"The Times": Szwecja i Finlandia są gotowe by przystąpić do NATO. Jest reakcja rzecznika Kremla

„The Times” poinformował w poniedziałek, że dwa europejskie państwa: Szwecja i Finlandia, są gotowe, by przystąpić do NATO już latem bieżącego roku.
Według brytyjskiego dziennika przedstawiciele USA informowali, że temat potencjalnego członkostwa w NATO obu krajów skandynawskich był „tematem rozmów i wielu sesji” podczas spotkań szefów MSZ krajów NATO, w których uczestniczyli też delegaci Finlandii i Szwecji.
Rosja nie pozostała głucha na te wiadomości.
Wielokrotnie mówiliśmy, że Sojusz pozostaje narzędziem nastawionym na konfrontację, a jego dalsza ekspansja nie przyniesie stabilności na kontynencie europejskim
– ocenił rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow.
Spośród państw UE tylko Irlandia, Austria, Cypr, Szwecja i Finlandia nie należą do NATO. Najmłodszym członkiem organizacji jest Macedonia Północna, która podpisała pakt w 2020 r.
Atak na Ukrainę wzmocni NATO?
„The Times” informuje, że w czerwcu wniosek o członkostwo w strukturach NATO ma złożyć Finlandia, a zaraz po niej Szwecja. Jako przyczynę zmiany dotychczasowego stanowiska państw wobec NATO jest podawana agresja rosyjska na Ukrainę, która trwa już od 24 lutego i jest w Europie pierwszym konfliktem zbrojnym na taką skalę od czasu zakończenia wojen na terenie byłej Jugosławii.
Jako swoje cele Moskwa podaje przede wszystkim uznanie przez Kijów aneksji Krymu i niepodległości dwóch separatystycznych republik w Donbasie: Donieckiej i Ługańskiej. Mówi też o „demilitaryzacji” i „denazyfikacji” Ukrainy.
Prezydent Rosji Władimir Putin zdecydowanie postawił sobie za cel demilitaryzację i denazyfikację Ukrainy. Tych skomplikowanych zadań nie da się wykonać w ciągu jednej nocy. I nie będą one rozwiązywane wyłącznie na polu walki. Najważniejszym celem jest zmiana krwawej i pełnej fałszywych mitów świadomości części dzisiejszych Ukraińców. Celem jest pokój dla przyszłych pokoleń samych Ukraińców i możliwość zbudowania wreszcie otwartej Eurazji - od Lizbony po Władywostok
– pisał na Telegramie były prezydent FR Dmitrij Miedwiediew.
O celach Rosji w obecnym konflikcie szeroko wypowiadał się też rosyjski analityk i propagandysta Kremla Timofiej Siergiejcew. Mówił, że "denazyfikacji" Ukrainy nie da się przeprowadzić na kompromisowej zasadzie "NATO - nie, UE - tak", ponieważ Zachód jest "twórcą, źródłem i sponsorem ukraińskiego nazizmu". Siergiejcew twierdzi, że "ukranazizm niesie nie mniejsze, ale większe zagrożenie dla świata i Rosji niż niemiecki nazizm w wersji hitlerowskiej".
Zobacz też: Jarosław Kaczyński: Wielkie miasta w Polsce mogą być przedmiotem ataku
Zobacz też: Rosja. Bellingcat: „Kłopoty szefa FSB i 150 oficerów na skutek klęski na Ukrainie”
Siergiejcew postuluje "denazyfikację" prowadzoną przez specjalnie przeszkolone kadry wspierane przez Federację Rosyjską militarnie jak i organizacyjnie. Ta operacja ma być "nieuchronnie także deukrainizacją" - czyli likwidacją "etnicznego składnika samoidentyfikacji ludności na terenach historycznej Małej Rusi i Noworosji". Jego zdaniem "sztuczny etnocentryzm nie pozostał bez właściciela" po upadku ZSRS i "przeszedł pod władzę innego supermocarstwa - supermocarstwa zachodniego".