Od lutego, kiedy Rosja w brutalny i bezwzględny sposób najechała na Ukrainę, nie ma tygodnia bez spotkania szefów rządów skandynawskich państw. Wymieniają się nie tylko wiedzą o zagrożeniach, ale przede wszystkim podpowiadają sobie, w jaki sposób bronić się przed – ich zdaniem – przygotowującą się do ataku Rosją. Norwedzy zorientowali się niedawno, że od kilku lat Rosyjska Cerkiew Prawosławna wykupowała grunty niedaleko strategicznych punktów w tym kraju.
W ubiegłym tygodniu do księgarń trafiła najnowsza książka Rafała Ziemkiewicza „Wielka Polska”. Znany publicysta w obszernym eseju politycznym kreśli niezwykle optymistyczny scenariusz dla naszego kraju. Jest tylko jedno „ale” – musimy wykorzystać szansę.
Moja świadomość pobudzona ciekawością i troską w pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych zaczęła coraz bardziej śledzić sprawy Unii Europejskiej. Martwił mnie bezrefleksyjny pęd rodaków znad Wisły do Brukseli. Jasne, po niewoli komunistycznej chciało się do raju. Ale najpierw w imieniu polskiego jutra trzeba było pytać: jaki to raj?
W Polsce działa blisko 900 DPS-ów, a perspektywa demograficzna wskazuje, że będzie ich przybywać. Mimo to pracownicy Domów Pomocy Społecznej zdają się być grupą pomijaną, by nie powiedzieć zapomnianą przez polityków. Dlatego Solidarność domaga się od rządzących m.in. zmian w ustawie o pomocy społecznej i finansowania wynagrodzeń pracowników sektora pomocy społecznej z budżetu państwa.
Stojące dzień i noc kamery telewizyjne przed trzecim najbardziej znanym budynkiem w Londynie oznaczają, że dziennikarze największych stacji telewizyjnych świata spodziewają się kolejnego brytyjskiego kryzysu. Stały tam, kiedy umierała Elżbieta II, stały, kiedy odbywało się referendum w sprawie brexitu i kiedy brexit stał się faktem. Stoją również, odkąd premierem przestał być widowiskowy Boris Johnson. W międzyczasie londyńczycy zobaczyli kilku kolejnych premierów – w tym najnowszego Rishi Sunaka. Mimo to kamer nikt nie zabiera, a to oznacza, że rządowy kryzys na Wyspach nieprędko się zakończy.
Deklaracja Dawida Podsiadły o planowanej apostazji postawiła po raz kolejny problem odejść z Kościoła. To jednak nie apostazja – ani ta, ani inne – jest głównym problemem Kościoła w tej chwili, a obojętność.
W Wołominie Komitet Rewitalizacji chce zmienić ulicę imienia Danuty Siedzikówny, ps. „Inka”, na przedwojenną Książęcą. To nie pierwsza walka o bohaterską sanitariuszkę 5. Wileńskiej Brygady AK. W 2013 r. pomnik „Inki” został oblany czerwoną farbą w krakowskim patriotycznym parku im. Henryka Jordana. Farbą zniszczono także postument, na którym wypisane są słowa: „Zachowałam się jak trzeba…”.
Jest coś szczególnego w naszej dzisiejszej wyuzdanej, obscenicznej kulturze, która łamie podobno wszelkie tabu. Otóż ta kultura ucieka przed śmiercią.
– Chrześcijaństwo wypracowało to, co nazywaliśmy ars moriendi, sztuką umierania, a więc postawą, która pokazywała możliwość przejścia z tego świata do wieczności w sposób godny, spokojny, choć nie wolny od naturalnych lęków. Mogliśmy to dostrzec w niezapomnianej sztuce umierania, jakiej udzielił światu św. Jan Paweł II w 2005 roku – mówi teolog ks. prof. Paweł Bortkiewicz w rozmowie z Jakubem Pacanem.
Na naszych oczach rozgrywa się wojna o suwerenność krajów Międzymorza.
25 października w Polsce obserwowaliśmy częściowe zaćmienie Słońca. To zjawisko naturalne, wynikłe z praw astronomii. Tego dnia też kanclerz Olaf Scholz wygłosił przemówienie o konieczności budowy nowego Planu Marshalla dla odbudowy Ukrainy. To ten sam kanclerz, który odmówił Ukrainie realnej pomocy militarnej w wojnie z Rosją i którego rząd chroni Rosję przed daleko idącymi sankcjami.
Boimy się mówić o śmierci. A jednocześnie lubimy ją „podglądać” w książkach, serialach, artykułach okraszonych brutalnymi zdjęciami. Współczesna kultura uczyniła śmierć czymś wszechobecnym i jednocześnie… nieistniejącym.
Radujmy się. Tak, radujmy się, ponieważ 1 listopada nadchodzi święto Wszystkich Świętych.
„Radujmy się. Tak, radujmy się, ponieważ 1 listopada nadchodzi uroczystość Wszystkich Świętych. Radujmy się, ponieważ jest to święto radosne na wspomnienie wszystkich mających dostąpić już radości nieba, a przede wszystkim tych, którzy święte życie prowadzili w ukryciu i nie zostali kanonizowani” – tymi słowami red. naczelny Michał Ossowski zaczyna aktualne wydanie „Tygodnika Solidarność”. W istocie 1 listopada powinien być dla nas dniem pozytywnym, a ponury charakter tego święta został narzucony przez komunistów, którzy usiłowali zastąpić je „świeckim” Świętem Zmarłych. Śmierć, przemijanie i życie ze świadomością swej śmiertelności, to tematy najnowszego „TS”.
Już to chyba kiedyś pisałem, ale nie mam zaufania do tzw. polskiej kinematografii. Nie robią na mnie wrażenia ani „obrazoburcze” produkcje uderzające na zmianę w Polskę i w Kościół, ani żenujące komedie romantyczne, ani „sensacyjne” produkcje, które pustkę scenariusza usiłują maskować wulgaryzmami.
Jestem Europejczykiem. I jest mi wstyd. Wstyd za to, jak zachowuje się Unia Europejska.
Amerykańska NASA wspólnie z największymi agencjami kosmicznymi świata przeprowadziła test pierwszego w historii ludzkości systemu obrony planetarnej. Test wyszedł jak najlepiej – naukowcom i inżynierom udało się zmienić orbitę potencjalnie groźnej asteroidy. Raczej nie grozi nam los dinozaurów, choć… wcale nie jest powiedziane, że nie zniszczymy się sami.
Mój stosunek do tego, jaka powinna być Europa, nie zmienił się od lat. Każdy Polak (czy Polka) powinien móc podróżować sobie, gdzie chce, uczyć się, gdzie chce, oraz pracować, gdzie chce.
W ubiegłym miesiącu w jednym z felietonów pochyliłem się nad Campusem Polska Przyszłości Rafała Trzaskowskiego i prawicową kontrofertą dla niego. Choć ogólny wniosek był nieco pesymistyczny, to uogólnienie, że nic się nie dzieje, byłoby krzywdzące. Dzieje się.
Przemawiając na otwarciu XX Zjazdu KPCh, przywódca Chin Xi Jinping podkreślał rosnącą siłę i wpływy Pekinu dzięki jego rządom. Mówił o wielu wyzwaniach, które „nadeszły jedno po drugim”, a ostatnie pięć lat nazwał ekstraordynaryjnymi. Wśród tychże wyzwań wymienił pandemię COVID-19, Hongkong i Tajwan. Choć w jego ocenie Chiny wyszły z nich zwycięsko, nie zwiastuje to końca problemów.