Sławomir Mentzen – nowa wersja Korwina?

Jeszcze niedawno Sławomir Mentzen kojarzył się z dziabniętym stand-uperem o charyzmie księgowego. Dziś wyrasta na czarnego konia wyborów prezydenckich. Czy to efekt jego nowej strategii, czy raczej kryzysu konkurencji?
Kandydat na prezydenta RP Sławomir Mentzen Sławomir Mentzen – nowa wersja Korwina?
Kandydat na prezydenta RP Sławomir Mentzen / PAP/Wojtek Jargiło

W 2023 roku Mentzen był jednym ze słabszych ogniw kampanii Konfederacji. Jego brak powagi przejawiający się w „jajcarskich” postulatach, żenujących dissach na rywali czy słynnych już „stu ustawach Mentzena”, które „tajemniczo” zniknęły z sieci – sprawiał wrażenie, że nie do końca rozumie różnicę między światem wirtualnej rozrywki a realną polityką. Krytycy zarzucali mu też, że nie wyciąga wniosków z popełnionych błędów, jako przyczynę wskazując ciągoty autorytarne i miłość własną posuniętą do granicy narcyzmu. Tym bardziej zaskakuje fakt, że dziś jego notowania sondażowe są niemal trzykrotnie wyższe od wyniku Krzysztofa Bosaka w wyborach prezydenckich 2020 roku. A przecież to Bosak uchodził za tego poważniejszego, bardziej kompetentnego i profesjonalnego...

Postkorwinista

Janusz Korwin-Mikke traktował politykę bardziej jako platformę do propagowania idei niż narzędzie do zdobywania rzeczywistej władzy (sam określał się mianem ideologa, a nie polityka). To było przyczyną niekończącej się frustracji wielu działaczy, którzy obserwowali, jak ich wysiłki w przekonywaniu opinii publicznej zostają zmarnowane przez kolejną kontrowersyjną wypowiedź prezesa obniżającą zaufanie do całego środowiska. Korwin jednak niewiele sobie z tego robił – uparcie twierdził, że bez jego ekscentrycznych wystąpień myśl wolnorynkowa w ogóle nie przebiłaby się do świadomości Polaków. Nic więc dziwnego, że w pewnym momencie narodził się popyt na „Korwina bez szaleństw” – lidera, który dla politycznej skuteczności potrafiłby czasem pójść na kompromis i powstrzymywać się przed wygłaszaniem opinii odstraszających zwykłych wyborców. 

Pomimo niezwykłej żywotności Korwin-Mikkego mniej więcej w 2021 roku stało się jasne, że biologia jest nieubłagana i czas wyznaczyć następcę. Największe szanse mieli dwaj kandydaci: Sławomir Mentzen i Konrad Berkowicz. Berkowicz przypominał bardziej golema Korwin-Mikkego niż samodzielnie myślącego polityka – niemal każda jego wypowiedź była kalką wcześniejszej wypowiedzi mistrza. Mentzen, mimo deklarowanego korwinizmu, nie podzielał światopoglądu Korwin-Mikkkego en bloc – choć gospodarczo liberalny, nie szedł w skrajny socjaldarwinizm; choć niechętny interwencjonizmowi, dopuszczał strategiczne inwestycje państwowe; choć „wolnościowy”, w jego myśleniu częściej przebijał się pierwiastek klasycznie konserwatywny.

Z perspektywy ortodoksyjnego korwinisty mógł wydawać się więc podejrzany – ale przymykano na to oko ze względu na kilka jego atutów. Po pierwsze, otaczał go nimb eksperta – prowadził kancelarię prawną specjalizującą się w optymalizacji podatkowej, co przyniosło mu dużą popularność w kręgach uważających podatki za formę kradzieży, a ich unikanie za akt wyzwolenia spod „państwowego aparatu przemocy”. Po drugie, potrafił przyciągać uwagę w mediach społecznościowych – dorobił się nawet miana „króla TikToka”. Po trzecie, jako majętny przedsiębiorca stanowił dla liberalnych wyborców ucieleśnienie sukcesu, do którego sami aspirowali. To właśnie te cechy sprawiły, że mimo swoich „wiarołomstw” wobec dogmatów o świętości własności prywatnej zdeklasował nieciekawego Berkowicza w wyścigu o schedę po Korwinie.

Liberalny Lord Vader

Podczas uroczystości przekazania władzy Mentzenowi przez Korwin-Mikkego jego wejściu na scenę towarzyszył „Marsz Imperialny” z „Gwiezdnych Wojen”. Można było potraktować ten zabieg jako żart, ale – jak się później okazało – był to żart proroczy. Wraz z nowym liderem przyszły nowe, dla wielu bolesne, porządki w partii. Jedną z ich politycznych ofiar był Artur Dziambor, który po rozstaniu z Konfederacją opisywał czasy nowego wodza jako epokę partyjnej dyktatury i koszarowej dyscypliny, całkowicie zrywającą z wcześniejszą atmosferą koleżeństwa i poczucia „gry w jednej drużynie”. Rozmiłowanie Mentzena w nowo zdobytej władzy przybierało niekiedy nieestetyczne formy. Symptomatyczny był wpis na Twitterze, w którym pozwolił swoim sympatykom zdecydować, któremu z byłych członków partii pozwolić na powrót, nawiązując do słynnej biblijnej sceny z Jezusem i Barabaszem („Kogo uwolnić? Dziambora czy Sośnierza?”).

Ambicje Mentzena sięgały wyżej niż samo głoszenie ewangelii korwinizmu – chciał wyborczych zwycięstw. Jeden z młodych działaczy KORWiN-u wspominał, że po objęciu władzy przez nowego przywódcę na licznie reprezentowaną w środowiskach konserwatywno-liberalnych „frakcję psychiatryczną” padł blady strach. Mentzen zdawał sobie sprawę, że bez gruntownej „deszuryzacji” Konfederacja nie ma szans na dobre wyniki w wyborach. I miał rację – najlepszym tego dowodem był dramatyczny spadek poparcia w kampanii parlamentarnej 2023 roku, gdy media zaczęły ujawniać poglądy niektórych kandydatów startujących z list partii. Wyznawcy teorii spiskowych o planecie Nibiru, iluminatach, reptilianach, płaskiej Ziemi i pamięci wody skutecznie odstraszali potencjalnych wyborców, co stanowiło jasną wskazówkę na przyszłość. Czyszczenie szeregów – usunięcie samego Korwina, jego najwierniejszych akolitów oraz cechujących się sekciartwem braunistów – przyszło jednak za późno. Tym, co okazało się skuteczne, było przesunięcie Nowej Nadziei (postkorwinistycznej części Konfederacji) do centrum. Wieloletnia narracja, według której złagodzenie tonu, rezygnacja z epatowania ostentacyjną „niepoprawnością polityczną” i odejście od socjaldarwinizmu miały pogrzebać partię, okazała się całkowicie błędna.

Mentzenowi udała się jeszcze jedna sztuka – razem z Krzysztofem Bosakiem popchnął konfederackich narodowców w stronę liberalizacji, konsekwentnie osłabiając prawicowe pryncypia partii. Im bardziej marginalizowano elementy nacjonalistyczne i katolickie, tym głośniej atakowano lewicowe „szaleństwa” spod znaku woke – była to skuteczna zasłona dymna, pozwalająca po cichu wycofać się z narodowo-katolickich haseł, które mogłyby odstraszać młodszy elektorat. Podobnie wyglądał stosunek Mentzena do kwestii migracji: w kampaniach polityk uderzał w antyimigracyjne tony, choć wcześniej przez długie lata bronił swobodnego przepływu ludzi i kapitału. Zarówno wyborczy kongres Konfederacji w 2023 roku, jak i ostatnia konwencja prezydencka Mentzena w Bełchatowie były całkowicie zdominowane przez przekaz materialistyczno-wolnorynkowy, konsekwentnie unikający odniesień do katolickiej i narodowej kontrrewolucji. Hasło wieńczące wydarzenie – „Nikt nie będzie nam mówił, jak mamy żyć” – bardziej przypominało owsiakowe „Róbta, co chceta” niż „Jedyna partia ideowej prawicy w Polsce”, którym Konfederacja wciąż oficjalnie się posługuje, co dziś brzmi już raczej jak dowcip.

Pęknięcia w portrecie

W politycznej karierze Mentzena nie zawsze jednak pragmatyzm wyborczy brał górę nad ideą. Warto wskazać kilka sytuacji, w których kierował się on wyznawanymi wartościami wbrew własnemu interesowi politycznemu. Pierwszym takim przypadkiem była jego krytyczna reakcja na sugestie części liderów Konfederacji po słynnym wyroku Trybunału Konstytucyjnego, którzy chcieli dążyć do liberalizacji przepisów aborcyjnych i zawarcia w tej sprawie nowego kompromisu. „Nie do takiej partii wstępowałem” – oznajmił wówczas Mentzen, dowodząc, że są wartości, których nie poświęci dla doraźnych politycznych korzyści. Również jego decyzja o uczestnictwie w obronie kościołów przed fizycznymi atakami podczas protestów Strajku Kobiet pokazała, że potrafi kierować się ideowymi przesłankami.

Drugim „pęknięciem” w obrazie wyrachowanego wodza partyjnego był jego jednoznaczny sprzeciw wobec rosyjskiej agresji na Ukrainę. W przeciwieństwie do wielu liderów Konfederacji, którzy mieli z tym problem, Mentzen od samego początku jasno opowiedział się po stronie napadniętych. Nie podążał w ślady Grzegorza Brauna, który cynicznie podsycał antyukraińskie nastroje, ani Krzysztofa Bosaka, który lawirował między noszeniem przypinki w barwach flagi Ukrainy a uczestnictwem w akcji „Stop ukrainizacji Polski”. Mentzen w chwili moralnej próby nazwał rzeczy po imieniu – dobro dobrem, a zło złem – pomimo sceptycznego stosunku własnego elektoratu do Ukraińców. Wskazywał też na potencjalne korzyści, jakie może przynieść Polsce ukraiński exodus. Był to dowód na to, że zasady demokratycznej rozgrywki nie zawsze zwyciężały nad deklarowanymi przez niego wartościami. 
    
Powracając do pytania zadanego na początku – Mentzen sprawia wrażenie polityka, który zrozumiał, że w grze politycznej bezkompromisowe głoszenie idei się nie opłaca, a kluczowe są powaga, pokora, wychodzenie naprzeciw oczekiwaniom wyborców oraz systematyczna praca. Dzięki temu udało mu się wykreować na akceptowalnego kandydata sprzeciwu, wyrażającego zniecierpliwienie stanem polskiej polityki. Warto jednak pamiętać, że Mentzen jest przede wszystkim kandydatem biznesu, a jego zwycięstwo oznaczałoby większą władzę pracodawców kosztem pracowników. Umiejętność przykrycia tego faktu nośnymi hasłami pozwala mu wciąż utrzymywać wysokie poparcie. Czy na długo? Dynamika poparcia dla Konfederacji i jej kandydatów w poprzednich wyborach zdaje się temu przeczyć, ale jak na razie – fala jeszcze nie opada


 

POLECANE
Karol Nawrocki podziękował za modlitwę w intencji jego zwycięstwa w wyborach prezydenckich z ostatniej chwili
Karol Nawrocki podziękował za modlitwę w intencji jego zwycięstwa w wyborach prezydenckich

Prezydent elekt Karol Nawrocki w niedzielę podziękował za modlitewne wparcie w intencji jego zwycięstwa w wyborach prezydenckich. Dodał, że podczas Uroczystości Najświętszej Trójcy "skupiamy nasze myśli na gorliwej modlitwie".

Ukraińcy zaatakowali w Królewcu z ostatniej chwili
Ukraińcy zaatakowali w Królewcu

Wywiad wojskowy Ukrainy (HUR) dokonał w sobotę udanego aktu sabotażu w stacji elektroenergetycznej w rosyjskim Królewcu - poinformował w niedzielę portal Ukrainska Prawda. Zgodnie z komunikatem w wyniku tej operacji całkowicie wstrzymano dostawy prądu.

Niebawem rusza ewakuacja Polaków z Izraela. Za transport zapłacą... z własnej kieszeni z ostatniej chwili
Niebawem rusza ewakuacja Polaków z Izraela. Za transport zapłacą... z własnej kieszeni

Polacy przebywający się w Izraelu – kraju niebezpiecznym ze względu na otwarty konflikt wojskowy z Iranem – mogą już szykować się na powrót do kraju. Ewakuacja ponad 200 osób zarejestrowanych w systemie Odyseusz ma ruszyć w poniedziałek lub wtorek. Niestety, na tym koniec dobrych wiadomości. 

Magdalena Środa: Straszny kraj, straszni ludzie, straszny prezydent z ostatniej chwili
Magdalena Środa: "Straszny kraj, straszni ludzie, straszny prezydent"

Prof. Magdalena Środa opowiada o Polsce w rozmowie z zagranicznymi mediami: "Straszny kraj, straszni ludzie, straszny prezydent". Sama to przyznała w jednym z wywiadów, udzielonych po wyborach prezydenckich.  

Iran trafił w strategiczne obiekty Izraela z ostatniej chwili
Iran trafił w strategiczne obiekty Izraela

Ropociągi i linie przesyłowe między poszczególnymi blokami rafinerii ropy naftowej w Hajfie zostały uszkodzone na skutek irańskich ataków rakietowych – poinformował izraelski operator w komunikacie przesłanym giełdzie w Tel Awiwie.

Katastrofa samolotu w Indiach. Wskazano możliwe przyczyny wypadku z ostatniej chwili
Katastrofa samolotu w Indiach. Wskazano możliwe przyczyny wypadku

– To mógł być prosty błąd drugiego pilota – komentuje kapitan Steve, pilot linii lotniczych i popularnego komentator katastrof lotniczych w serwisie YouTube, komentując katastrofę lotniczą, do jakiej doszło w Indiach.

Donald Tusk pokazał wykres wzrostu PKB za czasów PiS i chwali się jak swoim z ostatniej chwili
Donald Tusk pokazał wykres wzrostu PKB za czasów PiS i chwali się jak swoim

Dość popularny w sieci jest wykres wzrostu polskiego PKB w porównaniu do wzrostu PKB Japonii i Iranu. Tym razem odniósł się do niego Donald Tusk.

Komunikat dla mieszkańców i turystów woj. zachodniopomorskiego Wiadomości
Komunikat dla mieszkańców i turystów woj. zachodniopomorskiego

28 czerwca ruszy tramwaj wodny na stałej trasie między Szczecinem, Nowym Warpnem a Świnoujściem. Ma to być atrakcja zarówno dla turystów, jak i mieszkańców regionu. Znane są już ceny podróży tramwajem. 

Polska truskawkową potęgą. Jesteśmy drugim producentem truskawek w UE z ostatniej chwili
Polska truskawkową potęgą. Jesteśmy drugim producentem truskawek w UE

Polska jest drugim, po Hiszpanii, producentem truskawek w Unii Europejskiej z 15 proc. udziałem w rynku. W 2024 r. produkcja tych owoców wyniosła 159 tys. ton - poinformował Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa. Truskawki należą do najbardziej lubianych owoców przez naszych rodaków.

IMGW wydał komunikat: Upały do 32°C i gwałtowne burze z ostatniej chwili
IMGW wydał komunikat: Upały do 32°C i gwałtowne burze

Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej wydał ważne ostrzeżenia pogodowe dla zachodniej części kraju. W niedzielę temperatura może sięgnąć nawet 32°C, a w wielu regionach prognozowane są gwałtowne burze z intensywnymi opadami i silnym wiatrem nawet do 75 km/h.

REKLAMA

Sławomir Mentzen – nowa wersja Korwina?

Jeszcze niedawno Sławomir Mentzen kojarzył się z dziabniętym stand-uperem o charyzmie księgowego. Dziś wyrasta na czarnego konia wyborów prezydenckich. Czy to efekt jego nowej strategii, czy raczej kryzysu konkurencji?
Kandydat na prezydenta RP Sławomir Mentzen Sławomir Mentzen – nowa wersja Korwina?
Kandydat na prezydenta RP Sławomir Mentzen / PAP/Wojtek Jargiło

W 2023 roku Mentzen był jednym ze słabszych ogniw kampanii Konfederacji. Jego brak powagi przejawiający się w „jajcarskich” postulatach, żenujących dissach na rywali czy słynnych już „stu ustawach Mentzena”, które „tajemniczo” zniknęły z sieci – sprawiał wrażenie, że nie do końca rozumie różnicę między światem wirtualnej rozrywki a realną polityką. Krytycy zarzucali mu też, że nie wyciąga wniosków z popełnionych błędów, jako przyczynę wskazując ciągoty autorytarne i miłość własną posuniętą do granicy narcyzmu. Tym bardziej zaskakuje fakt, że dziś jego notowania sondażowe są niemal trzykrotnie wyższe od wyniku Krzysztofa Bosaka w wyborach prezydenckich 2020 roku. A przecież to Bosak uchodził za tego poważniejszego, bardziej kompetentnego i profesjonalnego...

Postkorwinista

Janusz Korwin-Mikke traktował politykę bardziej jako platformę do propagowania idei niż narzędzie do zdobywania rzeczywistej władzy (sam określał się mianem ideologa, a nie polityka). To było przyczyną niekończącej się frustracji wielu działaczy, którzy obserwowali, jak ich wysiłki w przekonywaniu opinii publicznej zostają zmarnowane przez kolejną kontrowersyjną wypowiedź prezesa obniżającą zaufanie do całego środowiska. Korwin jednak niewiele sobie z tego robił – uparcie twierdził, że bez jego ekscentrycznych wystąpień myśl wolnorynkowa w ogóle nie przebiłaby się do świadomości Polaków. Nic więc dziwnego, że w pewnym momencie narodził się popyt na „Korwina bez szaleństw” – lidera, który dla politycznej skuteczności potrafiłby czasem pójść na kompromis i powstrzymywać się przed wygłaszaniem opinii odstraszających zwykłych wyborców. 

Pomimo niezwykłej żywotności Korwin-Mikkego mniej więcej w 2021 roku stało się jasne, że biologia jest nieubłagana i czas wyznaczyć następcę. Największe szanse mieli dwaj kandydaci: Sławomir Mentzen i Konrad Berkowicz. Berkowicz przypominał bardziej golema Korwin-Mikkego niż samodzielnie myślącego polityka – niemal każda jego wypowiedź była kalką wcześniejszej wypowiedzi mistrza. Mentzen, mimo deklarowanego korwinizmu, nie podzielał światopoglądu Korwin-Mikkkego en bloc – choć gospodarczo liberalny, nie szedł w skrajny socjaldarwinizm; choć niechętny interwencjonizmowi, dopuszczał strategiczne inwestycje państwowe; choć „wolnościowy”, w jego myśleniu częściej przebijał się pierwiastek klasycznie konserwatywny.

Z perspektywy ortodoksyjnego korwinisty mógł wydawać się więc podejrzany – ale przymykano na to oko ze względu na kilka jego atutów. Po pierwsze, otaczał go nimb eksperta – prowadził kancelarię prawną specjalizującą się w optymalizacji podatkowej, co przyniosło mu dużą popularność w kręgach uważających podatki za formę kradzieży, a ich unikanie za akt wyzwolenia spod „państwowego aparatu przemocy”. Po drugie, potrafił przyciągać uwagę w mediach społecznościowych – dorobił się nawet miana „króla TikToka”. Po trzecie, jako majętny przedsiębiorca stanowił dla liberalnych wyborców ucieleśnienie sukcesu, do którego sami aspirowali. To właśnie te cechy sprawiły, że mimo swoich „wiarołomstw” wobec dogmatów o świętości własności prywatnej zdeklasował nieciekawego Berkowicza w wyścigu o schedę po Korwinie.

Liberalny Lord Vader

Podczas uroczystości przekazania władzy Mentzenowi przez Korwin-Mikkego jego wejściu na scenę towarzyszył „Marsz Imperialny” z „Gwiezdnych Wojen”. Można było potraktować ten zabieg jako żart, ale – jak się później okazało – był to żart proroczy. Wraz z nowym liderem przyszły nowe, dla wielu bolesne, porządki w partii. Jedną z ich politycznych ofiar był Artur Dziambor, który po rozstaniu z Konfederacją opisywał czasy nowego wodza jako epokę partyjnej dyktatury i koszarowej dyscypliny, całkowicie zrywającą z wcześniejszą atmosferą koleżeństwa i poczucia „gry w jednej drużynie”. Rozmiłowanie Mentzena w nowo zdobytej władzy przybierało niekiedy nieestetyczne formy. Symptomatyczny był wpis na Twitterze, w którym pozwolił swoim sympatykom zdecydować, któremu z byłych członków partii pozwolić na powrót, nawiązując do słynnej biblijnej sceny z Jezusem i Barabaszem („Kogo uwolnić? Dziambora czy Sośnierza?”).

Ambicje Mentzena sięgały wyżej niż samo głoszenie ewangelii korwinizmu – chciał wyborczych zwycięstw. Jeden z młodych działaczy KORWiN-u wspominał, że po objęciu władzy przez nowego przywódcę na licznie reprezentowaną w środowiskach konserwatywno-liberalnych „frakcję psychiatryczną” padł blady strach. Mentzen zdawał sobie sprawę, że bez gruntownej „deszuryzacji” Konfederacja nie ma szans na dobre wyniki w wyborach. I miał rację – najlepszym tego dowodem był dramatyczny spadek poparcia w kampanii parlamentarnej 2023 roku, gdy media zaczęły ujawniać poglądy niektórych kandydatów startujących z list partii. Wyznawcy teorii spiskowych o planecie Nibiru, iluminatach, reptilianach, płaskiej Ziemi i pamięci wody skutecznie odstraszali potencjalnych wyborców, co stanowiło jasną wskazówkę na przyszłość. Czyszczenie szeregów – usunięcie samego Korwina, jego najwierniejszych akolitów oraz cechujących się sekciartwem braunistów – przyszło jednak za późno. Tym, co okazało się skuteczne, było przesunięcie Nowej Nadziei (postkorwinistycznej części Konfederacji) do centrum. Wieloletnia narracja, według której złagodzenie tonu, rezygnacja z epatowania ostentacyjną „niepoprawnością polityczną” i odejście od socjaldarwinizmu miały pogrzebać partię, okazała się całkowicie błędna.

Mentzenowi udała się jeszcze jedna sztuka – razem z Krzysztofem Bosakiem popchnął konfederackich narodowców w stronę liberalizacji, konsekwentnie osłabiając prawicowe pryncypia partii. Im bardziej marginalizowano elementy nacjonalistyczne i katolickie, tym głośniej atakowano lewicowe „szaleństwa” spod znaku woke – była to skuteczna zasłona dymna, pozwalająca po cichu wycofać się z narodowo-katolickich haseł, które mogłyby odstraszać młodszy elektorat. Podobnie wyglądał stosunek Mentzena do kwestii migracji: w kampaniach polityk uderzał w antyimigracyjne tony, choć wcześniej przez długie lata bronił swobodnego przepływu ludzi i kapitału. Zarówno wyborczy kongres Konfederacji w 2023 roku, jak i ostatnia konwencja prezydencka Mentzena w Bełchatowie były całkowicie zdominowane przez przekaz materialistyczno-wolnorynkowy, konsekwentnie unikający odniesień do katolickiej i narodowej kontrrewolucji. Hasło wieńczące wydarzenie – „Nikt nie będzie nam mówił, jak mamy żyć” – bardziej przypominało owsiakowe „Róbta, co chceta” niż „Jedyna partia ideowej prawicy w Polsce”, którym Konfederacja wciąż oficjalnie się posługuje, co dziś brzmi już raczej jak dowcip.

Pęknięcia w portrecie

W politycznej karierze Mentzena nie zawsze jednak pragmatyzm wyborczy brał górę nad ideą. Warto wskazać kilka sytuacji, w których kierował się on wyznawanymi wartościami wbrew własnemu interesowi politycznemu. Pierwszym takim przypadkiem była jego krytyczna reakcja na sugestie części liderów Konfederacji po słynnym wyroku Trybunału Konstytucyjnego, którzy chcieli dążyć do liberalizacji przepisów aborcyjnych i zawarcia w tej sprawie nowego kompromisu. „Nie do takiej partii wstępowałem” – oznajmił wówczas Mentzen, dowodząc, że są wartości, których nie poświęci dla doraźnych politycznych korzyści. Również jego decyzja o uczestnictwie w obronie kościołów przed fizycznymi atakami podczas protestów Strajku Kobiet pokazała, że potrafi kierować się ideowymi przesłankami.

Drugim „pęknięciem” w obrazie wyrachowanego wodza partyjnego był jego jednoznaczny sprzeciw wobec rosyjskiej agresji na Ukrainę. W przeciwieństwie do wielu liderów Konfederacji, którzy mieli z tym problem, Mentzen od samego początku jasno opowiedział się po stronie napadniętych. Nie podążał w ślady Grzegorza Brauna, który cynicznie podsycał antyukraińskie nastroje, ani Krzysztofa Bosaka, który lawirował między noszeniem przypinki w barwach flagi Ukrainy a uczestnictwem w akcji „Stop ukrainizacji Polski”. Mentzen w chwili moralnej próby nazwał rzeczy po imieniu – dobro dobrem, a zło złem – pomimo sceptycznego stosunku własnego elektoratu do Ukraińców. Wskazywał też na potencjalne korzyści, jakie może przynieść Polsce ukraiński exodus. Był to dowód na to, że zasady demokratycznej rozgrywki nie zawsze zwyciężały nad deklarowanymi przez niego wartościami. 
    
Powracając do pytania zadanego na początku – Mentzen sprawia wrażenie polityka, który zrozumiał, że w grze politycznej bezkompromisowe głoszenie idei się nie opłaca, a kluczowe są powaga, pokora, wychodzenie naprzeciw oczekiwaniom wyborców oraz systematyczna praca. Dzięki temu udało mu się wykreować na akceptowalnego kandydata sprzeciwu, wyrażającego zniecierpliwienie stanem polskiej polityki. Warto jednak pamiętać, że Mentzen jest przede wszystkim kandydatem biznesu, a jego zwycięstwo oznaczałoby większą władzę pracodawców kosztem pracowników. Umiejętność przykrycia tego faktu nośnymi hasłami pozwala mu wciąż utrzymywać wysokie poparcie. Czy na długo? Dynamika poparcia dla Konfederacji i jej kandydatów w poprzednich wyborach zdaje się temu przeczyć, ale jak na razie – fala jeszcze nie opada



 

Polecane
Emerytury
Stażowe