Babcia ś.p. Oskarka, który zmarł po odebraniu go matce: Teraz walczymy o Lenkę!

- Będziemy walczyć o Lenę choćbyśmy mieli zrobić raban na całą Polskę - mówi w rozmowie z portalem Tysol.pl Monika Borysiewicz, babcia Leny i śp. Oskarka, dzieci odebranych matce i umieszczonych w rodzinach zastępczych.
Tylko u nas Babcia ś.p. Oskarka, który zmarł po odebraniu go matce: Teraz walczymy o Lenkę!
Tylko u nas / grafika własna

Co musisz wiedzieć?

  • 15 maja Pani Magda, mama czteromiesięcznego dziecka została zabrana do więzienia z powodu niestawiennictwa na prace społeczne.
  • Pani Magdzie odebrano dzieci i umieszczono je w dwóch różnych rodzinach zastępczych.
  • Jedno z dzieci, kilkumiesięczny Oskarek, zmarło.
  • Przyczyny śmierci Oskarka nadal budzą wątpliwości rodziny.

 

"Dzieci zabrano bezprawnie"

- W jaki sposób doszło do zatrzymania Pani córki?

- Podczas zatrzymania córki nie było mnie w domu, byłam w pracy. O całej sprawie byłam informowana tylko telefonicznie. Były krótkie rozmowy z moją córką, z panią policjantką, ale nie powiedziano nam, że jeżeli na przykład ja nie dojadę do domu w danym czasie, to wtedy dzieci zostaną zabrane. Nie było w ogóle mowy o tym, że mają one zostać zabrane. Tym bardziej, że w domu była moja mama, także nie było mowy o sytuacji, w której po zabraniu Magdy dzieci zostałyby bez opieki.

- Na jakiej podstawie podjęto decyzję o zabraniu dzieci?

- Dzieci zostały zabrane bezprawnie. Nie było sądowego nakazu. Nakaz powstał dopiero w poniedziałek, kiedy Oskar już nie żył. Nie udzielano nam informacji także o drugim dziecku, o Lence.

Nie pozwolono na spotkanie z nią jej ojcu, tłumaczono nam, że musi on załatwić to na drodze sądowej. Tymczasem nie ma on odebranych praw rodzicielskich. Byłam na widzeniu z córką, dostarczyłam dokumenty konieczne do tego, żeby została ona wypuszczona na pogrzeb Oskara. Wiemy już z filmików, jak to się odbyło, wiemy, że została doprowadzona w kajdankach zespolonych, w których nie powinna w ogóle być. Była w odzieniu więziennym, wbrew wcześniejszej zgodzie na to, żeby mogła ubrać się na czarno. Za to także ktoś jest odpowiedzialny.

- Jakie kroki prawne podejmują Państwo obecnie?

-  Jest nam ciężko, ale nie poddamy się, będziemy walczyć o sprawiedliwość, o wyjaśnienie prawdy o przyczynach śmierci Oskara, a teraz skupiamy się na tym, aby odzyskać naszą Lenkę, która jest jeszcze u rodziny zastępczej.

Oskara niestety już nie odzyskamy, bo wiadomo, że nie żyje. Magda wyszła z więzienia, ma dozór elektroniczny. Teraz musi stanąć na nogi po tej traumie, pozbierać się psychicznie. Kiedy odzyskamy drugie dziecko, także ono będzie na pewno potrzebowało pomocy psychiatrycznej i psychologicznej po tych przeżyciach. 

- Jak ocenia Pani działania organów państwowych wobec Pani rodziny?

- System zawiódł. Było bardzo dużo niedociągnięć i niejasności. Dostaliśmy z kolei pomoc od prawników, od Rzecznika Praw Dziecka, od ludzi, którzy walczyli o sprawiedliwość. Chciałam bardzo podziękować gospodarzom programu „Interwencja” stacji Polsat News, którzy nagłośnili naszą sprawę na całą Polskę. Chciałabym także podziękować osadzonym, które wspierały Magdę psychicznie i fizycznie, kiedy po pogrzebie swojego dziecka została zabrana z powrotem do więzienia i nie mogła być wspierana przez rodzinę. 

- Co wiadomo na temat przyczyn śmierci Oskara?

- Jest tutaj dużo niespójności i będziemy walczyć o to, aby dojść do prawdy. Pogotowie zostało wezwane do dziecka, które się zachłysnęło. Tymczasem okazało się, iż kiedy pogotowie przyjechało, dziecko nie żyło już od kilku godzin.

Podczas sekcji zwłok stwierdzono, że nie było to zachłyśnięcie, nie stwierdzono pokarmu ani w przełyku, ani w żołądku dziecka. Jest wiele pytań, na które jeszcze nie znamy odpowiedzi. Nie wiemy nawet, kiedy tak naprawdę Oskar zmarł, w akcie zgonu wpisana została data 19 maja, ale w przestrzeni medialnej pojawiła się data wcześniejsza. Mam nadzieję, że poznamy prawdę i że nie będzie to trwało zbyt długo. Mam także nadzieję, że po tym, kiedy Magda już wyszła z więzienia i po tym, jak skończy się presja medialna, sprawa nie ucichnie i nie zostanie zamieciona pod dywan. Chcemy poznać prawdę, co stało się z Oskarem. Mierzyliśmy się z wieloma kłamstwami na nasz temat, które pojawiały się w przestrzeni publicznej.

- Na przykład?

- O tym, że dzieci były zaniedbane, o tym, że ich ojca nie było na pogrzebie… Ojciec na pogrzebie był, a dzieci były zadbane, nigdy nie było żadnych obiekcji lekarskich na ich temat. Pojawiła się gdzieś także informacja, jakoby moja mama odmówiła pozostania z dziećmi. To także była nieprawda.

Twierdzono, że Magda nie radziła sobie z wychowaniem dzieci, to także jest kłamstwo. Na niektóre z tych pomówień mamy dowody – choćby  nagrany przez przyjaciółkę rodziny filmik pokazujący, że ojciec dziecka był na pogrzebie. 

 

Państwo silne wobec słabych

- Jak ocenia Pani sposób potraktowania Pani córki przez wymiar sprawiedliwości?

- Zatrzymanie odbyło się z tego powodu, że Magda miała do odrobienia prace społeczne, na które się nie stawiała, bo była w ciąży, później urodziła, miała depresję poporodową i powikłania. Magda nigdy wcześniej nie była karana, nie miała kuratora ani żadnych problemów z prawem. Kuratorka dzwoniła do niej w sprawie prac społecznych, ale Magda nie mogła się stawić, ponieważ była w ciąży, źle się czuła, a po porodzie miała powikłania. Prace społeczne zamieniono zatem na pobyt w zakładzie karnym, mimo że wszyscy wiedzieli, w jakiej jest sytuacji, wiedzieli o tym, że była w ciąży, że urodziła dziecko i że ma pod opieką jeszcze drugie, także małe. Ja rozumiem, że to jest więzienie, ale to nadal są ludzie. I dla nich też trzeba mieć jakiś szacunek. Są przecież więzienne placówki, w których matka może odbywać karę razem z dzieckiem, ono było przecież nadal karmione piersią, a bliskość matki jest w tych pierwszych miesiącach życia dziecka niezbędna. Moja córka została potraktowana jak groźny przestępca, jak morderca.

A sprawa dotyczyła jednorazowego oszustwa, kiedy to córka nie wysłała przedmiotu kupionego na internetowej aukcji. Nie wiem, czy dlatego, że zapomniała, czy przedmiot był zepsuty, czy miała zamiar kogoś oszukać. Ale jeśli nawet, to każdy był kiedyś młody i każdy popełnia błędy. Ale nie zasługują one na tak okrutną karę.

Zastanawia mnie także, czy rodziny, w których zostały umieszczone dzieci także są tak skrupulatnie kontrolowane, jak nasza. Nie wiem też, na jakiej podstawie dzieci zostały rozdzielone, rodzeństwa nie powinno się rozdzielać. Nie mamy na ich temat żadnych informacji, nie możemy zobaczyć się z Lenką. To jest przecież dramat dla tego dziecka. W przestrzeni publicznej pojawiła się informacja o tym, że Lenka przytulała się do pani policjantki. Mnie przy tym nie było, ale rozmawiałam o tym z moją mamą i ona mówiła, że dziecko najpierw krążyło wokół mojej mamy, ale zarazem było tak jakby oswajane przez panią policjantkę, żeby nie zorientowało się, że ma zostać zabrane. Lenka jest dzieckiem skrytym, nie ufa obcym. Byłam w szoku, że pozwoliła się obcej osobie wziąć na ręce. Wydaje mi się, że odbyło się stopniowe przekonywanie tego dziecka, żeby sama z siebie podeszła do pani policjantki. I wtedy została po prostu wzięta na ręce, powiedziano jej, że idziemy na wycieczkę i zabrano ją z domu. 

- To jest Państwa dom rodzinny, wielopokoleniowy?

- Tak, ja się tutaj wychowywałam, później wychowywałam tu Magdę, a następnie Magda wychowywała tu swoje dzieci.  To jest nasz dom rodzinny, to jest nasze miejsce, gdzie powinniśmy się czuć bezpiecznie. Tymczasem nie możemy czuć się bezpiecznie we własnym domu, ponieważ prawo jest tylko dla tych, co mają władzę i siłę.

Nas, zwykłych ludzi, nie stać na dobrych prawników, na adwokatów, którzy nas wybronią. Myślę, że osoby, które w naszej sprawie zawiodły i postąpiły wbrew prawu, są tego świadome, ale nie mają odwagi przyznać się do tego i ponieść konsekwencji. Zamiast przyznania się do błędu, jest oczernianie nas.

Pojawiła się np. informacja, że ojciec dziecka był poszukiwany listem gończym. Tymczasem on nigdzie się nie ukrywał, po pojawieniu się tej informacji został ściągnięty z miejsca pracy, przesłuchany i wypuszczony. Czy tak by się stało, gdyby faktycznie był groźnym przestępcą poszukiwanym listem gończym? Od jednej z zatrzymujących go osób usłyszał zresztą, że musieli go zatrzymać z uwagi na to, że musieli to zrobić, żeby nie wypaść nieprofesjonalnie przed opinią publiczną. Żadne z rodziców nie ma odebranych praw rodzicielskich i oboje będą starać się o odzyskanie Lenki. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że my, zwykli ludzie, jesteśmy często bezradni. Teoretycznie na wszystko są paragrafy, przepisy, ale ten, kto ma pieniądze i znajomości, wie, jak to wszystko obejść. A zwykły człowiek zamiast być przez państwo chroniony, jest przez nie represjonowany i może trafić do więzienia i stracić dzieci za najmniejszy błąd. Nie poddamy się jednak i będziemy walczyć, żeby Lenka do nas wróciła, choćbyśmy mieli robić raban na całą Polskę. 


 

POLECANE
Tusk pominięty przez Trumpa. Wiadomo było, że Polskę reprezentuje prezydent Nawrocki z ostatniej chwili
Tusk pominięty przez Trumpa. "Wiadomo było, że Polskę reprezentuje prezydent Nawrocki"

Szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej Marcin Przydacz skrytykował w środę stronę rządową za podawanie informacji, że w konsultacjach z prezydentem USA Donaldem Trumpem miał uczestniczyć premier Donald Tusk. – Od wtorku wiadomo było, iż Polskę reprezentuje prezydent Karol Nawrocki – powiedział.

Duży pożar na Kaszubach z ostatniej chwili
Duży pożar na Kaszubach

W miejscowości Kawle w gminie Sierakowice (powiat kartuski) doszło do pożaru na terenie zakładu produkcyjnego – informuje Express Kaszubski.

Zełenski zabiera głos po rozmowie z Trumpem z ostatniej chwili
Zełenski zabiera głos po rozmowie z Trumpem

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski w środę spotkał się w Berlinie z kanclerzem Niemiec Friedrichem Merzem, a potem na wspólnej telekonferencji z prezydentem USA Donaldem Trumpem. Po rozmowie przywódców odbyła się konferencja prasowa, na której Zełenski przedstawił swoje stanowisko w związku ze zbliżającą się rozmową Trump-Putin.

Tusk pominięty przez Trumpa. Fala komentarzy w sieci z ostatniej chwili
Tusk pominięty przez Trumpa. Fala komentarzy w sieci

To prezydent Karol Nawrocki, a nie premier Donald Tusk, bierze udział w wideokonferencji z Donaldem Trumpem, Wołodymyrem Zełenskim i liderami państw Unii Europejskiej. Fala komentarzy w sieci.

Karol Nawrocki reprezentował Polskę podczas wideorozmowy z udziałem Donalda Trumpa z ostatniej chwili
Karol Nawrocki reprezentował Polskę podczas wideorozmowy z udziałem Donalda Trumpa

Prezydent RP Karol Nawrocki reprezentuje Polskę podczas telekonferencji zorganizowanej przez Prezydenta USA Donalda Trumpa z europejskimi liderami przed spotkaniem na Alasce – poinformowała w środę Kancelaria Prezydenta RP.

Prezes Sądu Najwyższego proponuje okrągły stół z ostatniej chwili
Prezes Sądu Najwyższego proponuje "okrągły stół"

Pierwsza prezes SN Małgorzata Manowska wystąpiła z inicjatywą „okrągłego stołu”, by rozwiązać kryzys w wymiarze sprawiedliwości – poinformował w środę Sąd Najwyższy. Listy w tej sprawie zostały skierowane do prezydenta, rządu i parlamentu. Według Manowskiej konieczny jest kompromis m.in. w sprawie KRS.

Modernizacja polskich F-16. Kosiniak-Kamysz podpisał umowę wartą niemal 4 mld dolarów z ostatniej chwili
Modernizacja polskich F-16. Kosiniak-Kamysz podpisał umowę wartą niemal 4 mld dolarów

Wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz podpisał w środę w Bydgoszczy umowę na modernizację wszystkich polskich samolotów bojowych F-16. Umowa opiewa na kwotę ok. 3 mld 800 mln dolarów; na jej mocy samoloty zostaną zmodernizowane do standardu Viper (Block 72).

PGE wydała pilny komunikat z ostatniej chwili
PGE wydała pilny komunikat

PGE wybuduje drugą elektrownię gazową o mocy ok. 600 MW w Rybniku. Zakończenie inwestycji planowane jest w 2029 roku – informuje PGE.

Absurdalne słowa Tomczyka ws. Ukrainy. Uderzył w prezydenta Nawrockiego z ostatniej chwili
Absurdalne słowa Tomczyka ws. Ukrainy. Uderzył w prezydenta Nawrockiego

Ewentualna porażka negocjacji Donalda Trumpa z Władimirem Putinem w sprawie Ukrainy to… porażka prezydenta Nawrockiego – twierdzi wiceszef MON Cezary Tomczyk.

Szykuje się dymisja minister Pełczyńskiej-Nałęcz? Wicepremier odpowiada z ostatniej chwili
Szykuje się dymisja minister Pełczyńskiej-Nałęcz? Wicepremier odpowiada

– Nie było sprawy dymisji minister funduszy i polityki regionalnej Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz – powiedział w środę w Studiu PAP wicepremier, szef MC Krzysztof Gawkowski. Podkreślił, że minister odpowiedzialna za wydatkowanie środków z KPO musi przeprowadzić kontrolę i przygotować plan naprawczy.

REKLAMA

Babcia ś.p. Oskarka, który zmarł po odebraniu go matce: Teraz walczymy o Lenkę!

- Będziemy walczyć o Lenę choćbyśmy mieli zrobić raban na całą Polskę - mówi w rozmowie z portalem Tysol.pl Monika Borysiewicz, babcia Leny i śp. Oskarka, dzieci odebranych matce i umieszczonych w rodzinach zastępczych.
Tylko u nas Babcia ś.p. Oskarka, który zmarł po odebraniu go matce: Teraz walczymy o Lenkę!
Tylko u nas / grafika własna

Co musisz wiedzieć?

  • 15 maja Pani Magda, mama czteromiesięcznego dziecka została zabrana do więzienia z powodu niestawiennictwa na prace społeczne.
  • Pani Magdzie odebrano dzieci i umieszczono je w dwóch różnych rodzinach zastępczych.
  • Jedno z dzieci, kilkumiesięczny Oskarek, zmarło.
  • Przyczyny śmierci Oskarka nadal budzą wątpliwości rodziny.

 

"Dzieci zabrano bezprawnie"

- W jaki sposób doszło do zatrzymania Pani córki?

- Podczas zatrzymania córki nie było mnie w domu, byłam w pracy. O całej sprawie byłam informowana tylko telefonicznie. Były krótkie rozmowy z moją córką, z panią policjantką, ale nie powiedziano nam, że jeżeli na przykład ja nie dojadę do domu w danym czasie, to wtedy dzieci zostaną zabrane. Nie było w ogóle mowy o tym, że mają one zostać zabrane. Tym bardziej, że w domu była moja mama, także nie było mowy o sytuacji, w której po zabraniu Magdy dzieci zostałyby bez opieki.

- Na jakiej podstawie podjęto decyzję o zabraniu dzieci?

- Dzieci zostały zabrane bezprawnie. Nie było sądowego nakazu. Nakaz powstał dopiero w poniedziałek, kiedy Oskar już nie żył. Nie udzielano nam informacji także o drugim dziecku, o Lence.

