Rodzina daje nam siłę - żyjmy jak Ulmowie

Historia rodziny Ulmów jak w soczewce pokazuje nam, czym jest miłość, poświęcenie, odpowiedzialność i człowieczeństwo. Pokazuje również wartości, którymi niemal każdy z nas chce budować swoje życie. Jednak czy w chwili próby pozostalibyśmy im wierni? Skąd czerpać tak niezwykłą siłę ducha i niezłomność? Odpowiedź brzmi: z rodziny.
Rodzina Ulmów po chrzcinach jednego z dzieci (lato 1941) Rodzina daje nam siłę - żyjmy jak Ulmowie
Rodzina Ulmów po chrzcinach jednego z dzieci (lato 1941) / fot. arch. Mateusza Szpytmy

Józef i Wiktoria Ulmowie wraz ze swoimi dziećmi powoli przebijają się do świadomości naszego społeczeństwa jako postaci tragiczne, a zarazem heroiczne. Ulmowie wobec nieludzkiego terroru dokonali nadludzkiego poświęcenia. Widzimy w nich bohaterów, a przecież byli tacy sami jak my. To właśnie dlatego musimy ich bliżej poznać, by odkryć nas samych oraz to, co w nas drzemie.

 

Ulmowie - zwykła rodzina

Józef Ulma urodził się 2 marca 1900 roku w Markowej, małej wsi nieopodal Rzeszowa, kiedyś leżącej w województwie lwowskim, dziś w podkarpackim. Ukończył zwykłą szkołę rolniczą i miał kawałek swojej ziemi. Na tamte czasy czyniło go to człowiekiem ze wszech miar zwykłym, normalnym. Był za to naprawdę łebski i przedsiębiorczy. W dorosłym życiu zajmował się – co naturalne – uprawą roli, ale też jako jeden z pierwszych w najbliższej okolicy zaczął uprawiać sad z drzewami owocowymi. Lubił próbować nowych rzeczy i eksperymentować, dlatego parał się też hodowlą pszczół w swoich pasiekach, a także… jedwabników! Dużo czytał, by poszerzać swoje horyzonty, a także zdobywać praktyczną wiedzę przydatną w codziennym życiu. Kiedy w jego ręce wpadła książka o wykorzystaniu energii wytwarzanej przez wiatr, sam zbudował obok swojej chaty wiatrak, który stał się przydomową elektrownią wiatrową. Tym samym jego rodzina jako pierwsza w wiosce miała prąd. Zafascynowany fotografią, która na tamte czasy była światową nowinką, sam złożył aparat fotograficzny. Robienie zdjęć stało się jego pasją i dzięki temu życie rodziny Ulmów jest tak dobrze i bogato udokumentowane. Do dziś zachowało się ponad 1000 zdjęć, które pokazują nam codziennie życie Józefa, Wiktorii oraz sześciorga ich dzieci.

 

Wiktora Ulma - matka Polka

Wiktorię (z domu Niemczak) poślubił w 1935 roku. Wielu komentatorów badających dzieje rodziny Ulmów zwraca uwagę na jej oczy, w których widzą ciepło i dobro. Bo taka też była młoda dziewczyna zakochana w zaradnym Józefie. Młodsza o 12 lat od swojego męża Wiktoria urodziła szóstkę dzieci, a siódme nosiła pod sercem. To ona była panią domu, dbała i wychowywała dzieci, prowadziła gospodarstwo domowe i przydomowy ogródek. Współcześnie domową pracę matki wychowującą poniżej trójki dzieci wycenia się na przeszło 5800 zł. Ile warta była praca Wiktorii, która pod swoimi matczynymi skrzydłami miała sześcioro dzieci? Czyja praca była ważniejsza? Józefa czy Wiktorii? Żadnego z nich z osobna – stanowili jedność i uzupełniali się w swoich codziennych obowiązkach. Józef nie mógłby uprawiać roli i realizować swoich nowatorskich pomysłów, gdyby nie opiekuńcza rola Wiktorii. Z kolei ona nie mogłaby wychowywać dzieci, gdyby Józef nie zapewnił im dachu nad głową, jedzenia i pieniędzy. Wspólnie pracowali na to, co najważniejsze: na dzieci. Ileż szczęścia musiało być w ich chacie przy szóstce radosnych szkrabów bawiących się razem. Z kolei ile musiało być też nerwów i zniecierpliwienia, gdy dzieci dokazywały, a ile zmęczenia, gdy chorowały i wymagały szczególnej opieki oraz atencji. Ten, kto ma dziecko, wie, ile ciepła w sercu budzi śmiech małej pociechy, a co dopiero szóstki! Z drugiej strony każdy rodzic wie, ile zmęczenia niesie ze sobą całonocna opieka nad niemowlakiem… a tu była jeszcze pozostała piątka do okiełznania.

Ulmowie dawali radę, bo byli rodziną, tą podstawową jednostką społeczną, której członkowie wzajemnie się wspierają i nie zostawiają w potrzebie. Mieli swoich najbliższych z rodzinnych domów: rodziców, braci, siostry, którzy mogli pomóc w wychowaniu dzieci i na gospodarce.

Dzięki tym więziom i małej wspólnocie, która stoi u podstaw każdego zdrowego społeczeństwa, byli w stanie założyć tak liczną rodzinę, która dziś dla wielu ludzi młodego pokolenia jest czymś niewyobrażalnym.

 

Instytucja rodziny kiedyś i dziś

Dziś dla wielu młodych par decyzja o założeniu rodziny jest sprawą niemal życia i śmierci. Wygnani ze swoich małych miejscowości i wiosek przez bezrobocie i brak perspektyw zostają odcięci od codziennego kontaktu ze swoim domem rodzinnym, rodzicami i rodzeństwem. Ściśnięci w kilku dużych miastach w Polsce, żyjący w wynajmowanych mieszkaniach, w ciągłym pędzie uważają, że nie mają odpowiednich warunków, które chcieliby zapewnić swojemu potomstwu. Skupieni na pracy i rozwoju zawodowym, przy tym niejednokrotnie pozbawieni stabilnego zatrudnienia, wypchnięci poza Kodeks pracy przez śmieciówki i kontrakty B2B młodzi ludzie boją się o swoją przyszłość w kontekście rodzicielstwa, bo ciąża i macierzyństwo to niejednokrotnie wyrok na karierze zawodowej kobiety i odcięcie jej od dochodów.

Wolny rynek ukierunkowany na zysk przedsiębiorstw, ciągłe pomnażanie kapitału i konsumpcję dóbr zbywalnych nie jest sprzymierzeńcem trwałej instytucji, którą jest rodzina. Kapitalizm determinuje w ludziach postawę hedonistyczną, w której liczy się życie tu i teraz, przeżywanie emocji dzięki wydawaniu pieniędzy.

Jednocześnie ludzi pozbawia się czynników stabilizujących życie takich jak własny dom, samochód, stabilna praca. Dziś wszystko można wynająć i mieć na chwilę. Wypożyczyć auto, wynająć kawalerkę w centrum, pracować jako freelancer w kilku miejscach jednocześnie dzięki pracy zdalnej. Nawet miłość łatwo i szybko znajdziemy na chwilę w aplikacji mobilnej. A jak się znudzi, to można z tego łatwo zrezygnować.

Ulmowie wszystko mieli na stałe, a przede wszystkim mieli siebie. Silnie zakorzenieni swoimi więzami potrafili trwać w zgodzie z wartościami, które wyznawali, podczas gdy my, współcześni Polacy, często się chwiejemy przy najdrobniejszym niespokojnym wietrze jak samotne drzewa pozbawione oparcia, płytko zakorzenione w niepewnej glebie.

Rodzina daje nam siłę

Rzeczywistość, w której przyszło żyć rodzinie Ulmów, dla nas jest abstrakcją. Czytając czy słuchając opowieści o II wojnie światowej, pewnie wielu z nas myślało sobie: „Dobrze, że nie żyjemy w tamtych czasach”, ale przecież wojna na Ukrainie pokazuje, że czasy wojen i zbrodni wcale nie są minione. Czy jesteśmy w stanie sobie wyobrazić, co byśmy zrobili, gdybyśmy znaleźli się na miejscu Ulmów?

Zachowanie człowieczeństwa wobec tak nieludzkiego okrucieństwa i terroru wymagało nadludzkiego poświęcenia Ulmów. Dokonali tego, nie dlatego że byli nadludźmi. Nie, to ich oprawcy uważali się za takich. Ulmowie byli zwykłą rodziną, ze swoimi problemami i radościami.

