Marcin Królik: Ślepy zaułek obrazy uczuć tych lub innych

Kwestię paragrafu o tzw. obrazie uczuć religijnych rzeczywiście należałoby poważnie przemyśleć i przedyskutować. Należałoby, bo naprawdę wjeżdżamy na równię pochyłą. Tylko z kim rozmawiać?



Na przestrzeni kilkunastu lat, odkąd mniej więcej kumam, na czym polega ten cały interes zwany życiem, wielokrotnie zmieniałem poglądy w różnych kwestiach. Zapatrywania rewiduje się zwykle pod naporem nowych faktów w danej materii, odmiennych okoliczności albo po prostu w wyniku dojrzewania. To dlatego mówi się, że tylko krowa nie zmienia poglądów. W jednym wszak zawsze starałem się być konsekwentny – a mianowicie w szacunku dla wolności, zarówno mojej, jak też i cudzej. I to pomimo iż samo pojęcie tego, czym właściwie wolność jest, w dużej mierze pozostaje niedookreślone.

Nasze czasy niestety coraz bardziej wolności nie sprzyjają. Z roku na rok jej margines wydaje się zwężać, co mnie, jako człowieka słowa, napawa autentycznym lękiem. Za chwilę będziemy się bać cokolwiek powiedzieć lub napisać, by ten czy ów nie poczuł się urażony. Jeśli tak dalej pójdzie, to bardzo niedługo przestanie być możliwa jakakolwiek debata. Oczywiście prym w tym haniebnym procederze wiodą lewoskrętni tropiciele najrozmaitszych izmów oraz fobii. To zresztą ich autorski patent na zamykanie ust krytykom jedynej aktualnie słusznej linii. Choć niestety także druga strona w ramach retorsji zaczyna ich naśladować. I robi się coraz bardziej niewesoło.

Wiem: uważając, że idee powinny się wykuwać w otwartym starciu, w którym wszyscy mają równe prawo do zaprezentowania swojego stanowiska, wykazuję się naiwnością. Sorry, nie w tym świecie, Króliczku. Obudź się i wydoroślej. Albo trzymasz z nami, albo z nimi. Albo wklejasz na profilowe Matke Boską Tęczową i pomstujesz na ciemnogród, któremu powinno się wreszcie raz na zawsze zakneblować ten faszystowski ryj, albo mężnie stajesz w obronie chrześcijańskiej tradycji. Tertium non datur.

I nawet nie chodzi o to, że owo „prawo wyłączonego środka” jakoś żarliwie chciałbym negować. Nie jestem żadnym dogmatycznym symetrystą. Jeśli sytuacja mnie zmusza, nie waham się stanąć po stronie chrześcijańskiej tradycji przeciw sześciobarwnej tęczy. Wiem, skąd mi nogi wyrastają i jakie byłyby dalekosiężne konsekwencje odmiennego wyboru. Boje się tylko, czy przy okazji nie wylewamy dziecka z kąpielą. Boję się też, czy aby wszyscy nie dajemy się wkręcać w mechanizm, który w ostatecznym rozrachunku nas zmiażdży.

Zatrzymanie przez policję lewackiej aktywistki Elżbiety Podleśnej pod zarzutem tzw. obrazy uczuć religijnych to duży błąd. Błąd, rzekłbym, taktyczny. Dlaczego? Przede wszystkim dlatego, że to gra metodami kojarzonymi raczej z jej – jak to się ładnie nazywa – obozem. W sensie fundamentalnym niczym się to nie różni na przykład od ścigania za homofobię, które stanowi obiekt mokrych snów Biedronia, Rabieja i spółki. Jedno i drugie jest ze swej natury totalitarne. Co więcej, PiS, idąc w te koleiny, koncertowo się podkłada i daje się wkręcać w toczoną przeciwko sobie grę. Tylko z drugiej strony – czy z tego galimatiasu jest w ogóle dobre wyjście? Wiem, wiem, pytanie retoryczne.

Wielu ludzi naprawdę ma już serdecznie dość plucia im w twarz. Bo, co by nie mówić, spora część katolików tak właśnie odbiera wywody imć Jażdżewskiego o świniach w błocie, newsy o spektaklu, w którym laska obciąga fleta figurze papieża, czy modne ostatnio domalowywanie gejowskiej tęczy Matce Boskiej. Została tu osiągnięta pewna masa krytyczna i coraz trudniej jest tłumaczyć, że idzie o kulturę czy pluralizm opinii. Zwłaszcza gdy analogicznie pojawiają się choćby informacje o tym, że razemici namawiają do składania doniesień odnośnie prolajferskich plakatów. Więc o jakim my tu pluralizmie, do ciężkiej cholery, mówimy? Pogięło was?

I naprawdę nie kupuję pokrętnej argumentacji w stylu, że Jażdżewski nie odnosił się do zwykłych wiernych, lecz do hierarchów, czy że Kościół był przez tyle lat uprzywilejowany, a teraz musi się wreszcie zacząć liczyć z krytyką. Wielu zwykłych wiernych tego jakże subtelnego rozróżnienia nie dostrzega. Bo dla wielu z nich, jeśli ktoś mówi o świniach, to w równej mierze dotyczy to owego mitycznego biskupa tuszującego pedofilię, jak i randomowego kolesia siedzącego w ławce na mszy, który nigdy w życiu nikogo nie skrzywdził, a niewykluczone, że ten straszny, skąpiący duchowej strawy Kościół, co to się Chrystusa zaparł, wyciągnął go z jego własnego błota.

Ja te emocje rozumiem. Jako niedowierzający poszukujący chyba nie do końca je podzielam, ale jak najbardziej rozumiem. We wszystkim jest granica wytrzymałości. Rozumiem też, że to łakomy polityczny kąsek i potencjał do wykorzystania. Zwłaszcza że na prawo od PiS rośnie konkurencja. Trochę momentami egzotyczna, lecz potrafiąca głośno artykułować radykalizm, który po stronie konserwatywnej jest – i nawet kipi go coraz więcej – a którego Kaczyński po wygranych wyborach musiał się częściowo wyrzec. Teraz chce odzyskać tę konserwatywną twarz. Nie wiadomo tylko, czy jego partia ciut nie przedobrzy.

Na przeciwnej flance mamy z kolei Donalda Tuska, który oto nagle stał się ekspertem od malarstwa Hansa Memlinga i wykrył w nim gejowskie inspiracje. Mamy także kretynów obrażających zdrowy rozsądek wywodami o tożsamości gejowskiej tęczy z tą biblijną. Licho wie – może nawet wierzą w te bzdury. Ale mamy i coraz bardziej wkurzonych na lewacki ekstremizm młodych prawicowców, którzy na swoich kanałach na YouTube przebąkują, że może faktycznie należałoby zacząć zwalczać ogień benzyną, skoro nic innego nie działa, a lewusy śmieją nam się w twarz, wyjąc starą śpiewkę o dyskryminacji.

Kwestię paragrafu o tzw. obrazie uczuć religijnych rzeczywiście należałoby poważnie przemyśleć i przedyskutować. Należałoby, bo naprawdę wjeżdżamy na równię pochyłą. Tylko z kim rozmawiać? Z Robertem Biedroniem, który owszem chciałby go znieść, ale zapewne nie przeszkadzałoby mu wprowadzenie identycznego zapisu „broniącego” czci kopulujących inaczej? Z ludźmi, którzy dziś się tęczują w geście solidarności z Podleśną, ale siedzieli cicho, gdy policja aresztowała kobietę, która wrzuciła do meczetu świński łeb? A przecież – jak sama później tłumaczyła – to ponoć też był artystyczny wyraz czegoś tam.

A zresztą... nie chce mi się po raz enty przeżuwać tych samych wymiocin. Nie będę nikogo wzywał, żeby pojechał do Iranu i na środku ulicy zwalił gruchę na Koran. I tak wiadomo, że tego nie zrobi. Bo i po co, skoro o wiele zabawniej jest porozwieszać utęczowione Matki Boskie w kiblach czy na murach klasztoru? Pingwiny przecież głowy nie urżną. A poza tym muzułmanie nauk proroka się nie wyparli, a Kościół, zwłaszcza polski, Ewangelii jak najbardziej tak. Spytajcie się pana Leszka. On wie najlepiej.

Źle się bawicie. Bardzo źle. Jeszcze trochę, a nie będzie tutaj czym oddychać. Zresztą oddychanie zabija drobnoustroje, więc faszyzm. A wolność? A kogo obchodzi jakaś wolność? Nasze ma być na wierzchu. Nasze! Czaisz, kmiocie?

Marcin Królik

Fot: Twitter/Adrian Grycuk/CC BY-SA 3.0 pl/


 

POLECANE
Krwawy zamach w Damaszku. Terrorysta-samobójca zaatakował w trakcie mszy pilne
Krwawy zamach w Damaszku. Terrorysta-samobójca zaatakował w trakcie mszy

W niedzielę w chrześcijańskim kościele Mar Elias doszło do brutalnego ataku samobójczego, w którym zginęło co najmniej 20 osób, a 52 zostały ranne. Napastnik, powiązany z Państwem Islamskim, wtargnął do świątyni podczas mszy i otworzył ogień do zebranych, po czym wysadził się w powietrze.

Nowy komunikat IMGW. Oto co nas czeka Wiadomości
Nowy komunikat IMGW. Oto co nas czeka

Prognozowana jest w Polsce dynamiczna pogoda z opadami atmosferycznymi i burzami, którym towarzyszyć mogą silne porywy wiatru. Dzień będzie gorący, momentami upalny.

 Atak na Kijów. Rakiety spadały na bloki i szpitale, są zabici i ranni z ostatniej chwili
Atak na Kijów. Rakiety spadały na bloki i szpitale, są zabici i ranni

W nocy z niedzieli na poniedziałek Rosja przeprowadziła zmasowany atak rakietowy i dronowy na Kijów i obwód kijowski. Alarmy powietrzne, eksplozje i dramatyczna walka obrony przeciwlotniczej obudziły mieszkańców stolicy.

Imigranci w Szczecinie. Jest komunikat policji z ostatniej chwili
Imigranci w Szczecinie. Jest komunikat policji

Poseł PiS Dariusz Matecki w ostatnich dniach opisywał temat cudzoziemców, którzy pojawili się w centrum Szczecina. Teraz do sprawy odniosła się szczecińska policja.

Śmierć dziecka odebranego matce. Ekspert: dziecko to też człowiek gorące
Śmierć dziecka odebranego matce. Ekspert: dziecko to też człowiek

Dziecko to człowiek, a nie „sprawa do rozpatrzenia” – dlaczego procedury muszą służyć dobru dziecka, a nie je zastępować?

Jest oświadczenie patocelebryty Tuska Jacka Murańskiego ws. powtórzenia wyborów z ostatniej chwili
Jest oświadczenie patocelebryty Tuska Jacka Murańskiego ws. "powtórzenia wyborów"

Patocelebryta Jacek Murański postanowił zaangażować się w inicjatywę Romana Giertycha, mającą na celu unieważnienie wyniku ostatnich wyborów prezydenckich.

Karol Nawrocki: Otoczyli nas. Współczuję skurczybykom gorące
Karol Nawrocki: Otoczyli nas. Współczuję skurczybykom

Prezydent elekt Karol Nawrocki zapowiedział w niedzielę w Pułtusku, że 7 sierpnia, dzień po zaprzysiężeniu na prezydenta, wystąpi z pierwszymi inicjatywami. Zapewniał też, że będzie prezydentem pracowitym i prezydentem dialogu.

Eksplozja w kościele w Damaszku. Wiele ofiar z ostatniej chwili
Eksplozja w kościele w Damaszku. Wiele ofiar

Zamachowiec samobójca zabił w niedzielę 13 osób i ranił 53 podczas mszy w chrześcijańskim kościele w Damaszku.

Koszykarze Legii Warszawa mistrzami Polski z ostatniej chwili
Koszykarze Legii Warszawa mistrzami Polski

Koszykarze Legii Warszawa w siódmym meczu finałowym play-off rozgrywanym w Lublinie pokonali tamtejszy Start 92-82 i po 56 latach przerwy zdobyli mistrzostwo Polski.

Niemcy odesłali nielegalnych imigrantów do Polski. Podano liczbę z ostatniej chwili
Niemcy odesłali nielegalnych imigrantów do Polski. Podano liczbę

Czterech obywateli Erytrei zatrzymała niemiecka policja na Moście Europejskim Neurüdnitz – Siekierki. Po kontroli zostali odesłani do Polski – informuje niemiecki serwis nordkurier.de.

REKLAMA

Marcin Królik: Ślepy zaułek obrazy uczuć tych lub innych

Kwestię paragrafu o tzw. obrazie uczuć religijnych rzeczywiście należałoby poważnie przemyśleć i przedyskutować. Należałoby, bo naprawdę wjeżdżamy na równię pochyłą. Tylko z kim rozmawiać?



Na przestrzeni kilkunastu lat, odkąd mniej więcej kumam, na czym polega ten cały interes zwany życiem, wielokrotnie zmieniałem poglądy w różnych kwestiach. Zapatrywania rewiduje się zwykle pod naporem nowych faktów w danej materii, odmiennych okoliczności albo po prostu w wyniku dojrzewania. To dlatego mówi się, że tylko krowa nie zmienia poglądów. W jednym wszak zawsze starałem się być konsekwentny – a mianowicie w szacunku dla wolności, zarówno mojej, jak też i cudzej. I to pomimo iż samo pojęcie tego, czym właściwie wolność jest, w dużej mierze pozostaje niedookreślone.

Nasze czasy niestety coraz bardziej wolności nie sprzyjają. Z roku na rok jej margines wydaje się zwężać, co mnie, jako człowieka słowa, napawa autentycznym lękiem. Za chwilę będziemy się bać cokolwiek powiedzieć lub napisać, by ten czy ów nie poczuł się urażony. Jeśli tak dalej pójdzie, to bardzo niedługo przestanie być możliwa jakakolwiek debata. Oczywiście prym w tym haniebnym procederze wiodą lewoskrętni tropiciele najrozmaitszych izmów oraz fobii. To zresztą ich autorski patent na zamykanie ust krytykom jedynej aktualnie słusznej linii. Choć niestety także druga strona w ramach retorsji zaczyna ich naśladować. I robi się coraz bardziej niewesoło.

Wiem: uważając, że idee powinny się wykuwać w otwartym starciu, w którym wszyscy mają równe prawo do zaprezentowania swojego stanowiska, wykazuję się naiwnością. Sorry, nie w tym świecie, Króliczku. Obudź się i wydoroślej. Albo trzymasz z nami, albo z nimi. Albo wklejasz na profilowe Matke Boską Tęczową i pomstujesz na ciemnogród, któremu powinno się wreszcie raz na zawsze zakneblować ten faszystowski ryj, albo mężnie stajesz w obronie chrześcijańskiej tradycji. Tertium non datur.

I nawet nie chodzi o to, że owo „prawo wyłączonego środka” jakoś żarliwie chciałbym negować. Nie jestem żadnym dogmatycznym symetrystą. Jeśli sytuacja mnie zmusza, nie waham się stanąć po stronie chrześcijańskiej tradycji przeciw sześciobarwnej tęczy. Wiem, skąd mi nogi wyrastają i jakie byłyby dalekosiężne konsekwencje odmiennego wyboru. Boje się tylko, czy przy okazji nie wylewamy dziecka z kąpielą. Boję się też, czy aby wszyscy nie dajemy się wkręcać w mechanizm, który w ostatecznym rozrachunku nas zmiażdży.

Zatrzymanie przez policję lewackiej aktywistki Elżbiety Podleśnej pod zarzutem tzw. obrazy uczuć religijnych to duży błąd. Błąd, rzekłbym, taktyczny. Dlaczego? Przede wszystkim dlatego, że to gra metodami kojarzonymi raczej z jej – jak to się ładnie nazywa – obozem. W sensie fundamentalnym niczym się to nie różni na przykład od ścigania za homofobię, które stanowi obiekt mokrych snów Biedronia, Rabieja i spółki. Jedno i drugie jest ze swej natury totalitarne. Co więcej, PiS, idąc w te koleiny, koncertowo się podkłada i daje się wkręcać w toczoną przeciwko sobie grę. Tylko z drugiej strony – czy z tego galimatiasu jest w ogóle dobre wyjście? Wiem, wiem, pytanie retoryczne.

Wielu ludzi naprawdę ma już serdecznie dość plucia im w twarz. Bo, co by nie mówić, spora część katolików tak właśnie odbiera wywody imć Jażdżewskiego o świniach w błocie, newsy o spektaklu, w którym laska obciąga fleta figurze papieża, czy modne ostatnio domalowywanie gejowskiej tęczy Matce Boskiej. Została tu osiągnięta pewna masa krytyczna i coraz trudniej jest tłumaczyć, że idzie o kulturę czy pluralizm opinii. Zwłaszcza gdy analogicznie pojawiają się choćby informacje o tym, że razemici namawiają do składania doniesień odnośnie prolajferskich plakatów. Więc o jakim my tu pluralizmie, do ciężkiej cholery, mówimy? Pogięło was?

I naprawdę nie kupuję pokrętnej argumentacji w stylu, że Jażdżewski nie odnosił się do zwykłych wiernych, lecz do hierarchów, czy że Kościół był przez tyle lat uprzywilejowany, a teraz musi się wreszcie zacząć liczyć z krytyką. Wielu zwykłych wiernych tego jakże subtelnego rozróżnienia nie dostrzega. Bo dla wielu z nich, jeśli ktoś mówi o świniach, to w równej mierze dotyczy to owego mitycznego biskupa tuszującego pedofilię, jak i randomowego kolesia siedzącego w ławce na mszy, który nigdy w życiu nikogo nie skrzywdził, a niewykluczone, że ten straszny, skąpiący duchowej strawy Kościół, co to się Chrystusa zaparł, wyciągnął go z jego własnego błota.

Ja te emocje rozumiem. Jako niedowierzający poszukujący chyba nie do końca je podzielam, ale jak najbardziej rozumiem. We wszystkim jest granica wytrzymałości. Rozumiem też, że to łakomy polityczny kąsek i potencjał do wykorzystania. Zwłaszcza że na prawo od PiS rośnie konkurencja. Trochę momentami egzotyczna, lecz potrafiąca głośno artykułować radykalizm, który po stronie konserwatywnej jest – i nawet kipi go coraz więcej – a którego Kaczyński po wygranych wyborach musiał się częściowo wyrzec. Teraz chce odzyskać tę konserwatywną twarz. Nie wiadomo tylko, czy jego partia ciut nie przedobrzy.

Na przeciwnej flance mamy z kolei Donalda Tuska, który oto nagle stał się ekspertem od malarstwa Hansa Memlinga i wykrył w nim gejowskie inspiracje. Mamy także kretynów obrażających zdrowy rozsądek wywodami o tożsamości gejowskiej tęczy z tą biblijną. Licho wie – może nawet wierzą w te bzdury. Ale mamy i coraz bardziej wkurzonych na lewacki ekstremizm młodych prawicowców, którzy na swoich kanałach na YouTube przebąkują, że może faktycznie należałoby zacząć zwalczać ogień benzyną, skoro nic innego nie działa, a lewusy śmieją nam się w twarz, wyjąc starą śpiewkę o dyskryminacji.

Kwestię paragrafu o tzw. obrazie uczuć religijnych rzeczywiście należałoby poważnie przemyśleć i przedyskutować. Należałoby, bo naprawdę wjeżdżamy na równię pochyłą. Tylko z kim rozmawiać? Z Robertem Biedroniem, który owszem chciałby go znieść, ale zapewne nie przeszkadzałoby mu wprowadzenie identycznego zapisu „broniącego” czci kopulujących inaczej? Z ludźmi, którzy dziś się tęczują w geście solidarności z Podleśną, ale siedzieli cicho, gdy policja aresztowała kobietę, która wrzuciła do meczetu świński łeb? A przecież – jak sama później tłumaczyła – to ponoć też był artystyczny wyraz czegoś tam.

A zresztą... nie chce mi się po raz enty przeżuwać tych samych wymiocin. Nie będę nikogo wzywał, żeby pojechał do Iranu i na środku ulicy zwalił gruchę na Koran. I tak wiadomo, że tego nie zrobi. Bo i po co, skoro o wiele zabawniej jest porozwieszać utęczowione Matki Boskie w kiblach czy na murach klasztoru? Pingwiny przecież głowy nie urżną. A poza tym muzułmanie nauk proroka się nie wyparli, a Kościół, zwłaszcza polski, Ewangelii jak najbardziej tak. Spytajcie się pana Leszka. On wie najlepiej.

Źle się bawicie. Bardzo źle. Jeszcze trochę, a nie będzie tutaj czym oddychać. Zresztą oddychanie zabija drobnoustroje, więc faszyzm. A wolność? A kogo obchodzi jakaś wolność? Nasze ma być na wierzchu. Nasze! Czaisz, kmiocie?

Marcin Królik

Fot: Twitter/Adrian Grycuk/CC BY-SA 3.0 pl/



 

Polecane
Emerytury
Stażowe