Analiza przekazu niemieckich mediów na temat Polski od 3 lipca do 1 września 2024

Kolejny „odcinek” niemieckich opinii o Polsce i naszych sprawach czas zacząć. Zacznijmy, nie bez przyczyny, od tego, że skończymy tę relację na 1.09. Nie trzeba przecież tłumaczyć co to za data. Wiążą się z nią dziesiątki, trudnych do omówienia, wątków.
Niemiecka prasa. Zdjęcie poglądowe Analiza przekazu niemieckich mediów na temat Polski od 3 lipca do 1 września 2024
Niemiecka prasa. Zdjęcie poglądowe / Pixabay.com

Polsko – niemiecki podręcznik (o którym niżej parę słów związanych z osobistymi doświadczeniami), kwestia odszkodowań (reparacji !?), wzajemnego przebaczenia, prawa do ingerowania w politykę wewnętrzną sąsiadów, problemy migracyjne, otwarcie lub zamknięcie granic i w końcu zaś rozmowa o naszym „dzisiaj” i zwyczajach panujących w Unii Europejskiej. To wszystko to istotne elementy decydujące w sposób znaczący o jakości i przyszłości naszego polsko – niemieckiego sąsiedztwa.Teraz może jeszcze krótko o wspomnianych polsko – niemieckim podręczniku. Otóż miałem z nim „do czynienia” przynajmniej dwukrotnie. Raz, gdy na samym początku pracy nad nim (jeszcze wtedy koncepcyjnej) zostałem zaproszony jako gość (było to pokłosie mojej pracy w Deutsch Polnisches Jugendwerk) i owoc rozpoczętej w IPN i drugi kiedy jako pracownik istotnej instytucji państwowej otrzymałem do przejrzenia i oceny pierwsze dwa tomy „wyprodukowanej” już książki. Z pierwszego meetingu wyniosłem druzgocące wrażenie braku przygotowania polskich autorów podręcznika do pracy z ich niemieckimi vis a vis, które kumulowało się w stwierdzeniu przewodniczącego spotkaniu naukowca , że „…polscy autorzy na dobrą sprawę nie muszą znać niemieckiego…”. Potem, gdy relacjonowałem przebieg spotkania w IPN parę osób dziwiło się mojemu zniesmaczeniu kwestią. Byli to, w większości, młodzi „adepci” sztuki uczniowie jednego z „demokratycznych” profesorów tej szlachetnej nauki jaką jest historia. Potem, gdy opiniowałem wspomniane dwa pierwsze tomy wspólnego podręcznika (napisane między innymi właśnie przez tych, którzy nie „…musieli znać niemieckiego…”) nie znalazłem tam nic „niewłaściwego” (proszę dobrze zrozumieć to określenie), problem pojawił się jednak w tym momencie kiedy postanowiłem zadać pytanie (sobie) po co nam wspólny podręcznik i czy w kolejnych tomach będzie można tak łatwo jak w tych, o których piszę ominąć „mielizny” (uwaga eufemizm) naszej wspólnej polsko – niemieckiej historii. Oficjalnie odpowiedzi nie udzieliłem bo skończyła się moja praca dla wspomnianej instytucji, a i nad podręcznikiem (tzn jego kolejnymi tomami) zapadła na kilka lat głęboka cisza. No dobra, dość tych wspomnień – bierzemy na warsztat niemieckie media i Polskę w ich opiniach. Zaczynamy od niemieckiego „okna na świat” czyli Deutsche Welle.

3.07.24

Pytany o stosunek do odszkodowań (to w kontekście wypowiedzi Olafa Scholza podczas jego wizyty w Warszawie) Friedrich Merz (CDU) odniósł się do kwestii przychylnie zwracając przy okazji uwagę na to, że nie ma mowy o jakichkolwiek reparacjach dla Polski, które to kwestie „…zostały już uregulowane…”. Podczs nonsultacji pojawiła się w agendzie rozmów, po raz kolejny zresztą, kwestia Domu Polsko – Niemieckiego, który będzie „…centrum spotkań polsko-niemieckich, a także miejscem, w którym będzie można oddać hołd polskim ofiarom wojny…”. Merz ocenił pozytywnie pierwsze od lat konsultacje polsko – niemieckie, chwaląc przy okazji Tuska.

4.07.24

Następnego dnia Deutsche Welle relacjonując debatę w Bundestagu zwróciła jednak uwagę na to, że posłowie CDU mocno skrytykowali Scholza za brak konkretów, którymi mógłby się pochwalić po wizycie w Warszawie, szczególnie tych które odnosiłyby się do kwestii zadośćuczynienia za niemieckie zbrodnie. Zieloni z kolei krytykowali ślimaczące się dyskusje na temat lokalizacji Domu Polsko Niemieckiego w Berlinie, zwracali też uwagę na „…szczególne zobowiązania Niemiec wobec Polski…” (posłowie Ziemiak, Klein). Dietmar Nietan (od lat zajmujący się kwestiami polskimi) dziśodpowiedzialny jako pełnomocnik rządu RFN ds. kontaktóww z Polską zauważył, żę „Populiści, Orbany, Le Peny, Wildersi, próbują rozsadzić Europę od wewnątrz, a Rosja – od zewnątrz. Wobec tych zagrożeń wielu patrzy teraz na Polskę i Niemcy. Jesteśmy w samym środku Europy i od nas wspólnie zależy jej przyszłość…” (cyt. za DW). Dobrze oceniła też przebieg konsultacji Frankfurter Allgemeine Zeitung, na łamach której stwierdzono, że „…W ciągu ośmiu lat …, wobec agresywnej antyniemieckiej retoryki, stosunki obu krajów pogorszyły się radykalnie. Nawet w PiS wyrażano po cichu opinie, że nie jest to dobre ale ten kurs wydawał się przynosić efekty w polityce wewnętrznej więc milczano na ten tema…t” (Stefan Locke). Teraz zaś Polsce należy się premia bo jest istotnym i ważnym ogniwem w polityce europejskiej, który od dawna ostrzegał przed Putinem i jego agresywnymi zamiarami. Polska nie ma więc powodów, by czuć się gorsza od innych państw europejskich, a te nie powinny patrzeć na nasz kraj „z góry” bo nie mają po temu podstaw, a taka postawa może tylko ułatwić „radykałom” prowadzenie antyeuropejskiej polityki opartej na resentymentach, którym przeciwtswia się Tusk rezygnując choćby z żądań „reparacyjnych”. Tego samego dnia w Deutsche Welle ukazał się wywiad z nowopowołanym pełnomocnikiem polskiego Ministra Spraw zagranicznych ds. kontaktów z Niemcami (właściwa tytulatura brzmi pełnomocnik ministra spraw zagranicznych do spraw polsko-niemieckiej współpracy społecznej i przygranicznej). Arkadiusz Pedziwol w tekście „Ruchniewicz. Pełnomocnik z plecakiem pełnym pomysłów” pokazuje cele i zamiary Krzysztofa Ruchniewicza, który wraz z Dietmarem Nietanem ma dbać o to, by „…stosunki polsko – niemieckie miały się jak najlepiej…”. W mdłej w istocie swoje rozmowie Ruchniewicz pokazuje, że wspominany „plecak” jest kompletnie pusty odwołując się na przykład do „planu działania” (tego właśnie, który był krytykowany przez posłów CDU). Cała rozmowa to generalnie pustosłowie mając przykryć rzeczywisty brak pomysłu na stosunki Polsko – niemieckie „…Wreszcie mamy konstruktywny dialog z partnerami i sąsiadami, a przede wszystkim z Niemcami. Mamy też dialog europejski, ożywienie Trójkąta Weimarskiego, formatu, który już się sprawdził. Tchnięcie weń nowego życia może faktycznie przyczynić się do rozwiązywania problemów, z którymi jesteśmy konfrontowani nie tylko w relacjach bilateralnych, ale i problemów europejskich czy nawet globalnych. … A będziesz miał ten pakiet historyczny w swoim plecaku?

– Jeżeli to się okaże potrzebne, to na pewno. Ciekawa będzie dla mnie dyskusja na temat Domu Niemiecko-Polskiego. Natomiast wypłatami, jeśli już do nich dojdzie, zajmie się Fundacja „Polsko-Niemieckie Pojednanie”. Mając na uwadze jej doświadczenie nie sądzę, żeby mogły pojawić się tu jakieś problemy.Mnie będzie oczywiście interesować wszystko, co dotyczy historii. Wspomnę więc, że w najbliższych dniach nasze ministerstwo edukacji ma wreszcie dopuścić do użytku szkolnego czwarty tom podręcznika polsko-niemieckiego do historii. Do tego mojego plecaka będę wkładać rozmaite tematy, rozmaite problemy. Byleby tylko mnie nie przygniótł….Czy w tym plecaku będziesz miał także kwestie bezpieczeństwa, o których wspomniałeś, a które mają bezpośrednie konsekwencje na granicy polsko-niemieckiej?– Wojna Rosji przeciw Ukrainie i to, co się dzieje na granicy Polski z Białorusią, to są sprawy bardzo ważne, ale tym zajmują się stosowne ministerstwa. Jeszcze nie ustaliliśmy, jak głęboko będziemy wchodzić w tę problematykę. Wspólny podręcznik do historii już wymieniłeś. A nauczanie polskiego w Niemczech? Współpraca uczelni? Komunikacja? Działalność gospodarcza Polaków w Niemczech i Niemców w Polsce?– Te wszystkie tematy mamy wpisane na naszej agendzie. W kwestii podręcznika ważną rolę odegra na Polsko-Niemiecka Komisja Podręcznikowa. Jesteśmy już też po pierwszych rozmowach z poszczególnymi landami, podczas których dyskutowaliśmy, czy nie da się go wprowadzić na zasadzie projektu pilotażowego w wybranych szkołach na przykład Saksonii i Dolnego Śląska, czyli regionów, które mają ze sobą bardzo rozbudowane relacje, także w zakresie edukacji….” (cyt. za DW).

5.07.24

DPA doniosła, że wspominany wyżej Paul Ziemiak zaapelował o utworzenie polsko niemieckiego zgromadzenia parlamentarnego, które miałoby funkcjonować na wzór już istniejącego niemiecko francuskiego. Inna agencja (AFP) podała tego samego dnia wiadomość o zatrzymaniu w Wiesbaden gangu Polaków kradnących w Niemczech luksusowe auta. Aresztowanie został zrealizowane we współpracy z polską Policją.

7.07.24

Frankfurter Allgemeine Zeitung (Stefan Locke) zwraca uwagę na to, że niemieckie rząd powinien wreszcie wyjść Polsce naprzeciw w kwestii rozwiązania problemów wynikających z niemieckich zbrodni popełnionych w Polsce w latach 1939 – 1945. Trzeba nagrodzić rząd Tuska za otwartą (w przeciwieństwie do PiS/u) politykę wobec Berlina i przyjąć sugestię Sikorskiego co do „kreatywnych pomysłów” w rozwiązywaniu historycznych zaszłości. Brak konkretów (ze strony Scholza)  podczas ostatniej wizyty w Warszawie stanowi dla Tuska spore obciążenie jeśli przyjmiemy, że ma on dobrze walczyć z populistami. Locke zwrócił też uwagę na dysproporcje w wydatkach na zbrojenia jakie istnieją między Polska a Niemcami.

8.07.24

Tryumfalna informacja w Deutsche Welle o „zielonym świetle dla polsko – niemieckiego podręcznika - Europa nasza historia”. Portal przytacza tu fragmenty rozmowy z Andrzejem Dusiewiczem (koorfynatorem projektu z ramienia WSiP) „Mam nadzieję, że książka będzie szeroko wykorzystywana przez uczniów, a nie pozostanie jedynie symbolem polsko-niemieckiego partnerstwa”. „To drugi na świecie bilateralny podręcznik do historii. Dwa kraje, z których jeden był ofiarą agresji, potrafiły stworzyć wspólną opowieść o historii” stwierdził z kolei Robert Traba. „Ten podręcznik jest kamieniem milowym. To pierwsza książka do historii powszechnej,  w której Europie Środkowo-Wschodniej poświęcono tyle samo miejsca co Europie Zachodniej” dodał Hans-Juergen Boemelburg (cytaty za DW).Nie obyło się oczywiście bez utyskiwania na obstrukcję i obskurantyzm PiS (konkretnie Prof. Grzegorza Kucharczyka, który „…pomylił recenzję z prezentacją własnej wizji polityki historycznej” i wszedł tym samym  w buty ideologa…na polityczne zamówienie…” jak to stwierdził Robert Traba -i ostatecznie wystawił książce negatywną opinię).

10.07.24

Proponowana przez Donalda Tuska Tarcza Wschód (abstrahująć od wiarygodności tych propozycji ich sensowności w wydaniu proponowanym przez polskiego premiera) i Bałtycka Linia Obrony stały się przedmiotem dyskusji fachowców, którzy zastanawiali się na sensownością i możliwościami finansowania propozycji. Podczas, gdy główny kraj UE, Niemcy, opowiedział się zdecydowanie przeciwko tym inicjatywom – donosiły o tym prawie wszystkie niemieckie media. Argumentacja dla tego zdecydowanego „nein” była na poły ekonomiczna (nie wolno się zadłużać), na poły polityczna, choć tu ukryto częściowo przyczyny (obawa przed Rosją i gniewem Putina) i dotyczyła też polityki wewnętrznej Niemiec (zbliżające się wybory). To według niemieckich mediów może utrudnić odbudowywane stosunki Tusk – Scholz (a generalnie Polska – Niemcy). Sueddeutsche Zeitung (Victoria Grossmann) zajęła się problemem zadośćuczynienia za niemieckie zbrodnie popełnione w Polsce w czasie ostatniej wojny. Kwestia pojawiła się, o czym pisałem już wyżej, w czasie międzyrządowych konsultacji. Nie podano jednak konkretów co wywołało spore poruszenia nie tylko wśród "pisowców" ale także i na lewicy. Tusk dystansując się od żądań „ekstremy” miał jedna artykułować swoje oczekiwania wobec Scholza. Według gazety nie ma i nie było sporu między politykami o czym zapewniał w rozmowie z gazetą Dietmar Nietan, który wyraził nadzieję, że kwestię uda się rozwiązać „do jesieni”. Nietan wspomniał też po raz kolejny o Domu Polsko – Niemieckim, który ma być jednym z elementów „zadośćuczynienia”.

11.07.24

Wśród emigrantów zamieszkujących Niemcy Polacy są jedną z największych, jeśli nie największą grupą etniczną stanowiącą 12% ogółu populacji kraju. Tego dnia Sueddeutsche Zeitung (Victoria Grossmann) ponownie powróciła do kwestii rekompensaty dla żyjących polskich ofiar wojny. Ma ona globalnie wynieść 200 milionow Euro. Może nie jest to dużo ale „…to ważny gest…”. Grossmann, pytając czy nie jest za późno na takie działania wylicza, że na każdego żyjącego przypadać będzie około 5000 złotych i zauważa, że „…tak sutych indywidualnych wypłat nie było nigdy….”, a gest jest niebywale „…hojny…” choć .”…te 200 milionów to też za mało i za późno…”. W ogólnych rozważaniach na temat pojednania powraca, po raz kolejny, wątek Domu Polsko – Niemieckiego tego „niebywałego projektu”, który jednak pozostaje na razie w sferze realizacji bo „…Niemcy dzielą włos na czworo…”. Szansa na pełne pojednanie jednak nie została zaprzepaszczona „…wydaje się więc , że obie strony chcą z niej skorzystać. Opierając się na prostym wnioskowaniu, że każdy gest jest lepszy, niż nie robienie niczego i że jest warty o wiele więcej, niż bezowocne żądania, które nie mogą i nie będą spełnione…”. W tym samym czasie lokalne niemieckie media (a także Tagesspiegel) poświęciły sporo uwagi trudnościom komunikacyjnym na polsko – niemieckim pograniczu i generalnie trudnościom w podróżowaniu między Polską a Niemcami, co utrudnia w zasadzie wszystko od kontaktów międzyludzkich po prowadzenie biznesu..

13.07.24

W Tagesspiegel (Albrecht Meier) zwrócono uwagę na rolę Trójkąta Weimarskiego w kontekście wojny na Ukrainie i „wagę” Polski w tej konfiguracji. Waga naszego kraju ma być wprost proporcjonalna do narastających zagrożeń (Le Pen we Francji, Putin, Hamas). Polska powinna, jako duży i istotny sąsiad Niemiec, być w tym kraju bardzie szanowana i doceniana. Przegrana w głosowaniach w Sejmie sprawa aborcji, stała się według Frankfurter Allgemeine Zeitung (Stefan Locke)ciężkim ciosem dla Tuska. Przy okazji rozważań na ten temat powróciła kwestia możliwego weta Prezydenta RP  „…niewielkie to pocieszenie, że nawet w przypadku uchwalenia nowego prawa aborcyjnego, depenalizacja nie weszłaby w życie, ponieważ prezydent i tak zapowiedział weto…”. Rheinische Post i Suedeutsche Zeitung informują swych czytelników o karach jaki grożą w Polsce za przeprowadzenie aborcji.

14.07.24

W podsumowaniu Euro 2024 niemieckie media nie omieszkały wspomnieć o polskich kobicach i ich niewłaściwym zachowaniu. Omijano za to szczegółowy opis problemów jakie miały miejsce za sprawą organizatorów imprezy.

