Waldemar Żyszkiewicz: Zychowicz, kwantyfikatory i konflikt interesów

W długiej filipice przeciwko nowelizacji ustawy o IPN („Ryk tygrysa bez kłów”, Tygodnik Lisickiego „Do Rzeczy” nr 7/260, 12–18 lutego 2018) w kluczowym dla swojej argumentacji momencie Piotr Zychowicz pisze:
/ screen YouTube
„Weźmy choćby takie stwierdzenie:

Podczas II wojny światowej byli Polacy, którzy pomagali Żydom. Ale byli również Polacy, którzy na Żydów donosili. O ile ci pierwsi przyczynili się do uratowania życia Żydów, ci drudzy są współodpowiedzialni za ich zagładę.

Zdanie to jest oczywiście prawdziwe. Jednocześnie jednak nie da się ukryć, że przypisuje Narodowi Polskiemu lub Państwu Polskiemu współodpowiedzialność za popełnione przez III Rzeszę Niemiecką zbrodnie nazistowskie. Czy zatem jego autora należy wsadzić do więzienia na trzy lata czy nie należy?”.
 
Myk Zychowicza
Myk, jak powiedzieliby dziś młodzi ludzie, jaki tutaj wykonuje autor tekstu polega na utożsamieniu kwantyfikatora małego: „istnieje takie X, że coś tam, coś tam” z kwantyfikatorem dużym: „dla każdego X zachodzi coś tam, coś tam”. Odpowiednikiem wyrażenia „Byli również Polacy” jest, co oczywiste, kwantyfikator mały. Natomiast kategorie „Naród Polski” czy „Państwo Polskie” stanowią przejście na wyższy poziom ogólności, na którym ich logicznym odpowiednikiem jest właśnie kwantyfikator duży: „dla każdego X, który jest Polakiem, coś tam, coś tam”.

Przypadkowe utożsamienie tych dwóch zupełnie nierównoważnych sformułowań wydaje się zarówno z punktu widzenia logiki, jak i zwykłego zdrowego rozsądku dość nieprawdopodobne. Jeśli to błąd, to w istocie szkolny. W przeciwnym razie, ewidentne nadużycie, jaskrawo fałszywy tok argumentacji.

Nie wiem, czy Zychowicza uczono logiki, ale jeśli nawet nie, to mimo wszystko trudno mi uwierzyć, że nie widzi on jakościowej różnicy między wyrażeniami „byli tacy Polacy” a „Naród Polski” czy „Państwo Polskie”. Jednak dokonując niezasadnego ich utożsamienia, postępuje dokładnie tak samo, jak niektórzy słusznie przez niego w tekście krytykowani politycy izraelscy.

Nie podejmuję się odpowiedzi na pytanie, dlaczego dość znany już autor, laureat Mackiewiczowskiego wyróżnienia, tak napisał, o to trzeba zapytać samego Zychowicza. Warto jednak zauważyć, że opierając zasadność swej polemiki z autorami nowelizacji na grepsie, publicysta pokazuje, jak bardzo lekce sobie waży inteligencję czytelników „Do Rzeczy”.
 
Dwaj panowie G.
To bynajmniej nie jedyna fałszywa teza w omawianym tekście. Z właściwą sobie dezynwolturą, autor kpi z ustawodawcy oraz ustawy, która nie będzie egzekwowalna poza terytorium Rzeczypospolitej. Przykład z niemożliwym do przeprowadzenia aresztowaniem Yaira Lapida czy eksprezydenta USA Obamy ma jakoby dowodzić absurdalności całej tej legislacji.

Zychowicz zapomina jednak albo chce uczynić nieistotnym fakt, że praktyczne i pożyteczne konsekwencje nowelizacji pojawiły się już w momencie podpisania jej przez prezydenta Andrzeja Dudę. Otóż, jeśli zdecyduje się przekroczyć granice naszego państwa ktokolwiek, „kto publicznie i wbrew faktom przypisuje Narodowi lub Państwu Polskiemu” współudział w zagładzie Żydów, tworzenie obozów koncentracyjnych i śmierci... itd.”, to będzie można się nim stosownie i zgodnie z literą prawa zająć.

Można przypuszczać, że wpłynie to na częstotliwość odwiedzin Polski przez takich „historyków” jak Jan Tomasz Gross czy Jan Grabowski, z czego tylko wypada się cieszyć. Być może kilku miejscowych tuzów programowego antypolonizmu utraci zapewniające dotąd komfort poczucie bezkarności w przedmiocie stosowania kwantyfikatorów  dużych (ogólnych, uniwersalnych) w miejsce kwantyfikatorów małych (egzystencjalnych). To jest właśnie ten myk, którym posłużył się w swym artykule Piotr Zychowicz.

A co z działalnością naukową, która dotąd tak kwitła w tym temacie, zapyta ktoś. Proszę bardzo, ta działalność przez lata bezkarnie kwitła i rozkwitła tezą o tajemniczych nazistach, którzy w systemowej, jak powiedział premier Netanjahu, współpracy z gorliwymi Polakami przyszykowali grunt pod religię holokaustu. Otóż, o działalności naukowej/badawczej, można mówić wtedy, gdy pozostają zachowane jakieś elementarne wymogi metodologiczne.

Jan Grabowski, syn ocalonego z holokaustu, absolwent historii na UW doktoryzowany w Kanadzie, zapisuje na konto polskiego sprawstwa, bagatela, 200 tys. zamordowanych Żydów. Zważywszy na fakt, że jego bibliografia obejmuje głównie case-studies odnoszące się do niewielkich miejscowości, trzeba przyznać, że ma rozmach. Gdzie tam do Grabowskiego Grossowi z jego tysiącem sześciuset mieszkańców Jedwabnego, których zdołał pomieścić w niewielkiej stodółce.

Dla obrony książek Grossa lepiej chyba uwzględnić fakt, że spod działania ustawy wyłącza się działalność artystyczną. Prace tego socjologa z wykształcenia to istna beletrystyka, zaskakująco podobna do „Malowanego ptaka” Jerzego Kosińskiego. Reszty powinna dopełnić jak najszybciej podjęta, starannie przeprowadzona i ściśle udokumentowana ekshumacja w Jedwabnem. Można też zacząć od szerokiego upublicznienia raportu prof. Andrzeja Koli, raportu dziwnym trafem nie dołączonego do dwóch tomów dokumentacji śledztwa IPN w sprawie Jedwabnego... No, ale to było za prezesury Leona Kieresa.
 
Aberracyjny rozrzut opinii
Wracając do naszych baranów, Zychowicz w swym tekście deklaruje, że ‘karanie ludzi za ich poglądy historyczne, nawet niemądre, uważa za aberrację’. Z taką opinią można by się nawet zgodzić. Problem jednak w tym, że atakującym nowelizację ustawy o IPN nie idzie o żadne „poglądy historyczne”, mniej czy bardziej trafne.

Przecież bezpardonowo walczący o swoje/nieswoje Żydzi, domagają się prawa do bezkarnego pomawiania polskiej wspólnoty, narodu polskiego, ludzi, którzy przez dobre sześćset lat użyczali im gościny, o rzeczy – nie tylko według nich – najstraszniejsze. Bo o udział w (podobno) unikatowym w dziejach ludzkości, ale już z pewnością bezapelacyjnie zbrodniczym ludobójstwie. I na to przecież przystać nie możemy.

Dodam jeszcze, że Piotr Zychowicz nie powinien w ogóle zabierać w tej sprawie głosu, jako osoba pozostająca w oczywistym konflikcie interesów. Przecież ktoś, kto twierdzi, że Powstanie Warszawskie w istocie pomogło Niemcom i Sowietom, a zaszkodziło Polsce i Polakom, oskarża dowództwo tego zrywu, pośrednio rząd londyński, a już generała Okulickiego-Niedźwiadka w szczególności, że wszyscy ci wyżej wymienieni współdziałali aż z dwoma totalitaryzmami.

Teza ta, mająca raczej wątpliwe poparcie w faktach podpada pod artykuł: „Kto publicznie i wbrew faktom przypisuje (...) Państwu Polskiemu...”. W innej ze swych publicystycznych przecież, a nie naukowych publikacji, autor zarzuca z kolei władzom II RP, że w roku 1939 nie weszły w korzystny sojusz z Adolfem Hitlerem... I przegapiły przez to okazję do wspólnej z Wehrmachtem oraz SS defilady zwycięstwa w Moskwie. Jak na jedną osobę, rozrzut ‘opinii’ całkiem spory. Na jaki epitet zasługuje ich głosiciel, niech zdecydują już w swych umysłach oraz sumieniach czytelnicy.
 
Waldemar Żyszkiewicz

 

POLECANE
PGE wydała komunikat z ostatniej chwili
PGE wydała komunikat

PGE i Ørsted dostarczyły cztery transformatory mocy do lądowej stacji Baltica 2 w Osiekach Lęborskich. To ważny etap budowy przyłącza do KSE; uruchomienie farmy planowane jest na 2027 r. – informuje PGE.

Zełenski: Rosja przygotowuje się na kolejny rok wojny z ostatniej chwili
Zełenski: Rosja przygotowuje się na kolejny rok wojny

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski ostrzega, że z Moskwy płyną sygnały o kolejnym "roku wojny".

Tak Tusk dał się ograć w sprawie umowy z Mercosur tylko u nas
Tak Tusk dał się ograć w sprawie umowy z Mercosur

Pamiętne expose Donalda Tuska z 12 grudnia 2023 r. miało być dla wyborców deklaracją nowej siły Polski w Unii Europejskiej. „Mnie nikt nie ogra w UE. Nowa koalicja gwarantuje, że wrócimy na miejsce należne Polsce” - mówił wtedy stary-nowy premier. Powrót do głównego stołu, gdzie zapadają decyzje okazał się kolejną niedotrzymaną obietnicą.

Dywersja na kolei. Wydano czerwone noty Interpolu z ostatniej chwili
Dywersja na kolei. Wydano czerwone noty Interpolu

Interpol wystawił czerwone noty za obywatelami Ukrainy podejrzewanymi o dokonanie aktu dywersji na zlecenie Federacji Rosyjskiej — poinformowała w środę policja.

Jakie to się nudne już zrobiło. Burza po emisji popularnego programu TVN z ostatniej chwili
"Jakie to się nudne już zrobiło". Burza po emisji popularnego programu TVN

Po jednym z ostatnich wydań "Dzień dobry TVN" w mediach społecznościowych zawrzało. Widzowie nie kryli oburzenia.

Sensacyjny sondaż. Braun zabrał głos z ostatniej chwili
Sensacyjny sondaż. Braun zabrał głos

W sensacyjnym sondażu pracowni OGB partia Grzegorza Brauna wyprzedziła Konfederację. – Oczywiście jest to miły prezent pod choinkę i z całą pewnością jest to sympatyczna okoliczność – powiedział Grzegorz Braun dodając jednak, że "to także jest pewna gra".

Kaczyński nie głosował ws. ustawy łańcuchowej. Media podały powód z ostatniej chwili
Kaczyński nie głosował ws. ustawy "łańcuchowej". Media podały powód

W środowym głosowaniu Sejm nie uzyskał wystarczającej liczby głosów, aby odrzucić weto prezydenta Karola Nawrockiego w sprawie tzw. ustawy łańcuchowej. W głosowaniu nie wziął udziału prezes PiS Jarosław Kaczyński.

Katolicy z Karolem Nawrockim. Przemysław Czarnek: Jeśli ktoś staje po stronie prawdy, nigdy nie ma łatwo z ostatniej chwili
"Katolicy z Karolem Nawrockim". Przemysław Czarnek: Jeśli ktoś staje po stronie prawdy, nigdy nie ma łatwo

W siedzibie Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność” w Warszawie odbyła się konferencja prasowa z udziałem przedstawicieli koalicji "Katolicy z Karolem Nawrockim". Głos zabrali prezes Pomorskiego Stowarzyszenia „Wspólna Europa” Andrzej Piotrowicz, Jan Rejczak, polityk, samorządowiec oraz były działacz opozycji antykomunistycznej oraz oraz poseł i były minister edukacji Przemysław Czarnek. Fundację Promocji Solidarności reprezentował Konrad Wernicki.

Szef NATO: Dzięki Trumpowi sojusz jest silniejszy niż kiedykolwiek z ostatniej chwili
Szef NATO: Dzięki Trumpowi sojusz jest silniejszy niż kiedykolwiek

– Dzięki prezydentowi USA Donaldowi Trumpowi NATO jest silniejsze niż kiedykolwiek wcześniej – stwierdził w środę w wywiadzie udzielonym stacji BBC sekretarz generalny NATO Mark Rutte. Dodał, że amerykański przywódca "jest dobrą wiadomością dla globalnej obrony, i dla NATO, i dla Ukrainy".

Tauron wydał komunikat dla klientów z ostatniej chwili
Tauron wydał komunikat dla klientów

Cena energii elektrycznej Taurona w najpopularniejszej taryfie dla gospodarstw domowych wyniesie w 2026 r. 497 zł netto za MWh – podała w środę spółka w informacji prasowej. W raporcie poinformowała natomiast o utworzeniu, w związku z zatwierdzonymi stawkami za energię, rezerwy na poziomie ok. 160 mln zł.

REKLAMA

Waldemar Żyszkiewicz: Zychowicz, kwantyfikatory i konflikt interesów

W długiej filipice przeciwko nowelizacji ustawy o IPN („Ryk tygrysa bez kłów”, Tygodnik Lisickiego „Do Rzeczy” nr 7/260, 12–18 lutego 2018) w kluczowym dla swojej argumentacji momencie Piotr Zychowicz pisze:
/ screen YouTube
„Weźmy choćby takie stwierdzenie:

Podczas II wojny światowej byli Polacy, którzy pomagali Żydom. Ale byli również Polacy, którzy na Żydów donosili. O ile ci pierwsi przyczynili się do uratowania życia Żydów, ci drudzy są współodpowiedzialni za ich zagładę.

Zdanie to jest oczywiście prawdziwe. Jednocześnie jednak nie da się ukryć, że przypisuje Narodowi Polskiemu lub Państwu Polskiemu współodpowiedzialność za popełnione przez III Rzeszę Niemiecką zbrodnie nazistowskie. Czy zatem jego autora należy wsadzić do więzienia na trzy lata czy nie należy?”.
 
Myk Zychowicza
Myk, jak powiedzieliby dziś młodzi ludzie, jaki tutaj wykonuje autor tekstu polega na utożsamieniu kwantyfikatora małego: „istnieje takie X, że coś tam, coś tam” z kwantyfikatorem dużym: „dla każdego X zachodzi coś tam, coś tam”. Odpowiednikiem wyrażenia „Byli również Polacy” jest, co oczywiste, kwantyfikator mały. Natomiast kategorie „Naród Polski” czy „Państwo Polskie” stanowią przejście na wyższy poziom ogólności, na którym ich logicznym odpowiednikiem jest właśnie kwantyfikator duży: „dla każdego X, który jest Polakiem, coś tam, coś tam”.

Przypadkowe utożsamienie tych dwóch zupełnie nierównoważnych sformułowań wydaje się zarówno z punktu widzenia logiki, jak i zwykłego zdrowego rozsądku dość nieprawdopodobne. Jeśli to błąd, to w istocie szkolny. W przeciwnym razie, ewidentne nadużycie, jaskrawo fałszywy tok argumentacji.

Nie wiem, czy Zychowicza uczono logiki, ale jeśli nawet nie, to mimo wszystko trudno mi uwierzyć, że nie widzi on jakościowej różnicy między wyrażeniami „byli tacy Polacy” a „Naród Polski” czy „Państwo Polskie”. Jednak dokonując niezasadnego ich utożsamienia, postępuje dokładnie tak samo, jak niektórzy słusznie przez niego w tekście krytykowani politycy izraelscy.

Nie podejmuję się odpowiedzi na pytanie, dlaczego dość znany już autor, laureat Mackiewiczowskiego wyróżnienia, tak napisał, o to trzeba zapytać samego Zychowicza. Warto jednak zauważyć, że opierając zasadność swej polemiki z autorami nowelizacji na grepsie, publicysta pokazuje, jak bardzo lekce sobie waży inteligencję czytelników „Do Rzeczy”.
 
Dwaj panowie G.
To bynajmniej nie jedyna fałszywa teza w omawianym tekście. Z właściwą sobie dezynwolturą, autor kpi z ustawodawcy oraz ustawy, która nie będzie egzekwowalna poza terytorium Rzeczypospolitej. Przykład z niemożliwym do przeprowadzenia aresztowaniem Yaira Lapida czy eksprezydenta USA Obamy ma jakoby dowodzić absurdalności całej tej legislacji.

Zychowicz zapomina jednak albo chce uczynić nieistotnym fakt, że praktyczne i pożyteczne konsekwencje nowelizacji pojawiły się już w momencie podpisania jej przez prezydenta Andrzeja Dudę. Otóż, jeśli zdecyduje się przekroczyć granice naszego państwa ktokolwiek, „kto publicznie i wbrew faktom przypisuje Narodowi lub Państwu Polskiemu” współudział w zagładzie Żydów, tworzenie obozów koncentracyjnych i śmierci... itd.”, to będzie można się nim stosownie i zgodnie z literą prawa zająć.

Można przypuszczać, że wpłynie to na częstotliwość odwiedzin Polski przez takich „historyków” jak Jan Tomasz Gross czy Jan Grabowski, z czego tylko wypada się cieszyć. Być może kilku miejscowych tuzów programowego antypolonizmu utraci zapewniające dotąd komfort poczucie bezkarności w przedmiocie stosowania kwantyfikatorów  dużych (ogólnych, uniwersalnych) w miejsce kwantyfikatorów małych (egzystencjalnych). To jest właśnie ten myk, którym posłużył się w swym artykule Piotr Zychowicz.

A co z działalnością naukową, która dotąd tak kwitła w tym temacie, zapyta ktoś. Proszę bardzo, ta działalność przez lata bezkarnie kwitła i rozkwitła tezą o tajemniczych nazistach, którzy w systemowej, jak powiedział premier Netanjahu, współpracy z gorliwymi Polakami przyszykowali grunt pod religię holokaustu. Otóż, o działalności naukowej/badawczej, można mówić wtedy, gdy pozostają zachowane jakieś elementarne wymogi metodologiczne.

Jan Grabowski, syn ocalonego z holokaustu, absolwent historii na UW doktoryzowany w Kanadzie, zapisuje na konto polskiego sprawstwa, bagatela, 200 tys. zamordowanych Żydów. Zważywszy na fakt, że jego bibliografia obejmuje głównie case-studies odnoszące się do niewielkich miejscowości, trzeba przyznać, że ma rozmach. Gdzie tam do Grabowskiego Grossowi z jego tysiącem sześciuset mieszkańców Jedwabnego, których zdołał pomieścić w niewielkiej stodółce.

Dla obrony książek Grossa lepiej chyba uwzględnić fakt, że spod działania ustawy wyłącza się działalność artystyczną. Prace tego socjologa z wykształcenia to istna beletrystyka, zaskakująco podobna do „Malowanego ptaka” Jerzego Kosińskiego. Reszty powinna dopełnić jak najszybciej podjęta, starannie przeprowadzona i ściśle udokumentowana ekshumacja w Jedwabnem. Można też zacząć od szerokiego upublicznienia raportu prof. Andrzeja Koli, raportu dziwnym trafem nie dołączonego do dwóch tomów dokumentacji śledztwa IPN w sprawie Jedwabnego... No, ale to było za prezesury Leona Kieresa.
 
Aberracyjny rozrzut opinii
Wracając do naszych baranów, Zychowicz w swym tekście deklaruje, że ‘karanie ludzi za ich poglądy historyczne, nawet niemądre, uważa za aberrację’. Z taką opinią można by się nawet zgodzić. Problem jednak w tym, że atakującym nowelizację ustawy o IPN nie idzie o żadne „poglądy historyczne”, mniej czy bardziej trafne.

Przecież bezpardonowo walczący o swoje/nieswoje Żydzi, domagają się prawa do bezkarnego pomawiania polskiej wspólnoty, narodu polskiego, ludzi, którzy przez dobre sześćset lat użyczali im gościny, o rzeczy – nie tylko według nich – najstraszniejsze. Bo o udział w (podobno) unikatowym w dziejach ludzkości, ale już z pewnością bezapelacyjnie zbrodniczym ludobójstwie. I na to przecież przystać nie możemy.

Dodam jeszcze, że Piotr Zychowicz nie powinien w ogóle zabierać w tej sprawie głosu, jako osoba pozostająca w oczywistym konflikcie interesów. Przecież ktoś, kto twierdzi, że Powstanie Warszawskie w istocie pomogło Niemcom i Sowietom, a zaszkodziło Polsce i Polakom, oskarża dowództwo tego zrywu, pośrednio rząd londyński, a już generała Okulickiego-Niedźwiadka w szczególności, że wszyscy ci wyżej wymienieni współdziałali aż z dwoma totalitaryzmami.

Teza ta, mająca raczej wątpliwe poparcie w faktach podpada pod artykuł: „Kto publicznie i wbrew faktom przypisuje (...) Państwu Polskiemu...”. W innej ze swych publicystycznych przecież, a nie naukowych publikacji, autor zarzuca z kolei władzom II RP, że w roku 1939 nie weszły w korzystny sojusz z Adolfem Hitlerem... I przegapiły przez to okazję do wspólnej z Wehrmachtem oraz SS defilady zwycięstwa w Moskwie. Jak na jedną osobę, rozrzut ‘opinii’ całkiem spory. Na jaki epitet zasługuje ich głosiciel, niech zdecydują już w swych umysłach oraz sumieniach czytelnicy.
 
Waldemar Żyszkiewicz


 

Polecane