Stanisław Seaman Januszewski: Odpowiedzialność prezydenta, odpowiedzialność PiS-u
„Tutaj trzeba odrobiny spokoju” – mówi PAD i jednocześnie od miesięcy prowadzi niezrozumiałą grę. Owszem, PiS też prowadzi grę, też nie bardzo zrozumiałą. Ale wszyscy pamiętają, że sygnał do rozpoczęcia gry dał prezydent, wetując ustawy PiS. Tak, wszyscy pamiętają i tu tkwi sedno sprawy w kwestii ewentualnej odpowiedzialności za fiasko reformy.
PAD skarży się także, że jest krytykowany przez media prawicowe. Zarzuca rządowej większości, że ta „idzie w monopartyjny wybór” sędziów KRS. Tylko, że po pierwsze, owego monopartyjnego wyboru dokonali obywatele w wolnych i demokratycznych wyborach. „Ci ludzie powinni być wybierani ponad podziałami” – odpowiada prezydent. No to, przepraszam bardzo, ale podziały są takie, że po jednej stronie są zwolennicy dobrej reformy sądownictwa, zaś po drugiej zwolennicy dalszej nieograniczonej władzy nadzwyczajnej kasty? Zatem w imię czego prezydent chce wspomagać totalną opozycję?
Dość dziwnie to wszystko wygląda, ale to jeszcze nic w sensie odpowiedzialności. Owszem, PiS będzie odpowiedzialny, jeśli reforma będzie słaba lub powierzchowna. To oczywiste, bo nie przeszłaby, gdyby PiS się na nią nie zgodził, a bez zgody partii rządzącej zła reforma nie przejdzie. Natomiast w przypadku braku reformy sądownictwa, gdy sprawa upadnie lub zostanie odłożona na przysłowiowy święty nigdy – wówczas cała, stuprocentowa odpowiedzialność spadnie na prezydenta.
Odpowiedzialność prezydenta wynika bowiem z prostego powodu, a mianowicie z tego, że brak reformy będzie konsekwencją prezydenckiego weta. Jaki ten projekt PiS był, dobry, średni czy słaby, ale był. Natomiast jeśli reformy nie będzie, to prezydent Andrzej Duda w sensie odpowiedzialności bierze całą pulę. I od tego nie będzie wytłumaczenia, odwołania ani schowania.