2 i tlenku azotu, co uderza w producentów rolnych, oraz pogarszający się rynek zbytu ich produktów w związku z wciąż nie do końca szczelnymi granicami Unii Europejskiej. W ubiegłym roku na zmierzających do Hagi policja przygotowała armatki wodne i broń gładkolufową. Tym razem – jeżeli dojdzie do protestu – organizacje rolnicze Farmers Defence Force i Samen voor Nederland zapowiadają lepsze przygotowanie i ostrzejszą formę protestów.

Protestów spodziewają się także służby belgijskie, które jeszcze w październiku zmagały się z niemal ogólnokrajowym strajkiem przeciwko rządowym planom ograniczenia wolności demonstracji, które tylnymi drzwiami chciał do belgijskiego prawa wprowadzić ten europejski rząd. Strajk był protestem przeciwko proponowanej przez ministra sprawiedliwości Vincenta Van Quickenborne’a ustawie, która przewidywała możliwość nakładania zakazu uczestniczenia w demonstracjach na najbardziej aktywnych uczestników. Związkowcy uznali jednak, że rozwiązanie takie mogłoby być stosowane jako furtka do całkowitego sądowego zakazu demonstracji. Dlatego związki zawodowe brukselskich, flandryjskich i walońskich przedsiębiorstw transportu publicznego – STIB, De Lijn i TEC – ogłosiły strajk. Jedynie belgijskie linie kolejowe SNCB nie wzięły udziału w proteście. Jednak firmy transportowe również w tym roku planują strajki przeciwko rządowym reformom przy braku wprowadzania rozwiązań problemów, które już strajkami sygnalizowano. Niewykluczone, że do akcji strajkowej powrócą pracownicy belgijskich więzień, którzy wstrzymali pracę na 48 godzin we wrześniu ub.r. Chodziło o poprawę warunków pracy i bezpieczeństwo pracowników zakładów karnych w przeludnionych więzieniach. Owo przeludnienie w dużej części wynikało z narastającej liczby bliskowschodnich imigrantów.

– W tym roku sytuacja w więzieniach jest jeszcze gorsza, a unijna administracja z uporem zmierza do zwiększenia liczby przyjmowanych uchodźców – mówią związki zawodowe więzienników.

Wciąż niezakończony jest protest przemysłu tworzyw sztucznych w fabrykach w Luksemburgu, kraju kojarzonym w Europie przede wszystkim z bogactwa i hazardu. W grudniu niemal cała załoga zakładu Ampacet w Dudelange podjęła bezterminowy strajk płacowy, domagając się 2,5-procentowej podwyżki oraz trzech dodatkowych dni urlopu wypoczynkowego. Zarząd spółki zaproponował podwyżkę płac o 0,3 proc. – jednak protestujący uznali to za szyderstwo i jawną obrazę pracowników. Związkowcy z centrali związkowej OGBL zapowiedzieli, że strajk „będzie trwał tak długo, jak będzie to konieczne”, zwłaszcza jeżeli kierownictwo amerykańskiej firmy będzie odmawiać negocjacji.

Litwa płonie

Strajki i protesty paraliżują także północ i południe Europy. Rumuńscy rolnicy i przewoźnicy protestują od połowy stycznia w sprawie koniecznego zaostrzenia środków związanych z tranzytem ukraińskiego zboża przez terytorium Rumunii. Podobnie jak w Polsce, część przewożonego przez Rumunię zboża z Ukrainy trafia na tamtejszy rynek. Kilka dni później odrębny protest rozpoczęli przewoźnicy rumuńscy – nie zgadzają się na nową, wysoką akcyzę na olej napędowy, wyższe ubezpieczenia OC oraz szereg zmian legislacyjnych, które weszły w życie z początkiem roku. Jak wyglądają rumuńskie protesty? Ciężarówki i traktory, poruszając się wolno w kolumnach, blokują drogi w różnych częściach kraju, w tym na obwodnicy Bukaresztu. W ciągu weekendu uczestnicy akcji blokowali również przejścia na granicy z Bułgarią i Rumunią.

