Paweł Jędrzejewski: „Nie uznajemy pańskiego ułaskawienia, i co nam pan zrobi?”

Dlaczego ułaskawienie byłych ministrów Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika dokonane przez prezydenta w 2015 roku nie poskutkowało? Bo wymiar sprawiedliwości zachował się (i zachowuje nadal) jak słynny szatniarz z „Misia” Barei: „Nie mamy pańskiego płaszcza i co nam pan zrobi?”.
Andrzej Duda
Andrzej Duda / (jm) PAP/Radek Pietruszka

Oczywiście, gdy wymiar sprawiedliwości kieruje takie słowa do prezydenta RP, to mamy do czynienia z niszczeniem państwa polskiego. I to właśnie się dzieje.

Czytaj również: Prof. David Engels: Będzie gorzej – nowy numer „Tygodnika Solidarność”

Dziennikarz, który ujawnił korespondencję grupy „Wejście”, pisze o tajemniczym dronie [FOTO]

 

Sądowe nadużycie władzy

U podstaw afery, która zdominowała polską scenę polityczną, czyli zatrzymania, aresztowania i uwięzienia byłych ministrów Kamińskiego i Wąsika, tkwi prawnicze, sądowe nadużycie władzy, którego motorem jest walka polityczna. 

Podstawowe pytanie jest wciąż niezmienne. Od tego pytania wszystko się zaczęło i dziś powróciło ono ze zwielokrotnioną siłą: czy prezydent Andrzej Duda miał prawo ułaskawić przed 8 laty tych dwóch skazanych wyrokiem w pierwszej instancji, nie czekając na uprawomocnienie się tego wyroku?

Tak. Miał pełne prawo. Co o tym przesądza? Konstytucja RP. Czyni to w jasny i jednoznaczny sposób. Ale o tym za chwilę.

Prezydent ułaskawił skazanych i sprawa ucichła na 8 lat. Jednak po wyborach w roku 2023 i zaprzysiężeniu nowego rządu z premierem Tuskiem sprawa wróciła do polityki, ponieważ nadaje się idealnie jako broń przeciwko prezydentowi RP. Bo trzeba – by zrozumieć tę całą sytuację – zdać sobie sprawę, że wcale nie chodzi tu o ukaranie Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Do tych dwóch urzędników chyba najlepiej pasuje analogia z tragicznymi, choć mocno drugoplanowymi postaciami z „Hamleta”, Rozenkrancem i Gildensternem, którzy „weszli pomiędzy ostrza potężnych szermierzy”. Tym bardziej gra nie toczy się tu o przestrzeganie prawa. Tu chodzi o atak na prezydenta Andrzeja Dudę. To jest sednem tej całej afery.

 

Ignacy Mościcki by nie mógł. Andrzej Duda – może

Zacznijmy od tego, że przedwojenny prezydent Ignacy Mościcki nie mógłby w analogicznej sytuacji ułaskawić skazanych w pierwszej instancji, przed uprawomocnieniem się wyroku. Dlaczego? Przyczyną, że nie mógłby tego zrobić, jest jednoznaczny zapis w Konstytucji kwietniowej (1935 rok). Głosił on, że: „Prezydent Rzeczypospolitej władny jest aktem łaski darować lub złagodzić skazanemu karę wymierzoną orzeczeniem prawomocnym”. Czyli orzeczenie prawomocne było warunkiem koniecznym ułaskawienia.

Jednak prezydent Andrzej Duda miał i ma prawo (podobnie jak wszyscy prezydenci w ostatnich dekadach) do ułaskawienia skazanych, których wyrok się nie uprawomocnił. Tu przyczyną jest z kolei fakt, że Konstytucja z roku 1997, obecnie obowiązująca, stwierdza w artykule 139: „Prezydent Rzeczypospolitej stosuje prawo łaski. Prawa łaski nie stosuje się do osób skazanych przez Trybunał Stanu”. Konstytucja nie mówi więc absolutnie nic na temat prawomocnego orzeczenia wymierzonej kary. Wniosek z tego może być więc tylko jeden: orzeczenie prawomocne nie jest warunkiem koniecznym do ułaskawienia. Gdyby było, to stwierdzenie tego musiałoby znajdować się w Konstytucji, tak jak miało to miejsce w roku 1935. Gdyby artykuł 139 brzmiał „Prezydent Rzeczypospolitej stosuje prawo łaski wobec osób skazanych prawomocnie”, to wtedy i tylko wtedy ułaskawienie prezydenta z roku 2015 nie miałoby mocy prawnej. 

Czyli sytuacja jest oczywista, jasna i precyzyjna. Jeżeli Konstytucja z 1935 roku stawiała warunek, że osoba, która ma być objęta prawem łaski, musi być po prawomocnym orzeczeniu kary, a Konstytucja z roku 1997 nie stawia takiego warunku, to oznacza, że prawomocne orzeczenie obecnie nie jest wymagane do zastosowania prawa łaski. Jednocześnie Konstytucja z roku 1997 wcale nie zapomina o ograniczeniach, bo przecież wyklucza możliwość prezydenckiego ułaskawienia w przypadku skazanych przez Trybunał Stanu.

Dodajmy, że Konstytucja w żadnym innym miejscu nie wypowiada się na temat prawa łaski, czyli wszystko, co jest na ten temat powiedziane, zawiera dwuzdaniowy artykuł 139. 

Jednak część prawników stara się wmówić – wbrew logice – że mimo iż w Konstytucji (ani w żadnym innym akcie normatywnym) nie ma nawet słowa na temat prawomocnego orzeczenia o winie, to prezydent nie może ułaskawić skazanych przed uprawomocnieniem się ich wyroku.

 

Skonfliktowane wyroki

Na początku, w marcu 2026 roku, było umorzenie – wobec aktu łaski prezydenta – przez Sąd Okręgowy sprawy przeciwko Kamińskiemu i Wąsikowi. Następnie, po latach, 2 czerwca 2023 roku Trybunał Konstytucyjny w składzie 11 sędziów (zdanie odrębne zgłosiło dwóch sędziów) stwierdził, że prawo łaski jest wyłączną i niepodlegającą kontroli kompetencją Prezydenta RP, wywołującą ostateczne skutki prawne. TK orzekł także, że Sąd Najwyższy nie ma kompetencji do sprawowania kontroli nad wykonywaniem przez prezydenta prawa łaski.

Mimo to Sąd Najwyższy, w składzie 3 sędziów, ostentacyjnie zlekceważył orzeczenie TK i „skontrolował” wykonywanie prawa łaski przez prezydenta, wydając cztery dni później, a więc 6 czerwca 2023 roku, wyrok, w uzasadnieniu którego sędziowie dokonali akrobatycznych zabiegów erystycznych, by udowodnić, że w Konstytucji jest coś, czego tam bez żadnych wątpliwości nie ma. Uznali, wbrew Konstytucji, że do ułaskawienia konieczne jest najpierw prawomocne skazanie.

Jednocześnie SN uchylił umorzenie sprawy Kamińskiego i Wąsika dokonane w 2016 roku w wyniku zastosowania przez prezydenta Dudę prawa łaski i skierował sprawę do Sądu Okręgowego do ponownego rozpoznania. Tym wyrokiem SN sprzeciwił się zarówno decyzji prezydenta, jak i stanowisku Trybunału Konstytucyjnego.

Wobec takiej postawy SN 20 grudnia 2023 Sąd Okręgowy w Warszawie mógł skazać i skazał Kamińskiego i Wąsika na dwa lata pozbawienia wolności.

 

Sędziowie dają broń politykom

Ten aspekt prawny „sprawy Kamińskiego i Wąsika” ma, rzecz jasna, bezpośrednie przełożenie na sytuację polityczną. Postawa części sędziów stworzyła bowiem bardzo korzystną, wręcz idealną sytuację dla nowego rządu. Platforma Obywatelska i jej koalicjanci mają większość w Sejmie, w Senacie, uformowali rząd, wprowadzają energicznie nowe porządki – niestety, naruszając prawo. Jedyną przeszkodą w całkowitym przejęciu instytucji państwowych stanowi dla nich obecność Andrzeja Dudy w Pałacu Prezydenckim, która potrwa jeszcze przez półtora roku. Władze dostały jednak do ręki wyrok i rozwój wydarzeń, które są wygodnymi narzędziami do wykorzystania przeciwko prezydentowi. Prezydencka prerogatywa jest ostentacyjnie sabotowana. Prezydent jest osłabiony. Ataki się nasilają. Najlepszą tego ilustracją były dwie bezprecedensowe i prowokatorskie akcje z poprzedniego tygodnia: gdy premier Tusk groził prezydentowi paragrafami Kodeksu karnego za „ukrywanie przestępców” oraz gdy policja aresztowała Kamińskiego i Wąsika w Pałacu Prezydenckim pod nieobecność prezydenta. 

Cele tych brutalnych działań są oczywiste. Chodzi o publiczne upokorzenie prezydenta, podważenie jego autorytetu, wywołanie wrażenia, że nie radzi sobie z wyzwaniami. Charakterystyczne są słowa Donalda Tuska: „Do końca nie wiadomo, czy pan prezydent chce ich ułaskawić, czy ich ułaskawił, czy czeka, aż minister sprawiedliwości podejmie decyzję o wypuszczeniu z miejsca odosobnienia panów Wąsika i Kamińskiego”. Tusk udaje, że żadnego ułaskawienia nie było, mimo że ono zostało ogłoszone już 8 lat temu. Tę akcję przeciwko prezydentowi wspiera marszałek Sejmu Szymon Hołownia, który błyskawicznie wygasił mandaty poselskie Kamińskiego i Wąsika, a sekunduje mu Adam Bodnar, niegdysiejszy obrońca praw człowieka, a dziś minister sprawiedliwości dopuszczający się – zdaniem zastępców prokuratora generalnego – „bezprawnych działań”. Dodajmy – z hasłami praworządności na ustach. 

Sądząc po ich postępowaniu w ostatnich dniach, wybierają taktykę atakowania prezydenta oraz obstrukcji jego decyzji tak, żeby jakikolwiek sprzeciw z jego strony wobec łamania przez nich prawa mogli przedstawiać jako reakcję człowieka, który nie potrafi zapanować nad emocjami, kieruje się prywatnym odwetem, nie panuje nad sytuacją. Wiedzą, że nie mogą go usunąć przed sierpniem 2025 roku, ale mają plan, żeby go – na ile się tylko da – zminimalizować, a także – rzucając mu kłody pod nogi – pozbawić skuteczności działania. 

 

Dalekosiężny plan

Jednak to nie wszystko. Wydaje się dość oczywiste, że ich atak na prezydenta ma realizować także inny plan, sięgający poza kadencję Andrzeja Dudy. Ma wpłynąć na prezydenckie wybory w roku 2025. Najwyraźniej chodzi o takie eskalowanie konfliktu z obecnym prezydentem, żeby wyborcy uwierzyli, że kolejny prezydent nie może być z PiS-u, bo to będzie oznaczało kontynuację „wojny domowej"” Natomiast wybór prezydenta reprezentującego polityczną formację u władzy miałby zapewniać powszechną zgodę i harmonię.

Z zachowania politycznych przeciwników prezydenta daje się wyraźnie odczytać taki plan. Od postawy Andrzeja Dudy, jego odporności i stanowczości, a także od reakcji społeczeństwa na rozwój wydarzeń zależy, czy ten plan się powiedzie. Stawka jest znacząca: sukces planu zapewniłby obecnie rządzącym, szczególnie po zduszeniu niezależnych mediów, nieograniczone możliwości działania poza jakąkolwiek liczącą się kontrolą.


 

POLECANE
Strzelanina na uczelni w USA. Wiele ofiar z ostatniej chwili
Strzelanina na uczelni w USA. Wiele ofiar

Na Uniwersytecie Browna w Providence w stanie Rhode Island doszło w niedzielę wieczorem do strzelaniny. Zginęły co najmniej dwie osoby. Ośmioro ciężko rannych trafiło do szpitala. Jak poinformowała agencja AP, policja wciąż poszukuje sprawcy.

Sukces Barcelony w meczu z Osasuną. Drużyna z Katalonii kontynuuje dobrą passę Wiadomości
Sukces Barcelony w meczu z Osasuną. Drużyna z Katalonii kontynuuje dobrą passę

Piłkarze Barcelony, bez Polaków na boisku, w meczu 16. kolejki ekstraklasy Hiszpanii po bramkach Brazylijczyka Raphinhi wygrali z Osasuną Pampeluna 2:0. Katalończycy umocnili się na prowadzeniu w tabeli i do siedmiu punktów powiększyli przewagę nad drugim Realem Madryt.

Wiecie, że na liście 100 najbardziej wpływowych osób AI Magazynu TIME jest dwóch Polaków? gorące
Wiecie, że na liście 100 najbardziej wpływowych osób AI Magazynu TIME jest dwóch Polaków?

Dwóch 30-letnich Polaków znalazło się na liście 100 najbardziej wpływowych osób AI magazynu TIME – obok Elona Muska, Sama Altmana i Marka Zuckerberga. Mati Staniszewski wraz z Piotrem Dąbkowskim stworzyli globalną firmę wartą miliardy dolarów, która dziś wyznacza światowe standardy w sztucznej inteligencji. Na liście magazynu TIME znalazł się również wybitny polski informatyk JakubPachocki.

Legendarny aktor walczy z chorobą. Są nowe doniesienia z ostatniej chwili
Legendarny aktor walczy z chorobą. Są nowe doniesienia

Bruce Willis od kilku lat walczy z poważnymi problemami zdrowotnymi. W 2022 roku zdiagnozowano u niego afazję, a rok później demencję czołowo-skroniową. Choroba postępuje, dlatego aktor przebywa obecnie w specjalistycznym ośrodku pod stałą opieką.

Pośród więźniów politycznych uwolnionych przez białoruski reżim brak Andrzeja Poczobuta. Jest komentarz Andżeliki Borys Wiadomości
Pośród więźniów politycznych uwolnionych przez białoruski reżim brak Andrzeja Poczobuta. Jest komentarz Andżeliki Borys

W sobotę 13 grudnia 2025 r. reżim Alaksandra Łukaszenki uwolnił 123 więźniów politycznych. Decyzja jest efektem negocjacji z administracją prezydenta USA Donalda Trumpa - w zamian Stany Zjednoczone zniosły sankcje na kluczowy dla Białorusi koncern nawozowy Bielaruskali.

Komunikat dla mieszkańców woj. warmińsko-mazurskiego Wiadomości
Komunikat dla mieszkańców woj. warmińsko-mazurskiego

W nowym rozkładzie jazdy, który zacznie obowiązywać 14 grudnia, będzie więcej regionalnych połączeń kolejowych, m.in. z Olsztyna do Działdowa i Elbląga - przekazał w sobotę Urząd Marszałkowski w Olsztynie. Na finansowanie transportu kolejowego samorząd województwa przeznacza ponad 100 mln zł rocznie.

Amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków zamierza umieścić najpoważniejsze ostrzeżenie na szczepionkach przeciwko COVID-19 Wiadomości
Amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków zamierza umieścić najpoważniejsze ostrzeżenie na szczepionkach przeciwko COVID-19

Amerykańska FDA planuje dodać ostrzeżenie w czarnej ramce (black box warning) do szczepionek przeciwko COVID-19. To najpoważniejsze ostrzeżenie agencji, stosowane przy ryzyku śmierci, poważnych reakcji czy niepełnosprawności.

„Prowadzi nas z uśmiechem w przepaść”. Ostre podsumowanie dwóch lat rządów Tuska Wiadomości
„Prowadzi nas z uśmiechem w przepaść”. Ostre podsumowanie dwóch lat rządów Tuska

W sobotę, 13 grudnia 2025 roku, mijają dokładnie dwa lata od zaprzysiężenia koalicyjnego rządu Donalda Tuska - złożonego z KO, PSL, Polski 2050 i Nowej Lewicy. Z tej okazji Sławomir Mentzen, lider Konfederacji, opublikował na X ostrą krytykę premiera i jego ekipy. „Ten rząd jest dokładnie taki, jakiego można było się spodziewać po Tusku - leniwy i pozbawiony ambicji” - napisał.

Działaczka białoruskiej opozycji: Andrzej Poczobut odmówił ułaskawienia z ostatniej chwili
Działaczka białoruskiej opozycji: Andrzej Poczobut odmówił ułaskawienia

Mieszkająca we Włoszech białoruska działaczka opozycyjna Julia Juchno poinformowała w sobotę PAP, że dziennikarz przebywający w białoruskim więzieniu Andrzej Poczobut odmówił ułaskawienia i dlatego nie znalazł się na liście osób uwolnionych przez reżim Łukaszenki.

IMGW wydał nowy komunikat. Oto co nas czeka z ostatniej chwili
IMGW wydał nowy komunikat. Oto co nas czeka

Jak informuje IMGW, północna Europa oraz Wyspy Brytyjskie pozostaną pod wpływem głębokiego niżu islandzkiego. Również północno-zachodnia Rosja będzie w obszarze niżu. Natomiast południowa, centralna części kontynentu oraz większość zachodniej Europy będą pod wpływem rozległego wyżu z centrami nad Alpami oraz Bałkanami. Polska pozostanie w obszarze przejściowym pomiędzy wyżej wspomnianym wyżem a niżem islandzkim. Będziemy w dość ciepłym powietrzu polarnym morskim.

REKLAMA

Paweł Jędrzejewski: „Nie uznajemy pańskiego ułaskawienia, i co nam pan zrobi?”

Dlaczego ułaskawienie byłych ministrów Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika dokonane przez prezydenta w 2015 roku nie poskutkowało? Bo wymiar sprawiedliwości zachował się (i zachowuje nadal) jak słynny szatniarz z „Misia” Barei: „Nie mamy pańskiego płaszcza i co nam pan zrobi?”.
Andrzej Duda
Andrzej Duda / (jm) PAP/Radek Pietruszka

Oczywiście, gdy wymiar sprawiedliwości kieruje takie słowa do prezydenta RP, to mamy do czynienia z niszczeniem państwa polskiego. I to właśnie się dzieje.

Czytaj również: Prof. David Engels: Będzie gorzej – nowy numer „Tygodnika Solidarność”

Dziennikarz, który ujawnił korespondencję grupy „Wejście”, pisze o tajemniczym dronie [FOTO]

 

Sądowe nadużycie władzy

U podstaw afery, która zdominowała polską scenę polityczną, czyli zatrzymania, aresztowania i uwięzienia byłych ministrów Kamińskiego i Wąsika, tkwi prawnicze, sądowe nadużycie władzy, którego motorem jest walka polityczna. 

Podstawowe pytanie jest wciąż niezmienne. Od tego pytania wszystko się zaczęło i dziś powróciło ono ze zwielokrotnioną siłą: czy prezydent Andrzej Duda miał prawo ułaskawić przed 8 laty tych dwóch skazanych wyrokiem w pierwszej instancji, nie czekając na uprawomocnienie się tego wyroku?

Tak. Miał pełne prawo. Co o tym przesądza? Konstytucja RP. Czyni to w jasny i jednoznaczny sposób. Ale o tym za chwilę.

Prezydent ułaskawił skazanych i sprawa ucichła na 8 lat. Jednak po wyborach w roku 2023 i zaprzysiężeniu nowego rządu z premierem Tuskiem sprawa wróciła do polityki, ponieważ nadaje się idealnie jako broń przeciwko prezydentowi RP. Bo trzeba – by zrozumieć tę całą sytuację – zdać sobie sprawę, że wcale nie chodzi tu o ukaranie Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Do tych dwóch urzędników chyba najlepiej pasuje analogia z tragicznymi, choć mocno drugoplanowymi postaciami z „Hamleta”, Rozenkrancem i Gildensternem, którzy „weszli pomiędzy ostrza potężnych szermierzy”. Tym bardziej gra nie toczy się tu o przestrzeganie prawa. Tu chodzi o atak na prezydenta Andrzeja Dudę. To jest sednem tej całej afery.

 

Ignacy Mościcki by nie mógł. Andrzej Duda – może

Zacznijmy od tego, że przedwojenny prezydent Ignacy Mościcki nie mógłby w analogicznej sytuacji ułaskawić skazanych w pierwszej instancji, przed uprawomocnieniem się wyroku. Dlaczego? Przyczyną, że nie mógłby tego zrobić, jest jednoznaczny zapis w Konstytucji kwietniowej (1935 rok). Głosił on, że: „Prezydent Rzeczypospolitej władny jest aktem łaski darować lub złagodzić skazanemu karę wymierzoną orzeczeniem prawomocnym”. Czyli orzeczenie prawomocne było warunkiem koniecznym ułaskawienia.

Jednak prezydent Andrzej Duda miał i ma prawo (podobnie jak wszyscy prezydenci w ostatnich dekadach) do ułaskawienia skazanych, których wyrok się nie uprawomocnił. Tu przyczyną jest z kolei fakt, że Konstytucja z roku 1997, obecnie obowiązująca, stwierdza w artykule 139: „Prezydent Rzeczypospolitej stosuje prawo łaski. Prawa łaski nie stosuje się do osób skazanych przez Trybunał Stanu”. Konstytucja nie mówi więc absolutnie nic na temat prawomocnego orzeczenia wymierzonej kary. Wniosek z tego może być więc tylko jeden: orzeczenie prawomocne nie jest warunkiem koniecznym do ułaskawienia. Gdyby było, to stwierdzenie tego musiałoby znajdować się w Konstytucji, tak jak miało to miejsce w roku 1935. Gdyby artykuł 139 brzmiał „Prezydent Rzeczypospolitej stosuje prawo łaski wobec osób skazanych prawomocnie”, to wtedy i tylko wtedy ułaskawienie prezydenta z roku 2015 nie miałoby mocy prawnej. 

Czyli sytuacja jest oczywista, jasna i precyzyjna. Jeżeli Konstytucja z 1935 roku stawiała warunek, że osoba, która ma być objęta prawem łaski, musi być po prawomocnym orzeczeniu kary, a Konstytucja z roku 1997 nie stawia takiego warunku, to oznacza, że prawomocne orzeczenie obecnie nie jest wymagane do zastosowania prawa łaski. Jednocześnie Konstytucja z roku 1997 wcale nie zapomina o ograniczeniach, bo przecież wyklucza możliwość prezydenckiego ułaskawienia w przypadku skazanych przez Trybunał Stanu.

Dodajmy, że Konstytucja w żadnym innym miejscu nie wypowiada się na temat prawa łaski, czyli wszystko, co jest na ten temat powiedziane, zawiera dwuzdaniowy artykuł 139. 

Jednak część prawników stara się wmówić – wbrew logice – że mimo iż w Konstytucji (ani w żadnym innym akcie normatywnym) nie ma nawet słowa na temat prawomocnego orzeczenia o winie, to prezydent nie może ułaskawić skazanych przed uprawomocnieniem się ich wyroku.

 

Skonfliktowane wyroki

Na początku, w marcu 2026 roku, było umorzenie – wobec aktu łaski prezydenta – przez Sąd Okręgowy sprawy przeciwko Kamińskiemu i Wąsikowi. Następnie, po latach, 2 czerwca 2023 roku Trybunał Konstytucyjny w składzie 11 sędziów (zdanie odrębne zgłosiło dwóch sędziów) stwierdził, że prawo łaski jest wyłączną i niepodlegającą kontroli kompetencją Prezydenta RP, wywołującą ostateczne skutki prawne. TK orzekł także, że Sąd Najwyższy nie ma kompetencji do sprawowania kontroli nad wykonywaniem przez prezydenta prawa łaski.

Mimo to Sąd Najwyższy, w składzie 3 sędziów, ostentacyjnie zlekceważył orzeczenie TK i „skontrolował” wykonywanie prawa łaski przez prezydenta, wydając cztery dni później, a więc 6 czerwca 2023 roku, wyrok, w uzasadnieniu którego sędziowie dokonali akrobatycznych zabiegów erystycznych, by udowodnić, że w Konstytucji jest coś, czego tam bez żadnych wątpliwości nie ma. Uznali, wbrew Konstytucji, że do ułaskawienia konieczne jest najpierw prawomocne skazanie.

Jednocześnie SN uchylił umorzenie sprawy Kamińskiego i Wąsika dokonane w 2016 roku w wyniku zastosowania przez prezydenta Dudę prawa łaski i skierował sprawę do Sądu Okręgowego do ponownego rozpoznania. Tym wyrokiem SN sprzeciwił się zarówno decyzji prezydenta, jak i stanowisku Trybunału Konstytucyjnego.

Wobec takiej postawy SN 20 grudnia 2023 Sąd Okręgowy w Warszawie mógł skazać i skazał Kamińskiego i Wąsika na dwa lata pozbawienia wolności.

 

Sędziowie dają broń politykom

Ten aspekt prawny „sprawy Kamińskiego i Wąsika” ma, rzecz jasna, bezpośrednie przełożenie na sytuację polityczną. Postawa części sędziów stworzyła bowiem bardzo korzystną, wręcz idealną sytuację dla nowego rządu. Platforma Obywatelska i jej koalicjanci mają większość w Sejmie, w Senacie, uformowali rząd, wprowadzają energicznie nowe porządki – niestety, naruszając prawo. Jedyną przeszkodą w całkowitym przejęciu instytucji państwowych stanowi dla nich obecność Andrzeja Dudy w Pałacu Prezydenckim, która potrwa jeszcze przez półtora roku. Władze dostały jednak do ręki wyrok i rozwój wydarzeń, które są wygodnymi narzędziami do wykorzystania przeciwko prezydentowi. Prezydencka prerogatywa jest ostentacyjnie sabotowana. Prezydent jest osłabiony. Ataki się nasilają. Najlepszą tego ilustracją były dwie bezprecedensowe i prowokatorskie akcje z poprzedniego tygodnia: gdy premier Tusk groził prezydentowi paragrafami Kodeksu karnego za „ukrywanie przestępców” oraz gdy policja aresztowała Kamińskiego i Wąsika w Pałacu Prezydenckim pod nieobecność prezydenta. 

Cele tych brutalnych działań są oczywiste. Chodzi o publiczne upokorzenie prezydenta, podważenie jego autorytetu, wywołanie wrażenia, że nie radzi sobie z wyzwaniami. Charakterystyczne są słowa Donalda Tuska: „Do końca nie wiadomo, czy pan prezydent chce ich ułaskawić, czy ich ułaskawił, czy czeka, aż minister sprawiedliwości podejmie decyzję o wypuszczeniu z miejsca odosobnienia panów Wąsika i Kamińskiego”. Tusk udaje, że żadnego ułaskawienia nie było, mimo że ono zostało ogłoszone już 8 lat temu. Tę akcję przeciwko prezydentowi wspiera marszałek Sejmu Szymon Hołownia, który błyskawicznie wygasił mandaty poselskie Kamińskiego i Wąsika, a sekunduje mu Adam Bodnar, niegdysiejszy obrońca praw człowieka, a dziś minister sprawiedliwości dopuszczający się – zdaniem zastępców prokuratora generalnego – „bezprawnych działań”. Dodajmy – z hasłami praworządności na ustach. 

Sądząc po ich postępowaniu w ostatnich dniach, wybierają taktykę atakowania prezydenta oraz obstrukcji jego decyzji tak, żeby jakikolwiek sprzeciw z jego strony wobec łamania przez nich prawa mogli przedstawiać jako reakcję człowieka, który nie potrafi zapanować nad emocjami, kieruje się prywatnym odwetem, nie panuje nad sytuacją. Wiedzą, że nie mogą go usunąć przed sierpniem 2025 roku, ale mają plan, żeby go – na ile się tylko da – zminimalizować, a także – rzucając mu kłody pod nogi – pozbawić skuteczności działania. 

 

Dalekosiężny plan

Jednak to nie wszystko. Wydaje się dość oczywiste, że ich atak na prezydenta ma realizować także inny plan, sięgający poza kadencję Andrzeja Dudy. Ma wpłynąć na prezydenckie wybory w roku 2025. Najwyraźniej chodzi o takie eskalowanie konfliktu z obecnym prezydentem, żeby wyborcy uwierzyli, że kolejny prezydent nie może być z PiS-u, bo to będzie oznaczało kontynuację „wojny domowej"” Natomiast wybór prezydenta reprezentującego polityczną formację u władzy miałby zapewniać powszechną zgodę i harmonię.

Z zachowania politycznych przeciwników prezydenta daje się wyraźnie odczytać taki plan. Od postawy Andrzeja Dudy, jego odporności i stanowczości, a także od reakcji społeczeństwa na rozwój wydarzeń zależy, czy ten plan się powiedzie. Stawka jest znacząca: sukces planu zapewniłby obecnie rządzącym, szczególnie po zduszeniu niezależnych mediów, nieograniczone możliwości działania poza jakąkolwiek liczącą się kontrolą.



 

Polecane