Rządy liberałów toczą wojnę przeciw kobietom

Toczona przez liberalny mainstream walka o niedziele handlowe zawsze była walką przeciwko kobietom. Jeśli dodamy do tego wprost wymierzoną w nie politykę Ministerstwa Zdrowia, to obraz jednego z najbardziej antykobiecych rządów w historii Polski rysuje nam się w całości.
Kobieta zasłaniająca dłońmi twarz
Kobieta zasłaniająca dłońmi twarz / Pixabay

Co musisz wiedzieć:

  • Spór o niedziele handlowe autor interpretuje jako konflikt klasowy i antykobiecy, bo liberalizacja uderza głównie w kobiety pracujące w handlu, pogłębiając ich przeciążenie pracą i obowiązkami opiekuńczymi.
  • Polityka zdrowotna rządu, zwłaszcza likwidacja porodówek i pomysły porodów na SOR-ach przy jednoczesnym braku realnych nakładów na ochronę zdrowia, jest przedstawiona jako szczególnie dotkliwa dla kobiet w ciąży.
  • Cały tekst stawia tezę o głębokiej sprzeczności między prokobiecą narracją obecnej władzy a realnymi decyzjami, które w praktyce pogarszają sytuację kobiet.

 

Piekło kobiet w uśmiechniętej Polsce

1 marca 2018 roku weszła w życie ustawa, która stopniowo wprowadziła znaczące ograniczenie handlu w niedziele. Sama zapowiedź ustawy przygotowanej przez NSZZ „Solidarność”, jej późniejsze procedowanie oraz wejście w życie wywołały niebywałą wręcz histerię w liberalnym mainstreamie. Według snutych z pełną powagą apokaliptycznych wizji wprowadzenie postulowanych przez Solidarność przepisów miało wywołać upadłość wielu punktów handlowych, a w konsekwencji spowodować gwałtowny wzrost bezrobocia. Wszystko to po raz kolejny okazało się opowieściami z mchu i paproci.

Jednak w całej tej medialnej dyskusji dla mnie uderzająca jest inna kwestia. Demokracja to ustrój czasu wolnego, który właśnie poprzez jego istnienie może się realizować w praktyce. To w czasie wolnym możemy budować, pielęgnować i pogłębiać więzy międzyludzkie oraz realizować wszelkie aspiracje społeczne. Tymczasem w Polsce często te same środowiska powtarzały, że „musimy pracować dłużej”, by gonić mityczny Zachód, jednocześnie narzekając na płytkie więzi społeczne i małą skłonność rodaków do angażowania się w sprawy wspólnoty. Według kolejnych raportów OECD Polacy są niezmiennie w czołówce najbardziej przepracowanych narodów w Europie. Trudno w takich warunkach nie tylko budować rzekomo pożądane przez liberałów „społeczeństwo obywatelskie”, ale w ogóle zdrowe społeczeństwo, które z samej swojej istoty powinno opierać się na więziach międzyludzkich.

Bez prawdziwego równouprawnienia

Czy liberałowie nie widzą tej sprzeczności? A może cała dyskusja o społecznym zaangażowaniu ma u nich od początku wymiar klasowy? Myśląc „społeczeństwo”, myślą o klientach sklepów czy galerii handlowych, nie zaś o pracujących tam ludziach. Szczerze mówiąc, obawiam się, że tak właśnie jest. Jednak poza dość oczywistym i wyraźnie widocznym wymiarem dyskryminacji klasowej jest także kwestia równie istotna, choć na pierwszy rzut oka nie aż tak widoczna. Jednym z ważnych punktów, na których obóz liberalny legitymizował swoją władzę, były głoszone przez niego hasła o równości i równouprawnieniu kobiet i mężczyzn. Tymczasem walka o niedziele handlowe to wręcz modelowy przykład wojny toczonej przeciw kobietom.

 

Kobiety pracujące w handlu nieistotne dla władzy

Bardzo dobrą analizę na temat antykobiecego wymiaru inicjatyw legislacyjnych dążących do liberalizacji przepisów ograniczających handel w niedzielę sporządziła w zeszłym roku powołana przez ministrę Agnieszkę Dziemianowicz-Bąk Rada do spraw Kobiet na Rynku Pracy. Ten działający przy ministerstwie organ konsultacyjno-doradczy, do którego zadań należą m.in. działania na rzecz poprawy sytuacji kobiet na rynku pracy, argumentując swój sprzeciw, zwrócił uwagę, że

„Zniesienie zakazu handlu w niedziele spowoduje jeszcze większe obciążenie kobiet, w tym matek, które w szczególności w rejonach wiejskich mają ograniczony dostęp do np. żłobków czy innych instytucji, które wspierałyby je w wychowywaniu dzieci. Handel wciąż należy do branż, w których liczebnie dominują kobiety: w III kwartale 2023 r. ich udział wynosił 53,1%... Najwięcej osób pracujących w handlu zajmuje stanowiska kasjerskie, a aż 77% osób na tych stanowiskach to kobiety. Spowoduje to jeszcze większe dysproporcje między kobietami i mężczyznami w obciążeniu obowiązkami zarówno zawodowymi, jak i społecznymi/rodzinnymi/opiekuńczymi, które również w większości wykonują kobiety. Placówki opieki nad dziećmi (żłobki, przedszkola, szkoły) nie oferują opieki w niedzielę, zatem kobiety będą ponosić dodatkowe koszty organizacji opieki nad dziećmi”.

Doprawdy trudno nie zgodzić się z przytoczonymi tu argumentami. Tym bardziej dziwi samozadowolenie Nowej Lewicy związane z wejściem w życie ustawy o wolnej Wigilii, do której decyzją PO została dorzucona dodatkowa niedziela handlowa w grudniu. Czy dodatkowe dociążenie i tak przeciążanych w tym okresie pracowników handlu, głównie kobiet, jest rzeczywiście takim powodem do dumy? Czy nie jest jednak przesadnie zgniłym kompromisem? W końcu to powołane przez ministrę z Nowej Lewicy gremium słusznie zwraca uwagę na antykobiecy wymiar liberalnej krucjaty przeciw niehandlowym niedzielom. Nawet jeśli przywoływane stanowisko nie dotyczyło tej konkretnej ustawy, to przecież użyte w nim argumenty również w jej wypadku znajdują zastosowanie.

Trudno uwierzyć, by ministra Dziemianowicz-Bąk nie znała tych argumentów. Nie zgadza się z nimi? To jakie przedstawia kontrargumenty? Tego się, niestety, nie dowiemy. Trudno również uwierzyć, by nie znali ich, choćby za sprawą przekazów medialnych, inni członkowie rządu, w tym premier. Czyżby los kobiet, pracownic handlu, ich zwyczajnie nie obchodził? Niestety, antykobiecy wymiar polityki obecnego rządu nie ogranicza się jedynie do kwestii handlowych niedziel.

 

To nie jest kraj dla kobiet w ciąży

Przedstawione niedawno plany Ministerstwa Zdrowia zakładające, by kobiety w Polsce powiatowej rodziły na SOR-ach, brzmią niczym bardzo ponury żart. Jeśli zestawimy je z pojawiającymi się informacjami o masowo likwidowanych w całym kraju porodówkach, to trudno nie czuć niepokoju. W sierpniu portal tvn24.pl podawał, że od początku 2024 roku do końca lipca 2025 roku zamknięto w Polsce co najmniej 19 porodówek. Nie jest to jednak koniec planów likwidacyjnych. Rząd planuje, by oddziały położniczo-ginekologiczne zostały zamknięte m.in. w szpitalach w województwach: łódzkim, wielkopolskim, podkarpackim i podlaskim – podaje „Dziennik Gazeta Prawna”.

Doprawdy brak słów, by skomentować taką politykę. Równocześnie mimo absolutnie katastrofalnej sytuacji premier wyklucza podniesienie składki zdrowotnej (co już dawno powinno nastąpić), a Ministerstwo Zdrowia wydaje lekką ręką 320 tys. zł na działania marketingowe w TVN-owskim programie „Top Model”. Oczywiście zapaść w służbie zdrowia dotyka nie tylko kobiet w ciąży, lecz także wszystkich chorych i ich rodziny. Jednak gdy zestawi się całą, wspieraną przez zaprzyjaźnione media, PR-ową narrację o rzekomo prokobiecym rządzie z rzeczywistością, to efekt jest szczególnie uderzający.

 

Co oznacza napis na koszulce?

Pisałem już na łamach naszego tygodnika, że polityka rozumiana jako zarządzanie to zawsze jakieś powiązanie narracji i substancji. O ile w przypadku substancji mówimy o kierunku, w który zwrócone jest państwo, o modelu „wyobrażonej wspólnoty”, który dana polityka chce budować, o tyle w przypadku narracji istotą jest pytanie o model komunikacji, narracje opowieści wspólnoty o sobie samej i konstytuujących ją wartościach. Epoka neoliberalna, postmodernistyczna działała na zasadzie: narracje dla ludu, substancja dla kapitału, co naturalnie powodowało, że narracja i substancja nie musiały i często też nie miały ze sobą, wiele wspólnego. Koalicja Obywatelska, podobnie jak wcześniej Platforma Obywatelska, jest politycznym i mentalnym dzieckiem tej epoki. Tak też rozumie uprawianie polityki. W tym sensie prowadzenie polityki, która w wielu kwestiach jest sprzeczna z obudowującą ją narracją, nie jest tu niczym nowym.

Pozostaje jednak pytanie o skalę tej sprzeczności. Zbyt duża może z czasem spowodować odpływ części rozczarowanych wyborców i wyborczyń. Tych, którzy uwierzyli w wyborcze hasła o prokobiecym rządzie. Dziś coraz częściej mogą dojść do wniosku, że napis „Piekło kobiet”, który niektórzy politycy obecnie rządzącej koalicji nosili w czasach opozycji na koszulkach, nie było hasłem wymierzonym w prawicę, lecz zapowiedzią polityki nowego rządu.

[Tytuł, niektóre śródtytuły i sekcja "Co musisz wiedzieć" pochodzą od redakcji]


 

POLECANE
Jelenia Góra: Nowe informacje w sprawie śmierci 11-letniej Danusi. Świadkiem 10-latek Wiadomości
Jelenia Góra: Nowe informacje w sprawie śmierci 11-letniej Danusi. Świadkiem 10-latek

Nowe ustalenia w sprawie zabójstwa 11-letniej Danusi w Jeleniej Górze rzucają światło na dramatyczne wydarzenia, do których doszło w pobliżu Szkoły Podstawowej nr 10. Świadkiem ataku był 10-letni uczeń tej samej placówki. To, co widział i zrobił tuż po zdarzeniu, może mieć kluczowe znaczenie dla postępowania.

Ustawa łańcuchowa. Sejm nie odrzucił weta prezydenta z ostatniej chwili
Ustawa "łańcuchowa". Sejm nie odrzucił weta prezydenta

W środowym głosowaniu Sejm nie uzyskał wystarczającej liczby głosów, aby odrzucić weto prezydenta Karola Nawrockiego w sprawie tzw. ustawy łańcuchowej.

Nie żyje znany naukowiec. Został zastrzelony z ostatniej chwili
Nie żyje znany naukowiec. Został zastrzelony

W miejscowości Brookline pod Bostonem znaleziono martwego prof. Nuno Loureiro z Massachusetts Institute of Technology – informują amerykańskie media.

GIOŚ wydał komunikat dla mieszkańców Kielc z ostatniej chwili
GIOŚ wydał komunikat dla mieszkańców Kielc

Główny Inspektorat Ochrony Środowiska wydał ostrzeżenie dla Kielc. W środę 17 grudnia prognozowane jest przekroczenie poziomu informowania dla pyłu zawieszonego PM10. Niekorzystna sytuacja może utrzymać się do czwartku, 18 grudnia, do godz. 24:00.

Sejm chce odrzucić weto prezydenta. Bogucki: Ustawa stygmatyzuje polską wieś z ostatniej chwili
Sejm chce odrzucić weto prezydenta. Bogucki: Ustawa stygmatyzuje polską wieś

Szef Kancelarii Prezydenta Zbigniew Bogucki oświadczył w środę w Sejmie, że tzw. ustawa łańcuchowa, którą zawetował prezydent Karol Nawrocki, w dużej mierze stygmatyzowała polską wieś.

Europarlament otwiera drogę do „turystyki aborcyjnej”. W grę wchodzą unijne fundusze z ostatniej chwili
Europarlament otwiera drogę do „turystyki aborcyjnej”. W grę wchodzą unijne fundusze

Parlament Europejski przyjął rezolucję popierającą obywatelską inicjatywę „My Voice, My Choice”, której celem jest zwiększenie dostępności aborcji w Unii Europejskiej. Kluczowym elementem dokumentu jest postulat uruchomienia mechanizmu „solidarności finansowej”, który mógłby umożliwić finansowanie aborcji z funduszy unijnych – także z pominięciem restrykcyjnych regulacji obowiązujących w części państw członkowskich.

Pilne doniesienia ws. właściciela TVN. Jest decyzja z ostatniej chwili
Pilne doniesienia ws. właściciela TVN. Jest decyzja

Rada dyrektorów Warner Bros. Discovery (WBD) jednogłośnie opowiedziała się w środę za podtrzymaniem rekomendacji dla akcjonariuszy w sprawie zaakceptowania oferty przejęcia części firmy przez Netflixa. Zdaniem rady konkurencyjna oferta Paramount Skydance jest niewystarczająca i bardziej ryzykowna.

Zabójstwo 11-latki w Jeleniej Górze. Są nowe informacje z ostatniej chwili
Zabójstwo 11-latki w Jeleniej Górze. Są nowe informacje

Sąd Rejonowy w Jeleniej Górze zastosował środek tymczasowy wobec 12-latki zatrzymanej w związku zabójstwem 11-letniej Danusi – poinformowała w środę po południu wiceprezes sądu Agnieszka Makowska.

Inflacja w Polsce. UE notuje deflację, u nas ceny nadal rosną Wiadomości
Inflacja w Polsce. UE notuje deflację, u nas ceny nadal rosną

Choć tempo wzrostu cen w Polsce zwalnia, krajowa inflacja pozostaje wyższa niż średnia unijna. Najnowsze dane Eurostatu pokazują, że w listopadzie w większości państw UE doszło do miesięcznej deflacji, podczas gdy w Polsce ceny nadal rosły. Jednocześnie struktura inflacji ujawnia skrajne różnice – od gwałtownych podwyżek cen żywności i używek po wyraźne spadki cen elektroniki.

Tyle wyniosą ceny prądu w 2026 r. Jest komunikat URE z ostatniej chwili
Tyle wyniosą ceny prądu w 2026 r. Jest komunikat URE

Urząd Regulacji Energetyki zatwierdził wysokość taryf na energię elektryczną na 2026 r.

REKLAMA

Rządy liberałów toczą wojnę przeciw kobietom

Toczona przez liberalny mainstream walka o niedziele handlowe zawsze była walką przeciwko kobietom. Jeśli dodamy do tego wprost wymierzoną w nie politykę Ministerstwa Zdrowia, to obraz jednego z najbardziej antykobiecych rządów w historii Polski rysuje nam się w całości.
Kobieta zasłaniająca dłońmi twarz
Kobieta zasłaniająca dłońmi twarz / Pixabay

Co musisz wiedzieć:

  • Spór o niedziele handlowe autor interpretuje jako konflikt klasowy i antykobiecy, bo liberalizacja uderza głównie w kobiety pracujące w handlu, pogłębiając ich przeciążenie pracą i obowiązkami opiekuńczymi.
  • Polityka zdrowotna rządu, zwłaszcza likwidacja porodówek i pomysły porodów na SOR-ach przy jednoczesnym braku realnych nakładów na ochronę zdrowia, jest przedstawiona jako szczególnie dotkliwa dla kobiet w ciąży.
  • Cały tekst stawia tezę o głębokiej sprzeczności między prokobiecą narracją obecnej władzy a realnymi decyzjami, które w praktyce pogarszają sytuację kobiet.

 

Piekło kobiet w uśmiechniętej Polsce

1 marca 2018 roku weszła w życie ustawa, która stopniowo wprowadziła znaczące ograniczenie handlu w niedziele. Sama zapowiedź ustawy przygotowanej przez NSZZ „Solidarność”, jej późniejsze procedowanie oraz wejście w życie wywołały niebywałą wręcz histerię w liberalnym mainstreamie. Według snutych z pełną powagą apokaliptycznych wizji wprowadzenie postulowanych przez Solidarność przepisów miało wywołać upadłość wielu punktów handlowych, a w konsekwencji spowodować gwałtowny wzrost bezrobocia. Wszystko to po raz kolejny okazało się opowieściami z mchu i paproci.

Jednak w całej tej medialnej dyskusji dla mnie uderzająca jest inna kwestia. Demokracja to ustrój czasu wolnego, który właśnie poprzez jego istnienie może się realizować w praktyce. To w czasie wolnym możemy budować, pielęgnować i pogłębiać więzy międzyludzkie oraz realizować wszelkie aspiracje społeczne. Tymczasem w Polsce często te same środowiska powtarzały, że „musimy pracować dłużej”, by gonić mityczny Zachód, jednocześnie narzekając na płytkie więzi społeczne i małą skłonność rodaków do angażowania się w sprawy wspólnoty. Według kolejnych raportów OECD Polacy są niezmiennie w czołówce najbardziej przepracowanych narodów w Europie. Trudno w takich warunkach nie tylko budować rzekomo pożądane przez liberałów „społeczeństwo obywatelskie”, ale w ogóle zdrowe społeczeństwo, które z samej swojej istoty powinno opierać się na więziach międzyludzkich.

Bez prawdziwego równouprawnienia

Czy liberałowie nie widzą tej sprzeczności? A może cała dyskusja o społecznym zaangażowaniu ma u nich od początku wymiar klasowy? Myśląc „społeczeństwo”, myślą o klientach sklepów czy galerii handlowych, nie zaś o pracujących tam ludziach. Szczerze mówiąc, obawiam się, że tak właśnie jest. Jednak poza dość oczywistym i wyraźnie widocznym wymiarem dyskryminacji klasowej jest także kwestia równie istotna, choć na pierwszy rzut oka nie aż tak widoczna. Jednym z ważnych punktów, na których obóz liberalny legitymizował swoją władzę, były głoszone przez niego hasła o równości i równouprawnieniu kobiet i mężczyzn. Tymczasem walka o niedziele handlowe to wręcz modelowy przykład wojny toczonej przeciw kobietom.

 

Kobiety pracujące w handlu nieistotne dla władzy

Bardzo dobrą analizę na temat antykobiecego wymiaru inicjatyw legislacyjnych dążących do liberalizacji przepisów ograniczających handel w niedzielę sporządziła w zeszłym roku powołana przez ministrę Agnieszkę Dziemianowicz-Bąk Rada do spraw Kobiet na Rynku Pracy. Ten działający przy ministerstwie organ konsultacyjno-doradczy, do którego zadań należą m.in. działania na rzecz poprawy sytuacji kobiet na rynku pracy, argumentując swój sprzeciw, zwrócił uwagę, że

„Zniesienie zakazu handlu w niedziele spowoduje jeszcze większe obciążenie kobiet, w tym matek, które w szczególności w rejonach wiejskich mają ograniczony dostęp do np. żłobków czy innych instytucji, które wspierałyby je w wychowywaniu dzieci. Handel wciąż należy do branż, w których liczebnie dominują kobiety: w III kwartale 2023 r. ich udział wynosił 53,1%... Najwięcej osób pracujących w handlu zajmuje stanowiska kasjerskie, a aż 77% osób na tych stanowiskach to kobiety. Spowoduje to jeszcze większe dysproporcje między kobietami i mężczyznami w obciążeniu obowiązkami zarówno zawodowymi, jak i społecznymi/rodzinnymi/opiekuńczymi, które również w większości wykonują kobiety. Placówki opieki nad dziećmi (żłobki, przedszkola, szkoły) nie oferują opieki w niedzielę, zatem kobiety będą ponosić dodatkowe koszty organizacji opieki nad dziećmi”.

Doprawdy trudno nie zgodzić się z przytoczonymi tu argumentami. Tym bardziej dziwi samozadowolenie Nowej Lewicy związane z wejściem w życie ustawy o wolnej Wigilii, do której decyzją PO została dorzucona dodatkowa niedziela handlowa w grudniu. Czy dodatkowe dociążenie i tak przeciążanych w tym okresie pracowników handlu, głównie kobiet, jest rzeczywiście takim powodem do dumy? Czy nie jest jednak przesadnie zgniłym kompromisem? W końcu to powołane przez ministrę z Nowej Lewicy gremium słusznie zwraca uwagę na antykobiecy wymiar liberalnej krucjaty przeciw niehandlowym niedzielom. Nawet jeśli przywoływane stanowisko nie dotyczyło tej konkretnej ustawy, to przecież użyte w nim argumenty również w jej wypadku znajdują zastosowanie.

Trudno uwierzyć, by ministra Dziemianowicz-Bąk nie znała tych argumentów. Nie zgadza się z nimi? To jakie przedstawia kontrargumenty? Tego się, niestety, nie dowiemy. Trudno również uwierzyć, by nie znali ich, choćby za sprawą przekazów medialnych, inni członkowie rządu, w tym premier. Czyżby los kobiet, pracownic handlu, ich zwyczajnie nie obchodził? Niestety, antykobiecy wymiar polityki obecnego rządu nie ogranicza się jedynie do kwestii handlowych niedziel.

 

To nie jest kraj dla kobiet w ciąży

Przedstawione niedawno plany Ministerstwa Zdrowia zakładające, by kobiety w Polsce powiatowej rodziły na SOR-ach, brzmią niczym bardzo ponury żart. Jeśli zestawimy je z pojawiającymi się informacjami o masowo likwidowanych w całym kraju porodówkach, to trudno nie czuć niepokoju. W sierpniu portal tvn24.pl podawał, że od początku 2024 roku do końca lipca 2025 roku zamknięto w Polsce co najmniej 19 porodówek. Nie jest to jednak koniec planów likwidacyjnych. Rząd planuje, by oddziały położniczo-ginekologiczne zostały zamknięte m.in. w szpitalach w województwach: łódzkim, wielkopolskim, podkarpackim i podlaskim – podaje „Dziennik Gazeta Prawna”.

Doprawdy brak słów, by skomentować taką politykę. Równocześnie mimo absolutnie katastrofalnej sytuacji premier wyklucza podniesienie składki zdrowotnej (co już dawno powinno nastąpić), a Ministerstwo Zdrowia wydaje lekką ręką 320 tys. zł na działania marketingowe w TVN-owskim programie „Top Model”. Oczywiście zapaść w służbie zdrowia dotyka nie tylko kobiet w ciąży, lecz także wszystkich chorych i ich rodziny. Jednak gdy zestawi się całą, wspieraną przez zaprzyjaźnione media, PR-ową narrację o rzekomo prokobiecym rządzie z rzeczywistością, to efekt jest szczególnie uderzający.

 

Co oznacza napis na koszulce?

Pisałem już na łamach naszego tygodnika, że polityka rozumiana jako zarządzanie to zawsze jakieś powiązanie narracji i substancji. O ile w przypadku substancji mówimy o kierunku, w który zwrócone jest państwo, o modelu „wyobrażonej wspólnoty”, który dana polityka chce budować, o tyle w przypadku narracji istotą jest pytanie o model komunikacji, narracje opowieści wspólnoty o sobie samej i konstytuujących ją wartościach. Epoka neoliberalna, postmodernistyczna działała na zasadzie: narracje dla ludu, substancja dla kapitału, co naturalnie powodowało, że narracja i substancja nie musiały i często też nie miały ze sobą, wiele wspólnego. Koalicja Obywatelska, podobnie jak wcześniej Platforma Obywatelska, jest politycznym i mentalnym dzieckiem tej epoki. Tak też rozumie uprawianie polityki. W tym sensie prowadzenie polityki, która w wielu kwestiach jest sprzeczna z obudowującą ją narracją, nie jest tu niczym nowym.

Pozostaje jednak pytanie o skalę tej sprzeczności. Zbyt duża może z czasem spowodować odpływ części rozczarowanych wyborców i wyborczyń. Tych, którzy uwierzyli w wyborcze hasła o prokobiecym rządzie. Dziś coraz częściej mogą dojść do wniosku, że napis „Piekło kobiet”, który niektórzy politycy obecnie rządzącej koalicji nosili w czasach opozycji na koszulkach, nie było hasłem wymierzonym w prawicę, lecz zapowiedzią polityki nowego rządu.

[Tytuł, niektóre śródtytuły i sekcja "Co musisz wiedzieć" pochodzą od redakcji]



 

Polecane