Marcin Bąk: Wojna z Myśliwymi

Z włócznią na mamuta
Zacznijmy od tego, że łowiectwo jest zajęciem niesamowicie starym. Było jednym z filarów ludzkiej ekonomii jeszcze w zamierzchłych czasach, obok zbieractwa i rybołówstwa. Człowiek polował na zwierzęta na całe tysiąclecia wcześniej, nim zaczął je hodować i na długo przed tym, jak nauczył się uprawiać ziemię. Istnieje takie przekonanie wśród części antropologów, że rozwój człowieka jako gatunku rozpoczął się wraz ze zmianą diety, kiedy w jadłospisie naszych przodków zaczęło częściej pojawiać się mięso, pochodzące z polowań. Czy tak było – trudno powiedzieć, ale jest pewne, że ślady łowiectwa znajdujemy dosłownie wszędzie, gdzie tylko mamy do czynienia z pozostałościami po tak zwanym człowieku pierwotnym. Również później, gdy nasi przodkowie nauczyli się uprawiać ziemię polowanie nadal stanowiło ważną część ich ekonomii. Przez długie wieki aktywne uprawianie łowiectwa przez mężczyzn a także przez pewną część kobiet, szczególnie z wyższych sfer, było ważnym uzupełnieniem treningu bojowego, związanego z obronnością. Ruch na świeżym powietrzu, utrzymywanie ciała w dobrej kondycji fizycznej, jazda konna, posługiwanie się bronią, umiejętność tropienia i cichego poruszania się po lesie – wszystko to dawał udział w polowaniach. Najgroźniejsze formacje lekkiej piechoty w dawnych wiekach tworzone były z myśliwych i kłusowników. Tacy byli pruscy i rosyjscy jegrzy, amerykańscy Rangerzy czy bucktails z czasów Wojny Secesyjnej. U nas takie formacje to strzelcy kurpiowscy, walczący podczas insurekcji kościuszkowskiej czy powstań narodowych. W dzisiejszych czasach łowiectwo, nie tylko w Polsce zresztą, jest jedną z form uprawiania hobby, zaznaczmy od razu całkowicie legalnego. No i tutaj zaczynają się problemy.
Długa lista zarzutów
Jednym z często wymienianych zarzutów, odmawiających łowiectwu prawa do funkcjonowania, jest zarzut anachroniczności. O ile niegdyś zabijanie zwierząt na pokarm było koniecznością, to teraz już nie jest. Myśliwi nie strzelają do zwierząt by zaspokoić głód lecz dla sportu, dla przyjemności. Kolejny argument, wypływający z poprzedniego, jest już natury czysto etycznej. Myśliwi czerpią, zdaniem krytyków , przyjemność z zabijania innych istot a tym samym zachowują się nieetycznie, w domyśle albo i nie w domyśle – są sadystami, powinni zostać poddani przymusowej terapii. Kolejny zestaw zarzutów, dotyczy tak naprawdę nie tyle polowań jako takich, co raczej nieprawidłowości, zaniedbań i poważnych patologii, które mają miejsce wbrew przepisom łowieckim czy zasadom zdrowego rozsądku. Tutaj mieszczą się przede wszystkim najbardziej rażące i tragiczne sprawy, takie jak wypadki podczas polowań, strzały do nierozpoznanego celu. Tu znajdują się również przypadki picia alkoholu na polowaniach, strzały do zwierząt objętych okresem ochronnym, do psów znajdujących się z ludźmi na spacerze.
- Niepokojące informacje z granicy. Komunikat Straży Granicznej
- Meteorolodzy ostrzegają: Nad Europę nadciąga fala rekordowych mrozów
- Wiceszef KPRM o krytyce Waldemara Żurka przez Karola Nawrockiego: To jest bezczelność
- Niemieckie firmy ruszyły na Polskę
- Komunikat dla mieszkańców Poznania
- PKO BP wydał pilny komunikat
- Najpierw ostro krytykował, teraz wraca. Celebryta z powrotem w TVN
- Znana sieć rozważa wycofanie z Polski. Kto wykupi giganta?
- Polacy zatrzymani przez Izrael odmówili deportacji
- Wysadzenie Nord Stream. Sąd zdecydował ws. Wołodymyra Z.
- Zawodnik MMA Denis Z. "Bad Boy" zatrzymany. Oto, co znalazła policja
Jak się do tych zarzutów ustosunkować?
Ludzie, którzy sami jedzą mięso (pochodzące z rzeźni) ale nie pozwalają myśliwym polować, twierdząc, że to nie etyczne, zachowują się delikatnie mówiąc, jak hipokryci. Pewną konsekwencją wykazują się w takich dyskusjach światopoglądowych wegetarianie, bo ci faktycznie sami mięsa nie jedzą uważając to za przyczynianie się do śmierci zwierząt. Co jednak bardzo interesujące – często te same osoby, które uważają „prawo” do aborcji za źrenicę praw człowieka, domagają się zakazu polowania z przyczyn etycznych. Gdy ktoś im mówi, że aborcja jest złem, w odpowiedzi słyszy – „Jeśli uważasz, że aborcja jest złem, to nie rób aborcji. Proste”. Aż się prosi w analogicznej sytuacji użyć parafrazy tego argumentu – „Jeśli uważasz, że polowania są złe – to nie bierz udziału w polowaniach.”...
Argumenty o anachroniczności nie do końca są zgodne z rzeczywistością. Owszem, nie musimy polować by jeść mięso (sprawę załatwiają za nas rzeźnie) ale przyroda lasów i pól Polski, dawno rozregulowana przez człowieka, musi być sztucznie przez niego kontrolowana. Odstrzał dzików, drapieżników i w ogóle kontrola populacji zwierzyny musi być prowadzona z troski o nasze rolnictwo i w ogóle – bezpieczeństwo.
Element wojny kulturowej
Jest jeszcze jedna kwestia, moim zdaniem bardzo istotna, pojawia się przy każdej wzmożonej fali krytyki łowiectwa. Formułowana jest ona najczęściej przez lewicowo-liberalnych myślicieli a następnie powielana w mediach. Mowa tu o tak zwanej „toksycznej męskości”. Warto pamiętać, że jeśli po stronie lewicowej pojawia się ten termin, to chodzi o zwykłą, zdrową, prawdziwą męskość, czyli takie cechy jak siła, zdolność do podejmowania racjonalnych decyzji, zdolność do oddzielenia rozumu od emocji, konsekwencja, opiekuńczość, odwaga. Czyli wszystkie te cechy, które stały się ważnym komponentem tworzącym naszą cywilizację. Lewica tego nienawidzi, nienawidzi też łowiectwa, słusznie upatrując w łowieckiej tradycji formę podtrzymywania tych właśnie męskich wzorców. Patriarchat, opresja, przemoc, kultura gwałtu, faszyzm... Tak to jest w wielkim skrócie myślowym postrzegane. Nie o biedne zwierzątka tutaj chodzi, antropomorfizacja zwierząt to w ogóle temat na oddzielną opowieść, lecz o stałe kwestionowanie naszej kultury, której jednym z elementów jest tradycja łowiecka.