Katastrofa unijnej elektromobilności

Unia Europejska, która na siłę wprowadza dążenie do zeroemisyjności – dodajmy, że chodzi o zeroemisyjność obywateli unijnych krajów, nie zaś urzędów, ani tym bardziej wielkich koncernów – zabrnęła w ślepą uliczkę. Rynek samochodowy, na którym najlepiej widać i zmieniające się unijne prawo, i jego znaczenie dla gospodarek, a przede wszystkim codzienności obywateli krajów członkowskich UE, pokazuje, że moda na silniki spalinowe nieprędko (jeżeli w ogóle) przeminie.
Samochód elektryczny, zdjęcie podglądowe
Samochód elektryczny, zdjęcie podglądowe / Unsplash

Pomysły eurokratów wciąż się rozwijają, ale ostatnie tygodnie pokazują, że nie mają one najmniejszych szans na zadomowienie się ani w świadomości przeciętnego Niemca, Francuza, Belga czy Polaka, ani tym bardziej w świadomości menedżerów gigantycznych koncernów nastawionych przede wszystkim na zysk – nie na ochronę przyrody. Na którą i tak, nawiasem mówiąc, nie mają żadnego wpływu.

Blamaż z wyposażeniem niemieckich policjantów w elektryczne radiowozy, który rozsławił policję z Badenii-Wirtembergii, z jednej strony wzbudzał śmiech europejskich polityków, z drugiej – wywołał niemały popłoch wśród wojskowych, którzy dowiedzieli się, że podobna przyszłość może czekać niedługo także ich ciężki sprzęt – w tym czołgi i samoloty. Szczególnie że prace nad ekorozwiązaniami w wojsku są w bardzo wysokim stopniu zaawansowane. 

 

Prawie nikt nie chce elektryków

Na zeroemisyjność, która – przypomnijmy – jest wskaźnikiem nieprodukowania gazów cieplarnianych na żadnym etapie pozyskiwania energii lub na żadnym etapie prowadzenia produkcji, lub świadczenia usług, eurokraci stawiali zawsze najsilniejsze karty. Niemal siłowe przesadzanie Europejczyków na samochody z napędem wyłącznie elektrycznym było zamysłem, który miał ratować przemysł ciężki w krajach wspólnoty. Faktycznie Komisji Europejskiej chodziło wyłącznie o przemysł ciężki przede wszystkim w Niemczech i we Francji, gdzie funkcjonują największe europejskie zakłady produkujące samochody. Państwa, których rola w tym przemyśle sprowadzała się wyłącznie do pozycji konsumentów, na ekozmianach niewiele zyskiwały, często wręcz traciły. W przypadku Polski chodzi o zamykanie kopalń węgla kamiennego i brunatnego oraz zakładów produkujących prąd z paliw kopalnych. Przemysłu samochodowego Polska i tak już nie ma po latach przemian ustrojowych i planie Balcerowicza, który skutecznie doprowadził największe polskie firmy do upadłości, co pozwoliło zachodnioeuropejskiemu kapitałowi na przejmowanie samych zakładów, a przede wszystkim należących do nich gruntów. Dzisiaj polityka Brukseli sięga jeszcze dalej, bo próbuje wymusić ogólnokontynentalną przesiadkę na samochody elektryczne – to z czasem ma doprowadzić do całkowitego zakazu najpierw kupowania samochodów o tradycyjnym napędzie, a później korzystania z nich. Problem polega na tym, że mieszkańców krajów przyjętych do Unii Europejskiej w drugim etapie rozszerzenia, a więc m.in. Polski, nie stać na masowe przesiadanie się do elektryków. Najnowsze modele Tesli z polskimi rejestracjami wciąż są nad Wisłą rzadkością, a maksimum możliwości przeciętnego kierowcy stanowią samochody hybrydowe, zasilane w części tradycyjnym paliwem, a w części z akumulatorów. Aktem zamykającym wprowadzenie projektu zeroemisyjności do końca miała być przebudowa europejskich fabryk samochodowych, zmiana linii produkcyjnych i wejście na konkurencyjny – zdominowany przede wszystkim przez tanie, chińskie modele – rynek elektryków. Efekt? Bezprecedensowy w XXI wieku kryzys przemysłowy w Europie – przede wszystkim w Niemczech, gdzie dwóch największych producentów, czyli Volkswagen i Audi, zapowiedziało masowe zwalnianie pracowników i zamykanie fabryk – o czym za chwilę. 

 

Na parkingu zamiast w pościgu

Przeciwko elektromobilności, której plany sięgają dużo dalej niż na ulice europejskich miast, dotyczą bowiem również przezbrojenia największych armii kontynentu, produkcji elektrycznych czołgów i samolotów, świadczy sam pragmatyzm. I grupy zawodowe, których rolą dotychczas było wspieranie pomysłów Brukseli i probrukselskich rządów w Europie. 

Oto w ubiegłym tygodniu rząd kraju związkowego Badenii-Wirtembergii przyznał się do porażki swojego pilotażowego programu wymiany floty policyjnych samochodów na elektryczne i hybrydowe. Już latem rząd tego landu ogłaszał, że tutejsza policja będzie jako pierwsza przecierać szlaki w elektromobilności niemieckich służb mundurowych. Tamtejsza policja dostała do użytku 150 samochodów w pełni elektrycznych i 113 hybrydowych. 

Tymczasem dzisiaj związek zawodowy policjantów na szczeblu krajowym protestuje przeciwko pomysłowi zamiany tradycyjnych radiowozów na te elektryczne. Powód był prosty – policjanci z południa Niemiec częściej niż na interwencje musieli jeździć do... stacji ładowania. Najczęściej przy hipermarketach, co z czasem zaczęło wzbudzać wesołość podatników, szybko zamieniającą się w złość, kiedy okazało się, że duża część interwencji po prostu nie mogła się odbyć. Elektryki miały za mały zasięg i nie zawsze wygrywały pościgi za coraz liczniejszymi w Niemczech gangami imigrantów. 
– To kompletny absurd – tak pomysł policyjnych elektryków w Badenii-Wirtembergii krytykował w niemieckich mediach Rainer Wendt, federalny przewodniczący niemieckiego związku zawodowego policji, przestrzegając jednocześnie przed podobnymi pomysłami w przyszłości. Mówił o policji, ale nie jest tajemnicą, że ekourzędnicy mają coraz większe plany również wobec pozostałych służb mundurowych, w tym przede wszystkim wojska. A wizja czołgów stających w połowie pola walki lub masowo tankowanych przy sieciach supermarketów może żołnierzy przerażać – choć większość Niemców reaguje na nią śmiechem.

 

Amerykanie: czołg na baterie to absurd

Jednak czołg na baterie wcale nie jest takim nierealnym projektem – przynajmniej w wydaniu urzędników w Brukseli. Prace nad nim już trwają, nawet pomimo tego, że z pomysłu całkowicie wycofała się armia Stanów Zjednoczonych, uznając, że takie czołgi szybko stałyby się nieruchomym celem zamiast bronią ofensywną. Nawiasem mówiąc, Amerykanie już dzisiaj deklarują, że maks elektromobilności w najsilniejszej armii świata będą stanowić pojazdy terenowe (pracuje nad nimi koncern General Motors). Czołgi, działa samobieżne czy transportery opancerzone ze względu na ich strategiczne znaczenie dla bitew będą napędzane tradycyjnie. 

Bruksela widzi jednak sprawy zupełnie inaczej, rozmawiając o ewentualnej współpracy z południowokoreańskim koncernem Hyundai Rotem (tym, który dostarcza do Polski czołgi K2). Pierwszy produkt koreański ma mieć napęd hybrydowy, jednak docelowo zostanie wyposażony w napęd wodorowo-elektryczny.

Jak czołgi na baterie będą się miały wobec planów zbudowania paneuropejskiej armii UE? Nad tym na razie stratedzy z Brukseli się nie zastanawiają. Za to coraz częściej mówią o kolejnym rozwiązaniu... Chodzi o elektryczne samoloty.

Przemysł lotniczy bardzo ostrożnie podchodzi do tego typu rozwiązań z wielu powodów. Pierwszy to oczekiwana moc ciągu – żeby samolot zyskał odpowiednią siłę nośną, musi mieć prędkość, która ją zagwarantuje. Jak na razie najlepiej zdają tu egzaminy silniki odrzutowe – z punktu widzenia eurokratów wadliwe, bo powodują większą emisję paliw kopalnych w jednostce czasu niż kilkaset samochodów naraz. 

Na razie na europejskim i amerykańskim niebie możemy zobaczyć – a i to nieczęsto – jeden certyfikowany samolot elektryczny, słoweńsko-amerykański Pipistrel Velis Electro. Jego wadą jest nie więcej niż 50 minut lotu na maksymalnej wysokości 3,5 tys. metrów. 

Jednak unijne polecenie poszukiwania zeroemisyjnych rozwiązań napędu otrzymał również francuski koncern Airbus. Wspólnie z grupą Renault podpisał już umowę, której celem jest wykorzystanie synergii w celu przyspieszenia realizacji planów elektryfikacji obu firm. Nad ekonapędem lotniczym pracuje także start-up lotniczy Elysian, który wraz z Delft University of Technology w Holandii opracował koncepcję samolotu EX9, który miałby pomieścić więcej pasażerów i pokonać znacznie dłuższe trasy, niż wcześniej sądzono. W elektrycznym samolocie zmieści się 90 osób – razem z pilotami i obsługą – i będzie mógł przelecieć do 900 kilometrów bez konieczności lądowania i ładowania akumulatorów. Oczywiście pod warunkiem, że trafi na odpowiednią pogodę i nie będzie musiał lecieć pod wiatr. 

Większość europejskich linii lotniczych zapowiedziało, że nie odważy się wprowadzić takiego samolotu do swojej floty w przewidywalnej przyszłości. Wolą opierać się na sprawdzonych i w miarę niezawodnych rozwiązaniach opartych na paliwach kopalnych i wysokiej emisji gazów cieplarnianych. 

 

Stare jednak tańsze

Jaka będzie przyszłość elektromobilności? Być może problem z bateriami, które wciąż nie spełniają oczekiwań kierowców, a w produkcji są droższe niż baryłka ropy naftowej, przeniosą z czasem samochody elektryczne do działu wynalazków, które się nie sprawdziły. Część może stać się pierwowzorami samochodów miejskich w coraz bardziej rozrastających się metropoliach. Producenci paliw tradycyjnych są pewni swego – bez względu na unijną politykę moda na silniki spalinowe po prostu nie minie. Są bardziej niezawodne i – w ostatecznym rozrachunku – tańsze, co z czasem zacznie mieć znaczenie również dla brukselskiej administracji. Bo dla podatników w UE już zaczyna mieć.


 

POLECANE
Kto powinien być twarzą PiS przed kolejnymi wyborami? Zaskakujące wyniki sondażu z ostatniej chwili
Kto powinien być twarzą PiS przed kolejnymi wyborami? Zaskakujące wyniki sondażu

Wg sondażu SW Research na zlecenie Onetu to prezes PiS Jarosław Kaczyński był najczęściej wskazywany przez ankietowanych jako polityk, który powinien poprowadzić partię jako twarz wyborów. Co ciekawe jednak, najwięcej ankietowanych wskazało, że nie widzi w elicie PiS dobrego kandydata.

Wyłączenia prądu. Ważny komunikat dla mieszkańców Wielkopolski z ostatniej chwili
Wyłączenia prądu. Ważny komunikat dla mieszkańców Wielkopolski

Enea Operator opublikowała nowy harmonogram planowanych wyłączeń energii elektrycznej w Wielkopolsce. W najbliższych dniach przerwy obejmą wiele miejscowości, zarówno w dużych miastach, jak i mniejszych gminach regionu. Sprawdź, czy Twoja ulica znajduje się na liście.

Rozmowy pokojowe z Ukrainą. Departament Stanu USA przekazał nowe informacje z ostatniej chwili
Rozmowy pokojowe z Ukrainą. Departament Stanu USA przekazał nowe informacje

Departament Stanu USA poinformował, że w sobotę będą kontynuowane rozmowy amerykańsko-ukraińskie na temat zakończenia wojny na Ukrainie. Trwające od czwartku negocjacje oceniono jako „konstruktywne”.

Ukraina: Zmasowany atak powietrzny sił rosyjskich prawie w całym kraju. Polska poderwała myśliwce z ostatniej chwili
Ukraina: Zmasowany atak powietrzny sił rosyjskich prawie w całym kraju. Polska poderwała myśliwce

Siły rosyjskie przypuściły w nocy z piątku na sobotę zmasowany atak rakietowo-dronowy na większość obwodów Ukrainy. W obwodzie kijowskim co najmniej trzy osoby zostały ranne - przekazała w Telegramie wojskowa administracja obwodowa. Koło godz. 4 rano Polska poderwała myśliwce; nie zaobserwowano naruszenia przestrzeni powietrznej RP.

Instrukcja zabicia dziecka społecznie nieszkodliwa? Postępowanie przeciwko proaborcyjnej lekarce umorzone gorące
Instrukcja zabicia dziecka społecznie nieszkodliwa? Postępowanie przeciwko proaborcyjnej lekarce umorzone

Czyn zabroniony polegać miał na udzieleniu ciężarnej kobiecie pomocy w nielegalnej aborcji poprzez instrukcje, w jaki sposób i z użyciem jakiego leku ma wykonać aborcję farmakologiczną oraz poprzez oferowanie pomocy w szpitalu, w którym pracuje, w razie gdyby doszło do komplikacji medycznych.

Nie żyje słynny architekt Wiadomości
Nie żyje słynny architekt

W wieku 96 lat zmarł w piątek Frank Gehry, jeden z najsłynniejszych współczesnych architektów - poinformowała Meaghan Lloyd z jego pracowni architektonicznej Gehry Partners. Najbardziej znanym dziełem zmarłego twórcy jest Muzeum Guggenheima w Bilbao na północy Hiszpanii.

USA zapowiadają ingerencję w Europie. W niemieckich mediach płacz tylko u nas
USA zapowiadają ingerencję w Europie. W niemieckich mediach płacz

Stany Zjednoczone przedstawiły nową strategię bezpieczeństwa narodowego. Jej mocnym akcentem jest krytyka Unii Europejskiej. Niemieckie media już zdążyły to odnotować.

Szykuje się wielki protest rolników w Brukseli Wiadomości
Szykuje się wielki protest rolników w Brukseli

Na 18 grudnia organizacje rolnicze funkcjonujące w krajach UE zapowiedziały wielki protest w Brukseli. Zaledwie kilka godzin później wizytę w Brazylii w celu podpisania kontrowersyjnej umowy UE–Mercosur planuje odbyć Ursula von der Leyen.

Bogucki w Sejmie: „Chciałbym mieć premiera polskiego rządu”. Tusk: „Ale nie masz chłopie” wideo
Bogucki w Sejmie: „Chciałbym mieć premiera polskiego rządu”. Tusk: „Ale nie masz chłopie”

Donald Tusk przyznał podczas posiedzenia Sejmu, że nie jest „premierem polskiego rządu”. Szokujące słowa padły przy okazji orki, jaką Tuskowi zafundował szef Kancelarii Prezydenta Zbigniew Bogucki.

Pałac Buckingham potwierdza: te święta króla Karola III będą zupełnie inne Wiadomości
Pałac Buckingham potwierdza: te święta króla Karola III będą zupełnie inne

Król Karol III od prawie dwóch lat zmaga się z ciężką chorobą. Wie, że czasu może mu zostać już niewiele, dlatego bardzo chce, by tegoroczne Boże Narodzenie było inne niż wszystkie poprzednie. Święta odbędą się tradycyjnie w rezydencji Sandringham w hrabstwie Norfolk. Tym razem grono gości będzie bardzo wąskie. Zaproszenie dostali tylko naprawdę najbliżsi.

REKLAMA

Katastrofa unijnej elektromobilności

Unia Europejska, która na siłę wprowadza dążenie do zeroemisyjności – dodajmy, że chodzi o zeroemisyjność obywateli unijnych krajów, nie zaś urzędów, ani tym bardziej wielkich koncernów – zabrnęła w ślepą uliczkę. Rynek samochodowy, na którym najlepiej widać i zmieniające się unijne prawo, i jego znaczenie dla gospodarek, a przede wszystkim codzienności obywateli krajów członkowskich UE, pokazuje, że moda na silniki spalinowe nieprędko (jeżeli w ogóle) przeminie.
Samochód elektryczny, zdjęcie podglądowe
Samochód elektryczny, zdjęcie podglądowe / Unsplash

Pomysły eurokratów wciąż się rozwijają, ale ostatnie tygodnie pokazują, że nie mają one najmniejszych szans na zadomowienie się ani w świadomości przeciętnego Niemca, Francuza, Belga czy Polaka, ani tym bardziej w świadomości menedżerów gigantycznych koncernów nastawionych przede wszystkim na zysk – nie na ochronę przyrody. Na którą i tak, nawiasem mówiąc, nie mają żadnego wpływu.

Blamaż z wyposażeniem niemieckich policjantów w elektryczne radiowozy, który rozsławił policję z Badenii-Wirtembergii, z jednej strony wzbudzał śmiech europejskich polityków, z drugiej – wywołał niemały popłoch wśród wojskowych, którzy dowiedzieli się, że podobna przyszłość może czekać niedługo także ich ciężki sprzęt – w tym czołgi i samoloty. Szczególnie że prace nad ekorozwiązaniami w wojsku są w bardzo wysokim stopniu zaawansowane. 

 

Prawie nikt nie chce elektryków

Na zeroemisyjność, która – przypomnijmy – jest wskaźnikiem nieprodukowania gazów cieplarnianych na żadnym etapie pozyskiwania energii lub na żadnym etapie prowadzenia produkcji, lub świadczenia usług, eurokraci stawiali zawsze najsilniejsze karty. Niemal siłowe przesadzanie Europejczyków na samochody z napędem wyłącznie elektrycznym było zamysłem, który miał ratować przemysł ciężki w krajach wspólnoty. Faktycznie Komisji Europejskiej chodziło wyłącznie o przemysł ciężki przede wszystkim w Niemczech i we Francji, gdzie funkcjonują największe europejskie zakłady produkujące samochody. Państwa, których rola w tym przemyśle sprowadzała się wyłącznie do pozycji konsumentów, na ekozmianach niewiele zyskiwały, często wręcz traciły. W przypadku Polski chodzi o zamykanie kopalń węgla kamiennego i brunatnego oraz zakładów produkujących prąd z paliw kopalnych. Przemysłu samochodowego Polska i tak już nie ma po latach przemian ustrojowych i planie Balcerowicza, który skutecznie doprowadził największe polskie firmy do upadłości, co pozwoliło zachodnioeuropejskiemu kapitałowi na przejmowanie samych zakładów, a przede wszystkim należących do nich gruntów. Dzisiaj polityka Brukseli sięga jeszcze dalej, bo próbuje wymusić ogólnokontynentalną przesiadkę na samochody elektryczne – to z czasem ma doprowadzić do całkowitego zakazu najpierw kupowania samochodów o tradycyjnym napędzie, a później korzystania z nich. Problem polega na tym, że mieszkańców krajów przyjętych do Unii Europejskiej w drugim etapie rozszerzenia, a więc m.in. Polski, nie stać na masowe przesiadanie się do elektryków. Najnowsze modele Tesli z polskimi rejestracjami wciąż są nad Wisłą rzadkością, a maksimum możliwości przeciętnego kierowcy stanowią samochody hybrydowe, zasilane w części tradycyjnym paliwem, a w części z akumulatorów. Aktem zamykającym wprowadzenie projektu zeroemisyjności do końca miała być przebudowa europejskich fabryk samochodowych, zmiana linii produkcyjnych i wejście na konkurencyjny – zdominowany przede wszystkim przez tanie, chińskie modele – rynek elektryków. Efekt? Bezprecedensowy w XXI wieku kryzys przemysłowy w Europie – przede wszystkim w Niemczech, gdzie dwóch największych producentów, czyli Volkswagen i Audi, zapowiedziało masowe zwalnianie pracowników i zamykanie fabryk – o czym za chwilę. 

 

Na parkingu zamiast w pościgu

Przeciwko elektromobilności, której plany sięgają dużo dalej niż na ulice europejskich miast, dotyczą bowiem również przezbrojenia największych armii kontynentu, produkcji elektrycznych czołgów i samolotów, świadczy sam pragmatyzm. I grupy zawodowe, których rolą dotychczas było wspieranie pomysłów Brukseli i probrukselskich rządów w Europie. 

Oto w ubiegłym tygodniu rząd kraju związkowego Badenii-Wirtembergii przyznał się do porażki swojego pilotażowego programu wymiany floty policyjnych samochodów na elektryczne i hybrydowe. Już latem rząd tego landu ogłaszał, że tutejsza policja będzie jako pierwsza przecierać szlaki w elektromobilności niemieckich służb mundurowych. Tamtejsza policja dostała do użytku 150 samochodów w pełni elektrycznych i 113 hybrydowych. 

Tymczasem dzisiaj związek zawodowy policjantów na szczeblu krajowym protestuje przeciwko pomysłowi zamiany tradycyjnych radiowozów na te elektryczne. Powód był prosty – policjanci z południa Niemiec częściej niż na interwencje musieli jeździć do... stacji ładowania. Najczęściej przy hipermarketach, co z czasem zaczęło wzbudzać wesołość podatników, szybko zamieniającą się w złość, kiedy okazało się, że duża część interwencji po prostu nie mogła się odbyć. Elektryki miały za mały zasięg i nie zawsze wygrywały pościgi za coraz liczniejszymi w Niemczech gangami imigrantów. 
– To kompletny absurd – tak pomysł policyjnych elektryków w Badenii-Wirtembergii krytykował w niemieckich mediach Rainer Wendt, federalny przewodniczący niemieckiego związku zawodowego policji, przestrzegając jednocześnie przed podobnymi pomysłami w przyszłości. Mówił o policji, ale nie jest tajemnicą, że ekourzędnicy mają coraz większe plany również wobec pozostałych służb mundurowych, w tym przede wszystkim wojska. A wizja czołgów stających w połowie pola walki lub masowo tankowanych przy sieciach supermarketów może żołnierzy przerażać – choć większość Niemców reaguje na nią śmiechem.

 

Amerykanie: czołg na baterie to absurd

Jednak czołg na baterie wcale nie jest takim nierealnym projektem – przynajmniej w wydaniu urzędników w Brukseli. Prace nad nim już trwają, nawet pomimo tego, że z pomysłu całkowicie wycofała się armia Stanów Zjednoczonych, uznając, że takie czołgi szybko stałyby się nieruchomym celem zamiast bronią ofensywną. Nawiasem mówiąc, Amerykanie już dzisiaj deklarują, że maks elektromobilności w najsilniejszej armii świata będą stanowić pojazdy terenowe (pracuje nad nimi koncern General Motors). Czołgi, działa samobieżne czy transportery opancerzone ze względu na ich strategiczne znaczenie dla bitew będą napędzane tradycyjnie. 

Bruksela widzi jednak sprawy zupełnie inaczej, rozmawiając o ewentualnej współpracy z południowokoreańskim koncernem Hyundai Rotem (tym, który dostarcza do Polski czołgi K2). Pierwszy produkt koreański ma mieć napęd hybrydowy, jednak docelowo zostanie wyposażony w napęd wodorowo-elektryczny.

Jak czołgi na baterie będą się miały wobec planów zbudowania paneuropejskiej armii UE? Nad tym na razie stratedzy z Brukseli się nie zastanawiają. Za to coraz częściej mówią o kolejnym rozwiązaniu... Chodzi o elektryczne samoloty.

Przemysł lotniczy bardzo ostrożnie podchodzi do tego typu rozwiązań z wielu powodów. Pierwszy to oczekiwana moc ciągu – żeby samolot zyskał odpowiednią siłę nośną, musi mieć prędkość, która ją zagwarantuje. Jak na razie najlepiej zdają tu egzaminy silniki odrzutowe – z punktu widzenia eurokratów wadliwe, bo powodują większą emisję paliw kopalnych w jednostce czasu niż kilkaset samochodów naraz. 

Na razie na europejskim i amerykańskim niebie możemy zobaczyć – a i to nieczęsto – jeden certyfikowany samolot elektryczny, słoweńsko-amerykański Pipistrel Velis Electro. Jego wadą jest nie więcej niż 50 minut lotu na maksymalnej wysokości 3,5 tys. metrów. 

Jednak unijne polecenie poszukiwania zeroemisyjnych rozwiązań napędu otrzymał również francuski koncern Airbus. Wspólnie z grupą Renault podpisał już umowę, której celem jest wykorzystanie synergii w celu przyspieszenia realizacji planów elektryfikacji obu firm. Nad ekonapędem lotniczym pracuje także start-up lotniczy Elysian, który wraz z Delft University of Technology w Holandii opracował koncepcję samolotu EX9, który miałby pomieścić więcej pasażerów i pokonać znacznie dłuższe trasy, niż wcześniej sądzono. W elektrycznym samolocie zmieści się 90 osób – razem z pilotami i obsługą – i będzie mógł przelecieć do 900 kilometrów bez konieczności lądowania i ładowania akumulatorów. Oczywiście pod warunkiem, że trafi na odpowiednią pogodę i nie będzie musiał lecieć pod wiatr. 

Większość europejskich linii lotniczych zapowiedziało, że nie odważy się wprowadzić takiego samolotu do swojej floty w przewidywalnej przyszłości. Wolą opierać się na sprawdzonych i w miarę niezawodnych rozwiązaniach opartych na paliwach kopalnych i wysokiej emisji gazów cieplarnianych. 

 

Stare jednak tańsze

Jaka będzie przyszłość elektromobilności? Być może problem z bateriami, które wciąż nie spełniają oczekiwań kierowców, a w produkcji są droższe niż baryłka ropy naftowej, przeniosą z czasem samochody elektryczne do działu wynalazków, które się nie sprawdziły. Część może stać się pierwowzorami samochodów miejskich w coraz bardziej rozrastających się metropoliach. Producenci paliw tradycyjnych są pewni swego – bez względu na unijną politykę moda na silniki spalinowe po prostu nie minie. Są bardziej niezawodne i – w ostatecznym rozrachunku – tańsze, co z czasem zacznie mieć znaczenie również dla brukselskiej administracji. Bo dla podatników w UE już zaczyna mieć.



 

Polecane