[Tylko u nas] Prof. David Engels: Znów to samo. Niemcy chcą mówić Polsce co ma robić

Znów to samo. Po raz kolejny niemieckie media i niemieccy politycy chcą dyktować Polakom, jak mają kształtować swoją politykę.
Brama Brandenburska [Tylko u nas] Prof. David Engels: Znów to samo. Niemcy chcą mówić Polsce co ma robić
Brama Brandenburska / Pixabay.com

Tym razem nie chodzi jednak o to, jak powinien wyglądać polski Trybunał Konstytucyjny (oczywiście nie tak, jak niemiecki, gdzie na najwyższego strażnika konstytucji wyznaczono bliskiego przyjaciela Angeli Merkel, członka CDU Harbartha). I nie chodzi też o to, jaki rząd Polacy mają wybrać (ma się rozumieć wyłącznie lewicowo-liberalny, w żadnym wypadku inny), czy też o zgodę na budowę elektrowni jądrowej (tutaj odpowiedź też jest jasna: oczywiście nie budować, gdyż ewentualny wypadek mógłby dotknąć mieszkańców Berlina). Ba, nie chodzi nawet  o to, czy można zabijać dzieci w łonie matki (bezwzględnie tak; zabijanie dzieci jest bowiem jak najbardziej prawem człowieka), podobnie jak o to, czy Polska ma prawo do obrony własnych granic państwowych (rzecz jasna nie; przynajmniej nie przed imigrantami). I wreszcie nie chodzi o to, czy Polska ma prawo dawać pierwszeństwo rodzinie tradycyjnej przed  wszelkimi innymi formami związków partnerskich (oczywiście, że nie; tradycyjna rodzina to wszak „jądro faszyzmu”). Nie, tym razem chodzi o coś zupełnie innego, mianowicie o polską politykę walki z covid-19.

Pamiętamy: prawie dwa lata temu, kiedy jeszcze zupełnie nie było wiadomo, jaki wpływ na Europę będzie miała epidemia koronawirusa, Niemcy były pierwszym krajem, który skazał Polskę za zamknięcie granic, choć tak naprawdę pierwsza fala koronawirusa w znacznym stopniu Polskę oszczędziła. A teraz, gdy staje się coraz bardziej jasne, że covid-19 nie jest ttak groźny jak wydawało się wcześniej i gdy dostępna jest szeroka gama „szczepionek” oraz innych środków zaradczych, dla niemieckich mediów Polska wciąż nie idzie wystarczająco daleko. Można o tym przeczytać w opublikowanym niedawno artykule warszawskiego korespondenta dziennika  „die Welt” Philippa Fritza (tego samego, który kilka lat temu wspierał wybór Trzaskowskiego i zmusił prezydenta Dudę do odniesienia się do tej oczywistej ingerencji w polskie wybory prezydenckie). Otóż  zdaniem korespondenta polski rząd działa „niedbale”, gdyż nie podejmuje takich samych kroków jak rząd niemiecki i tym samym nie przekształca własnego państwa w coraz bardziej totalitarne społeczeństwo dwuklasowe. A powoływanie się na ów typowo polski „gen oporu” jest tam interpretowane jako przejaw „tchórzostwa” ze strony władzy wykonawczej; można nawet u Fritza przeczytać o tym, że ​​polski rząd „lęka się własnego elektoratu” –  cóż za osobliwe pojmowanie demokracji: czyżby w niemieckim rozumieniu rządów prawa liczyło się odtąd to, że władza powinna lekceważyć wyraźną wolę swoich wyborców?

I tak oto z jednej strony zarzuca się Polsce, że jakoby przestała być państwem prawa, że lekceważy wartości europejskie i prześladuje mniejszości, a jednocześnie krytykuje się ją za jej niechęć do narzucania obywatelom obowiązku prawnego przyjmowania w dużej mierze niesprawdzonej, mającej, jak się okazuje, liczne, często poważne skutki uboczne terapii genowej –  najlepiej także przez ludzi młodych, łącznie z dziećmi (chociaż ryzyko wystąpienia u nich skutków ubocznych szczepienia jest znacznie większe niż sama zachorowalność na covid-19). Nagle staje się rzeczą pożądaną odmawianie osobom niezaszczepionym dostępu do hoteli, restauracji, sklepów, kin, transportu publicznego, a nawet jarmarków bożonarodzeniowych, albo, tak jak w Austrii, proponowanie osadzania w specjalnie dla nich wyznaczonych oddziałach więziennych osób niezaszczepionych. Rzadko kiedy mówienie o „stosowaniu podwójnych standardów” jest tak trafne jak w przypadku niemieckiej krytyki polskich metod walki z covid 19, a co faktycznie czyni  z tego rzekomo „autorytarnego” kraju najbardziej wolne państwo w całej Europie – przynajmniej do tej pory. Polska bowiem wie, iż wolności nie wolno ograniczać w imię „dobra wyższego”, że wolność JEST dobrem najwyższym. Tymczasem to, co ogłasza Berlin, jest - jak powszechnie wiadomo  –  powtarzane jako echo z Brukseli, nic więc dziwnego, że Ursula von der Leyen, w tym samym czasie co i nowo zaprzysiężony niemiecki rząd federalny, domaga się wprowadzenia obowiązkowych szczepień – i to w całej Unii Europejskiej.

Czy Polska będzie miała odwagę bronić się przed ingerencją z Niemiec i Brukseli również w tej dziedzinie i czy zechce zachować swe wolności i odrzuci przymus? Czy też pojawiająca się już zapowiedź obowiązkowych szczepień dla wybranych zawodów i ograniczenia ilości osób niezaszczepionych w miejscach publicznych oznacza przyznanie się do porażki? Oczywiste jest, że za kartą szczepień nie kryje się nic innego jak banalizowanie pośrednio systemu cyfrowego kredytu społecznego, jaki obowiązuje w Chinach. Gdy tylko człowiek przyzwyczai się do tego, że jego wrodzone, dane przez Boga prawo do wolności staje się warunkowe i może być w każdej chwili zawieszone, i gdy przyjmie się zwyczaj wymogu legitymowania się przy każdym wejściu do miejsc publicznych, to kolejny krok do dalszego ograniczenia wolności stanie się już nie tak odległy, a rozszerzenie owych środków przymusu na prawidłowe zachowania polityczne lub ekologiczne to tylko kwestia czasu.

A niechże sobie Niemcy i inni zagraniczni korespondenci toczą pianę i naigrywają się z polskiego „genu oporu” – ich złość pokazuje jedynie, jak bardzo polski duch wolności utrudnia ich dążenie do zglajchszaltowania całej Unii Europejskiej i jednocześnie dodaje odwagi wszystkim tym, którzy w Europie Zachodniej walczą o swoją wolność. Oby Polska pozostała wierna swojemu dążeniu do podejmowania samodzielnych i autonomicznych decyzji  –  także w dziedzinie walki z covid 19 i nie podporządkowała się ani Berlinowi, ani Brukseli.


 

POLECANE
To będzie pierwsza wspólna podróż z prezydentem Nawrockim. Sikorski w delegacji do ONZ pilne
To będzie pierwsza wspólna podróż z prezydentem Nawrockim. Sikorski w delegacji do ONZ

Radosław Sikorski poleci z Karolem Nawrockim do Nowego Jorku na 80. sesję Zgromadzenia Ogólnego ONZ. To pierwsza zagraniczna wizyta, w której minister spraw zagranicznych będzie towarzyszył prezydentowi.

Komunikat dla mieszkańców Kielc Wiadomości
Komunikat dla mieszkańców Kielc

Władze Kielc ogłosiły pełną listę inicjatyw zakwalifikowanych do tegorocznego budżetu obywatelskiego. W zestawieniu znalazło się łącznie 85 projektów, w tym 27 o charakterze ogólnomiejskim oraz 58 rejonowych.

Zełenski o Polakach: W razie ataku nie uratują ludzi. Kosiniak-Kamysz odpowiada pilne
Zełenski o Polakach: "W razie ataku nie uratują ludzi". Kosiniak-Kamysz odpowiada

Słowa prezydenta Ukrainy o polskich możliwościach obronnych wywołały burzę. Wołodymyr Zełenski w rozmowie z zagraniczną stacją stwierdził, że Polska „nie zdoła uratować ludzi” w przypadku zmasowanego ataku Rosji. Na jego wypowiedź zareagował szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz.

Kasa NFZ świeci pustkami. Szpitale ograniczą świadczenia? Wiadomości
Kasa NFZ świeci pustkami. Szpitale ograniczą świadczenia?

W Narodowym Funduszu Zdrowia brakuje ponad 2 mld złotych, by zamknąć trzeci kwartał tego roku. Łącznie w tym roku rząd musi przeznaczyć dodatkowo mld zł, by rachunek NFZ się spiął. Jeśli do tego nie dojdzie, szpitale będą musiały ograniczyć działalność.

Policja w Niemczech złapała poszukiwanego Syryjczyka. Był zamieszany w śmierć na granicy polsko-białoruskiej Wiadomości
Policja w Niemczech złapała poszukiwanego Syryjczyka. Był zamieszany w śmierć na granicy polsko-białoruskiej

Siły specjalne niemieckiej policji ujęły we Frankfurcie nad Menem 29-letniego Syryjczyka, którego od kilku lat poszukiwano w związku z przemytem ludzi. Według ustaleń śledczych mężczyzna miał też związek ze śmiertelnym wypadkiem na granicy polsko-białoruskiej w 2021 roku. Wówczas podczas nielegalnej przeprawy przez Bug przewrócił się ponton, a jeden z uchodźców zginął.

Niemieckie media po spotkaniu Nawrocki-Merz: Ignorowanie kwestii reparacji jest lekkomyślne Wiadomości
Niemieckie media po spotkaniu Nawrocki-Merz: "Ignorowanie kwestii reparacji jest lekkomyślne"

Wizyta prezydenta Karola Nawrockiego w Berlinie wywołała gorące komentarze. Niemiecki dziennik przyznał wprost, że Polska ma rację, domagając się reparacji. „Berlin mógłby zapłacić przynajmniej niewielką część” – przyznaje „Tageszeitung”.

Nowa ustawa repatriacyjna. „Musimy ratować Polaków ze Wschodu” z ostatniej chwili
Nowa ustawa repatriacyjna. „Musimy ratować Polaków ze Wschodu”

Senator Grzegorz Bierecki zaproponował nową ustawę repatriacyjną, która ma ułatwić powrót Polakom zesłanym do krajów byłego ZSRR. Projekt poparło Stowarzyszenie „Godność”, podkreślając, że to nie tylko kwestia polityki, ale także moralnego zobowiązania wobec rodaków prześladowanych przez reżimy Putina i Łukaszenki.

Łukasz Jasina: Ukraina od ściany do ściany tylko u nas
Łukasz Jasina: Ukraina od ściany do ściany

Kilkanaście dni temu temu przez polską przestrzeń publiczną przetoczyły się bardzo często uzasadnione emocjonalne wybuchy na Ukrainę za błędy jej polityki Kilka dni temu odwrotnie, po tym jak rosyjscy agresorzy naruszyli i polską przestrzeń powietrzną (choć na Ukrainie te ataki to codzienność) przetoczyła się ogromna dyskusja na temat naszej wdzięczności/ niewdzięczności.

Skandal z listem Trumpa do polskiego prezydenta. MSZ nie ma sobie nic do zarzucenia pilne
Skandal z listem Trumpa do polskiego prezydenta. MSZ nie ma sobie nic do zarzucenia

List od Donalda Trumpa do Karola Nawrockiego wywołał burzę w Warszawie. Zamiast trafić najpierw do rąk prezydenta, o sprawie jako pierwsze dowiedziały się media. „Absurdem tej sytuacji jest fakt, że media dowiedziały się o tym liście pierwsze” – mówi Marcin Przydacz.

Pilny komunikat dla mieszkańców Szczecina z ostatniej chwili
Pilny komunikat dla mieszkańców Szczecina

Od 1 października pasażerowie komunikacji miejskiej w Szczecinie mogą liczyć na częstsze kursy tramwajów. Wszystkie linie – z wyjątkiem linii nr 4, będą kursować co 12 minut.

REKLAMA

[Tylko u nas] Prof. David Engels: Znów to samo. Niemcy chcą mówić Polsce co ma robić

Znów to samo. Po raz kolejny niemieckie media i niemieccy politycy chcą dyktować Polakom, jak mają kształtować swoją politykę.
Brama Brandenburska [Tylko u nas] Prof. David Engels: Znów to samo. Niemcy chcą mówić Polsce co ma robić
Brama Brandenburska / Pixabay.com

Tym razem nie chodzi jednak o to, jak powinien wyglądać polski Trybunał Konstytucyjny (oczywiście nie tak, jak niemiecki, gdzie na najwyższego strażnika konstytucji wyznaczono bliskiego przyjaciela Angeli Merkel, członka CDU Harbartha). I nie chodzi też o to, jaki rząd Polacy mają wybrać (ma się rozumieć wyłącznie lewicowo-liberalny, w żadnym wypadku inny), czy też o zgodę na budowę elektrowni jądrowej (tutaj odpowiedź też jest jasna: oczywiście nie budować, gdyż ewentualny wypadek mógłby dotknąć mieszkańców Berlina). Ba, nie chodzi nawet  o to, czy można zabijać dzieci w łonie matki (bezwzględnie tak; zabijanie dzieci jest bowiem jak najbardziej prawem człowieka), podobnie jak o to, czy Polska ma prawo do obrony własnych granic państwowych (rzecz jasna nie; przynajmniej nie przed imigrantami). I wreszcie nie chodzi o to, czy Polska ma prawo dawać pierwszeństwo rodzinie tradycyjnej przed  wszelkimi innymi formami związków partnerskich (oczywiście, że nie; tradycyjna rodzina to wszak „jądro faszyzmu”). Nie, tym razem chodzi o coś zupełnie innego, mianowicie o polską politykę walki z covid-19.

Pamiętamy: prawie dwa lata temu, kiedy jeszcze zupełnie nie było wiadomo, jaki wpływ na Europę będzie miała epidemia koronawirusa, Niemcy były pierwszym krajem, który skazał Polskę za zamknięcie granic, choć tak naprawdę pierwsza fala koronawirusa w znacznym stopniu Polskę oszczędziła. A teraz, gdy staje się coraz bardziej jasne, że covid-19 nie jest ttak groźny jak wydawało się wcześniej i gdy dostępna jest szeroka gama „szczepionek” oraz innych środków zaradczych, dla niemieckich mediów Polska wciąż nie idzie wystarczająco daleko. Można o tym przeczytać w opublikowanym niedawno artykule warszawskiego korespondenta dziennika  „die Welt” Philippa Fritza (tego samego, który kilka lat temu wspierał wybór Trzaskowskiego i zmusił prezydenta Dudę do odniesienia się do tej oczywistej ingerencji w polskie wybory prezydenckie). Otóż  zdaniem korespondenta polski rząd działa „niedbale”, gdyż nie podejmuje takich samych kroków jak rząd niemiecki i tym samym nie przekształca własnego państwa w coraz bardziej totalitarne społeczeństwo dwuklasowe. A powoływanie się na ów typowo polski „gen oporu” jest tam interpretowane jako przejaw „tchórzostwa” ze strony władzy wykonawczej; można nawet u Fritza przeczytać o tym, że ​​polski rząd „lęka się własnego elektoratu” –  cóż za osobliwe pojmowanie demokracji: czyżby w niemieckim rozumieniu rządów prawa liczyło się odtąd to, że władza powinna lekceważyć wyraźną wolę swoich wyborców?

I tak oto z jednej strony zarzuca się Polsce, że jakoby przestała być państwem prawa, że lekceważy wartości europejskie i prześladuje mniejszości, a jednocześnie krytykuje się ją za jej niechęć do narzucania obywatelom obowiązku prawnego przyjmowania w dużej mierze niesprawdzonej, mającej, jak się okazuje, liczne, często poważne skutki uboczne terapii genowej –  najlepiej także przez ludzi młodych, łącznie z dziećmi (chociaż ryzyko wystąpienia u nich skutków ubocznych szczepienia jest znacznie większe niż sama zachorowalność na covid-19). Nagle staje się rzeczą pożądaną odmawianie osobom niezaszczepionym dostępu do hoteli, restauracji, sklepów, kin, transportu publicznego, a nawet jarmarków bożonarodzeniowych, albo, tak jak w Austrii, proponowanie osadzania w specjalnie dla nich wyznaczonych oddziałach więziennych osób niezaszczepionych. Rzadko kiedy mówienie o „stosowaniu podwójnych standardów” jest tak trafne jak w przypadku niemieckiej krytyki polskich metod walki z covid 19, a co faktycznie czyni  z tego rzekomo „autorytarnego” kraju najbardziej wolne państwo w całej Europie – przynajmniej do tej pory. Polska bowiem wie, iż wolności nie wolno ograniczać w imię „dobra wyższego”, że wolność JEST dobrem najwyższym. Tymczasem to, co ogłasza Berlin, jest - jak powszechnie wiadomo  –  powtarzane jako echo z Brukseli, nic więc dziwnego, że Ursula von der Leyen, w tym samym czasie co i nowo zaprzysiężony niemiecki rząd federalny, domaga się wprowadzenia obowiązkowych szczepień – i to w całej Unii Europejskiej.

Czy Polska będzie miała odwagę bronić się przed ingerencją z Niemiec i Brukseli również w tej dziedzinie i czy zechce zachować swe wolności i odrzuci przymus? Czy też pojawiająca się już zapowiedź obowiązkowych szczepień dla wybranych zawodów i ograniczenia ilości osób niezaszczepionych w miejscach publicznych oznacza przyznanie się do porażki? Oczywiste jest, że za kartą szczepień nie kryje się nic innego jak banalizowanie pośrednio systemu cyfrowego kredytu społecznego, jaki obowiązuje w Chinach. Gdy tylko człowiek przyzwyczai się do tego, że jego wrodzone, dane przez Boga prawo do wolności staje się warunkowe i może być w każdej chwili zawieszone, i gdy przyjmie się zwyczaj wymogu legitymowania się przy każdym wejściu do miejsc publicznych, to kolejny krok do dalszego ograniczenia wolności stanie się już nie tak odległy, a rozszerzenie owych środków przymusu na prawidłowe zachowania polityczne lub ekologiczne to tylko kwestia czasu.

A niechże sobie Niemcy i inni zagraniczni korespondenci toczą pianę i naigrywają się z polskiego „genu oporu” – ich złość pokazuje jedynie, jak bardzo polski duch wolności utrudnia ich dążenie do zglajchszaltowania całej Unii Europejskiej i jednocześnie dodaje odwagi wszystkim tym, którzy w Europie Zachodniej walczą o swoją wolność. Oby Polska pozostała wierna swojemu dążeniu do podejmowania samodzielnych i autonomicznych decyzji  –  także w dziedzinie walki z covid 19 i nie podporządkowała się ani Berlinowi, ani Brukseli.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe