Zbigniew Sikorski: W branży spożywczej musimy zrobić krok, którego nikt za nas nie zrobi
Co musisz wiedzieć?
- 27 listopada prezydent RP podpisał ustawę o układach zbiorowych pracy i porozumieniach zbiorowych.
- Ustawa weszła w życie 13 grudnia 2025 r.
- „Ustawa to dopiero początek. W branży spożywczej musimy zrobić krok, którego nikt za nas nie zrobi” – pisze Zbigniew Sikorski, przewodniczący Rady Krajowego Sekretariatu Przemysłu Spożywczego i Rolnictwa NSZZ „Solidarność”.
Ustawa to dopiero początek
Podpisana przez prezydenta RP ustawa o układach zbiorowych i porozumieniach zbiorowych, która weszła w życie 13 grudnia 2025 r., to ważny krok – nie ma sensu tego umniejszać. Ale jednocześnie powiedzmy to uczciwie: sama ustawa niczego nie zmieni. „Game changerem” stanie się dopiero to, co zrobimy my jako Związek. Jeśli nie wykonamy pracy wewnątrz naszej organizacji, jeśli nie stworzymy realnej strategii rozwoju układów branżowych, to za kilka lat będziemy dokładnie w tym samym miejscu. Ustawa otwiera drzwi, ale to nie drzwi stanowią o trwałości konstrukcji.
A w branży spożywczej wyjątkowo potrzebujemy stabilnych fundamentów. Żyjemy w świecie, w którym bezpieczeństwo żywnościowe przestało być abstrakcją z dokumentów unijnych. Wystarczy spojrzeć na ostatnie lata: pandemia, wojna, napięcia handlowe, problemy z łańcuchami dostaw. Gwałtowne skoki cen energii czy zaburzenia logistyki pokazały, że kraj, który nie potrafi utrzymać silnego sektora produkcji i przetwórstwa żywności, szybko traci kontrolę nad całą gospodarką.
Polska mogłaby na tym zyskać. Mamy zasoby, tradycję, know-how, eksport na poziomie, którego jeszcze trzy dekady temu moglibyśmy tylko sobie życzyć. Ale jest jeden zasadniczy warunek: branża spożywcza musi być miejscem, w którym opłaca się pracować i w którym pracownicy mają realne poczucie stabilności i wpływu. Bez tego nie zatrzymamy ludzi, nie przyciągniemy specjalistów, a inwestycje nie będą miały wystarczającego oparcia.
Układy zbiorowe stały się filarem bezpieczeństwa żywnościowego
W tym kontekście układy zbiorowe przestają być „procedurą”. Stają się jednym z filarów bezpieczeństwa żywnościowego tak samo ważnym jak technologia, infrastruktura czy polityka handlowa państwa.
Z perspektywy branży spożywczej wyzwaniem jest również to, co dzieje się na poziomie międzynarodowym. Przykładowo: negocjacje umowy UE–Mercosur. Nie chodzi o to, by ją krytykować czy gloryfikować. Chodzi o realizm: konkurencja będzie rosła, a europejskie normy będą testowane w praktyce. Silne układy zbiorowe są jednym z niewielu narzędzi, które pozwalają europejskiemu sektorowi żywnościowemu wytrzymać presję globalnych rynków. To nie jest ideologia – to pragmatyzm, który świetnie rozumie EFFAT, europejska federacja z naszej branży. W wielu krajach Europy układy branżowe obejmują większość pracowników sektora. I nikt nie zadaje pytania, „czy warto je mieć”, bo odpowiedź znają wszyscy.
W tym kontekście warto spojrzeć jeszcze szerzej, na poziom, na którym zapada dziś coraz więcej realnych decyzji dotyczących branży spożywczej. Wielkie koncerny działają ponad granicami, optymalizują koszty w skali całych regionów i porównują standardy pracy między krajami. Jeśli związki zawodowe nie nauczą się odpowiadać na tym samym poziomie, presja globalnej konkurencji zawsze będzie rozgrywana przeciwko pracownikom. Dlatego w europejskim ruchu związkowym również poważnie powinniśmy zacząć traktować ponadgraniczne układy zbiorowe pracy (TCA) zawierane bezpośrednio z grupami kapitałowymi – jako sposób na zabezpieczenie standardów pracy w całym łańcuchu, a nie tylko w jednym kraju. Osobiście cieszy mnie, że EFFAT rozumie tę konieczność, czego daliśmy wyraz na ostatnim posiedzeniu komitetu wykonawczego federacji w listopadzie tego roku, przyjmując wytyczne do promowania i zawierania umów TCA.
A jak jest w Polsce?
Zbyt często udajemy, że nic się nie da. Że „rynek nie pozwoli”. Że „pracodawcy nie będą chcieli”. Ale przecież istotą układu zbiorowego jest to, że pracodawca podpisuje go nie dlatego, że ma kaprys, tylko dlatego, że ma partnera po drugiej stronie. I tu dochodzimy do sedna: NSZZ „Solidarność” musi mieć własny, wewnętrzny plan rozwoju branżowych układów zbiorowych. Nie na poziomie deklaracji, ale jako projekt organizacyjny z harmonogramem, priorytetami i wskazanymi miejscami pilotażowymi. Nie możemy czekać, aż ktoś zrobi to za nas. To my musimy przygotować kadry, szkolić działaczy, wspierać komisje zakładowe, wypracować standardy branżowe i zacząć budować układy tam, gdzie mamy realną siłę. Ustawa dała nam narzędzia, ale nie dała nam determinacji – tę musimy wygenerować sami.
Branża spożywcza jest strategiczna dla Polski. Jeśli tu zaczniemy budować silne układy zbiorowe, jeśli tu pokażemy, że potrafimy wykorzystać nowe przepisy, to inne sektory pójdą za nami. Jeśli nie – przepisy zostaną, ale rzeczywistość się nie zmieni. Dlatego mówię jasno: to jest ten moment. Niepowtarzalny. Trzeba wykonać krok, którego nikt za nas nie zrobi. Ustawa stworzyła możliwość, ale tylko my możemy nadać jej treść. I zrobimy to wyłącznie wtedy, gdy rozwój układów zbiorowych stanie się w Solidarności priorytetem, a nie dodatkiem. Bo bez układów nie będzie ani stabilnej branży spożywczej, ani bezpieczeństwa żywnościowego, ani realnej podmiotowości pracowników. A to wszystko, w obliczu świata, który zmienia się szybciej, niż byśmy chcieli, jest ważniejsze niż kiedykolwiek.
Zbigniew Sikorski, przewodniczący Rady Krajowego Sekretariatu Przemysłu Spożywczego i Rolnictwa NSZZ „Solidarność”.
- Komunikat Straży Granicznej. Pilne doniesienia z granicy
- Polska w pierwszej dwudziestce świata, miliony w nędzy. Druga strona gospodarczego sukcesu
- Ważny komunikat dla mieszkańców Krakowa
- Krakowskie sądy mają kłopot ze sprawą byłej pary prawników
- Spotkanie Nawrocki-Zełenski. Ujawniono najważniejsze tematy rozmów




