Otoka-Frąckiewicz: To było starcie ludzi kompletnie niekompetentnych z człowiekiem kompetentnym

– To, co robi Stanowski nie jest trollingiem. Dzisiaj bardzo modnie nazywać rzeczy proste w sposób ubliżający, czyli trolling, hejt itd. Stanowski przeprowadził po prostu prowokację dziennikarską. Najzwyklejszą w świecie, starą jak świat dziennikarską prowokację – mówi w rozmowie z Tysol.pl Rafał Otoka-Frąckiewicz.
Krzysztof Stanowski Otoka-Frąckiewicz: To było starcie ludzi kompletnie niekompetentnych z człowiekiem kompetentnym
Krzysztof Stanowski / screen YT - Kanał Zero

Prowokacja Stanowskiego

Prowokacja dziennikarska przygotowana przez Krzysztofa Stanowskiego dla Kanału Zero zebrała sporo skalpów. Wśród dziennikarzy chętnie podających w mediach społecznościowych film Stonogi, który miał rzekomo ujawniać powiązanie Stanowskiego z politykami Zjednoczonej Prawicy, a który w rzeczywistości dostarczył mu szef Kanału Zero, znaleźli się ulubieńcy mainstreamowych mediów, tacy jak m.in. Robert Zieliński, Bertold Kittel, Tomasz Lis, Maciej Bąk, Jan Piński, Radomir Wit, Bart Staszewski, Jaś Kapela, Marcin Łuniewski, Artur Molęda, Piotr Szumlewicz, Tomasz Kisielewicz, a także Janusz Schwertner. Wpadkę informacyjną zaliczyli też Roman Giertych, Tomasz Trela, czy prokurator Ewa Wrzosek.

Dziennikarz Rafał Otoka-Frąckiewicz, dziennikarz i publicysta, także prowadzący swój kanał na Youtubie, w swojej wypowiedzi dla Tysol.pl nie pozostawia złudzeń, że takie prowokacje są opinii publicznej potrzebne, żeby mogła zorientować się, kim są dziennikarze głównego nurtu.

Czytaj również: Amerykanie chcą się pozbyć TV

Otoka-Frąckiewicz: Stanowski jest przykładem dziennikarza spoza towarzystwa

Tysol.pl: Czy takie prowokacje dziennikarskie są potrzebne?

Rafał Otoka-Frąckiewicz: Oczywiście, aby dziennikarze zaczęli się wzajemnie sprawdzać. I podpuszczać. Dziennikarze nie tylko dziennikarzy, ale też polityków. Bardzo bym sobie tego życzył.

Dlaczego Stanowskiemu tak łatwo poszło?

Zacznijmy od tego, że jest pewna grupa dziennikarzy, a właściwie – “wannabe” celebryccy dziennikarze, których cała kwalifikacja polega na tym, że mają kamerkę internetową i zaczęli się produkować w internetach. Zaczęli atakować Stanowskiego, który ma długoletnie doświadczenie w dziennikarstwie i ma naprawdę bogaty warsztat. No i tutaj się nacięli. Zaczęło się od starcia ludzi kompletnie niekompetentnych z człowiekiem kompetentnym.

I to tyle? Co to mówi o poziomie dziennikarstwa?

Najlepsze jest to, że okazało się, że w tej walce dziennikarze zawodowi mainstreamowi kibicowali jakimś ludziom z internetu bez najmniejszej kwalifikacji. Co więcej, znanym ze swoich przestępstw, z przekrętów, pochodzącym z jakiegoś świata kryminalnego. A ich motywacją było to, że trzeba wreszcie dobić Stanowskiego, znaleźć jakieś haki na niego – bo sami nie potrafią. 

Dlaczego akurat na Kanał Zero? Z czego może ta niechęć wynikać?

