Ministerstwo Przemysłu i inne widma

Co musisz wiedzieć:
- Rząd Donalda Tuska traci popularność
- Nie została zrealizowana zdecydowana większość "100 konkretów na 100 dni", choć minęło prawie dwa lata od objęcia rządów Koalicji 13 grudnia
- Podstawową metodą komunikacji z wyborcami pozostaje kłamstwo i manipulacja
Nie ma ani ministra, ani resortu, jest za to opowieść o „chybionym pomyśle”. Polityka koalicji 13 grudnia jest pełna takich zabiegów: rzeczywistość nie nadąża, więc przyspiesza się tabelkę.
Znajoma śpiewka
Gdy przychodzi rozliczenie, słyszymy znajomą śpiewkę. „Stan przedwojenny”, „brak alternatywy” (to Hanna Gronkiewicz-Waltz) trudna koniunktura – to wszystko już było po 2007 roku. Do tego dochodzi nieznośna moda na dyskredytowanie pytających: dziennikarz staje się „funkcjonariuszem”, a pytanie do Marcina Kierwińskiego – atakiem. Pech w tym, że obok stoją prawdziwi funkcjonariusze, którym jeszcze niedawno odmawiano szacunku, gdy bronili granicy. Nikt za tamte słowa nie przeprosił, a niektórych mundurowych ukarano lub zdegradowano. Pamięć bywa wybiórcza, zwłaszcza gdy nie pasuje do narracji o „jedności wobec zagrożeń”.
Są też liczby, których nie da się uciszyć słowną figurą: brak likwidacji pułapki rentowej, brak bonu senioralnego, ograniczona 14. emerytura i groszowa waloryzacja, problemy programów Senior Plus i Aktywni Plus, niespełniona obietnica zasiłku chorobowego z ZUS, rosnący deficyt i słabnące wpływy z VAT, akcyzy, CIT i PIT.
To nie felietonowy grymas – to rachunek, który wystawia się sam.
Kłamstwa i błędy
Na to nakładają się kolejne kłamstwa: głośny „news” o pracy Agaty Kornhauser-Dudy w NBP szybko okazał się nieprawdą; sensacyjna teza o podsłuchach wobec rodziny premiera – kapiszoniem rozbrojonym przez własnego ministra. „Kłamstwo ma szybkie nogi” – mawiał Marek Belka. Owszem, ale w epoce politycznego sprintu maleje też wytrzymałość odbiorcy. Ile takich biegów jest w stanie znieść?
Nie chodzi o to, że władza nie ma prawa do błędu. Chodzi o to, że błąd sprzedawany jako sukces psuje elementarny kontrakt z wyborcą. Państwo nie może być slajdem, budżet – memem, a obietnica – żartem. Kiedy opadną liście, wierzba pozostanie wierzbą. Gruszek nadal nie będzie. A pytanie „łyso wam?” odbije się echem, tym razem z ław czytelników – tych, którzy obiecaną rzeczywistość mieli znaleźć nie w tabelce, lecz za oknem.