Protest na Uniwersytecie Warszawskim. Interweniowała policja

Protest na Uniwersytecie Warszawskim
Początkowo protest odbywał się w parku Autonomia przy ul. Nowy Świat 69. We wtorek demonstranci przenieśli się na Kampus Główny UW na Krakowskim Przedmieściu. Skandowali hasła takie jak: „Rektor nasyła policję na studentów” oraz „Izrael morduje, a UW współpracuje”. Mieli ze sobą transparenty i flagi Palestyny.
Interwencja policji
Rektor Uniwersytetu Warszawskiego zdecydował się w środę wezwać policję. Co najmniej sześcioro studentów otrzymało wezwania na komendę za zakłócanie porządku publicznego. Rzecznik prasowy stołecznej policji podinsp. Robert Szumiata poinformował, że rektor zwrócił się z prośbą o udrożnienie ciągów komunikacyjnych.
Oświadczenie władz Uniwersytetu
Utrudnienia na kampusie
Władze uczelni zaznaczyły, że nie mogą akceptować blokowania wyjść i wyjazdów z kampusu, co utrudniało dostęp do zajęć i opieki medycznej. „Nie może dochodzić do sytuacji, w której protestujący blokują wyjście bądź wyjazd z kampusu kobiecie w ciąży czy pracownikowi, który ma przyjąć kolejną dawkę chemioterapii” – podano w komunikacie.
Uniwersytet podkreślił, że protesty zakłócały zajęcia i egzaminy oraz prowadziły do niszczenia mienia.
„Nie można pozwolić na zakłócanie zajęć i egzaminów przez kilkunastoosobowe grupy” – przekazało biuro prasowe UW.
Interweniowali posłowie partii Razem
W środę, gdy policja interweniowała na uczelni, zjawili się posłowie partii Razem: Adrian Zandberg, Marcelina Zawisza i Maciej Konieczny.
„Wysyłanie przez władze uczelni policji przeciwko pokojowo protestującym studentom jest niedopuszczalne!” – napisał Adrian Zandberg na portalu X.