Byli tacy jak my, choć znając ich historię, nieprzyzwoicie się z nimi równać. Nie chodzi o to, że każdy z nas byłby w stanie pójść ich śladem. Sęk w tym, że każdy z nas jest stworzony do bycia dobrym, do czynienia dobra. W każdym z nas drzemie taka siła, która była też w Józefie i Wiktorii. Tę siłę może w nas obudzić, zbudować i utrzymać właśnie rodzina, którą sami założymy, o którą dbamy i którą kochamy. To dzięki rodzinie poznajemy znaczenie miłości bezwarunkowej i chęć jej obrony za wszelką cenę.

Dziś nie potrafimy postawić siebie w sytuacji, w jakiej został postawiony Józef i Wiktoria, gdy do jego drzwi zapukała rodzina Żydów uciekająca przed niemieckim Holocaustem. Obyśmy nigdy nie musieli zmierzyć się z takim wyborem, ale gdyby jednak, to czy znaleźlibyśmy w sobie tę siłę, którą mieli „samarytanie z Markowej”?

Do wybuchu wojny Ulmowie wiedli proste, uczciwe życie. Nie różnili się niczym od nas, nie mieli nadludzkich zdolności. Mieli za to siebie, byli klasyczną, kochającą się rodziną, dobrze ugruntowaną w swojej małej ojczyźnie. To rodzina daje ludziom siłę, dzięki której są zdolni do robienia rzeczy niezwykłych. Każdy z nas może widzieć w Józefie czy w Wiktorii autorytet, bo będąc zwykłymi ludźmi, stali się herosami, błogosławionymi, na których dziś możemy się wzorować. I nie chodzi o to, że mamy być gotowi oddać swoje życie w imię sprawy. Spróbujmy być tak jak oni zwyczajni i dobrzy, dbajmy o najbliższych i twórzmy szczęśliwe rodziny. Żyjmy jak Ulmowie.


Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

POLECANE
Redaktor naczelny „TS: Uśmiechnięty Sejm zamyka się w dniu demonstracji Solidarności z ostatniej chwili
Redaktor naczelny „TS": Uśmiechnięty Sejm zamyka się w dniu demonstracji Solidarności

Czyżby politycy obawiali się swoich własnych wyborców i tego, co chcą im powiedzieć?

Szef MSZ Węgier: Nie damy się wciągnąć w wojnę i NATO-wską szaloną misję pomocy Ukrainie z ostatniej chwili
Szef MSZ Węgier: "Nie damy się wciągnąć w wojnę i NATO-wską szaloną misję pomocy Ukrainie"

Pomimo wszelkich nacisków Węgry pozostaną poza "szaloną misją" NATO w celu pomocy Ukrainie – powiedział w środę w Londynie minister spraw zagranicznych Węgier Peter Szijjarto.

Polska ściga Niemcy w zakresie przyciągania studentów z obcych krajów Wiadomości
Polska ściga Niemcy w zakresie przyciągania studentów z obcych krajów

Niemcy należą tradycyjnie do grona krajów przyciągających do siebie wielu studentów z innych krajów. Gazeta Handelsblatt podaje, że w tym zakresie Polska oraz Korea Południowa także poczyniły duże postępy.

Lądowanie bez podwozia. Jest wstrząsające nagranie z ostatniej chwili
Lądowanie bez podwozia. Jest wstrząsające nagranie

W trakcie lądowania w Stambule samolot transportowy firmy FedEx miał problemy z wysunięciem przedniego podwozia. W sieci pojawiło się wstrząsające nagranie.

Zmiany w PiS. Jarosław Kaczyński podjął decyzję z ostatniej chwili
Zmiany w PiS. Jarosław Kaczyński podjął decyzję

Decyzją prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego nowym przewodniczącym zarządu wojewódzkiego partii w Małopolsce został poseł Łukasz Kmita – przekazał w środę wieczorem rzecznik PiS Rafał Bochenek. Kmita zastąpił na tym stanowisku posła Andrzeja Adamczyka.

Izraelska inwazja na Rafah. Pentagon wydał komunikat z ostatniej chwili
Izraelska inwazja na Rafah. Pentagon wydał komunikat

Szef Pentagonu Lloyd Austin powiedział w środę, że USA wstrzymały jeden transport amunicji dla Izraela w świetle zapowiadanych przez Izrael planów operacji wojskowej w Rafah w Strefie Gazy. Dodał, że jego resort dokonuje obecnie analizy dalszych transz.

Wojska NATO na Ukrainie? Stoltenberg zabrał głos z ostatniej chwili
Wojska NATO na Ukrainie? Stoltenberg zabrał głos

NATO nie ma zamiaru rozmieszczać wojsk na Ukrainie, władze w Kijowie nie prosiły o to - powiedział agencji Ansa sekretarz generalny Sojuszu Jens Stoltenberg w środę. W Rzymie spotkał się z premierką Włoch Giorgią Meloni.

Wizyta Ursuli von der Leyen w Polsce. „To są jakieś jaja” [WIDEO] polityka
Wizyta Ursuli von der Leyen w Polsce. „To są jakieś jaja” [WIDEO]

„To są jakieś jaja” – tak Sebastian Kaleta z Suwerennej Polski podsumował zachowanie m.in. Donalda Tuska podczas wizyty Ursuli von der Leyen w Polsce.

Temperatura mocno w dół. IMGW wydał ostrzeżenie pierwszego stopnia z ostatniej chwili
Temperatura mocno w dół. IMGW wydał ostrzeżenie pierwszego stopnia

Ostrzeżenie pierwszego stopnia przed nocnymi przymrozkami w woj. podlaskim wydał w środę Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej – Wydział w Białymstoku.

Beata Szydło: W PE będziemy bronili interesów polskich rolników z ostatniej chwili
Beata Szydło: W PE będziemy bronili interesów polskich rolników

W PE będziemy bronili interesów Polaków, polskich rolników, będziemy bronili interesów Polski – przekonywała wiceprezes PiS, europoseł Beata Szydło podczas środowych spotkań na Mazowszu. – Zablokujemy niekorzystne rozwiązania dla naszego kraju, takie jak Zielony Ład – mówił europoseł Adam Bielan.

REKLAMA

Rodzina daje nam siłę - żyjmy jak Ulmowie

Historia rodziny Ulmów jak w soczewce pokazuje nam, czym jest miłość, poświęcenie, odpowiedzialność i człowieczeństwo. Pokazuje również wartości, którymi niemal każdy z nas chce budować swoje życie. Jednak czy w chwili próby pozostalibyśmy im wierni? Skąd czerpać tak niezwykłą siłę ducha i niezłomność? Odpowiedź brzmi: z rodziny.
Rodzina Ulmów po chrzcinach jednego z dzieci (lato 1941) Rodzina daje nam siłę - żyjmy jak Ulmowie
Rodzina Ulmów po chrzcinach jednego z dzieci (lato 1941) / fot. arch. Mateusza Szpytmy

Józef i Wiktoria Ulmowie wraz ze swoimi dziećmi powoli przebijają się do świadomości naszego społeczeństwa jako postaci tragiczne, a zarazem heroiczne. Ulmowie wobec nieludzkiego terroru dokonali nadludzkiego poświęcenia. Widzimy w nich bohaterów, a przecież byli tacy sami jak my. To właśnie dlatego musimy ich bliżej poznać, by odkryć nas samych oraz to, co w nas drzemie.

 

Ulmowie - zwykła rodzina

Józef Ulma urodził się 2 marca 1900 roku w Markowej, małej wsi nieopodal Rzeszowa, kiedyś leżącej w województwie lwowskim, dziś w podkarpackim. Ukończył zwykłą szkołę rolniczą i miał kawałek swojej ziemi. Na tamte czasy czyniło go to człowiekiem ze wszech miar zwykłym, normalnym. Był za to naprawdę łebski i przedsiębiorczy. W dorosłym życiu zajmował się – co naturalne – uprawą roli, ale też jako jeden z pierwszych w najbliższej okolicy zaczął uprawiać sad z drzewami owocowymi. Lubił próbować nowych rzeczy i eksperymentować, dlatego parał się też hodowlą pszczół w swoich pasiekach, a także… jedwabników! Dużo czytał, by poszerzać swoje horyzonty, a także zdobywać praktyczną wiedzę przydatną w codziennym życiu. Kiedy w jego ręce wpadła książka o wykorzystaniu energii wytwarzanej przez wiatr, sam zbudował obok swojej chaty wiatrak, który stał się przydomową elektrownią wiatrową. Tym samym jego rodzina jako pierwsza w wiosce miała prąd. Zafascynowany fotografią, która na tamte czasy była światową nowinką, sam złożył aparat fotograficzny. Robienie zdjęć stało się jego pasją i dzięki temu życie rodziny Ulmów jest tak dobrze i bogato udokumentowane. Do dziś zachowało się ponad 1000 zdjęć, które pokazują nam codziennie życie Józefa, Wiktorii oraz sześciorga ich dzieci.

 

Wiktora Ulma - matka Polka

Wiktorię (z domu Niemczak) poślubił w 1935 roku. Wielu komentatorów badających dzieje rodziny Ulmów zwraca uwagę na jej oczy, w których widzą ciepło i dobro. Bo taka też była młoda dziewczyna zakochana w zaradnym Józefie. Młodsza o 12 lat od swojego męża Wiktoria urodziła szóstkę dzieci, a siódme nosiła pod sercem. To ona była panią domu, dbała i wychowywała dzieci, prowadziła gospodarstwo domowe i przydomowy ogródek. Współcześnie domową pracę matki wychowującą poniżej trójki dzieci wycenia się na przeszło 5800 zł. Ile warta była praca Wiktorii, która pod swoimi matczynymi skrzydłami miała sześcioro dzieci? Czyja praca była ważniejsza? Józefa czy Wiktorii? Żadnego z nich z osobna – stanowili jedność i uzupełniali się w swoich codziennych obowiązkach. Józef nie mógłby uprawiać roli i realizować swoich nowatorskich pomysłów, gdyby nie opiekuńcza rola Wiktorii. Z kolei ona nie mogłaby wychowywać dzieci, gdyby Józef nie zapewnił im dachu nad głową, jedzenia i pieniędzy. Wspólnie pracowali na to, co najważniejsze: na dzieci. Ileż szczęścia musiało być w ich chacie przy szóstce radosnych szkrabów bawiących się razem. Z kolei ile musiało być też nerwów i zniecierpliwienia, gdy dzieci dokazywały, a ile zmęczenia, gdy chorowały i wymagały szczególnej opieki oraz atencji. Ten, kto ma dziecko, wie, ile ciepła w sercu budzi śmiech małej pociechy, a co dopiero szóstki! Z drugiej strony każdy rodzic wie, ile zmęczenia niesie ze sobą całonocna opieka nad niemowlakiem… a tu była jeszcze pozostała piątka do okiełznania.

Ulmowie dawali radę, bo byli rodziną, tą podstawową jednostką społeczną, której członkowie wzajemnie się wspierają i nie zostawiają w potrzebie. Mieli swoich najbliższych z rodzinnych domów: rodziców, braci, siostry, którzy mogli pomóc w wychowaniu dzieci i na gospodarce.

Dzięki tym więziom i małej wspólnocie, która stoi u podstaw każdego zdrowego społeczeństwa, byli w stanie założyć tak liczną rodzinę, która dziś dla wielu ludzi młodego pokolenia jest czymś niewyobrażalnym.

 

Instytucja rodziny kiedyś i dziś

Dziś dla wielu młodych par decyzja o założeniu rodziny jest sprawą niemal życia i śmierci. Wygnani ze swoich małych miejscowości i wiosek przez bezrobocie i brak perspektyw zostają odcięci od codziennego kontaktu ze swoim domem rodzinnym, rodzicami i rodzeństwem. Ściśnięci w kilku dużych miastach w Polsce, żyjący w wynajmowanych mieszkaniach, w ciągłym pędzie uważają, że nie mają odpowiednich warunków, które chcieliby zapewnić swojemu potomstwu. Skupieni na pracy i rozwoju zawodowym, przy tym niejednokrotnie pozbawieni stabilnego zatrudnienia, wypchnięci poza Kodeks pracy przez śmieciówki i kontrakty B2B młodzi ludzie boją się o swoją przyszłość w kontekście rodzicielstwa, bo ciąża i macierzyństwo to niejednokrotnie wyrok na karierze zawodowej kobiety i odcięcie jej od dochodów.

Wolny rynek ukierunkowany na zysk przedsiębiorstw, ciągłe pomnażanie kapitału i konsumpcję dóbr zbywalnych nie jest sprzymierzeńcem trwałej instytucji, którą jest rodzina. Kapitalizm determinuje w ludziach postawę hedonistyczną, w której liczy się życie tu i teraz, przeżywanie emocji dzięki wydawaniu pieniędzy.

Jednocześnie ludzi pozbawia się czynników stabilizujących życie takich jak własny dom, samochód, stabilna praca. Dziś wszystko można wynająć i mieć na chwilę. Wypożyczyć auto, wynająć kawalerkę w centrum, pracować jako freelancer w kilku miejscach jednocześnie dzięki pracy zdalnej. Nawet miłość łatwo i szybko znajdziemy na chwilę w aplikacji mobilnej. A jak się znudzi, to można z tego łatwo zrezygnować.

Ulmowie wszystko mieli na stałe, a przede wszystkim mieli siebie. Silnie zakorzenieni swoimi więzami potrafili trwać w zgodzie z wartościami, które wyznawali, podczas gdy my, współcześni Polacy, często się chwiejemy przy najdrobniejszym niespokojnym wietrze jak samotne drzewa pozbawione oparcia, płytko zakorzenione w niepewnej glebie.

Rodzina daje nam siłę

Rzeczywistość, w której przyszło żyć rodzinie Ulmów, dla nas jest abstrakcją. Czytając czy słuchając opowieści o II wojnie światowej, pewnie wielu z nas myślało sobie: „Dobrze, że nie żyjemy w tamtych czasach”, ale przecież wojna na Ukrainie pokazuje, że czasy wojen i zbrodni wcale nie są minione. Czy jesteśmy w stanie sobie wyobrazić, co byśmy zrobili, gdybyśmy znaleźli się na miejscu Ulmów?

Zachowanie człowieczeństwa wobec tak nieludzkiego okrucieństwa i terroru wymagało nadludzkiego poświęcenia Ulmów. Dokonali tego, nie dlatego że byli nadludźmi. Nie, to ich oprawcy uważali się za takich. Ulmowie byli zwykłą rodziną, ze swoimi problemami i radościami.

Byli tacy jak my, choć znając ich historię, nieprzyzwoicie się z nimi równać. Nie chodzi o to, że każdy z nas byłby w stanie pójść ich śladem. Sęk w tym, że każdy z nas jest stworzony do bycia dobrym, do czynienia dobra. W każdym z nas drzemie taka siła, która była też w Józefie i Wiktorii. Tę siłę może w nas obudzić, zbudować i utrzymać właśnie rodzina, którą sami założymy, o którą dbamy i którą kochamy. To dzięki rodzinie poznajemy znaczenie miłości bezwarunkowej i chęć jej obrony za wszelką cenę.

Dziś nie potrafimy postawić siebie w sytuacji, w jakiej został postawiony Józef i Wiktoria, gdy do jego drzwi zapukała rodzina Żydów uciekająca przed niemieckim Holocaustem. Obyśmy nigdy nie musieli zmierzyć się z takim wyborem, ale gdyby jednak, to czy znaleźlibyśmy w sobie tę siłę, którą mieli „samarytanie z Markowej”?

Do wybuchu wojny Ulmowie wiedli proste, uczciwe życie. Nie różnili się niczym od nas, nie mieli nadludzkich zdolności. Mieli za to siebie, byli klasyczną, kochającą się rodziną, dobrze ugruntowaną w swojej małej ojczyźnie. To rodzina daje ludziom siłę, dzięki której są zdolni do robienia rzeczy niezwykłych. Każdy z nas może widzieć w Józefie czy w Wiktorii autorytet, bo będąc zwykłymi ludźmi, stali się herosami, błogosławionymi, na których dziś możemy się wzorować. I nie chodzi o to, że mamy być gotowi oddać swoje życie w imię sprawy. Spróbujmy być tak jak oni zwyczajni i dobrzy, dbajmy o najbliższych i twórzmy szczęśliwe rodziny. Żyjmy jak Ulmowie.



Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

Polecane
Emerytury
Stażowe