Homofobiczny atak Wyborczej na prof. Kamila Zaradkiewicza
- Wskazanie orientacji seksualnej Kamila Zaradkiewicza przez GW nie ma nic wspólnego z dziennikarstwem i ujawnianiem "plam w życiorysie". Media nie mają prawa decydować za kogoś, czy zostanie ujawniona jego orientacja. To oczywiste naruszenie dóbr osobistych Zaradkiewicza.
- ocenia dziennikarz Dziennika Gazety Prawnej Patryk Słowik
- Uważam, że outowanie kogoś nie jest fajne. Nie przekonują mnie żadne argumenty, że „jak z prawicy (która jest na ogół homofobiczna), to można, bo to obnaża hipokryzję”. Nie. Nie można. Osoby publiczne mają prawo do prywatności tak jak wszyscy inni
- ocenia rzecznik prasowy Lewicy Anna Maria Żukowska
Wyborcza opisuje również incydent sprzed lat, kiedy to prof. Zaradkiewicz został zabrany przez pogotowie prosto spod ogrodzenia Trybunału Konstytucyjnego, oraz kiedy miał rzekomo "mobbować" pracownika. Źródłem informacji Wyborczej jest nie kto inny jak osobisty wróg prof. Zaradkiewicza, prof. Andrzej Rzepliński, za którego sprawą stracił on pracę w Trybunale Konstytucyjnym.
Źródło: Wyborcza.pl
Wskazanie orientacji seksualnej Kamila Zaradkiewicza przez GW nie ma nic wspólnego z dziennikarstwem i ujawnianiem "plam w życiorysie". Media nie mają prawa decydować za kogoś, czy zostanie ujawniona jego orientacja. To oczywiste naruszenie dóbr osobistych Zaradkiewicza.
— Patryk Słowik (@PatrykSlowik) May 4, 2020
cykUważam, że outowanie kogoś nie jest fajne. Nie przekonują mnie żadne argumenty, że „jak z prawicy (która jest na ogół homofobiczna), to można, bo to obnaża hipokryzję”. Nie. Nie można. Osoby publiczne mają prawo do prywatności tak jak wszyscy inni. CC @gazeta_wyborcza.
— Anna-Maria Żukowska ????????♀️ #Lewica ☂️???????? (@AM_Zukowska) May 4, 2020