Dr Rafał Brzeski: Niemcom zależy na przejęciu polskich ziem leżących na wschód od linii Odra-Nysa Łużycka

- Wiele świadczy, że obaj nasi sąsiedzi postawili sobie za cel długotrwałe opanowanie Polski i podporządkowanie sobie Polaków - mówi w rozmowie z Anną Wiejak ekspert ds. bezpieczeństwa dr Rafał Brzeski.
Kwadryga na Bramie Brandenburskiej. Berlin. Niemcy Dr Rafał Brzeski: Niemcom zależy na przejęciu polskich ziem leżących na wschód od linii Odra-Nysa Łużycka
Kwadryga na Bramie Brandenburskiej. Berlin. Niemcy / pixabay.com

Co musisz wiedzieć?

  • Niemcy i Rosja prowadzą podobne, choć przy użyciu innych środków, operacje zalewania Polski nielegalnymi imigrantami
  • Jak twierdzi dr Rafał Brzeski, wiele wskazuje na to, że jest to element wspólnego planu przejmowania kontroli nad Polską i Polakami
  • Stany Zjednoczone mogłyby powstrzymać ten proces wspierając Trójmorze

 

Rosja via Białoruś prowadzi wobec Polski hybrydową wojnę asymetryczną z użyciem migrantów. Dokładnie to samo robią Niemcy, a przynajmniej tak to wygląda. Czy się mylę?

Dr Rafał Brzeski: Nie myli się Pani. Od niepamiętnych czasów cel wojny sprowadza się do dwóch rozwiązań: długotrwałego opanowania terenu i podporządkowania sobie tubylczej ludności albo krótkotrwałego zajęcia terenu, złupienia go i uprowadzenia ludności w niewolę. Przy czym osiągnięcie wybranego celu ma nastąpić jak najmniejszym kosztem.

Wiele świadczy, że obaj nasi sąsiedzi postawili sobie za cel długotrwałe opanowanie Polski i podporządkowanie sobie Polaków. Cel ten zamierzają osiągnąć środkami wojny informacyjnej (propaganda, prowokacja, dezinformacja, agentura wpływu) oraz przy użyciu sztucznie wywołanych, sterowanych przemieszczeń mas ludzkich.  Taka sterowana migracja ma umożliwić tanie i stosunkowo płynne przejęcie kontroli nad polskimi ziemiami, polskim narodem i wypracowanym przez Polaków majątkiem.

Sposób sterowania przemieszczeniami wskazuje, że rosyjsko-niemiecki program wspólnego przejęcia kontroli nad Polską i Polakami zakrojony jest na pokolenia. Powoli, ale konsekwentnie ma on doprowadzić do likwidacji wyraźnie wyodrębnionego polskiego narodu i przekształcenia go w łatwą do modelowania, skundloną masę bez jednorodnych zworników tożsamościowych: historii, religii, rasy, języka, a nawet bez sumienia i charakterystycznej budowy ciała.

 

Operacja hybrydowa przeciwko Polsce

Niemiecka polityka migracyjna jest żywcem wzięta z rosyjskich podręczników do wojskowości, a „państwami ofiarami” tych działań są wszystkie te, w których Niemcy rozlokowują migrantów, z Polską włącznie. Czy chodzi o to, żeby uwikłać państwa w problemy wewnętrzne, aby tym łatwiej narzucić im hegemonię? Przyznam, że tak to wygląda.

W przypadku Polski można przyjąć, że rosyjska i niemiecka strategie sterowania przemieszczeniami mas ludzkich są podobne, ale taktyki są różne. Rosyjska opiera się na migracji inspirowanej i wspomaganej logistycznie przez „bratnie” służby rosyjskie i białoruskie. Taktyka niemiecka zasadza się na migracji wymuszonej, czyli na deportacjach w stylu carskich i bolszewickich wywózek bez możliwości powrotu do Niemiec, a następnie na osadzeniu deportowanych w tak zwanych ośrodkach integracyjnych, które chociaż są komfortowe, to jednak nieprzyjemnie kojarzą się z obozami koncentracyjnymi.

W przypadku Polski Niemcom zależy w krótkiej perspektywie na przejęciu polskich ziem leżących na wschód od linii Odra-Nysa Łużycka, do których roszczą sobie prawo od przegranej II wojny światowej. Natomiast w dłuższej perspektywie celem jest pokojowa likwidacja, a może raczej wspomniana modyfikacja polskiego narodu i jego redukcja do taniej siły roboczej oraz konsumenta niepełnowartościowych produktów niemieckich.

W przypadku pozostałych państw europejskich Niemcom chodzi o łagodne osiągnięcie przyzwolenia na hegemonię a przesunięcia do tych państw masy ludzkiej z Niemiec mają raczej charakter uzupełniający, gdyż kraje te, w przeciwieństwie do Polski, są od dłuższego czasu celem migracji bezpośredniej.    

 

"Pruski deep state sięga korzeniami Zakonu Krzyżackiego"

Niemiecko-rosyjski plan stworzenia przestrzeni gospodarczej od Władywostoku do Lizbony jest aktualny mimo brutalnej agresji Rosji na Ukrainę. Jak duże zagrożenie niesie on dla Polski i dla innych europejskich krajów?

Odległość, w linii prostej, między Władywostokiem a Lizboną to ponad 10 000 kilometrów. Odległość od Doniecka do Przemyśla to około 1 400 kilometrów. Różnica skali sprawia, że wojna na Ukrainie hamuje i może nawet czasowo zablokować realizację planu, ale nie zmniejsza wymiaru wizji upajającej rosyjskich polityków i liderów pruskiego „deep state”.

Towarzyszy temu negatywna narracja na temat Polski w niemieckiej prasie. Jak duże mamy powody do obaw?

Wspomniany pruski „deep state,” sięgający korzeniami Zakonu Krzyżackiego, sfinalizował już etap uwalniania Niemców z odpowiedzialności za rozpętanie i zbrodnie II wojny światowej, czego ukoronowaniem była wypowiedź Angeli Merkel na uroczystości 75 rocznicy D-Day, czyli lądowania wojsk alianckich w Normandii.

Pani kanclerz bezczelnie podziękowała wówczas Sprzymierzonym za „wyzwolenie” Niemców z jarzma nazistów. Narracja o wąskiej grupie nazistów trzymających w kajdanach Niemców sączona była światu od pierwszych miesięcy po kapitulacji niemieckich sił zbrojnych w maju 1945 roku. Proces norymberski i pochodne które doprowadziły do ukarania śmiercią najwyższych przywódców III Rzeszy i szczególnie brutalnych zbrodniarzy uznane zostały wewnątrz Niemiec (najpierw w szeptanej, a później w medialnej opinii) za wystarczające zadośćuczynienie sprawiedliwości. Odpowiedzialnością za rozpoczęcie wojny obciążano natomiast konsekwentnie Polskę, ponieważ w 1939 roku nie zgodziła się na ultimatum Berlina, aneksję Wolnego Miasta Gdańsk oraz oddanie tak zwanego „korytarza” do Gdańska. Równolegle za wybuch wojny oskarżano Anglię, gdyż zamiast wywrzeć presję na Polskę, to 3 września poparła ją i wypowiedziała wojnę III Rzeszy. W powojennych narracjach niemieckich, zbrodniom na Żydach winni byli Sprzymierzeni, gdyż nie zbombardowali torów kolejowych prowadzących do Auschwitz oraz innych obozów koncentracyjnych. Wykoncypowano również narrację, że Alianci, a zwłaszcza Amerykanie są winni przedłużaniu się wojny, gdyż postawili żądanie bezwarunkowej kapitulacji. Nie na darmo specjaliści w dziedzinie walki informacyjnej uważają, że Niemcy są „mistrzami w samowybielaniu się”.

Po jednostronnym zdjęciu z siebie odpowiedzialności za wojnę i zbrodnie, Niemcy zaczęli cierpliwie, konsekwentnie i na wszelkie sposoby rozpychać się w Europie, pod hasłem „przejmowania odpowiedzialności za bieg spraw”.

Zaczęły się narracje o należnym Niemcom miejscu w Radzie Bezpieczeństwa ONZ, balony próbne o możliwości dostępu do zbrojeń jądrowych, itp. Hamulcem tych zapędów była i jest wojskowa obecność USA na terytorium Bundesrepubliki, która stała się z jednej strony stałym źródłem niemieckich ataków propagandowych a z drugiej służalczych deklaracji lojalnościowych niemieckich polityków adresowanych do kolejnych prezydentów USA. Celem tych zabiegów jest uzyskanie uprzywilejowanej pozycji w Europie, czego symbolicznym wręcz przykładem było wycofanie przez prezydenta Joe Bidena amerykańskiego sprzeciwu wobec gazociągu Nord Stream 2. W tym konkretnym przypadku Angela Merkel reprezentowała interesy Berlina i Moskwy kosztem Ukrainy i państw Trójmorza.

 

Agentura rosyjska

Jak silna jest w Niemczech rosyjska agentura?

Nie jest łatwo określić siłę rosyjskiej agentury w sytuacji szerokiej i daleko posuniętej dwustronnej współpracy służb wywiadowczych, zwłaszcza na kierunku polskim.

Wiem skądinąd, że agentura rosyjska jest obecna również w unijnych instytucjach. Dlaczego przez tyle lat nie wypracowano metod jej demaskowania, o neutralizacji nie wspominając?

Z braku woli politycznej. A dlaczego nie ma tej woli, to temat rzeka wymagający przeprowadzenia w Europie kontroli wielu unijnych i narodowych instytucji na wzór działań ekipy DOGE Elona Muska w Stanach Zjednoczonych.

 

USA mogą to zablokować

USA mają sprawczość pokrzyżować niemieckie plany. Czy tego obawia się Berlin?

Stany Zjednoczone mogą nie tylko pokrzyżować, ale wręcz zniweczyć niemieckie plany. Muszą tylko chcieć. Wystarczy udzielić zdecydowanego poparcia krajom Trójmorza, które wspólnie stanowią barykadę dzielącą fizycznie i politycznie Niemcy od Rosji.

Wzmocnienie tej barykady uniemożliwi powstanie przestrzeni od Władywostoku po Lizbonę pod wspólnym zarządem Moskwy i Berlina. Usunięcie tej barykady sprawi, że USA zostaną wypchnięte z Europy i zredukowane z pozycji supermocarstwa do rangi mocarstwa regionalnego po drugiej stronie Atlantyku. I to jest najważniejsza stawka aktualnej gry o Europę.  

 

"Wspólna przestrzeń" na trupie Polski

Jak Pan ocenia pomysł wspólnych zbrojeń unijnych? Według mnie to przepis na to, aby Polska w sytuacji rosyjskiej agresji pozostała bezbronna. Czy się mylę?

Najazd Rosji na Ukrainę ujawnił, że Berlin jest cichym sojusznikiem Kremla i w ramach posiadanego marginesu swobody bez narażania się na konsekwencje stara się wspierać działania wojsk rosyjskich. Od przysłowiowych hełmów po niespełnione obietnice, opóźnienia i problemy z dostarczaniem uzbrojenia. W ten uzgodniony lub dorozumiany sojusz wpisuje się paraliż strategicznych inwestycji logistycznych zorganizowany i prowadzony przez niemiecką agenturę na terytorium Polski, czyli na bezpośrednim zapleczu potencjalnego frontu w przypadku zbrojnej konfrontacji między Rosją a NATO. Prowadzone i projektowane inwestycje miały umożliwić szybki przerzut sił i środków dla wsparcia wojsk zaangażowanych już w walkach. Przerzut z pominięciem terytorium Niemiec, przed których dwulicowością ostrzegali wojskowi brytyjscy jeszcze w latach 60-tych ubiegłego stulecia.

Jak się wydaje koncepcja rosyjsko-niemieckiego duumwiratu zarządzającego gigantyczną przestrzenią „od oceanu do oceanu” przewiduje, że rolę jej obrońcy sprawować będą przede wszystkim rosyjskie siły zbrojne. Przynajmniej do „linii Wisły”, która nie jest wyimaginowanym rozgraniczeniem. Oddanie Rosji ziem Polski  wschodniej dałoby Berlinowi czas na ewentualne polityczne wyjaśnienia nieporozumień i nowe uzgodnienia z Moskwą. Na dobrą sprawę na nic więcej, jeśli nie liczyć wykrwawienia polskiego żołnierza, przed którego zdolnościami do konspiracji, sabotażu i dywersji tak Niemcy, jak Rosjanie czują respekt płynący z doświadczenia.

Propagandowe działania osłonowe skompromitowanej „linii Wisły”, na której miałyby ponoć zostać uruchomione wojska NATO są mało wiarygodne. W ewentualnym duumwiracie nie ma bowiem miejsca dla NATO. Sojusz Atlantycki jest zbyt narodowy i ma wbudowany potężny komponent amerykański, a przecież USA mają być wypchnięte z Europy. Bez amerykańskiego komponentu NATO nie ma większego militarnego znaczenia.

Ewentualna Euro-armia broniąca unijnego superpaństwa nawet jeśli wyjdzie poza sferę politycznych i propagandowych dywagacji, też nie będzie miała większej wartości. Będzie z pewnością świetna do defilad, ale nie ma na razie jasnej odpowiedzi choćby na podstawowe pytanie. W jakim języku ma być dowodzona. Po angielsku, czyli w podstawowym języku Unii Europejskiej chociaż Wielkiej Brytanii w UE nie ma? A może po niemiecku? Złośliwi podpowiadają, że komenda będzie po węgiersku rotacyjnie z językiem fińskim z racji powszechnej znajomości języków ugrofińskich.

Tak na serio projektowana euro-armia jawi się raczej jako potencjalne narzędzie tłumienia protestów i niepokojów społecznych oraz idealny twór dla rozmów dyplomatycznych, diet poselskich i delegacyjnych, konferencji, narad i grantów akademickich oraz jako świetna płaszczyzna dla werbunku agentury. W znacznie mniejszym stopniu jako wiarygodny instrument odstraszający ewentualnego przeciwnika.  

Wydaje się, że jeżeli powstanie przestrzeń od Władywostoku do Lizbony, dokona się, to po trupie Polski i innych państw członkowskich UE. Czy to jest koniec Europy, jaką znamy?

To zależy od wieku obserwatora. Europa zachodnia jaką znam z młodości skończyła się po ideologicznej rewolcie 1968 roku. Europa podzielona na dwa rywalizujące bloki skończyła się wraz z „Solidarnością”, kiedy byłem w tak zwanym kwiecie wieku. Obecnie obserwuję jak rozwija się świadomościowa burza oporu tak zwanych populistów przeciwko koncepcji podziału świata na kilka supermocarstw, których wąskie elity tak zwanych globalistów będą układać się ze sobą i trzymać w ryzach wielorasową chmarę zasobów ludzkich. Przestrzeń od Władywostoku po Lizbonę ma być w tej koncepcji jednym z takich supermocarstw.

Rozmawiała Anna Wiejak

[Doktor Rafał Brzeski to wybitny specjalista w dziedzinie wojny informacyjnej, służb specjalnych i terroryzmu, a ponadto: dziennikarz (BBC, ABC News, Baltimore Sun, Polskie Radio),były kierownik informacji (Polskie Radio, Informacyjna Agencja Radiowa),tłumacz, pisarz, publicysta, były szkoleniowiec oficerów brytyjskiej policji. Dr Brzeski był działaczem niepodległościowym – współorganizował z bł. ks. Jerzym Popiełuszko tajne szkolenia.]

Wywiad ukazał się w majowym numerze Magazynu Optyka Schumana
 


 

POLECANE
Stanowski uderzył w Wysocką-Schnepf podczas debaty TVP z ostatniej chwili
Stanowski uderzył w Wysocką-Schnepf podczas debaty TVP

Od godz. 20 w TVP trwa debata prezydencka z Dorotą Wysocką-Schnepf jako prowadzącą, którą ostro skrytykował Krzysztof Stanowski.

Karol Nawrocki wygrywa w obu turach. Nowy sondaż AtlasIntel z ostatniej chwili
Karol Nawrocki wygrywa w obu turach. Nowy sondaż AtlasIntel

Karol Nawrocki z wynikiem 28,6% wygrałby pierwszą turę wyborów prezydenckich. Co więcej, wygrałby także drugą turę – wynika z sondażu AtlasIntel.

Debata prezydencka TVP. Ostatnie starcie przed wyborami z ostatniej chwili
Debata prezydencka TVP. Ostatnie starcie przed wyborami

W poniedziałek o godz. 20 rozpoczęła się debata prezydencka na antenie TVP w likwidacji. Biorą w niej udział wszyscy kandydaci.

Anonimowy Sędzia: Sędzia Iustitii łamie konstytucję wypowiadając się z pogardą nt. jednego z kandydatów w wyborach tylko u nas
Anonimowy Sędzia: Sędzia Iustitii łamie konstytucję wypowiadając się z pogardą nt. jednego z kandydatów w wyborach

Trochę się już przyzwyczailiśmy do polityków w togach, którzy angażują się w spór polityczny. Spotykają się z politykami towarzysko. Do tej pory jednak nikt w tak jawny sposób nie wypowiedział się w trakcie kampanii wyborczej wskazując dezaprobatę wobec jednego z kandydatów.

Świnoujście zagrożeniem dla Hamburga? Niemcy krytykują polską inwestycję z ostatniej chwili
Świnoujście zagrożeniem dla Hamburga? Niemcy krytykują polską inwestycję

''Ostsee Zeitung'' pisze, że terminal kontenerowy w Świnoujściu jest nieopłacalny i szkodzi ekosystemowi. Wcześniej organizacja "Lebensraum Vorpommern" pozwała Polskę.

