Harmonia społeczna – zapomniana wartość

Od momentu narodzin myśli konserwatywnej harmonia społeczna była stawiana w opozycji do idei rewolucyjnych. W czasach demokracji liberalnej nie jest już podnoszona jako wartość centralna – co, jak się zdaje, ma swoje opłakane konsekwencje.
 Harmonia społeczna – zapomniana wartość
/ AdobeStock

Co musisz wiedzieć?

 

  • Społeczeństwo demoliberalne staje się areną rywalizacji, w której każdy walczy o swoje i coraz rzadziej dostrzega powiązanie własnych działań z dobrem ogółu.
  • Wielu myślicieli konserwatywnych dostrzegało, że to właśnie nadużycia elit i ich oderwanie od obowiązków wobec reszty społeczeństwa stały się zarzewiem rewolucji.
  •  

Pochwałę harmonii społecznej niosła już książka uważana za dzieło założycielskie doktryny konserwatywnej – „Rozważania o rewolucji we Francji” Edmunda Burke’a z 1790 roku. Burke argumentował, że lekkomyślnie obalane Stany Generalne we Francji składały się z różnorodnych elementów odpowiadających zróżnicowanym warstwom społecznym, które razem tworzyły harmonijną całość. Zauważał, że pomiędzy tymi warstwami istniały tarcia i sprzeczne interesy, ale właśnie dzięki ich instytucjonalnemu zakorzenieniu powstawała „zbawienna tama dla wszelkich pochopnych decyzji”. Zmiana społeczna była możliwa, lecz stawała się wynikiem kompromisu, który wymuszał umiarkowanie. Burke podkreślał także, że ludzie nie są jednakowi – powinni więc mieć różne przywileje i różne obowiązki – podczas gdy rewolucyjni „alchemicy” wrzucali wszystko do jednego kotła, by spreparować homogeniczną „biomasę”.

Dziś konserwatyzm nie oznacza już tego samego co w XVIII wieku – próba przywrócenia porządku stanowego może chodzić po głowie jedynie najbardziej zaciekłym reakcjonistom – jednak samo myślenie o społeczeństwie jako o organizmie, w którym następuje racjonalna dystrybucja przywilejów i obowiązków, pozostało aktualne. Można powiedzieć, że dla konserwatysty harmonia społeczna jest czymś w rodzaju dobra wspólnego – tym, co sprawia, że różne części ciała społecznego mogą współdziałać, a nie się zwalczać.

Między równością a hierarchią

 

Literatury przestrzegającej przed działaniami rewolucyjnymi, dążącymi do sztucznego ujednolicenia społeczeństwa, znajdziemy w kanonie konserwatywnym wiele. Rzadziej natomiast spotyka się krytykę dogmatycznej hierarchii – choć i taka istnieje. Wielu myślicieli dostrzegało, że to właśnie nadużycia elit i ich oderwanie od obowiązków wobec reszty społeczeństwa stały się zarzewiem rewolucji. „Często spacerowałem po pustym parku; tu, pośród orgii księcia Orleanu, zaczęła się rewolucja; park zdobiły nagie marmurowe figury i sztuczne ruiny, symbole lekkomyślności i rozpustnej polityki, która miała zapełnić Francję nierządnicami i gruzami” – pisał w „Pamiętnikach zza grobu” wicehrabia François-René de Chateaubriand.

Choć konserwatyści uznawali istnienie różnych warstw społecznych za coś naturalnego, a nawet wskazanego (uzasadniając to prawami Bożymi, naturą lub funkcjonalnością społeczną), nie romantyzowali samej hierarchii. Dostrzegali możliwość jej nadużyć i przestrzegali przed absolutyzacją jednej grupy kosztem innych. Zamiast tłumić różnice – co charakteryzuje rewolucje zarówno dawne, jak i współczesne – postulowali wykorzystanie ich w sposób korzystny dla całości.    

„Ustalenie przez ustawodawstwo praw i obowiązków, które zakładają, że ludzie są równi, gdy nie są, to jak próba sprawienia, by niezdarne stopy wyglądały przystojnie za pomocą ciasnych butów” – pisał konserwatywny angielski sędzia James Fitzjames Stephen w 1873 roku – „prawa i obowiązki powinny być tak ukształtowane, aby ubrać, chronić i utrzymać społeczeństwo w pozycji, którą naturalnie przyjmuje”. Ostatnie zdanie zwraca również uwagę na samoistną adaptację wspólnoty do zmiennych warunków, pozwalających jej przetrwać. Powstałe w tym procesie instytucje zawsze jednak działają lepiej i (wbrew idealistom) mniej opresyjnie od tych zaprojektowanych przez pyszne rozumy rewolucjonistów.

Arena współpracy czy konfliktu

 

Prześwitująca w refleksji konserwatywnej metafora organizmu społecznego wskazuje na pewną całość, która zmierza do efektywnego – a więc harmonijnego – współdziałania. W takim ujęciu każda z części pełni swoją funkcję i jest potrzebna dla zdrowia całego organizmu. Zgoła odmienną perspektywę oferuje idea rewolucyjna. W jej świetle społeczeństwo nie jawi się jako ciało, lecz jako arena nieustannego konfliktu, w której walka o bezwzględną dominację stanowi naturalną kolej rzeczy. Cały sens życia społecznego zostaje tu sprowadzony do leninowskiego pytania: „kto kogo?”. Taka wizja jest jednak trudna do uzasadnienia.

Prześwitująca w refleksji konserwatywnej metafora organizmu społecznego wskazuje na pewną całość, która zmierza do efektywnego – a więc harmonijnego – współdziałania. W takim ujęciu każda z części pełni swoją funkcję i jest potrzebna dla zdrowia całego organizmu.

 

Po pierwsze, zakłada całkowite podporządkowanie jednej warstwy drugiej, tymczasem grupy społeczne są wielowymiarowe, a pola władzy nieustannie się ze sobą przecinają. Grupa A może mieć przewagę nad grupą B w jednej dziedzinie, lecz w innej – z racji kompetencji, specjalizacji czy doświadczenia – sytuacja może się odwrócić. Po drugie, istnieją sposoby łagodzenia niesprawiedliwości społecznych i form ucisku, które nie zakładają radykalnych rozwiązań rewolucyjnych. Po trzecie, instytucje powstałe w toku ewolucji społecznej często zawierają w sobie liczne „osłody” – mniej oczywiste niż gratyfikacje ekonomiczne, ale równie istotne. Mogą to być: uznanie, prestiż, szacunek czy możliwość realizacji aspiracji w ramach istniejącego ładu.

Od przyjęcia jednej bądź drugiej perspektywy zależy bardzo wiele, ponieważ staje się ona swoistą samospełniającą się przepowiednią. Jeżeli widzimy w społeczeństwie harmonijnie funkcjonującą całość – jak np. w klasycznej socjologii funkcjonalistycznej – tym większa szansa, że uda się utrzymać względny spokój społeczny i szukać kompromisów zamiast eskalacji konfliktów. Natomiast jeśli dominować będzie optyka „nieuniknionej walki klas” lub „politycznych tożsamości”, może to prowadzić do radykalizacji, rozbijania więzi społecznych i przekonania, że przemoc jest jedynym skutecznym narzędziem zmiany. Historia nowożytna wielokrotnie pokazywała, że tam, gdzie konflikt został uznany za jedyną zasadę życia zbiorowego, kończyło się to tragedią – czy to w postaci rewolucyjnego terroru, czy totalitaryzmów XX wieku. W tym sensie konserwatywna wizja harmonii społecznej nie jest jedynie marzeniem o „świętym spokoju”, ale praktycznym antidotum na destrukcję ładu, który – choć niedoskonały – daje ludziom szansę na współistnienie bez wzajemnej eksterminacji.

Harmonia w dobie demokracji liberalnej

 

Obecny ustrój liberalno-demokratyczny nie sprzyja harmonii społecznej na wielu płaszczyznach. Jego przechył w stronę skrajnego indywidualizmu każe widzieć w społeczeństwie zatomizowany zbiór jednostek, a nie ciało. Społeczeństwo staje się areną rywalizacji, w której każdy walczy o jak największą część tortu kosztem innych i coraz rzadziej dostrzega powiązanie własnych działań z dobrem ogółu – a niekiedy w ogóle neguje istnienie takiej kategorii.

Obecny ustrój liberalno-demokratyczny nie sprzyja harmonii społecznej na wielu płaszczyznach. Jego przechył w stronę skrajnego indywidualizmu każe widzieć w społeczeństwie zatomizowany zbiór jednostek,

 

Innym problemem jest wprowadzanie dodatkowych polaryzacji w celu osiągnięcia doraźnych korzyści przez podmioty kapitałowe czy polityczne. Mechanizm ten kawałkuje wspólnotę jeszcze bardziej, często wzdłuż sztucznie skonstruowanych linii podziału. Partie polityczne funkcjonują dzięki podsycaniu konfliktu – wrogość staje się ich paliwem. Równocześnie kult tolerancji zabrania oceniać reguły kulturowe pod kątem ich efektywności (np. prokreacyjnej), gdyż „każdy może żyć jak chce”. Wreszcie, prymat liberalnie rozumianej wolności każe patrzeć na wartość samego porządku społecznego z podejrzliwością – jako krępujący jednostkę, stanowiący preludium do autokracji i totalitaryzmów – zamiast widzieć w nim warunek pokoju społecznego i rozwoju jednostki. Jeżeli dodamy do tego rozkład kodów kulturowych i niemożność wzajemnego porozumienia się ludzi, zbliżamy się do wizji nowej liberalnej wieży Babel.

W dłuższej perspektywie ustanowienie harmonii społecznej (pod tą czy inną nazwą) na powrót istotną wartością wydaje się nieuniknione, bo chaos jest stanem z definicji nietrwałym. Społeczeństwa, które przez długi czas trwają w stanie ostrego konfliktu i rozproszenia, stopniowo marnują swoje zasoby, stają się niezdolne do obrony i utrzymania własnej autonomii. Harmonii nie można więc traktować jako konserwatywnej nostalgii, lecz jako konieczność cywilizacyjną: warunek przetrwania wspólnoty i jej dalszego rozwoju. Również materialnego.


 

POLECANE
Nie żyje Aleksandra Szafrańska. Pożegnanie Biura Poszukiwań IPN z ostatniej chwili
Nie żyje Aleksandra Szafrańska. Pożegnanie Biura Poszukiwań IPN

25 września 2025 r. zmarła Aleksandra Szafrańska pracownicza Wydziału Analiz Historycznych Biura Poszukiwań i Identyfikacji IPN.

Była dziennikarka TVN24 zatrudniona w PGZ. Bez konkursu i z pensją jak marzenie Wiadomości
Była dziennikarka TVN24 zatrudniona w PGZ. Bez konkursu i z pensją jak marzenie

Znana dziennikarka Karolina Hytrek-Prosiecka dołączyła do Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Informację o tym, że otrzymała stanowisko związane z komunikacją i kontaktami z mediami, podała TV Republika, a następnie potwierdziło Biuro Komunikacji PGZ.

Sędziowie NSA dostali z Ministerstwa Sprawiedliwości wezwanie do zaprzestania orzekania Wiadomości
Sędziowie NSA dostali z Ministerstwa Sprawiedliwości wezwanie do zaprzestania orzekania

Izba Pracy Sądu Najwyższego uznała w środę, że wyrok Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN z sędziami powołanymi od 2018 r. jest nieistniejący i niebyły. Dziś sędzia Kamila Borszowska-Moszowska, napisała też o konsekwencjach wezwania sędziów NSA "do zaprzestania orzekania". Natomiast prof. Andrzej Dąbrówka pyta retorycznie: Minister wzywa sędziów, aby zaprzestali orzekania, ale to nie narusza ich niezawisłości, prawda?

Nocna prohibicja w Warszawie. Trzaskowski podał datę z ostatniej chwili
Nocna prohibicja w Warszawie. Trzaskowski podał datę

Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski przekazał w czwartek na platformie X, że uzgodnił ze stołecznymi radnymi wprowadzenie od 1 czerwca 2026 r. nocnego zakazu sprzedaży alkoholu w sklepach i na stacjach benzynowych na terenie całej Warszawy.

Pałac Buckingham. Poruszenie w sieci po decyzji księżnej Kate z ostatniej chwili
Pałac Buckingham. Poruszenie w sieci po decyzji księżnej Kate

W środę 25 września księżna Kate Middleton oraz książę William zamieścili na Instagramie poruszający wpis. Para książęca wystosowała ważny apel do mieszkańców miasta Southport, których w ubiegłym roku dotknęła ogromna tragedia.