Pracownicy komunikacji miejskiej w stolicy Bułgarii, którzy domagają się podwyżek, pierwszy z serii zapowiadanych na styczeń strajków przeprowadzili 18 stycznia. Związki zawodowe przypominają, że płace w tym sektorze od dawna nie były podnoszone, a ich siłę nabywczą zmniejszyła inflacja. Strajk unieruchomił kilkanaście linii autobusowych łączących najważniejsze dzielnice Sofii, w tym połączenia z międzynarodowym lotniskiem. Protest zdezorganizował też pozostałe środki transportu miejskiego w stolicy. Mer Sofii Wasyl Terzijew, który spotkał się ze strajkującymi pracownikami komunikacji miejskiej, obiecał 15-procentową podwyżkę od 1 marca. Jednak tej propozycji nie przyjęto i związki zawodowe ogłosiły gotowość strajkową.

W drugim tygodniu stycznia swój cykl protestów rozpoczęli również rolnicy z Litwy. Pierwszego dnia protestu w całym kraju zapłonęło tysiące ognisk będących symbolem akcji. O serii planowanych na Litwie protestów było głośno już w grudniu. Organizatorem strajku jest Litewska Rada Rolnictwa, która skupia 10 organizacji, czyli ok. 80 proc. litewskich rolników, żądających jednym głosem dymisji ministra rolnictwa Kęstutisa Navickasa, który ich zdaniem nie radzi sobie z problemami litewskiej wsi.

Tekst pochodzi z 5 (1826) numeru „Tygodnika Solidarność”.

CZYTAJ TAKŻE: Bałtowie przygotowują się do wojny


 

POLECANE
Ministerstwo Sprawiedliwości mianowało nowego rzecznika dyscyplinarnego sędziów. Pierwsze zadanie: usunąć rzeczników z ostatniej chwili
Ministerstwo Sprawiedliwości mianowało nowego rzecznika dyscyplinarnego sędziów. Pierwsze zadanie: usunąć rzeczników

Nowym rzecznikiem dyscyplinarnym sędziów sądów powszechnych została Joanna Raczkowska - przekazało PAP w poniedziałek Ministerstwo Sprawiedliwości. Raczkowska jest sędzią Sądu Rejonowego dla Warszawy-Mokotowa; pracuje w Wydziale Karnym.

Premier: zneutralizowano drona nad budynkami rządu i Belwederem. Zatrzymano Białorusinów z ostatniej chwili
Premier: zneutralizowano drona nad budynkami rządu i Belwederem. Zatrzymano Białorusinów

Premier Donald Tusk poinformował w poniedziałek wieczorem, że Służba Ochrony Państwa zneutralizowała drona operującego nad budynkami rządowymi (Parkowa) i Belwederem. Jak przekazał, zatrzymano dwóch obywateli Białorusi. Policja bada okoliczności incydentu - dodał.

Tego nie mogli mu wybaczyć, dlatego Charlie Kirk musiał umrzeć tylko u nas
Tego nie mogli mu wybaczyć, dlatego Charlie Kirk musiał umrzeć

W chwili, gdy trafiła go kula, stał pod namiotem z napisem-mottem jego działalności "udowodnij mi, że się mylę". Zamachowiec mu tego nie udowodnił. Wręcz przeciwnie.

Prawica po wyborach szykuje bombę. Będzie sanacja sądownictwa? z ostatniej chwili
"Prawica po wyborach szykuje bombę". Będzie "sanacja sądownictwa"?

Na polskiej scenie politycznej szykuje się uderzenie, które może zmienić oblicze wymiaru sprawiedliwości na długie lata - czytamy we wpisie komentatora platformy X, znanego jako Jack Strong. Chodzi o nowy projekt ustawy, który, jak twierdzi autor wpisu, "rodzi się w kręgach prawicy". "Jego celem jest przeciwdziałanie anarchizacji polskiego wymiaru sprawiedliwości". Projekt ten miałby być już nazywany „sanacją sądownictwa”.

Ani żona Cezara ani bezstronna Temida. Wątpliwa reputacja TSUE tylko u nas
Ani żona Cezara ani bezstronna Temida. Wątpliwa reputacja TSUE

Po raz kolejny Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej próbuje ingerować w polski system sądowniczy. Przypomnijmy, też po raz kolejny, że nie ma on do tego żadnych uprawnień, ponieważ „wszelkie kompetencje nieprzyznane Unii w traktatach należą do państw członkowskich” (artykuł 5 Traktatu o Unii Europejskiej), a w zakresie sądownictwa państwa członkowskie nie przyznały Unii żadnych kompetencji.

Nowe informacje ws. ostrzelania auta polskiego europosła w Brukseli. Wygląda na zaplanowane działania Wiadomości
Nowe informacje ws. ostrzelania auta polskiego europosła w Brukseli. "Wygląda na zaplanowane działania"

Waldemar Buda napisał o ostrzelaniu swojego samochodu w Brukseli: "9 precyzyjnych strzałów, w momencie ataku nie byłem w aucie". Europoseł PiS zaznaczył, że tylko jego samochód został potraktowany w ten sposób. Jego zdaniem zatem, atak wygląda na zaplanowane działanie. Sprawę badają belgijskie służby.    

Karol Nawrocki w Niemczech. Deutsche Welle: wróci kwestia reparacji Wiadomości
Karol Nawrocki w Niemczech. Deutsche Welle: "wróci kwestia reparacji"

Prezydent Polski Karol Nawrocki przybywa do Berlina z pierwszą wizytą zagraniczną. Niemiecki rząd podkreśla wagę utrzymywania bliskich relacji z Polską, wskazując na wspólne interesy w zakresie bezpieczeństwa. Niemieckie media podkreślają też temat reparacji, do których ma wrócić Karol Nawrocki z prezydentem Frankiem-Walterem Steinmeierem

Komunikat dla mieszkańców województwa świętokrzyskiego pilne
Komunikat dla mieszkańców województwa świętokrzyskiego

Ważna informacja dla mieszkańców województwa świętokrzyskiego. W związku z budową obwodnicy Opatowa muszą się liczyć z poważnymi utrudnieniami na drogach.

Von der Leyen broni Zielonego Ładu: Świat puka się w głowę. Co zrobi polski rząd? z ostatniej chwili
Von der Leyen broni Zielonego Ładu: "Świat puka się w głowę". Co zrobi polski rząd?

Dzisiejszy kurs Komisji Europejskiej jest nieodpowiedzialny - ocenili europosłowie PiS odnosząc się do wystąpienia szefowej KE Ursuli von der Leyen w PE . Świat puka się po głowie, kiedy to wszystko słyszy; żądamy weta polskiego - mówiła Anna Zalewska.

Zła wiadomość dla pana ministra. Waldemar Żurek odwołał sędziów wbrew negatywnym opiniom pilne
"Zła wiadomość dla pana ministra". Waldemar Żurek odwołał sędziów wbrew negatywnym opiniom

Ministerstwo Sprawiedliwości poinformowało, że minister Waldemar Żurek odwołał 25 prezesów i wiceprezesów sądów, mimo że kolegia sądów wydały negatywne opinie wobec wniosków o ich odwołanie. Żurek pominął też KRS, której nie uznaje. "To  nie wywołuje jakichkolwiek skutków prawnych" - skomentował na platformie X mec. Bartosz Lewandowski.

REKLAMA

Europa płonie, ale w mediach tego nie zobaczycie

W jednolitej polskojęzycznej telewizji raczej nie zobaczycie zdjęć z protestów i strajków w sercu Unii Europejskiej. A w tym kwartale stanąć mogą nie tylko brytyjskie koleje, lotniska i szpitale, ale również służby w Holandii, Belgii czy Luksemburgu. Od tygodni protestują związkowcy w Rumunii i Bułgarii, a litewscy rolnicy organizują widowiskowy ogólnokrajowy protest pod hasłem „Litwa płonie”.
Protest w Brukseli Europa płonie, ale w mediach tego nie zobaczycie
Protest w Brukseli / fot. EPA/OLIVIER MATTHYS Dostawca: PAP/EPA

Nowy rok Wielka Brytania rozpoczęła od serii strajków w służbie zdrowia, w tym od najdłuższego w historii narodowej służby zdrowia strajku w publicznych szpitalach i przychodniach. Poprzedził go nie mniej paraliżujący społeczeństwo strajk lekarzy stażystów, którzy przynajmniej od dwóch dekad są filarem NHS (National Health Service jest odpowiednikiem polskiego NFZ).

Związki zawodowe nie ukrywają niezadowolenia z polityki obecnego rządu, który przy najwyższej od dekad inflacji nie mógł – lub nie chciał, jak twierdzą związkowcy – zaproponować podczas negocjacji „uczciwych warunków płacowych” dla wszystkich grup pracowników medycznych, zaczynając od lekarzy.

