Władysław Orkan - Głos wykluczonych przełomu XIX i XX wieku

Co musisz wiedzieć?
- Franciszek Ksawery Smaciarz znany bardziej jako Władysław Orkan urodził się w 1875 r.
- W latach 20. mocno zaangażował się w działalność Związku Podhalan.
- Jego książki jako pierwsze pokazały wieś jako pole konfliktu społecznego i miejsce rozwarstwienia.
Kilka lat temu w poświęconym Orkanowi dokumencie etnolożka Katarzyna Ceklarz mówiła, że wśród mieszkańców swego regionu to postać „bardzo znana, wszyscy o niej wiedzą, natomiast chyba nie każdy zna jego twórczość, czyli to, dlaczego jest osobą znaną”. Myślę, że to szerszy problem, ponieważ o ile nazwisko czy raczej pseudonim „Władysław Orkan” kojarzy zapewne większość z nas, o tyle gdzieś umknęła nam jego wielogatunkowa i wielowątkowa twórczość. A szkoda, bo obok bogactwa językowego i całej etnograficznej jest to też bardzo interesujący opis stosunków społecznych świata, który kilka dekad później praktycznie przestał istnieć, świata przeraźliwie biednych góralskich wsi i niewielkich miasteczek.
Na warszawskim Mokotowie, dokładniej zaś w jego części zwanej od posiadającego tam dwa pałace (w tym słynną Królikarnię) księcia Ksawerego Pusłowskiego „Ksawerowem”, znajdziemy kilka ulic biorących swoje nazwy od lokalizacji umiejscowionych w Małopolsce i przynależnym do niej Podhalu. Mamy więc ulice Bieżanowską, Bukowińską i chyba najbardziej znaną z nich Wielicką. Przy tej ulicy znajdowała się do lat 90. mleczarnia, dziś zabudowana przez nowy, potężny budynek mieszkaniowy. Do niego, od strony południowej, przyklejona jest niewielka, zaciszna, zakręcająca z zachodu na północ uliczka Władysława Orkana. Słusznie, bo przecież to do Małopolski należą wszystkie miejsca, z którymi w czasach pokoju Orkan był powiązany – jego rodzinne Niedźwiedź i Poręba Wielka czy czasowo zamieszkiwane przez niego Zakopane. I oczywiście Kraków, w którym próbował się uczyć i w którym stawiał pierwsze kroki zarówno jako literat, jak i legionista. I tak przez topografię Warszawy weszliśmy w losy jednego z ważniejszych twórców początku ubiegłego stulecia. Dlaczego tak? Bo tą drogą zainteresowałem się twórczością i postacią Orkana.
- Zużyte niemieckie turbiny wiatrowe trafiają do Polski
- Spore zaskoczenie. Jest nowy sondaż parlamentarny
- Komunikat dla mieszkańców Gdańska
- "Nowy rozdział". Meghan Markle podzieliła się radosną nowiną
- Komunikat dla mieszkańców Wrocławia. Akcja z myślą o pasażerach na gapę
- Komunikat dla mieszkańców Krakowa
- Donald Tusk odciął się od Romana Giertycha
- Ekspert: Konstytucja nie przyznaje sędziom wyłączności na wybór sędziowskiej części członków KRS
- Pakt migracyjny wejdzie w życie? "UE ograła Tuska”
Z biedy
Urodzony w 1875 r. jako Franciszek Ksawery Smaciarz, a piszący jako Władysław Orkan literat utożsamiał się całe życie po pierwsze – z Polską, po drugie – z Podhalem (do którego, inaczej niż przyjmuje się to dziś, Orkan zaliczał Gorce), przy czym przynależność góralską uważał za formę polskości. Z niektórych jego pism wynika wręcz, że chodziło mu po głowie (trochę jako plan, a trochę jako zmarnowana już szansa) rozszerzenie zasięgu polskości poprzez stworzenie wspólnoty górali zarówno polskich, jak i słowackich, tak niewiele się od tych pierwszych różniących. Smaciarz urodził się i większość życia spędził w Porębie Wielkiej w powiecie limanowskim, gdzie powstała duża część jego dzieł. Tam też, w jego dawnym domu, Orkanówce, znajduje się dziś poświęcone pisarzowi muzeum. W sąsiednim Niedźwiedziu został ochrzczony jako Franciszek Salezy i tam poznał po latach swoją pierwszą żonę. Edukację pobierał najpierw w Szczyrzycu, w szkole prowadzonej przez cystersów, a później w Krakowie. Tam, wpadłszy w wir życia literackiego, próby zdobycia matury zakończył niepowodzeniem, jednak do rodzinnej miejscowości wracał już jako literat mający na koncie pierwsze sukcesy. Dzięki wsparciu przyjaciół pod sam koniec XIX wieku podróżował po Europie (Austria, Szwajcaria, Włochy), co stanowiło dla niego istotną inspirację w pisaniu i myśli społecznej. Duże wrażenie robiła na nim znakomita organizacja szwajcarskich wsi, tak różna od znanej mu dobrze, przytłaczającej i determinującej jego twórczość podhalańskiej, chłopskiej nędzy.
Dramaty światowe i własne
Przełom wieków zastał go we Lwowie, gdzie współpracował z polską prasą, wydawał powieści, ale też budował zręby porozumienia polsko-ukraińskiego, nawiązując przyjaźnie między innymi z Iwanem Franką i tłumacząc na polski wiersze młodych ukraińskojęzycznych poetów. To wątek, który dziś mógłby być inspiracją w czasach załamywania się nie najgorszych relacji obu państw w cieniu przedłużającej się wojny za naszą wschodnią granicą. Później wrócił w swe strony, by w 1909 roku w Niedźwiedziu wziąć ślub. Z żoną Marią pomieszkiwał trochę w Porębie, a trochę w Zakopanem, gdzie wpadał niestety w alkoholowe ciągi. W tym czasie urodziła mu się córka Zofia, żona natomiast już trzy lata po ślubie zmarła. Tu zresztą widać szczególnie ujmujący dla mnie tragizm losów Orkana – z Marią nawet nie mógł się pożegnać, nie brał też udziału w jej pogrzebie, przebywając w tym czasie w szpitalu. Ożenił się po raz drugi z Bronisławą Folejewską. Później dopadła go polska historia: walczył w legionach, dbając o utrwalenie kulturowego dziedzictwa tej formacji; następnie został żołnierzem pułku Strzelców Podhalańskich, a związki z polskim wojskiem utrzymywał do swojej śmierci. Zmarł w 1930 roku i tu znów powraca wspomniany przeze mnie tragizm: wiosną 1930 roku Orkan otrzymał niepokojące wieści o pogarszającym się stanie zdrowia swojej ukochanej córki Zofii, która od dłuższego czasu zmagała się z gruźlicą. Zaniepokojony natychmiast udał się z Poręby Wielkiej do Krakowa, by być przy niej w tych trudnych chwilach. Po przybyciu do Krakowa Orkan nie zastał żony w mieszkaniu przy ulicy Brackiej. Wyczerpanie fizyczne i emocjonalne spowodowane troską o córkę oraz ogólnym osłabieniem organizmu doprowadziły do wylewu krwi do mózgu. Zmarł kilka godzin później, 14 maja 1930 roku. Z kolei córka odeszła z tego świata dwa tygodnie później, nieświadoma faktu, że jest sierotą. Pisarz pochowany został w Krakowie, a po roku jego trumnę przeniesiono do Zakopanego. Oba te wydarzenia były manifestacjami wielkiego szacunku dla zmarłego, dość wspomnieć, że pociąg przewożący jego szczątki zatrzymywał się na każdej stacji.
Przesłanie
W latach 20. mocno zaangażował się w działalność Związku Podhalan i uważany był za jego nieformalnego lidera. W wystąpieniach i listach pisanych do swoich krajan pozostawił po sobie przesłanie, które choć archaiczne w formie, w treści jest zdumiewająco aktualne. We „Wskazaniach dla synów Podhala” pisał między innymi: „Masz być lekarzem, adwokatem, sędzią – staraj się zejść do dna nędzy ludzkiej, nie sądź win społecznych w jednostce, bądź wrogiem ran ciała i duszy, tęp je żarliwie, uzdrawiaj. A będziesz inżynierem, budowniczym – nie buduj mostów w Chinach, lecz oddaj energię i zdolności swoje Ojczyźnie – miej ambicję ziemię swoją zabudować i zmożnić”. Słowa te bardzo mocno współbrzmią z naszymi dzisiejszymi aspiracjami, równocześnie stanowiąc zaprzeczenie tak często przypominanej ostatnio pedagogiki III RP, która najzdolniejsze jednostki wypychała na imigrację, taktując ją jako optymalny model kariery.
Głos wykluczonych
Orkan tworzył wiersze bardzo często przepełnione pesymizmem i egzystencjalnymi niepokojami. Z drugiej jednak strony pełne barwnych opisów i hołdu dla górskiej przyrody, które chwilę potem w jego powieściach zderzą się z brutalnym opisem dramatycznych ludzkich losów. Jego książki jako pierwsze pokazały wieś jako pole konfliktu społecznego i miejsce rozwarstwienia, w którym mamy i bogatych, i próbujących utrzymać się na powierzchni, i wreszcie kompletnie przegranych, skazanych na łaskę, a częściej niełaskę pozostałych: bezdomnych, komorników (czyli chłopów bez ziemi), ludzi z ówczesnego marginesu, dziś powiedzielibyśmy – wykluczonych. Czasem zdarzało mu się odmalowywać z pewnym humorem zwykłe obrazki z życia wsi, czasem tworzył historię dramatyczne, pełne zimna, głodu i zarazy, czym zdarzało mu się porywać, ale też szokować współczesnych. Z napisanych przez niego książek warto skupić się na debiucie – „Komornikach” z 1990 r., pokazujących losy mieszkańców jednej z podhalańskich wiosek, a także na „Drzewiej”, dziele niesamowitym, gęstym, stanowiącym nasycony poezją opis dramatycznej walki z żywiołami, duchami i starymi bogami wkraczających dopiero w dziki świat pierwszych ludzi. W tej opowieści, mającej w sobie coś pokrewnego z proto-horrorami Stefana Grabińskiego, śledzimy pośród dzikiej i pięknej przyrody walkę dwóch braci o kobietę, starych bóstw z Bogiem chrześcijańskim, przyrody z nadchodzącym nowym. „Drzewiej” to jednak raczej wyjątek w twórczości, na ogół trzymającej się tu i teraz. Orkan początkowo za całe zło opisywanego świata winił biedę, by później skłonić się ku nigdy w pełni niesformułowanej własnej „teorii socjalnej” mówiącej o nierówności dusz ludzkich. Pisarz nie uciekł jak jego przyjaciele w młodopolskie fantazje, trzymając się twardo ziemi. Nie wchodził w płytkie opisy folklorystyczne, wówczas dość popularne, opowiadał natomiast o wydarzeniach z samego dna w sposób bliższy piszącym trochę wcześniej pozytywistom. Uznany za głos ludu za swoją misję przyjął ukazanie prawdziwej, nie wygładzonej na potrzeby miejskiej inteligencji sytuacji. Dziś, gdy opisy położenia dawnych chłopów podporządkowane są modzie i bieżącej ideologii, warto sięgać do tego źródła. Warto też przyglądać się szerzej twórczości, w której wciąż można znaleźć wiele aktualnej życiowej wrażliwości i mądrości.