[Tylko u nas] Aleksandra Jakubiak OV: Droga krzyżowa bliskości

Przejdź tę drogę razem z Nim, ale niech to On, a nie ty, stoi w centrum uwagi. Po każdym z rozważań przeżywaj w sercu Jego dobroć. Był w każdym bólu przed tobą, byś nie musiał być w nim sam.
 [Tylko u nas] Aleksandra Jakubiak OV: Droga krzyżowa bliskości
/ pixabay.com/CharlVera

 

Przed każdą stacją powtarzamy słowa modlitwy: "Kłaniamy Ci się, Panie Jeżu Chryste i błogosławiony Tobie, żeś przez Krzyż i Mękę swoją świat odkupić raczył". Po rozważanie: "Któryś za nas cierpiał rany, Jeżu Chryste, zmiłuj się nad nami".

Stacja I: Pan Jezus na śmierć skazany

Tumult narasta. Tłum krzyczy: „Ukrzyżuj!”. Jest sędzia, są oskarżyciele, gawiedź, tylko oskarżonego brak. Czekasz na niego na pustym podeście, ale się nie zjawia. Napięcie wzrasta, gniew eskaluje, atmosfera gęstnieje. I nic. O co w tym chodzi? Czemu oni wszyscy patrzą na ciebie? Oni wszyscy dyszą chęcią zemsty. Ich wzrok wyraża potępienie. I dociera do ciebie, że wszystko się zgadza. To ty jesteś oskarżonym. I boisz się ich wzroku. Jest bezwzględny.

Nagle głosy cichną, przechodzą w szepty, szmery i... zalega cisza, która trwa i trwa w nieskończoność. W pewnym momencie głos, niczym miecz, przyszywa powietrze i padają słowa oskarżenia i wyroku zarazem. I znasz je, i wiesz, że to prawda. Prawda o tobie. Ta przed, którą uciekasz, ta, wobec której czujesz się bezsilny/-a. Spojrzenie tłumu staje się wzrokiem setek par oczu. Konkretnych oczu. Znasz te twarze. I nie sposób wytrzymać ich wyrazu, skazującego na odrzucenie, na samotność, na śmierć. Nie ma żadnej dziury, do której możesz się schować. 

Ale ty patrzysz już w oczy, które potrafią wytrzymać wyrok setek tamtych spojrzeń i nadal kochać. Słyszysz bicie Jego serca. Czujesz jak Jego płaszcz zamyka się wokół Ciebie. Stoisz okryty przed tymi spojrzeniami i wiesz, że On je wytrzymuje w Twoim imieniu. I wiesz, że ten sąd, przed którym uciekasz, którego całe życie się boisz, już dawno się odbył. A wyrok brzmiał: twój Bóg na śmierć skazany. 

Szczęśliwy, że udało Mu się ciebie uratować 

Stacja II: Pan Jezus bierze krzyż na ramiona

Ciężar, który przez lata gromadził się na twoich barkach, w pewnym momencie stał się nie do wytrzymania. Zrzucono na ciebie dużo, rany braku, rany odrzucenia, wyśmiania, zaprzepaszczonych szans, pogubionych dróg, czasu, który przepłynął przez palce, zawiedzionych nadziei, rozczarowań, pracy nad siły, bólu, zmęczenia, porażki... twój bagaż doświadczeń - ciężki wór. Na tyle ciężki, że oddech masz świszczący, a mięśnie omdlewają. I po co to dźwigać? I jak? 

„Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy obciążeni i utrudzeni jesteście. A Ja was pokrzepię”, bo moje jarzmo jest lekkie. Lekkie? Kiedy niesiesz je sam to nie. Ale kiedy pozwalasz wziąć się na ręce i nieść razem z nim - czasem pod górę, czasem przez bagno - to tak.

Lekkie i słodkie, jak głos Niosącego cię i Pocieszającego.

Stacja III: Pan Jezus upada pod krzyżem po raz pierwszy

 

Pierwszy upadek wywraca świat do góry nogami. Miało być inaczej, a jest gleba, żwir w ustach, zdarte kolana i nos. I wstyd! Przed innymi, przed sobą, przed tymi, którzy kpią lub gardzą. Ale noga po prostu się omsknęła i leżysz, i boli. Tak się dobrze zapowiadał/-a, a tu kupa na samym środku pokoju.

I nikt nie jest po twojej stronie. Przede wszystkim ty sam/-a.

Nikt poza Nim, twoim adwokatem przed tobą samym/-ą, który upadł, byś nie leżał sam. I kiedy nikt nie jest dla ciebie tak surowy i okrutny jak ty, On trwa leżąc, póki leżysz.

„... jesteś przy mnie, gdy się w Szeolu położę.”

A potem podaje rękę.

