Polska stal na krawędzi upadku

Polskie hutnictwo pogrąża się w najpoważniejszym kryzysie od dekad – dławi je unijna polityka klimatyczna, zalew taniej stali spoza UE i brak reakcji rządu, a konsekwencje mogą wykraczać daleko poza samą branżę.
Wytapianie metalu w hucie Polska stal na krawędzi upadku
Wytapianie metalu w hucie / Pixabay / Bill Taft

Co musisz wiedzieć:

  • Autorka zauważa, że polskie huty toną w kosztach energii i opłatach za emisję CO₂, jednocześnie przegrywając konkurencję z nieograniczonym importem stali z Ukrainy.
  • Branża traci miejsca pracy.
  • Związkowcy alarmują o braku strategii państwa i ostrzegają, że bez pilnych działań hutnictwo może zniknąć z Polski.

 

Polska stal stygnie

Stal, która przez dekady hartowała polską gospodarkę, dziś sama potrzebuje wsparcia. Polski przemysł hutniczy dotykają nie tylko skutki agresywnej polityki klimatycznej UE, ale także import ukraińskiej stali i odpływ złomu z kraju. A rządzący zdają się tych problemów nie dostrzegać.

„Już dziś kraj jest w niebezpieczny sposób uzależniony od międzynarodowych łańcuchów dostaw w kluczowych obszarach: półprzewodników, metali ziem rzadkich, surowców do produkcji baterii i energii. Zależności te pokazały, jak wrażliwa jest wysoko rozwinięta gospodarka, gdy powierza swoje surowce obcym mocarstwom. Stal nie jest zwykłym produktem, ale podstawą przemysłu. Bez własnych hut nie ma czołgów, torów kolejowych, turbin wiatrowych, stoczni ani przemysłu maszynowego. Kto pozbawi się stali, traci zdolność do samodzielnego zapewnienia sobie bezpieczeństwa gospodarczego i narodowego”

– napisał niedawno „Schwäbische Zeitung” z Ratyzbony, a cytuje go Onet. Choć podobne słowa można by odnieść do sytuacji w Polsce, dotyczą one stanu niemieckiego przemysłu stalowego.

 

Szczyt stalowy

Za naszą zachodnią granicą nie tylko prasa, ale również eksperci i część polityków biją już na alarm w sprawie przemysłu, któremu bardzo realnie grozi zapaść. Jak podaje euronews.pl, według szacunków Niemieckiego Instytutu Gospodarczego (IW) około 605 tysięcy miejsc pracy w tym kraju zależy od branży stalowej. Według innego badania bez krajowej produkcji stali niemieckiej gospodarce groziłaby roczna utrata wartości dodanej w wysokości do 50 miliardów euro.

Przypomnijmy, jak wynika z raportu Eurofer, Unia Europejska odpowiada obecnie jedynie za ok. 14 proc. światowej produkcji stali, choć jest drugim co do wielkości producentem tego produktu na świecie. Najwięcej na naszym kontynencie produkują jej Niemcy. Produkcja stali w UE jednak w ostatnich latach systematycznie spada. Jak wynika z badania Eurofer, Europa wyprodukowała 130 milionów ton stali surowej w 2024 roku, a jeszcze w 2010 roku – około 170 milionów ton.

Ostatnio kanclerz Niemiec Friedrich Merz zwołał szczyt stalowy z udziałem przedstawicieli pracodawców i pracowników tego strategicznego przemysłu.

„Jeśli wierzyć argumentom niemieckiego przemysłu stalowego zagrożonego egzystencjalnie przez konkurencję, sprawa jest jasna: rząd Niemiec i Bruksela mają obowiązek udzielić branży zdecydowanego wsparcia”

– konstatowali po spotkaniu dziennikarze „Frankfurter Allgemeine Zeitung” cytowani przez Onet.

 

Kryzys

Polska zmaga się z podobnymi problemami, tyle że spotęgowanymi. Ponad dwadzieścia lat po wstąpieniu Polski do Unii Europejskiej przemysł hutniczy, niegdyś jeden z filarów krajowej gospodarki i źródło tożsamości wielu regionów, znalazł się w najpoważniejszym kryzysie od lat dziewięćdziesiątych. Dziś zakłady toną w kosztach energii, opłatach za emisję CO₂ i presji taniej stali spoza UE.

– Od grudnia 2023 roku straciliśmy 1200 miejsc pracy, tylko jeżeli chodzi o nasz przemysł hutniczy. 1200 miejsc pracy jest nie do odtworzenia, i to m.in. w sektorze rurowym, tak bardzo potrzebnym np. do budowy sieci gazowniczych. Bez refleksji likwidujemy nasz przemysł i będziemy skazani na sprowadzanie towarów spoza Polski

– mówił w maju tego roku Andrzej Karol, przewodniczący Rady Krajowej Sekcji Hutnictwa NSZZ „Solidarność”.

 

Nierówne zasady gry

– Generalnie są trzy główne problemy, z którymi mierzy się polska branża hutnicza i od których zależy opłacalność produkcji stali. Po pierwsze – jest to import stali z Ukrainy, po drugie – są to wysokie ceny energii elektrycznej, a po trzecie – wypływ złomu za granicę. Europa jest dzisiaj obok Stanów Zjednoczonych jednym z dwóch obszarów, gdzie produkuje się złom. Mamy go bardzo dużo, ale w równie gigantycznych ilościach ten złom wypływa poza Europę do Turcji, Indii i Chin. Złom to podstawowy materiał wsadowy, który stanowi ponad połowę kosztów produkcji stali. Jeśli rynek złomu nie będzie chroniony, to będziemy mieli ogromny problem z opłacalnością produkcji. Im więcej złomu wypłynie z Polski, tym wyższa będzie jego cena i tym droższa będzie stal

– podkreślał z kolei w rozmowie z „Tygodnikiem Solidarność” Robert Gonera, przewodniczący Komisji Międzyzakładowej NSZZ „Solidarność” w Hucie Częstochowa.

Unijna polityka klimatyczna, zakładająca neutralność emisyjną do 2050 r., wymusza na przemyśle stalowym kosztowną transformację. System handlu uprawnieniami do emisji CO₂ (ETS) powoduje, że każda tona wyprodukowanej stali obarczona jest dopłatami za emisję. Europejskie huty – w tym polskie – płacą za emisje, których nie muszą ponosić producenci z Chin, Indii czy Turcji. Jak podkreślają związkowcy, UE nie ma jednolitej stawki energii dla wszystkich krajów, a Polska ma jedną z najwyższych cen energii.
„To nie jest konkurencja, to nierówne zasady gry” – zaznaczają.

– To pełne hipokryzji ze strony KE, że wpuściła do Europy bez limitu stal ukraińską, która nie jest obarczona żadnymi ograniczeniami, nawet w obszarze gatunkowości czy ilościowości

– podkreślał w rozmowie z Tysol.pl Andrzej Karol. Jeszcze miesiąc temu mówił także:

– Dla nas najgorszą sprawą obecnie jest wpuszczenie od 6 czerwca na kolejne 3 lata produktów ukraińskich do Polski. [...] Podam przykład tylko tzw. prętów żebrowanych, inaczej zbrojonych, używanych m.in. w szeroko rozumianym budownictwie. Wzrost tego, co dociera do nas z Ukrainy, jest kilkukrotny. Na 3 miliony ton stali, które się pojawiły w ubiegłym roku na rynku europejskim, milion został w naszym kraju.

Według niego w tym roku proporcje mają być jeszcze mniej korzystne dla Polski. W tym samym czasie rośnie presja, by modernizować produkcję w kierunku tzw. zielonej stali – wytapianej w piecach elektrycznych z wykorzystaniem złomu lub wodoru. Problem w tym, że na taką inwestycję potrzeba miliardów złotych i kilkunastu lat.

 

Nie ma nici porozumienia z rządem

Solidarność od początku 2024 roku kilkakrotnie protestowała pod Sejmem i Kancelarią Premiera, żądając wsparcia dla przemysłu energochłonnego. Jak dotąd rząd nie przedstawił jednak kompleksowego programu pomocowego.

Problem hutnictwa nie sprowadza się tylko do ekonomii. Od lat związkowcy zwracają uwagę na chaos decyzyjny w rządzie i brak spójnej polityki przemysłowej.

– Niestety z obecnym rządem nie znajdujemy w tym temacie żadnej nici porozumienia. Nie ma żadnych rozmów. Tak zwana strategia zrównoważonego rozwoju przemysłu hutniczego, rozpoczęta przez Ministerstwo Przemysłu, została tak rozbudowana, że strona społeczna musiała z rozmów nad nią po prostu wystąpić. Za nami wystąpili również pracodawcy i obecnie w zasadzie jest całkowity impas. Rząd nie ma żadnego pomysłu, co ma się dziać dalej z hutnictwem

– mówił nam na początku października Andrzej Karol. Teraz dodaje:

– W Niemczech problemy branży przebijają się do świadomości władz i rząd na nie reaguje, wprowadzając np. maksymalną cenę za energię na poziomie 50 euro za megawatogodzinę. W Polsce mówi się o podwyższeniu m.in. opłaty jakościowej, podczas gdy od dawna domagaliśmy się całkowitego jej zniesienia.

 

„Nie można po prostu wyłączyć pieca”

Według wyliczeń ekspertów przy braku działań do 2030 r. z polskiego hutnictwa może zniknąć nawet 30 proc. miejsc pracy.

– Dlatego apelujemy do ministra Michała Jarosa o pilne spotkanie zespołu trójstronnego, który mógłby wypracować rozwiązania tej trudnej sytuacji

– zaznacza przewodniczący Karol.

Związkowcy obawiają się, że jeśli w hutnictwie nie zajdą zmiany, ta branża po prostu się z Polski zwinie.
Młodzi nie widzą tu przyszłości. Doświadczeni fachowcy odchodzą na emeryturę lub emigrują. Według danych Centralnego Ośrodka Informacji Gospodarczej liczba pracowników hutnictwa w Polsce spadła z ponad 70 tysięcy w 2004 r. do niespełna 40 tysięcy w 2024 r.

– Nie prosimy o jałmużnę, chcemy pracować, a nie głodować

– mówili protestujący w tym roku pracownicy hut.

– Bez hutnictwa nie ma przemysłu, a bez przemysłu nie ma państwa

– dodawali.

Związkowcy zaś przypominają, że na każde jedno miejsce pracy w hucie przypadają średnio trzy miejsca w sektorach zależnych – logistyce, transporcie, energetyce i budownictwie. Upadek hut oznacza więc znacznie szersze skutki społeczne.
Hutnictwo stoi dziś na rozdrożu. Potrzebne są: długofalowa strategia i aktywny dialog społeczny.

– Nie można po prostu wyłączyć pieca i powiedzieć ludziom, żeby się przebranżowili

– mówią hutnicy.

[Tytuł, niektóre śródtytuły, lead i sekcja "Co musisz wiedzieć" pochodzą od redakcji]


 

POLECANE
Kuba walczy z epidemią. Tysiące nowych zakażeń Wiadomości
Kuba walczy z epidemią. Tysiące nowych zakażeń

Na pogrążonej w kryzysie gospodarczym Kubie rośnie liczba zachorowań na chikungunyę, tropikalną chorobę przenoszoną przez komary – podała w piątek agencja AFP. Walkę z epidemią utrudniają powszechne niedobory czystej wody, żywności, paliwa i leków.

Dramat na Warmii. Pięć osób rannych po uderzeniu w drzewo z ostatniej chwili
Dramat na Warmii. Pięć osób rannych po uderzeniu w drzewo

Niedzielny poranek w Szwarcenowie (woj. warmińsko-mazurskie) zamienił się w dramat, gdy osobowe mitsubishi wypadło z drogi i z ogromną siłą uderzyło w drzewo. W samochodzie jechała piątka młodych ludzi - od 15 do 21 lat. Jak przekazała policja, to właśnie ta grupa ucierpiała w poważnym wypadku, do którego doszło około godziny 10.30.

Grafzero: Wydawnictwo Centryfuga - na żywo! z ostatniej chwili
Grafzero: Wydawnictwo Centryfuga - na żywo!

Grafzero vlog literacki o Wydawnictwie Centryfuga - jakie będą plany, jakie pomysły, jakie są projekty, jakich książek możecie się spodziewać!

Trudny konkurs dla Biało-Czerwonych. Kobayashi nokautuje rywali Wiadomości
Trudny konkurs dla Biało-Czerwonych. Kobayashi nokautuje rywali

Kamil Stoch zajął 12. miejsce, Dawid Kubacki był 20., a Kacper Tomasiak - 22. w niedzielnym konkursie Pucharu Świata w skokach narciarskich w norweskim Lillehammer. Wygrał Japończyk Ryoyu Kobayashi przed Słoweńcem Domenem Prevcem, który prowadził po pierwszej serii.

Kultowa postać wraca po latach do 'M jak miłość Wiadomości
Kultowa postać wraca po latach do 'M jak miłość"

Po wielu latach nieobecności do Grabiny powraca Simona, jedna z najbardziej barwnych postaci „M jak miłość”. Fani serialu od dawna wyczekiwali jej powrotu - stworzyli nawet fanpage o nazwie „Chcemy powrotu Simony”. Teraz ich marzenie wreszcie się spełni.

Wojna na lewicy? Miller rozbija Czarzastego. W pył z ostatniej chwili
Wojna na lewicy? Miller rozbija Czarzastego. W pył

Wygląda na to, że marszałek marzy o sprywatyzowaniu także Sejmu Rzeczypospolitej i uczynieniu z Izby instytucji podporządkowanej jego osobistej ocenie tego, co jest „racjonalne”, a co nie – napisał Leszek Miller w mediach społecznościowych,

Nie żyje legendarny projektant mody Wiadomości
Nie żyje legendarny projektant mody

Irlandzki projektant mody Paul Costelloe zmarł w wieku 80 lat w Londynie po krótkiej chorobie. „Otaczała go żona i siedmioro dzieci. Zmarł spokojnie w Londynie” – poinformowała rodzina w oświadczeniu cytowanym przez lokalne media.

Podejrzany pojemnik przy torach w Koszalinie z ostatniej chwili
Podejrzany pojemnik przy torach w Koszalinie

W niedzielę po godzinie 13:00 maszynista pociągu przejeżdżającego przez stację przy Politechnice Koszalińskiej zauważył nietypowy przedmiot leżący tuż przy torach. Był to czarny plastikowy pojemnik o cylindrycznym kształcie, od którego odchodziły przewody. Maszynista natychmiast powiadomił służby. Szczęśliwie zagadka została szybko wyjaśniona.

Instytut Jad Waszem uderza w Polskę. Fala oburzenia w sieci Wiadomości
Instytut Jad Waszem uderza w Polskę. Fala oburzenia w sieci

Na oficjalnych profilach Instytutu Jad Waszem pojawił się wpis dotyczący historii II wojny światowej, który wywołał poruszenie i mocną reakcję internautów z Polski oraz środowisk zajmujących się badaniem okupacji niemieckiej. W poście przypomniano, że tereny Polski były pierwszym miejscem, gdzie Żydzi zostali zmuszeni do noszenia znaków identyfikacyjnych. Jednak sposób sformułowania przekazu wzbudził zdecydowany sprzeciw.

Orbán: “Nie jest naszym obowiązkiem finansowanie wojny, której nie da się wygrać” z ostatniej chwili
Orbán: “Nie jest naszym obowiązkiem finansowanie wojny, której nie da się wygrać”

Premier Węgier Viktor Orbán ogłosił w sobotę 22 listopada w mediach społecznościowych, że przesłał odpowiedź na otrzymany w poniedziałek list Ursuli von der Leyen, w którym przewodnicząca Komisji Europejskiej zwróciła się do państw członkowskich o wyrażenie zgody na dalsze finansowanie Ukrainy przez UE.

REKLAMA

Polska stal na krawędzi upadku

Polskie hutnictwo pogrąża się w najpoważniejszym kryzysie od dekad – dławi je unijna polityka klimatyczna, zalew taniej stali spoza UE i brak reakcji rządu, a konsekwencje mogą wykraczać daleko poza samą branżę.
Wytapianie metalu w hucie Polska stal na krawędzi upadku
Wytapianie metalu w hucie / Pixabay / Bill Taft

Co musisz wiedzieć:

  • Autorka zauważa, że polskie huty toną w kosztach energii i opłatach za emisję CO₂, jednocześnie przegrywając konkurencję z nieograniczonym importem stali z Ukrainy.
  • Branża traci miejsca pracy.
  • Związkowcy alarmują o braku strategii państwa i ostrzegają, że bez pilnych działań hutnictwo może zniknąć z Polski.

 

Polska stal stygnie

Stal, która przez dekady hartowała polską gospodarkę, dziś sama potrzebuje wsparcia. Polski przemysł hutniczy dotykają nie tylko skutki agresywnej polityki klimatycznej UE, ale także import ukraińskiej stali i odpływ złomu z kraju. A rządzący zdają się tych problemów nie dostrzegać.

„Już dziś kraj jest w niebezpieczny sposób uzależniony od międzynarodowych łańcuchów dostaw w kluczowych obszarach: półprzewodników, metali ziem rzadkich, surowców do produkcji baterii i energii. Zależności te pokazały, jak wrażliwa jest wysoko rozwinięta gospodarka, gdy powierza swoje surowce obcym mocarstwom. Stal nie jest zwykłym produktem, ale podstawą przemysłu. Bez własnych hut nie ma czołgów, torów kolejowych, turbin wiatrowych, stoczni ani przemysłu maszynowego. Kto pozbawi się stali, traci zdolność do samodzielnego zapewnienia sobie bezpieczeństwa gospodarczego i narodowego”

– napisał niedawno „Schwäbische Zeitung” z Ratyzbony, a cytuje go Onet. Choć podobne słowa można by odnieść do sytuacji w Polsce, dotyczą one stanu niemieckiego przemysłu stalowego.

 

Szczyt stalowy

Za naszą zachodnią granicą nie tylko prasa, ale również eksperci i część polityków biją już na alarm w sprawie przemysłu, któremu bardzo realnie grozi zapaść. Jak podaje euronews.pl, według szacunków Niemieckiego Instytutu Gospodarczego (IW) około 605 tysięcy miejsc pracy w tym kraju zależy od branży stalowej. Według innego badania bez krajowej produkcji stali niemieckiej gospodarce groziłaby roczna utrata wartości dodanej w wysokości do 50 miliardów euro.

Przypomnijmy, jak wynika z raportu Eurofer, Unia Europejska odpowiada obecnie jedynie za ok. 14 proc. światowej produkcji stali, choć jest drugim co do wielkości producentem tego produktu na świecie. Najwięcej na naszym kontynencie produkują jej Niemcy. Produkcja stali w UE jednak w ostatnich latach systematycznie spada. Jak wynika z badania Eurofer, Europa wyprodukowała 130 milionów ton stali surowej w 2024 roku, a jeszcze w 2010 roku – około 170 milionów ton.

Ostatnio kanclerz Niemiec Friedrich Merz zwołał szczyt stalowy z udziałem przedstawicieli pracodawców i pracowników tego strategicznego przemysłu.

„Jeśli wierzyć argumentom niemieckiego przemysłu stalowego zagrożonego egzystencjalnie przez konkurencję, sprawa jest jasna: rząd Niemiec i Bruksela mają obowiązek udzielić branży zdecydowanego wsparcia”

– konstatowali po spotkaniu dziennikarze „Frankfurter Allgemeine Zeitung” cytowani przez Onet.

 

Kryzys

Polska zmaga się z podobnymi problemami, tyle że spotęgowanymi. Ponad dwadzieścia lat po wstąpieniu Polski do Unii Europejskiej przemysł hutniczy, niegdyś jeden z filarów krajowej gospodarki i źródło tożsamości wielu regionów, znalazł się w najpoważniejszym kryzysie od lat dziewięćdziesiątych. Dziś zakłady toną w kosztach energii, opłatach za emisję CO₂ i presji taniej stali spoza UE.

– Od grudnia 2023 roku straciliśmy 1200 miejsc pracy, tylko jeżeli chodzi o nasz przemysł hutniczy. 1200 miejsc pracy jest nie do odtworzenia, i to m.in. w sektorze rurowym, tak bardzo potrzebnym np. do budowy sieci gazowniczych. Bez refleksji likwidujemy nasz przemysł i będziemy skazani na sprowadzanie towarów spoza Polski

– mówił w maju tego roku Andrzej Karol, przewodniczący Rady Krajowej Sekcji Hutnictwa NSZZ „Solidarność”.

 

Nierówne zasady gry

– Generalnie są trzy główne problemy, z którymi mierzy się polska branża hutnicza i od których zależy opłacalność produkcji stali. Po pierwsze – jest to import stali z Ukrainy, po drugie – są to wysokie ceny energii elektrycznej, a po trzecie – wypływ złomu za granicę. Europa jest dzisiaj obok Stanów Zjednoczonych jednym z dwóch obszarów, gdzie produkuje się złom. Mamy go bardzo dużo, ale w równie gigantycznych ilościach ten złom wypływa poza Europę do Turcji, Indii i Chin. Złom to podstawowy materiał wsadowy, który stanowi ponad połowę kosztów produkcji stali. Jeśli rynek złomu nie będzie chroniony, to będziemy mieli ogromny problem z opłacalnością produkcji. Im więcej złomu wypłynie z Polski, tym wyższa będzie jego cena i tym droższa będzie stal

– podkreślał z kolei w rozmowie z „Tygodnikiem Solidarność” Robert Gonera, przewodniczący Komisji Międzyzakładowej NSZZ „Solidarność” w Hucie Częstochowa.

Unijna polityka klimatyczna, zakładająca neutralność emisyjną do 2050 r., wymusza na przemyśle stalowym kosztowną transformację. System handlu uprawnieniami do emisji CO₂ (ETS) powoduje, że każda tona wyprodukowanej stali obarczona jest dopłatami za emisję. Europejskie huty – w tym polskie – płacą za emisje, których nie muszą ponosić producenci z Chin, Indii czy Turcji. Jak podkreślają związkowcy, UE nie ma jednolitej stawki energii dla wszystkich krajów, a Polska ma jedną z najwyższych cen energii.
„To nie jest konkurencja, to nierówne zasady gry” – zaznaczają.

– To pełne hipokryzji ze strony KE, że wpuściła do Europy bez limitu stal ukraińską, która nie jest obarczona żadnymi ograniczeniami, nawet w obszarze gatunkowości czy ilościowości

– podkreślał w rozmowie z Tysol.pl Andrzej Karol. Jeszcze miesiąc temu mówił także:

– Dla nas najgorszą sprawą obecnie jest wpuszczenie od 6 czerwca na kolejne 3 lata produktów ukraińskich do Polski. [...] Podam przykład tylko tzw. prętów żebrowanych, inaczej zbrojonych, używanych m.in. w szeroko rozumianym budownictwie. Wzrost tego, co dociera do nas z Ukrainy, jest kilkukrotny. Na 3 miliony ton stali, które się pojawiły w ubiegłym roku na rynku europejskim, milion został w naszym kraju.

Według niego w tym roku proporcje mają być jeszcze mniej korzystne dla Polski. W tym samym czasie rośnie presja, by modernizować produkcję w kierunku tzw. zielonej stali – wytapianej w piecach elektrycznych z wykorzystaniem złomu lub wodoru. Problem w tym, że na taką inwestycję potrzeba miliardów złotych i kilkunastu lat.

 

Nie ma nici porozumienia z rządem

Solidarność od początku 2024 roku kilkakrotnie protestowała pod Sejmem i Kancelarią Premiera, żądając wsparcia dla przemysłu energochłonnego. Jak dotąd rząd nie przedstawił jednak kompleksowego programu pomocowego.

Problem hutnictwa nie sprowadza się tylko do ekonomii. Od lat związkowcy zwracają uwagę na chaos decyzyjny w rządzie i brak spójnej polityki przemysłowej.

– Niestety z obecnym rządem nie znajdujemy w tym temacie żadnej nici porozumienia. Nie ma żadnych rozmów. Tak zwana strategia zrównoważonego rozwoju przemysłu hutniczego, rozpoczęta przez Ministerstwo Przemysłu, została tak rozbudowana, że strona społeczna musiała z rozmów nad nią po prostu wystąpić. Za nami wystąpili również pracodawcy i obecnie w zasadzie jest całkowity impas. Rząd nie ma żadnego pomysłu, co ma się dziać dalej z hutnictwem

– mówił nam na początku października Andrzej Karol. Teraz dodaje:

– W Niemczech problemy branży przebijają się do świadomości władz i rząd na nie reaguje, wprowadzając np. maksymalną cenę za energię na poziomie 50 euro za megawatogodzinę. W Polsce mówi się o podwyższeniu m.in. opłaty jakościowej, podczas gdy od dawna domagaliśmy się całkowitego jej zniesienia.

 

„Nie można po prostu wyłączyć pieca”

Według wyliczeń ekspertów przy braku działań do 2030 r. z polskiego hutnictwa może zniknąć nawet 30 proc. miejsc pracy.

– Dlatego apelujemy do ministra Michała Jarosa o pilne spotkanie zespołu trójstronnego, który mógłby wypracować rozwiązania tej trudnej sytuacji

– zaznacza przewodniczący Karol.

Związkowcy obawiają się, że jeśli w hutnictwie nie zajdą zmiany, ta branża po prostu się z Polski zwinie.
Młodzi nie widzą tu przyszłości. Doświadczeni fachowcy odchodzą na emeryturę lub emigrują. Według danych Centralnego Ośrodka Informacji Gospodarczej liczba pracowników hutnictwa w Polsce spadła z ponad 70 tysięcy w 2004 r. do niespełna 40 tysięcy w 2024 r.

– Nie prosimy o jałmużnę, chcemy pracować, a nie głodować

– mówili protestujący w tym roku pracownicy hut.

– Bez hutnictwa nie ma przemysłu, a bez przemysłu nie ma państwa

– dodawali.

Związkowcy zaś przypominają, że na każde jedno miejsce pracy w hucie przypadają średnio trzy miejsca w sektorach zależnych – logistyce, transporcie, energetyce i budownictwie. Upadek hut oznacza więc znacznie szersze skutki społeczne.
Hutnictwo stoi dziś na rozdrożu. Potrzebne są: długofalowa strategia i aktywny dialog społeczny.

– Nie można po prostu wyłączyć pieca i powiedzieć ludziom, żeby się przebranżowili

– mówią hutnicy.

[Tytuł, niektóre śródtytuły, lead i sekcja "Co musisz wiedzieć" pochodzą od redakcji]



 

Polecane
Emerytury
Stażowe