Nie pozwolono na spotkanie z nią jej ojcu, tłumaczono nam, że musi on załatwić to na drodze sądowej. Tymczasem nie ma on odebranych praw rodzicielskich. Byłam na widzeniu z córką, dostarczyłam dokumenty konieczne do tego, żeby została ona wypuszczona na pogrzeb Oskara. Wiemy już z filmików, jak to się odbyło, wiemy, że została doprowadzona w kajdankach zespolonych, w których nie powinna w ogóle być. Była w odzieniu więziennym, wbrew wcześniejszej zgodzie na to, żeby mogła ubrać się na czarno. Za to także ktoś jest odpowiedzialny.

- Jakie kroki prawne podejmują Państwo obecnie?

-  Jest nam ciężko, ale nie poddamy się, będziemy walczyć o sprawiedliwość, o wyjaśnienie prawdy o przyczynach śmierci Oskara, a teraz skupiamy się na tym, aby odzyskać naszą Lenkę, która jest jeszcze u rodziny zastępczej.

Oskara niestety już nie odzyskamy, bo wiadomo, że nie żyje. Magda wyszła z więzienia, ma dozór elektroniczny. Teraz musi stanąć na nogi po tej traumie, pozbierać się psychicznie. Kiedy odzyskamy drugie dziecko, także ono będzie na pewno potrzebowało pomocy psychiatrycznej i psychologicznej po tych przeżyciach. 

- Jak ocenia Pani działania organów państwowych wobec Pani rodziny?

- System zawiódł. Było bardzo dużo niedociągnięć i niejasności. Dostaliśmy z kolei pomoc od prawników, od Rzecznika Praw Dziecka, od ludzi, którzy walczyli o sprawiedliwość. Chciałam bardzo podziękować gospodarzom programu „Interwencja” stacji Polsat News, którzy nagłośnili naszą sprawę na całą Polskę. Chciałabym także podziękować osadzonym, które wspierały Magdę psychicznie i fizycznie, kiedy po pogrzebie swojego dziecka została zabrana z powrotem do więzienia i nie mogła być wspierana przez rodzinę. 

- Co wiadomo na temat przyczyn śmierci Oskara?

- Jest tutaj dużo niespójności i będziemy walczyć o to, aby dojść do prawdy. Pogotowie zostało wezwane do dziecka, które się zachłysnęło. Tymczasem okazało się, iż kiedy pogotowie przyjechało, dziecko nie żyło już od kilku godzin.

Podczas sekcji zwłok stwierdzono, że nie było to zachłyśnięcie, nie stwierdzono pokarmu ani w przełyku, ani w żołądku dziecka. Jest wiele pytań, na które jeszcze nie znamy odpowiedzi. Nie wiemy nawet, kiedy tak naprawdę Oskar zmarł, w akcie zgonu wpisana została data 19 maja, ale w przestrzeni medialnej pojawiła się data wcześniejsza. Mam nadzieję, że poznamy prawdę i że nie będzie to trwało zbyt długo. Mam także nadzieję, że po tym, kiedy Magda już wyszła z więzienia i po tym, jak skończy się presja medialna, sprawa nie ucichnie i nie zostanie zamieciona pod dywan. Chcemy poznać prawdę, co stało się z Oskarem. Mierzyliśmy się z wieloma kłamstwami na nasz temat, które pojawiały się w przestrzeni publicznej.

- Na przykład?

- O tym, że dzieci były zaniedbane, o tym, że ich ojca nie było na pogrzebie… Ojciec na pogrzebie był, a dzieci były zadbane, nigdy nie było żadnych obiekcji lekarskich na ich temat. Pojawiła się gdzieś także informacja, jakoby moja mama odmówiła pozostania z dziećmi. To także była nieprawda.

Twierdzono, że Magda nie radziła sobie z wychowaniem dzieci, to także jest kłamstwo. Na niektóre z tych pomówień mamy dowody – choćby  nagrany przez przyjaciółkę rodziny filmik pokazujący, że ojciec dziecka był na pogrzebie. 

 

Państwo silne wobec słabych

- Jak ocenia Pani sposób potraktowania Pani córki przez wymiar sprawiedliwości?

- Zatrzymanie odbyło się z tego powodu, że Magda miała do odrobienia prace społeczne, na które się nie stawiała, bo była w ciąży, później urodziła, miała depresję poporodową i powikłania. Magda nigdy wcześniej nie była karana, nie miała kuratora ani żadnych problemów z prawem. Kuratorka dzwoniła do niej w sprawie prac społecznych, ale Magda nie mogła się stawić, ponieważ była w ciąży, źle się czuła, a po porodzie miała powikłania. Prace społeczne zamieniono zatem na pobyt w zakładzie karnym, mimo że wszyscy wiedzieli, w jakiej jest sytuacji, wiedzieli o tym, że była w ciąży, że urodziła dziecko i że ma pod opieką jeszcze drugie, także małe. Ja rozumiem, że to jest więzienie, ale to nadal są ludzie. I dla nich też trzeba mieć jakiś szacunek. Są przecież więzienne placówki, w których matka może odbywać karę razem z dzieckiem, ono było przecież nadal karmione piersią, a bliskość matki jest w tych pierwszych miesiącach życia dziecka niezbędna. Moja córka została potraktowana jak groźny przestępca, jak morderca.

A sprawa dotyczyła jednorazowego oszustwa, kiedy to córka nie wysłała przedmiotu kupionego na internetowej aukcji. Nie wiem, czy dlatego, że zapomniała, czy przedmiot był zepsuty, czy miała zamiar kogoś oszukać. Ale jeśli nawet, to każdy był kiedyś młody i każdy popełnia błędy. Ale nie zasługują one na tak okrutną karę.

Zastanawia mnie także, czy rodziny, w których zostały umieszczone dzieci także są tak skrupulatnie kontrolowane, jak nasza. Nie wiem też, na jakiej podstawie dzieci zostały rozdzielone, rodzeństwa nie powinno się rozdzielać. Nie mamy na ich temat żadnych informacji, nie możemy zobaczyć się z Lenką. To jest przecież dramat dla tego dziecka. W przestrzeni publicznej pojawiła się informacja o tym, że Lenka przytulała się do pani policjantki. Mnie przy tym nie było, ale rozmawiałam o tym z moją mamą i ona mówiła, że dziecko najpierw krążyło wokół mojej mamy, ale zarazem było tak jakby oswajane przez panią policjantkę, żeby nie zorientowało się, że ma zostać zabrane. Lenka jest dzieckiem skrytym, nie ufa obcym. Byłam w szoku, że pozwoliła się obcej osobie wziąć na ręce. Wydaje mi się, że odbyło się stopniowe przekonywanie tego dziecka, żeby sama z siebie podeszła do pani policjantki. I wtedy została po prostu wzięta na ręce, powiedziano jej, że idziemy na wycieczkę i zabrano ją z domu. 

- To jest Państwa dom rodzinny, wielopokoleniowy?

- Tak, ja się tutaj wychowywałam, później wychowywałam tu Magdę, a następnie Magda wychowywała tu swoje dzieci.  To jest nasz dom rodzinny, to jest nasze miejsce, gdzie powinniśmy się czuć bezpiecznie. Tymczasem nie możemy czuć się bezpiecznie we własnym domu, ponieważ prawo jest tylko dla tych, co mają władzę i siłę.

Nas, zwykłych ludzi, nie stać na dobrych prawników, na adwokatów, którzy nas wybronią. Myślę, że osoby, które w naszej sprawie zawiodły i postąpiły wbrew prawu, są tego świadome, ale nie mają odwagi przyznać się do tego i ponieść konsekwencji. Zamiast przyznania się do błędu, jest oczernianie nas.

Pojawiła się np. informacja, że ojciec dziecka był poszukiwany listem gończym. Tymczasem on nigdzie się nie ukrywał, po pojawieniu się tej informacji został ściągnięty z miejsca pracy, przesłuchany i wypuszczony. Czy tak by się stało, gdyby faktycznie był groźnym przestępcą poszukiwanym listem gończym? Od jednej z zatrzymujących go osób usłyszał zresztą, że musieli go zatrzymać z uwagi na to, że musieli to zrobić, żeby nie wypaść nieprofesjonalnie przed opinią publiczną. Żadne z rodziców nie ma odebranych praw rodzicielskich i oboje będą starać się o odzyskanie Lenki. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że my, zwykli ludzie, jesteśmy często bezradni. Teoretycznie na wszystko są paragrafy, przepisy, ale ten, kto ma pieniądze i znajomości, wie, jak to wszystko obejść. A zwykły człowiek zamiast być przez państwo chroniony, jest przez nie represjonowany i może trafić do więzienia i stracić dzieci za najmniejszy błąd. Nie poddamy się jednak i będziemy walczyć, żeby Lenka do nas wróciła, choćbyśmy mieli robić raban na całą Polskę. 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe