[Tylko u nas] Za wolną Białoruś! Kim są Białorusini walczący z Putinem po stronie Ukrainy?

Giną na wojnie przeciwko Putinowi, narażają swoje życie na froncie ukraińskim, w rodzinnym kraju grozi im więzienie, represje i prześladowania. Kim są białoruscy ochotnicy, którzy walczą po stronie Ukrainy?
ŚP. Ilja Chrenow ps. „Litwin” [Tylko u nas] Za wolną Białoruś! Kim są Białorusini walczący z Putinem po stronie Ukrainy?
ŚP. Ilja Chrenow ps. „Litwin” / archiwum prywatne

Ilja Chrenow, ps. Litwin, białoruski ochotnik walczący z wojskami Putina w obronie Kijowa miał być jednym z naszych rozmówców. Do rozmowy nie doszło. „Litwin” poległ w bitwie w okolicach hotelu Villa San Marino, broniąc Kijowa przed rosyjskim najeźdźcą.

 

Przyjaciel. Brat krwi. Wojownik


„Kiedy rozpoczęła się bitwa, odparliśmy atak. Armia rosyjska początkowo była zdezorientowana i zaczęła działać chaotycznie. W tym czasie «Litwin» i ja działaliśmy razem, mimo że strzelał do nas rosyjski snajper, a przewaga sił rosyjskich była ogromna. Podczołgaliśmy się do dowódcy działa i kazaliśmy mu się wycofać. Potem «Litwin»  wybiegł na drogę i ostrzelał stanowisko Rosjan z granatnika RPG. Nie było to łatwe, ponieważ wymagało bardzo bliskiego podejścia do linii wroga. Byłem w budynku, kiedy doszło do eksplozji. Wiedziałem, że «Litwin»  jest gdzieś na ulicy. Potem wbiegł nasz dowódca i powiedział wszystkim, aby zeszli do bunkra. Kiedy było to już możliwe, opuściłem bunkier i zacząłem szukać «Litwina». Znalazłem leżącego przy wejściu, do którego dotarł strzał. Zdałem sobie sprawę, że nie żyje” – relacjonuje przyjaciel poległego Denis, ps. Wieloryb. „Co mogę powiedzieć o «Litwinie?» Przyjaciel. Brat. Brat krwi. Wojownik. Wesoły. Nieustraszony. Dusza naszego oddziału. Dla narodu białoruskiego musi być bohaterem!” – stwierdza „Wieloryb”.

Śp. Ilja Chrenow, ps. Litwin


On sam został w bitwie o Villę San Marino ranny w rękę. „Mam ranę odłamkową (dwa kawałki odłamków, jeden z nich został wyjęty). Dostałem, gdy nastąpiła eksplozja. Odwróciłem się i poczułem tylko, że coś mnie trafiło w dłoń. Nie wiem, co to było. W kieszeni miałem paszport, w który uderzył odłamek. Zabandażowałem się i trzymałem broń jedną ręką, kontrolowałem nasz sektor i pomagałem najlepiej, jak mogłem” – relacjonuje „Wieloryb”.

Denis, ps. Wieloryb


I zwraca się do swoich rodaków: „Jesteście Białorusinami. Jesteście Litwinami (zgodnie z historycznymi korzeniami – mieszkańcami Wielkiego Księstwa Litewskiego). Białorusini nie idą na wojnę razem z Rosją. Białorusini są odrębnym narodem, bratnim narodem Ukrainy. Są zobowiązani do konfrontacji rosyjskim reżimem imperialnym i do okazania ducha bojowego nie podczas walki przeciwko Ukrainie, ale przeciwko imperium rosyjskiemu”. 


„Ani przez sekundę nie żałowałem, że poszedłem się bić. Powiem więcej, jestem dumny ze wszystkich, którzy byli ze mną w tej walce. Daliśmy skuteczny odpór wrogowi, który przerastał nas liczebnie i miał wielokrotnie więcej sprzętu. Ale ludzie o tak silnej woli walki jak «Litwin» udowodnili, że nawet piechota bez sprzętu może zniszczyć każdy sprzęt, jeśli jest o co walczyć” – dodaje.

