Atak na Marsz Niepodległości. „Białoruś, próba zastraszenia”
Weszli siłą do siedziby Marszu Niepodległości
Od rana trwa szeroka akcja policji, która na polecenie prokuratury weszła do domów Roberta Bąkiewicza i Mateusza Marzocha, a następnie do siedziby Stowarzyszenia Marsz Niepodległości. W budynku stowarzyszenia służby pojawiły się o godz. 12, nie informując o podjęciu czynności faktycznego dysponenta lokalu, władz Stowarzyszenia im. Przemysła II.
Robert Bąkiewicz zabrał głos
Robert Bąkiewicz, szef Stowarzyszenia Roty Niepodległości, został zapytany o to, jak wyglądała rewizja w jego mieszkaniu. Jak przekazał, o 6 rano do jego drzwi zapukała policja „budząc całą rodzinę, czwórkę małych dzieci”.
Odebrano mi komputer, odebrano mi telefon. Pamiętajmy, co jest przyczyną tego: w 2018 r. - tak, proszę państwa, 6 lat temu – w gronie pół miliona zgromadzonych na manifestacji Marsz Niepodległości ktoś miał rzekomo dokonać przestępstwa. Bez wezwania mnie na przesłuchanie, na wyjaśnienia, prokuratura i policja podejmują tego typu ostre działanie
– oświadczył Bąkiewicz.
Jego zdaniem jest to „próba vendetty politycznej i zastraszania”. – Z komputera prawdopodobnie będą wyciągane wszelkie informacje, a nie takie, które interesują policję i prokuraturę – podkreślił.
Białoruś, próba zastraszenia. Dzieci wystraszone, żona wystraszona. Wiecie państwo, to nie codzienność. Nie jesteśmy żadną grupą przestępczą ani nie dokonaliśmy żadnego przestępstwa, tylko w innej sprawie, sprzed 6 lat, nagle prokurator wydał polecenie, żeby dokonać rewizji. Hańba
– oświadczył prezes Stowarzyszenia Roty Niepodległości.