Stacja IV: Pan Jezus spotyka swą Matkę

Czy najbardziej nie wstydzisz się słabości przed najbliższymi? Inwestowali w ciebie czas, środki, nadzieje, działania. Czy rodzina nie odczuje zawodu tym, kim jesteś? Czy nie lepiej byłoby im bez ciebie? Jak unieść rozczarowanie rodziców? Pierwszy raz, gdy dzieci odkryją jak daleko ci do doskonałości? Ten wyraz niedowierzania i smutku na ich twarzy zostanie z tobą na zawsze? Albo lęk przed przyszłymi ich rozczarowaniami?

Troskliwe, przygarniające ręce Jego Matki - tej, którą na krzyżu ci oddał - i Jej rozumiejące, rozważające wszystko serce, niech będzie terapią na wspomnienia lub obawy.

Stacja V: Szymon z Cyreny pomaga nieść krzyż Jezusowi

Bez łaski. Niczego od nikogo nie potrzebuję. Nie będę się prosić.

Tylko że ty potrzebujesz łaski, by istnieć.

Czy to nie dziwne, że słowu „łaska” zrobiono tak czarny PR? Łaska, łacha, prawie jak wzgarda. Tak ją skrzywdziliśmy.

 

A ona jak zdrój żywej wody płynie, także w czarnej samotnej godzinie zmagań, krwi i bólu. I orzeźwia, i ożywia. Darmo dana. Bezcenna. Życiodajna.

Stacja VI: Święta Weronika ociera twarz Pana Jezusa

Przyjmować wspólczucie to nie wstyd. Zgoda na przyjmowanie to pokora, to prawda o własnej słabości, to ewangelia zależności i obecności innego. Przyjmować to uznać w sobie stworzenie będące jedną wielką potrzebą bycia stwarzanym. Przyjmować, to Boga koronować na Boga wewnątrz swojego serca. Przyjmować, to godzić się na zależność i na to, że pewne braki mogą boleć. Przyjmować, to odwaga, to heroizm uniesionej kruchości, to oddanie chwały Bogu. Przyjmować, to uznać, że nie masz do dania nic, jeśli wpierw tego nie dostaniesz. I to radość z tego powodu.

Przyjmować to zgoda na wdzięczność. 

Stacja VII: Pan Jezus upada pod krzyżem po raz drugi

Drugi raz to już nie wpadka, to prawie zwyczaj. To niepokój, że może to nie zdradliwa dziura na drodze, nie krzyż za ciężki, tylko noga kulawa. Twoja noga. Koślawa i wybrakowana część ciebie. Ty. 

I jeszcze bronisz się przed tym, jeszcze walczysz o dobre noty, o ludzkie uznanie, o ratunek dla nienagannego obrazu siebie w oczach innych i własnych, gdy nagle słyszysz: to żarłok i pijak, jada z celnikami i grzesznikami.

Ale On przecież jada także z tobą. I już nie wiesz, czy się martwić, żeś nie taki jak łza czysty, czy skakać z radości, że właśnie z takim jak ty chce jadać, takiego karmić i takiego kochać?

"Nie potrzebują lekarza zdrowi...".

Stacja VIII: Jezus pociesza płaczące kobiety

Ile osób w historii twojego życia było widownią z dalszych rzędów? Wyrażali dezaprobatę, nie stojąc na twoim miejscu; krytykowali, nie mając pojęcia o problemach, z którymi się mierzysz; oceniali, pogardzali, oburzali się, śmiali się, żalili. Ile razy pod wpływem tych spojrzeń - prawdziwych lub wyimaginowanych - truchlało ci serce? Ile decyzji podjąłeś łamiąc swoje plany ze strachu przed reakcją widowni? Ile tych par oczu towarzyszy ci od dzieciństwa, od młodości…? Jak przeogromnie widownia kreuje twoje życie?

 

Już prawie na miejscu kaźni. Nie u początku drogi, a po drugim upadku. Bez krztyny siły, w brudzie, bólu, bez lakierek, garnituru i krawata Jezus staje oko w oko z widownią. Szczerą i przejętą, widownią o dobrych intencjach. I bez krztyny złej woli odwraca sytuację. Pobity i udręczony znajduje w sobie siłę, by poświęcić im czas, nie godzi się na etykietki, maski, burzy strefę komfortu obserwatorów, angażuje ich i podnosi z wygodnych teatralnych foteli, mówiąc: w twoim stosunku do mojego życia, nie chodzi o mnie, chodzi o ciebie.

Pozwalaj Mu zawsze przypominać ci te słowa, aż wejdą ci w krew, pozwalaj Mu dodawać ci odwagi przed widownią, bo w ich stosunku do twojego życia chodzi o nich samych - ich doświadczenia, ich emocje, ich myśli - nie chodzi o ciebie.

