Eksperci krytykują plan zakupu 30-letnich fregat od Australijczyków. "Nie uzyskamy zdolności bojowych"

Zakup używanych, 30-letnich fregat Adelaide od Australii jest błędem – ocenia kmdr por. rez. Maksymilian Dura, ekspert portalu Defence24.pl. Jak podkreśla, te jednostki nie odpowiadają potrzebom nowoczesnych sił morskich i będą nieskuteczne w przypadku ewentualnych zagrożeń na Bałtyku. Drogie w pozyskaniu i kosztowne w eksploatacji całkowicie uzależnią też Marynarkę od zagranicznej pomocy technologicznej, bo do ich serwisowania i napraw trzeba będzie ściągać specjalistów z USA i Australii.
 Eksperci krytykują plan zakupu 30-letnich fregat od Australijczyków. "Nie uzyskamy zdolności bojowych"
/ pixabay.com

 Zakup fregat Adelaide od Australijczyków jest błędem. Przede wszystkim dlatego, że wypompuje z budżetu MON pieniądze, które miały być przeznaczone na nowe jednostki pływające. My tak naprawdę nie uzyskamy praktycznie nic: ani zdolności bojowych, ani nowych okrętów. Zyskamy tylko substytut, który pozwoli nam przeżyć następnych kilkanaście lat, a potem i tak będziemy musieli wydać pieniądze na nowe okręty podwodne – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes kmdr por. rez. Maksymilian Dura, ekspert portalu Defence24.pl. 

Modernizacja i zakup nowych okrętów dla Marynarki Wojennej to jedna z najbardziej palących potrzeb polskiej armii. Będące na jej wyposażeniu stare jednostki mają ponad 50 lat lub są niesprawne i powoli wycofywane. Dlatego w ramach programu Orka MON zamierzał kupić trzy do czterech okrętów podwodnych nowego typu, które miałyby trafić do Marynarki Wojennej począwszy od 2024 roku. Jednostki miały być wyposażone w rakiety manewrujące, zdolne razić cele w odległości wielu setek kilometrów i zapewnić polskiej flocie realną zdolność do odstraszania. W programie modernizacyjnym był również zakup nowych okrętów obrony wybrzeża Miecznik, ale wciąż nie wiadomo, kiedy zostanie uruchomiony. 

Tymczasem w czerwcu ze służby został wycofany kolejny okręt podwodny typu Kobben, a na wyposażeniu Marynarki zostały dwa stare okręty liczące 50 lat i ORP Orzeł, wprowadzony do służby w połowie lat 80. Zarówno ORP Kaszub, jak i dwie fregaty typu Oliver Hazard Perry to okręty stare, które także powinny już zostać wymienione na nowsze. 

 W tej chwili mamy dwie fregaty typu Oliver Hazard Perry i prawdą jest, że fregaty Adelaide są od nich lepsze. Ale prawdą jest także, że te fregaty są gorsze od okrętów Miecznik, które mieliśmy budować. W związku z powyższym Marynarka Wojenna traci zdolności bojowe, a po drugie, straci pieniądze, które miały być przekazane na nowe okręty, bo fregaty Adelaide też będą nas kosztowały – mówi kmdr por. rez. Maksymilian Dura.

Według aktualnych doniesień MON rozważa zakup używanych, 30-letnich fregat rakietowych Adelaide, które zostały zbudowanie dla Australii w Stanach Zjednoczonych. Miałoby to być rozwiązanie tymczasowe, które umożliwi Marynarce zachowanie zdolności bojowych do czasu, aż w budżecie znajdą się pieniądze na zakupy nowego sprzętu. 

– Celem modernizacji technicznej MW miało być zyskanie nowych zdolności w warunkach współczesnego pola walki, czyli tego, co rzeczywiście okręty mogą napotkać, kiedy wybuchnie konflikt zbrojny. Te okręty tego nie zapewniają, one nadal cofają nas do lat 90., kiedy nie było takiego zagrożenia z powietrza jak w tej chwili – mówi kmdr por. rez. Maksymilian Dura. 

Ekspert Defence24.pl wskazuje, że fregaty Adelaide są wielozadaniowe – mogą zwalczać okręty podwodne i nawodne oraz pełnić funkcje patrolowe, natomiast na Bałtyku ich najważniejszym zadaniem jest zdolność obrony przeciwlotniczej, przede wszystkim przed rakietami przeciwokrętowymi. 

– Rosjanie mają dwa typy takich rakiet – rakiety, które latają z prędkością ponaddźwiękową i poddźwiękową. Jeżeli wyślą te rakiety na nas, te okręty nie mają szans  i trzeba o tym pamiętać. Te fregaty mają ograniczoną zdolność, mają bowiem dwa kanały ogniowe, które pozwalają jednocześnie zwalczać tylko dwa cele powietrzne. Dlatego jeżeli nadlecą trzy lub cztery takie cele, wtedy czas reakcji będzie o wiele dłuższy. Okrętowy system obrony przeciwlotniczej może tego nie wytrzymać. Te okręty w momencie zagrożenia będą narażone na uderzenie i straty – podkreśla kmdr por. rez. Maksymilian Dura. 

Jak ocenia, sam pomysł kupienia fregat Adelaide nie jest zły, ponieważ mogłyby one wzmocnić Marynarkę Wojenną. Nie może się to jednak odbyć kosztem programów modernizacyjnych, czyli  kosztem budowy nowych okrętów. 

 Nie będziemy mieli nowych okrętów przez kilkanaście lat ani nie zyskamy możliwości obrony przed najnowszymi środkami rażenia na Bałtyku. Jeżeli wybuchnie jakiś konflikt zbrojny, tutaj najważniejszym zagrożeniem jest Rosja, te fregaty znajdą się w ogniu rakiet przeciwokrętowych, które są na terenie obwodu kaliningradzkiego i w ciągu kilkudziesięciu minut zostaną zniszczone. Tak więc wartość tych okrętów jest tylko chwilowa, do momentu, gdy Rosjanie nie wystrzelą rakiet, potem nie będą one w stanie samodzielnie się obronić – mówi kmdr por. rez. Maksymilian Dura. 

Ekspert Defence24.pl podkreśla również, że zakup fregat Adelaide od Australijczyków to wydatek, który pociągnie za sobą dalsze znaczące koszty związane m.in. z serwisowaniem i naprawianiem jednostek, do czego trzeba będzie ściągać specjalistów z zagranicy. Takie rozwiązanie całkowicie uzależni marynarkę od zagranicznej pomocy technicznej. Straci też polski przemysł stoczniowy, który nie otrzyma zapowiadanego transferu technologii. 

– Rozwalamy przemysł stoczniowy, który miał zyskać technologie, zdolności budowy nowych jednostek pływających dla Marynarki Wojennej i ich późniejszego utrzymania. My takich zdolności razem z tymi fregatami nie otrzymamy. Fregaty Adelaide mają systemy zagraniczne, przede wszystkim australijskie i amerykańskie. Jeżeli będziemy chcieli je naprawiać, będziemy musieli ściągać specjalistów z USA i z Australii, co kosztuje kilkadziesiąt razy drożej. Tak naprawdę polskie stocznie będą miały możliwość tylko malowania kadłubów. Do tego dochodzą koszty obsługi, wyszkolenia załogi i serwisu – wylicza kmdr por. rez. Maksymilian Dura. 

Co istotne, zakup fregat od Australijczyków będzie się wiązał z koniecznością szkolenia załóg na antypodach, co pociągnie za sobą kolejne wydatki. 

– Te systemy bojowe pozwalają zwalczać cele powietrzne w odległości nawet do 120 km. Nikt nie zgodzi się, żeby załoga bez odpowiednich certyfikatów wydanych przed dopuszczone do tego osoby, dotknęła się do czegokolwiek na takim okręcie. Załogi będą musiały jechać na przeszkolenie do Australii za pieniądze, które miały być przeznaczone na nowe okręty, a nie na remontowanie, modernizowanie tego, co i tak za kilkanaście lat trzeba będzie wycofać – podkreśla kmdr por. rez. Maksymilian Dura.


Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

POLECANE
Waldemar Krysiak: Rozpad polskiego środowiska LGBT? Wiadomości
Waldemar Krysiak: Rozpad polskiego środowiska LGBT?

Zaczęło się od homoseksualnego podrywu, a skończyło się na zarzutach defraudacji ponad 100 tys. złotych przez działaczy LGBT. Na naszych oczach dochodzi do rozpadu w polskim środowisku tęczy.

Przełomowe badania: Polak wpadł na trop życia na Wenus? Wiadomości
Przełomowe badania: Polak wpadł na trop życia na Wenus?

Polak przeprowadził jedne z najbardziej przełomowych w historii podboju wszechświata badania nad poszukiwaniem życia! W chmurach Wenus dr Janusz Pętkowski wraz z zespołem MIT odkrył fosfinę.

Jarosław Kaczyński: PiS wystawi na wybory do PE listy śmierci z ostatniej chwili
Jarosław Kaczyński: PiS wystawi na wybory do PE listy śmierci

– Te listy, które układamy do Europarlamentu, będą listami śmierci. Wszystko co mocne będzie tam włożone – powiedział w rozmowie z Anitą Gargas prezes PiS Jarosław Kaczyński.

Kierwiński: Będzie nowa wersja ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy w Polsce z ostatniej chwili
Kierwiński: Będzie nowa wersja ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy w Polsce

Minister spraw wewnętrznych Marcin Kierwiński poinformował w czwartek, że za kilka dni przedłożona zostanie nowa wersja ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy, którzy przebywają na terenie Polski.

Józefaciuk porównał religię do męskiego przyrodzenia. Nawet Czarzasty nie wytrzymał z ostatniej chwili
Józefaciuk porównał religię do męskiego przyrodzenia. Nawet Czarzasty nie wytrzymał

- Religia jest jak pewien męski organ. Jest całkiem w porządku, gdy ktoś go ma i jest z niego dumny. Ale jeśli ktoś wyciąga go na zewnątrz i macha nim przed nosem, to już mamy pewien problem  - powiedział poseł Marcin Józefaciuk z sejmowej mównicy.

Książę Harry zostanie deportowany? Polityczna burza wokół monarchy narasta z ostatniej chwili
Książę Harry zostanie deportowany? Polityczna burza wokół monarchy narasta

Administracja prezydenta Joe Bidena odrzuciła wezwanie do ujawnienia dokumentów wizowych księcia Harry'ego.

Rozważałem odebranie sobie życia - szokujące wyznanie byłego reprezentanta Anglii z ostatniej chwili
"Rozważałem odebranie sobie życia" - szokujące wyznanie byłego reprezentanta Anglii

Były reprezentant Anglii Stephen Warnock przyznał, że rozważał popełnienie samobójstwa po tym, jak skorzystał on ze złych porad finansowych.

WP: Kurski i Obajtek z jedynkami w ważnych regionach. Jest decyzja PiS z ostatniej chwili
WP: Kurski i Obajtek z "jedynkami" w ważnych regionach. Jest decyzja PiS

Komitet Polityczny PiS w czwartek po południu zatwierdził start Jacka Kurskiego i Daniela Obajtka w wyborach do Parlamentu Europejskiego – twierdzi serwis Wirtualna Polska.

Ukraiński minister rolnictwa podejrzany o korupcję: zapadła decyzja w sprawie jego przyszłości z ostatniej chwili
Ukraiński minister rolnictwa podejrzany o korupcję: zapadła decyzja w sprawie jego przyszłości

Podejrzany w sprawie korupcyjnej ukraiński minister polityki rolnej i żywności Mykoła Solski podał się do dymisji – poinformował w czwartek przewodniczący Rady Najwyższej (parlamentu) Ukrainy Rusłan Stefanczuk.

Tusk ma problem? PE poparł listę projektów, na której znajduje się CPK z ostatniej chwili
Tusk ma problem? PE poparł listę projektów, na której znajduje się CPK

PE w głosowaniu w Strasburgu poparł zaktualizowaną listę strategicznych projektów infrastrukturalnych w Unii Europejskiej. Znalazł się na niej Centralny Port Komunikacyjny. Oznacza to, że budowa CPK będzie współfinansowana ze środków UE.

REKLAMA

Eksperci krytykują plan zakupu 30-letnich fregat od Australijczyków. "Nie uzyskamy zdolności bojowych"

Zakup używanych, 30-letnich fregat Adelaide od Australii jest błędem – ocenia kmdr por. rez. Maksymilian Dura, ekspert portalu Defence24.pl. Jak podkreśla, te jednostki nie odpowiadają potrzebom nowoczesnych sił morskich i będą nieskuteczne w przypadku ewentualnych zagrożeń na Bałtyku. Drogie w pozyskaniu i kosztowne w eksploatacji całkowicie uzależnią też Marynarkę od zagranicznej pomocy technologicznej, bo do ich serwisowania i napraw trzeba będzie ściągać specjalistów z USA i Australii.
 Eksperci krytykują plan zakupu 30-letnich fregat od Australijczyków. "Nie uzyskamy zdolności bojowych"
/ pixabay.com

 Zakup fregat Adelaide od Australijczyków jest błędem. Przede wszystkim dlatego, że wypompuje z budżetu MON pieniądze, które miały być przeznaczone na nowe jednostki pływające. My tak naprawdę nie uzyskamy praktycznie nic: ani zdolności bojowych, ani nowych okrętów. Zyskamy tylko substytut, który pozwoli nam przeżyć następnych kilkanaście lat, a potem i tak będziemy musieli wydać pieniądze na nowe okręty podwodne – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes kmdr por. rez. Maksymilian Dura, ekspert portalu Defence24.pl. 

Modernizacja i zakup nowych okrętów dla Marynarki Wojennej to jedna z najbardziej palących potrzeb polskiej armii. Będące na jej wyposażeniu stare jednostki mają ponad 50 lat lub są niesprawne i powoli wycofywane. Dlatego w ramach programu Orka MON zamierzał kupić trzy do czterech okrętów podwodnych nowego typu, które miałyby trafić do Marynarki Wojennej począwszy od 2024 roku. Jednostki miały być wyposażone w rakiety manewrujące, zdolne razić cele w odległości wielu setek kilometrów i zapewnić polskiej flocie realną zdolność do odstraszania. W programie modernizacyjnym był również zakup nowych okrętów obrony wybrzeża Miecznik, ale wciąż nie wiadomo, kiedy zostanie uruchomiony. 

Tymczasem w czerwcu ze służby został wycofany kolejny okręt podwodny typu Kobben, a na wyposażeniu Marynarki zostały dwa stare okręty liczące 50 lat i ORP Orzeł, wprowadzony do służby w połowie lat 80. Zarówno ORP Kaszub, jak i dwie fregaty typu Oliver Hazard Perry to okręty stare, które także powinny już zostać wymienione na nowsze. 

 W tej chwili mamy dwie fregaty typu Oliver Hazard Perry i prawdą jest, że fregaty Adelaide są od nich lepsze. Ale prawdą jest także, że te fregaty są gorsze od okrętów Miecznik, które mieliśmy budować. W związku z powyższym Marynarka Wojenna traci zdolności bojowe, a po drugie, straci pieniądze, które miały być przekazane na nowe okręty, bo fregaty Adelaide też będą nas kosztowały – mówi kmdr por. rez. Maksymilian Dura.

Według aktualnych doniesień MON rozważa zakup używanych, 30-letnich fregat rakietowych Adelaide, które zostały zbudowanie dla Australii w Stanach Zjednoczonych. Miałoby to być rozwiązanie tymczasowe, które umożliwi Marynarce zachowanie zdolności bojowych do czasu, aż w budżecie znajdą się pieniądze na zakupy nowego sprzętu. 

– Celem modernizacji technicznej MW miało być zyskanie nowych zdolności w warunkach współczesnego pola walki, czyli tego, co rzeczywiście okręty mogą napotkać, kiedy wybuchnie konflikt zbrojny. Te okręty tego nie zapewniają, one nadal cofają nas do lat 90., kiedy nie było takiego zagrożenia z powietrza jak w tej chwili – mówi kmdr por. rez. Maksymilian Dura. 

Ekspert Defence24.pl wskazuje, że fregaty Adelaide są wielozadaniowe – mogą zwalczać okręty podwodne i nawodne oraz pełnić funkcje patrolowe, natomiast na Bałtyku ich najważniejszym zadaniem jest zdolność obrony przeciwlotniczej, przede wszystkim przed rakietami przeciwokrętowymi. 

– Rosjanie mają dwa typy takich rakiet – rakiety, które latają z prędkością ponaddźwiękową i poddźwiękową. Jeżeli wyślą te rakiety na nas, te okręty nie mają szans  i trzeba o tym pamiętać. Te fregaty mają ograniczoną zdolność, mają bowiem dwa kanały ogniowe, które pozwalają jednocześnie zwalczać tylko dwa cele powietrzne. Dlatego jeżeli nadlecą trzy lub cztery takie cele, wtedy czas reakcji będzie o wiele dłuższy. Okrętowy system obrony przeciwlotniczej może tego nie wytrzymać. Te okręty w momencie zagrożenia będą narażone na uderzenie i straty – podkreśla kmdr por. rez. Maksymilian Dura. 

Jak ocenia, sam pomysł kupienia fregat Adelaide nie jest zły, ponieważ mogłyby one wzmocnić Marynarkę Wojenną. Nie może się to jednak odbyć kosztem programów modernizacyjnych, czyli  kosztem budowy nowych okrętów. 

 Nie będziemy mieli nowych okrętów przez kilkanaście lat ani nie zyskamy możliwości obrony przed najnowszymi środkami rażenia na Bałtyku. Jeżeli wybuchnie jakiś konflikt zbrojny, tutaj najważniejszym zagrożeniem jest Rosja, te fregaty znajdą się w ogniu rakiet przeciwokrętowych, które są na terenie obwodu kaliningradzkiego i w ciągu kilkudziesięciu minut zostaną zniszczone. Tak więc wartość tych okrętów jest tylko chwilowa, do momentu, gdy Rosjanie nie wystrzelą rakiet, potem nie będą one w stanie samodzielnie się obronić – mówi kmdr por. rez. Maksymilian Dura. 

Ekspert Defence24.pl podkreśla również, że zakup fregat Adelaide od Australijczyków to wydatek, który pociągnie za sobą dalsze znaczące koszty związane m.in. z serwisowaniem i naprawianiem jednostek, do czego trzeba będzie ściągać specjalistów z zagranicy. Takie rozwiązanie całkowicie uzależni marynarkę od zagranicznej pomocy technicznej. Straci też polski przemysł stoczniowy, który nie otrzyma zapowiadanego transferu technologii. 

– Rozwalamy przemysł stoczniowy, który miał zyskać technologie, zdolności budowy nowych jednostek pływających dla Marynarki Wojennej i ich późniejszego utrzymania. My takich zdolności razem z tymi fregatami nie otrzymamy. Fregaty Adelaide mają systemy zagraniczne, przede wszystkim australijskie i amerykańskie. Jeżeli będziemy chcieli je naprawiać, będziemy musieli ściągać specjalistów z USA i z Australii, co kosztuje kilkadziesiąt razy drożej. Tak naprawdę polskie stocznie będą miały możliwość tylko malowania kadłubów. Do tego dochodzą koszty obsługi, wyszkolenia załogi i serwisu – wylicza kmdr por. rez. Maksymilian Dura. 

Co istotne, zakup fregat od Australijczyków będzie się wiązał z koniecznością szkolenia załóg na antypodach, co pociągnie za sobą kolejne wydatki. 

– Te systemy bojowe pozwalają zwalczać cele powietrzne w odległości nawet do 120 km. Nikt nie zgodzi się, żeby załoga bez odpowiednich certyfikatów wydanych przed dopuszczone do tego osoby, dotknęła się do czegokolwiek na takim okręcie. Załogi będą musiały jechać na przeszkolenie do Australii za pieniądze, które miały być przeznaczone na nowe okręty, a nie na remontowanie, modernizowanie tego, co i tak za kilkanaście lat trzeba będzie wycofać – podkreśla kmdr por. rez. Maksymilian Dura.



Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

Polecane
Emerytury
Stażowe