Dziura od odłamku w paszporcie Denisa, ps. Wieloryb. Widoczny herb Pogoni.


Jak relacjonuje w rozmowie z nami „Wieloryb”, obecnie Rosja naciera na kilku frontach – ze wchodu, na Kijów i z wielu innych obwodów. – Wojsko ukraińskie od czasów pierwszej inwazji w roku 2014 uzyskało olbrzymie doświadczenie, co pozwala na zatrzymanie główniej ofensywy. Ochotnicy zrzeszeni w Siłach Obrony Terytorialnej wspierają je. Sytuacja jest w zasadzie stabilna, choć wróg usiłuje podbić stolicę, aby demoralizować cały naród. Ale to się mu nie uda. Już w tym momencie ukraińska armia stale powstrzymuje natarcie wroga i przechodzi do kontrataku, wyzwalając kolejne miejscowości – tłumaczy żołnierz.

Śp. „Litwin” i jego przyjaciel „Wieloryb”.


Jak wskazuje w rozmowie z „Tygodnikiem Solidarność” Siarhiej Pelasa, białoruski dziennikarz pracujący w Polsce, białoruscy obywatele walczą w obronie Ukrainy przynajmniej od 2014 roku, czyli od momentu rozpoczęcia ukrytej agresji Kremla przeciwko temu państwu. – Zaangażowali się w rewolucję godności nazywaną Euromajdanem. Walczyli tam o uznanie faktu dokonania przez Ukrainę wyboru kierunku proeuropejskiego. Kiedy w odpowiedzi na te wydarzenia Rosja zaatakowała Ukrainę w Donbasie, część Białorusinów zgłosiła swój akces do ochotniczych formacji ukraińskich. Wojsko ukraińskie było wówczas w słabej kondycji, a zatem sytuację na froncie ratowały formacje ochotnicze składające się głównie z Ukraińców, ale także z Białorusinów, Gruzinów i przedstawicieli innych narodowości. Powstał wówczas rodzaj międzynarodowej koalicji w obronie Ukrainy – tłumaczy. 


– W ciągu kilku następnych lat wojsko ukraińskie rozbudowało się i wzmocniło, a formacje ochotnicze zostały albo wcielone do jednostek policyjnych czy wojskowych, albo rozwiązane. Część Białorusinów przeszła zatem do służby zawodowej, a część wróciła do cywila, pozostając jednak na Ukrainie. Sytuacja uspokoiła się na tyle, że na froncie nie byli już potrzebni ochotnicy. Kiedy na Białorusi odbyła się próba obalenia Łukaszenki po przegranych przez niego wyborach w 2020 roku, dziesiątki tysięcy Białorusinów znalazło się za granicą, na wygnaniu, m.in. na Ukrainie. Teraz, w chwili agresji Putina na ten kraj, dawni weterani wojny w Donbasie, ale także nowi ludzie, którzy pojawili się w Ukrainie po rewolucji na Białorusi, podjęli decyzję o tym, aby przeciwstawić się rosyjskiej agresji z bronią w ręku – wyjaśnia Pelasa. 


W rozmowie z nami wspomina poległego „Litwina”. – Był białoruskim patriotą. W walkę przeciwko Putinowi zaangażował się w 2015 roku, jeszcze jako dzieciak. Miał wówczas 19 czy 20 lat. Teraz, w czasie tego otwartego już ataku Rosji na Ukrainę, wrócił na front już jako doświadczony żołnierz. Kontaktowałem się z nim, odkąd zacząłem organizować pomoc dla walczących Białorusinów. To na jego konto przekazałem pierwszą zrzutkę środków na najpotrzebniejsze rzeczy. To drugi białoruski chłopak, który poległ w tej wojnie. Pierwszym z nich być śp. Aleś Czerkaszyn z Brześcia, który zginął latem 2015 roku. Był on nie tylko żołnierzem, ale także protestanckim kapelanem na froncie, bardem i autorem piosenek. Na YouTubie można posłuchać jego utworu pt. „Aleś Czerkaszyn: nie poddawaj się”. „Za wolność – wiem to na pewno – oddaję swoje życie” – brzmią ostatnie słowa napisanej przez niego piosenki. Niedługo potem zginął.

 

„Bronimy Kijowa od strony Białorusi”


Ilu białoruskich  żołnierzy walczy po stronie Ukrainy? – Tego nie wie chyba nikt poza służbami bezpieczeństwa – stwierdza Siarhiej Pelasa. – Jest to co najmniej kilkaset osób, które biorą udział w walkach w ramach obrony terytorialnej. Ta formacja powstała w Ukrainie niedawno i różni się ona nieco od polskiego WOT-u, jej działanie przypomina bardziej pospolite ruszenie niż ściśle zorganizowaną armię. Nie są to jednak zarazem partyzanci nieposiadający żadnej podmiotowości prawnej. Są zarejestrowani i odbywają szkolenia bojowe – wskazuje Pelasa. 


Reżim Łukaszenki jest sojusznikiem państwa będącego agresorem, toteż wszystkie ukraińskie granice zostały zamknięte dla obywateli tego państwa. – Prezydent Zełenski podpisał jednak decyzję o utworzeniu Międzynarodowego Legionu Obrony Terytorialnej, umożliwiając zagranicznym ochotnikom służbę w ukraińskiej armii. W ciągu kilku dni zgłosiło się kilka tysięcy osób. Dziś jest ich już ponad 20 tysięcy z 52 krajów. Ci ludzie nie są opłacani, walczą na swój koszt. Do tej właśnie formacji zgłaszają się między innymi Białorusini. Międzynarodowy Legion Obrony Terytorialnej nie stanowi osobnej grupy w armii. Tworzący go ludzie są raczej dołączani do już istniejących jednostek ukraińskiego wojska – tłumaczy dziennikarz.


W Polsce został niedawno otwarty punkt wsparcia dla ochotników białoruskich oferujący im pomoc w dostaniu się na Ukrainę i zapisaniu się tam do oddziałów walczących z Putinem. – Zbieramy tam także różne potrzebne ochotnikom przedmioty, takie jak ubrania, obuwie za kostkę, latarki, powerbanki, wyposażenie taktyczne, żywność wojskową etc. Ośrodek białoruski funkcjonuje w Warszawie przy ul. Krynicznej 6 w siedzibie Białoruskiego Domu otrzymanej od polskich władz. Naszym ochotnikom brakuje często wszystkiego, walczą w adidasach, a jest przecież zima. Ci ludzie uciekali przed reżimem Łukaszenki, zostawiając na Białorusi cały swój życiowy dorobek. Niektórzy z nich przedostawali się przez zieloną granicę między Białorusią a Ukrainą – wyjaśnia Pelasa.
Dziennikarz zwraca uwagę na paradoksalną sytuację: kiedy w głowie Łukaszenki waży się pytanie, czy wysłać wojska białoruskie na Ukrainę, białoruscy ochotnicy już tam walczą, tylko że ramię w ramię z Ukraińcami. – Jeden z nich powiedział mi ostatnio: „Najdziwniejsze jest w tym wszystkim to, że my  bronimy Kijowa od strony Białorusi”. Trzeba o tym wszystkim mówić, bo trwa niestety nagonka na Białorusinów. Nie wszyscy odróżniają białoruski naród od dyktatora. Łukaszenka nie ma dużego poparcia społecznego. Może liczyć jedynie na siły rządowe i na Putina – podkreśla nasz rozmówca.


Białorusinom walczącym po stronie Ukrainy, gdyby zdecydowali się wrócić do swojego kraju, grożą bardzo poważne konsekwencje – na pewno więzienie. – Pojawia się też pytanie, co się stanie, jeśli ci, którzy walczą na Ukrainie, dostaną się do niewoli? Czy będą potraktowani zgodnie z prawem międzynarodowym jako jeńcy wojenni? Te wszystkie kwestie są ważne, ale nie determinują one działania ochotników. Oni kierują się sercem i pragnieniem walki o wolność swojego narodu. Nie mogą tego teraz zrobić na terenie własnego kraju, więc walczą o wolną Białoruś, przeciwstawiając się Putinowi na froncie ukraińskim, mając nadzieję, że wygrana Ukrainy w tej wojnie będzie oznaczała szansę także dla Białorusi na prawdziwie niepodległe państwo. To symboliczne, że nasi ochotnicy walczą w ukraińskim umundurowaniu z białoruską Pogonią na ramionach – zauważa białoruski dziennikarz.


– Już w 2015 roku zrozumiałem, iż losy Ukrainy wpływają również na los mojej Białorusi, a w perspektywie – całej Europy, ponieważ przegląd historii wojen Federacji Rosyjskiej wskazuje na to, dokąd to wszystko zmierza. Historia ma czegoś uczyć, a więc imperium musi być powstrzymane już teraz. Reżim Putina jest zwierciadłem tego imperium, które nie ma nigdy dość – mówi w rozmowie z nami Denis, ps. Wieloryb. Pytany o to, czego potrzebuje, odpowiada: – Potrzeby? Dziwne pytanie. W zasadzie mam wszystko, co potrzeba, są tu moi towarzysze broni i bliscy mi ludzie. Chciałbym, aby ludzie bezpośrednio niezaangażowani w walkę także nas wspierali. Jeżeli chodzi o Białoruś – niech strajkują i protestują, destabilizując reżim Łukaszenki. To samo dotyczy Rosji – niech stoją na przeszkodzie reżimowi Putina – tego właśnie potrzebowałbym. A z potrzeb dotyczących zaopatrzenia to oczywiście zawsze potrzeba nam amunicji. Przydałyby się nam także kamizelki kuloodporne oraz hełmy – mówi. – Boisz się? – pytam. – Bałbym się żyć życiem pozbawionym sensu – odpowiada „Wieloryb”.


Agnieszka Żurek
 


 

POLECANE
Karol Nawrocki o sytuacji na granicy z Niemcami: Zwołam Radę Gabinetową Wiadomości
Karol Nawrocki o sytuacji na granicy z Niemcami: Zwołam Radę Gabinetową

Prezydent elekt Karol Nawrocki zapowiedział w poniedziałek, że po zaprzysiężeniu na prezydenta, czyli po 6 sierpnia, zwoła Radę Gabinetową w sprawie sytuacji na zachodniej granicy z Niemcami. Podkreślił, że będzie chciał poznać wszelkie dane statystyczne dot. nielegalnych migrantów.

Starcie Donalda Tuska z Samuelem Pereirą Wiadomości
Starcie Donalda Tuska z Samuelem Pereirą

Podczas poniedziałkowej konferencji prasowej doszło do starcia między Donaldem Tuskiem z Samuelem Pereirą. Dziennikarz wPolsce24 zapytał się szefa rządu na temat nagrań udostępnionych przez jego stację. Chodzi o taśmy z udziałem Romana Giertycha.

Pokojowe cuda Trumpa tylko u nas
Pokojowe cuda Trumpa

Nie wiemy, ilu ludziom ocalił życie w ostatnich tygodniach Donald Trump. Nie da się tego policzyć. Jednak jest pewne, że wielu mieszkańcom Afryki i Azji.

Nie dam się zastraszyć. Robert Bąkiewicz odpowiada Tuskowi ws. Ruchu Obrony Granic Wiadomości
"Nie dam się zastraszyć". Robert Bąkiewicz odpowiada Tuskowi ws. Ruchu Obrony Granic

Lider Ruchu Obrony Granic Robert Bąkiewicz zamieścił oświadczenie ws. wypowiedzi premiera Donalda Tuska na temat sytuacji na granicy z Niemcami.

Kto będzie w Kancelarii Prezydenta odpowiadał za sprawy międzynarodowe? Karol Nawrocki ujawnił nazwisko polityka
Kto będzie w Kancelarii Prezydenta odpowiadał za sprawy międzynarodowe? Karol Nawrocki ujawnił nazwisko

Prezydent elekt Karol Nawrocki w rozmowie na antenie Polsat News poinformował, kto w jego kancelarii będzie odpowiadał za sprawy międzynarodowe.

Jacek Sasin o sytuacji w PiS: Nie zmienia się zwycięskiego lidera polityka
Jacek Sasin o sytuacji w PiS: Nie zmienia się zwycięskiego lidera

– Nie zmienia się zwycięskiego lidera w czasie wyścigu wyborczego, a my jesteśmy na początku drogi – podkreślił Jacek Sasin, komentując kongres PiS oraz wybór Jarosława Kaczyńskiego na prezesa ugrupowania.

Teheran nie zrezygnuje ze wzbogacania uranu? Jest komunikat ambasadora Iranu Wiadomości
Teheran nie zrezygnuje ze wzbogacania uranu? Jest komunikat ambasadora Iranu

Ambasador Iranu przy ONZ Amir Said Irawani zadeklarował, że jego kraj "nigdy nie przestanie wzbogacać uranu". Dyplomata argumentował w wywiadzie dla amerykańskiej telewizji CBS, że Teheran ma do tego "niezbywalne prawo" jako państwo-strona traktatu o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej (NPT).

Andrzej Duda: Dziękuje wszystkim, którzy zaangażowali się w ochronę granicy Wiadomości
Andrzej Duda: Dziękuje wszystkim, którzy zaangażowali się w ochronę granicy

Prezydent Andrzej Duda podziękował wszystkim, którzy działają na granicy z Niemcami, m.in. tym osobom, które zaangażowały się w Ruch Obrony Granic.

Nowy komunikat Sądu Najwyższego. Tak wyglądała część protestów wyborczych Wiadomości
Nowy komunikat Sądu Najwyższego. Tak wyglądała część "protestów wyborczych"

Sąd Najwyższy opublikował dokumenty, którymi nie zajmie się w ramach protestów wyborczych. W komunikacie podkreśla, że otrzymał na przykład wydruki wiadomości mailowej od Romana Giertycha, w której znajdowała się instrukcja składania protestu wyborczego.

Kim był Tadeusz Duda? Sąsiedzi mordercy spod Limanowej przerywają milczenie z ostatniej chwili
Kim był Tadeusz Duda? Sąsiedzi mordercy spod Limanowej przerywają milczenie

Tadeusz Duda, 57-latek ze Starej Wsi pod Limanową, zabił swoją córkę i zięcia, a także ciężko ranił teściową. Choć dramatyczne wydarzenia rozegrały się w piątek 27 czerwca, z każdym dniem na jaw wychodzą kolejne szczegóły. Mieszkańcy Starej Wsi, Zalesia i Młyńczysk opowiadają o tym, kim był Duda i jak doszło do koszmaru, którym od kilku dni żyje cała Polska.

REKLAMA

[Tylko u nas] Za wolną Białoruś! Kim są Białorusini walczący z Putinem po stronie Ukrainy?

Giną na wojnie przeciwko Putinowi, narażają swoje życie na froncie ukraińskim, w rodzinnym kraju grozi im więzienie, represje i prześladowania. Kim są białoruscy ochotnicy, którzy walczą po stronie Ukrainy?
ŚP. Ilja Chrenow ps. „Litwin” [Tylko u nas] Za wolną Białoruś! Kim są Białorusini walczący z Putinem po stronie Ukrainy?
ŚP. Ilja Chrenow ps. „Litwin” / archiwum prywatne

Ilja Chrenow, ps. Litwin, białoruski ochotnik walczący z wojskami Putina w obronie Kijowa miał być jednym z naszych rozmówców. Do rozmowy nie doszło. „Litwin” poległ w bitwie w okolicach hotelu Villa San Marino, broniąc Kijowa przed rosyjskim najeźdźcą.

 

Przyjaciel. Brat krwi. Wojownik


„Kiedy rozpoczęła się bitwa, odparliśmy atak. Armia rosyjska początkowo była zdezorientowana i zaczęła działać chaotycznie. W tym czasie «Litwin» i ja działaliśmy razem, mimo że strzelał do nas rosyjski snajper, a przewaga sił rosyjskich była ogromna. Podczołgaliśmy się do dowódcy działa i kazaliśmy mu się wycofać. Potem «Litwin»  wybiegł na drogę i ostrzelał stanowisko Rosjan z granatnika RPG. Nie było to łatwe, ponieważ wymagało bardzo bliskiego podejścia do linii wroga. Byłem w budynku, kiedy doszło do eksplozji. Wiedziałem, że «Litwin»  jest gdzieś na ulicy. Potem wbiegł nasz dowódca i powiedział wszystkim, aby zeszli do bunkra. Kiedy było to już możliwe, opuściłem bunkier i zacząłem szukać «Litwina». Znalazłem leżącego przy wejściu, do którego dotarł strzał. Zdałem sobie sprawę, że nie żyje” – relacjonuje przyjaciel poległego Denis, ps. Wieloryb. „Co mogę powiedzieć o «Litwinie?» Przyjaciel. Brat. Brat krwi. Wojownik. Wesoły. Nieustraszony. Dusza naszego oddziału. Dla narodu białoruskiego musi być bohaterem!” – stwierdza „Wieloryb”.

Śp. Ilja Chrenow, ps. Litwin


On sam został w bitwie o Villę San Marino ranny w rękę. „Mam ranę odłamkową (dwa kawałki odłamków, jeden z nich został wyjęty). Dostałem, gdy nastąpiła eksplozja. Odwróciłem się i poczułem tylko, że coś mnie trafiło w dłoń. Nie wiem, co to było. W kieszeni miałem paszport, w który uderzył odłamek. Zabandażowałem się i trzymałem broń jedną ręką, kontrolowałem nasz sektor i pomagałem najlepiej, jak mogłem” – relacjonuje „Wieloryb”.

Denis, ps. Wieloryb


I zwraca się do swoich rodaków: „Jesteście Białorusinami. Jesteście Litwinami (zgodnie z historycznymi korzeniami – mieszkańcami Wielkiego Księstwa Litewskiego). Białorusini nie idą na wojnę razem z Rosją. Białorusini są odrębnym narodem, bratnim narodem Ukrainy. Są zobowiązani do konfrontacji rosyjskim reżimem imperialnym i do okazania ducha bojowego nie podczas walki przeciwko Ukrainie, ale przeciwko imperium rosyjskiemu”. 


„Ani przez sekundę nie żałowałem, że poszedłem się bić. Powiem więcej, jestem dumny ze wszystkich, którzy byli ze mną w tej walce. Daliśmy skuteczny odpór wrogowi, który przerastał nas liczebnie i miał wielokrotnie więcej sprzętu. Ale ludzie o tak silnej woli walki jak «Litwin» udowodnili, że nawet piechota bez sprzętu może zniszczyć każdy sprzęt, jeśli jest o co walczyć” – dodaje.

Dziura od odłamku w paszporcie Denisa, ps. Wieloryb. Widoczny herb Pogoni.


Jak relacjonuje w rozmowie z nami „Wieloryb”, obecnie Rosja naciera na kilku frontach – ze wchodu, na Kijów i z wielu innych obwodów. – Wojsko ukraińskie od czasów pierwszej inwazji w roku 2014 uzyskało olbrzymie doświadczenie, co pozwala na zatrzymanie główniej ofensywy. Ochotnicy zrzeszeni w Siłach Obrony Terytorialnej wspierają je. Sytuacja jest w zasadzie stabilna, choć wróg usiłuje podbić stolicę, aby demoralizować cały naród. Ale to się mu nie uda. Już w tym momencie ukraińska armia stale powstrzymuje natarcie wroga i przechodzi do kontrataku, wyzwalając kolejne miejscowości – tłumaczy żołnierz.

Śp. „Litwin” i jego przyjaciel „Wieloryb”.


Jak wskazuje w rozmowie z „Tygodnikiem Solidarność” Siarhiej Pelasa, białoruski dziennikarz pracujący w Polsce, białoruscy obywatele walczą w obronie Ukrainy przynajmniej od 2014 roku, czyli od momentu rozpoczęcia ukrytej agresji Kremla przeciwko temu państwu. – Zaangażowali się w rewolucję godności nazywaną Euromajdanem. Walczyli tam o uznanie faktu dokonania przez Ukrainę wyboru kierunku proeuropejskiego. Kiedy w odpowiedzi na te wydarzenia Rosja zaatakowała Ukrainę w Donbasie, część Białorusinów zgłosiła swój akces do ochotniczych formacji ukraińskich. Wojsko ukraińskie było wówczas w słabej kondycji, a zatem sytuację na froncie ratowały formacje ochotnicze składające się głównie z Ukraińców, ale także z Białorusinów, Gruzinów i przedstawicieli innych narodowości. Powstał wówczas rodzaj międzynarodowej koalicji w obronie Ukrainy – tłumaczy. 


– W ciągu kilku następnych lat wojsko ukraińskie rozbudowało się i wzmocniło, a formacje ochotnicze zostały albo wcielone do jednostek policyjnych czy wojskowych, albo rozwiązane. Część Białorusinów przeszła zatem do służby zawodowej, a część wróciła do cywila, pozostając jednak na Ukrainie. Sytuacja uspokoiła się na tyle, że na froncie nie byli już potrzebni ochotnicy. Kiedy na Białorusi odbyła się próba obalenia Łukaszenki po przegranych przez niego wyborach w 2020 roku, dziesiątki tysięcy Białorusinów znalazło się za granicą, na wygnaniu, m.in. na Ukrainie. Teraz, w chwili agresji Putina na ten kraj, dawni weterani wojny w Donbasie, ale także nowi ludzie, którzy pojawili się w Ukrainie po rewolucji na Białorusi, podjęli decyzję o tym, aby przeciwstawić się rosyjskiej agresji z bronią w ręku – wyjaśnia Pelasa. 


W rozmowie z nami wspomina poległego „Litwina”. – Był białoruskim patriotą. W walkę przeciwko Putinowi zaangażował się w 2015 roku, jeszcze jako dzieciak. Miał wówczas 19 czy 20 lat. Teraz, w czasie tego otwartego już ataku Rosji na Ukrainę, wrócił na front już jako doświadczony żołnierz. Kontaktowałem się z nim, odkąd zacząłem organizować pomoc dla walczących Białorusinów. To na jego konto przekazałem pierwszą zrzutkę środków na najpotrzebniejsze rzeczy. To drugi białoruski chłopak, który poległ w tej wojnie. Pierwszym z nich być śp. Aleś Czerkaszyn z Brześcia, który zginął latem 2015 roku. Był on nie tylko żołnierzem, ale także protestanckim kapelanem na froncie, bardem i autorem piosenek. Na YouTubie można posłuchać jego utworu pt. „Aleś Czerkaszyn: nie poddawaj się”. „Za wolność – wiem to na pewno – oddaję swoje życie” – brzmią ostatnie słowa napisanej przez niego piosenki. Niedługo potem zginął.

 

„Bronimy Kijowa od strony Białorusi”


Ilu białoruskich  żołnierzy walczy po stronie Ukrainy? – Tego nie wie chyba nikt poza służbami bezpieczeństwa – stwierdza Siarhiej Pelasa. – Jest to co najmniej kilkaset osób, które biorą udział w walkach w ramach obrony terytorialnej. Ta formacja powstała w Ukrainie niedawno i różni się ona nieco od polskiego WOT-u, jej działanie przypomina bardziej pospolite ruszenie niż ściśle zorganizowaną armię. Nie są to jednak zarazem partyzanci nieposiadający żadnej podmiotowości prawnej. Są zarejestrowani i odbywają szkolenia bojowe – wskazuje Pelasa. 


Reżim Łukaszenki jest sojusznikiem państwa będącego agresorem, toteż wszystkie ukraińskie granice zostały zamknięte dla obywateli tego państwa. – Prezydent Zełenski podpisał jednak decyzję o utworzeniu Międzynarodowego Legionu Obrony Terytorialnej, umożliwiając zagranicznym ochotnikom służbę w ukraińskiej armii. W ciągu kilku dni zgłosiło się kilka tysięcy osób. Dziś jest ich już ponad 20 tysięcy z 52 krajów. Ci ludzie nie są opłacani, walczą na swój koszt. Do tej właśnie formacji zgłaszają się między innymi Białorusini. Międzynarodowy Legion Obrony Terytorialnej nie stanowi osobnej grupy w armii. Tworzący go ludzie są raczej dołączani do już istniejących jednostek ukraińskiego wojska – tłumaczy dziennikarz.


W Polsce został niedawno otwarty punkt wsparcia dla ochotników białoruskich oferujący im pomoc w dostaniu się na Ukrainę i zapisaniu się tam do oddziałów walczących z Putinem. – Zbieramy tam także różne potrzebne ochotnikom przedmioty, takie jak ubrania, obuwie za kostkę, latarki, powerbanki, wyposażenie taktyczne, żywność wojskową etc. Ośrodek białoruski funkcjonuje w Warszawie przy ul. Krynicznej 6 w siedzibie Białoruskiego Domu otrzymanej od polskich władz. Naszym ochotnikom brakuje często wszystkiego, walczą w adidasach, a jest przecież zima. Ci ludzie uciekali przed reżimem Łukaszenki, zostawiając na Białorusi cały swój życiowy dorobek. Niektórzy z nich przedostawali się przez zieloną granicę między Białorusią a Ukrainą – wyjaśnia Pelasa.
Dziennikarz zwraca uwagę na paradoksalną sytuację: kiedy w głowie Łukaszenki waży się pytanie, czy wysłać wojska białoruskie na Ukrainę, białoruscy ochotnicy już tam walczą, tylko że ramię w ramię z Ukraińcami. – Jeden z nich powiedział mi ostatnio: „Najdziwniejsze jest w tym wszystkim to, że my  bronimy Kijowa od strony Białorusi”. Trzeba o tym wszystkim mówić, bo trwa niestety nagonka na Białorusinów. Nie wszyscy odróżniają białoruski naród od dyktatora. Łukaszenka nie ma dużego poparcia społecznego. Może liczyć jedynie na siły rządowe i na Putina – podkreśla nasz rozmówca.


Białorusinom walczącym po stronie Ukrainy, gdyby zdecydowali się wrócić do swojego kraju, grożą bardzo poważne konsekwencje – na pewno więzienie. – Pojawia się też pytanie, co się stanie, jeśli ci, którzy walczą na Ukrainie, dostaną się do niewoli? Czy będą potraktowani zgodnie z prawem międzynarodowym jako jeńcy wojenni? Te wszystkie kwestie są ważne, ale nie determinują one działania ochotników. Oni kierują się sercem i pragnieniem walki o wolność swojego narodu. Nie mogą tego teraz zrobić na terenie własnego kraju, więc walczą o wolną Białoruś, przeciwstawiając się Putinowi na froncie ukraińskim, mając nadzieję, że wygrana Ukrainy w tej wojnie będzie oznaczała szansę także dla Białorusi na prawdziwie niepodległe państwo. To symboliczne, że nasi ochotnicy walczą w ukraińskim umundurowaniu z białoruską Pogonią na ramionach – zauważa białoruski dziennikarz.


– Już w 2015 roku zrozumiałem, iż losy Ukrainy wpływają również na los mojej Białorusi, a w perspektywie – całej Europy, ponieważ przegląd historii wojen Federacji Rosyjskiej wskazuje na to, dokąd to wszystko zmierza. Historia ma czegoś uczyć, a więc imperium musi być powstrzymane już teraz. Reżim Putina jest zwierciadłem tego imperium, które nie ma nigdy dość – mówi w rozmowie z nami Denis, ps. Wieloryb. Pytany o to, czego potrzebuje, odpowiada: – Potrzeby? Dziwne pytanie. W zasadzie mam wszystko, co potrzeba, są tu moi towarzysze broni i bliscy mi ludzie. Chciałbym, aby ludzie bezpośrednio niezaangażowani w walkę także nas wspierali. Jeżeli chodzi o Białoruś – niech strajkują i protestują, destabilizując reżim Łukaszenki. To samo dotyczy Rosji – niech stoją na przeszkodzie reżimowi Putina – tego właśnie potrzebowałbym. A z potrzeb dotyczących zaopatrzenia to oczywiście zawsze potrzeba nam amunicji. Przydałyby się nam także kamizelki kuloodporne oraz hełmy – mówi. – Boisz się? – pytam. – Bałbym się żyć życiem pozbawionym sensu – odpowiada „Wieloryb”.


Agnieszka Żurek
 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe