Maciej Szlinder: Rząd dławi płacę minimalną

Co piąty pracownik w Polsce otrzymuje wynagrodzenie minimalne. To łącznie ponad 3 mln osób. Rząd chce podnieść wysokość płacy minimalnej w przyszłym roku do 4806 zł brutto, czyli kilka złotych więcej niż 3600 zł na rękę.
Pusta kieszeń - zdjęcie poglądowe Maciej Szlinder: Rząd dławi płacę minimalną
Pusta kieszeń - zdjęcie poglądowe / fot. pixabay.com

Co musisz wiedzieć:

  • Rząd zaproponował, by od 2025 r. płaca minimalna wynosiła 4806 zł brutto (ok. 3600 zł netto), co oznacza wzrost o zaledwie 3%.
  • To niższy procentowo wzrost niż prognozowana inflacja (3,8%), co oznacza realny spadek wartości minimalnego wynagrodzenia.
  • Proponując tak niską płacę minimalną rząd faworyzuje interesy pracodawców i cięcia budżetowe kosztem większości społeczeństwa.

 

Zerowa sprawczość Nowej Lewicy

To podwyżka o 140 zł względem obecnej stawki minimalnego wynagrodzenia (4666 zł brutto), co stanowi 3%. To najniższy procentowy wzrost od ponad dwudziestu lat.

Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej, którym zarządza ministra Agnieszka Dziemianowicz-Bąk z Nowej Lewicy, proponowało wyższą płacę minimalną o ponad 200 zł od rządowej, a dokładnie 5020 zł. Tego typu pomysł, wyższy nawet od propozycji strony związkowej (5015 zł), to kolejny pusty gest rządowej lewicy (obok między innymi deklaracji o obronie finansowania Państwowej Inspekcji Pracy – ostatecznie obniżonego względem poprzedniego roku). Chce ona pokazać się jako strona walcząca o pracowników, ale tak naprawdę niewiele może, bo stanowi kwiatek do kożucha liberalnego rdzenia koalicji rządzącej. Jej sprawczość w tych sprawach (i wielu innych) należy uznać za praktycznie zerową.

Kwota rządowa jest niewiele większa (o 47 zł) niż propozycja strony pracodawców, wynosząca 4759 zł. Prezes Związku Pracodawców Business Centre Club Łukasz Bernatowicz ocenił zresztą rządową propozycję jako „zbliżoną do oczekiwań” BCC.

Ponieważ Rada Dialogu Społecznego nie osiągnęła porozumienia [pisaliśmy o tym przed tygodniem red.], to rząd samodzielnie wyznaczy wysokość płacy minimalnej. Ma na to czas do 15 września – do tej daty rozporządzenie dotyczące minimalnego wynagrodzenia musi zostać ogłoszone w Dzienniku Ustaw.

Wzrost płacy minimalnej jedynie o 3% oznacza, że realnie jej wartość spadnie. Rząd przewiduje bowiem, że inflacja w 2026 roku wyniesie 3,8%. Przedstawione na początku miesiąca prognozy NBP są niższe, ale wciąż przekraczają 3%. Mniej niż inflacja ma wzrosnąć także minimalna stawka godzinowa – z 30,50 zł brutto do 31,40 zł brutto, czyli o 2,95%.

 

Czy płaca minimalna jest w Polsce wysoka?

Polska plasuje się w środku krajów Unii Europejskiej pod względem wysokości płacy minimalnej. Zajmujemy 9. miejsce na 22 kraje, które posiadają taki instrument regulacji wynagrodzeń. W odniesieniu do średniego wynagrodzenia w maju (8670,51 zł) płaca minimalna w 2025 roku stanowi 53,8%.

To zdaniem pracodawców za dużo. Prof. Jacek Męcina, doradca zarządu Konfederacji Lewiatan, uważa, że docelowo ten wskaźnik referencyjny powinien wynosić 50%. Agnieszka Maria Majewska, rzecznik małych i średnich przedsiębiorstw, uznaje nawet, że to maksymalny akceptowalny poziom. Jeszcze w 2024 roku Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej proponowało, żeby relacja między płacą minimalną a średnim wynagrodzeniem była docelowo wyższa i wynosiła 55%. Ta propozycja spotkała się z poparciem związków zawodowych. Jednak i tutaj Andrzej Domański, minister finansów, stanął całkowicie po stronie pracodawców i uznał, że to ich propozycje są słuszne, a lewicowej ministry i związków – nie.

Jakimi argumentami posługują się ci, którzy dążą do obniżenia realnej wartości płacy minimalnej?

 

Płaca minimalna a bezrobocie

Te argumenty są tożsame z argumentami krytykującymi płacę minimalną w ogóle. I możemy je usłyszeć w debacie publicznej od samego początku pojawienia się tego narzędzia, czyli od końca dziewiętnastego wieku. Pierwsza oficjalna powszechna regulacja minimalnego wynagrodzenia została wprowadzona bowiem już w 1894 roku w Nowej Zelandii. W Polsce płacę minimalną mamy od 1956 roku, ale w warunkach kapitalistycznych spieramy się o nią oczywiście od transformacji ustrojowej.

Od jej początku zarzucano, że to rozwiązanie niepotrzebnie ogranicza działanie wolnego rynku, co skutkuje zwiększeniem poziomu bezrobocia. Ponieważ rynek pracy kieruje się prawem popytu i podaży, argumentowano, że rząd, podnosząc cenę pracy, zmniejsza na nią popyt. Ale pracownicy nie są towarem jak każdy inny. Podaż i popyt na pracę nie są od siebie niezależne. Większe płace to także większy popyt na wytwarzane przez pracowników towary i usługi. A zatem także potrzeba zwiększenia zatrudnienia. Zbierane od lat dane empiryczne jasno wskazują, że płaca minimalna wcale nie prowadzi do zwiększenia poziomu bezrobocia. Potwierdzają to także międzynarodowe instytucje takie jak choćby Bank Światowy. Dalsze podnoszenie jej w Polsce także nie będzie miało takiego wpływu, więc nie trzeba ograniczać jej realnej wartości tak, jak chce to zrobić rząd.

 

Złudne odwołania do wydajności pracy

Przeciw płacy minimalnej pojawia się także argument o „niezatrudnialności”. Utrzymuje się, że część osób zarabiających obecnie płacę minimalną po jej podniesieniu wypadnie z rynku pracy, ponieważ nie wytwarzają oni takiej wartości, żeby ich zatrudnienie było opłacalne. Często ten argument uzupełnia się o wskazanie, że to młodzi pracownicy na początku swojej drogi zawodowej nie mogą właśnie na nią wejść, ponieważ od razu muszą zarabiać płacę minimalną, a jeszcze nie są na tyle wydajni, by warto było im ją zapłacić.

Osoby stosujące ten argument nie widzą, że oferowanie młodym pracownikom niewystarczających na godne funkcjonowanie płac oznacza, że muszą dłużej być dotowani przez swoich rodziców. Nie wszystkich na to stać, więc już na starcie tworzymy dodatkowe nierówności społeczne, które będą się reprodukować w dalszej części życia. Co więcej, późniejsze usamodzielnienie się to także mniejsze szanse na zakładanie rodzin. Płaca minimalna sprzyja zatem nie tylko redukcji nierówności, lecz także zmniejsza problemy demograficzne.

Co więcej, argument o niskiej wydajności pracy niektórych pracowników jest o tyle wątpliwy, że często trudno jest ją dokładnie określić na poziomie jednostki, szczególnie że ogromną część pracy wykonujemy w mniejszych lub większych zespołach. Wydajność nie zależy wyłącznie od zdolności pracownika, ale także od tego, na ile rozwinięte technologicznie są narzędzia pracy, które zapewnia mu zatrudniający, i od całej struktury instytucjonalnej. W świecie bez patentów i monopoli praw własności intelektualnej praca biotechnologów czy twórców oprogramowania byłaby znacznie mniej wartościowa. Praca specjalistów od giełdy i pracowników sektora finansowego warta byłaby znacznie mniej przy obowiązującym podatku od transakcji finansowych. Wydajność w sektorze usług, w którym płace minimalne są częste, w ogóle jest bardzo trudna do dokładnego określenia.

Wreszcie przekonanie o tym, że rynek naturalnie wiąże wytwarzaną przez pracownika wartość z poziomem jego zarobków, jest całkowicie fałszywe. Od lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku na zachodzie, a od dziewięćdziesiątych w Polsce, wzrost płac nie nadąża za wzrostem wydajności pracy. Większą część wytworzonej wartości zgarniają czerpiący swój dochód z zysków, a mniej ci, którzy otrzymują płace. Hamowanie wzrostu płac, w tym płacy minimalnej, nie służy zatem zachowaniu jakiejś równowagi, ale zachowaniu pozycji właścicieli kapitału.

 

Ceny i koszty

Trzecim argumentem przeciwników płacy minimalnej lub jej realnego podwyższania jest wskazanie na wzrost poziomu cen. Ich zdaniem większe koszty pracy przedsiębiorcy przerzucą po prostu na klientów. Jednak takie myślenie wyklucza całkowicie możliwość ograniczenia jednostkowej marży uzyskiwanej na wytwarzanym produkcie czy oferowanej usłudze. A przy zwiększeniu produkcji przy większym popycie pojawia się przecież na to przestrzeń.

Czwartym argumentem przeciwko podwyżce płacy minimalnej jest straszenie upadkiem firm, których nie będzie stać na płacenie pracownikom więcej. Dotyczy to wyłącznie tych firm, które opierają się na najniżej opłacanych pracownikach. Podwyżki mogą być bodźcem do zmian modelu biznesowego, innowacji technicznych i organizacyjnych, a tym samym mają charakter rozwojowy.

Koszty podnoszenia płacy minimalnej dotyczą także sektora publicznego. W nim od lat średnie płace rosły znacznie wolniej od wzrostu płacy minimalnej. W efekcie wielu pracowników budżetówki zarabia dzisiaj właśnie najniższą krajową. Stąd Ministerstwo Finansów, broniąc swoich propozycji, argumentuje wprost, że wyższa płaca minimalna stanowi zagrożenie dla finansów publicznych. A te, wobec narzuconej przez Unię Europejską procedury nadmiernego deficytu i po przyjęciu przez rząd szybszej ścieżki wychodzenia z deficytu, znajdują się w nienajlepszym stanie.

 

Krótkowzroczność rządu

To właśnie przypodobywanie się Brukseli oraz liberalne faworyzowanie pracodawców względem pracowników odpowiadają za stanowisko rządu. Ignoruje on tym samym wiele zalet wynikających z podnoszenia realnej płacy minimalnej, takich jak zmniejszanie poziomu ubóstwa czy zmniejszanie nierówności społecznych. Wiemy również z badań, że płaca minimalna poprawia stan zdrowia społeczeństwa, a szczególnie najmłodszej jego części. Badacze George Wehby, Robert Kaestner, Wei Lyu i Dhaval Dave wykazali dla Stanów Zjednoczonych, że wzrost płacy minimalnej o jednego dolara na godzinę zwiększa prawdopodobieństwo znalezienia się przez dzieci osób zatrudnionych na płacy minimalnej w dobrym stanie zdrowia o 10%.

Płaca minimalna ma też pozytywny wpływ na wzrost gospodarczy. Gospodarstwa domowe o niższych zarobkach przeznaczają praktycznie wszystkie swoje dochody na konsumpcję. Otrzymane przez nie podwyżki płac trafiają zatem do lokalnej piekarni, fryzjera czy sklepu. Większy popyt napędza gospodarkę.

Jednak dla rządu wszystkie powyższe korzyści nie wystarczą, by podjąć racjonalną w średnim i długim terminie decyzję. Będący zakładnikiem strony pracodawców i liberalnych mediów rząd liczy na to, że w ten sposób utrzyma się przy władzy po 2027 roku. Zapomina jednak, że pracowników jest w Polsce więcej, a czasy liberalnego populizmu stanowiącego domyślny sposób myślenia o gospodarce i świecie już minęły.

 


 

POLECANE
Trump zmusił UE do kapitulacji. Niemcy niezadowoleni tylko u nas
Trump zmusił UE do kapitulacji. Niemcy niezadowoleni

Porozumienie z UE w sprawie handlu to najnowszy sukces Donalda Trumpa. W ogłoszonej kampanii obrony rynku amerykańskiego, a tak naprawdę ustawienia sprawiedliwych reguł gry, prezydent Stanów Zjednoczonych zmusza kolejne państwa do ugody. Jednocześnie doprowadził do zakończenia wojny Izraela z Iranem czy wojny na wschodzie Demokratycznej Republiki Konga. Z naszego punktu widzenia kluczowa jest jednak wojna Rosji z Ukrainy.

Niemiecka minister: UE ma słabą pozycję w negocjacjach z USA pilne
Niemiecka minister: UE ma słabą pozycję w negocjacjach z USA

Niemiecka minister gospodarki i energii Katherina Reiche stwierdziła we wtorek, że Unia Europejska znajduje się w niekorzystnej pozycji w rozmowach ze Stanami Zjednoczonymi. Jej zdaniem taki stan rzeczy jest nie do zaakceptowania i wymaga pilnej zmiany.

Wiktor Orban ostro: Musimy odpłacić Brukseli. To, co się dzieje w Polsce, jest haniebne z ostatniej chwili
Wiktor Orban ostro: Musimy odpłacić Brukseli. To, co się dzieje w Polsce, jest haniebne

Premier Węgier Wiktor Orban w rozmowie z Michałem Karnowskim dla wPolsce24.pl odniósł się do aktualnej sytuacji politycznej w Polsce, roli Unii Europejskiej i przyszłości sojuszu Europy środkowowschodniej. W wywiadzie nie brakowało mocnych słów pod adresem Donalda Tuska i Unii Europejskiej, licznych odniesień do historii oraz apelów o wspólne działanie.

Komornik zajął konto Roberta Bąkiewicza. Chodzi o świadczenie na rzecz Babci Kasi Wiadomości
Komornik zajął konto Roberta Bąkiewicza. Chodzi o świadczenie na rzecz "Babci Kasi"

Robert Bąkiewicz znów na celowniku – choć prezydent go ułaskawił, komornicy nie odpuszczają. Z jego konta zniknęło już ponad 9 tys. zł, a pieniądze trafiły m.in. do tzw. „Babci Kasi”, znanej z agresywnych wystąpień przeciwko obecnej opozycji i środowiskom patriotycznym.

Trump: Za 10 dni ogłosimy nowe sankcje na Rosję z ostatniej chwili
Trump: Za 10 dni ogłosimy nowe sankcje na Rosję

Prezydent USA Donald Trump powiedział we wtorek, że nałoży nowe sankcje na Rosję za 10 dni, jeśli w tym czasie Moskwa nie zawrze porozumienia o zakończeniu wojny. Przyznał jednak, że nie wie, jak bardzo sankcje dotkną Rosję.

W Iranie rozważają zamknięcie stolicy. Powodem katastrofalny brak wody Wiadomości
W Iranie rozważają zamknięcie stolicy. Powodem katastrofalny brak wody

Iran mierzy się z największym w swojej historii kryzysem wodnym – sytuacja jest tak poważna, że władze rozważają wprowadzenie nadzwyczajnych środków. W Teheranie, stolicy kraju, przerwy w dostawie wody trwają nawet do 48 godzin, a mieszkańcy zmagają się z rekordowymi temperaturami.

Katastrofa wojskowego śmigłowca w Niemczech. Nie żyją 3 osoby z ostatniej chwili
Katastrofa wojskowego śmigłowca w Niemczech. Nie żyją 3 osoby

Trzy osoby zginęły we wtorkowej katastrofie wojskowego śmigłowca szkoleniowego, który runął do rzeki pod Lipskiem - informuje tygodnik „Spiegel”, powołując się na źródła w Bundeswehrze.

Wolontariusze zbierający podpisy pod referendum ws. migracji mieli zostać zaatakowani w Warszawie z ostatniej chwili
Wolontariusze zbierający podpisy pod referendum ws. migracji mieli zostać zaatakowani w Warszawie

We wtorek po południu na Rondzie Wiatraczna w Warszawie miało dojść do niepokojącego incydentu. Wolontariusze zbierający podpisy pod wnioskiem o referendum dotyczącym polityki imigracyjnej mieli zostać zaatakowani przez dwie osoby.

Tragiczny wypadek Polaków w egipskim kurorcie. Wśród ofiar śmiertelnych jest dziecko z ostatniej chwili
Tragiczny wypadek Polaków w egipskim kurorcie. Wśród ofiar śmiertelnych jest dziecko

Jak przekazało RMF24, w wyniku tragicznego wypadku w Marsa Alam zginęło dwoje Polaków: matka z dzieckiem.

Rządzący próbowali obejść konstytucję. Fundamentalny wyrok Trybunału Konstytucyjnego tylko u nas
Rządzący próbowali obejść konstytucję. Fundamentalny wyrok Trybunału Konstytucyjnego

29 lipca 2025 r. Trybunał Konstytucyjny w pełnym składzie orzekł, że obie ustawy z dnia 13 września 2024 r. – tzw. ustawa o Trybunale Konstytucyjnym oraz ustawa – Przepisy wprowadzające ustawę o TK – są niezgodne z Konstytucją RP. Rozstrzygnięcie zapadło w ramach kontroli prewencyjnej na wniosek Prezydenta RP. W efekcie, zgodnie z art. 122 ust. 3 Konstytucji, Prezydent nie może ich podpisać.

REKLAMA

Maciej Szlinder: Rząd dławi płacę minimalną

Co piąty pracownik w Polsce otrzymuje wynagrodzenie minimalne. To łącznie ponad 3 mln osób. Rząd chce podnieść wysokość płacy minimalnej w przyszłym roku do 4806 zł brutto, czyli kilka złotych więcej niż 3600 zł na rękę.
Pusta kieszeń - zdjęcie poglądowe Maciej Szlinder: Rząd dławi płacę minimalną
Pusta kieszeń - zdjęcie poglądowe / fot. pixabay.com

Co musisz wiedzieć:

  • Rząd zaproponował, by od 2025 r. płaca minimalna wynosiła 4806 zł brutto (ok. 3600 zł netto), co oznacza wzrost o zaledwie 3%.
  • To niższy procentowo wzrost niż prognozowana inflacja (3,8%), co oznacza realny spadek wartości minimalnego wynagrodzenia.
  • Proponując tak niską płacę minimalną rząd faworyzuje interesy pracodawców i cięcia budżetowe kosztem większości społeczeństwa.

 

Zerowa sprawczość Nowej Lewicy

To podwyżka o 140 zł względem obecnej stawki minimalnego wynagrodzenia (4666 zł brutto), co stanowi 3%. To najniższy procentowy wzrost od ponad dwudziestu lat.

Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej, którym zarządza ministra Agnieszka Dziemianowicz-Bąk z Nowej Lewicy, proponowało wyższą płacę minimalną o ponad 200 zł od rządowej, a dokładnie 5020 zł. Tego typu pomysł, wyższy nawet od propozycji strony związkowej (5015 zł), to kolejny pusty gest rządowej lewicy (obok między innymi deklaracji o obronie finansowania Państwowej Inspekcji Pracy – ostatecznie obniżonego względem poprzedniego roku). Chce ona pokazać się jako strona walcząca o pracowników, ale tak naprawdę niewiele może, bo stanowi kwiatek do kożucha liberalnego rdzenia koalicji rządzącej. Jej sprawczość w tych sprawach (i wielu innych) należy uznać za praktycznie zerową.

Kwota rządowa jest niewiele większa (o 47 zł) niż propozycja strony pracodawców, wynosząca 4759 zł. Prezes Związku Pracodawców Business Centre Club Łukasz Bernatowicz ocenił zresztą rządową propozycję jako „zbliżoną do oczekiwań” BCC.

Ponieważ Rada Dialogu Społecznego nie osiągnęła porozumienia [pisaliśmy o tym przed tygodniem red.], to rząd samodzielnie wyznaczy wysokość płacy minimalnej. Ma na to czas do 15 września – do tej daty rozporządzenie dotyczące minimalnego wynagrodzenia musi zostać ogłoszone w Dzienniku Ustaw.

Wzrost płacy minimalnej jedynie o 3% oznacza, że realnie jej wartość spadnie. Rząd przewiduje bowiem, że inflacja w 2026 roku wyniesie 3,8%. Przedstawione na początku miesiąca prognozy NBP są niższe, ale wciąż przekraczają 3%. Mniej niż inflacja ma wzrosnąć także minimalna stawka godzinowa – z 30,50 zł brutto do 31,40 zł brutto, czyli o 2,95%.

 

Czy płaca minimalna jest w Polsce wysoka?

Polska plasuje się w środku krajów Unii Europejskiej pod względem wysokości płacy minimalnej. Zajmujemy 9. miejsce na 22 kraje, które posiadają taki instrument regulacji wynagrodzeń. W odniesieniu do średniego wynagrodzenia w maju (8670,51 zł) płaca minimalna w 2025 roku stanowi 53,8%.

To zdaniem pracodawców za dużo. Prof. Jacek Męcina, doradca zarządu Konfederacji Lewiatan, uważa, że docelowo ten wskaźnik referencyjny powinien wynosić 50%. Agnieszka Maria Majewska, rzecznik małych i średnich przedsiębiorstw, uznaje nawet, że to maksymalny akceptowalny poziom. Jeszcze w 2024 roku Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej proponowało, żeby relacja między płacą minimalną a średnim wynagrodzeniem była docelowo wyższa i wynosiła 55%. Ta propozycja spotkała się z poparciem związków zawodowych. Jednak i tutaj Andrzej Domański, minister finansów, stanął całkowicie po stronie pracodawców i uznał, że to ich propozycje są słuszne, a lewicowej ministry i związków – nie.

Jakimi argumentami posługują się ci, którzy dążą do obniżenia realnej wartości płacy minimalnej?

 

Płaca minimalna a bezrobocie

Te argumenty są tożsame z argumentami krytykującymi płacę minimalną w ogóle. I możemy je usłyszeć w debacie publicznej od samego początku pojawienia się tego narzędzia, czyli od końca dziewiętnastego wieku. Pierwsza oficjalna powszechna regulacja minimalnego wynagrodzenia została wprowadzona bowiem już w 1894 roku w Nowej Zelandii. W Polsce płacę minimalną mamy od 1956 roku, ale w warunkach kapitalistycznych spieramy się o nią oczywiście od transformacji ustrojowej.

Od jej początku zarzucano, że to rozwiązanie niepotrzebnie ogranicza działanie wolnego rynku, co skutkuje zwiększeniem poziomu bezrobocia. Ponieważ rynek pracy kieruje się prawem popytu i podaży, argumentowano, że rząd, podnosząc cenę pracy, zmniejsza na nią popyt. Ale pracownicy nie są towarem jak każdy inny. Podaż i popyt na pracę nie są od siebie niezależne. Większe płace to także większy popyt na wytwarzane przez pracowników towary i usługi. A zatem także potrzeba zwiększenia zatrudnienia. Zbierane od lat dane empiryczne jasno wskazują, że płaca minimalna wcale nie prowadzi do zwiększenia poziomu bezrobocia. Potwierdzają to także międzynarodowe instytucje takie jak choćby Bank Światowy. Dalsze podnoszenie jej w Polsce także nie będzie miało takiego wpływu, więc nie trzeba ograniczać jej realnej wartości tak, jak chce to zrobić rząd.

 

Złudne odwołania do wydajności pracy

Przeciw płacy minimalnej pojawia się także argument o „niezatrudnialności”. Utrzymuje się, że część osób zarabiających obecnie płacę minimalną po jej podniesieniu wypadnie z rynku pracy, ponieważ nie wytwarzają oni takiej wartości, żeby ich zatrudnienie było opłacalne. Często ten argument uzupełnia się o wskazanie, że to młodzi pracownicy na początku swojej drogi zawodowej nie mogą właśnie na nią wejść, ponieważ od razu muszą zarabiać płacę minimalną, a jeszcze nie są na tyle wydajni, by warto było im ją zapłacić.

Osoby stosujące ten argument nie widzą, że oferowanie młodym pracownikom niewystarczających na godne funkcjonowanie płac oznacza, że muszą dłużej być dotowani przez swoich rodziców. Nie wszystkich na to stać, więc już na starcie tworzymy dodatkowe nierówności społeczne, które będą się reprodukować w dalszej części życia. Co więcej, późniejsze usamodzielnienie się to także mniejsze szanse na zakładanie rodzin. Płaca minimalna sprzyja zatem nie tylko redukcji nierówności, lecz także zmniejsza problemy demograficzne.

Co więcej, argument o niskiej wydajności pracy niektórych pracowników jest o tyle wątpliwy, że często trudno jest ją dokładnie określić na poziomie jednostki, szczególnie że ogromną część pracy wykonujemy w mniejszych lub większych zespołach. Wydajność nie zależy wyłącznie od zdolności pracownika, ale także od tego, na ile rozwinięte technologicznie są narzędzia pracy, które zapewnia mu zatrudniający, i od całej struktury instytucjonalnej. W świecie bez patentów i monopoli praw własności intelektualnej praca biotechnologów czy twórców oprogramowania byłaby znacznie mniej wartościowa. Praca specjalistów od giełdy i pracowników sektora finansowego warta byłaby znacznie mniej przy obowiązującym podatku od transakcji finansowych. Wydajność w sektorze usług, w którym płace minimalne są częste, w ogóle jest bardzo trudna do dokładnego określenia.

Wreszcie przekonanie o tym, że rynek naturalnie wiąże wytwarzaną przez pracownika wartość z poziomem jego zarobków, jest całkowicie fałszywe. Od lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku na zachodzie, a od dziewięćdziesiątych w Polsce, wzrost płac nie nadąża za wzrostem wydajności pracy. Większą część wytworzonej wartości zgarniają czerpiący swój dochód z zysków, a mniej ci, którzy otrzymują płace. Hamowanie wzrostu płac, w tym płacy minimalnej, nie służy zatem zachowaniu jakiejś równowagi, ale zachowaniu pozycji właścicieli kapitału.

 

Ceny i koszty

Trzecim argumentem przeciwników płacy minimalnej lub jej realnego podwyższania jest wskazanie na wzrost poziomu cen. Ich zdaniem większe koszty pracy przedsiębiorcy przerzucą po prostu na klientów. Jednak takie myślenie wyklucza całkowicie możliwość ograniczenia jednostkowej marży uzyskiwanej na wytwarzanym produkcie czy oferowanej usłudze. A przy zwiększeniu produkcji przy większym popycie pojawia się przecież na to przestrzeń.

Czwartym argumentem przeciwko podwyżce płacy minimalnej jest straszenie upadkiem firm, których nie będzie stać na płacenie pracownikom więcej. Dotyczy to wyłącznie tych firm, które opierają się na najniżej opłacanych pracownikach. Podwyżki mogą być bodźcem do zmian modelu biznesowego, innowacji technicznych i organizacyjnych, a tym samym mają charakter rozwojowy.

Koszty podnoszenia płacy minimalnej dotyczą także sektora publicznego. W nim od lat średnie płace rosły znacznie wolniej od wzrostu płacy minimalnej. W efekcie wielu pracowników budżetówki zarabia dzisiaj właśnie najniższą krajową. Stąd Ministerstwo Finansów, broniąc swoich propozycji, argumentuje wprost, że wyższa płaca minimalna stanowi zagrożenie dla finansów publicznych. A te, wobec narzuconej przez Unię Europejską procedury nadmiernego deficytu i po przyjęciu przez rząd szybszej ścieżki wychodzenia z deficytu, znajdują się w nienajlepszym stanie.

 

Krótkowzroczność rządu

To właśnie przypodobywanie się Brukseli oraz liberalne faworyzowanie pracodawców względem pracowników odpowiadają za stanowisko rządu. Ignoruje on tym samym wiele zalet wynikających z podnoszenia realnej płacy minimalnej, takich jak zmniejszanie poziomu ubóstwa czy zmniejszanie nierówności społecznych. Wiemy również z badań, że płaca minimalna poprawia stan zdrowia społeczeństwa, a szczególnie najmłodszej jego części. Badacze George Wehby, Robert Kaestner, Wei Lyu i Dhaval Dave wykazali dla Stanów Zjednoczonych, że wzrost płacy minimalnej o jednego dolara na godzinę zwiększa prawdopodobieństwo znalezienia się przez dzieci osób zatrudnionych na płacy minimalnej w dobrym stanie zdrowia o 10%.

Płaca minimalna ma też pozytywny wpływ na wzrost gospodarczy. Gospodarstwa domowe o niższych zarobkach przeznaczają praktycznie wszystkie swoje dochody na konsumpcję. Otrzymane przez nie podwyżki płac trafiają zatem do lokalnej piekarni, fryzjera czy sklepu. Większy popyt napędza gospodarkę.

Jednak dla rządu wszystkie powyższe korzyści nie wystarczą, by podjąć racjonalną w średnim i długim terminie decyzję. Będący zakładnikiem strony pracodawców i liberalnych mediów rząd liczy na to, że w ten sposób utrzyma się przy władzy po 2027 roku. Zapomina jednak, że pracowników jest w Polsce więcej, a czasy liberalnego populizmu stanowiącego domyślny sposób myślenia o gospodarce i świecie już minęły.

 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe