[Tylko u nas] O.S.T.R.: Ludzie mają dosyć „wielkiej polityki”. Nie interesuje mnie lewica czy prawica

– Widzisz, ludzie mają dosyć „wielkiej polityki”. Nie interesuje mnie lewica czy prawica i ich odcienie. Dlaczego mnie nie interesuje? Rządzą nami ludzie, którzy siedzieli przy Okrągłym Stole. To tak, jak wyszła afera kościelna i widzimy, jak Kościół jest zakłamany i jak ręka rękę myje. Tak samo jest w polityce. Oni spędzili ze sobą tyle czasu, że każdy na każdego ma takie haki, że ustalili sobie poziom, do którego mogą dochodzić we wzajemnym oczernianiu się w mediach, ale tej linii nie przekroczą, ponieważ wiedzą, że ruszy lawina oskarżeń, które nadawałyby się do zgłoszenia do prokuratury. Każdy na każdego ma haki. Dopóki polityka jest w rękach ludzi, którzy są wychowani w poprzednim systemie i kierują się układami stworzonymi przed 1989 rokiem, nie widzę szans dla osób z zewnątrz, żeby mogły uczciwie podejść do swojego wyzwania i próbować coś zmienić – mówi O.S.T.R., raper, autor tekstów, muzyk i producent, w rozmowie z Bartoszem Boruciakiem. 
 [Tylko u nas] O.S.T.R.: Ludzie mają dosyć „wielkiej polityki”. Nie interesuje mnie lewica czy prawica
/ Fot. Oskar Szramka
Rozmowa z popularnym artystą jest okładkowym tematem najnowszego numeru naszego tygodnika. Co jeszcze w tym numerze?

Czytaj więcej: Najnowszy numer "Tygodnika Solidarność ": O.S.T.R. - hip-hop jest smakiem wolności

Dlaczego dopiero teraz możemy przeczytać Twoją autobiografię? – pyta Bartosz Boruciak.
 

Nie jestem w stanie tobie tego powiedzieć. Pomysł narodził się w momencie, gdy po operacji lekarze powiedzieli mi, że nie będę miał szansy grać koncertów. Zacząłem pisać książkę z przeświadczeniem, że prawdopodobnie będzie to moje zajęcie w przyszłości, bo będę się musiał pożegnać z muzyką i nie będę mógł rapować. Po rekonstrukcji płuca musiałem uczyć się od początku rytmu oddychania, zwłaszcza wypowiadania dłuższych zdań


– odpowiada O.S.T.R. Przypomnijmy, że w trakcie koncertu w Bielsku-Białej artyście pękło prawe płuco. Na szczęście operacja rekonstrukcji organu się udała. Jak wygląda obecnie "życie po śmierci" rapera?
 

Zwrot o 180 stopni. Staram się dbać o zdrowie. Z większą uwagą dbam o rodzinę niż wcześniej. Muzyka zeszła na dalszy plan. Na pierwszym planie jest moja rodzina. Uporządkowałem swoje życie. Muzyka powstawała praktycznie codziennie u mnie w domu. Wstawałem, szedłem do studia i siedziałem w studiu do oporu. Potem padałem w studiu na podłodze. Urywał mi się film ze zmęczenia. Budziłem się o godzinie 12 i kontynuowałem pracę w studiu. Kiedyś w mojej muzyce nie było czasu na życie. Dzisiaj przede wszystkim żyję i doceniam, że mogę robić muzykę, ale rozsądnie dawkuję czas na jej tworzenie


– twierdzi. Zapytany czy „Brzydki, zły i szczery” może być dobrym początkiem do rozpoczęcia przygody z hip-hopem, odpowiada:
 

Nie zastanawiałem się nad tym. Robiłem to z pasji, tak jak wszystko w moim życiu. Nigdy nie byłem za dobrym uczniem. Edukacja nie była moją dobrą stroną. Lubiłem czytać te rzeczy, które mnie interesowały, a nie te, które musiałem. Uczyłem się mimowolnie przez zabawę. Hip-hop uczy i bawi (śmiech). Gdy pisałem autobiografię, nie myślałem o tym, czy może ona nieść ze sobą wartość dydaktyczną. Media obecnie rzuciły się na hip-hop. Zwłaszcza na jego komercyjną stronę, którą ja nazywam popem, a nie hip-hopem. Dzieciaki są osaczone tą kulturą. Dzisiaj nie jesteś w stanie wskazać palcem, kto jest hiphopowcem, to się wymieszało. Obecnie liczą się marki, a nie styl.