Morderstwo na kampusie UW. Są nowe informacje Wiadomości
Morderstwo na kampusie UW. Są nowe informacje

Jak podaje Prokuratura Okręgowa w Warszawie, sekcja zwłok zamordowanej kobiety na Uniwersytecie Warszawskim trwała siedem godzin.

Zamieszanie z losowaniem przed debatą w TVP. Stanowski zdradził kulisy z ostatniej chwili
Zamieszanie z losowaniem przed debatą w TVP. Stanowski zdradził kulisy

W poniedziałek odbędzie się ostatnia przed I turą debata prezydencka. Burzę w sieci wywołało losowanie kolejności wypowiedzi. Krzysztof Stanowski zabrał głos w tej sprawie.

Rozmowy Rosja–Ukraina. Do Turcji może udać się Donald Trump Wiadomości
Rozmowy Rosja–Ukraina. Do Turcji może udać się Donald Trump

Prezydent USA Donald Trump zastanawia się nad wylotem do Turcji. Może wziąć udział w rozmowach między Rosją i Ukrainą.

To będzie ciekawy tydzień. Nowy sondaż prezydencki z ostatniej chwili
"To będzie ciekawy tydzień". Nowy sondaż prezydencki

Pracownia OGB Pro opublikowała we wtorek nowy sondaż prezydencki. Rafał Trzaskowski oraz Karol Nawrocki coraz bardziej odstają od reszty stawki. Szef pracowni zwraca uwagę na jeden szczegół.

Stanowski ujawnił słabość Trzaskowskiego. Było to czuć z ostatniej chwili
Stanowski ujawnił słabość Trzaskowskiego. "Było to czuć"

– Ze wszystkich kandydatów to właśnie Rafał Trzaskowski tworzy zdecydowanie największą barierę i jest najsłabszy w small talku – uważa Krzysztof Stanowski, twórca Kanału Zero.

REKLAMA

Dr Rafał Brzeski: Niemcom zależy na przejęciu polskich ziem leżących na wschód od linii Odra-Nysa Łużycka

- Wiele świadczy, że obaj nasi sąsiedzi postawili sobie za cel długotrwałe opanowanie Polski i podporządkowanie sobie Polaków - mówi w rozmowie z Anną Wiejak ekspert ds. bezpieczeństwa dr Rafał Brzeski.
Kwadryga na Bramie Brandenburskiej. Berlin. Niemcy Dr Rafał Brzeski: Niemcom zależy na przejęciu polskich ziem leżących na wschód od linii Odra-Nysa Łużycka
Kwadryga na Bramie Brandenburskiej. Berlin. Niemcy / pixabay.com

Co musisz wiedzieć?

  • Niemcy i Rosja prowadzą podobne, choć przy użyciu innych środków, operacje zalewania Polski nielegalnymi imigrantami
  • Jak twierdzi dr Rafał Brzeski, wiele wskazuje na to, że jest to element wspólnego planu przejmowania kontroli nad Polską i Polakami
  • Stany Zjednoczone mogłyby powstrzymać ten proces wspierając Trójmorze

 

Rosja via Białoruś prowadzi wobec Polski hybrydową wojnę asymetryczną z użyciem migrantów. Dokładnie to samo robią Niemcy, a przynajmniej tak to wygląda. Czy się mylę?

Dr Rafał Brzeski: Nie myli się Pani. Od niepamiętnych czasów cel wojny sprowadza się do dwóch rozwiązań: długotrwałego opanowania terenu i podporządkowania sobie tubylczej ludności albo krótkotrwałego zajęcia terenu, złupienia go i uprowadzenia ludności w niewolę. Przy czym osiągnięcie wybranego celu ma nastąpić jak najmniejszym kosztem.

Wiele świadczy, że obaj nasi sąsiedzi postawili sobie za cel długotrwałe opanowanie Polski i podporządkowanie sobie Polaków. Cel ten zamierzają osiągnąć środkami wojny informacyjnej (propaganda, prowokacja, dezinformacja, agentura wpływu) oraz przy użyciu sztucznie wywołanych, sterowanych przemieszczeń mas ludzkich.  Taka sterowana migracja ma umożliwić tanie i stosunkowo płynne przejęcie kontroli nad polskimi ziemiami, polskim narodem i wypracowanym przez Polaków majątkiem.

Sposób sterowania przemieszczeniami wskazuje, że rosyjsko-niemiecki program wspólnego przejęcia kontroli nad Polską i Polakami zakrojony jest na pokolenia. Powoli, ale konsekwentnie ma on doprowadzić do likwidacji wyraźnie wyodrębnionego polskiego narodu i przekształcenia go w łatwą do modelowania, skundloną masę bez jednorodnych zworników tożsamościowych: historii, religii, rasy, języka, a nawet bez sumienia i charakterystycznej budowy ciała.

 

Operacja hybrydowa przeciwko Polsce

Niemiecka polityka migracyjna jest żywcem wzięta z rosyjskich podręczników do wojskowości, a „państwami ofiarami” tych działań są wszystkie te, w których Niemcy rozlokowują migrantów, z Polską włącznie. Czy chodzi o to, żeby uwikłać państwa w problemy wewnętrzne, aby tym łatwiej narzucić im hegemonię? Przyznam, że tak to wygląda.

W przypadku Polski można przyjąć, że rosyjska i niemiecka strategie sterowania przemieszczeniami mas ludzkich są podobne, ale taktyki są różne. Rosyjska opiera się na migracji inspirowanej i wspomaganej logistycznie przez „bratnie” służby rosyjskie i białoruskie. Taktyka niemiecka zasadza się na migracji wymuszonej, czyli na deportacjach w stylu carskich i bolszewickich wywózek bez możliwości powrotu do Niemiec, a następnie na osadzeniu deportowanych w tak zwanych ośrodkach integracyjnych, które chociaż są komfortowe, to jednak nieprzyjemnie kojarzą się z obozami koncentracyjnymi.

W przypadku Polski Niemcom zależy w krótkiej perspektywie na przejęciu polskich ziem leżących na wschód od linii Odra-Nysa Łużycka, do których roszczą sobie prawo od przegranej II wojny światowej. Natomiast w dłuższej perspektywie celem jest pokojowa likwidacja, a może raczej wspomniana modyfikacja polskiego narodu i jego redukcja do taniej siły roboczej oraz konsumenta niepełnowartościowych produktów niemieckich.

W przypadku pozostałych państw europejskich Niemcom chodzi o łagodne osiągnięcie przyzwolenia na hegemonię a przesunięcia do tych państw masy ludzkiej z Niemiec mają raczej charakter uzupełniający, gdyż kraje te, w przeciwieństwie do Polski, są od dłuższego czasu celem migracji bezpośredniej.    

 

"Pruski deep state sięga korzeniami Zakonu Krzyżackiego"

Niemiecko-rosyjski plan stworzenia przestrzeni gospodarczej od Władywostoku do Lizbony jest aktualny mimo brutalnej agresji Rosji na Ukrainę. Jak duże zagrożenie niesie on dla Polski i dla innych europejskich krajów?

Odległość, w linii prostej, między Władywostokiem a Lizboną to ponad 10 000 kilometrów. Odległość od Doniecka do Przemyśla to około 1 400 kilometrów. Różnica skali sprawia, że wojna na Ukrainie hamuje i może nawet czasowo zablokować realizację planu, ale nie zmniejsza wymiaru wizji upajającej rosyjskich polityków i liderów pruskiego „deep state”.

Towarzyszy temu negatywna narracja na temat Polski w niemieckiej prasie. Jak duże mamy powody do obaw?

Wspomniany pruski „deep state,” sięgający korzeniami Zakonu Krzyżackiego, sfinalizował już etap uwalniania Niemców z odpowiedzialności za rozpętanie i zbrodnie II wojny światowej, czego ukoronowaniem była wypowiedź Angeli Merkel na uroczystości 75 rocznicy D-Day, czyli lądowania wojsk alianckich w Normandii.

Pani kanclerz bezczelnie podziękowała wówczas Sprzymierzonym za „wyzwolenie” Niemców z jarzma nazistów. Narracja o wąskiej grupie nazistów trzymających w kajdanach Niemców sączona była światu od pierwszych miesięcy po kapitulacji niemieckich sił zbrojnych w maju 1945 roku. Proces norymberski i pochodne które doprowadziły do ukarania śmiercią najwyższych przywódców III Rzeszy i szczególnie brutalnych zbrodniarzy uznane zostały wewnątrz Niemiec (najpierw w szeptanej, a później w medialnej opinii) za wystarczające zadośćuczynienie sprawiedliwości. Odpowiedzialnością za rozpoczęcie wojny obciążano natomiast konsekwentnie Polskę, ponieważ w 1939 roku nie zgodziła się na ultimatum Berlina, aneksję Wolnego Miasta Gdańsk oraz oddanie tak zwanego „korytarza” do Gdańska. Równolegle za wybuch wojny oskarżano Anglię, gdyż zamiast wywrzeć presję na Polskę, to 3 września poparła ją i wypowiedziała wojnę III Rzeszy. W powojennych narracjach niemieckich, zbrodniom na Żydach winni byli Sprzymierzeni, gdyż nie zbombardowali torów kolejowych prowadzących do Auschwitz oraz innych obozów koncentracyjnych. Wykoncypowano również narrację, że Alianci, a zwłaszcza Amerykanie są winni przedłużaniu się wojny, gdyż postawili żądanie bezwarunkowej kapitulacji. Nie na darmo specjaliści w dziedzinie walki informacyjnej uważają, że Niemcy są „mistrzami w samowybielaniu się”.

Po jednostronnym zdjęciu z siebie odpowiedzialności za wojnę i zbrodnie, Niemcy zaczęli cierpliwie, konsekwentnie i na wszelkie sposoby rozpychać się w Europie, pod hasłem „przejmowania odpowiedzialności za bieg spraw”.

Zaczęły się narracje o należnym Niemcom miejscu w Radzie Bezpieczeństwa ONZ, balony próbne o możliwości dostępu do zbrojeń jądrowych, itp. Hamulcem tych zapędów była i jest wojskowa obecność USA na terytorium Bundesrepubliki, która stała się z jednej strony stałym źródłem niemieckich ataków propagandowych a z drugiej służalczych deklaracji lojalnościowych niemieckich polityków adresowanych do kolejnych prezydentów USA. Celem tych zabiegów jest uzyskanie uprzywilejowanej pozycji w Europie, czego symbolicznym wręcz przykładem było wycofanie przez prezydenta Joe Bidena amerykańskiego sprzeciwu wobec gazociągu Nord Stream 2. W tym konkretnym przypadku Angela Merkel reprezentowała interesy Berlina i Moskwy kosztem Ukrainy i państw Trójmorza.

 

Agentura rosyjska

Jak silna jest w Niemczech rosyjska agentura?

Nie jest łatwo określić siłę rosyjskiej agentury w sytuacji szerokiej i daleko posuniętej dwustronnej współpracy służb wywiadowczych, zwłaszcza na kierunku polskim.

Wiem skądinąd, że agentura rosyjska jest obecna również w unijnych instytucjach. Dlaczego przez tyle lat nie wypracowano metod jej demaskowania, o neutralizacji nie wspominając?

Z braku woli politycznej. A dlaczego nie ma tej woli, to temat rzeka wymagający przeprowadzenia w Europie kontroli wielu unijnych i narodowych instytucji na wzór działań ekipy DOGE Elona Muska w Stanach Zjednoczonych.

 

USA mogą to zablokować

USA mają sprawczość pokrzyżować niemieckie plany. Czy tego obawia się Berlin?

Stany Zjednoczone mogą nie tylko pokrzyżować, ale wręcz zniweczyć niemieckie plany. Muszą tylko chcieć. Wystarczy udzielić zdecydowanego poparcia krajom Trójmorza, które wspólnie stanowią barykadę dzielącą fizycznie i politycznie Niemcy od Rosji.

Wzmocnienie tej barykady uniemożliwi powstanie przestrzeni od Władywostoku po Lizbonę pod wspólnym zarządem Moskwy i Berlina. Usunięcie tej barykady sprawi, że USA zostaną wypchnięte z Europy i zredukowane z pozycji supermocarstwa do rangi mocarstwa regionalnego po drugiej stronie Atlantyku. I to jest najważniejsza stawka aktualnej gry o Europę.  

 

"Wspólna przestrzeń" na trupie Polski

Jak Pan ocenia pomysł wspólnych zbrojeń unijnych? Według mnie to przepis na to, aby Polska w sytuacji rosyjskiej agresji pozostała bezbronna. Czy się mylę?

Najazd Rosji na Ukrainę ujawnił, że Berlin jest cichym sojusznikiem Kremla i w ramach posiadanego marginesu swobody bez narażania się na konsekwencje stara się wspierać działania wojsk rosyjskich. Od przysłowiowych hełmów po niespełnione obietnice, opóźnienia i problemy z dostarczaniem uzbrojenia. W ten uzgodniony lub dorozumiany sojusz wpisuje się paraliż strategicznych inwestycji logistycznych zorganizowany i prowadzony przez niemiecką agenturę na terytorium Polski, czyli na bezpośrednim zapleczu potencjalnego frontu w przypadku zbrojnej konfrontacji między Rosją a NATO. Prowadzone i projektowane inwestycje miały umożliwić szybki przerzut sił i środków dla wsparcia wojsk zaangażowanych już w walkach. Przerzut z pominięciem terytorium Niemiec, przed których dwulicowością ostrzegali wojskowi brytyjscy jeszcze w latach 60-tych ubiegłego stulecia.

Jak się wydaje koncepcja rosyjsko-niemieckiego duumwiratu zarządzającego gigantyczną przestrzenią „od oceanu do oceanu” przewiduje, że rolę jej obrońcy sprawować będą przede wszystkim rosyjskie siły zbrojne. Przynajmniej do „linii Wisły”, która nie jest wyimaginowanym rozgraniczeniem. Oddanie Rosji ziem Polski  wschodniej dałoby Berlinowi czas na ewentualne polityczne wyjaśnienia nieporozumień i nowe uzgodnienia z Moskwą. Na dobrą sprawę na nic więcej, jeśli nie liczyć wykrwawienia polskiego żołnierza, przed którego zdolnościami do konspiracji, sabotażu i dywersji tak Niemcy, jak Rosjanie czują respekt płynący z doświadczenia.

Propagandowe działania osłonowe skompromitowanej „linii Wisły”, na której miałyby ponoć zostać uruchomione wojska NATO są mało wiarygodne. W ewentualnym duumwiracie nie ma bowiem miejsca dla NATO. Sojusz Atlantycki jest zbyt narodowy i ma wbudowany potężny komponent amerykański, a przecież USA mają być wypchnięte z Europy. Bez amerykańskiego komponentu NATO nie ma większego militarnego znaczenia.

Ewentualna Euro-armia broniąca unijnego superpaństwa nawet jeśli wyjdzie poza sferę politycznych i propagandowych dywagacji, też nie będzie miała większej wartości. Będzie z pewnością świetna do defilad, ale nie ma na razie jasnej odpowiedzi choćby na podstawowe pytanie. W jakim języku ma być dowodzona. Po angielsku, czyli w podstawowym języku Unii Europejskiej chociaż Wielkiej Brytanii w UE nie ma? A może po niemiecku? Złośliwi podpowiadają, że komenda będzie po węgiersku rotacyjnie z językiem fińskim z racji powszechnej znajomości języków ugrofińskich.

Tak na serio projektowana euro-armia jawi się raczej jako potencjalne narzędzie tłumienia protestów i niepokojów społecznych oraz idealny twór dla rozmów dyplomatycznych, diet poselskich i delegacyjnych, konferencji, narad i grantów akademickich oraz jako świetna płaszczyzna dla werbunku agentury. W znacznie mniejszym stopniu jako wiarygodny instrument odstraszający ewentualnego przeciwnika.  

Wydaje się, że jeżeli powstanie przestrzeń od Władywostoku do Lizbony, dokona się, to po trupie Polski i innych państw członkowskich UE. Czy to jest koniec Europy, jaką znamy?

To zależy od wieku obserwatora. Europa zachodnia jaką znam z młodości skończyła się po ideologicznej rewolcie 1968 roku. Europa podzielona na dwa rywalizujące bloki skończyła się wraz z „Solidarnością”, kiedy byłem w tak zwanym kwiecie wieku. Obecnie obserwuję jak rozwija się świadomościowa burza oporu tak zwanych populistów przeciwko koncepcji podziału świata na kilka supermocarstw, których wąskie elity tak zwanych globalistów będą układać się ze sobą i trzymać w ryzach wielorasową chmarę zasobów ludzkich. Przestrzeń od Władywostoku po Lizbonę ma być w tej koncepcji jednym z takich supermocarstw.

Rozmawiała Anna Wiejak

[Doktor Rafał Brzeski to wybitny specjalista w dziedzinie wojny informacyjnej, służb specjalnych i terroryzmu, a ponadto: dziennikarz (BBC, ABC News, Baltimore Sun, Polskie Radio),były kierownik informacji (Polskie Radio, Informacyjna Agencja Radiowa),tłumacz, pisarz, publicysta, były szkoleniowiec oficerów brytyjskiej policji. Dr Brzeski był działaczem niepodległościowym – współorganizował z bł. ks. Jerzym Popiełuszko tajne szkolenia.]

Wywiad ukazał się w majowym numerze Magazynu Optyka Schumana
 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe