[Tylko u nas] Prof. David Engels: Stało się. Niemieckie media wytoczyły przeciwko Polsce "Grubą Bertę"

A więc stało się: na samej końcówce kampanii prezydenckiej w Polsce „wiodące" niemieckie media wytoczyły „grubą Bertę”. Po tym jak od wielu miesięcy we wszystkich bez wyjątku niemieckich mediach mainstreamowych - począwszy od dzienników takich jak "die Welt" czy FAZ, przez tygodniki "die Zeit" czy "Spiegel", aż po rozgłośnię Deutschlandfunk oraz główne kanały niemieckiej telewizji publicznej - zamieszczane były wyłącznie negatywne artykuły i audycje na temat polskiego rządu i Polski w ogóle, miarka najwyraźniej się przebrała.
/ Wikipedia domena publiczna

Tą kroplą, która przepełniła czarę i skłoniła polskiego prezydenta do i tak mocno spóźnionej, od dawna oczekiwanej, bardziej niż uzasadnionej reakcji na to permanentne besztanie Polski w niemieckich mediach, stała się jednoznacznie nieprzychylna wobec polskiego rządu, połączona z otwartą agitacją na rzecz kandydata PO i z nieukrywaną nadzieją na „mniej konfrontacyjny ton” wobec Niemiec (łącznie z wycofaniem się z żądań reparacyjnych) relacja z Polski korespondenta dziennika "die Welt", Philippa Fritza. I teraz niemieckie media, prześcigając się w swych oburzeniu i potępieniu tej skądinąd oczywistej konstatacji, że od wielu lat prowadzą przeciwko polskiemu rządowi regularną wojnę podjazdową, gardłują o „ograniczaniu wolności prasy” w Polsce i stawiają polskiego prezydenta jednym szeregu z dyktatorami Rosji i Chin. I niestety wszystko w tym samym, aroganckim, na poły pouczającym a na poły grożącym tonie, który niemiecko-polskim relacjom nigdy dobrze nie służył i który stoi ponadto w jawnej sprzeczności z tymi tak głośno deklarowanymi i tak moralizatorsko bronionymi „europejskimi wartościami”.

Rzecz jasna, nawet jeśli to stanowisko niemieckich mediów zapożyczone zostało w dużej mierze od (rzekomo zniewolonych) polskich mediów opozycyjnych, które - o ironio historii! - w znacznym procencie są w posiadaniu niemieckich koncernów wydawniczych, to jednak raczej nie należy oczekiwać, iż to najnowsze niemieckie wsparcie artyleryjskie dla kandydata opozycji przyniesie jakieś znaczącą zmianę: fronty zostały już bowiem wyraźnie ustalone, i nawet dla najbardziej naiwnego obserwatora powinno już być raczej jasne, że za owymi gromkimi apelami o „obiektywizm medialny” kryje się nic innego, tylko zmasowane, niebywale jednostronne manipulowanie niemiecką opinią publiczną.

Ale kogóż mogłoby to jeszcze zdziwić w kraju, w którym według ostatnich badań dziennikarze w swych preferencjach politycznych w 42 procentach popierają partię Zielonych, w 24 procentach socjalistów, a w 7 procentach komunistów; widać więc, że niemal trzy czwarte środowiska dziennikarskiego w Niemczech jest mocno zakotwiczone w obozie lewicowym (przy czym pozostaje pytanie, na ile te 14 procent zadeklarowane na CDU Angeli Merkel można jeszcze w ogóle traktować jako preferencje konserwatywne, a nie - raczej - centrolewicowe?). Nic więc dziwnego, że wielu Niemców zmuszonych jest dzisiaj szukać obiektywnych informacji w gazetach szwajcarskich, podczas gdy w samych Niemczech utrwalił się już pewien żelazny konsensus jednoczący wszystkie wiodące media i nie dopuszczający żadnych odmiennych opinii; a wygląda to tak, jak gdyby tym redakcjom wszystko dyktowane było bezpośrednio z urzędu kanclerskiego (i, oczywiście, z siedziby partii Zielonych) - w dodatku najczęściej dość marną niemczyzną.

Oskarżanie polskich mediów publicznych o „jednostronność” jest zatem rzucaniem kamieniami we własnej szklarni - tyle tylko, że niemieccy dziennikarze nie są w stanie dostrzec oczywistej ironii całej tej sytuacji; są bowiem tak mocno przekonani o swej słusznej walce w „dobrej sprawie”, że kwestia niezbędnej neutralności mediów w ogóle nie pojawia się w umysłach: bo po cóż to być „neutralnym”, skoro w sposób oczywisty nie tylko „mamy rację”, ale i stoimy po tej „jedynie słusznej stronie” (w dodatku - tak zupełnie przypadkiem - po tej, która za ów tani obywatelski „heroizm” i lewicowy aktywizm oferuje najlepszy dostęp do hojnych gratyfikacji, do wysoko dotowanych nagród dziennikarskich i ekskluzywnych zaproszeń)? Dlatego w Niemczech, z wyjątkiem kilku systematycznie piętnowanych za „prawicowość” mediów niszowych i rzecz jasna mediów społecznościowych (coraz bardziej jednak ograniczanych i cenzurowanych od momentu wejścia w życie tzw. ustawy o egzekwowaniu prawa w internecie), próżno byłoby szukać prawdziwego pluralizmu; zaś silna marginalizacja wszelkiej niezależnej myśli powoduje, że ​​wiele światłych umysłów niestety powstrzymuje się od politycznej ekspresji, oddając pole nierzadko tym, którzy w konserwatywnym dziennikarstwie powinni odgrywać rolę co najwyżej peryferyjną.

Z własnego doświadczenia jako Belga, który wyemigrował do Polski, mogę powiedzieć, że to właśnie tutaj, w tych rzekomo nietolerancyjnych krajach Grupy Wyszehradzkiej można dziś odnaleźć (wciąż jeszcze) największy w Unii Europejskiej pluralizm opinii (podobnie jak i najbardziej zrównoważoną i zróżnicowaną ofertę win z całej Europy, ale to tak na marginesie). Bo jeśli nawet najważniejsze media komercyjne (tak jak i wiele innych dziedzin) stały się tutaj własnością zachodniego kapitału i tym samym w przeważającej mierze uległy już hegemonii zachodniej polit-poprawności, to istnieje tu jednak - oczywiście pod silną presją - rynek mediów konserwatywnych: od gazet kościelnych aż po wysoce intelektualne tygodniki opinii - a z drugiej strony tutejszym rządom udało się powstrzymać to wszechobecne przesunięcie na lewo mediów publicznych, zachowując w nich to, co zgodne jest z demokratycznymi preferencjami wyborców. Oczywiście nie wystarczy to dla obrony wolności słowa w perspektywie długoterminowej; w tym celu Polska powinna zacząć nie tylko reagować defensywnie i receptywnie na ataki z zewnątrz, ale zacząć także bardziej stanowczo i ofensywnie przedstawiać światu swoje stanowisko, szukając jednocześnie sojuszników wśród ruchów konserwatywnych w innych krajach europejskich, bowiem wolności Warszawy trzeba dzisiaj bronić w Brukseli.

Tymczasem, nawet ten obecny, w miarę zrównoważony stan polskiego krajobrazu politycznego budzi głęboką złość, a nawet nienawiść niemieckiego mainstreamu medialnego, nie bardzo przyzwyczajonego do tego, że ktoś stawia opór; dlatego też gwarancje udzielane pluralizmowi medialnemu w Polsce traktują oni jako rodzaj „kneblowania” wolności słowa przez państwo; w ich bowiem przekonaniu „wolność słowa” byłaby tylko wtedy, gdyby wszystkie polskie media postępowałyby zgodnie z instrukcjami płynącymi z niemieckich redakcji lub przynajmniej, dobrowolnie i wyprzedzająco, reprezentowały te wszystkie priorytety i perspektywy, które wyznaje i akceptuje Berlin. I kto wie: w zależności od tego, jak rozstrzygną się niedzielne wybory prezydenckie w Polsce, ten ostatni scenariusz może się ziścić rychlej niż by się wielu mogło wydawać - a wraz z Polską zniknie być może ostatnia nadzieja dla tej Europy, która swoje korzenie woli odnajdywać w Jerozolimie, w Atenach i w Rzymie, niż w pożałowania godnej miksturze złożonej z wielokulturowości, LGBT, ideologi gender, z masochizmu kulturowego, konsumpcjonizmu, ultra-liberalizmu, z nienawiści do kościoła katolickiego i - rzecz jasna - z poprawności politycznej.

David Engels


 

POLECANE
Znana polska piosenkarka w żałobie. Przekazała smutne wieści Wiadomości
Znana polska piosenkarka w żałobie. Przekazała smutne wieści

Małgorzata Ostrowska poinformowała o śmierci swojego męża, Jacka Gulczyńskiego. Artystka przekazała tę wiadomość w poruszającym wpisie na Instagramie. Kilka dni wcześniej opowiadała, że jej małżonek przebywa w poznańskim Hospicjum Palium.

Sezon grzewczy znowu zbiera żniwo. Strażacy apelują Wiadomości
Sezon grzewczy znowu zbiera żniwo. Strażacy apelują

Od 1 października do 5 grudnia strażacy odnotowali ponad 5 tys. pożarów w budynkach mieszkalnych, w wyniku których zmarły 82 osoby - przekazał w sobotę rzecznik prasowy komendanta głównego PSP st. bryg. Karol Kierzkowski. Strażacy apelują o stosowanie czujek dymu i czadu w domach.

Nowa strategia USA to przełom. Polska przed geopolitycznym testem tylko u nas
Nowa strategia USA to przełom. Polska przed geopolitycznym testem

Nowa strategia bezpieczeństwa USA to geopolityczny wstrząs, który zmienia układ sił na świecie. Waszyngton przenosi uwagę z Europy na Azję, a Polska dostaje wyraźny sygnał: możemy być ważnym elementem geopolitycznej układanki, ale czas samodzielnie zadbać o własne bezpieczeństwo.

Chaos na lotnisku w Wilnie. Rząd szykuje stan wyjątkowy Wiadomości
Chaos na lotnisku w Wilnie. Rząd szykuje stan wyjątkowy

Władze lotniska w Wilnie poinformowały w sobotę po południu o tymczasowym wstrzymaniu ruchu samolotów po wykryciu balonów przemytniczych nadlatujących z Białorusi. To kolejny taki incydent w ostatnich tygodniach.

Świąteczne zakupy w sieci. Policja radzi, na co uważać Wiadomości
Świąteczne zakupy w sieci. Policja radzi, na co uważać

Wraz z początkiem grudnia Polacy ruszyli na poszukiwania prezentów. Coraz więcej tych zakupów odbywa się w internecie, dlatego policja przypomina o podstawowych zasadach bezpieczeństwa. Wystarczy chwila nieuwagi, a możemy stracić pieniądze.

Nalot ABW na Profeto. Mec. Wąsowski: „Mój mandant dostał zawału serca” z ostatniej chwili
Nalot ABW na Profeto. Mec. Wąsowski: „Mój mandant dostał zawału serca”

Chodzi o pana Dariusza, dostawcę sprzętu do Fundacji Profeto, wobec którego ABW podjęło czynności bez udziału adwokata. W trakcie tych czynności pan Dariusz doznał zawału serca.

Wymagający konkurs w Wiśle. Jeden z biało-czerwonych uratował honor Wiadomości
Wymagający konkurs w Wiśle. Jeden z biało-czerwonych uratował honor

Sobotni konkurs Pucharu Świata w Wiśle ponownie okazał się trudny dla reprezentacji Polski. Po piątkowych kwalifikacjach, w których odpadło aż pięciu naszych zawodników, w konkursie wystartowało tylko pięciu biało-czerwonych. Najlepszym z nich był Piotr Żyła, który zajął 14. miejsce - to jego najlepszy wynik w tym sezonie.

Leżałam na ziemi i płakałam. Szczere wyznanie uczestniczki TzG Wiadomości
"Leżałam na ziemi i płakałam". Szczere wyznanie uczestniczki "TzG"

Decyzja Agnieszki Kaczorowskiej o odejściu z „Tańca z gwiazdami” wywołała szerokie poruszenie wśród fanów programu. Choć informację przekazała w emocjonalnym wpisie na Instagramie, dopiero teraz opowiedziała, co naprawdę działo się w ostatnich miesiącach.

Mgła i mżawka przez cały weekend. IMGW ostrzega Wiadomości
Mgła i mżawka przez cały weekend. IMGW ostrzega

Przez weekend będzie pochmurnie, ze słabymi opadami deszczu lub mżawki, cały czas będą utrzymywać się mgły - poinformował PAP synoptyk Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej Michał Kowalczuk.

Saryusz-Wolski: Finansowanie naraz bezpieczeństwa i obrony oraz Zielonego Ładu jest niewykonalne z ostatniej chwili
Saryusz-Wolski: Finansowanie naraz bezpieczeństwa i obrony oraz Zielonego Ładu jest niewykonalne

Były eurodeputowany, a obecnie doradca Prezydenta RP ds. europejskich odniósł się w mediach społecznościowych do opublikowanej niedawno nowej amerykańskiej strategii bezpieczeństwa.

REKLAMA

[Tylko u nas] Prof. David Engels: Stało się. Niemieckie media wytoczyły przeciwko Polsce "Grubą Bertę"

A więc stało się: na samej końcówce kampanii prezydenckiej w Polsce „wiodące" niemieckie media wytoczyły „grubą Bertę”. Po tym jak od wielu miesięcy we wszystkich bez wyjątku niemieckich mediach mainstreamowych - począwszy od dzienników takich jak "die Welt" czy FAZ, przez tygodniki "die Zeit" czy "Spiegel", aż po rozgłośnię Deutschlandfunk oraz główne kanały niemieckiej telewizji publicznej - zamieszczane były wyłącznie negatywne artykuły i audycje na temat polskiego rządu i Polski w ogóle, miarka najwyraźniej się przebrała.
/ Wikipedia domena publiczna

Tą kroplą, która przepełniła czarę i skłoniła polskiego prezydenta do i tak mocno spóźnionej, od dawna oczekiwanej, bardziej niż uzasadnionej reakcji na to permanentne besztanie Polski w niemieckich mediach, stała się jednoznacznie nieprzychylna wobec polskiego rządu, połączona z otwartą agitacją na rzecz kandydata PO i z nieukrywaną nadzieją na „mniej konfrontacyjny ton” wobec Niemiec (łącznie z wycofaniem się z żądań reparacyjnych) relacja z Polski korespondenta dziennika "die Welt", Philippa Fritza. I teraz niemieckie media, prześcigając się w swych oburzeniu i potępieniu tej skądinąd oczywistej konstatacji, że od wielu lat prowadzą przeciwko polskiemu rządowi regularną wojnę podjazdową, gardłują o „ograniczaniu wolności prasy” w Polsce i stawiają polskiego prezydenta jednym szeregu z dyktatorami Rosji i Chin. I niestety wszystko w tym samym, aroganckim, na poły pouczającym a na poły grożącym tonie, który niemiecko-polskim relacjom nigdy dobrze nie służył i który stoi ponadto w jawnej sprzeczności z tymi tak głośno deklarowanymi i tak moralizatorsko bronionymi „europejskimi wartościami”.

Rzecz jasna, nawet jeśli to stanowisko niemieckich mediów zapożyczone zostało w dużej mierze od (rzekomo zniewolonych) polskich mediów opozycyjnych, które - o ironio historii! - w znacznym procencie są w posiadaniu niemieckich koncernów wydawniczych, to jednak raczej nie należy oczekiwać, iż to najnowsze niemieckie wsparcie artyleryjskie dla kandydata opozycji przyniesie jakieś znaczącą zmianę: fronty zostały już bowiem wyraźnie ustalone, i nawet dla najbardziej naiwnego obserwatora powinno już być raczej jasne, że za owymi gromkimi apelami o „obiektywizm medialny” kryje się nic innego, tylko zmasowane, niebywale jednostronne manipulowanie niemiecką opinią publiczną.

Ale kogóż mogłoby to jeszcze zdziwić w kraju, w którym według ostatnich badań dziennikarze w swych preferencjach politycznych w 42 procentach popierają partię Zielonych, w 24 procentach socjalistów, a w 7 procentach komunistów; widać więc, że niemal trzy czwarte środowiska dziennikarskiego w Niemczech jest mocno zakotwiczone w obozie lewicowym (przy czym pozostaje pytanie, na ile te 14 procent zadeklarowane na CDU Angeli Merkel można jeszcze w ogóle traktować jako preferencje konserwatywne, a nie - raczej - centrolewicowe?). Nic więc dziwnego, że wielu Niemców zmuszonych jest dzisiaj szukać obiektywnych informacji w gazetach szwajcarskich, podczas gdy w samych Niemczech utrwalił się już pewien żelazny konsensus jednoczący wszystkie wiodące media i nie dopuszczający żadnych odmiennych opinii; a wygląda to tak, jak gdyby tym redakcjom wszystko dyktowane było bezpośrednio z urzędu kanclerskiego (i, oczywiście, z siedziby partii Zielonych) - w dodatku najczęściej dość marną niemczyzną.

Oskarżanie polskich mediów publicznych o „jednostronność” jest zatem rzucaniem kamieniami we własnej szklarni - tyle tylko, że niemieccy dziennikarze nie są w stanie dostrzec oczywistej ironii całej tej sytuacji; są bowiem tak mocno przekonani o swej słusznej walce w „dobrej sprawie”, że kwestia niezbędnej neutralności mediów w ogóle nie pojawia się w umysłach: bo po cóż to być „neutralnym”, skoro w sposób oczywisty nie tylko „mamy rację”, ale i stoimy po tej „jedynie słusznej stronie” (w dodatku - tak zupełnie przypadkiem - po tej, która za ów tani obywatelski „heroizm” i lewicowy aktywizm oferuje najlepszy dostęp do hojnych gratyfikacji, do wysoko dotowanych nagród dziennikarskich i ekskluzywnych zaproszeń)? Dlatego w Niemczech, z wyjątkiem kilku systematycznie piętnowanych za „prawicowość” mediów niszowych i rzecz jasna mediów społecznościowych (coraz bardziej jednak ograniczanych i cenzurowanych od momentu wejścia w życie tzw. ustawy o egzekwowaniu prawa w internecie), próżno byłoby szukać prawdziwego pluralizmu; zaś silna marginalizacja wszelkiej niezależnej myśli powoduje, że ​​wiele światłych umysłów niestety powstrzymuje się od politycznej ekspresji, oddając pole nierzadko tym, którzy w konserwatywnym dziennikarstwie powinni odgrywać rolę co najwyżej peryferyjną.

Z własnego doświadczenia jako Belga, który wyemigrował do Polski, mogę powiedzieć, że to właśnie tutaj, w tych rzekomo nietolerancyjnych krajach Grupy Wyszehradzkiej można dziś odnaleźć (wciąż jeszcze) największy w Unii Europejskiej pluralizm opinii (podobnie jak i najbardziej zrównoważoną i zróżnicowaną ofertę win z całej Europy, ale to tak na marginesie). Bo jeśli nawet najważniejsze media komercyjne (tak jak i wiele innych dziedzin) stały się tutaj własnością zachodniego kapitału i tym samym w przeważającej mierze uległy już hegemonii zachodniej polit-poprawności, to istnieje tu jednak - oczywiście pod silną presją - rynek mediów konserwatywnych: od gazet kościelnych aż po wysoce intelektualne tygodniki opinii - a z drugiej strony tutejszym rządom udało się powstrzymać to wszechobecne przesunięcie na lewo mediów publicznych, zachowując w nich to, co zgodne jest z demokratycznymi preferencjami wyborców. Oczywiście nie wystarczy to dla obrony wolności słowa w perspektywie długoterminowej; w tym celu Polska powinna zacząć nie tylko reagować defensywnie i receptywnie na ataki z zewnątrz, ale zacząć także bardziej stanowczo i ofensywnie przedstawiać światu swoje stanowisko, szukając jednocześnie sojuszników wśród ruchów konserwatywnych w innych krajach europejskich, bowiem wolności Warszawy trzeba dzisiaj bronić w Brukseli.

Tymczasem, nawet ten obecny, w miarę zrównoważony stan polskiego krajobrazu politycznego budzi głęboką złość, a nawet nienawiść niemieckiego mainstreamu medialnego, nie bardzo przyzwyczajonego do tego, że ktoś stawia opór; dlatego też gwarancje udzielane pluralizmowi medialnemu w Polsce traktują oni jako rodzaj „kneblowania” wolności słowa przez państwo; w ich bowiem przekonaniu „wolność słowa” byłaby tylko wtedy, gdyby wszystkie polskie media postępowałyby zgodnie z instrukcjami płynącymi z niemieckich redakcji lub przynajmniej, dobrowolnie i wyprzedzająco, reprezentowały te wszystkie priorytety i perspektywy, które wyznaje i akceptuje Berlin. I kto wie: w zależności od tego, jak rozstrzygną się niedzielne wybory prezydenckie w Polsce, ten ostatni scenariusz może się ziścić rychlej niż by się wielu mogło wydawać - a wraz z Polską zniknie być może ostatnia nadzieja dla tej Europy, która swoje korzenie woli odnajdywać w Jerozolimie, w Atenach i w Rzymie, niż w pożałowania godnej miksturze złożonej z wielokulturowości, LGBT, ideologi gender, z masochizmu kulturowego, konsumpcjonizmu, ultra-liberalizmu, z nienawiści do kościoła katolickiego i - rzecz jasna - z poprawności politycznej.

David Engels



 

Polecane