[TYLKO U NAS] Bogusław Motowidełko: „Pracownice W&W powiedziały dość, bo ile można dawać się poniżać”

– Przez lata wywierano presję na pracownicach, grożąc zwolnieniem lub zmianą stanowiska, dlatego tak długo pracowały w niegodnych warunkach. Teraz powiedziały dość, teraz już się nie boją zwolnień, bo ile można dać się poniżać – mówi Bogusław Motowidełko, przewodniczący Zarządu Regionu Zielonogórskiego NSZZ „Solidarność”, który od początku murem stoi za strajkującymi w W&W pracownikami. I dodaje: – To jest żenada, że w Polsce nadal w każdej chwili można zwolnić działacza związkowego za to, że walczy o prawo do godnego wynagrodzenia…
 [TYLKO U NAS] Bogusław Motowidełko: „Pracownice W&W powiedziały dość, bo ile można dawać się poniżać”
/ fot. ZR Zielonogórskiego NSZZ "S"

– Wczoraj z W&W została zwolniona Małgorzata Musielak, przewodnicząca Komisji Zakładowej NSZZ „Solidarność” w zakładzie oraz Zakładowego Komitetu Strajkowego. Jakie były okoliczności zwolnienia Pani Przewodniczącej i jak pracodawca argumentuje rozwiązanie z nią umowy?

– Strajk jest prowadzony codziennie od 6:00 do 14:00. Do zwolnienia doszło wczoraj pod koniec dnia pracy, kiedy panie szykowały się już do wyjścia. Wcześniej, ok. dwóch tygodni temu, dostaliśmy informację z zawiadomieniem o takim zamiarze. 1 września Komisja Zakładowa wysłała pismo, odpowiadając na to zawiadomienie i nie wyrażając zgody, gdyż przewodnicząca jest szczególnie chronionym pracownikiem w związku z tym, że pełni funkcję związkową, jest przewodniczącą Komisji oraz kieruje strajkiem. W związku z tym podlega ochronie na mocy ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych.
Mimo to została zwolniona. To jest to haniebny czyn, typowo aroganckie działanie niemieckich właścicieli zakładu w Polsce. Prokurent W&W posługuje się nieprawdziwymi przesłankami, sam sobie kreuje rzeczywistość, stwierdzając, że strajk nie jest legalny. A przecież nie ma żadnych podstaw, by tak twierdzić. Mamy opinię Marcina Zielenieckiego z Biura Eksperckiego KK NSZZ „Solidarność” w tej sprawie, wydaną na początku sierpnia, kiedy to panie rozpoczynały strajk. Jest on przeprowadzony zgodnie z procedurą wynikającą z ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych. Spór został zgłoszony, zarejestrowany w PIP, odbył się etap rokowań. Przeprowadzono głosowanie w sprawie ewentualnego strajku. W głosowaniu, o ile dobrze pamiętam, wzięło udział 100 pracowników. 99 z nich było za ewentualnym strajkiem. Strajk czynny został poprzedzony 26 lipca strajkiem ostrzegawczym. Wreszcie strajk czynny rozpoczął się po podpisaniu protokołu rozbieżności w dniu 1 sierpnia. Wcześniej pracodawca został poinformowany zgodnie z przepisami, że taki strajk najpierw ostrzegawczy, a później czynny może się rozpocząć. To wszystko krok po kroku zostało wykonane zgodnie z przepisami ustawy.
Jestem przekonany, że do obecnej postawy właścicieli niemieckich mogła doprowadzić zła wola prokurenta. Od samego początku nie wspierał swoich pracowników (głównie pracownic). Przez dwa tygodnie przerwy urlopowej w W&W nie szukał rozwiązania, nie dążył do wznowienia negocjacji. Nawet kiedy prosiłem go o kontakt telefoniczny, tak aby przewodniczący Piotr Duda mógł w każdej chwili być z nim w kontakcie, aby próbować wznowić te negocjacje, nie zgodził się. Nie wiem, na co liczyli właściciele zakładu. Że panie wrócą z urlopu i zapomną? Wróciły, ale nie zapomniały.

– Po przerwie urlopowej strajk nie tylko kontynuowano, ale zyskiwał coraz szersze poparcie struktur krajowych i regionalnych Solidarności, ale także związków zawodowych z innych krajów.

– A właściciele chyba wpadli w panikę. Oni za wszelką cenę chcą rozbić ten strajk. Straszą zamknięciem zakładu. Strajkujące powiedziały jednak, że to nie oni zamkną ten zakład, tylko one im zamkną zakłady swoją postawą. Pracownice W&W bardzo dobitnie wyrażają wolę kontynuowania strajku.
W Lubsku dzisiaj jest taki sam klimat jak w Sierpniu 1980. Tam, podobnie jak 42 lata temu na Wybrzeżu, wszystkie decyzje zapadają kolegialnie. Wszystko jest głosowane: kontynuowanie strajku, podejmowanie decyzji o przyjęciu lub odrzuceniu decyzji, która się pojawiła, czyli że podwyżka miałaby wejść w życie od października, a nie od listopada, jak pracodawca proponował pierwotnie. Wszystko.
Prokurent zarzuca zwolnionej przewodniczącej działanie na szkodę spółki, uczestniczenie i kierowanie nielegalnym strajkiem. Sam sobie wymyślił tę teorię. Nie ma żadnych podstaw, aby tak twierdzić. W związku z powyższym wczoraj podjęliśmy wszelkie kroki, żeby pomóc zwolnionej. Uruchamiamy fundusz strajkowy. Wystąpiliśmy do organizacji zakładowych i do tych Regionów, które współdziałają z nami, o uruchomienie funduszu solidarnościowego na rzecz pracowników, ale teraz przede wszystkim przewodniczącej. Widząc, że jest duże zainteresowanie pomocą dla strajkujących i zwolnionej przewodniczącej, wczoraj wieczorem wysłaliśmy informację o Funduszu Solidarności już do wszystkich Regionów.
Przede wszystkim jednak postawa koleżanek zwolnionej jest wspaniała, typowo sierpniowa. Już wczoraj wyznaczyły kwoty, jakimi będą ją już dziś w geście solidarności wspierać. Panie są zdecydowanie gotowe na dużo więcej, choć są już na pewno zmęczone. To jest trzeci tydzień strajku. Nikt z nimi nie rozmawia.
W mojej ocenie to prokurent W&W doprowadził do tej sytuacji. Zresztą panie w ogóle nie chcą z nim rozmawiać. Dopiero podczas strajku zaczęły od serca mówić tak naprawdę, jak były traktowane przez te lata. Nigdy nie czuły się docenione. Wręcz przeciwnie, prokurent nawet był w stanie nazwać pracowników ludkami, to mówi wiele, jakie ma podejście do kobiet, matek, ale oczywiście i panów tam pracujących. Przez lata wywierano presję na pracownicach, grożąc zwolnieniem lub zmianą stanowiska, dlatego tak długo pracowały w niegodnych warunkach. Teraz powiedziały dość, teraz już się nie boją zwolnień, bo ile można dawać się poniżać. Mówiły o czymś w rodzaju „przesłuchań”, przynajmniej tak odczuwały spotkania z prokurentem, jak chciały o swoich sprawach pracowniczych porozmawiać. Dziś twierdzą nawet, że nie muszą tam wracać. Chciałyby, ale przecież nie z tym człowiekiem, który tak je upokarzał na każdym kroku. Panie mówią, że dziś dzięki Solidarności stały się silne.

– Dziś protestujący mają spotkać się z właścicielem firmy.

– Miały być wznowione negocjacje. Ale zastanawiamy się, o czym mamy rozmawiać. W jakim zakresie te negocjacje prowadzić. Pojedziemy do Lubska razem z członkiem prezydium Krzysztofem Sobczakiem, który ze mną cały czas tę sprawę prowadzi. W spotkaniu mają też uczestniczyć panie z Komisji Zakładowej. Przewodnicząca WRDS-u wyznaczyła mediatora, który prowadzi misję w dobrej wierze.
Wiemy, że również dzisiaj Okręgowa Inspekcja Pracy rozpoczyna interwencję w zakładzie w związku z bezprawnym zwolnieniem. Przewodniczący Piotr Duda zwrócił się do pani minister, głównego inspektora pracy, pani Katarzyny Łażewskiej-Hrycko o osobiste objęcie nadzorem tej bezprecedensowej, bezprawnej działalności i czynu osób odpowiedzialnych i kierujących firmą.
Przygotowujemy zawiadomienie prokuratury o tej całej sytuacji. To wszystko, co na razie możemy zrobić. Zresztą prawnicy Regionu byli przygotowani już dużo wcześniej na taką możliwą sytuację. Nie zaczynamy pracy od momentu, kiedy pani przewodnicząca dostała wypowiedzenie, ale działaliśmy już wcześniej. Jesteśmy na to przygotowani. Wczoraj wieczorem informowaliśmy i prosimy Posłów na Sejm Rzeczypospolitej o podjęcie interwencji poselskiej w tej sprawie.
Od momentu zwolnienia pani przewodniczącej minęło raptem kilka godzin. Nie wiem, jak to się wszystko dalej potoczy.

– Sytuacja jest trudna.

– Bardzo trudna i trwa już od lutego. To jest żenada, że w Polsce nadal w każdej chwili można zwolnić działacza związkowego za to, że walczy o prawo do godnego wynagrodzenia… To dzieje się od lat. Wszyscy wiemy o tym, że tak można postąpić, a nikt nie ponosi za to odpowiedzialności. Państwo polskie musi takich pracodawców zdecydowanie karać. Policja powinna ich wyprowadzać w kajdankach. To jest moje zdanie. Państwo polskie musi zacząć chronić pracowników przed złoczyńcami.
Dziś zwalnianie przewodniczącej pod pretekstem nielegalnego strajku to jest próba celowego złamania tych pań, które walczą o swoje prawa.
Pracodawca odniósł jednak odwrotny skutek. Jeżeli mówi, że chce doprowadzić do upadłości czy do likwidacji zakładu, to niech to zrobi, panie mówiły. Niech przyjdzie, wręczy wypowiedzenia, da odprawy i do widzenia. Ale chyba tu nie do końca o to chodzi. Przypuszczam, że oni przyjeżdżają dziś nie prowadzić z nami negocjacje, tylko po prostu oznajmić jakieś swoje decyzje. To jest szaleństwo, które rozpoczęło się po tym, gdy pracownice sprzeciwiły się pracy za półdarmo. Przecież w tej chwili, gdy pracownice W&W wykonują 100 proc. akordu, to zarabiają minimalne wynagrodzenie.

– Pracownice chciałyby, by podwyżka w kwocie 450 zł brutto, którą uzgodniły z pracodawcą, została przyznana od stycznia tego roku.

– Tak, w maju porozumieliśmy się co do ustalenia stawek. Podwyżkę chciano dać pracownikom od listopada, a przecież od stycznia będziemy mieli nową płacę minimalną, która podwyżkę zniweluje. Czyli w styczniu tyle samo dostaliby poprzez wzrost minimalnego wynagrodzenia.
Proszę więc zobaczyć, o co te panie tak naprawdę walczą. Pracodawca chce je upodlić. Uprzedmiotowić. Ja nie mam na to słów.
Chcieliśmy, by dziś, w trakcie negocjacji panowała atmosfera pokojowa. Wczoraj odbyła się ostatnia akcja wsparcia. Na dziś nie przewidywaliśmy podobnej, żeby klimat negocjacji był odpowiedni, bez presji, bez krzyków, bez protestów pod bramą. Ale w tej sytuacji na gorąco montujemy akcję poparcia dla zwolnionej przewodniczącej.
Ta dziewczyna, matka, spotkała się naprawdę z czymś, co wcale młodych osób nie powinno już w Polsce spotykać. Spotkała się z arogancją i butą. Młode osoby w Polsce nie powinny takich rzeczy w ogóle doświadczać.
Dziś mamy rozmawiać. Na pewno nasz pierwszy postulat to wycofanie decyzji o rozwiązaniu umowy o pracę z panią Musielak. O czym tu więcej rozmawiać?


 

POLECANE
Geje uznali się za lesbijki i zgarnęli kobietom nagrody sprzed nosa tylko u nas
Geje uznali się za lesbijki i zgarnęli kobietom nagrody sprzed nosa

Kolejny raz kilku transseksualistów zabrało kobietom sportowe nagrody przeznaczone dla zawodniczek, które kobietami się urodziły, a nie tylko mianowały. Kto jednak transseksualiście zabroni, skoro każdy z nas może sobie dzisiaj dowolnie wybrać swoją prawdziwą rzekomo tożsamość?

Kongres USA przyjął wielką piękną ustawę Donalda Trumpa z ostatniej chwili
Kongres USA przyjął "wielką piękną ustawę" Donalda Trumpa

Izba Reprezentantów USA przyjęła ustawę "One Big Beautiful Bill Act" zapowiadaną przez prezydenta Donalda Trumpa, łączącą cięcia podatków, redukcje socjalne i większe środki na deportacje.

Ogromny pożar bloku mieszkalnego w Ząbkach z ostatniej chwili
Ogromny pożar bloku mieszkalnego w Ząbkach

Około 20 zastępów straży pożarnej walczy z pożarem budynku wielorodzinnego przy ulicy Powstańców 62 w podwarszawskich Ząbkach.

Qczaj dopiero co zrobił prawo jazdy: Mam BMW M2, to samochód dla wariatów gorące
Qczaj dopiero co zrobił prawo jazdy: "Mam BMW M2, to samochód dla wariatów"

Trener podkreśla, że decyzja o zrobieniu prawa jazdy była jedną z najlepszych w jego życiu. Teraz, kiedy odpowiedni dokument ma już w kieszeni, z ogromną przyjemnością wsiada za kierownicę i mknie przed siebie. Najbardziej lubi drogi szybkiego ruchu, bo tam może mocniej wcisnąć pedał gazu.

Straż Graniczna miała odesłać migranta do Niemiec pod presją mieszkańców Gubina z ostatniej chwili
Straż Graniczna miała odesłać migranta do Niemiec pod presją mieszkańców Gubina

Próba nielegalnego przekazania migranta na polską stronę granicy wywołała w czwartek nerwową interwencję mieszkańców Gubina – informuje Robert Bąkiewicz z Ruchu Obrony Granic.

Grafzero: Zew Zajdla 2024 z ostatniej chwili
Grafzero: Zew Zajdla 2024

Nadszedł czas na Nagrody Fandomu Polskiego, czyli popularne Zajdle! W 2025 roku nieco wcześniej, bo Polcon ma miejsce w lipcu, ale równie ciekawie. Sześć powieści i cztery opowiadania - Grafzero vlog literacki podaje swoje typy!

PGNiG wydało pilny komunikat dla klientów z ostatniej chwili
PGNiG wydało pilny komunikat dla klientów

Uwaga na fałszywych przedstawicieli PGNiG Obrót Detaliczny i Grupy Orlen. Sprawdź, jak się chronić przed oszustami podszywającymi się pod pracowników.

Nie żyje gwiazda filmów Quentina Tarnatino z ostatniej chwili
Nie żyje gwiazda filmów Quentina Tarnatino

W czwartek w wieku 67 lat po prawdopodobnym zawale serca zmarł Michael Madsen, gwiazda "Wściekłych psów" i "Kill Billa".

Przewodniczący Wojewódzkiej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego piratem drogowym tylko u nas
Przewodniczący Wojewódzkiej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego piratem drogowym

W Polsce, proszę Państwa, logika od dawna prosiła o azyl polityczny, ale ostatnio chyba wyemigrowała na stałe, i to bez prawa powrotu. Bo jak inaczej skomentować fakt, który nawet dla mnie, człowieka przywykłego do absurdów postkomunizmu, jest niczym diament w koronie groteski?

Trump rozmawiał z Putinem. Jest reakcja Kremla z ostatniej chwili
Trump rozmawiał z Putinem. Jest reakcja Kremla

W czwartek Władimir Putin powiedział prezydentowi USA Donaldowi Trumpowi w rozmowie telefonicznej w czwartek, że Moskwa nie zrezygnuje z celów, jakie sobie postawiła dotyczących wojny na Ukrainie.

REKLAMA

[TYLKO U NAS] Bogusław Motowidełko: „Pracownice W&W powiedziały dość, bo ile można dawać się poniżać”

– Przez lata wywierano presję na pracownicach, grożąc zwolnieniem lub zmianą stanowiska, dlatego tak długo pracowały w niegodnych warunkach. Teraz powiedziały dość, teraz już się nie boją zwolnień, bo ile można dać się poniżać – mówi Bogusław Motowidełko, przewodniczący Zarządu Regionu Zielonogórskiego NSZZ „Solidarność”, który od początku murem stoi za strajkującymi w W&W pracownikami. I dodaje: – To jest żenada, że w Polsce nadal w każdej chwili można zwolnić działacza związkowego za to, że walczy o prawo do godnego wynagrodzenia…
 [TYLKO U NAS] Bogusław Motowidełko: „Pracownice W&W powiedziały dość, bo ile można dawać się poniżać”
/ fot. ZR Zielonogórskiego NSZZ "S"

– Wczoraj z W&W została zwolniona Małgorzata Musielak, przewodnicząca Komisji Zakładowej NSZZ „Solidarność” w zakładzie oraz Zakładowego Komitetu Strajkowego. Jakie były okoliczności zwolnienia Pani Przewodniczącej i jak pracodawca argumentuje rozwiązanie z nią umowy?

– Strajk jest prowadzony codziennie od 6:00 do 14:00. Do zwolnienia doszło wczoraj pod koniec dnia pracy, kiedy panie szykowały się już do wyjścia. Wcześniej, ok. dwóch tygodni temu, dostaliśmy informację z zawiadomieniem o takim zamiarze. 1 września Komisja Zakładowa wysłała pismo, odpowiadając na to zawiadomienie i nie wyrażając zgody, gdyż przewodnicząca jest szczególnie chronionym pracownikiem w związku z tym, że pełni funkcję związkową, jest przewodniczącą Komisji oraz kieruje strajkiem. W związku z tym podlega ochronie na mocy ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych.
Mimo to została zwolniona. To jest to haniebny czyn, typowo aroganckie działanie niemieckich właścicieli zakładu w Polsce. Prokurent W&W posługuje się nieprawdziwymi przesłankami, sam sobie kreuje rzeczywistość, stwierdzając, że strajk nie jest legalny. A przecież nie ma żadnych podstaw, by tak twierdzić. Mamy opinię Marcina Zielenieckiego z Biura Eksperckiego KK NSZZ „Solidarność” w tej sprawie, wydaną na początku sierpnia, kiedy to panie rozpoczynały strajk. Jest on przeprowadzony zgodnie z procedurą wynikającą z ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych. Spór został zgłoszony, zarejestrowany w PIP, odbył się etap rokowań. Przeprowadzono głosowanie w sprawie ewentualnego strajku. W głosowaniu, o ile dobrze pamiętam, wzięło udział 100 pracowników. 99 z nich było za ewentualnym strajkiem. Strajk czynny został poprzedzony 26 lipca strajkiem ostrzegawczym. Wreszcie strajk czynny rozpoczął się po podpisaniu protokołu rozbieżności w dniu 1 sierpnia. Wcześniej pracodawca został poinformowany zgodnie z przepisami, że taki strajk najpierw ostrzegawczy, a później czynny może się rozpocząć. To wszystko krok po kroku zostało wykonane zgodnie z przepisami ustawy.
Jestem przekonany, że do obecnej postawy właścicieli niemieckich mogła doprowadzić zła wola prokurenta. Od samego początku nie wspierał swoich pracowników (głównie pracownic). Przez dwa tygodnie przerwy urlopowej w W&W nie szukał rozwiązania, nie dążył do wznowienia negocjacji. Nawet kiedy prosiłem go o kontakt telefoniczny, tak aby przewodniczący Piotr Duda mógł w każdej chwili być z nim w kontakcie, aby próbować wznowić te negocjacje, nie zgodził się. Nie wiem, na co liczyli właściciele zakładu. Że panie wrócą z urlopu i zapomną? Wróciły, ale nie zapomniały.

– Po przerwie urlopowej strajk nie tylko kontynuowano, ale zyskiwał coraz szersze poparcie struktur krajowych i regionalnych Solidarności, ale także związków zawodowych z innych krajów.

– A właściciele chyba wpadli w panikę. Oni za wszelką cenę chcą rozbić ten strajk. Straszą zamknięciem zakładu. Strajkujące powiedziały jednak, że to nie oni zamkną ten zakład, tylko one im zamkną zakłady swoją postawą. Pracownice W&W bardzo dobitnie wyrażają wolę kontynuowania strajku.
W Lubsku dzisiaj jest taki sam klimat jak w Sierpniu 1980. Tam, podobnie jak 42 lata temu na Wybrzeżu, wszystkie decyzje zapadają kolegialnie. Wszystko jest głosowane: kontynuowanie strajku, podejmowanie decyzji o przyjęciu lub odrzuceniu decyzji, która się pojawiła, czyli że podwyżka miałaby wejść w życie od października, a nie od listopada, jak pracodawca proponował pierwotnie. Wszystko.
Prokurent zarzuca zwolnionej przewodniczącej działanie na szkodę spółki, uczestniczenie i kierowanie nielegalnym strajkiem. Sam sobie wymyślił tę teorię. Nie ma żadnych podstaw, aby tak twierdzić. W związku z powyższym wczoraj podjęliśmy wszelkie kroki, żeby pomóc zwolnionej. Uruchamiamy fundusz strajkowy. Wystąpiliśmy do organizacji zakładowych i do tych Regionów, które współdziałają z nami, o uruchomienie funduszu solidarnościowego na rzecz pracowników, ale teraz przede wszystkim przewodniczącej. Widząc, że jest duże zainteresowanie pomocą dla strajkujących i zwolnionej przewodniczącej, wczoraj wieczorem wysłaliśmy informację o Funduszu Solidarności już do wszystkich Regionów.
Przede wszystkim jednak postawa koleżanek zwolnionej jest wspaniała, typowo sierpniowa. Już wczoraj wyznaczyły kwoty, jakimi będą ją już dziś w geście solidarności wspierać. Panie są zdecydowanie gotowe na dużo więcej, choć są już na pewno zmęczone. To jest trzeci tydzień strajku. Nikt z nimi nie rozmawia.
W mojej ocenie to prokurent W&W doprowadził do tej sytuacji. Zresztą panie w ogóle nie chcą z nim rozmawiać. Dopiero podczas strajku zaczęły od serca mówić tak naprawdę, jak były traktowane przez te lata. Nigdy nie czuły się docenione. Wręcz przeciwnie, prokurent nawet był w stanie nazwać pracowników ludkami, to mówi wiele, jakie ma podejście do kobiet, matek, ale oczywiście i panów tam pracujących. Przez lata wywierano presję na pracownicach, grożąc zwolnieniem lub zmianą stanowiska, dlatego tak długo pracowały w niegodnych warunkach. Teraz powiedziały dość, teraz już się nie boją zwolnień, bo ile można dawać się poniżać. Mówiły o czymś w rodzaju „przesłuchań”, przynajmniej tak odczuwały spotkania z prokurentem, jak chciały o swoich sprawach pracowniczych porozmawiać. Dziś twierdzą nawet, że nie muszą tam wracać. Chciałyby, ale przecież nie z tym człowiekiem, który tak je upokarzał na każdym kroku. Panie mówią, że dziś dzięki Solidarności stały się silne.

– Dziś protestujący mają spotkać się z właścicielem firmy.

– Miały być wznowione negocjacje. Ale zastanawiamy się, o czym mamy rozmawiać. W jakim zakresie te negocjacje prowadzić. Pojedziemy do Lubska razem z członkiem prezydium Krzysztofem Sobczakiem, który ze mną cały czas tę sprawę prowadzi. W spotkaniu mają też uczestniczyć panie z Komisji Zakładowej. Przewodnicząca WRDS-u wyznaczyła mediatora, który prowadzi misję w dobrej wierze.
Wiemy, że również dzisiaj Okręgowa Inspekcja Pracy rozpoczyna interwencję w zakładzie w związku z bezprawnym zwolnieniem. Przewodniczący Piotr Duda zwrócił się do pani minister, głównego inspektora pracy, pani Katarzyny Łażewskiej-Hrycko o osobiste objęcie nadzorem tej bezprecedensowej, bezprawnej działalności i czynu osób odpowiedzialnych i kierujących firmą.
Przygotowujemy zawiadomienie prokuratury o tej całej sytuacji. To wszystko, co na razie możemy zrobić. Zresztą prawnicy Regionu byli przygotowani już dużo wcześniej na taką możliwą sytuację. Nie zaczynamy pracy od momentu, kiedy pani przewodnicząca dostała wypowiedzenie, ale działaliśmy już wcześniej. Jesteśmy na to przygotowani. Wczoraj wieczorem informowaliśmy i prosimy Posłów na Sejm Rzeczypospolitej o podjęcie interwencji poselskiej w tej sprawie.
Od momentu zwolnienia pani przewodniczącej minęło raptem kilka godzin. Nie wiem, jak to się wszystko dalej potoczy.

– Sytuacja jest trudna.

– Bardzo trudna i trwa już od lutego. To jest żenada, że w Polsce nadal w każdej chwili można zwolnić działacza związkowego za to, że walczy o prawo do godnego wynagrodzenia… To dzieje się od lat. Wszyscy wiemy o tym, że tak można postąpić, a nikt nie ponosi za to odpowiedzialności. Państwo polskie musi takich pracodawców zdecydowanie karać. Policja powinna ich wyprowadzać w kajdankach. To jest moje zdanie. Państwo polskie musi zacząć chronić pracowników przed złoczyńcami.
Dziś zwalnianie przewodniczącej pod pretekstem nielegalnego strajku to jest próba celowego złamania tych pań, które walczą o swoje prawa.
Pracodawca odniósł jednak odwrotny skutek. Jeżeli mówi, że chce doprowadzić do upadłości czy do likwidacji zakładu, to niech to zrobi, panie mówiły. Niech przyjdzie, wręczy wypowiedzenia, da odprawy i do widzenia. Ale chyba tu nie do końca o to chodzi. Przypuszczam, że oni przyjeżdżają dziś nie prowadzić z nami negocjacje, tylko po prostu oznajmić jakieś swoje decyzje. To jest szaleństwo, które rozpoczęło się po tym, gdy pracownice sprzeciwiły się pracy za półdarmo. Przecież w tej chwili, gdy pracownice W&W wykonują 100 proc. akordu, to zarabiają minimalne wynagrodzenie.

– Pracownice chciałyby, by podwyżka w kwocie 450 zł brutto, którą uzgodniły z pracodawcą, została przyznana od stycznia tego roku.

– Tak, w maju porozumieliśmy się co do ustalenia stawek. Podwyżkę chciano dać pracownikom od listopada, a przecież od stycznia będziemy mieli nową płacę minimalną, która podwyżkę zniweluje. Czyli w styczniu tyle samo dostaliby poprzez wzrost minimalnego wynagrodzenia.
Proszę więc zobaczyć, o co te panie tak naprawdę walczą. Pracodawca chce je upodlić. Uprzedmiotowić. Ja nie mam na to słów.
Chcieliśmy, by dziś, w trakcie negocjacji panowała atmosfera pokojowa. Wczoraj odbyła się ostatnia akcja wsparcia. Na dziś nie przewidywaliśmy podobnej, żeby klimat negocjacji był odpowiedni, bez presji, bez krzyków, bez protestów pod bramą. Ale w tej sytuacji na gorąco montujemy akcję poparcia dla zwolnionej przewodniczącej.
Ta dziewczyna, matka, spotkała się naprawdę z czymś, co wcale młodych osób nie powinno już w Polsce spotykać. Spotkała się z arogancją i butą. Młode osoby w Polsce nie powinny takich rzeczy w ogóle doświadczać.
Dziś mamy rozmawiać. Na pewno nasz pierwszy postulat to wycofanie decyzji o rozwiązaniu umowy o pracę z panią Musielak. O czym tu więcej rozmawiać?



 

Polecane
Emerytury
Stażowe