"Rocznice należy czcić nie tylko ich wspomnieniem, ale także postanowieniem nowych czynów."
Taki panel nie powinien odbywać się okazji rocznicy pamiętnych wyborów, do którego doprowadził Okrągły Stół, w którym spory udział mieli przedstawiciele Kościoła.
Wybory do Parlamentu Europejskiego za nami. Teraz miejscem meczu jest międzynarodowe boisko. Do wyborów władz PE został równo miesiąc i dzień (2 lipca).
Grzegorz Schetyna, zaraz po wyborczym omłocie, stwierdził dość optymistycznie, że sposób na pokonanie PiS istnieje. Tylko trzeba go poszukać. „Ludowo-konserwatywna koalicja” zapowiadana przez Kosiniaka-Kamysza, niedawnego kolegi Cimoszewicza, Millera i Gasiuk-Pichowicz to taki właśnie pomysł. Wyszukany trochę na szybko acz wcale nie po omacku.
Przykład Lisińskiego powinien jednak dać do myślenia wszystkim, którzy angażują czas, energię i pieniądze w szlachetnie dzieło pomagania bliźnim.
Siedzimy, sami mężczyźni z dwóch bardzo blisko spokrewnionych rodzin. Najstarsi - Henryk Tadeusz i Maciej Oskar, mają po „osiemdziesiątce”. Z tym wiekiem to w ogóle jest historia. Ja i siostra dowiedzieliśmy się od Ojca przed dwoma laty - a rzucił to tak, mimochodem - że tak naprawdę jest starszy o dwa lata w porównaniu z tym, co ma w dowodzie osobistym.
Ten telewizyjny showman zasłynął w marcu 2008 roku jako gospodarz programu w TVN, w którym wkładano miniaturki polskich flag w atrapy psich odchodów.
Oto tzw lewica solidarnościowa (Schetyna& Company) wydobywa NA NASZYCH OCZACH ze śmietnika historii upiorne gnomy komunizmu. Poddaje recyklingowi i reanimuje upiory w rodzaju Millera, Cimoszewicza, Kwaśniewskiego, Czarzastego et consortes. Czyli tak naprawdę przywraca do życia SLD. Postkomuszą partię, jaka w ogóle nie miała prawa powstać po upadku komunizmu.
Czy to początek końca bezkarności internetowych „hejterów” opisujących zabrzańską rzeczywistość? Tamie wyimaginowanym pomówieniom postanowiła położyć coraz bardziej znana w mieście działaczka społeczna walcząca z odorem śmieciowym – Katarzyna Iwańska (ostatnio jedyna zabrzańska kandydatka do Parlamentu Europejskiego). Kobieta została pomówiona na jednej z grup dyskusyjnych przez byłego kandydata do Rady Miasta Rafała Kłapoucha, iż rzekomo jest „kryminalistką”. Jednakże o ile miała pewne drobne perturbacje prawne, to nigdy nie została skazana za przestępstwo kryminalne, lecz w zupełnie łagodniejszej sprawie zastosowano wobec niej tzw. warunkowe umorzenie postępowania. Dlatego też sąd – na wniosek Iwańskiej – zasądził w trybie cywilnym na jej rzecz od Kłapoucha aż 15 tys. (plus ponad 4 tys. zł zwrotu kosztów procesu), a także nakaz publicznego przeproszenia kobiety. I choć wyrok jest prawomocny, internauta jeszcze niedawno brnął w swojej hejterskiej narracji, tym razem publicznie oskarżając lokalną redakcję i Iwańską o kolejne przestępstwa.
Tomasz Sekielski zrobił podobno ważny społecznie film, po czym... wypuścił koszulki. Bo kto mu zabroni?
Trump to człowiek biznesu i prezydent coraz bardziej zagrożonego w swoim statusie supermocarstwa. Koła rządzące polityką zagraniczną w USA już uczestnicząc w ekonomicznej wojnie z Chinami postrzegają Europę środkowo-wschodnią jako atrakcyjny obszar dla własnych interesów ekonomicznych. Szczególnie w obliczu rosyjskiej aktywnej polityki w Syrii, Iranie i co ważne narastających kłopotów z Turcją. Trump musi poważnie zainwestować w państwa 3-Morza nie tylko aby sprzedawać tu swój gaz i uzbrojenie, ale żeby wypychając z tego rynku Putina, zmiękczyć jego portfel i postawę w swojej grze z Chinami i Niemcami.
Co będzie gdy zniknie pismo?
Tak, trawestując słowa Marksa o komunizmie, można by skomentować badania nad ksenofobią i postawami rasistowskimi w RFN prowadzone od 16 lat przez uniwersytet w Lipsku.
Żołnierze AK nie wyobrażają sobie, aby pomnik stanął w innym miejscu niż na bulwarze Czerwieńskim, gotowi są natomiast do modyfikacji projektu Alexandra Smagi, który również wyraża na to zgodę.
15-letnia zabrzanka Julia Jarasz – uczennica SP 28 w Zabrzu - Rokitnicy oraz wychowanka koła recytatorskiego Młodzieżowego Domu Kultury Nr 1 w Zabrzu - Mikulczycach, wygrała krajowy finał Małego Ogólnopolskiego Konkursu Recytatorskiego. Impreza pod nazwą „Przebudzeni do życia” odbyła się w znanym, bielskim teatrze lalek Banialuka i była kontynuacją wcześniejszych eliminacji miejskich (m.in. w Zabrzu) oraz wojewódzkich (w Katowicach). We wszystkich tych zmaganiach zabrzanka recytując fragment „Latarnika” Henryka Sienkiewicza oraz „List” Józefy Bąkowskiej była bezkonkurencyjna w swej grupie wiekowej (klasy VII, VIII oraz gimnazjalne), choć na szczeblu krajowym zwycięstwem podzieliła się ex aequo z jeszcze dwiema osobami z Polski - Agnieszką Sikorską z Przyrowu oraz Franciszkiem Styszyńskim z Poznania. Julię wraz z innymi laureatami zabrzańskich eliminacji zmagań recytatorskich mogliśmy podziwiać niedawno w sali kameralnej Teatru Nowego podczas uroczystego koncertu laureatów.
W ubiegłym miesiącu minął dokładnie rok od zlikwidowania Aresztu Śledczego w Zabrzu, mieszczącego się tuż obok budynku Sądu Rejonowego. Osadzeni i więźniowie zostali przeniesieni do innych placówek odosobnienia, zaś mury rozległego kompleksu budynków wciąż święcą pustkami, goszcząc co najwyżej czasami „wycieczki” miłośników historii i architektury. Okazuje się jednak, iż władze zabrzańskiej temidy zabiegają w Ministerstwie Sprawiedliwości, by przejąć cały ten obiekt i gruntownie go przebudować, dostosowując do potrzeb właśnie zabrzańskiego sądu. Decyzji w tej sprawie (i finansów na ten cel) na razie nie ma, więc póki co właśnie kręcony tu był film fabularny o znanym onegdaj polskim gangsterze.
Pamiętniki Karola Wędziagolskiego to nie tylko świetna literacko opowieść o czasach rewolucji w Rosji, podana w atrakcyjnej i przygodowej formule, ale również świadectwo dalekosiężnej polityki Józefa Piłsudskiego, grającego na porozumienie z umiarkowanymi siłami w Rosji.
wielbiam słuchać, jak politycy Koalicji Europejskiej powtarzają niczym mantrę, jak to bardzo chcą, by Polska była w UE przy głównym stole. Rzecz w tym, że śledząc ich polityczną działalność, mam nieodparte wrażenie graniczące z pewnością, iż owszem chcą Rzeczpospolita widzieć przy głównym stole, ale jako … kelnera.
Właśnie takie lekceważenie ludzi, także własnych sympatyków, doprowadziło Koalicję Europejską do klęski w niedzielnych wyborach.
Tytuł profesora nie musi oznaczać bycia mądrym człowiekiem.