Stacja IX: Pan Jezus upada pod krzyżem po raz trzeci

„Z głębokości wołam do Ciebie, Panie…”, z dna moich niewoli. Tyle razy obiecuję sobie, że to był ostani raz. Spinam się w sobie i… znowu. A potem znowu. I znowu. Małe nałogi, wielkie nałogi, kłujące ościenie i wstyd. Żeby z taką sprawą nie umieć sobie poradzić? Złość na siebie i pozycja niezmiennie pojawiająca się w rachunku sumienia.
Widać już szczyt wzgórza. Tam czekają ci, którzy za chwilę uniosą młoty. A On leży i nie ma już siły nawet na to, by zebrać myśli i wolę i próbować wstać. Wrzaski nie cichną, ale On odpływa. A potem powoli odwraca się na bok, unosi na rękach, wstaje.

Trzeci upadek jest po to, żebyś na dnie własnych niewoli nie leżał w brudnym mule, tylko na Jego piersi. Wsłuchaj się w Jego oddech, poczuć unoszącą się i opadającą klatkę. On tam był przed tobą. 

Nie próbuj Mu zaimponować, nie buduj dzieł dla Niego, buduj je z Nim.

Stacja X: Pan Jezus z szat odarty

Śniło ci się kiedyś, że nie masz na sobie ubrania i próbujesz się gdzieś schować, ale nie ma gdzie? Byłeś pośmiewiskiem? Upokorzył cię ktoś tak, że nie miałeś gdzie uciec ani schować oczu? A może ktoś nie miał szacunku dla twojego ciała? Oceniał je, jakby mu ktoś dał prawo, bo za gruby, za chudy, za mały, za duży, rudy, łysy, piegowaty, ma zeza,  niepełnosprawny, za brzydki, albo za ładna - na pewno łatwa. Na pewno obżera się za czterech, niedługo w drzwi się nie zmieści; płaska jak deska, to ma być dziewczyna?; laluniu, niezłe masz… A może ktoś bliski krytykuje to jak wyglądasz, pokazuje ci dezaprobatę słowem, krzykiem lub spojrzeniem, które pali do żywego i przy tym bliskim czujesz się strasznie, niewystarczająca/-y, nieatrakcyjna/-y, niegodna/-y miłości.

 

Nie było tam żadnej opaski. Był odarty z ubrania człowiek, stojący goły na oczach tłumu, bez żadnych praw. Szydzono, drwiono, czekano na jeszcze. Na krew.

„Choćby mnie opuścili ojciec mój i matka, to jednak Pan mnie przygarnie.” (Ps 27, 10)
Wytrzymał to, zgodził się nawet oddać ostatnią część garderoby, by nie oddać cię samotnemu upokorzeniu.

Stacja XI: Pan Jezus przybity do krzyża 

Stoisz w sytuacji, której nie chcesz. Najgorsze jest unieruchomienie. Jak np. wtedy, gdy nie masz na rachunki, na ratę kredytu, na opłatę za przedszkole. Jak wtedy, gdy do drzwi puka komornik, gdy odcinają prąd, gdy nie ma na leki, na lekarza, gdy wręczono ci zwolnienie z pracy, gdy trzeba zamknąć firmę, a jej własność oddać na licytację, gdy renta nie pokrywa nawet opłat za mieszkanie i media, gdy ze skrzynki wyciągasz list z pogróżkami windykacji, gdy nie możesz spać, bo boisz się wylądować na ulicy. Albo wtedy, gdy naprawdę na niej lądujesz. Gdy, jak zwierzę w klatce, nie widzisz wyjścia. Może z winy własnej lekkomyślności, może bez winy. To bez znaczenia. Miażdżenie przez mechaniczne zęby społecznej machiny.

Gwoździe wbijano w nerw pośrodkowy, splot korzeni nerwów. Nieprawdopodobny ból i unieruchomienie. Nikt już o ten ból nie dba, bo to tylko środek do celu - do śmierci. Tu już nie ma praw, nie ma minimalnej troski o humanitarne traktowanie - jest władza nad drugim - czasowo jeszcze żyjącym, praktycznie już trupem. Podniesiono krzyż, przyczepione na gwoździach ręce muszą utrzymać ciężar ciała, to powoduje  mocne przyduszenie. Żeby wziąć głębszy oddech trzeba podciągnąć na okaleczonych dłoniach cały swój ciężar. Najpierw starcza sił, by robić to, co chwilę, potem, co kilka minut, kilkanaście. Ostatni etap drogi - agonia. 

«Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzech dniach wzniosę ją na nowo». «Ty, który burzysz przybytek i w trzech dniach go odbudowujesz, wybaw sam siebie; jeśli jesteś Synem Bożym, zejdź z krzyża!». Nie zszedł. Dla ciebie nie zszedł.

Stacja XII: Pan Jezus umiera na krzyżu

Boisz się śmierci? On też się bał. Był podobny WE WSZYSTKIM z wyjątkiem grzechu.

Jakże inaczej krzyż wygląda z pozycji patrzącego niż wiszącego. Może czasem patrzysz na krzyż Jezusa z niewłaściwej perspektywy - od frontu, zamiast z boku. Kiedy spojrzysz z boku - w pola widzenia Dobrego Łotra - może zobaczysz ten promień wśród ciemności spoczywający na Jego twarzy i usłyszysz głos mówiący do ciebie: „Zabiorę cię ze sobą”. Na sekundy przed wielkim skokiem w nieznane. 

 

„«Wykonało się!» I skłoniwszy głowę oddał ducha.”

Stacja XIII: Pan Jezus zdjęty z krzyża

 Wydaje ci się, że Boga nie było, kiedy bardzo Go potrzebowałeś? Jest nieprzystępny? Prosiłeś, błagałeś i odpowiadała ci cisza? Może się obraziłeś? Zawiodłeś? Zamknąłeś?

A może była to chwila, gdy nie mówił, bo powierzał ci się do końca, brał na siebie twój ból i powierzał ci się całkowicie?

To drugi raz, gdy Jezus tak dalece oddaje człowiekowi swoje ciało, że można zrobić z Nim wszystko, niejako bez udziału Jego woli. Pierwszy raz, gdy był niemowlęciem, drugi raz, gdy umarł. Odczepiano z krzyża kończynę po kończynie, okryto, przytulono, poniesiono. Po brutalnej kaźni, tym razem Jego ciało doznało troski. Kochające ręce umyły, namaściły, osłoniły, skropiły łzami, żegnały się delikatnym dotykiem, chciały zapamiętać te muśnięcia na zawsze, sądziły, że to musiało im wystarczyć…

To było kiedyś? Tobie się tak nie oddaje? A Ciało, które daje ci raz za razem pod postacią chleba? Jak Je traktujesz? A jak mógłbyś?

Stacja XIV: Pan Jezus złożony do grobu

„Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity.” (J 12, 24).

Wszystko przepadło. Słyszysz nad sobą huk zasuwanej płyty nagrobnej. Jesteś życiowym bankrutem, odniosłeś porażkę na całej linii. Gdzie mogłeś, tam poległeś. Pozwól, by to wybrzmiało, choć wszystko krzyczy, by ratować co się da, nawet kosztem okłamywania siebie. Wytrwaj bez pocieszaczy i umilaczy. Stań w tym i pokaż swoje puste dłonie. Zgódź się na taką rzeczywistość. Daj się przeniknąć Prawdzie, która cię przeczyta i powróci do ciebie pełna, całkowita, nie tylko taka nasza, ułomna, ludzka. Pozwól postawić się na nogi i popatrz, ile miłości wykiełkowało, gdy nie zwracałeś na to uwagi.

Gdy kamień nagrobny zasłonił grób, reakcje „chemiczne” - jak w zaciśniętym pąku - zaczęły Go przygotowywać do rozkwitnięcia.

Ciąg dalszy nastąpi...


Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

POLECANE
Redaktor naczelny „TS: Uśmiechnięty Sejm zamyka się w dniu demonstracji Solidarności z ostatniej chwili
Redaktor naczelny „TS": Uśmiechnięty Sejm zamyka się w dniu demonstracji Solidarności

Czyżby politycy obawiali się swoich własnych wyborców i tego, co chcą im powiedzieć?

Szef MSZ Węgier: Nie damy się wciągnąć w wojnę i NATO-wską szaloną misję pomocy Ukrainie z ostatniej chwili
Szef MSZ Węgier: "Nie damy się wciągnąć w wojnę i NATO-wską szaloną misję pomocy Ukrainie"

Pomimo wszelkich nacisków Węgry pozostaną poza "szaloną misją" NATO w celu pomocy Ukrainie – powiedział w środę w Londynie minister spraw zagranicznych Węgier Peter Szijjarto.

Polska ściga Niemcy w zakresie przyciągania studentów z obcych krajów Wiadomości
Polska ściga Niemcy w zakresie przyciągania studentów z obcych krajów

Niemcy należą tradycyjnie do grona krajów przyciągających do siebie wielu studentów z innych krajów. Gazeta Handelsblatt podaje, że w tym zakresie Polska oraz Korea Południowa także poczyniły duże postępy.

Lądowanie bez podwozia. Jest wstrząsające nagranie z ostatniej chwili
Lądowanie bez podwozia. Jest wstrząsające nagranie

W trakcie lądowania w Stambule samolot transportowy firmy FedEx miał problemy z wysunięciem przedniego podwozia. W sieci pojawiło się wstrząsające nagranie.

Zmiany w PiS. Jarosław Kaczyński podjął decyzję z ostatniej chwili
Zmiany w PiS. Jarosław Kaczyński podjął decyzję

Decyzją prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego nowym przewodniczącym zarządu wojewódzkiego partii w Małopolsce został poseł Łukasz Kmita – przekazał w środę wieczorem rzecznik PiS Rafał Bochenek. Kmita zastąpił na tym stanowisku posła Andrzeja Adamczyka.

Izraelska inwazja na Rafah. Pentagon wydał komunikat z ostatniej chwili
Izraelska inwazja na Rafah. Pentagon wydał komunikat

Szef Pentagonu Lloyd Austin powiedział w środę, że USA wstrzymały jeden transport amunicji dla Izraela w świetle zapowiadanych przez Izrael planów operacji wojskowej w Rafah w Strefie Gazy. Dodał, że jego resort dokonuje obecnie analizy dalszych transz.

Wojska NATO na Ukrainie? Stoltenberg zabrał głos z ostatniej chwili
Wojska NATO na Ukrainie? Stoltenberg zabrał głos

NATO nie ma zamiaru rozmieszczać wojsk na Ukrainie, władze w Kijowie nie prosiły o to - powiedział agencji Ansa sekretarz generalny Sojuszu Jens Stoltenberg w środę. W Rzymie spotkał się z premierką Włoch Giorgią Meloni.

Wizyta Ursuli von der Leyen w Polsce. „To są jakieś jaja” [WIDEO] polityka
Wizyta Ursuli von der Leyen w Polsce. „To są jakieś jaja” [WIDEO]

„To są jakieś jaja” – tak Sebastian Kaleta z Suwerennej Polski podsumował zachowanie m.in. Donalda Tuska podczas wizyty Ursuli von der Leyen w Polsce.

Temperatura mocno w dół. IMGW wydał ostrzeżenie pierwszego stopnia z ostatniej chwili
Temperatura mocno w dół. IMGW wydał ostrzeżenie pierwszego stopnia

Ostrzeżenie pierwszego stopnia przed nocnymi przymrozkami w woj. podlaskim wydał w środę Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej – Wydział w Białymstoku.

Beata Szydło: W PE będziemy bronili interesów polskich rolników z ostatniej chwili
Beata Szydło: W PE będziemy bronili interesów polskich rolników

W PE będziemy bronili interesów Polaków, polskich rolników, będziemy bronili interesów Polski – przekonywała wiceprezes PiS, europoseł Beata Szydło podczas środowych spotkań na Mazowszu. – Zablokujemy niekorzystne rozwiązania dla naszego kraju, takie jak Zielony Ład – mówił europoseł Adam Bielan.

REKLAMA

[Tylko u nas] Aleksandra Jakubiak OV: Droga krzyżowa bliskości

Przejdź tę drogę razem z Nim, ale niech to On, a nie ty, stoi w centrum uwagi. Po każdym z rozważań przeżywaj w sercu Jego dobroć. Był w każdym bólu przed tobą, byś nie musiał być w nim sam.
 [Tylko u nas] Aleksandra Jakubiak OV: Droga krzyżowa bliskości
/ pixabay.com/CharlVera

 

Przed każdą stacją powtarzamy słowa modlitwy: "Kłaniamy Ci się, Panie Jeżu Chryste i błogosławiony Tobie, żeś przez Krzyż i Mękę swoją świat odkupić raczył". Po rozważanie: "Któryś za nas cierpiał rany, Jeżu Chryste, zmiłuj się nad nami".

Stacja I: Pan Jezus na śmierć skazany

Tumult narasta. Tłum krzyczy: „Ukrzyżuj!”. Jest sędzia, są oskarżyciele, gawiedź, tylko oskarżonego brak. Czekasz na niego na pustym podeście, ale się nie zjawia. Napięcie wzrasta, gniew eskaluje, atmosfera gęstnieje. I nic. O co w tym chodzi? Czemu oni wszyscy patrzą na ciebie? Oni wszyscy dyszą chęcią zemsty. Ich wzrok wyraża potępienie. I dociera do ciebie, że wszystko się zgadza. To ty jesteś oskarżonym. I boisz się ich wzroku. Jest bezwzględny.

Nagle głosy cichną, przechodzą w szepty, szmery i... zalega cisza, która trwa i trwa w nieskończoność. W pewnym momencie głos, niczym miecz, przyszywa powietrze i padają słowa oskarżenia i wyroku zarazem. I znasz je, i wiesz, że to prawda. Prawda o tobie. Ta przed, którą uciekasz, ta, wobec której czujesz się bezsilny/-a. Spojrzenie tłumu staje się wzrokiem setek par oczu. Konkretnych oczu. Znasz te twarze. I nie sposób wytrzymać ich wyrazu, skazującego na odrzucenie, na samotność, na śmierć. Nie ma żadnej dziury, do której możesz się schować. 

Ale ty patrzysz już w oczy, które potrafią wytrzymać wyrok setek tamtych spojrzeń i nadal kochać. Słyszysz bicie Jego serca. Czujesz jak Jego płaszcz zamyka się wokół Ciebie. Stoisz okryty przed tymi spojrzeniami i wiesz, że On je wytrzymuje w Twoim imieniu. I wiesz, że ten sąd, przed którym uciekasz, którego całe życie się boisz, już dawno się odbył. A wyrok brzmiał: twój Bóg na śmierć skazany. 

Szczęśliwy, że udało Mu się ciebie uratować 

Stacja II: Pan Jezus bierze krzyż na ramiona

Ciężar, który przez lata gromadził się na twoich barkach, w pewnym momencie stał się nie do wytrzymania. Zrzucono na ciebie dużo, rany braku, rany odrzucenia, wyśmiania, zaprzepaszczonych szans, pogubionych dróg, czasu, który przepłynął przez palce, zawiedzionych nadziei, rozczarowań, pracy nad siły, bólu, zmęczenia, porażki... twój bagaż doświadczeń - ciężki wór. Na tyle ciężki, że oddech masz świszczący, a mięśnie omdlewają. I po co to dźwigać? I jak? 

„Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy obciążeni i utrudzeni jesteście. A Ja was pokrzepię”, bo moje jarzmo jest lekkie. Lekkie? Kiedy niesiesz je sam to nie. Ale kiedy pozwalasz wziąć się na ręce i nieść razem z nim - czasem pod górę, czasem przez bagno - to tak.

Lekkie i słodkie, jak głos Niosącego cię i Pocieszającego.

Stacja III: Pan Jezus upada pod krzyżem po raz pierwszy

 

Pierwszy upadek wywraca świat do góry nogami. Miało być inaczej, a jest gleba, żwir w ustach, zdarte kolana i nos. I wstyd! Przed innymi, przed sobą, przed tymi, którzy kpią lub gardzą. Ale noga po prostu się omsknęła i leżysz, i boli. Tak się dobrze zapowiadał/-a, a tu kupa na samym środku pokoju.

I nikt nie jest po twojej stronie. Przede wszystkim ty sam/-a.

Nikt poza Nim, twoim adwokatem przed tobą samym/-ą, który upadł, byś nie leżał sam. I kiedy nikt nie jest dla ciebie tak surowy i okrutny jak ty, On trwa leżąc, póki leżysz.

„... jesteś przy mnie, gdy się w Szeolu położę.”

A potem podaje rękę.

Stacja IV: Pan Jezus spotyka swą Matkę

Czy najbardziej nie wstydzisz się słabości przed najbliższymi? Inwestowali w ciebie czas, środki, nadzieje, działania. Czy rodzina nie odczuje zawodu tym, kim jesteś? Czy nie lepiej byłoby im bez ciebie? Jak unieść rozczarowanie rodziców? Pierwszy raz, gdy dzieci odkryją jak daleko ci do doskonałości? Ten wyraz niedowierzania i smutku na ich twarzy zostanie z tobą na zawsze? Albo lęk przed przyszłymi ich rozczarowaniami?

Troskliwe, przygarniające ręce Jego Matki - tej, którą na krzyżu ci oddał - i Jej rozumiejące, rozważające wszystko serce, niech będzie terapią na wspomnienia lub obawy.

Stacja V: Szymon z Cyreny pomaga nieść krzyż Jezusowi

Bez łaski. Niczego od nikogo nie potrzebuję. Nie będę się prosić.

Tylko że ty potrzebujesz łaski, by istnieć.

Czy to nie dziwne, że słowu „łaska” zrobiono tak czarny PR? Łaska, łacha, prawie jak wzgarda. Tak ją skrzywdziliśmy.

 

A ona jak zdrój żywej wody płynie, także w czarnej samotnej godzinie zmagań, krwi i bólu. I orzeźwia, i ożywia. Darmo dana. Bezcenna. Życiodajna.

Stacja VI: Święta Weronika ociera twarz Pana Jezusa

Przyjmować wspólczucie to nie wstyd. Zgoda na przyjmowanie to pokora, to prawda o własnej słabości, to ewangelia zależności i obecności innego. Przyjmować to uznać w sobie stworzenie będące jedną wielką potrzebą bycia stwarzanym. Przyjmować, to Boga koronować na Boga wewnątrz swojego serca. Przyjmować, to godzić się na zależność i na to, że pewne braki mogą boleć. Przyjmować, to odwaga, to heroizm uniesionej kruchości, to oddanie chwały Bogu. Przyjmować, to uznać, że nie masz do dania nic, jeśli wpierw tego nie dostaniesz. I to radość z tego powodu.

Przyjmować to zgoda na wdzięczność. 

Stacja VII: Pan Jezus upada pod krzyżem po raz drugi

Drugi raz to już nie wpadka, to prawie zwyczaj. To niepokój, że może to nie zdradliwa dziura na drodze, nie krzyż za ciężki, tylko noga kulawa. Twoja noga. Koślawa i wybrakowana część ciebie. Ty. 

I jeszcze bronisz się przed tym, jeszcze walczysz o dobre noty, o ludzkie uznanie, o ratunek dla nienagannego obrazu siebie w oczach innych i własnych, gdy nagle słyszysz: to żarłok i pijak, jada z celnikami i grzesznikami.

Ale On przecież jada także z tobą. I już nie wiesz, czy się martwić, żeś nie taki jak łza czysty, czy skakać z radości, że właśnie z takim jak ty chce jadać, takiego karmić i takiego kochać?

"Nie potrzebują lekarza zdrowi...".

Stacja VIII: Jezus pociesza płaczące kobiety

Ile osób w historii twojego życia było widownią z dalszych rzędów? Wyrażali dezaprobatę, nie stojąc na twoim miejscu; krytykowali, nie mając pojęcia o problemach, z którymi się mierzysz; oceniali, pogardzali, oburzali się, śmiali się, żalili. Ile razy pod wpływem tych spojrzeń - prawdziwych lub wyimaginowanych - truchlało ci serce? Ile decyzji podjąłeś łamiąc swoje plany ze strachu przed reakcją widowni? Ile tych par oczu towarzyszy ci od dzieciństwa, od młodości…? Jak przeogromnie widownia kreuje twoje życie?

 

Już prawie na miejscu kaźni. Nie u początku drogi, a po drugim upadku. Bez krztyny siły, w brudzie, bólu, bez lakierek, garnituru i krawata Jezus staje oko w oko z widownią. Szczerą i przejętą, widownią o dobrych intencjach. I bez krztyny złej woli odwraca sytuację. Pobity i udręczony znajduje w sobie siłę, by poświęcić im czas, nie godzi się na etykietki, maski, burzy strefę komfortu obserwatorów, angażuje ich i podnosi z wygodnych teatralnych foteli, mówiąc: w twoim stosunku do mojego życia, nie chodzi o mnie, chodzi o ciebie.

Pozwalaj Mu zawsze przypominać ci te słowa, aż wejdą ci w krew, pozwalaj Mu dodawać ci odwagi przed widownią, bo w ich stosunku do twojego życia chodzi o nich samych - ich doświadczenia, ich emocje, ich myśli - nie chodzi o ciebie.

Stacja IX: Pan Jezus upada pod krzyżem po raz trzeci

„Z głębokości wołam do Ciebie, Panie…”, z dna moich niewoli. Tyle razy obiecuję sobie, że to był ostani raz. Spinam się w sobie i… znowu. A potem znowu. I znowu. Małe nałogi, wielkie nałogi, kłujące ościenie i wstyd. Żeby z taką sprawą nie umieć sobie poradzić? Złość na siebie i pozycja niezmiennie pojawiająca się w rachunku sumienia.
Widać już szczyt wzgórza. Tam czekają ci, którzy za chwilę uniosą młoty. A On leży i nie ma już siły nawet na to, by zebrać myśli i wolę i próbować wstać. Wrzaski nie cichną, ale On odpływa. A potem powoli odwraca się na bok, unosi na rękach, wstaje.

Trzeci upadek jest po to, żebyś na dnie własnych niewoli nie leżał w brudnym mule, tylko na Jego piersi. Wsłuchaj się w Jego oddech, poczuć unoszącą się i opadającą klatkę. On tam był przed tobą. 

Nie próbuj Mu zaimponować, nie buduj dzieł dla Niego, buduj je z Nim.

Stacja X: Pan Jezus z szat odarty

Śniło ci się kiedyś, że nie masz na sobie ubrania i próbujesz się gdzieś schować, ale nie ma gdzie? Byłeś pośmiewiskiem? Upokorzył cię ktoś tak, że nie miałeś gdzie uciec ani schować oczu? A może ktoś nie miał szacunku dla twojego ciała? Oceniał je, jakby mu ktoś dał prawo, bo za gruby, za chudy, za mały, za duży, rudy, łysy, piegowaty, ma zeza,  niepełnosprawny, za brzydki, albo za ładna - na pewno łatwa. Na pewno obżera się za czterech, niedługo w drzwi się nie zmieści; płaska jak deska, to ma być dziewczyna?; laluniu, niezłe masz… A może ktoś bliski krytykuje to jak wyglądasz, pokazuje ci dezaprobatę słowem, krzykiem lub spojrzeniem, które pali do żywego i przy tym bliskim czujesz się strasznie, niewystarczająca/-y, nieatrakcyjna/-y, niegodna/-y miłości.

 

Nie było tam żadnej opaski. Był odarty z ubrania człowiek, stojący goły na oczach tłumu, bez żadnych praw. Szydzono, drwiono, czekano na jeszcze. Na krew.

„Choćby mnie opuścili ojciec mój i matka, to jednak Pan mnie przygarnie.” (Ps 27, 10)
Wytrzymał to, zgodził się nawet oddać ostatnią część garderoby, by nie oddać cię samotnemu upokorzeniu.

Stacja XI: Pan Jezus przybity do krzyża 

Stoisz w sytuacji, której nie chcesz. Najgorsze jest unieruchomienie. Jak np. wtedy, gdy nie masz na rachunki, na ratę kredytu, na opłatę za przedszkole. Jak wtedy, gdy do drzwi puka komornik, gdy odcinają prąd, gdy nie ma na leki, na lekarza, gdy wręczono ci zwolnienie z pracy, gdy trzeba zamknąć firmę, a jej własność oddać na licytację, gdy renta nie pokrywa nawet opłat za mieszkanie i media, gdy ze skrzynki wyciągasz list z pogróżkami windykacji, gdy nie możesz spać, bo boisz się wylądować na ulicy. Albo wtedy, gdy naprawdę na niej lądujesz. Gdy, jak zwierzę w klatce, nie widzisz wyjścia. Może z winy własnej lekkomyślności, może bez winy. To bez znaczenia. Miażdżenie przez mechaniczne zęby społecznej machiny.

Gwoździe wbijano w nerw pośrodkowy, splot korzeni nerwów. Nieprawdopodobny ból i unieruchomienie. Nikt już o ten ból nie dba, bo to tylko środek do celu - do śmierci. Tu już nie ma praw, nie ma minimalnej troski o humanitarne traktowanie - jest władza nad drugim - czasowo jeszcze żyjącym, praktycznie już trupem. Podniesiono krzyż, przyczepione na gwoździach ręce muszą utrzymać ciężar ciała, to powoduje  mocne przyduszenie. Żeby wziąć głębszy oddech trzeba podciągnąć na okaleczonych dłoniach cały swój ciężar. Najpierw starcza sił, by robić to, co chwilę, potem, co kilka minut, kilkanaście. Ostatni etap drogi - agonia. 

«Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzech dniach wzniosę ją na nowo». «Ty, który burzysz przybytek i w trzech dniach go odbudowujesz, wybaw sam siebie; jeśli jesteś Synem Bożym, zejdź z krzyża!». Nie zszedł. Dla ciebie nie zszedł.

Stacja XII: Pan Jezus umiera na krzyżu

Boisz się śmierci? On też się bał. Był podobny WE WSZYSTKIM z wyjątkiem grzechu.

Jakże inaczej krzyż wygląda z pozycji patrzącego niż wiszącego. Może czasem patrzysz na krzyż Jezusa z niewłaściwej perspektywy - od frontu, zamiast z boku. Kiedy spojrzysz z boku - w pola widzenia Dobrego Łotra - może zobaczysz ten promień wśród ciemności spoczywający na Jego twarzy i usłyszysz głos mówiący do ciebie: „Zabiorę cię ze sobą”. Na sekundy przed wielkim skokiem w nieznane. 

 

„«Wykonało się!» I skłoniwszy głowę oddał ducha.”

Stacja XIII: Pan Jezus zdjęty z krzyża

 Wydaje ci się, że Boga nie było, kiedy bardzo Go potrzebowałeś? Jest nieprzystępny? Prosiłeś, błagałeś i odpowiadała ci cisza? Może się obraziłeś? Zawiodłeś? Zamknąłeś?

A może była to chwila, gdy nie mówił, bo powierzał ci się do końca, brał na siebie twój ból i powierzał ci się całkowicie?

To drugi raz, gdy Jezus tak dalece oddaje człowiekowi swoje ciało, że można zrobić z Nim wszystko, niejako bez udziału Jego woli. Pierwszy raz, gdy był niemowlęciem, drugi raz, gdy umarł. Odczepiano z krzyża kończynę po kończynie, okryto, przytulono, poniesiono. Po brutalnej kaźni, tym razem Jego ciało doznało troski. Kochające ręce umyły, namaściły, osłoniły, skropiły łzami, żegnały się delikatnym dotykiem, chciały zapamiętać te muśnięcia na zawsze, sądziły, że to musiało im wystarczyć…

To było kiedyś? Tobie się tak nie oddaje? A Ciało, które daje ci raz za razem pod postacią chleba? Jak Je traktujesz? A jak mógłbyś?

Stacja XIV: Pan Jezus złożony do grobu

„Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity.” (J 12, 24).

Wszystko przepadło. Słyszysz nad sobą huk zasuwanej płyty nagrobnej. Jesteś życiowym bankrutem, odniosłeś porażkę na całej linii. Gdzie mogłeś, tam poległeś. Pozwól, by to wybrzmiało, choć wszystko krzyczy, by ratować co się da, nawet kosztem okłamywania siebie. Wytrwaj bez pocieszaczy i umilaczy. Stań w tym i pokaż swoje puste dłonie. Zgódź się na taką rzeczywistość. Daj się przeniknąć Prawdzie, która cię przeczyta i powróci do ciebie pełna, całkowita, nie tylko taka nasza, ułomna, ludzka. Pozwól postawić się na nogi i popatrz, ile miłości wykiełkowało, gdy nie zwracałeś na to uwagi.

Gdy kamień nagrobny zasłonił grób, reakcje „chemiczne” - jak w zaciśniętym pąku - zaczęły Go przygotowywać do rozkwitnięcia.

Ciąg dalszy nastąpi...



Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

Polecane
Emerytury
Stażowe