Szef oświatowej "S": To będzie trudny rok szkolny

– W nowy rok szkolny nauczyciele wejdą ze starymi problemami i kilkoma nowymi. Jako oświatowa Solidarność stanowczo sprzeciwiamy się zapowiedzi realizacji pomysłu powstania „komponentu” ukraińskiego dla dzieci uczących się w polskich szkołach sfinansowanego z pieniędzy podatników oraz próbie uczenia historii Polski z punktu widzenia niemieckiej racji stanu – mówi dr Waldemar Jakubowski, przewodniczy Krajowej Sekcji Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność”, w rozmowie z Jakubem Pacanem.
Waldemar Jakubowski Szef oświatowej
Waldemar Jakubowski / fot. M. Żegliński

– „Witaj, szkoło”. Jaka szkoła przywita nauczycieli i uczniów 1 września?

– To bardzo trudne pytanie w tym roku. Mamy stare problemy w większości nierozwiązane, do tego dochodzą nowe, m.in. chodzi o zmiany, które wprowadziła minister Barbara Nowacka. To będzie trudny rok szkolny.

"Część urzędników jest odklejona"

– A czy w ministerstwie wiedzą, jaka szkoła przywita uczniów i nauczycieli, czy też nie są tego pewni?

– Dobre pytanie. Wydaje mi się, że jest część ministerstwa, która świetnie orientuje się w sytuacji, ale jest także grupa urzędników, którzy są, mówiąc kolokwialnie, odklejeni. Sądzę, że sama minister Nowacka nie do końca się orientuje, jak wygląda życie szkolne. Przy czym nie jest to tylko jej przypadłość, mieliśmy sporo ministrów, którzy nie orientowali się w tej kwestii. Mamy w końcu bardzo kompetentnych urzędników MEN i wiceministrów, którzy uzależnieni są jednak od decyzji politycznych, a co za tym idzie – ideologicznych.

– Każda władza ma apetyt na realizację swoich postulatów ideologicznych także w szkolnictwie, jednak ten komponent obecnej władzy zaskoczył chyba nawet Pana.

– Z naszego punktu widzenia projekty, które określamy neomarksistowskimi, wcale nie są pomysłami obecnej pani minister, ale funkcjonują od dość dawna, jak choćby edukacja włączająca. Niestety ministrowi Przemysławowi Czarnkowi nie udało się tego procesu zatrzymać. Mamy zatem dzieciaki, które wymagają specjalnej opieki, one nie radzą sobie z rzeczywistością szkolną, podlegają różnego rodzaju naciskom, ostracyzmowi, i to jest problem dla nich i ich nauczycieli. W szkołach specjalnych mogłyby rozwinąć swoje umiejętności, natomiast normalne szkolnictwo im tego nie zapewni. Na plecach coraz bardziej czujemy oddech europejskiego obszaru edukacji. To bardzo ważny problem, bo jeśli rzeczywiście polskie szkolnictwo zostanie podporządkowane Komisji Europejskiej, czyli organowi, który nie jest wybierany, to widzę to w czarnych barwach. Program Erasmus też domaga się wyjaśnienia, ponieważ dużo kosztuje, ale czy faktycznie działa na korzyść polskiego szkolnictwa i polskiej szkoły? Wymiana młodych ludzi jest dobra, ale tutaj trzeba mieć na względzie przede wszystkim polską szkołę, a nie nasiąkanie ideami, które są więcej niż kontrowersyjne.

– Minister edukacji wystąpiła do ministra finansów z wnioskiem o podniesienie wynagrodzeń nauczycieli w 2025 r. o 10 proc., a nie o 4,1 proc., jak proponowało MF.

– To wniosek do ministra finansów i nie wiemy, jaki będzie jego dalszy los. Te 10 proc. to średnia. Wlicza się w nią absolutnie wszystko, włącznie z zasiłkami pogrzebowymi. Ta konstrukcja fajnie brzmi PR-owo, a nauczyciel dostaje potem pasek z wynagrodzeniem i pyta, gdzie te pieniądze.

"Konkretnych rozwiązań dotąd nie ma"

– Oświatowa Solidarność dobija się nieustannie o dodatek za wychowawstwo. Dzisiaj to 300 zł brutto.

– Minister Nowacka oświadczyła, że złożyła wniosek o 400 zł brutto. To jest kpina. Myśmy domagali się dwa lata temu 500 zł, potem minister Czarnek zaczął wspominać o 600 zł i do dzisiaj nic się nie zmieniło. Solidarność oświatowa domaga się, aby tak skonstruować dodatek, by był określony procentowo, by sam się waloryzował. Tym bardziej w obecnej sytuacji, kiedy wychowawca to bardzo poważna funkcja. Kiedyś „samo się kręciło”, dzisiaj już nie, są dzieciaki z problemami, depresjami, z orzeczeniami, mamy uczniów z Ukrainy. Na radach pedagogicznych, gdy dyrektor pyta, kto weźmie np. klasę 5B, jest cisza, bo wszyscy wiedzą, jaka to jest odpowiedzialność.

– Co z godzinami ponadwymiarowymi?

– Dam przykład, jest wycieczka jednodniowa, nauczyciel jedzie z uczniami, wtedy nie pracuje przy tablicy, ale bierze odpowiedzialność za wszystkich uczniów, i jeżeli wycieczka trwa 12 godzin, on tyle godzin jest w pracy. Niektóre samorządy liczą ten czas w taki sposób, że nie zaliczają mu godzin ponadwymiarowych, które by w tym dniu przepracował. Chcemy jako związek, by te kwestie były jasne i żeby nauczyciele nie byli pokrzywdzeni.

– Z roku na rok narasta obciążenie nauczycieli biurokracją, ministerstwo zamierza coś z tym zrobić?

– Kiedyś mówiliśmy, że jak wejdzie cyfryzacja, to będzie nam lżej. Jest wręcz przeciwnie, ponieważ łatwość produkowania kolejnych dokumentów jest dużo większa. Po co np. nauczyciele piszą raport po egzaminie ósmoklasisty? Piszą raport na temat uczniów, których w szkole już nie ma. To nonsens. Tych wniosków nikt nie będzie w stanie wprowadzić. Inna kwestia, że dyrektorzy i nauczyciele chcą się chronić, stąd tworzą różne dokumenty.

– Są przypadki, gdy rodzic jest prawnikiem lub piastuje wysokie stanowisko publiczne, przychodzi do szkoły i straszy procesem?

– Tych przypadków nie jest wcale mało. Niestety paraliżuje to funkcjonowanie całej szkoły. Inna sprawa, że są uczniowie z problemami, dla których nie ma ścieżek rozwiązań. Były pomysły, by stworzyć dla nich specjalne placówki, ponieważ bezwzględnie trzeba im pomóc, ale jak wiemy, konkretnych rozwiązań dotąd nie ma.

"Nikt nie docieka, dlaczego są problemy z realizacją podstawy programowej"

– Rodzice mają kupować nowe podręczniki czy zostać przy starych?

– Pani minister mówi, że nie ma takiej potrzeby, ponieważ podstawy programowe mają okrojone treści, więc pewnych tematów nie trzeba będzie realizować. To kwestia szkoły i nauczyciela. Poza tym wydawnictwa dopiero się przymierzają do druku nowych podręczników i nie są aż tak chętne, ponieważ w roku szkolnym 2026/2027 ma wejść zupełnie nowa podstawa programowa związana z europejskim obszarem edukacyjnym.

– MEN wyjaśnia, że ograniczony o 20 proc. zakres treści nauczania służy nauczycielom, bo da im więcej czasu na realizację programów nauczania.

– Instytut Badań Edukacyjnych wskazuje na konkretne dane pokazujące, że jest problem z realizacją podstawy programowej, tylko pytam, dlaczego 20 proc., a nie np. 18 czy 17. To hasła propagandowe. Nikt nie docieka przyczyn, dlaczego są problemy z realizacją podstawy programowej. Należałoby zacząć od diagnozy, a dopiero potem szukać rozwiązań.

CZYTAJ TAKŻE: Bydgoskie obchody Sierpnia '80. Piotr Duda: Wygraliśmy wolną Polskę, bo byliśmy razem

– Dlaczego tak się dzieje?

– Myślę, że to kwestia zmian cywilizacyjnych. Kilka lat temu nie było kłopotu z realizacją podstawy, dzisiaj jest. Uczniowie bardzo często są przebodźcowani, korzystając z laptopa, smartfona. Nie rozwija się wyobraźni czytelniczej, nie ceni się wiedzy i umiejętności. Od lat w szkole kładzie się nacisk na użyteczność, nie promuje się radości ze zdobywania wiedzy. Dzisiaj króluje typowe pytanie: Do czego mi się to przyda? Nie wszystko musi się koniecznie przydać, może chodzi o rozwój osobowości każdego z nas. Czy umiejętność gry w szachy przydaje się w życiu, czy nie?

– Oczywiście.

– Właśnie. Poszliśmy w kierunku skrajnego utylitaryzmu. Rodzice nie panują nad swoimi dziećmi. Dzieci są wychowywane przez internet, grupy rówieśnicze, a nie przez rodziców i dziadków.

– Co ma oznaczać wprowadzenie do klas asystentów kulturowych?

– Dobre pytanie. Dokładnie nie wiemy, co ma robić ten asystent. Wiemy, że mamy z pieniędzy budżetowych finansować ukraińskich uczniów. Jeśli ma być asystent kulturowy i tzw. komponent ukraiński, to zakładamy, że te osoby nie będą się asymilowały. Z jednej strony uderzamy w etos polskości, a z drugiej strony budujemy etos ukraińskości w Polsce.

– Uczniom z Ukrainy będą przyznawane punkty bez znajomości języka polskiego. Kto zasypie ich luki edukacyjne, nieznajomość języka?

– Mamy bardzo wyraźne wzorce niemieckie, bez znajomości języka niemieckiego nie ma wejścia do szkoły i wszyscy tam są traktowani jednakowo, dla wszystkich są jednakowe wymagania.

– Mają być aż trzy godziny języka ojczystego dla niepolskich uczniów.

– To bardzo dużo, to przekreślenie asymilacji. Jako Rada Krajowej Sekcji Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność” wyrażamy „stanowczy sprzeciw wobec zapowiedzi realizacji pomysłu dotyczącego powstania «komponentu» ukraińskiego dla dzieci uczących się w polskich szkołach sfinansowanego z pieniędzy podatników oraz próbie uczenia historii Polski z punktu widzenia niemieckiej racji stanu. Niezrozumiałym dla KSOiW jest fakt, że dzieci w polskiej szkole próbuje się laicyzować, minimalizować im możliwość dogłębnego poznania historii narodowej, eliminując jednocześnie z nauczania historii niektórych bohaterów narodowych, a zapowiada się możliwość finansowania suplementu «ukraińskiego» w celu podtrzymywania, utrwalania ukraińskiej tradycji i tożsamości narodowej z jej bohaterami, którzy w polskiej tradycji nie tylko nie są bohaterami, a nawet niektórzy z nich są uważani za zbrodniarzy. Kolejny raz na barki polskich nauczycieli spadnie odpowiedzialność i dodatkowa praca bez konkretnych rozwiązań edukacyjnych (trudności w porozumiewaniu), wsparcia oraz zabezpieczenia środków finansowych. Ponadto przyjęcie dzieci z terenów wojny, z traumą, będzie wymagało dodatkowej organizacji pomocy psychologiczno-pedagogicznej w szkołach. Nie zgadzamy się również na rozmazywanie obrazu polskiej historii, pomijanie naszych dokonań cywilizacyjnych i bagatelizowanie tragicznych losów naszych przodków w imię pozornego pojednania i europejskiej poprawności politycznej”.

– Minister Nowacka zapowiedziała pomoc katechetom i katechetkom w przekwalifikowaniu się.

– To wynik naszych półrocznych nacisków. Pani minister chyba się ugięła, gdy zobaczyła nasze protesty w tej sprawie. Ideologia bierze tutaj górę nad prawem i zwykłą pragmatyką. Nie wiem, po co minister Nowackiej było otwieranie kolejnego frontu.

CZYTAJ TAKŻE: Nowy numer „Tygodnika Solidarność” – Prezes IPN: Potrzebujemy Solidarności


 

POLECANE
Nie żyje znany biznesmen, miliarder, założyciel odzieżowego giganta z ostatniej chwili
Nie żyje znany biznesmen, miliarder, założyciel odzieżowego giganta

Hiszpański przedsiębiorca Isak Andic, założyciel i właściciel sieci sklepów odzieżowych Mango, zginął w sobotę w wypadku górskim w Katalonii – poinformowała firma w komunikacie.

Zaginęła moja córeczka. Matka błaga o pomoc z ostatniej chwili
"Zaginęła moja córeczka". Matka błaga o pomoc

Policjanci Wydziału Kryminalnego w Otwocku poszukują 16-letniej Weroniki Nerlo. Dziewczyna ostatnio była widziana w dniu 12.12.2024 r., kiedy to wyszła ze szkoły w Mińsku Mazowieckim i udała się w n/n kierunku. 

Piekło zamarzło. Rafałowi Trzaskowskiemu przeszły przez gardło słowa Boże Narodzenie gorące
Piekło zamarzło. Rafałowi Trzaskowskiemu przeszły przez gardło słowa "Boże Narodzenie"

Rafał Trzaskowski jest znany jako polityk patronujący od lat najbardziej skrajnym progresywnym ruchom. Najwyraźniej jednak prekampania wyborcza czyni cuda. To ten sam Rafał Trzaskowski, którego żona, Małgorzata Trzaskowska chwaliła się w mediach, że nie posłała dzieci do komunii.

PSL i Polska 2050 są za słabe, żeby rywalizować samodzielnie z ostatniej chwili
"PSL i Polska 2050 są za słabe, żeby rywalizować samodzielnie"

Poparcie przez PSL kandydatury Szymona Hołowni, jako kandydata w nadchodzących wyborach prezydenckich, to znak, że Hołownia i Kosiniak-Kamysz stawiają na kontynuację projektu "Trzecia droga" i już myślą o wyborach parlamentarnych - powiedział w rozmowie z PAP politolog z Uniwersytetu Łódzkiego, dr Maciej Onasz.

Pracownik niemieckich mediów wzywa do przywrócenia kary śmierci, ale tylko dla jednej grupy ludzi z ostatniej chwili
Pracownik niemieckich mediów wzywa do przywrócenia kary śmierci, ale tylko dla jednej grupy ludzi

Niemiecki dziennikarz państwowej rozgłośni Deutschlandfunk zaapelował w mediach społecznościowych, by przywrócić karę śmierci, ale tylko dla osób... "superbogatych". W Niemczech wybuchła burza, a redaktor swój wpis usunął.

Fatalne wieści dla Kremla. Rosja zamyka największą na świecie instalację LNG z ostatniej chwili
Fatalne wieści dla Kremla. Rosja zamyka największą na świecie instalację LNG

Brytyjski dziennik "The Telegraph" donosi, że na skutek sankcji Rosja została zmuszona do rezygnacji z produkcji gazu w Arktyce. 

Puchar Świata w Titisee-Neustadt: Polak w pierwszej dziesiątce z ostatniej chwili
Puchar Świata w Titisee-Neustadt: Polak w pierwszej dziesiątce

Aleksander Zniszczoł zajął dziewiąte miejsce w sobotnim konkursie Pucharu Świata w skokach narciarskich w niemieckim Titisee-Neustadt. Zwyciężył lider klasyfikacji generalnej Niemiec Pius Paschke. To jego czwarta wygrana w sezonie.

Zełenski: Jeśli to nie jest eskalacja, to co nią jest? z ostatniej chwili
Zełenski: Jeśli to nie jest eskalacja, to co nią jest?

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski powiedział w sobotę w codziennym przemówieniu do obywateli, że Moskwa zaczęła angażować „zauważalną liczbę” północnokoreańskich żołnierzy w wysiłki mające na celu wyparcie ukraińskich wojsk z obwodu kurskiego Rosji.

Niemcy: Polak wygrał w loterii 21 mln euro z ostatniej chwili
Niemcy: Polak wygrał w loterii 21 mln euro

Zachodnioniemiecka Loteria Eurojackpot ogłosiła, że główna wygrana w loterii z soboty trafiła do gracza z Polski, który wzbogacił się o niebotyczne 21 mln euro, czyli ponad 91 mln złotych.

Posłowie PiS o nagonce na Marcina Romanowskiego: Odpowiedzą za to polityka
Posłowie PiS o nagonce na Marcina Romanowskiego: Odpowiedzą za to

W sobotę przed Sejmem odbył się briefing prasowy polityków PiS Jacka Ozdoby i Jana Kanthaka ws. sytuacji w wymiarze sprawiedliwości oraz o nagonce na Marcina Romanowskiego.

REKLAMA

Szef oświatowej "S": To będzie trudny rok szkolny

– W nowy rok szkolny nauczyciele wejdą ze starymi problemami i kilkoma nowymi. Jako oświatowa Solidarność stanowczo sprzeciwiamy się zapowiedzi realizacji pomysłu powstania „komponentu” ukraińskiego dla dzieci uczących się w polskich szkołach sfinansowanego z pieniędzy podatników oraz próbie uczenia historii Polski z punktu widzenia niemieckiej racji stanu – mówi dr Waldemar Jakubowski, przewodniczy Krajowej Sekcji Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność”, w rozmowie z Jakubem Pacanem.
Waldemar Jakubowski Szef oświatowej
Waldemar Jakubowski / fot. M. Żegliński

– „Witaj, szkoło”. Jaka szkoła przywita nauczycieli i uczniów 1 września?

– To bardzo trudne pytanie w tym roku. Mamy stare problemy w większości nierozwiązane, do tego dochodzą nowe, m.in. chodzi o zmiany, które wprowadziła minister Barbara Nowacka. To będzie trudny rok szkolny.

"Część urzędników jest odklejona"

– A czy w ministerstwie wiedzą, jaka szkoła przywita uczniów i nauczycieli, czy też nie są tego pewni?

– Dobre pytanie. Wydaje mi się, że jest część ministerstwa, która świetnie orientuje się w sytuacji, ale jest także grupa urzędników, którzy są, mówiąc kolokwialnie, odklejeni. Sądzę, że sama minister Nowacka nie do końca się orientuje, jak wygląda życie szkolne. Przy czym nie jest to tylko jej przypadłość, mieliśmy sporo ministrów, którzy nie orientowali się w tej kwestii. Mamy w końcu bardzo kompetentnych urzędników MEN i wiceministrów, którzy uzależnieni są jednak od decyzji politycznych, a co za tym idzie – ideologicznych.

– Każda władza ma apetyt na realizację swoich postulatów ideologicznych także w szkolnictwie, jednak ten komponent obecnej władzy zaskoczył chyba nawet Pana.

– Z naszego punktu widzenia projekty, które określamy neomarksistowskimi, wcale nie są pomysłami obecnej pani minister, ale funkcjonują od dość dawna, jak choćby edukacja włączająca. Niestety ministrowi Przemysławowi Czarnkowi nie udało się tego procesu zatrzymać. Mamy zatem dzieciaki, które wymagają specjalnej opieki, one nie radzą sobie z rzeczywistością szkolną, podlegają różnego rodzaju naciskom, ostracyzmowi, i to jest problem dla nich i ich nauczycieli. W szkołach specjalnych mogłyby rozwinąć swoje umiejętności, natomiast normalne szkolnictwo im tego nie zapewni. Na plecach coraz bardziej czujemy oddech europejskiego obszaru edukacji. To bardzo ważny problem, bo jeśli rzeczywiście polskie szkolnictwo zostanie podporządkowane Komisji Europejskiej, czyli organowi, który nie jest wybierany, to widzę to w czarnych barwach. Program Erasmus też domaga się wyjaśnienia, ponieważ dużo kosztuje, ale czy faktycznie działa na korzyść polskiego szkolnictwa i polskiej szkoły? Wymiana młodych ludzi jest dobra, ale tutaj trzeba mieć na względzie przede wszystkim polską szkołę, a nie nasiąkanie ideami, które są więcej niż kontrowersyjne.

– Minister edukacji wystąpiła do ministra finansów z wnioskiem o podniesienie wynagrodzeń nauczycieli w 2025 r. o 10 proc., a nie o 4,1 proc., jak proponowało MF.

– To wniosek do ministra finansów i nie wiemy, jaki będzie jego dalszy los. Te 10 proc. to średnia. Wlicza się w nią absolutnie wszystko, włącznie z zasiłkami pogrzebowymi. Ta konstrukcja fajnie brzmi PR-owo, a nauczyciel dostaje potem pasek z wynagrodzeniem i pyta, gdzie te pieniądze.

"Konkretnych rozwiązań dotąd nie ma"

– Oświatowa Solidarność dobija się nieustannie o dodatek za wychowawstwo. Dzisiaj to 300 zł brutto.

– Minister Nowacka oświadczyła, że złożyła wniosek o 400 zł brutto. To jest kpina. Myśmy domagali się dwa lata temu 500 zł, potem minister Czarnek zaczął wspominać o 600 zł i do dzisiaj nic się nie zmieniło. Solidarność oświatowa domaga się, aby tak skonstruować dodatek, by był określony procentowo, by sam się waloryzował. Tym bardziej w obecnej sytuacji, kiedy wychowawca to bardzo poważna funkcja. Kiedyś „samo się kręciło”, dzisiaj już nie, są dzieciaki z problemami, depresjami, z orzeczeniami, mamy uczniów z Ukrainy. Na radach pedagogicznych, gdy dyrektor pyta, kto weźmie np. klasę 5B, jest cisza, bo wszyscy wiedzą, jaka to jest odpowiedzialność.

– Co z godzinami ponadwymiarowymi?

– Dam przykład, jest wycieczka jednodniowa, nauczyciel jedzie z uczniami, wtedy nie pracuje przy tablicy, ale bierze odpowiedzialność za wszystkich uczniów, i jeżeli wycieczka trwa 12 godzin, on tyle godzin jest w pracy. Niektóre samorządy liczą ten czas w taki sposób, że nie zaliczają mu godzin ponadwymiarowych, które by w tym dniu przepracował. Chcemy jako związek, by te kwestie były jasne i żeby nauczyciele nie byli pokrzywdzeni.

– Z roku na rok narasta obciążenie nauczycieli biurokracją, ministerstwo zamierza coś z tym zrobić?

– Kiedyś mówiliśmy, że jak wejdzie cyfryzacja, to będzie nam lżej. Jest wręcz przeciwnie, ponieważ łatwość produkowania kolejnych dokumentów jest dużo większa. Po co np. nauczyciele piszą raport po egzaminie ósmoklasisty? Piszą raport na temat uczniów, których w szkole już nie ma. To nonsens. Tych wniosków nikt nie będzie w stanie wprowadzić. Inna kwestia, że dyrektorzy i nauczyciele chcą się chronić, stąd tworzą różne dokumenty.

– Są przypadki, gdy rodzic jest prawnikiem lub piastuje wysokie stanowisko publiczne, przychodzi do szkoły i straszy procesem?

– Tych przypadków nie jest wcale mało. Niestety paraliżuje to funkcjonowanie całej szkoły. Inna sprawa, że są uczniowie z problemami, dla których nie ma ścieżek rozwiązań. Były pomysły, by stworzyć dla nich specjalne placówki, ponieważ bezwzględnie trzeba im pomóc, ale jak wiemy, konkretnych rozwiązań dotąd nie ma.

"Nikt nie docieka, dlaczego są problemy z realizacją podstawy programowej"

– Rodzice mają kupować nowe podręczniki czy zostać przy starych?

– Pani minister mówi, że nie ma takiej potrzeby, ponieważ podstawy programowe mają okrojone treści, więc pewnych tematów nie trzeba będzie realizować. To kwestia szkoły i nauczyciela. Poza tym wydawnictwa dopiero się przymierzają do druku nowych podręczników i nie są aż tak chętne, ponieważ w roku szkolnym 2026/2027 ma wejść zupełnie nowa podstawa programowa związana z europejskim obszarem edukacyjnym.

– MEN wyjaśnia, że ograniczony o 20 proc. zakres treści nauczania służy nauczycielom, bo da im więcej czasu na realizację programów nauczania.

– Instytut Badań Edukacyjnych wskazuje na konkretne dane pokazujące, że jest problem z realizacją podstawy programowej, tylko pytam, dlaczego 20 proc., a nie np. 18 czy 17. To hasła propagandowe. Nikt nie docieka przyczyn, dlaczego są problemy z realizacją podstawy programowej. Należałoby zacząć od diagnozy, a dopiero potem szukać rozwiązań.

CZYTAJ TAKŻE: Bydgoskie obchody Sierpnia '80. Piotr Duda: Wygraliśmy wolną Polskę, bo byliśmy razem

– Dlaczego tak się dzieje?

– Myślę, że to kwestia zmian cywilizacyjnych. Kilka lat temu nie było kłopotu z realizacją podstawy, dzisiaj jest. Uczniowie bardzo często są przebodźcowani, korzystając z laptopa, smartfona. Nie rozwija się wyobraźni czytelniczej, nie ceni się wiedzy i umiejętności. Od lat w szkole kładzie się nacisk na użyteczność, nie promuje się radości ze zdobywania wiedzy. Dzisiaj króluje typowe pytanie: Do czego mi się to przyda? Nie wszystko musi się koniecznie przydać, może chodzi o rozwój osobowości każdego z nas. Czy umiejętność gry w szachy przydaje się w życiu, czy nie?

– Oczywiście.

– Właśnie. Poszliśmy w kierunku skrajnego utylitaryzmu. Rodzice nie panują nad swoimi dziećmi. Dzieci są wychowywane przez internet, grupy rówieśnicze, a nie przez rodziców i dziadków.

– Co ma oznaczać wprowadzenie do klas asystentów kulturowych?

– Dobre pytanie. Dokładnie nie wiemy, co ma robić ten asystent. Wiemy, że mamy z pieniędzy budżetowych finansować ukraińskich uczniów. Jeśli ma być asystent kulturowy i tzw. komponent ukraiński, to zakładamy, że te osoby nie będą się asymilowały. Z jednej strony uderzamy w etos polskości, a z drugiej strony budujemy etos ukraińskości w Polsce.

– Uczniom z Ukrainy będą przyznawane punkty bez znajomości języka polskiego. Kto zasypie ich luki edukacyjne, nieznajomość języka?

– Mamy bardzo wyraźne wzorce niemieckie, bez znajomości języka niemieckiego nie ma wejścia do szkoły i wszyscy tam są traktowani jednakowo, dla wszystkich są jednakowe wymagania.

– Mają być aż trzy godziny języka ojczystego dla niepolskich uczniów.

– To bardzo dużo, to przekreślenie asymilacji. Jako Rada Krajowej Sekcji Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność” wyrażamy „stanowczy sprzeciw wobec zapowiedzi realizacji pomysłu dotyczącego powstania «komponentu» ukraińskiego dla dzieci uczących się w polskich szkołach sfinansowanego z pieniędzy podatników oraz próbie uczenia historii Polski z punktu widzenia niemieckiej racji stanu. Niezrozumiałym dla KSOiW jest fakt, że dzieci w polskiej szkole próbuje się laicyzować, minimalizować im możliwość dogłębnego poznania historii narodowej, eliminując jednocześnie z nauczania historii niektórych bohaterów narodowych, a zapowiada się możliwość finansowania suplementu «ukraińskiego» w celu podtrzymywania, utrwalania ukraińskiej tradycji i tożsamości narodowej z jej bohaterami, którzy w polskiej tradycji nie tylko nie są bohaterami, a nawet niektórzy z nich są uważani za zbrodniarzy. Kolejny raz na barki polskich nauczycieli spadnie odpowiedzialność i dodatkowa praca bez konkretnych rozwiązań edukacyjnych (trudności w porozumiewaniu), wsparcia oraz zabezpieczenia środków finansowych. Ponadto przyjęcie dzieci z terenów wojny, z traumą, będzie wymagało dodatkowej organizacji pomocy psychologiczno-pedagogicznej w szkołach. Nie zgadzamy się również na rozmazywanie obrazu polskiej historii, pomijanie naszych dokonań cywilizacyjnych i bagatelizowanie tragicznych losów naszych przodków w imię pozornego pojednania i europejskiej poprawności politycznej”.

– Minister Nowacka zapowiedziała pomoc katechetom i katechetkom w przekwalifikowaniu się.

– To wynik naszych półrocznych nacisków. Pani minister chyba się ugięła, gdy zobaczyła nasze protesty w tej sprawie. Ideologia bierze tutaj górę nad prawem i zwykłą pragmatyką. Nie wiem, po co minister Nowackiej było otwieranie kolejnego frontu.

CZYTAJ TAKŻE: Nowy numer „Tygodnika Solidarność” – Prezes IPN: Potrzebujemy Solidarności



 

Polecane
Emerytury
Stażowe