Stanowski jest przykładem dziennikarza, który jest spoza towarzystwa. On nigdy nie należał do tego dziennikarskiego towarzystwa medialnego. W politykę wszedł czystym przypadkiem parę lat temu. Pamiętam jego początki, jak zaczął reagować na kanale Weszło, a nawet na stronie Weszło, (nie było jeszcze kanału) na różnego rodzaju sytuacje związane z polityką, i wszedł w to mocno, i fajnie, bo miał warsztat i talent ku temu. Po prostu są ludzie w tej branży, którzy są spoza towarzystwa. A jeżeli nawet z dziennikarskiego towarzystwa, to właśnie z gazet sportowych czy innych branżowych. I ich to “poważne” towarzystwo dziennikarskie nie traktuje poważnie. Bo to nawet nie chodzi o politykę w moim zdaniem, tylko właśnie o krąg towarzyski.

No ale przecież ten krąg towarzyski też się zmienia, jedni odchodzą, inni przychodzą.

To musielibyśmy się cofnąć, nie wiem, o 30 lat kiedy powstał ten system medialny. Kiedy nie liczyły się kompetencje, bo z czasem liczyły się one coraz mniej, tylko coraz bardziej liczyło się to, czy ktoś jest z towarzystwa czy lubi go Adam Michnik, czy spełnia warunki bycia dziennikarzem "Gazety Wyborczej". Przypomnę, że jeszcze 20 lat temu ludzie płacili ciężkie pieniądze, żeby pracować w Wyborczej, to nie jest tak, że wyborcza im płaciła, tylko ludzie płacili za staże w Agorze, po to by się pochwalić, że są dziennikarzami "Wyborczej". Po prostu kiedyś to był rodzaj awansu społecznego. Ci ludzie nie zauważyli, że pojawił się Internet.

 

"Nie wyczuli"

Środowisko nie zauważyło rosnącej konkurencji?
 
Oni nie wyczuli wtedy, że kompletnie zmienia się koniunktura dziennikarstwa, że ludzie wolą prawdziwe informacje (nawet banalne), od informacji wymyślonych przez dziennikarzy. No i Stanowski jest też przykładem człowieka, który się wychował w Internecie, który go doskonale opanował, zna sztuczki, i oni nie mieli z nim żadnych szans. 

I to co się dzisiaj wydarzyło, to właśnie obnażenie tej niechęci do niezależnego dziennikarstwa?

To co się wydarzyło kompletnie mnie dziwi, to starcie tego dziennikarstwa towarzyskiego z realnym, prawdziwym dziennikarstwem, za którym stoją pieniądze, ale nie pieniądze, które pojawiają się znikąd, czyli po prostu od sponsorów redakcji, z reklam redakcji, które przepuszczane są właśnie przez te wszystkie ciągi komunikacyjne typu naczelny, które jednemu da pieniądze, drugiemu nie da. Odejście z tych dużych redakcji oraz brak pracy w dużych redakcjach nie oznacza, że ktoś przestaje być dziennikarzem, bo widzowie bezpośrednio mogą płacić na jego utrzymanie, może znaleźć sobie, jak w przypadku Stanowskiego, sponsorów i stać się samodzielnym medium. A dla nich jest nie do pomyślenia to, że media niezależne mogą funkcjonować. I to nie tak jak kiedyś, kiedy te duże tytuły były hegemonami. A w dodatku nie na jakimś obrzeżu medialnym, tylko w samym centrum. Dla tego towarzystwa to jest nie do przyjęcia. I z tym walczą, tylko już dawno przegrali, chociaż oni tego nie zauważyli. 

Krzysztof Stanowski atakuje w swoich reportażach głównie świat celebrycki, także ten internetowy – często przestępców, którzy mienią się być dziennikarzami, lub tropicielami afer, a dziennikarzom głównego nurtu obrywa się niejako przy okazji. 

Zarówno Zbigniew Stonoga, jak i Szalony Reporter są po prostu przestępcami z pochodzenia. To, co robi Stanowski nie jest trollingiem. Bo to jest bardzo modne nazywać rzeczy proste w jakiś sposób ubliżający, czyli trolling, hejt itd. Stanowski przeprowadził po prostu prowokację dziennikarską. Najzwyklejszą w świecie, starą jak świat dziennikarską prowokację.

A oni na nią się dali nabrać. Dlaczego?

Weszli w to jak w mydło. Ta ich obrona, polegająca na tym, że Stanowski wypuszcza fake newsy jest po prostu czymś spektakularnie głupim. Jeszcze głupszym od tego, że puszczali w świat podawane przez przestępców informacje. Stanowski obnażył kompletny brak warsztatu. To po pierwsze, a po drugie – obnażył jaką głęboką niechęcią zieją do Bogu ducha winnego człowieka. Bo co on im złego zrobił oprócz tego, że zarabia pieniądze na własnym medium? Nic. 

W dyskusję włączyli się również politycy, czy to też pokazuje jak bardzo niektórym politykom przeszkadza jakiś minimalny, ale jednak – pluralizm medialny? 

Tak, bo to też pokazuje że politycy są wściekli na takie media niezależne. Są wściekli, bo nie mają nad nimi kontroli. Co chcieli udowodnić tym materiałem, że Ziobro płaci Stanowskiemu za funkcjonowanie jego firm? No tak, bo wtedy mogliby powiedzieć, że jest tak samo umoczony, jak wszyscy, bo jest opłacany przez klasę polityczną. No i nie udało się. Oni nie są w stanie przyjąć do wiadomości, że część dziennikarzy może żyć poza tym układem mafijnym, czyli polityczno-dziennikarskim, który panuje w Polsce i zresztą na całym świecie. Dlatego jest takie straszne parcie na to, żeby zamknąć Internet, niezależne media, wprowadzić pojęcie “mowy nienawiści”, żeby ograniczyć wolność słowa i tak dalej.

Czy prowadzone przez Pana kanały, Polityko czy Pitu-Pitu, przechodziło tego rodzaju doświadczenia hejterskie?

Na mniejszą skalę, ale tak. Na przykład od demagog.pl, czy tefauenowskie factcheckery próbowały się do Polityko dobrać, szukając dziury w całym. Jeden taki przykład: doczepili się do Polityko, że opublikowałem nagranie, gdzie rozbijają się samochody. W związku z tym, że jeżdżę Land Roverem to wrzuciłem to mówiąc, że zobaczcie, Land Rover się nie rozbił – wiedzą, że to jest fragment gry komputerowej. Oni ubrali z tego całą historię o tym, że Otoka publikuje fejkowe nagrania samochodów. Ostatnio pochylił się nade mną też Tomasz Piątek, czy kolejny przestępca Rafał Gaweł. Robią to systematycznie. Mógłbym zrobić taką jazdę jak Stanowski, tylko po prostu on jest w tym mistrzem, a ja chyba nie, i nie mam też na to czasu, bo jestem sam. 

Czy ma pan jakieś dobre rady dla dla tych, którzy oddali ten swój skalp Krzysztofowi Stanowskiemu dzisiaj?

Niech pomyślą nad zmianą pracy.

Czytaj także: Marcin Romanowski po komunikacie Prokuratury: Będą szukali spolegliwego sędziego do skutku


 

POLECANE
Karol Nawrocki o sytuacji na granicy z Niemcami: Zwołam Radę Gabinetową Wiadomości
Karol Nawrocki o sytuacji na granicy z Niemcami: Zwołam Radę Gabinetową

Prezydent elekt Karol Nawrocki zapowiedział w poniedziałek, że po zaprzysiężeniu na prezydenta, czyli po 6 sierpnia, zwoła Radę Gabinetową w sprawie sytuacji na zachodniej granicy z Niemcami. Podkreślił, że będzie chciał poznać wszelkie dane statystyczne dot. nielegalnych migrantów.

Starcie Donalda Tuska z Samuelem Pereirą Wiadomości
Starcie Donalda Tuska z Samuelem Pereirą

Podczas poniedziałkowej konferencji prasowej doszło do starcia między Donaldem Tuskiem z Samuelem Pereirą. Dziennikarz wPolsce24 zapytał się szefa rządu na temat nagrań udostępnionych przez jego stację. Chodzi o taśmy z udziałem Romana Giertycha.

Pokojowe cuda Trumpa tylko u nas
Pokojowe cuda Trumpa

Nie wiemy, ilu ludziom ocalił życie w ostatnich tygodniach Donald Trump. Nie da się tego policzyć. Jednak jest pewne, że wielu mieszkańcom Afryki i Azji.

Nie dam się zastraszyć. Robert Bąkiewicz odpowiada Tuskowi ws. Ruchu Obrony Granic Wiadomości
"Nie dam się zastraszyć". Robert Bąkiewicz odpowiada Tuskowi ws. Ruchu Obrony Granic

Lider Ruchu Obrony Granic Robert Bąkiewicz zamieścił oświadczenie ws. wypowiedzi premiera Donalda Tuska na temat sytuacji na granicy z Niemcami.

Kto będzie w Kancelarii Prezydenta odpowiadał za sprawy międzynarodowe? Karol Nawrocki ujawnił nazwisko polityka
Kto będzie w Kancelarii Prezydenta odpowiadał za sprawy międzynarodowe? Karol Nawrocki ujawnił nazwisko

Prezydent elekt Karol Nawrocki w rozmowie na antenie Polsat News poinformował, kto w jego kancelarii będzie odpowiadał za sprawy międzynarodowe.

Jacek Sasin o sytuacji w PiS: Nie zmienia się zwycięskiego lidera polityka
Jacek Sasin o sytuacji w PiS: Nie zmienia się zwycięskiego lidera

– Nie zmienia się zwycięskiego lidera w czasie wyścigu wyborczego, a my jesteśmy na początku drogi – podkreślił Jacek Sasin, komentując kongres PiS oraz wybór Jarosława Kaczyńskiego na prezesa ugrupowania.

Teheran nie zrezygnuje ze wzbogacania uranu? Jest komunikat ambasadora Iranu Wiadomości
Teheran nie zrezygnuje ze wzbogacania uranu? Jest komunikat ambasadora Iranu

Ambasador Iranu przy ONZ Amir Said Irawani zadeklarował, że jego kraj "nigdy nie przestanie wzbogacać uranu". Dyplomata argumentował w wywiadzie dla amerykańskiej telewizji CBS, że Teheran ma do tego "niezbywalne prawo" jako państwo-strona traktatu o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej (NPT).

Andrzej Duda: Dziękuje wszystkim, którzy zaangażowali się w ochronę granicy Wiadomości
Andrzej Duda: Dziękuje wszystkim, którzy zaangażowali się w ochronę granicy

Prezydent Andrzej Duda podziękował wszystkim, którzy działają na granicy z Niemcami, m.in. tym osobom, które zaangażowały się w Ruch Obrony Granic.

Nowy komunikat Sądu Najwyższego. Tak wyglądała część protestów wyborczych Wiadomości
Nowy komunikat Sądu Najwyższego. Tak wyglądała część "protestów wyborczych"

Sąd Najwyższy opublikował dokumenty, którymi nie zajmie się w ramach protestów wyborczych. W komunikacie podkreśla, że otrzymał na przykład wydruki wiadomości mailowej od Romana Giertycha, w której znajdowała się instrukcja składania protestu wyborczego.

Kim był Tadeusz Duda? Sąsiedzi mordercy spod Limanowej przerywają milczenie z ostatniej chwili
Kim był Tadeusz Duda? Sąsiedzi mordercy spod Limanowej przerywają milczenie

Tadeusz Duda, 57-latek ze Starej Wsi pod Limanową, zabił swoją córkę i zięcia, a także ciężko ranił teściową. Choć dramatyczne wydarzenia rozegrały się w piątek 27 czerwca, z każdym dniem na jaw wychodzą kolejne szczegóły. Mieszkańcy Starej Wsi, Zalesia i Młyńczysk opowiadają o tym, kim był Duda i jak doszło do koszmaru, którym od kilku dni żyje cała Polska.

REKLAMA

Otoka-Frąckiewicz: To było starcie ludzi kompletnie niekompetentnych z człowiekiem kompetentnym

– To, co robi Stanowski nie jest trollingiem. Dzisiaj bardzo modnie nazywać rzeczy proste w sposób ubliżający, czyli trolling, hejt itd. Stanowski przeprowadził po prostu prowokację dziennikarską. Najzwyklejszą w świecie, starą jak świat dziennikarską prowokację – mówi w rozmowie z Tysol.pl Rafał Otoka-Frąckiewicz.
Krzysztof Stanowski Otoka-Frąckiewicz: To było starcie ludzi kompletnie niekompetentnych z człowiekiem kompetentnym
Krzysztof Stanowski / screen YT - Kanał Zero

Prowokacja Stanowskiego

Prowokacja dziennikarska przygotowana przez Krzysztofa Stanowskiego dla Kanału Zero zebrała sporo skalpów. Wśród dziennikarzy chętnie podających w mediach społecznościowych film Stonogi, który miał rzekomo ujawniać powiązanie Stanowskiego z politykami Zjednoczonej Prawicy, a który w rzeczywistości dostarczył mu szef Kanału Zero, znaleźli się ulubieńcy mainstreamowych mediów, tacy jak m.in. Robert Zieliński, Bertold Kittel, Tomasz Lis, Maciej Bąk, Jan Piński, Radomir Wit, Bart Staszewski, Jaś Kapela, Marcin Łuniewski, Artur Molęda, Piotr Szumlewicz, Tomasz Kisielewicz, a także Janusz Schwertner. Wpadkę informacyjną zaliczyli też Roman Giertych, Tomasz Trela, czy prokurator Ewa Wrzosek.

Dziennikarz Rafał Otoka-Frąckiewicz, dziennikarz i publicysta, także prowadzący swój kanał na Youtubie, w swojej wypowiedzi dla Tysol.pl nie pozostawia złudzeń, że takie prowokacje są opinii publicznej potrzebne, żeby mogła zorientować się, kim są dziennikarze głównego nurtu.

Czytaj również: Amerykanie chcą się pozbyć TV

Otoka-Frąckiewicz: Stanowski jest przykładem dziennikarza spoza towarzystwa

Tysol.pl: Czy takie prowokacje dziennikarskie są potrzebne?

Rafał Otoka-Frąckiewicz: Oczywiście, aby dziennikarze zaczęli się wzajemnie sprawdzać. I podpuszczać. Dziennikarze nie tylko dziennikarzy, ale też polityków. Bardzo bym sobie tego życzył.

Dlaczego Stanowskiemu tak łatwo poszło?

Zacznijmy od tego, że jest pewna grupa dziennikarzy, a właściwie – “wannabe” celebryccy dziennikarze, których cała kwalifikacja polega na tym, że mają kamerkę internetową i zaczęli się produkować w internetach. Zaczęli atakować Stanowskiego, który ma długoletnie doświadczenie w dziennikarstwie i ma naprawdę bogaty warsztat. No i tutaj się nacięli. Zaczęło się od starcia ludzi kompletnie niekompetentnych z człowiekiem kompetentnym.

I to tyle? Co to mówi o poziomie dziennikarstwa?

Najlepsze jest to, że okazało się, że w tej walce dziennikarze zawodowi mainstreamowi kibicowali jakimś ludziom z internetu bez najmniejszej kwalifikacji. Co więcej, znanym ze swoich przestępstw, z przekrętów, pochodzącym z jakiegoś świata kryminalnego. A ich motywacją było to, że trzeba wreszcie dobić Stanowskiego, znaleźć jakieś haki na niego – bo sami nie potrafią. 

Dlaczego akurat na Kanał Zero? Z czego może ta niechęć wynikać?

Stanowski jest przykładem dziennikarza, który jest spoza towarzystwa. On nigdy nie należał do tego dziennikarskiego towarzystwa medialnego. W politykę wszedł czystym przypadkiem parę lat temu. Pamiętam jego początki, jak zaczął reagować na kanale Weszło, a nawet na stronie Weszło, (nie było jeszcze kanału) na różnego rodzaju sytuacje związane z polityką, i wszedł w to mocno, i fajnie, bo miał warsztat i talent ku temu. Po prostu są ludzie w tej branży, którzy są spoza towarzystwa. A jeżeli nawet z dziennikarskiego towarzystwa, to właśnie z gazet sportowych czy innych branżowych. I ich to “poważne” towarzystwo dziennikarskie nie traktuje poważnie. Bo to nawet nie chodzi o politykę w moim zdaniem, tylko właśnie o krąg towarzyski.

No ale przecież ten krąg towarzyski też się zmienia, jedni odchodzą, inni przychodzą.

To musielibyśmy się cofnąć, nie wiem, o 30 lat kiedy powstał ten system medialny. Kiedy nie liczyły się kompetencje, bo z czasem liczyły się one coraz mniej, tylko coraz bardziej liczyło się to, czy ktoś jest z towarzystwa czy lubi go Adam Michnik, czy spełnia warunki bycia dziennikarzem "Gazety Wyborczej". Przypomnę, że jeszcze 20 lat temu ludzie płacili ciężkie pieniądze, żeby pracować w Wyborczej, to nie jest tak, że wyborcza im płaciła, tylko ludzie płacili za staże w Agorze, po to by się pochwalić, że są dziennikarzami "Wyborczej". Po prostu kiedyś to był rodzaj awansu społecznego. Ci ludzie nie zauważyli, że pojawił się Internet.

 

"Nie wyczuli"

Środowisko nie zauważyło rosnącej konkurencji?
 
Oni nie wyczuli wtedy, że kompletnie zmienia się koniunktura dziennikarstwa, że ludzie wolą prawdziwe informacje (nawet banalne), od informacji wymyślonych przez dziennikarzy. No i Stanowski jest też przykładem człowieka, który się wychował w Internecie, który go doskonale opanował, zna sztuczki, i oni nie mieli z nim żadnych szans. 

I to co się dzisiaj wydarzyło, to właśnie obnażenie tej niechęci do niezależnego dziennikarstwa?

To co się wydarzyło kompletnie mnie dziwi, to starcie tego dziennikarstwa towarzyskiego z realnym, prawdziwym dziennikarstwem, za którym stoją pieniądze, ale nie pieniądze, które pojawiają się znikąd, czyli po prostu od sponsorów redakcji, z reklam redakcji, które przepuszczane są właśnie przez te wszystkie ciągi komunikacyjne typu naczelny, które jednemu da pieniądze, drugiemu nie da. Odejście z tych dużych redakcji oraz brak pracy w dużych redakcjach nie oznacza, że ktoś przestaje być dziennikarzem, bo widzowie bezpośrednio mogą płacić na jego utrzymanie, może znaleźć sobie, jak w przypadku Stanowskiego, sponsorów i stać się samodzielnym medium. A dla nich jest nie do pomyślenia to, że media niezależne mogą funkcjonować. I to nie tak jak kiedyś, kiedy te duże tytuły były hegemonami. A w dodatku nie na jakimś obrzeżu medialnym, tylko w samym centrum. Dla tego towarzystwa to jest nie do przyjęcia. I z tym walczą, tylko już dawno przegrali, chociaż oni tego nie zauważyli. 

Krzysztof Stanowski atakuje w swoich reportażach głównie świat celebrycki, także ten internetowy – często przestępców, którzy mienią się być dziennikarzami, lub tropicielami afer, a dziennikarzom głównego nurtu obrywa się niejako przy okazji. 

Zarówno Zbigniew Stonoga, jak i Szalony Reporter są po prostu przestępcami z pochodzenia. To, co robi Stanowski nie jest trollingiem. Bo to jest bardzo modne nazywać rzeczy proste w jakiś sposób ubliżający, czyli trolling, hejt itd. Stanowski przeprowadził po prostu prowokację dziennikarską. Najzwyklejszą w świecie, starą jak świat dziennikarską prowokację.

A oni na nią się dali nabrać. Dlaczego?

Weszli w to jak w mydło. Ta ich obrona, polegająca na tym, że Stanowski wypuszcza fake newsy jest po prostu czymś spektakularnie głupim. Jeszcze głupszym od tego, że puszczali w świat podawane przez przestępców informacje. Stanowski obnażył kompletny brak warsztatu. To po pierwsze, a po drugie – obnażył jaką głęboką niechęcią zieją do Bogu ducha winnego człowieka. Bo co on im złego zrobił oprócz tego, że zarabia pieniądze na własnym medium? Nic. 

W dyskusję włączyli się również politycy, czy to też pokazuje jak bardzo niektórym politykom przeszkadza jakiś minimalny, ale jednak – pluralizm medialny? 

Tak, bo to też pokazuje że politycy są wściekli na takie media niezależne. Są wściekli, bo nie mają nad nimi kontroli. Co chcieli udowodnić tym materiałem, że Ziobro płaci Stanowskiemu za funkcjonowanie jego firm? No tak, bo wtedy mogliby powiedzieć, że jest tak samo umoczony, jak wszyscy, bo jest opłacany przez klasę polityczną. No i nie udało się. Oni nie są w stanie przyjąć do wiadomości, że część dziennikarzy może żyć poza tym układem mafijnym, czyli polityczno-dziennikarskim, który panuje w Polsce i zresztą na całym świecie. Dlatego jest takie straszne parcie na to, żeby zamknąć Internet, niezależne media, wprowadzić pojęcie “mowy nienawiści”, żeby ograniczyć wolność słowa i tak dalej.

Czy prowadzone przez Pana kanały, Polityko czy Pitu-Pitu, przechodziło tego rodzaju doświadczenia hejterskie?

Na mniejszą skalę, ale tak. Na przykład od demagog.pl, czy tefauenowskie factcheckery próbowały się do Polityko dobrać, szukając dziury w całym. Jeden taki przykład: doczepili się do Polityko, że opublikowałem nagranie, gdzie rozbijają się samochody. W związku z tym, że jeżdżę Land Roverem to wrzuciłem to mówiąc, że zobaczcie, Land Rover się nie rozbił – wiedzą, że to jest fragment gry komputerowej. Oni ubrali z tego całą historię o tym, że Otoka publikuje fejkowe nagrania samochodów. Ostatnio pochylił się nade mną też Tomasz Piątek, czy kolejny przestępca Rafał Gaweł. Robią to systematycznie. Mógłbym zrobić taką jazdę jak Stanowski, tylko po prostu on jest w tym mistrzem, a ja chyba nie, i nie mam też na to czasu, bo jestem sam. 

Czy ma pan jakieś dobre rady dla dla tych, którzy oddali ten swój skalp Krzysztofowi Stanowskiemu dzisiaj?

Niech pomyślą nad zmianą pracy.

Czytaj także: Marcin Romanowski po komunikacie Prokuratury: Będą szukali spolegliwego sędziego do skutku



 

Polecane
Emerytury
Stażowe