Największy protest w historii Królestwa

Ogólnoangielski strajk był efektem zerwania rozmów z rządem, który zamiast oczekiwanej przez lekarzy podwyżki na poziomie 8,8 proc. zaproponował medykom podwyżkę na poziomie 3 proc. i ani pensa więcej. Przy czym wymagane przez związkowców niespełna 9 proc. podwyżki wynagrodzeń było ich zdaniem i tak grubo poniżej pieniędzy, jakie pozwoliłyby lekarzom zamortyzować wzrost inflacji w Albionie. Jak wyliczyli eksperci zatrudnieni przez związki zawodowe pracowników medycznych, dopiero 35-procentowa podwyżka mogłaby załatwić problemy tej grupy zawodowej – wszak lekarze i pielęgniarki to zawody wymagające ciągłego podnoszenia kwalifikacji, a to w dominium Pałacu Buckingham jest naprawdę kosztowne. Podwyżka taka – dowodzili przedstawiciele lekarzy – mogłaby być rozłożona na etapy, ale jest konieczna. Po wielodniowych rozmowach pielęgniarki zgodziły się ustąpić rządowi i wstrzymać swój strajk – lekarze, szczególnie młodzi, nie.

„Morale w całej służbie zdrowia jest najniższe w historii – poinformował w komunikacie po zerwaniu rozmów największy związek zawodowy pracowników medycznych British Medical Association. – Już dzisiaj wielu z nas zastanawia się, czy wybrana przez nas kariera warta jest kontynuacji. Rząd ma szansę pokazać lekarzom, zwłaszcza młodym, że nadal mają przyszłość, pracując w naszym kraju”.
– Staraliśmy się dojść do sprawiedliwego rozwiązania. Rozwiązania sprawiedliwego dla podatników, sprawiedliwego dla ciężko pracujących lekarzy i pracowników służby zdrowia. Osiągnęliśmy to w większości przypadków… Jesteśmy gotowi do dalszych dyskusji. Ale oczywiście pierwszą rzeczą, którą należy zrobić, to zaprzestać strajków – odpowiadał na początku roku rzecznik rządu premiera Rishiego Sunaka.

Strajk został na razie wstrzymany, ale lekarze nie zrezygnowali z niego. Szczególnie lekarze stażyści, którzy swoją determinację pokazali już w grudniu 2023 roku, zatrzymując pracę większości publicznych szpitali na wiele dni.

Niezadowolenie młodszych stażem lekarzy narasta jednak również w innych częściach Zjednoczonego Królestwa. Oto w połowie stycznia na 72 godziny odeszli od łóżek pacjentów lekarze stażyści w Walii. W efekcie tego protestu zdecydowana większość planowanych operacji i wizyt została odwołana. – Styczeń tego roku jest dla nas jednym z najtrudniejszych początków roku w historii – przyznaje Stephen Powis, dyrektor NHS ds. medycznych. Grudzień i styczeń w związku z protestami zakończyły się odwołaniem w Anglii i Walii ponad 1,2 mln wizyt i zabiegów.

Podobną akcję protestacyjną zapowiadają już lekarze i pielęgniarki w Irlandii Północnej. Na razie w całym Albionie jedynie Szkocja wydaje się spokojna. Po wielotygodniowych rozmowach zakończonych w sierpniu 2023 roku szkoccy medycy dostali podwyżki na poziomie 12,4 proc. z promesą kolejnych w celu wyrównania coraz wyższych kosztów związanych z inflacją.

Ale pracownicy służby zdrowia to nie jedyna grupa zawodowa, która negocjacje z brytyjskim rządem dotyczące podwyżek zakończyła strajkiem. Wcześniej, w końcówce ubiegłego roku, strajkowali pracownicy spółek kolejowych, urzędnicy, londyńskie metro oraz wykładowcy wyższych uczelni i dziennikarze lokalnych rozgłośni radia BBC.

Irlandia stoi strajkiem

Sezon strajkowy na Wyspach Brytyjskich rozpoczął się już w marcu ub.r. od strajku ponad 133 tys. urzędników z ponad 100 ministerstw, urzędów centralnych i agencji rządowych. Niedługo później dołączyli do nich pracownicy na lotnisku Heathrow, gdzie rotacyjnie odchodzili od swoich stanowisk pracownicy kontroli bezpieczeństwa, paraliżując ruch lotniczy niemal w całej Europie.

Swoje loty musiały odwoływać m.in. American Airlines, Finnair, Iberia, Qantas, Japan Airlines, a także m.in. Delta Air Lines, Virgin Airlines i Emirates.

Strajk, który w pierwszym kwartale ma się powtórzyć, kierownictwo Heathrow ugasiło 10-procentową podwyżką wynagrodzeń i jednorazową premią w wysokości 1500 funtów dla każdego pracownika.

O rychłym proteście coraz głośniej mówią również pracownicy londyńskiego metra. Każdy, kto choć raz widział wstrzymanie pracy choćby jednej linii metra w stolicy Albionu, wie, że potrafi ono sparaliżować na wiele dni całą brytyjską stolicę. Straty działających w Londynie firm idą wówczas w miliony funtów – nie tylko dlatego, że większość pracowników nie jest w stanie pojawić się w pracy, ale przede wszystkim dlatego, że tworzące się w mieście wielogodzinne korki wstrzymują cały łańcuch dostaw. W skrajnych przypadkach uniemożliwiają również pracę rządowi, który po prostu… nie ma jak poruszać się po Londynie. Tym razem największe brytyjskie centrale związkowe zapowiadają, że nie dadzą się zbyć drobnymi ustępstwami i niewielkimi podwyżkami pensji. Jeżeli rząd nie ustąpi w porę, Zjednoczone Królestwo będzie sparaliżowane.

Próbkę tego, jak może wyglądać paraliż państwa, rząd na Downing Street widział na początku stycznia w Irlandii Północnej, kiedy strajk budżetówki sparaliżował północną część wyspy. Nie kursowały pociągi i autobusy, zamknięte były szkoły, a na ulice nie wyjechały piaskarki. Z usług publicznych czynne były tylko placówki podstawowej ochrony zdrowia. Powodem strajku była w tym wypadku decyzja premiera Sunaka uzależniającego przekazanie pieniędzy na podwyżki w północnoirlandzkiej budżetówce od... porozumienia się partii w regionalnym parlamencie. Konflikt pomiędzy północnoirlandzkimi partiami to echo brexitu i nieodpowiednio wynegocjowanego statusu Irlandii Północnej będącej jedyną lądową granicą Zjednoczonego Królestwa z Unią Europejską. Strajki mają się rotacyjnie pojawiać w różnych sferach do czasu ustąpienia Downing Street – bez względu na porozumienie w lokalnym parlamencie bądź jego brak.

Benelux nie taki spokojny

Do strajku przygotowują się również rolnicze organizacje związkowe w Holandii. Czy skończy się on, tak jak w marcu 2023 roku, wprowadzeniem w Hadze, gdzie swoją siedzibę mają wszystkie holenderskie urzędy centralne, pierwszy raz po II wojnie światowej stanu wyjątkowego? Rolnicy z Kraju Wiatraków od tygodni mówią, że nie podobają im się proekologiczne ruchy eurokratów z Hagi i Brukseli – chodzi przede wszystkim o ograniczenie emisji CO2 i tlenku azotu, co uderza w producentów rolnych, oraz pogarszający się rynek zbytu ich produktów w związku z wciąż nie do końca szczelnymi granicami Unii Europejskiej. W ubiegłym roku na zmierzających do Hagi policja przygotowała armatki wodne i broń gładkolufową. Tym razem – jeżeli dojdzie do protestu – organizacje rolnicze Farmers Defence Force i Samen voor Nederland zapowiadają lepsze przygotowanie i ostrzejszą formę protestów.

Protestów spodziewają się także służby belgijskie, które jeszcze w październiku zmagały się z niemal ogólnokrajowym strajkiem przeciwko rządowym planom ograniczenia wolności demonstracji, które tylnymi drzwiami chciał do belgijskiego prawa wprowadzić ten europejski rząd. Strajk był protestem przeciwko proponowanej przez ministra sprawiedliwości Vincenta Van Quickenborne’a ustawie, która przewidywała możliwość nakładania zakazu uczestniczenia w demonstracjach na najbardziej aktywnych uczestników. Związkowcy uznali jednak, że rozwiązanie takie mogłoby być stosowane jako furtka do całkowitego sądowego zakazu demonstracji. Dlatego związki zawodowe brukselskich, flandryjskich i walońskich przedsiębiorstw transportu publicznego – STIB, De Lijn i TEC – ogłosiły strajk. Jedynie belgijskie linie kolejowe SNCB nie wzięły udziału w proteście. Jednak firmy transportowe również w tym roku planują strajki przeciwko rządowym reformom przy braku wprowadzania rozwiązań problemów, które już strajkami sygnalizowano. Niewykluczone, że do akcji strajkowej powrócą pracownicy belgijskich więzień, którzy wstrzymali pracę na 48 godzin we wrześniu ub.r. Chodziło o poprawę warunków pracy i bezpieczeństwo pracowników zakładów karnych w przeludnionych więzieniach. Owo przeludnienie w dużej części wynikało z narastającej liczby bliskowschodnich imigrantów.

– W tym roku sytuacja w więzieniach jest jeszcze gorsza, a unijna administracja z uporem zmierza do zwiększenia liczby przyjmowanych uchodźców – mówią związki zawodowe więzienników.

Wciąż niezakończony jest protest przemysłu tworzyw sztucznych w fabrykach w Luksemburgu, kraju kojarzonym w Europie przede wszystkim z bogactwa i hazardu. W grudniu niemal cała załoga zakładu Ampacet w Dudelange podjęła bezterminowy strajk płacowy, domagając się 2,5-procentowej podwyżki oraz trzech dodatkowych dni urlopu wypoczynkowego. Zarząd spółki zaproponował podwyżkę płac o 0,3 proc. – jednak protestujący uznali to za szyderstwo i jawną obrazę pracowników. Związkowcy z centrali związkowej OGBL zapowiedzieli, że strajk „będzie trwał tak długo, jak będzie to konieczne”, zwłaszcza jeżeli kierownictwo amerykańskiej firmy będzie odmawiać negocjacji.

Litwa płonie

Strajki i protesty paraliżują także północ i południe Europy. Rumuńscy rolnicy i przewoźnicy protestują od połowy stycznia w sprawie koniecznego zaostrzenia środków związanych z tranzytem ukraińskiego zboża przez terytorium Rumunii. Podobnie jak w Polsce, część przewożonego przez Rumunię zboża z Ukrainy trafia na tamtejszy rynek. Kilka dni później odrębny protest rozpoczęli przewoźnicy rumuńscy – nie zgadzają się na nową, wysoką akcyzę na olej napędowy, wyższe ubezpieczenia OC oraz szereg zmian legislacyjnych, które weszły w życie z początkiem roku. Jak wyglądają rumuńskie protesty? Ciężarówki i traktory, poruszając się wolno w kolumnach, blokują drogi w różnych częściach kraju, w tym na obwodnicy Bukaresztu. W ciągu weekendu uczestnicy akcji blokowali również przejścia na granicy z Bułgarią i Rumunią.

Pracownicy komunikacji miejskiej w stolicy Bułgarii, którzy domagają się podwyżek, pierwszy z serii zapowiadanych na styczeń strajków przeprowadzili 18 stycznia. Związki zawodowe przypominają, że płace w tym sektorze od dawna nie były podnoszone, a ich siłę nabywczą zmniejszyła inflacja. Strajk unieruchomił kilkanaście linii autobusowych łączących najważniejsze dzielnice Sofii, w tym połączenia z międzynarodowym lotniskiem. Protest zdezorganizował też pozostałe środki transportu miejskiego w stolicy. Mer Sofii Wasyl Terzijew, który spotkał się ze strajkującymi pracownikami komunikacji miejskiej, obiecał 15-procentową podwyżkę od 1 marca. Jednak tej propozycji nie przyjęto i związki zawodowe ogłosiły gotowość strajkową.

W drugim tygodniu stycznia swój cykl protestów rozpoczęli również rolnicy z Litwy. Pierwszego dnia protestu w całym kraju zapłonęło tysiące ognisk będących symbolem akcji. O serii planowanych na Litwie protestów było głośno już w grudniu. Organizatorem strajku jest Litewska Rada Rolnictwa, która skupia 10 organizacji, czyli ok. 80 proc. litewskich rolników, żądających jednym głosem dymisji ministra rolnictwa Kęstutisa Navickasa, który ich zdaniem nie radzi sobie z problemami litewskiej wsi.

Tekst pochodzi z 5 (1826) numeru „Tygodnika Solidarność”.

CZYTAJ TAKŻE: Bałtowie przygotowują się do wojny



 

Polecane
Emerytury
Stażowe