Niemcy mają spory problem. Chodzi o Polaków z ostatniej chwili
Niemcy mają spory problem. Chodzi o Polaków

Po raz pierwszy w historii więcej Polaków wraca z Niemiec do Polski, niż wyjeżdża za Odrę. To rodzi problem dla wielu niemieckich branż – ostrzega monachijski dziennik "Münchner Merkur".

ZUS wydał pilny komunikat z ostatniej chwili
ZUS wydał pilny komunikat

Zakład Ubezpieczeń Społecznych poinformował o zakończeniu wypłat czternastych emerytur. Przelewy i przekazy pocztowe trafiły do blisko 6,5 mln emerytów i rencistów, a łączna kwota wypłaconych świadczeń wyniosła ponad 7,6 mld zł netto.

Komunikat dla mieszkańców Łodzi z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców Łodzi

Rada Miejska w Łodzi podjęła decyzję, że 1 listopada 2025 roku przejazdy komunikacją miejską będą bezpłatne. Uchwałę poparło 29 radnych, przy braku sprzeciwu i bez większej dyskusji. Negatywną opinię wobec projektu wydała jedynie Komisja Promocji i Współpracy Zagranicznej.

Dziś ostatni dzień, kiedy można wypisać dziecko z tzw. edukacji zdrowotnej. Są szkoły, gdzie zrobiło to 100% rodziców tylko u nas
Dziś ostatni dzień, kiedy można wypisać dziecko z tzw. edukacji zdrowotnej. "Są szkoły, gdzie zrobiło to 100% rodziców"

Dzisiaj upływa termin możliwości wypisania uczniów z tzw. edukacji zdrowotnej. Nowy przedmiot, wprowadzony przez minister edukacji Barbarę Nowacką z Koalicji Obywatelskiej, budzi szereg kontrowersji z powodu zawartej w nim permisywnej edukacji seksualnej. W efekcie tych kontrowersji rodzice masowo wypisują swoje dzieci z przedmiotu. "Rodzice egzekwujcie swoje prawa" – wzywa Magdalena Czarnik ze Stowarzyszenia Rodzice Chronią Dzieci, które działa w ramach Koalicji na Rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły.

Śledczy ws. nabycia działek przez Morawieckich: Brak podstaw do zarzutów z ostatniej chwili
Śledczy ws. nabycia działek przez Morawieckich: Brak podstaw do zarzutów

Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu zakończyła postępowanie w sprawie sprzedaży przez wrocławską parafię działek rolnych rodzinie byłego premiera Mateusza Morawieckiego. Śledczy uznali, że zebrany materiał dowodowy nie pozwala na stwierdzenie popełnienia przestępstwa.

REKLAMA

Harmonia społeczna – zapomniana wartość

Od momentu narodzin myśli konserwatywnej harmonia społeczna była stawiana w opozycji do idei rewolucyjnych. W czasach demokracji liberalnej nie jest już podnoszona jako wartość centralna – co, jak się zdaje, ma swoje opłakane konsekwencje.
 Harmonia społeczna – zapomniana wartość
/ AdobeStock

Co musisz wiedzieć?

 

  • Społeczeństwo demoliberalne staje się areną rywalizacji, w której każdy walczy o swoje i coraz rzadziej dostrzega powiązanie własnych działań z dobrem ogółu.
  • Wielu myślicieli konserwatywnych dostrzegało, że to właśnie nadużycia elit i ich oderwanie od obowiązków wobec reszty społeczeństwa stały się zarzewiem rewolucji.
  •  

Pochwałę harmonii społecznej niosła już książka uważana za dzieło założycielskie doktryny konserwatywnej – „Rozważania o rewolucji we Francji” Edmunda Burke’a z 1790 roku. Burke argumentował, że lekkomyślnie obalane Stany Generalne we Francji składały się z różnorodnych elementów odpowiadających zróżnicowanym warstwom społecznym, które razem tworzyły harmonijną całość. Zauważał, że pomiędzy tymi warstwami istniały tarcia i sprzeczne interesy, ale właśnie dzięki ich instytucjonalnemu zakorzenieniu powstawała „zbawienna tama dla wszelkich pochopnych decyzji”. Zmiana społeczna była możliwa, lecz stawała się wynikiem kompromisu, który wymuszał umiarkowanie. Burke podkreślał także, że ludzie nie są jednakowi – powinni więc mieć różne przywileje i różne obowiązki – podczas gdy rewolucyjni „alchemicy” wrzucali wszystko do jednego kotła, by spreparować homogeniczną „biomasę”.

Dziś konserwatyzm nie oznacza już tego samego co w XVIII wieku – próba przywrócenia porządku stanowego może chodzić po głowie jedynie najbardziej zaciekłym reakcjonistom – jednak samo myślenie o społeczeństwie jako o organizmie, w którym następuje racjonalna dystrybucja przywilejów i obowiązków, pozostało aktualne. Można powiedzieć, że dla konserwatysty harmonia społeczna jest czymś w rodzaju dobra wspólnego – tym, co sprawia, że różne części ciała społecznego mogą współdziałać, a nie się zwalczać.

Między równością a hierarchią

 

Literatury przestrzegającej przed działaniami rewolucyjnymi, dążącymi do sztucznego ujednolicenia społeczeństwa, znajdziemy w kanonie konserwatywnym wiele. Rzadziej natomiast spotyka się krytykę dogmatycznej hierarchii – choć i taka istnieje. Wielu myślicieli dostrzegało, że to właśnie nadużycia elit i ich oderwanie od obowiązków wobec reszty społeczeństwa stały się zarzewiem rewolucji. „Często spacerowałem po pustym parku; tu, pośród orgii księcia Orleanu, zaczęła się rewolucja; park zdobiły nagie marmurowe figury i sztuczne ruiny, symbole lekkomyślności i rozpustnej polityki, która miała zapełnić Francję nierządnicami i gruzami” – pisał w „Pamiętnikach zza grobu” wicehrabia François-René de Chateaubriand.

Choć konserwatyści uznawali istnienie różnych warstw społecznych za coś naturalnego, a nawet wskazanego (uzasadniając to prawami Bożymi, naturą lub funkcjonalnością społeczną), nie romantyzowali samej hierarchii. Dostrzegali możliwość jej nadużyć i przestrzegali przed absolutyzacją jednej grupy kosztem innych. Zamiast tłumić różnice – co charakteryzuje rewolucje zarówno dawne, jak i współczesne – postulowali wykorzystanie ich w sposób korzystny dla całości.    

„Ustalenie przez ustawodawstwo praw i obowiązków, które zakładają, że ludzie są równi, gdy nie są, to jak próba sprawienia, by niezdarne stopy wyglądały przystojnie za pomocą ciasnych butów” – pisał konserwatywny angielski sędzia James Fitzjames Stephen w 1873 roku – „prawa i obowiązki powinny być tak ukształtowane, aby ubrać, chronić i utrzymać społeczeństwo w pozycji, którą naturalnie przyjmuje”. Ostatnie zdanie zwraca również uwagę na samoistną adaptację wspólnoty do zmiennych warunków, pozwalających jej przetrwać. Powstałe w tym procesie instytucje zawsze jednak działają lepiej i (wbrew idealistom) mniej opresyjnie od tych zaprojektowanych przez pyszne rozumy rewolucjonistów.

Arena współpracy czy konfliktu

 

Prześwitująca w refleksji konserwatywnej metafora organizmu społecznego wskazuje na pewną całość, która zmierza do efektywnego – a więc harmonijnego – współdziałania. W takim ujęciu każda z części pełni swoją funkcję i jest potrzebna dla zdrowia całego organizmu. Zgoła odmienną perspektywę oferuje idea rewolucyjna. W jej świetle społeczeństwo nie jawi się jako ciało, lecz jako arena nieustannego konfliktu, w której walka o bezwzględną dominację stanowi naturalną kolej rzeczy. Cały sens życia społecznego zostaje tu sprowadzony do leninowskiego pytania: „kto kogo?”. Taka wizja jest jednak trudna do uzasadnienia.

Prześwitująca w refleksji konserwatywnej metafora organizmu społecznego wskazuje na pewną całość, która zmierza do efektywnego – a więc harmonijnego – współdziałania. W takim ujęciu każda z części pełni swoją funkcję i jest potrzebna dla zdrowia całego organizmu.

 

Po pierwsze, zakłada całkowite podporządkowanie jednej warstwy drugiej, tymczasem grupy społeczne są wielowymiarowe, a pola władzy nieustannie się ze sobą przecinają. Grupa A może mieć przewagę nad grupą B w jednej dziedzinie, lecz w innej – z racji kompetencji, specjalizacji czy doświadczenia – sytuacja może się odwrócić. Po drugie, istnieją sposoby łagodzenia niesprawiedliwości społecznych i form ucisku, które nie zakładają radykalnych rozwiązań rewolucyjnych. Po trzecie, instytucje powstałe w toku ewolucji społecznej często zawierają w sobie liczne „osłody” – mniej oczywiste niż gratyfikacje ekonomiczne, ale równie istotne. Mogą to być: uznanie, prestiż, szacunek czy możliwość realizacji aspiracji w ramach istniejącego ładu.

Od przyjęcia jednej bądź drugiej perspektywy zależy bardzo wiele, ponieważ staje się ona swoistą samospełniającą się przepowiednią. Jeżeli widzimy w społeczeństwie harmonijnie funkcjonującą całość – jak np. w klasycznej socjologii funkcjonalistycznej – tym większa szansa, że uda się utrzymać względny spokój społeczny i szukać kompromisów zamiast eskalacji konfliktów. Natomiast jeśli dominować będzie optyka „nieuniknionej walki klas” lub „politycznych tożsamości”, może to prowadzić do radykalizacji, rozbijania więzi społecznych i przekonania, że przemoc jest jedynym skutecznym narzędziem zmiany. Historia nowożytna wielokrotnie pokazywała, że tam, gdzie konflikt został uznany za jedyną zasadę życia zbiorowego, kończyło się to tragedią – czy to w postaci rewolucyjnego terroru, czy totalitaryzmów XX wieku. W tym sensie konserwatywna wizja harmonii społecznej nie jest jedynie marzeniem o „świętym spokoju”, ale praktycznym antidotum na destrukcję ładu, który – choć niedoskonały – daje ludziom szansę na współistnienie bez wzajemnej eksterminacji.

Harmonia w dobie demokracji liberalnej

 

Obecny ustrój liberalno-demokratyczny nie sprzyja harmonii społecznej na wielu płaszczyznach. Jego przechył w stronę skrajnego indywidualizmu każe widzieć w społeczeństwie zatomizowany zbiór jednostek, a nie ciało. Społeczeństwo staje się areną rywalizacji, w której każdy walczy o jak największą część tortu kosztem innych i coraz rzadziej dostrzega powiązanie własnych działań z dobrem ogółu – a niekiedy w ogóle neguje istnienie takiej kategorii.

Obecny ustrój liberalno-demokratyczny nie sprzyja harmonii społecznej na wielu płaszczyznach. Jego przechył w stronę skrajnego indywidualizmu każe widzieć w społeczeństwie zatomizowany zbiór jednostek,

 

Innym problemem jest wprowadzanie dodatkowych polaryzacji w celu osiągnięcia doraźnych korzyści przez podmioty kapitałowe czy polityczne. Mechanizm ten kawałkuje wspólnotę jeszcze bardziej, często wzdłuż sztucznie skonstruowanych linii podziału. Partie polityczne funkcjonują dzięki podsycaniu konfliktu – wrogość staje się ich paliwem. Równocześnie kult tolerancji zabrania oceniać reguły kulturowe pod kątem ich efektywności (np. prokreacyjnej), gdyż „każdy może żyć jak chce”. Wreszcie, prymat liberalnie rozumianej wolności każe patrzeć na wartość samego porządku społecznego z podejrzliwością – jako krępujący jednostkę, stanowiący preludium do autokracji i totalitaryzmów – zamiast widzieć w nim warunek pokoju społecznego i rozwoju jednostki. Jeżeli dodamy do tego rozkład kodów kulturowych i niemożność wzajemnego porozumienia się ludzi, zbliżamy się do wizji nowej liberalnej wieży Babel.

W dłuższej perspektywie ustanowienie harmonii społecznej (pod tą czy inną nazwą) na powrót istotną wartością wydaje się nieuniknione, bo chaos jest stanem z definicji nietrwałym. Społeczeństwa, które przez długi czas trwają w stanie ostrego konfliktu i rozproszenia, stopniowo marnują swoje zasoby, stają się niezdolne do obrony i utrzymania własnej autonomii. Harmonii nie można więc traktować jako konserwatywnej nostalgii, lecz jako konieczność cywilizacyjną: warunek przetrwania wspólnoty i jej dalszego rozwoju. Również materialnego.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe