Ekspert: Czy nadużywający prawa do protestu wyborczego powinien zwrócić koszty jego rozpatrzenia?

27 czerwca 2025 r. Sąd Najwyższy wydał dwa postanowienia, w których pozostawił bez dalszego biegu dwa protesty wyborcze – wraz z dziesiątkami tysięcy niemal identycznych pism, które napłynęły do sądu w ostatnich tygodniach. Decyzja ta była nieunikniona. Nie mamy bowiem do czynienia z realną kontrolą prawidłowości wyborów, ale z politycznym teatrem, który ma na celu tylko jedno: sparaliżowanie instytucji państwa i podważenie zaufania do demokratycznego procesu.
Tylko u nas Ekspert: Czy nadużywający prawa do protestu wyborczego powinien zwrócić koszty jego rozpatrzenia?
Tylko u nas / grafika własna

Co musisz wiedzieć:

  • Wybory prezydenckie w Polsce wygrał kandydat obywatelski wspierany przez PiS i Solidarność Karol Nawrocki
  • Zwolennicy Rafała Trzaskowskiego złożyli dziesiątki tysięcy protestów wyborczych w miażdżącej większości według wzorów o dość ogólnej wymowie rozpowszechnionych przez Romana Giertycha i prawnika-aktywistę Michała Wawrykiewicza
  • Sąd Najwyższy pozostawił je bez dalszego biegu
  • Sąd Najwyższy rozpatrzył również kilkaset innych protestów wyborczych, z czego część uznał za uzasadnione

 

Dziesiątki tysięcy protestów, dwa wzory

Pierwszy z protestów, zarejestrowany pod sygnaturą I NSW 208/25, został sporządzony według gotowego wzoru rozpowszechnionego przez posła Romana Giertycha. W wyniku tej akcji do Sądu Najwyższego trafiło 49 598 protestów opartych na dokładnie tej samej treści. Nie zawierały one indywidualnych zarzutów, nie odnosiły się do rzeczywistych nieprawidłowości, a jedynie kopiowały ogólny szablon. Co więcej, dołączano do nich także luźne oświadczenia poparcia – pisane odręcznie, na skrawkach papieru, czasem na odwrocie rachunków – których jedyną treścią była deklaracja zgody z „protestem Romana Giertycha”. Część osób wydrukowała nawet jego e-maile z instrukcjami i dopisała na nich swoje dane. W efekcie powstała iluzja masowego, społecznego niepokoju – tyle że całkowicie bez treści.

Drugi protest, zarejestrowany jako I NSW 1371/25, oparty był na wzorcu przygotowanym przez europosła Michała Wawrykiewicza. Tutaj z kolei złożono 3 960 identycznych protestów. I one również zostały pozostawione bez dalszego biegu.

W tym samym dniu Sąd Najwyższy wydał rozstrzygnięcia w ponad 400 innych sprawach protestowych. Zaledwie kilkanaście z nich zawierało jakiekolwiek konkretne, indywidualne zarzuty – w 8 przypadkach uznano je za zasadne, w 6 za niezasadne. Tylko te nieliczne przypadki będą miały znaczenie przy podejmowaniu uchwały w sprawie ważności wyboru Prezydenta RP, zaplanowanej na 1 lipca 2025 r.

 

Nadużycie prawa do protestu wyborczego

To, z czym mamy do czynienia, to nie jest korzystanie z prawa do złożenia protestu wyborczego – to jego nadużycie. Masowe kopiowanie wzorów, brak merytorycznych zarzutów, instrumentalne traktowanie instytucji sądu – wszystko to prowadzi do jednego: próby sparaliżowania pracy Sądu Najwyższego, uderzenia w wymiar sprawiedliwości i zdezawuowania wyniku demokratycznych wyborów.

Takie działanie szkodzi nie tylko instytucjom państwa, ale przede wszystkim obywatelom. Sąd Najwyższy musi poświęcać ogromne zasoby – ludzkie, czasowe, organizacyjne – na analizowanie dokumentów, które od początku do końca nie mają żadnej wartości procesowej. To wypacza sens protestu wyborczego jako instytucji stworzonej po to, by chronić prawa jednostki, nie zaś by realizować interesy polityczne garstki osób, które nie potrafią pogodzić się z wynikiem głosowania.

Dlatego czas najwyższy rozpocząć poważną dyskusję o tym, czy tego typu bezzasadne, powielane masowo protesty nie powinny wiązać się z obowiązkiem pokrycia choćby symbolicznych kosztów postępowania. Ochrona prawa do protestu wyborczego nie może oznaczać przyzwolenia na jego całkowitą degradację.

Nie może być tak, że całe społeczeństwo ponosi koszty działań wąskiej grupy, która próbuje sparaliżować państwo metodą „drukuj, podpisz, wyślij”. To nie jest troska o uczciwość wyborów – to metoda politycznego chaosu. A ten chaos, wbrew pozorom, ma bardzo realne skutki.

[Sędzia Kamila Borszowska-Moszowska, zastępca rzecznika dyscyplinarnego, wykładowca KSSiP i Akademii Nauk Stosowanych im. Angelusa Silesiusa]


 

POLECANE
Pokój Socjalny: Bodnar, Braun i daltonizm prawno-historyczny    Wiadomości
Pokój Socjalny: Bodnar, Braun i daltonizm prawno-historyczny   

"Jest do Radomia prosta droga” śpiewa Hiob Dylan, artysta, który nie daje namówić się na wywiad do Tysola, o którym marzy redaktor Woś. Bo w ogóle raczej nie daje się namawiać na wywiady.

Komunikat dla mieszkańców Podkarpacia z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców Podkarpacia

Wojewoda podkarpacki Teresa Kubas-Hul wypłaciła do tej pory łącznie 440 tys. zł pomocy doraźnej mieszkańcom 19 gmin, którzy ucierpieli w wyniku ubiegłotygodniowych burz.

10 tys. więźniów może wyjść na wolność. Dramatyczna decyzja unijnego kraju z ostatniej chwili
10 tys. więźniów może wyjść na wolność. Dramatyczna decyzja unijnego kraju

Władze w Rzymie mogą uwolnić nawet 10 tys. osób z więzień we Włoszech w związku z ich przepełnieniem - przekazało w środę włoskie ministerstwo sprawiedliwości. Stanowi to około 15 proc. wszystkich więźniów w kraju. Kara pozbawienia wolności zostałaby im zamieniona na areszt domowy lub pozostawanie pod nadzorem.

Żołnierze zaatakowani koktajlem Mołotowa. Jest nagranie z granicy z ostatniej chwili
Żołnierze zaatakowani koktajlem Mołotowa. Jest nagranie z granicy

Straż Graniczna oraz polscy żołnierze zostali zaatakowani przez nielegalnych imigrantów. Jeden z nich cisnął w mundurowych koktajlem Mołotowa.

W ramach procedury readmisji Niemcy przysyłają imigrantów bez dokumentów, a ci i tak trafiają do Polski tylko u nas
W ramach procedury readmisji Niemcy przysyłają imigrantów bez dokumentów, a ci i tak trafiają do Polski

Jedną z procedur w ramach których Niemcy wydalają imigrantów do Polski jest tzw. "procedura readmisji". Procedura uproszczonej readmisji stosowana przez Niemców w celu wydalenia migrantów do Polski opiera się na porozumieniu z 29 marca 1991 r. oraz protokołu z 29 marca 1991 r.. Dopóki reguły readmisji są przestrzegane, to wydalenie jest zgodne z prawem unijnym i międzynarodowym.

Imigranci odesłani z Niemiec do Polski. Szokujące dane z ostatniej chwili
Imigranci odesłani z Niemiec do Polski. Szokujące dane

W Nadodrzańskim Oddziale Straży Granicznej w 2024 r. 70 proc. imigrantów przekazanych przez Niemców w procedurze readmisji nie miało dokumentu tożsamości – alarmuje w środę europoseł Konfederacji Anna Bryłka.

ZUS wydał pilny komunikat z ostatniej chwili
ZUS wydał pilny komunikat

300 zł na wyprawkę 2025/2026 już trafia na konta. Sprawdź terminy oraz to, jak złożyć wniosek online o świadczenie 300 plus z programu Dobry Start.

Propozycja budżetu UE von der Leyen uderzy w Polskę Wiadomości
Propozycja budżetu UE von der Leyen uderzy w Polskę

Komisja Europejska przedstawia dziś projekt nowego budżetu UE na lata 2028–2034. Jak jej plany zmieniłyby dotychczasowy porządek? "Ursula von der Leyen forsuje z wielką determinacją, w interesie i z błogosławieństwem Berlina, radykalną, wręcz rewolucyjną - alarmuje Jacek Saruysz-Wolski, były europoseł PiS, jeden z głównych negocjatorów wejścia Polski do UE.

Czerwone flagi nad Bałtykiem. Kolejne plaże z zakazem kąpieli Wiadomości
Czerwone flagi nad Bałtykiem. Kolejne plaże z zakazem kąpieli

Na kilkunastu nadmorskich kąpieliskach w województwie zachodniopomorskim obowiązuje zakaz wchodzenia do wody. Powodem są niebezpieczne warunki – wysokie fale i silne prądy wsteczne. W środę czerwone flagi pojawiły się m.in. na plażach w Dziwnowie, Pobierowie, Mielnie i Dąbkach. Tymczasem na Kaszubach zamknięto trzy kąpieliska z powodu zakwitu sinic.

KO chce odwołania wicemarszałka z PSL z ostatniej chwili
KO chce odwołania wicemarszałka z PSL

Marszałek Senatu Małgorzata Kidawa-Błońska (KO) uważa, że Michał Kamiński (PSL) nie powinien dalej pełnić funkcji wicemarszałka Senatu. Wskazywała m.in. na nieusprawiedliwione nieobecności Kamińskiego podczas posiedzenia izby. Dodała, że wierzy, iż PSL „stanie na wysokości zadania”.

REKLAMA

Ekspert: Czy nadużywający prawa do protestu wyborczego powinien zwrócić koszty jego rozpatrzenia?

27 czerwca 2025 r. Sąd Najwyższy wydał dwa postanowienia, w których pozostawił bez dalszego biegu dwa protesty wyborcze – wraz z dziesiątkami tysięcy niemal identycznych pism, które napłynęły do sądu w ostatnich tygodniach. Decyzja ta była nieunikniona. Nie mamy bowiem do czynienia z realną kontrolą prawidłowości wyborów, ale z politycznym teatrem, który ma na celu tylko jedno: sparaliżowanie instytucji państwa i podważenie zaufania do demokratycznego procesu.
Tylko u nas Ekspert: Czy nadużywający prawa do protestu wyborczego powinien zwrócić koszty jego rozpatrzenia?
Tylko u nas / grafika własna

Co musisz wiedzieć:

  • Wybory prezydenckie w Polsce wygrał kandydat obywatelski wspierany przez PiS i Solidarność Karol Nawrocki
  • Zwolennicy Rafała Trzaskowskiego złożyli dziesiątki tysięcy protestów wyborczych w miażdżącej większości według wzorów o dość ogólnej wymowie rozpowszechnionych przez Romana Giertycha i prawnika-aktywistę Michała Wawrykiewicza
  • Sąd Najwyższy pozostawił je bez dalszego biegu
  • Sąd Najwyższy rozpatrzył również kilkaset innych protestów wyborczych, z czego część uznał za uzasadnione

 

Dziesiątki tysięcy protestów, dwa wzory

Pierwszy z protestów, zarejestrowany pod sygnaturą I NSW 208/25, został sporządzony według gotowego wzoru rozpowszechnionego przez posła Romana Giertycha. W wyniku tej akcji do Sądu Najwyższego trafiło 49 598 protestów opartych na dokładnie tej samej treści. Nie zawierały one indywidualnych zarzutów, nie odnosiły się do rzeczywistych nieprawidłowości, a jedynie kopiowały ogólny szablon. Co więcej, dołączano do nich także luźne oświadczenia poparcia – pisane odręcznie, na skrawkach papieru, czasem na odwrocie rachunków – których jedyną treścią była deklaracja zgody z „protestem Romana Giertycha”. Część osób wydrukowała nawet jego e-maile z instrukcjami i dopisała na nich swoje dane. W efekcie powstała iluzja masowego, społecznego niepokoju – tyle że całkowicie bez treści.

Drugi protest, zarejestrowany jako I NSW 1371/25, oparty był na wzorcu przygotowanym przez europosła Michała Wawrykiewicza. Tutaj z kolei złożono 3 960 identycznych protestów. I one również zostały pozostawione bez dalszego biegu.

W tym samym dniu Sąd Najwyższy wydał rozstrzygnięcia w ponad 400 innych sprawach protestowych. Zaledwie kilkanaście z nich zawierało jakiekolwiek konkretne, indywidualne zarzuty – w 8 przypadkach uznano je za zasadne, w 6 za niezasadne. Tylko te nieliczne przypadki będą miały znaczenie przy podejmowaniu uchwały w sprawie ważności wyboru Prezydenta RP, zaplanowanej na 1 lipca 2025 r.

 

Nadużycie prawa do protestu wyborczego

To, z czym mamy do czynienia, to nie jest korzystanie z prawa do złożenia protestu wyborczego – to jego nadużycie. Masowe kopiowanie wzorów, brak merytorycznych zarzutów, instrumentalne traktowanie instytucji sądu – wszystko to prowadzi do jednego: próby sparaliżowania pracy Sądu Najwyższego, uderzenia w wymiar sprawiedliwości i zdezawuowania wyniku demokratycznych wyborów.

Takie działanie szkodzi nie tylko instytucjom państwa, ale przede wszystkim obywatelom. Sąd Najwyższy musi poświęcać ogromne zasoby – ludzkie, czasowe, organizacyjne – na analizowanie dokumentów, które od początku do końca nie mają żadnej wartości procesowej. To wypacza sens protestu wyborczego jako instytucji stworzonej po to, by chronić prawa jednostki, nie zaś by realizować interesy polityczne garstki osób, które nie potrafią pogodzić się z wynikiem głosowania.

Dlatego czas najwyższy rozpocząć poważną dyskusję o tym, czy tego typu bezzasadne, powielane masowo protesty nie powinny wiązać się z obowiązkiem pokrycia choćby symbolicznych kosztów postępowania. Ochrona prawa do protestu wyborczego nie może oznaczać przyzwolenia na jego całkowitą degradację.

Nie może być tak, że całe społeczeństwo ponosi koszty działań wąskiej grupy, która próbuje sparaliżować państwo metodą „drukuj, podpisz, wyślij”. To nie jest troska o uczciwość wyborów – to metoda politycznego chaosu. A ten chaos, wbrew pozorom, ma bardzo realne skutki.

[Sędzia Kamila Borszowska-Moszowska, zastępca rzecznika dyscyplinarnego, wykładowca KSSiP i Akademii Nauk Stosowanych im. Angelusa Silesiusa]



 

Polecane
Emerytury
Stażowe