W rozmowie artysta poruszył także temat swojej edukacji muzycznej.
 

Zostałem skutecznie pozbawiony – przez moich kochanych rodziców – planu B. To nie ja wybrałem drogę: muzyka. Rodzice wybrali ją za mnie. Nie mówię tu o hip-hopie. Zostałem posłany do klasy skrzypiec do szkoły muzycznej. Jak dostałem pierwsze skrzypce, mając kilka lat, traktowałem je jako formę zabawy. Podobało mi się to w jakiś sposób. Z drugiej strony nienawidziłem grać, ponieważ zabierało mi to czas, który mógłbym spędzić na zabawie z kolegami, a jak masz 4-5 lat, to myślisz, żeby się bawić, a nie ćwiczyć 2 godziny dziennie na skrzypcach. Moi rodzice wybrali mi zawód, a później na zmianę było już za późno. Szkoła muzyczna jest szkołą zawodową. To tak, jak miałbyś się przenieść z takiej szkoły do liceum ogólnokształcącego, gdzie poziom nauczania fizyki, chemii czy biologii jest wyższy. Moja wiedza byłaby zbyt mała. Byłbym za głupi na takie liceum. Musiałbym nadgonić sporo materiału. Nie byłbym w stanie zdawać z klasy do klasy po przeniesieniu do innej szkoły. Gdy chodziłem do liceum w latach 90., to człowiek nie myślał o tym, co chce robić w przyszłości. Człowiek chciał się bawić, a hip-hop był zabawą. Wiedziałem, że chcę być raperem, ale nie myślałem o tym, że będzie to moja praca. Tak jak dziecko chce zostać strażakiem i nie zastanawia się, ile zarabia strażak. Ono widzi bohaterstwo, poświęcenie i odwagę


– opowiada O.S.T.R. Wspomina, że "psychicznie nie był predysponowany do grania muzyki klasycznej".
 

Zwłaszcza grania koncertów z muzyką klasyczną. Za każdym razem, gdy bierzesz się za utwór, to mierzysz się z milionami interpretacji tego utworu, które powstały wcześniej. Teraz musisz wnieść do utworu coś nowego, swoje DNA. Musisz to zrobić tak dyskretnie, żeby jednocześnie nie zakłócić formy przekazu, która utarła się przez wiele lat, oraz musisz zachwycić słuchaczy. Skrzypce są bardzo trudnym instrumentem, technika odgrywa tu bardzo dużą rolę. To jest chodzenie na bardzo cienkiej linie nad przepaścią. A na tej linie musisz zrobić trzy fikołki, gwiazdę i stanąć na jednej nodze. Granie na skrzypcach jest trudną sztuką, wymagającą wielu godzin pracy i wielkiego zaangażowania. Nie kochałem tego tak, żebym siedział 6 godzin dziennie z instrumentem, żeby przygotowywać się do konkursów. Na każdym moim występie byłem niedouczony i nieprzygotowany. Moja psychika dostawała po dupie. Podobno – to nie jest moje zdanie – na skrzypcach radziłem sobie całkiem dobrze. Jeździłem i wygrywałem jakieś konkursy. Na konkursach skrzypcowych, tak jak w innych dziedzinach życia, jest bardzo dużo polityki. Są faworyci profesorów, którzy siedzą w komisjach. Są faworyci publiczności i są genialne dzieciaki, do których nie ma podjazdu


– tłumaczy. Zapytany czy to prawda, że dzieciom aplikowane są leki uspokajające przed przeglądami artystycznymi, odpowiada:
 

Leki to jest pikuś. Kiedyś stosowałem inne środki. W akademii muzycznej przed egzaminami czy ważnym recitalem piłem dwie setki na rozluźnienie, żeby mi było wszystko obojętne. Leki uspokajające i dwie setki dawały ciekawe jazdy. Miałem kiedyś sytuację na recitalu, że zamknąłem bezwiednie oczy i wczułem się w muzykę, którą gram. Małymi krokami szedłem w stronę ściany po mojej lewej stronie. Jak skończyłem utwór, byłem 5 centymetrów od ściany. Ludzie – zamiast skupić się na tym, co grałem – patrzyli z zaciekawieniem, czy ja wejdę w tę ścianę czy nie


– opowiada. Skrytykował także obecny trend w rapie, w którym najważniejszy jest wizerunek i tzw. popisówa. 
 

Jest to wyraźne u młodego pokolenia, które nie ma nic więcej do zaoferowania poza ogranymi patentami typu autotune czy pokazywaniem swoich dóbr materialnych. Rozumiem, że jak jest się młodym, to chce się mieć wszystko i najlepiej naraz. Luksusowe auto i drogie ubrania nie smakują tak dobrze w wieku 60 lat, tylko wówczas, gdy masz lat 20. Jest to próżne zachowanie. W tym momencie muzyka cierpi na tym, że artyści skupiają się na promowaniu swojego wizerunku i profilów w mediach społecznościowych. Zanim nagrają płytę, już się zastanawiają, ile jej sprzedadzą, co zrobić, żeby ją sprzedać. Nie wkładają w to serca. To jest czysta kalkulacja, jak przy sprzedaży masła, oleju roślinnego czy tenisówek


– konkluduje raper. – Jakbym powiedział Ci 15 lat temu, że na Twoje koncerty będą przychodzić rodziny z dziećmi, jakbyś zareagował? – pyta Bartosz Boruciak. 
 

Na pewno bym w to nie uwierzył. Jak się zastanawiam, co mi się przydarzyło, to nie mogę w to uwierzyć. Jest to niewiarygodne i zbyt piękne, żeby było prawdziwe. Jest mi wstyd, że nie będę w stanie oddać tej miłości w muzyce, którą dają mi moi fani ze swoich serc. Powiem to jak Prosiaczek: mój mały rozumek nie ogarnia tego, co się stało. Jestem ostatnią osobą, która trybi, że jestem O.S.T.R. itd. To coś funkcjonuje poza mną. Nie śledzę swojej kariery. Nie interesują mnie zestawienia sprzedaży płyt. Mam na to wywalone. Dla mnie podstawową wartością muzyki jest to, że możesz w niej uczestniczyć, możesz dawać swoją część ludziom. To jest coś pięknego i to jest dla mnie najważniejsze. Przyrównałbym to do gry na Play Station. Masz w ręce pada i rozpoczynasz niesamowitą grę, gdzie ty decydujesz o tym, jak ona się potoczy, jaki świat będzie ona przedstawiała i w którym momencie się skończy.


Podczas rozmowy poruszono także temat polityki.
 

Widzisz, ludzie mają dosyć „wielkiej polityki”. Nie interesuje mnie lewica czy prawica i ich odcienie. Dlaczego mnie nie interesuje? Rządzą nami ludzie, którzy siedzieli przy Okrągłym Stole. To tak, jak wyszła afera kościelna i widzimy, jak Kościół jest zakłamany i jak ręka rękę myje. Tak samo jest w polityce. Oni spędzili ze sobą tyle czasu, że każdy na każdego ma takie haki, że ustalili sobie poziom, do którego mogą dochodzić we wzajemnym oczernianiu się w mediach, ale tej linii nie przekroczą, ponieważ wiedzą, że ruszy lawina oskarżeń, które nadawałyby się do zgłoszenia do prokuratury. Każdy na każdego ma haki. Dopóki polityka jest w rękach ludzi, którzy są wychowani w poprzednim systemie i kierują się układami stworzonymi przed 1989 rokiem, nie widzę szans dla osób z zewnątrz, żeby mogły uczciwie podejść do swojego wyzwania i próbować coś zmienić. Nie nadaję się do polityki


– opowiada O.S.T.R.

A w dalszej części tekstu m.in:

– O.S.T.R. Kazikiem polskiego rapu? – No nie. Kazik jest legendą. Kazikowi to ja mogę buty wiązać. Kazik miał olbrzymi wpływ na rzeczy, które rodziły się w głowach ludzi, na zaakceptowanie nowej rzeczywistości. Teksty Kazika były jak kazania...

Mogę się pochwalić, że przekonałem pana Czesława do hip-hopu – O.S.T.R. opowiada o poznaniu Czesława Niemena.

Jeżeli robisz coś z serca i jesteś osobą wrażliwą, to każda forma artyzmu jest nirwaną – czy tworzenie muzyki i tekstów jest dla rapera formą psychoterapii?

Czy w bogatej dyskografii O.S.T.R jest jakaś pozycja, którą by wyeliminował?



#REKLAMA_POZIOMA#

 

POLECANE
Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN jak kot Schrödingera tylko u nas
Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN jak kot Schrödingera

Trwająca debata na temat rzekomego „nie-istnienia” Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego przypomina słynny eksperyment myślowy austriackiego noblisty.

Imane Khelif - damski bokser tylko u nas
Imane Khelif - damski bokser

Imane Khelif, algierski bokser, który zdobył złoto w kategorii kobiet na Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu w 2024 roku, stał się symbolem chaosu, jaki ideologia gender wnosi do sportu. Teraz, po tym jak organizacja World Boxing ogłosiła obowiązkowe testy płci przed turniejem kobiet w Eindhoven (5–10 czerwca 2025), Khelif nagle wycofał się z zawodów. Ta decyzja tylko podsyciła debatę sprzed roku: jak to możliwe, że mężczyzna rywalizował z kobietami przez tak długi okres i to w profesjonalnym sporcie na najwyższym poziomie?

Prezydent elekt Karol Nawrocki spotkał się z szefem MON z ostatniej chwili
Prezydent elekt Karol Nawrocki spotkał się z szefem MON

W czwartek prezydent elekt Karol Nawrocki spotkał się z wicepremierem, szefem MON Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem - przekazał były szef sztabu Nawrockiego Paweł Szefernaker. "Spotkanie dotyczyło przyszłych relacji między zwierzchnikiem sił zbrojnych, a szefem MON" - powiedział polityk PiS.

Robert Bąkiewicz przekazał nam informacje o możliwym ataku na Sąd Najwyższy: Widzimy się o 7.30 tylko u nas
Robert Bąkiewicz przekazał nam informacje o możliwym ataku na Sąd Najwyższy: "Widzimy się o 7.30"

- Na naszych oczach może dojść do nielegalnego i bezprawnego przejęcia Sądu Najwyższego poprzez działania części sędziów Izby Pracy - mówi w rozmowie z Cezarym Krysztopą Robert Bąkiewicz.

Burza w Pałacu Buckingham. Książę William szykuje rewolucję? Wiadomości
Burza w Pałacu Buckingham. Książę William szykuje rewolucję?

W Pałacu Buckingham może dojść do dużych zmian, gdy książę William obejmie tron. Jak donoszą brytyjskie media, przyszły król nie planuje biernie kontynuować dotychczasowych tradycji, lecz chce „zrobić wszystko po swojemu”.

Burza w PE. Wniosek o wotum nieufności dla Ursuli von der Leyen z ostatniej chwili
Burza w PE. Wniosek o wotum nieufności dla Ursuli von der Leyen

Pierwszy raz w obecnym PE sojusz ugrupowań prawicowych porozumiała się co do wniosku nieufności dla Ursuli von der Leyen. Wniosek poparło 74 europarlamentarzystów z ECR - Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, ESN - Grupy Europy Suwerennych Narodów, zwłaszcza Alternatywy dla Niemiec oraz Patrioci dla Europy.

Szokująca agresja i wypadek na S3. Za kierownicą marszałek z PO Marcin Jabłoński [WIDEO] z ostatniej chwili
Szokująca agresja i wypadek na S3. Za kierownicą marszałek z PO Marcin Jabłoński [WIDEO]

Na trasie S3 w województwie lubuskim doszło do niebezpiecznego incydentu z udziałem prominentnego polityka Platformy Obywatelskiej. Kierowca Skody Superb, który spowodował kolizję swoim agresywnym zachowaniem, to marszałek województwa lubuskiego Marcin Jabłoński. Zdarzenie zostało nagrane, a sprawą zajmuje się sąd.

 Nie żyje zasłużona policjantka. Miała 49 lat Wiadomości
Nie żyje zasłużona policjantka. Miała 49 lat

Komenda Powiatowa Policji w Będzinie poinformowała o nagłej śmierci aspirant sztabowej Iwony Bajan. Funkcjonariuszka miała 49 lat i służyła w policji przez ponad 25 lat.

Ekspert po oświadczeniu 28 sędziów SN: To jawne wypowiedzenie posłuszeństwa Rzeczpospolitej tylko u nas
Ekspert po oświadczeniu 28 sędziów SN: To jawne wypowiedzenie posłuszeństwa Rzeczpospolitej

Polska znajduje się w historycznym momencie. To, czego jesteśmy świadkami, to więcej niż spór prawny – to bezprecedensowy atak na fundamenty Rzeczypospolitej, jej konstytucyjny ład i porządek Oświadczenia 28 sędziów Sądu Najwyższego i pisma pięciu byłych prezesów Trybunału Konstytucyjnego to nic innego jak jawne wypowiedzenie posłuszeństwa państwu polskiemu i złamanie sędziowskiej przysięgi.

Jakim to trzeba być dziadem?. Filip Chajzer opublikował emocjonalny wpis Wiadomości
"Jakim to trzeba być dziadem?". Filip Chajzer opublikował emocjonalny wpis

Filip Chajzer, znany dziennikarz i influencer, poinformował w mediach społecznościowych o kradzieży, do której miało dojść w jednym z jego lokali z kebabem w Krakowie. Chodzi o punkt KREUZBERG Kebap znajdujący się w okolicy Galerii Kazimierz.

REKLAMA

[Tylko u nas] O.S.T.R.: Ludzie mają dosyć „wielkiej polityki”. Nie interesuje mnie lewica czy prawica

– Widzisz, ludzie mają dosyć „wielkiej polityki”. Nie interesuje mnie lewica czy prawica i ich odcienie. Dlaczego mnie nie interesuje? Rządzą nami ludzie, którzy siedzieli przy Okrągłym Stole. To tak, jak wyszła afera kościelna i widzimy, jak Kościół jest zakłamany i jak ręka rękę myje. Tak samo jest w polityce. Oni spędzili ze sobą tyle czasu, że każdy na każdego ma takie haki, że ustalili sobie poziom, do którego mogą dochodzić we wzajemnym oczernianiu się w mediach, ale tej linii nie przekroczą, ponieważ wiedzą, że ruszy lawina oskarżeń, które nadawałyby się do zgłoszenia do prokuratury. Każdy na każdego ma haki. Dopóki polityka jest w rękach ludzi, którzy są wychowani w poprzednim systemie i kierują się układami stworzonymi przed 1989 rokiem, nie widzę szans dla osób z zewnątrz, żeby mogły uczciwie podejść do swojego wyzwania i próbować coś zmienić – mówi O.S.T.R., raper, autor tekstów, muzyk i producent, w rozmowie z Bartoszem Boruciakiem. 
 [Tylko u nas] O.S.T.R.: Ludzie mają dosyć „wielkiej polityki”. Nie interesuje mnie lewica czy prawica
/ Fot. Oskar Szramka
Rozmowa z popularnym artystą jest okładkowym tematem najnowszego numeru naszego tygodnika. Co jeszcze w tym numerze?

Czytaj więcej: Najnowszy numer "Tygodnika Solidarność ": O.S.T.R. - hip-hop jest smakiem wolności

Dlaczego dopiero teraz możemy przeczytać Twoją autobiografię? – pyta Bartosz Boruciak.
 

Nie jestem w stanie tobie tego powiedzieć. Pomysł narodził się w momencie, gdy po operacji lekarze powiedzieli mi, że nie będę miał szansy grać koncertów. Zacząłem pisać książkę z przeświadczeniem, że prawdopodobnie będzie to moje zajęcie w przyszłości, bo będę się musiał pożegnać z muzyką i nie będę mógł rapować. Po rekonstrukcji płuca musiałem uczyć się od początku rytmu oddychania, zwłaszcza wypowiadania dłuższych zdań


– odpowiada O.S.T.R. Przypomnijmy, że w trakcie koncertu w Bielsku-Białej artyście pękło prawe płuco. Na szczęście operacja rekonstrukcji organu się udała. Jak wygląda obecnie "życie po śmierci" rapera?
 

Zwrot o 180 stopni. Staram się dbać o zdrowie. Z większą uwagą dbam o rodzinę niż wcześniej. Muzyka zeszła na dalszy plan. Na pierwszym planie jest moja rodzina. Uporządkowałem swoje życie. Muzyka powstawała praktycznie codziennie u mnie w domu. Wstawałem, szedłem do studia i siedziałem w studiu do oporu. Potem padałem w studiu na podłodze. Urywał mi się film ze zmęczenia. Budziłem się o godzinie 12 i kontynuowałem pracę w studiu. Kiedyś w mojej muzyce nie było czasu na życie. Dzisiaj przede wszystkim żyję i doceniam, że mogę robić muzykę, ale rozsądnie dawkuję czas na jej tworzenie


– twierdzi. Zapytany czy „Brzydki, zły i szczery” może być dobrym początkiem do rozpoczęcia przygody z hip-hopem, odpowiada:
 

Nie zastanawiałem się nad tym. Robiłem to z pasji, tak jak wszystko w moim życiu. Nigdy nie byłem za dobrym uczniem. Edukacja nie była moją dobrą stroną. Lubiłem czytać te rzeczy, które mnie interesowały, a nie te, które musiałem. Uczyłem się mimowolnie przez zabawę. Hip-hop uczy i bawi (śmiech). Gdy pisałem autobiografię, nie myślałem o tym, czy może ona nieść ze sobą wartość dydaktyczną. Media obecnie rzuciły się na hip-hop. Zwłaszcza na jego komercyjną stronę, którą ja nazywam popem, a nie hip-hopem. Dzieciaki są osaczone tą kulturą. Dzisiaj nie jesteś w stanie wskazać palcem, kto jest hiphopowcem, to się wymieszało. Obecnie liczą się marki, a nie styl.


W rozmowie artysta poruszył także temat swojej edukacji muzycznej.
 

Zostałem skutecznie pozbawiony – przez moich kochanych rodziców – planu B. To nie ja wybrałem drogę: muzyka. Rodzice wybrali ją za mnie. Nie mówię tu o hip-hopie. Zostałem posłany do klasy skrzypiec do szkoły muzycznej. Jak dostałem pierwsze skrzypce, mając kilka lat, traktowałem je jako formę zabawy. Podobało mi się to w jakiś sposób. Z drugiej strony nienawidziłem grać, ponieważ zabierało mi to czas, który mógłbym spędzić na zabawie z kolegami, a jak masz 4-5 lat, to myślisz, żeby się bawić, a nie ćwiczyć 2 godziny dziennie na skrzypcach. Moi rodzice wybrali mi zawód, a później na zmianę było już za późno. Szkoła muzyczna jest szkołą zawodową. To tak, jak miałbyś się przenieść z takiej szkoły do liceum ogólnokształcącego, gdzie poziom nauczania fizyki, chemii czy biologii jest wyższy. Moja wiedza byłaby zbyt mała. Byłbym za głupi na takie liceum. Musiałbym nadgonić sporo materiału. Nie byłbym w stanie zdawać z klasy do klasy po przeniesieniu do innej szkoły. Gdy chodziłem do liceum w latach 90., to człowiek nie myślał o tym, co chce robić w przyszłości. Człowiek chciał się bawić, a hip-hop był zabawą. Wiedziałem, że chcę być raperem, ale nie myślałem o tym, że będzie to moja praca. Tak jak dziecko chce zostać strażakiem i nie zastanawia się, ile zarabia strażak. Ono widzi bohaterstwo, poświęcenie i odwagę


– opowiada O.S.T.R. Wspomina, że "psychicznie nie był predysponowany do grania muzyki klasycznej".
 

Zwłaszcza grania koncertów z muzyką klasyczną. Za każdym razem, gdy bierzesz się za utwór, to mierzysz się z milionami interpretacji tego utworu, które powstały wcześniej. Teraz musisz wnieść do utworu coś nowego, swoje DNA. Musisz to zrobić tak dyskretnie, żeby jednocześnie nie zakłócić formy przekazu, która utarła się przez wiele lat, oraz musisz zachwycić słuchaczy. Skrzypce są bardzo trudnym instrumentem, technika odgrywa tu bardzo dużą rolę. To jest chodzenie na bardzo cienkiej linie nad przepaścią. A na tej linie musisz zrobić trzy fikołki, gwiazdę i stanąć na jednej nodze. Granie na skrzypcach jest trudną sztuką, wymagającą wielu godzin pracy i wielkiego zaangażowania. Nie kochałem tego tak, żebym siedział 6 godzin dziennie z instrumentem, żeby przygotowywać się do konkursów. Na każdym moim występie byłem niedouczony i nieprzygotowany. Moja psychika dostawała po dupie. Podobno – to nie jest moje zdanie – na skrzypcach radziłem sobie całkiem dobrze. Jeździłem i wygrywałem jakieś konkursy. Na konkursach skrzypcowych, tak jak w innych dziedzinach życia, jest bardzo dużo polityki. Są faworyci profesorów, którzy siedzą w komisjach. Są faworyci publiczności i są genialne dzieciaki, do których nie ma podjazdu


– tłumaczy. Zapytany czy to prawda, że dzieciom aplikowane są leki uspokajające przed przeglądami artystycznymi, odpowiada:
 

Leki to jest pikuś. Kiedyś stosowałem inne środki. W akademii muzycznej przed egzaminami czy ważnym recitalem piłem dwie setki na rozluźnienie, żeby mi było wszystko obojętne. Leki uspokajające i dwie setki dawały ciekawe jazdy. Miałem kiedyś sytuację na recitalu, że zamknąłem bezwiednie oczy i wczułem się w muzykę, którą gram. Małymi krokami szedłem w stronę ściany po mojej lewej stronie. Jak skończyłem utwór, byłem 5 centymetrów od ściany. Ludzie – zamiast skupić się na tym, co grałem – patrzyli z zaciekawieniem, czy ja wejdę w tę ścianę czy nie


– opowiada. Skrytykował także obecny trend w rapie, w którym najważniejszy jest wizerunek i tzw. popisówa. 
 

Jest to wyraźne u młodego pokolenia, które nie ma nic więcej do zaoferowania poza ogranymi patentami typu autotune czy pokazywaniem swoich dóbr materialnych. Rozumiem, że jak jest się młodym, to chce się mieć wszystko i najlepiej naraz. Luksusowe auto i drogie ubrania nie smakują tak dobrze w wieku 60 lat, tylko wówczas, gdy masz lat 20. Jest to próżne zachowanie. W tym momencie muzyka cierpi na tym, że artyści skupiają się na promowaniu swojego wizerunku i profilów w mediach społecznościowych. Zanim nagrają płytę, już się zastanawiają, ile jej sprzedadzą, co zrobić, żeby ją sprzedać. Nie wkładają w to serca. To jest czysta kalkulacja, jak przy sprzedaży masła, oleju roślinnego czy tenisówek


– konkluduje raper. – Jakbym powiedział Ci 15 lat temu, że na Twoje koncerty będą przychodzić rodziny z dziećmi, jakbyś zareagował? – pyta Bartosz Boruciak. 
 

Na pewno bym w to nie uwierzył. Jak się zastanawiam, co mi się przydarzyło, to nie mogę w to uwierzyć. Jest to niewiarygodne i zbyt piękne, żeby było prawdziwe. Jest mi wstyd, że nie będę w stanie oddać tej miłości w muzyce, którą dają mi moi fani ze swoich serc. Powiem to jak Prosiaczek: mój mały rozumek nie ogarnia tego, co się stało. Jestem ostatnią osobą, która trybi, że jestem O.S.T.R. itd. To coś funkcjonuje poza mną. Nie śledzę swojej kariery. Nie interesują mnie zestawienia sprzedaży płyt. Mam na to wywalone. Dla mnie podstawową wartością muzyki jest to, że możesz w niej uczestniczyć, możesz dawać swoją część ludziom. To jest coś pięknego i to jest dla mnie najważniejsze. Przyrównałbym to do gry na Play Station. Masz w ręce pada i rozpoczynasz niesamowitą grę, gdzie ty decydujesz o tym, jak ona się potoczy, jaki świat będzie ona przedstawiała i w którym momencie się skończy.


Podczas rozmowy poruszono także temat polityki.
 

Widzisz, ludzie mają dosyć „wielkiej polityki”. Nie interesuje mnie lewica czy prawica i ich odcienie. Dlaczego mnie nie interesuje? Rządzą nami ludzie, którzy siedzieli przy Okrągłym Stole. To tak, jak wyszła afera kościelna i widzimy, jak Kościół jest zakłamany i jak ręka rękę myje. Tak samo jest w polityce. Oni spędzili ze sobą tyle czasu, że każdy na każdego ma takie haki, że ustalili sobie poziom, do którego mogą dochodzić we wzajemnym oczernianiu się w mediach, ale tej linii nie przekroczą, ponieważ wiedzą, że ruszy lawina oskarżeń, które nadawałyby się do zgłoszenia do prokuratury. Każdy na każdego ma haki. Dopóki polityka jest w rękach ludzi, którzy są wychowani w poprzednim systemie i kierują się układami stworzonymi przed 1989 rokiem, nie widzę szans dla osób z zewnątrz, żeby mogły uczciwie podejść do swojego wyzwania i próbować coś zmienić. Nie nadaję się do polityki


– opowiada O.S.T.R.

A w dalszej części tekstu m.in:

– O.S.T.R. Kazikiem polskiego rapu? – No nie. Kazik jest legendą. Kazikowi to ja mogę buty wiązać. Kazik miał olbrzymi wpływ na rzeczy, które rodziły się w głowach ludzi, na zaakceptowanie nowej rzeczywistości. Teksty Kazika były jak kazania...

Mogę się pochwalić, że przekonałem pana Czesława do hip-hopu – O.S.T.R. opowiada o poznaniu Czesława Niemena.

Jeżeli robisz coś z serca i jesteś osobą wrażliwą, to każda forma artyzmu jest nirwaną – czy tworzenie muzyki i tekstów jest dla rapera formą psychoterapii?

Czy w bogatej dyskografii O.S.T.R jest jakaś pozycja, którą by wyeliminował?



#REKLAMA_POZIOMA#


 

Polecane
Emerytury
Stażowe