[Tylko u nas] Marek Budzisz: Rosja coraz bardziej obawia się rosnącej potęgi Chin.
![[Tylko u nas] Marek Budzisz: Rosja coraz bardziej obawia się rosnącej potęgi Chin.](https://www.tysol.pl/imgcache/750x530/c//zdj/zdjecie/50495.jpg)
Nie jest w tej materii najlepiej, bo jak obliczył dziennik ekonomiczny RBK w pierwszym kwartale br. spadek sprzedaży wyniósł 900 mln dolarów. Oznacza to, że eksport rosyjskiej broni i uzbrojenia, który w ciągu pierwszych trzech miesięcy miał wartość 1,6 mld dolarów zmniejszył się o 36 % w porównaniu z tym samym czasem ubiegłego roku.
Gdyby porównywać ten sam okres roku ubiegłego, to w największym stopniu spadły dostawy do nieszczęsnego Egiptu (do 93 mln dolarów z 871 mln), Algierii (143 mln, przed rokiem 367 mln), Chin (25 mln, 207 mln w I kwartale 2019) i do Arabii Saudyjskiej, gdzie praktycznie zeszły do zera (0,1 mln dolarów obecnie, 230 mln przed rokiem). Wzrosła sprzedaż rosyjskiej broni do Serbii, na Sri Lankę oraz dla Zjednoczonych Emiratów Arabskich, ale nie w takim stopniu, aby równoważyć spadki.
Informację na temat aresztowania Safronowa trzeba zderzyć z inną, opublikowaną przez dziennik ekonomiczny Viedomosti, w którym zresztą aresztowany też przez jakiś czas, w przeszłości, pracował. Chodzi o decyzję agend indyjskiego rządu, które wyraziły zgodę na zakup w Rosji uzbrojenia o wartości 2,4 mld dolarów. Rozmowy ślimaczyły się od 2018 roku, ale w związku z zaostrzeniem relacji na granicy chińsko – indyjskiej rząd w Delhi najwyraźniej postanowił przyspieszyć zakupy nowych rodzajów broni i wyasygnował na ten cel ponad 5 mld dolarów. Jeśli idzie o dostawy z Rosji to mówi się o zakupie pewnej liczby (dokładnie 12) myśliwców Su-30, 21 Mig-29 oraz modernizację będących na wyposażeniu hinduskiej armii 56 myśliwców tego samego rodzaju. Jednak najciekawsze jest to co powiedział dziennikowi nieujawniony z nazwiska informator. A mianowicie Migi-29 zostaną dostarczone niemal natychmiast, bo pochodzić będą z „zapasów rosyjskich sił zbrojnych”. I to jest informacja sensacyjna. Po pierwsze świadczy jak władze Indii postrzegają sytuację, ale po drugie, jest argumentem na potwierdzenie tezy, iż Rosja, wbrew oficjalnym deklaracjom nie zamierza utrzymywać równego dystansu w konflikcie między obydwoma krajami. Do tej pory, np. w czasie ostatniej trójstronnej telekonferencji ministrów spraw zagranicznych Ławrow starał się odegrać, z mizernym zresztą skutkiem, rolę pośrednika i plasować Rosję na pozycji rozjemcy, ale teraz wiele wskazuje na to, że ta linia podlega rewizji. Informacje tę należy też traktować w kategoriach oceny możliwości produkcyjnych rosyjskiego sektora lotniczego, który w związku z kryzysem zamówień cywilnych znajduje się obecnie „na progu finansowej zapaści” a mimo to nie jest w stanie szybko zrealizować zamówienia. Prawdopodobną reakcję Pekinu na informacje o dostawach rosyjskiej broni do Indii też raczej nie będzie można zaliczyć do przychylnych Moskwie.
Wydaje się, że można w ostatnim czasie obserwować pozbawiony spektakularnych wydarzeń, ale zauważalny dryf polityki Federacji Rosyjskiej zaniepokojonej z jednej strony rosnącą asertywnością Pekinu, z drugiej jego rosnącymi, zwłaszcza po Covid-19, możliwościami. Nie chodzi o zerwanie, ale budowanie relacji nieco bardziej zrównoważonych. Pojawiają się też świadectwa zaniepokojenia rosyjskich elit tym jak zmienia się postawa Chin. Nadal akcentowana jest chęć współpracy i zwiększania sprzedaży rosyjskich węglowodorów, ale już informacja o planowanej budowie przez Pekin wielkiej grupy zakupowej, która miałaby działać na światowych rynkach gazu i ropy naftowej przyjęta została z wyraźnym niepokojem. Chodzi o informacje jakie napłynęły z Chin, że tamtejsi najwięksi importerzy ropy naftowej, firmy China Petroleum & Chemical, PetroChina, Cnooc i Sinochem Group, które łącznie kupują 5 mld baryłek ropy dziennie, czyli 20 % wydobycia w krajach OPEC+ planują połączyć wysiłki i wspólnie zaopatrywać się w surowiec. Podobno decyzję taką zaakceptował już specjalny chiński urząd regulacyjny oraz rząd. Zdaniem cytowanych w rosyjskich mediach ekspertów powtórzenie doświadczeń podobnej grupy zakupowej koncentratu miedzianego, działającej od 2003 roku, w przypadku ropy naftowej doprowadzić może do znaczących upustów cenowych na tym powstającym z kolan po załamaniu, rynku. Z perspektywy Moskwy nie jest to z pewnością dobra wiadomość.
Innego rodzaju napięcia odnotowano w ostatnich dniach na rosyjskim Dalekim Wschodzie. Chodzi o rocznicę utworzenia, choć należałoby precyzyjnie powiedzieć nazwania po rosyjsku, bo sam ośrodek miejski jest starszy, Władywostoku, a precyzyjnie rzecz ujmując dotyczy to również przejścia tych terenów w 1860 roku pod rosyjską jurysdykcję w wyniku pokoju narzuconego słabym wówczas Chinom przez Nikołaja Murawiow-Amurskiego. W związku z rocznicą tamtych wydarzeń rosyjską ambasada zamieściła w chińskim necie, w sieci społecznościowej Weibo, post, jak pisali Rosjanie „faktograficzny” i pozbawiony ocen, który jednak wywołał w Chinach ożywioną dyskusję. Włączyli się w nią nawet, obok zwykłych ludzi, dziennikarze oraz dyplomaci (choć uczciwie trzeba powiedzieć, że w tym ostatnim przypadku można mówić o jednostkach). Tym nie mniej Rosjanie zostali zaskoczeni tonem komentarzy, które koncentrowały się na przypomnieniu, że dzisiejszy Władywostok był niegdyś miastem Chińskim, został zabrany Państwu Środka, kiedy było ono osłabione i uległo wojskowej presji Zachodu w czasie Wojen Opiumowych i tej zniewagi Chińczycy nigdy nie zapomną. Cytowanie przez rosyjską prasę eksperci są zdania, że jest to świadectwem narastających w Chinach nastrojów nacjonalistycznych, hegemonistycznych i antyzachodnich, i Rosja również może paść ich ofiarą.
W tym kontekście warto zwrócić uwagę na artykuł autorstwa Dmitrija Razumowskiego, szefa Instytutu Ameryki Łacińskiej Rosyjskiej Akademii Nauk, który opublikował renomowany portal Rossija w globalnoj politikie. Autor zastanawia się w nim jaką opcję w najbliższych latach winna wybrać Rosja. Razumowski jest zdania, że rozwój wydarzeń w świecie będzie następujący – powstaną dwa wielkie rywalizujące ze sobą, w pierwszej fazie w planie gospodarczym i handlowym, ale nie można w następnych latach wykluczyć wybuchu gorącego konfliktu, dwa bloki – z jednej strony państwa anglosaskie, do których dołącza niektóre siły, ale nie wszystkie, z Europy. Po drugiej stronie będą Chiny i państwa satelickie Pekinu. Polem rywalizacji będzie technologia, relacje inwestycyjne, gospodarcze na terenie przede wszystkim Afryki i Ameryki Łacińskiej oraz w niektórych krajach Azji. Rosja nie ma szans stać się pełnoprawnym „filarem siły”, jest na to zbyt słaba nie ma zatem szans na to aby w rozgrywce z zachodem posługiwać się „karą Chińską”, a wszystkie inne czynniki przemawiają przeciw strategicznym związkom z Chinami. Te inne czynniki, to jego zdaniem przede wszystkim wypieranie przez Chiny wpływów Rosji z Azji Środkowej (przekupstwo tamtejszych elit) oraz nierównoprawne relacje gospodarcze. Chiny chcą maksymalizować, zdaniem Razumowskiego własne korzyści narzucając Rosji niekorzystne warunki handlowe, zarówno w umowach na zakup węglowodorów, jak i innych płaszczyznach (np. Rosja nie może liczyć na wsparcie Chin w walce z sankcjami).
Rosja, jego zdaniem, powinna się w pewnym sensie wzorować na polityce Indii, czyli dążyć do pragmatycznego balansowania między rywalizującymi ze sobą blokami siły. Również z tego względu, że jak argumentuje, rosyjskie elity są znacznie lepsze w działaniach taktycznych niźli realizowaniu jakiejkolwiek długofalowej polityki o wymiarze strategicznym. Deklaracja ta to nie tylko świadectwo oceny władz, ale również wynik przeświadczenia, że w rosyjskim interesie jest „zejść z linii strzału”, stanąć z boku, pragmatycznie dbać o własne interesy doraźnie sprzymierzając się z rywalizującymi obozami. Ci wielcy, tak będą, być może, zaabsorbowani samymi sobą, że dla Rosji pojawi się „okienko możliwości” i w rezultacie będzie ona w stanie „umocnić swe wpływy w przestrzeni postsowieckiej” co wydaje się być w najbliższych latach głównym jej, zważywszy zasoby, celem będącym w zasięgu możliwości.
Marek Budzisz