15.07.24

Frankfurter Allgemeine Zeitung oraz Tageszeitung (Gabrielle Lesser) zajęły się reakcjami Tuska na odrzucenie przez Sejm zmodyfikowanego prawa aborcyjnego. Premier zagroził tym, którzy głosowali przeciw projektowi, surowymi konsekwencjami. Ciekawa w tym kontekście jest ocena Romana Giertycha, który nagle, jako przedstawiciel obozu Europejczyków przestał straszyć publiczność i uczestników życia politycznego, a stał się „barwną postacią” ujawniającą „machinacje” rządu PiS. Ponownie pojawił się w niemieckiej narracji Prezydent RP, który (Tageszeitung) swoją postawą niszczy pozycję Polski w przestrzeni międzynarodowej „…ponieważ blokuje prawie wszystkie projekty centrolewicowej koalicji co uniemożliwia stabilne rządy…” (Gabrielle Lesser). Co prawda nie wiemy jakie to istotne dla międzynarodowej pozycji Polski pomysły zablokował Andrzej Duda ale zostawmy tę kwestię do rozstrzygnięcia bystrzejszym od nas. W tekście lewicowej gazety wspomina się także o licznych (!) wypadkach śmierci kobiet po zmianach prawa aborcyjnego. Co oczywiste autorka tekstu nie wspomina, że większa część z nich nie była efektem „zaostrzonego prawa” lecz błędów lekarskich, a część zwykłymi fejkami nagłośnionymi potem przez media jako efekty nieludzkiego prawa. 

16.07.24

DPA doniosła o zakazie wydawania (działalności) skrajnego magazynu Compact, który w ubiegłym roku oskarżył Polskę (między innym,i w ślad za propagandą rosyjską – tekst „Przemilczana wina Polski”) o wywołanie II wojny światowej, wspominał o polskich „obozach koncentracyjnych” dla Niemców i prezentował też zdecydowanie antysemickie treści. W tym samym dniu media zza Odry zauważyły mocna krytykę, płynącą ze strony Zielonych, wprowadzonych, między innymi, na granicy z Polską wzmocnionych kontroli (na czas |Euro 2024). Określono ja mianem „kosztownego spektaklu”.

18.07.24

Sueddeutsche Zeitung (Victoria Grossmann)  zainteresowała się wspominanym już wyżej Krzysztofem Ruchniewiczem nazywając go „krytycznym przyjacielem”. Autorka opisuje poglądy Ruchniewicza na kwestie „reparacji” jakie wprowadził na agendę polsko – niemiecką PiS twierdząc, że Ruchniewicz uważa je za „…czysty populizm…”. Samą zaś nominację Ruchniewicza uważa za „…doskonały ruch…” albowiem ten będąc przyjacielem (!?) „…uprawia także i uczciwą krytykę…”. Ta ma odnosić się do niejasnego zdefiniowania „sprawców” (czego !?) w koncepcji i opracowaniu funkcjonowania Domu Polskie – Niemieckiego. Nie obyło się też bez prztyczka dla autorów polskiego raportu o stratach Polski (tzw. Raport Mularczyka), którym Grossmann zarzuciła , że pominęli w swojej narracji sporo elementów prowadzących do polsko – niemieckiego pojednania wymieniając działania Kościoła Katolickiego, Akcję Zanki Pokuty i (znowu pro domo sua) Polsko Niemiecką Współpracę Młodzieży. Wspomniała też o działaniach Ruchniewicza na rzecz polsko – niemieckiego zbliżenia. Rzecz w tym, że raport nie dotyczył całości kontaktów polsko – niemieckich, a najczarniejszej ich strony czyli lat 1939 – 1945 , aż dziwne, że trzeba to przypominać.

19.07.24

Frankfurter Allgemeinie Zeitung (Reinhard Veser) zajęła się „aferą Pegasusa”, która ma obciążyć i ostatecznie pogrążyć PiS, który traktował Polskę jak swoją „własność”, a teraz w związku z możliwymi nadużyciami w kampanii może stracić subwencję. Veser uważa, że potencjalne nieprawidłowości w wydaktowani pieniędzy z „Funduszu Sprawiedliwości” mogą zaprowadzić do więzień polityków dawnego obozu rządzącego. W tekście nie pojawia się jakakolwiek sugestia o podobnych i znanych manipulacjach finansowych partii aktualnie rządzącej kolaicji. Dziennikarz zwraca też uwagę na nieprawidłowe, jego zdaniem, używanie Pegasusa  i nie przytaczając jakiegokolwiek dowodu stwierdza "PiS przez długi czas temu zaprzeczał, ale oprogramowanie było wykorzystywane nie tylko do szpiegowania przestępców, ale i krytyków …" (cyt. za DW). Interesujące jest to, że większość aktywnie atakujących PiS za „niewłaściwe” stosowanie Pegasusa publicystów (zarówno w Niemczech jak i w Polsce) nie przedstawiła jakichkolwiek rzeczywistych dowodów (oprócz własnych stwierdzeń odwołujących się do stwierdzeń zainteresowanych)  na inwigilowanie opozycji przez partię Kaczyńskiego, a na dodatek po ujawnieniu afery „Gonzalesa vel Rubcowa” jakoś dziwnie zamilkła (milczenie to zresztą trwa do dzisiaj 30.09.24) i przestała się zajmować sprawą, uwaga powyższa dotyczy też Reinharda Vesera, który kończąc swój tekst sarkastycznie zauważa, że „pisowcy” wreszcie odnaleźli sens i istotę wartości europejskich, gdy zatrzymany Marcin Romanowski powołał się na swój immunitet Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy. Należy jednak zauważyć, że publicysta jakoś dziwnie zapomniał o tym, że zatrzymanie Romanowskiego, przez służby Tuska i Bodnara, odbyło się z rażącym naruszeniem prawa właśnie ze względu na posiadany przez byłego ministra immunitet, o którym walczący o przywrócenie w Polsce „normalności i demokracji” zwolennicy „uśmiechniętej i walczącej demokracji” jakoś dziwnie zapomnieli. Ot taka niewarta chwili refleksji „prosta oszybka”.

20.07.24

Deutsche Welle przeprowadziła rozmowę Johannem Tuchelem dyrektorem Centrum Pamięci o Ruchu Oporu w Berlinie. Dotyczyła ona kwestii niemieckiego ruchu oporu ogniskującego się w zamachu na Hitlera, który przeprowadził Stauffenberg, a także kwestii, dyskutowanej w Niemczech po dziś dzień, czy zamachowcy z lipca 1944 roku byli zdrajcami !? „…To był bardzo długi proces. Najpierw chodziło o społeczne uznanie oporu w armii, potem – o opór cywilny, organizację „Biała Róża”, ratowanie Żydów. Ale proszę zauważyć, że wyroki sądów w sprawach spiskowców 20 lipca zostały uchylone dopiero w 1989 roku. Dopiero w 2009 r. niemiecki Bundestag przyjął projekt ustawy uchylającej wszystkie wyroki Trybunałów Ludowych w sprawie „zdrady”. A wyroki wydane z mocy tzw. prawa wojennego nie zostały uznane za nieważne generalnie, tylko musimy wnosić o to w konkretnych przypadkach…” (cyt. za DW). W rozmowie pojawiają się też wątki polskie „…W ruchu oporu było sporo ludzi, którzy przeszli długa drogę. Von Stauffenberg był jednym z tych, którzy otwarcie popierali dojście Hitlera do władzy, znamy jego listy z Polski i nie jest to powód do chwały. Ale to, co Stauffenberg robił z pełna konsekwencją od 1942 roku, jest godne upamiętnienia. To, dlaczego Stauffenberg jest najbardziej rozpoznawalny, ma prostą przyczynę – to on dokonał czynu, podłożył bombę, bo był jednym z nielicznych, którzy nadal mieli dostęp do Hitlera. Jednocześnie był potrzebny tu, w Berlinie, by przeprowadzić operacje Walkiria (plan zapewnienia ciągłości władzy na wypadek zamieszek, stworzony przez Hitlera, który zamachowcy chcieli wykorzystać, by przejąć władzę w Berlinie po udanym zamachu – red.). Po tym już widać, jakie braki osobowe mieli spiskowcy. To nie był zryw narodowy, jak Powstanie Warszawskie. Tu nie powstał żaden gnębiony naród, by pokonać ciemiężyciela. Tu powstali nieliczni wobec większości...” Tego samego dnia Mitteldeutscher Rundfunk zajęła się kwestią polsko – białoruskiej granicy. Stwierdzono, opierając się na deklaracjach Tuska, że jego rząd kontynuuje budowę zapór na wspomnianej wyżej linii granicznej co ma negatywny wpływ na to co się dzieje po polskiej stronie granicy. Rozmówcy stacji dostrzegają podobieństwa między tym co się teraz dzieje na granicy Polski z Białorusią, a funkcjonowanie „muru berlińskiego”.

23.07.24

Berliner Zeitung (Jan Opielka) w swoim internetowym wydaniu poddała druzgocącej krytyce postawę Polski wobec Rosji. Z jednej strony polska niechęć do potężnego sąsiada ze wschodu, biorąc doświadczenia historyczne, jest zrozumiała, z drugiej zaś jest błędna patrząc na to wszystko z politycznego puntu widzenia. Opielka twierdzi, że Polska jest nieodpowiedzialna, gdy wspomina o możliwości strącania rosyjskich pocisków rakietowych nad Ukrainą ryzykując tym samym pogłębienie i tak sporego konfliktu z Rosją i spowodowanie sceptycyzmu w USA co do tego czy Warszawa jest obliczalnym partnerem. Autor tekstu dodaje jeszcze mocno krytyczne opinie dotyczące Prezydenta RP, który chciał się „…przypodobać…” Amerykanom sugerując wzrost obowiązkowych wpłat na fundusz obronny NATO do 3%, krytykuje też polskie przywiązanie do idei „…Giedrycia i Mieroszewskiego…” widzącej w niezależnej i silnej Ukrainie należącej do NATO także i siłę oraz wzmocnienie suwerenności Polski. Błędne jest też widzenie rosyjskiego najazdu na Ukrainę tylko i wyłącznie poprzez filtr rosyjskiego „imperializmu”, nie wolno tutaj abstrahować od wcześniejszego rozszerzenia NATO „…W dużej mierze zapomina się, że Rosja, niechętnie i zgrzytając zębami, ale jednak zgodziła się na przystąpienie do NATO Polski i innych byłych krajów satelickich Związku Sowieckiego. To, że jako wzmocnione mocarstwo, z powodów militarnych, geostrategicznych, ekonomicznych jak i kulturowych, nie chciała i nie chce zaakceptować na swoich granicach wojsk NATO, odrzucane jest w Polsce jako niedozwolona polityka stref wpływów, jak gdyby rozszerzenie NATO nie było rozszerzeniem strefy wpływów USA, tudzież obozu zachodniego…” .Sama Ukraina zaś jest bowiem o wiele bardzie zależna i bliska Rosji niż Polsce, która mogłaby być istotnym fragmentem rozwiązana całego konfliktu gdyby zachowywała się tak pragmatycznie jak Węgry Orbana (!!!) i nie reprezentowała postawy zbliżonej do najtwardszych kijowskich zwolenników walki z Rosją. Opielka podaje też w wątpliwość suwerenność państwową w takiej formie w jakiej jest ona rozumiana dzisiaj w Polsce przez część „radykalnych” środowisk politycznych.

24.07.24

Die Tageszeitung komentuje w swoim tekście ograniczenia w pomocy militarnej i strukturalnej dla Ukrainy jakie zapowiedział rząd federalny. Według dziennika niezależnie od przyczyn takiego postępowania Berlina jest to bardzo zły sygnał dla Europy, a Niemcy trwonią w ten sposób niedawno odbudowane zaufanie (!?) na Ukrainie w Polsce i w krajach „Pribałtyki” dając przy tym potężny zastrzyk optymizmu Moskwie. Handelsblatt powraca do „aborcyjnej” porażki Tuska, który łączy tę pierwszą kwestię z rozliczaniem rządów PiS/u „… rząd poniósł dwie żenujące porażki,puczyści z jego szeregów oddali głosy razem z konserwatystami z  opozycji przeciwko zniesieniu kar dla lekarzy dokonujących aborcji. Na dodatek sąd zmusił władze do zwolnienia z aresztu wiceministra poprzedniego rządu, który został aresztowany za defraudację…” (tu warto zauważyć, że Min. Romanowski nie został aresztowany za „defraudację” – to tyle w kwestii dziennikarskiej rzetelności ale kogo z czytelników TAZ będzie to interesowało ~?). Porażka rządu jest tym większa, że nie udaje się powrócić do stanu przed rządami PiS choćby w sferze reformowania wymiaru sprawiedliwości – tu nadal za główną przeszkodę uważa się Prezydenta RP. Gazeta zauważa jednak i to, że nie wyjaśniono do tej pory wątpliwości prawnych jakie powstały po siłowym wkroczeniu władz do TVP i PR. Dziennik wspomina też o mocnym „pragnieniu zemsty” wśród tych którzy głosowali na obecnie rządzącą koalicję i odnosząc się do wpisu Tuska na „X” dotyczącym uwolnienia Romanowskiego konkluduje „…Taką retoryką Tusk wykazuje niewielki szacunek dla podziału władzy. Ale to odwraca uwagę od jego własnej niezdolności i groźby blokady z powodu sprzeciwu w jego własnych szeregach. Grozi to poważnym kryzysem rządowym…” (cyt. za DW)

26.07.24

Niemieckie media poinformowały o podziale tek w komisjach Parlamentu Europejskiego zaznaczając przy tym, że aż siedmioma komisjami pokierują Niemcy, wspominają też o możliwym polskim komisarzu (Serafinie). Frankfurter Allgemeine Zeitung (Reinhard Veser) zajęła się kwestią przywracania w Polsce praworządności. Głównym obszarem analizy jest tu kwestia „upadku” polskiego Trybunału Konstytucyjnego. Jego deprecjacja rozpoczęła się według Vesera w 2015 roku kiedy to PiS po wygranych wyborach zaatakował Trybunał czyniąc z niego bezwolne narzędzie.O szwindlu prawnym zastosowanym przez PO (Robert Kropiwnicki), mającym uniemożliwić PiS/owi działanie,efektem którego był właśnie ten „atak” PiS/u na TK autor wspomina półgębkiem i poza chronologią opisywanych wydarzeń. Odnosząc to wszystko do sytuacji w Niemczech dziennikarz pisze usprawiedliwiając ślimaczące się działania Tuska co następuje „… nie można sobie wyobrazić, że partia taka jak PiS, uzyska w Niemczech absolutną większość w parlamencie. Sprawia to, że scenariusz taki jak w Polsce jest nieprawdopodobny. Ale tamtejsze wydarzenia pokazują, jak kruche mogą być uważane za solidne instytucje, gdy staną się polem politycznej bitwy … Bo gdy Trybunał Konstytucyjny zostanie tak bardzo uszkodzony jak polski, trudno jest przywrócić go do poprzedniego stanu” (cyt. za DW). Medialnie nośną postawę przyjął lewicowy poseł Soeren Pellmann żądając od rządu federalnego uruchomienia zasobów finansowych dla żyjących jeszcze polskich ofiar II Wojny Światowej. Przypomniał również o polskich cierpieniach w czasie wojny i zauważył, żę pamięć o tych nich jest w Niemczech marginalizowana. Sueddeutsche Zeitung (Victoria Grossmann) wróciła do kwestii „aborcji” zwracając równocześnie uwagę na mnogość spraw przed jakimi staje rząd Tuska, którego autorka krytykuje za błędne i „nieracjonalne” zachowanie w kwestii wspomnianego już wyżej mordowania dzieci nienarodzonych.

27.07.24

W kolejnym wywiadzie, tym razem dla „Deutschlandfunk”, Krzysztof Ruchniewicz zaapelował o znalezienie konkretnych rozwiązań w kwestii zadośćuczynienia polskim ofiarom wojny i wspomniał o wspólnych przedsięwzięciach odnosząc to głównie do idei budowy Domu Polsko Niemieckiego. Ruchniewicz wspomniał też o żądaniach reperacyjnych wysuwanych wobec Niemiec przez poprzedni polski rząd i określił je jako „…prawnie zakończone…”. Media zajęły się też nadchodzącą wizytą Prezydenta RFN Steinmeiera w Polsce. Berliner Zeitung (Witold Mrozek) komentując sytuację na granicy polsko – białoruskiej stwierdził, że rząd Tuska nie odnosi się do uchodźców lepiej niż poprzedni polski gabinet. Nie dość tego przyjęto nowe regulacje pozwalające strzegącym granicy używać broni wobec migrantów. Odwołując się do ustaleń Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, oceniającej krytycznie zdarzenia na linii granicznej strefy Schengen i pozostałych krajów Europy nie wspomina jednak wyraźnie, że jej przyjęcie to efekt zwiększonego naporu na polską granicę i dramatu, śmierci młodego polskiego żołnierza zamordowanego przez agresywnych „uchodźców”, traktując te zdarzenia, w gruncie rzeczy, per non est.

28.07.24

Bild komentował kwestię zawieszenia Przemysława Babiarza za odniesienie się do słów piosenki Lennona „Imagine” emitowanej podczas rozpoczęcia letnich Igrzysk Olimpijskich w Paryżu.Wypowiedź polskiego dziennikarza komentował jako „niewłaściwą”. A portal TAG 24 określił tę wypowiedź jako „skandaliczną”. T-Online z kolei odwoła się do licznych protestów (gdzie i jakich !?) i uznał zawieszenie za słuszną karę. Dodajmy od razu, że żadne z wymienionych mediów nie wyartykułowało w sposób jednoznaczny bardzo mocnego poparcia internautów dla Babiarza i traktujących jego zwolnienie jako absolutny skandal.

29.07.24

Frankfurter Allgemeine Zeitung w tekście Daniela Brewinga i Stephana Lehnstaedta zajęła się Powstaniem Warszawskim. Historycy przypomnieli monografię Hannsa von Krannhalsa dotyczącą Powstania, która też skłoniła ich do określenia tego co się działo w Warszawie w pierwszych dniach sierpnia jako „…monstrulaną zbrodnię…” która nie mogła ujść bezkarnie (rodzi się pytanie, kto został za nią ukarany i jak !?). Historycy wyjaśniają też przyczyny „pasywności” Armii Czerwonej pokazując złowieszczą grę Stalina wobec Polski. W perspektywie prowadziło to do zamilczania historii Powstania w Polsce Ludowej i tworzyło sytuację korzystną dla Niemiec, które mogły swoje rozliczenie ze zbrodniami w Warszawie mogły odłożyć ad acta. Historia dramatu powróciła po 1989 roku w „nowej Polsce” (to akurat błąd historyczny i nieprawda), a także za sprawą Muzeum Powstania, które stworzono z inicjatywy ŚP Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Konkludując historycy zauważają "…Za tym wszystkim kryje się nie tylko potrzeba znalezienia uznania dla własnych ofiar, które są mało znane poza Polską. Dotyczy to zwłaszcza Niemiec, gdzie dominuje pamięć o Holokauście, a świadomość i wiedza o zbrodniach popełnionych na innych grupach jest niewielka". Przy okazji powracają też do idei tworzenia Domu Polsko Niemieckiego i kwestii odszkodowań dla żyjących jeszcze polskich ofiar wojny. Ociąganie się z realizacją tych kwestii, uważają, jest groźne dla Niemiec i świadczy o ograniczeniach politycznych Scholza.

30.07.24

Rbb: (Multimediale Nachrichtenportal fuer Berlin und Brandenburg) zajął się wykorzystywaniem, przez grupy przestępcze, polskich bezrobotnych i bezdomnych do zakładania fikcyjnych firm różnego rodzaju, nadużyć tego typu są, jak twierdzą przedstawiciele policji niemieckiej, tysiące. Przy organizowaniu tego przestępczego procederu często pojawiają się te same osoby.Die Welt (Philipp Fritz) zauważa napięte stosunki między Polską a Niemcami twierdzi, że nadzieje na ich poprawę, które pojawiły się wraz z objęciem władzy przez Tuska okazały się płonne.„Jednak ponad pół roku po objęciu urzędu przez Tuska stało się jasne: wielki sukces się nie zmaterializował. Gesty pojednania czy partnerstwa? Bez szans. Nowe, wspólne projekty inwestycyjne, obronne czy inicjatywy polityczne w Europie? Nic z tych rzeczy”. Główne przyczyny porażki polsko – niemieckiego „resetu” to kwestie migracyjne i stosunek do kwestii zaopatrzenia w energię. Polska wydaje się być istotnym partnerem dla Berlina choć Tusk przedstawiany przez PiS jako niemiecki „agent” musi być bardzo uważny. Trzeba też brać pod uwagę takie kwestie, jak wspólna z Rosją budowa Nord Stream i dość chybotliwa postawa Niemiec w pierwszych tygodniach po napaści Rosji na Ukrainę, abstrahując już od tego, że „Tusk wie, że widoczne zbliżenie do niemieckiej polityki nie jest dobrze widziane przez wyborców – on, „niemiecki agent”, byłby za to obwiniany”. Fritz widzi też fiasko ostatnich konsultacji międzyrządowych w Warszawie, szczególnie w kwestii odszkodowań dla polskich ofiar ostatniej wojny. Kolejnym problemem w dwustronnych stosunkach jest też kwestia CPK i obronności, a właściwie zakupów sprzętu wojskowego. Te kwestie podnoszone przez opozycję zdecydowanie ograniczają Tuskowi pole manewru z obawy o wspomniane już wyżej oskarżenia (które są według Fitza wyssane z palca) o bycie niemieckim agentem. Media szeroko opisujące też wspomnianą wyżej pracę Stephana Lenstaedta dotyczącą Powstania Warszawskiego idą prawie dokładnie tym samym tropem narracji , którą opisałem wyżej.

31.07.24

W Warszawie odnotowujemy spore nadzieje „…Polacy oczekują, że Steinmeier poprosi również o przebaczenie za zamordowanie przez nazistów od 1,5 do 2 milionów Polaków. Wielu liczy również na informacje o rozpoczęciu budowy planowanego Domu Polsko-Niemieckiego w Berlinie …. Ciekawsza jest też obietnica szefa niemieckiego rządu Scholza dotycząca finansowego zadośćuczynienia dla żyjących jeszcze w Polsce ofiar narodowego socjalizmu”.związane z wizytą niemieckiego prezydenta Franka Waltera Steinmeiera donosi Tageszeitung (Gabrielle Lesser) odnosząc to do 80 rocznicy Powstania Warszawskiego, które łączy się z Powstaniem (1943) w Getcie warszawskim, dalej następuje krótki opis zdarzeń prowadzących do wybuchu Powstania i komentarz do postawy Stalina, który  „… der genau wusste, dass sich der Warschauer Aufstand zwar militärisch gegen Hitler, politisch aber gegen ihn richtete, hatte keinerlei Interesse daran, den Aufständischen zu Hilfe zu kommen. Sein Ziel war es vielmehr, Polen endgültig zur „Interessensphäre der Sowjetunion“ zu machen…” (celowo umieszczam ten fragment bez tłumaczenia). Tekst kończy się standarową i powtarzalną opinią (cytowaną za Ruchniewiczem) o stanie (nie) wiedzy Niemców na temat tych zdarzeń. Tagesspiegel piórem Christpha von Marschall, który popełnia „delikty” historyczne, zajmuje się tą samą kwestią i tu też pojawia się jako narrator Krzysztof Ruchniewicz, z powtarzaną jak mantą tezą o niewiedzy Niemców na temat Powstania i nową o tym, że Powstanie jest elementem historii większej całości wystąpień wolnościowych przeciwko „Nazistom” idącym poprzez Europę. Ruchniewicz uważa, że polska historia powinna być opowiadana oddziaływuje bowiem na świadomość społeczną bo jest częścią europejskiej „kultury upamiętnienia”, a wypędzeni często (!?) byli pośrednikami w polsko – niemieckim dialogu. Tytuł generalnie zajmuje się szeroką problematyką związaną z Powstaniem Warszawskim mocno podkreślając celową pasywność Rosjan w kwestii udzielenia pomocy walczącej Warszawie. Rheinische Post zwraca uwagę na zmianę w stosunkach polsko - niemieckich wspominając o nowym kierownictwie Instytutu Polskiego w Duesseldorfie zauważa „Świeży powiew wiatru z Warszawy”, a jako jedno z głównych dokonań Rafała Sobczaka (nowy dyrektor) pokazuje organizowany przez Instytut „Weekend Wolności”, którego kluczowym punktem ma być emisja filmu Holland „Zielona Granica”. Spiegel dla odmiany zajął się sportem. Opisując życie i sukcesy Józefa Schmidta polskiego trójskoczka, który na Igrzyskach Olimpijskich 1960 i 1964 (kolejno Rzym i Tokio) bił rekordy. Był też rogatą duszą i nie chciał zaakceptować istniejącej w PRL rzeczywistości. W tekście pojawia się też istotny wątek niemieckiego pochodzenia Schmidta. Deutsche Welle odniosła się dow wizyty Franka Waltera Steinmeiera w Warszawie (Jacek Lepiarz). Zapewniając, że Niemcy nie zapomną o swych zbrodniach Steinmeier powiedział „Proszę, właśnie dzisiaj i właśnie tutaj, o przebaczenie…Z najwyższym szacunkiem chylę dzisiaj czoła przed odwagą, przed gotowością powstańców do nieustraszonej walki z narażeniem życia, bezwarunkowym dążeniem do wolności i do zachowania własnej godności…” (cyt. za DW). W tekście podkreślono, że aktualny Prezydent RFN jest drugim piastującym tak wysokie stanowisko politykiem niemieckim, który przemawiał na tych uroczystościach. Pierwszy to Roman Herzog (1994) , który pomylił wtedy Powstanie Warszawskie z Powstaniem w warszawskim Getcie (P.Ł.). Steinmeier w swym przemówieniu zauważył, że „…Niemcy nie mogą zapomnieć o Powstaniu…”, wspominał też o cudzie pojednania między Polakami i Niemcami. Standardowo odwołał się też od projektu Domu Polsko Niemieckiego mającego być między innymi miejscem spotkań młodzieży. Odwołał się też od kwestii odszkodowań dla żyjących jeszcze polskich ofiar wojny i na koniec spotkał się z Powstańcami (tu wymienia się Wandę Traczyk Stawską, Witolda Lisowskiego i Annę Przedpełską Trzeciakowską).

1.08.24

Deutsche Welle (Jacek Lepiarz) przeprowadziła wywiad ze wspomnianą wyżej Wandą Traczyk Stawską, który ma pokazać przyczyny wybuchu, osobiste motywacje Pani Traczyk, przebieg walk i skutki Powstania, a także Jej osobiste odczucia w bezpośredniej konfrontacji z Niemcami, które pozwoliły Jej dojrzeć w niemieckich żołnierzach ludzi i zastanowić się nad sensem walki i zabijania „…O tym się nie myśli, ale gdy czasami stanie się oko w oko, to obie strony się odwracają, bez strzału. Ja miałam takie zdarzenie. Patrzyliśmy na siebie i oboje uciekliśmy, nie strzelając do siebie, chociaż mieliśmy broń…” (cyt. za DW). Kumulacją rozmowy jest odpowiedź na pytanie dotyczące reparacji żądanych przez Polskę od Niemiec, a brzmi ono „…Uważam, że nie możemy żądać od nich stale, żeby płacili za to, co zrobili ich dziadkowie, a teraz to już pradziadkowie. Powinniśmy się z Niemcami umieć dobrze porozumiewać i razem działać, aby zabezpieczyć Europę przed Rosją. Bo to Rosja jest teraz bardzo niebezpiecznym agresorem.” (cyt. za DW). Tego samego dnia media w Niemczcech zajęły się kwestią „nielegalnych imigrantów” i stosunku do nich w różnych krajach Europy. Polska znalazła się wśród tych, które zostały zdefiniowane jako te naruszające prawa człowieka, zwrócono tu głównie uwagę na pushbacki. Media, w tym, Frankfurter Allgemeine Zeitung (Reinhard Veser) rozważały też i to czy w Niemczech robi się wystarczająco dużo, by przybliżyć społeczeństwo wiedzę o dramacie Powstania Warszawskiego podkreślając przy okazji natężenie niemieckiego terroru w Polsce w czasie wojny nieporównywalne z czymkolwiek z czym mieliśmy do czynienia w Europie Zachodniej. Suedeutsche Zeitung odniosła się do przemówienia Prezydenta Steinmeiera wygłoszonego w Warszawie i przypomniała jego słowa dotyczące odszkodowań dla jeszcze żyjących ofiar odnosząc je, przy okazji, do ustaleń (jakich !?) które zapadły podczas międzyrządowych konsultacji w Warszawie. Tagespiegel (Felix Ackermann) podjął (podobnie do innych autorów) kwestię niewiedzy Niemców w kwestiach odnoszących się do polskiej historii (ze szczególnym uwzględnienie Powstania) i potwornych zniszczeń i zbrodni popełnionych przez Niemcy w Polsce. Nie znajdują one godnego upamiętnienia w niemieckiej stolicy „…wniosek do Senatu Berlina, by oświetlić 1 sierpnia Bramę Brandenburską dla upamiętnienia Powstania Warszawskiego został odrzucony…”. Ackermann zwrócił też uwagę i na to, że urzędujący burmistrz stolicy Niemiec nie potrafił pojawić się na otwarciu wystawy organizowanej przez Dom Polsko Niemiecki przy udziale Deutsches Polen Institut w Darmstadt, należy jednak dodać, że nad miejskim ratuszem zawisła tego dnie polska flaga. Przy okazji zasugerował też zmianę nazwy jednej ze stacji S Bahn (Warschauer Strasse) na „Powstanie Warszawskie”. Die Welt (Philipp Fritz) podjął ten sam temat (niewiedzy Niemców) twierdząc przy okazji, że jest ona równie duża wśród „normalnych” Niemców jak i niemieckich elit (tu wymienił dziennikarzy). Autor wspomniał też o wzruszeniu wielu słuchaczy i obserwatorów słowami Steinmeierea, który mówiąc o sprawcach mówił o „Niemcach „, a nie o „nazistach”. Warto w ty miejscu przytoczyć opinię Wolfganga Templina obecnego na uroczystościach w Rote Rathaus, który twierdzi, że z upływem czasu i wraz z większą świadomością historyczną Niemców wzajemne stosunku będą się poprawiać, a Powstanie Warszawskie stanie się wkrótce tematem zajęć lekcyjnych w niemieckich szkołach – zobaczymy czy tak będzie !.

4.08.24

Puste ręce , tak można w dużym skrócie scharakteryzować wizyty Scholzna i Steinmeierea w Polsce,Tageszeitung (Gabrielle Lesser) wspomina o rozczarowaniu i rytualnych zaklęciach podczas oficjalnych wizyt, choć nie lekceważy próśb o wybaczenie padających z ust niemieckich polityków. Zadośćuczynienie zaś mogłoby pomóc Polsce znaleźć właściwe miejsce i równowagę po przeżytych ze strony Niemców i Swoietów traumach. Kontynuując wątek „powstańczy” Reinhard Veser przedstawia w swojej gazecie (Frankfurter Allgemeine Zeitung) losy Leopolda Okulickiego (Niedźwiadka) walczącego nie tylko z Niemcami ale i z Rosjanami. Przypomnijmy Okulicki zmarł ostatecznie w moskiewski m więzieniu (24.12.1946) najprawdopodobniej zamordowany.  W  rozmowie z Die Tagespost Paul Ziemiak (CDU) sugeruje stworzenie polsko niemieckiego zgromadzenia parlamentarnego i apeluje do Scholza, by ten się wyraźnie określił jeśli chodzi o zadośćuczynienie niemieckim ofiarom wojny w Polsce. W Bildzie zaś niemiecka minister spraw zagranicznych mówi o rozmieszczeniu w Niemczech amerykańskich rakiet, które będą chronić także państwa Europy Środkowo Wschodniej „…Decyzja o rozmieszczeniu amerykańskich systemów broni dalekiego zasięgu jest częścią tej polityki, ponieważ potrzebne nam jest wiarygodne odstraszanie Rosji. Odstraszanie, które będzie chroniło Polaków, Bałtów i Finów – naszych partnerów, którzy graniczą bezpośrednio z Rosją i doświadczyli w ostatnich miesiącach hybrydowych ataków na granicach…”.

5.08.24

Sueddeutsche Zeitung (Victoria Grossmann) wspomina o polskiej ustawie zezwalającej żołnierzom i funkcjonariuszom na użycie broni podczas służby na granicy, ustawa jest krytykowana przez Fundację Batorego i europejskie struktury zajmujące się prawam człowieka. Te informacje połączone są z opisem reakcji prawicowej opozycji (PiS), która „…lubi przedstawiać się jako obrońca mundurowych…”. Grossmann dodaje do tego wiadomości od NGO/sów zajmujących się poomocą uchodźcom dotyczące śmierci dziesięciu osób na polsko – białoruskiej granicy odwołując się przy okazji do Janiony Ochojskiej, które nie dostrzega jakiejkolwiek różnicy między PiS/em a rządami Tuska w omawianych kwestiach. W tym samym czasie polskie media obiegłą informacja o wizycie przedstawiciela Beutsche Bahn w jednej z hal PKP w Lublinie. Dało to asumpt do twierdzeń, że Niemcy chcą wykupić PKP Cargo. Niemieckie media z kolei wyśmiały te sugestie określając je mianem „absurdalnych” i zamieszczając obszerne informacje dotyczące potęgi Deutsche Bahn Cargo.

12.08.24

Według niemieckiej prasy Polska jest największym beneficjentem w zakresie przyjmowania europejskich środków, Niemcy zaś największym płatnikiem. Doniesiono również o inicjatywie „Zielonych” dotyczącej przerwania kontroli na granicach Niemiec (w tym szczególnie z Polską) i ponownego respektowani zasad poruszania się w „strefie Schengen”. Mediami za Odrą (Die Welt) wstrząsnęła też wyrażona w nich opinia Michaela Gissa ( dowódca regionalnego dowództwa Bundeswehry w Hamburgu) o możliwym zagrożeniu militarnym dla Europy, w tym jej wschodniej części i  Niemiec, w ciągu kilku najbliższych lat.

13.08.24

Frankfurter Allgemeine Zeitung (Gerhard Gnauck) zwraca uwagę na sytuację dotyczącą polsko – białoruskiego pogranicza, wspaniałomyślnie stwierdzając, że Polska „…ma prawo do bezpiecznej granicy…”, przy okazji definiując białoruskie działania jako rzeczywistą „wojnę hybrydową” prowadzoną przez Łukaszenkę przy pomocy nielegalnych migrantów, wypychanych siłą na polską stronę. Ta sama gazeta zwróciłą uwagę na wypowiedź Siergieja Szojgu dotyczącą możliwości stworzenia polsko – ukraińskiej formacji, która miałaby stabilizować i zabezpieczać sytuację na obszarze Zachodniej Ukrainy co według rosyjskiego polityka miałoby być równoznaczne z zaanektowaniem przez Polskę starconych wcześniej ziem na wschodzie. Według gazety to taka, psychologicznie uzasadniona, projekcja własnych szreń i pragnień Putuna i Łukaszenki, którzy generalnie nie mają jakichkolwiek problemów z atakowaniem, w ten czy inny sposób, swoich sąsiadów i podważaniem istniejącego terytorialanego status quo w Europie.

15.08.24

Die Welt, Süddeutsche Zeitung", ARD, Die Zeit i Frankfurter Allgemeine Zeitung stwierdziły odwołując się od swoich źródeł, że wysadzenie Nord Stream jest „robotą” Ukraińców mieszkających w Polsce. FAZ zauważyła, że "Problemy mogą pojawić się nie tylko między Niemcami a Ukrainą, ale także w stosunkach polsko-niemieckich. Niekooperatywne zachowanie polskich władz podczas śledztwa wzbudziło wątpliwości jeszcze zanim Ukrainiec poszukiwany listem gończym zdołał wyjechać z Polski na Ukrainę. Zmiana rządu w Warszawie nie zmieniła tego stanu rzeczy. Gdyby służby specjalne Polski, partnera NATO, faktycznie zatuszowały atak na obiekt niemieckiej infrastruktury, byłby to skandal" (cyt. za DW). Do powyższego doszły jeszcze oskarżenia Polski o współudział w tym sabotażu, a artykułował je w Welt August Hanning były szef BND (1998 – 2005) precyzując, że miało to nastąpić po nieformalnym porozumieniu Prezydentów Polski i Ukrainy. DPA odniosła się do zawieszenia przez sąd zakazu wydawania magazynu Compact, z polskiego punktu widzenia jest to o tyle istotne, że (pisałem o tym wyżej) oskarżano w nim Polskę o przestępstwa wobec Niemców, starano się zrzucić część winy za wybuch II Wojny Światowej na II RP i zarzucano Polsce grabież niemieckich dzieł sztuki. Ogólna konstatacja niemieckich mediów była taka, że mimo powyższego decyzja minister Faeser była przedwczesna i pochopna. RTR poinformowała swoich odbiorców, że wolumen niemieckiego eksportu (do połowy 2024) był większy niż do Chin. Tagesspiegel z kolei zauważył (Christoph von Marschall), że Polska była w stanie skutecznie wymusić na Chinach wywarcie przez nie presji na Łukaszenkę w kwestii nielegalnej imigracji. Dopiero w połowie tekstu na powyższych temat dowiemy się, że katalizatorem tego były działania Prezydenta RP w Chinach, tak wykpiwanej w Polsce przez przyjazne rządowi media i internautów. Marschall zauważa też, że przykład z Polski mogłyby brać Niemcy.

17.08.24

Spiegel (Nadia Pantel) zajął się stojącym w centrum stolicy Polski Pałacem Kultury i Nauki, który według tytułu jest „…cool…” symbolem europejskości i miasta. Wpisuje w ten ton wszystko, wojnę, niemieckie szaleństwo, polski opór, odradzanie się w Polsce kapitalizmu i „…nudę nacjonalistycznych rządów PiS…”. Autorka pisząc o nienawiści Polaków do Józefa Wissarioniowicza wspomina też o miłości wszystkich , którzy „…kochają jego dom…”. Odwołuje się też do słów dyrektora budynku, który uważa, że ci którzy chcą zburzenia budynku (przezornie nie dodając dlaczego !) „…niczego nie rozumieją…”. Dla Pantel Pałac był także istotnym punktem oporu przeciw wstecznym rządom PiS. Odwołuje się ona w tym miejscu do aktu samospalenia dokonanego przez Piotra Szczęsnego.Nie byłbym sobą, gdybym po raz kolejny nie wspomniał o kilku podobnych czynach jakie miały miejsce w latach 2007 - 2015 i nie były skierowane przeciwko pisowskim „reakcjonistom”, a wręcz przeciwnie, autorka jednak przezornie ich nie pamięta być może dlatego, że miały miejsce pod KPRM, a nie pod Pałacem. Przy okazji wspomina o „sympatii” Warszawiaków wobec budynku argumentując na rzecz jego zachowania „…primo, wysadzenie go w powietrze kosztowałoby zbyt wiele. Secundo, większość mieszkańców miasta nie pamięta już swojego miasta bez pałacu. Tertio, czy nie jest on po prostu piękny ? …”. Kończąc ten wątek pozwolę sobie napisać, jako Warszawiak od kilku pokoleń, de gustibus Est non… .Wall Street Journal (tu robię wyjątek) odnosi się do wysadzenia Nord Stream i zastanawia się kto wydał polecenie i kto je wykonał. Niemieckie media ponownie podejmują temat. Wraca też temat współudziału Polski w tym przedsięwzięciu podniesiony, o czym wspominałem wyżej, przez Augusta Hanninga. Wspomina się też o możliwości dokonania tego czynu „pod fałszywą flagą” (Deutschlandfunk) przez Rosjan.

21.08.24

Donald Tusk postępując tak jak postępuje i traktując „prawo tak jak je rozumie” został nagrodzony razem z prezydent Kosowa Viosą Osmani przyznawaną od 2005 roku nagrodą Nagroda M100 Media Award, którą otrzymują ci którzy walczą o zachowanie i utrwalanie demokracji oraz walkę o wiolność mediów – dponosiła o tym DPA i lokane niemieckie media, nie pojawia się przy tym jakakolwiek refleksja odnosząca się do stanu faktycznego, czyli już nawet nie obchodzenia lecz wręcz ordynarnego łamania prawa przez polskiego premiera.

22.08.24

Frankfurter Allgemeine Zeitung (Reinhard Veser) Polska wraca na drogę przestrzegania prawa, choć nie jest to łatwa sprawa, a jedną z przeszkód na tej drodze jest Prezydent Duda, który blokuje przywracanie niezależności sądów, wszystko to odbywa się ze szkodą dla zwykłych obywateli. Sueddeustche Zeitung (Victoria Grossmann) wraca do pisowskich „malwersacji” i ich karania co jest utrudnione przez nie do końca niezależne sądownictwo. Ta autorka też wspomina o destrukcyjnym działaniu Prezydenta podając przykłady uniewinniena Kamińskiego i Wąsika, a także o trudnościach w ukaraniu „podejrzanego” Daniela Obajtka, który ukrył się za immunitet parlamentu UE. Powraca też kwestia Marcina Romanowskiego i uwagi Tuska o 100 miliardach rzekomo zmalwersowanych przez …no właśnie, przez kogo !?

23.08.24

Frankfurter Allgemeine Zeitung (Felix Ackermann) zauważa rocznicę Paktu Ribbentrop Mołotow przypominając przy okazji wcześniejszą postawę wobec powstania Nord Stream prezentowaną przez Radosława Sikorskiego. Ackermann wiąże to z brakiem zrozumienia przez Niemców tego co się działo w europejskiej i światowej polityce w latach 2014 i 2015 i odnosi to szeroko do stosunku historycznego jaki mają wobec wszystkich tych faktów narody Środkowo Wschodniej Europy. Niemiecką postawę widzi jako swojego rodzaju „syndrom sztokholmski” i równocześnie uwolnienie się od wspomnienia o własnej, niezbyt chlubnej, przeszłości. W tym między innym, w tej erozji pamięci widzi przyczyny sympatii wobec Rosji występującej wyraźnie w części niemieckiego społeczeństwa „Kto pomimo czterech dziesięcioleci reżimu okupacyjnego nie pojmował siebie jako ofiary Związku Sowieckiego, nie odczuwa empatii wobec dzisiejszych ofiar postsowieckiej przemocy” (cyt. za DW). Z kolei w Die Welt rozmawia o tej samej kwestii z Uwe Neumärkerem, który zauważa, że „…Wszystko podporządkowane było pozytywnym stosunkom z Rosją, a artykułowane strachy Polski oraz krajów bałtyckich nie napotykały empatii, ani nie były traktowane poważnie NS 2 jest tego najlepszym przykładem. Każde porozumienie między Berlinem a Moskwą przypomina im (Polsce i krajom bałtyckim – P.Ł.) o istocie 23 sierpnia i przewadze potęg nad  pozornie niewielkimi i słabymi sąsiadami. Neimiecka niewiedza i brak przyjęcia do niemieckiej świadomości tej części odpowiedzialności martwi … partnerów w UE i NATO”. Skutki Paktu Ribbentrop Mołotow odbijają się w Polsce do dzisiaj i nie zmieniła tego nawet krótka „jelcynowska odwilż”. Natomiast Niemcy mają „… obowiązek stanąć po ich stronie, nie tylko moralnie…” i „…Potrzebują również edukacji historycznej, aby w końcu zrozumieć te idiosynkrazje…”, a symbolem tego zrozumienia ma stać się Dom Polsko-Niemiecki w Berlinie.

24.08.24

Frankfurter Allgemeine Zeitung (portal - Andreas Mihm) informuje, że Polska i Czechy są w danym momencie większym importerem niemieckich produktów niż Chiny, co powinno w Niemczech budzić zadowolenie.

26.08.24

Die Tageszeitung (Klaus Hillenbrandt) zwraca uwagę na to, że Pakt Ribbentrop Mołotow zniknął z pamięci Europy Zachodniej w przeciwieństwie do jej wschodniej części. Autor stawia sporo pytań, w tym i to czy ZSSR jest równie odpowiedzialny jak III Rzesza za wybuch II Wojny Światowej „Mieszkańcom wschodniej Europy działania Władimira Putina przypominają ekspansjonistyczną politykę Stalina. Rządzący w Moskwie twierdzą, że Stalin zgodził się na pakt tylko po to, by zyskać czas na późniejszą kampanię wojskową przeciwko Hitlerowi. Nie tłumaczy to jednak faktu, że dostarczał on Hitlerowi duże ilości materiałów i surowców aż do niemieckiej inwazji na ZSRR w 1941 roku. Nie tłumaczy to również tego, że wydał nazistom ponad 1000 niemieckich komunistów. Dopiero po 1990 roku przyznano, że istniał tajny protokół, ale potem znów zapadło milczenie. Według dzisiejszej Rosji winę za II wojnę światową ponosiły mocarstwa zachodnie, które prowadziły politykę ustępstw.” (cyt. za DW).

27.08.24

Focus (Chiara Holzhauser) zastanawiając się skąd Polska weźmie pieniądze na finansowanie budowy elektrowni atomowych zauważa, że nasz kraj w gruncie rzeczy może się obejść bez atomu wiążąc to wszystko z kłopotami rządu z górnictwem, kwestiami źródeł energii odnawialnej ze szczególnym uwzględnieniem Bałtyku i polityką wewnętrzną Polski. Berliner Zeitung (Klaus Bachmann) powraca do kwestii wysadzenia nitek Nord Stream, pośrednio i przy okazji nawiązując do wątku „polskiego” czyli „…ukraińskiej firmie w Warszawie…” i „…wymknięciu się z Polski obywatela Ukrainy, za którym Niemcy wystawiły list gończy w związku z sabotażem…”. Mocnym argumentem na wplątanie Polski w sprawę jest to, że w kraju „…wszyscy się cieszyli…” (!?), a Tusk po niemieckich enuncjacjach ostro reagował. Wracając, niejako przy okazji, do wypowiedzi Hanninga dotyczącej prozumienia między Andrzejem Dudą i ukraińskim prezydentem Bachmann zauważa, że odkrycie i skazanie możliwych sprawców jest prawie niemożliwe, bo wszyscy dają się w gruncie rzeczy wodzić za nos, a gdyby udało się w końcu złąpać to i tak byłby skazany na jakąś minimalną, w gruncie rzeczy, karę.

28.08.24

DPA (Christoph Driesen) zajęła się porównaniem wojny wywołanej przez Hitlera (i Stalina) w 1939 roku z tą rozpętaną niedawno przez Putina. Przywoływany w tekście Goetz Aly dostrzega w tej paraleli sporo podobieństw, zarówno w sferze propagandowej jak, praktycznej (prowadzenie wojny przeciwko ludności cywilnej), ekonomicznej (wysoki żołd dla żołnierzy Wehrmachtu i dzisiaj dla Rosjan służących w armii FR). Podobna jest również metoda budzenia nienawiści do „wroga” przez państwo agresora. Równocześnie Driesen uważa (!?), że nie powinno się za bardzo szukać analogii w obu tych przypadkach. Stanowi to pewnego rodzaju by pass do rozmowy z innym historykiem (Joernem Lenohardem), który twierdzi, że zbyt wielu analogii między agresją Niemiec (1939) na Polskę i rosyjską dziś na Ukrainę nie ma. Tę drugą tłumaczy między innymi „bólami fantomowymi” Rosjan po starcie imperium.

29.08.24

Spiegel powraca do kwestii wysadzenia nitek Nord Streamu i twierdzi, że  „Polskie władze nie wywiązały się z prawnego obowiązku aresztowania poszukiwanego. To niespodziewany i niespotykany policzek jaki otrzymały Niemcy. Podejrzany zbiegł na Ukrainę i nie wiadomo czy polskie władze nie ostrzegły Ukraińca. Ma stanowić dla Niemców kamień obrazy, liczyli bowiem na to, że w Polsce Tuska „Wołodymyr Ż” zostanie zatrzymany i będzie to tylko formalność. Nic takiego jednak się nie stało, a wspomniany „Ż” spokojnie wyjechał do swojego kraju do tego jeszcze samochodem na dyplomatycznych numerach ambasady Ukrainy w Warszawie , stąd przekonanie Niemiec, że polskie włądze ostrzegły Ukraińca  „Z jakiego powodu i dlaczego mielibyśmy go aresztować? To przecież bohater !’”

30.08.24

Sueddeutsche Zeitung (Victoria Grossmann) nie podoba się to, że Polska i Niemcy (te będą reprezentowane przez Dietmara Nietana pełnomocnika MSZ ds. współpracy z Polską) będą oddzielnie obchodzić kulejną rocznicę wybuchu II Wojny Światowej. Z punktu widzenia autorki tekstu „nie wygląda to dobrze” szczególnie w kontekście tego, że Tusk chciał poprawić stosunki z zachodnim sąsiadem po trudnym czasie rządów PiS. Mimo tych wątpliwości jednak odnotowujemy pewien postęp no bo są działania z zakresu „polityki pamięci” jak na przykład te organizowane przez ”…Muzeum Pracy Przymusowej w Weimarze, internetowa baza danych „Losy Polaków 1939-1945”, która zawiera trzy miliony nazwisk, czy wspólny podręcznik do historii…”, z drugiej strony widać sporą liczbę punktów, w których mamy do czynienia z różnicami poglądów. Do tego jest jeszcze jątrzący PiS domagający się niebotycznych sum za szkody wyrządzone przez „narodowych socjalistów” w czasie wojny w Polsce i polska niechęć do „…powszechnie znienawidzonego w Polsce Nord Streamu…”. Wspólne „świętowanie” rocznicy mogłoby zdaniem Grossmann pomóc w zrozumieniu wielu problemów i równocześnie wyrazić uznanie dla tych, którzy przez lata pracowali nad polsko – niemieckim pojednaniem.Frankfurter Rundschau  (Jan Opielka) nawiązując do rocznicy wybucho wojny wspomina o idei budowy Domu Polsko Niemieckiego w Berlinie. Opielka zauważa też polskie zbrojenia i ze zdiwieniem, czy może penym rozczarowaniem stwierdza, że wskazują na to, iż Polacy zachowują się tak jakby zakładali, że ich ktoś „sprzeda”, zdradzi, a tymczasem są przecież członkami UE, NATO, a przecież „…W Berlinie ten ważny aspekt oraz późniejsze zbrodnie popełnione przez Niemców (i Sowietów) w Polsce, jak również ciążące do dziś traumy mogą w nadchodzących latach zyskać nową i potężną platformę. W samym sercu stolicy Niemiec ma bowiem powstać Dom Polsko-Niemiecki, miejsce pamięci i spotkań, w tym duży symboliczny pomnik…” (cyt. za DW). Przy okazji zauważa, że jakkolwiek wyliczona przez PiS suma reparacji była niemożliwa do wyegzekwowania to równocześnie „…nie była bynajmniej absurdalna…”. W tym kontekście częścią zadośćuczynienia ma być  właśnie Dom Polsko Niemiecki, który ma informować o tym co się w Polsce w czasie wojny działo „…Ponieważ Niemcy są stosunkowo dobrze poinformowani o Holokauście, ale wielu nie wie, jak brutalna była okupacja w Polsce…” jak zauważa Slavik interlokutorka Opielki. Kolejny dyskutant dziennikarza (Robert Parzer) zaprzecza jednak, by „Dom” miał być elementem zadośćuczynienia bo nie da się zadośćuczynić tym zbrodniom jakie zostały w Polsce popełnione, natomiast niewątpliwie pomoże on wypełnić wyrwy w niemieckiej swiadomości historycznej.

31.08.24

Deutsche Welle (Joanna de Vincenz) w rozmowie (o Republice Kosmopolskiej) z pisarzem Arturem Beckerem porusza temat identyfikacji narodowej i poszukiwania tożsamości (polskiej, niemieckiej !?) na naszą dzisiejszą rzeczywistość, moim zdaniem jednak nie do końca rozumie co pisarz chce jej (i nam) powiedzieć. W trakcie rozmowy, i jakby zupełnie przypadkowo, Becker pokazuje też, na przykładzie działania Karla Dedeciusa, niemieckie uwikłania w dialog z komunistami i pewne wynikające z tego konieczności ograniczające wyraźnie wolność (nie tylko wypowiedzi). Kończąc rozmowę Becker zauważa brak zrozumienia Niemców dla Polaków, Ukraińców i generalnie „środkowych Europejczyków” co wynika z tego, że mają oni „…w głowie Jałtę…”.

1.09.24

„Jesteśmy winni Polakom pamięć” to słowa Annaleny Baerbock (podjęte przez część niemieckich mediów) podczas organizowanych 1 września uroczystości przygotowanych przez Deutsches Polen Institut z Darmstadt. Minister przy okazji wspomniała o Domu Polsko Niemieckim jako pomniku pokazującym ciepienia Polaków w czasie II Wojny Światowej. Claudia Roth zauważyła, że  szczerość jest konieczna i istotna we wzajemnych kontaktach i stwierdziła, że istnieje wyraźna konieczność przybliżenia Niemcom wiedzy o niemieckiej okupacji na terenie Polski. Frankfurter Allgemeine Zeitung przypomniała, że to (faktycznie) Wieluń stał się pierwszym obiektem niemieckiej wojny napastniczej w 1939 roku, internetowe wydanie gazety zamieściło reportaż na ten temat pokazując przy okazji bezsens i nieludzkie oblicze tego ataku. Przy okazji zwrócono uwagę na to, że Claus Schenk von Stauffenberg był jednym z żołnierzy Wehrmachtu wkraczających do zniszczonego miasta, w swoim albumie umieścił podpis „zwycięski pochód”. Znajdował się on tuż koło zdjęć polskich trupów i palących się zabudowań Wielunia. O przebaczenie za zbrodnie prosił Frank Walter Steinmeier, a historia miasta zaczęła inspirować wizyty turystów z Niemiec. Portal WEB.DE przeprowadził rozmowę z Paulem Ziemiakiem , który stwierdził „…Polska czuje się niewystarczająco słuchana przez Niemcy, szczególnie w kwestii polityki obronnej …Niemcy powinny przestać pouczać Polaków o europejskich wartościach…nastał nowy początek w stosunkach polsko-niemieckich…teraz to Niemcy muszą się wykazać…”.

Wnioski

Jak więc Państwo widzicie ton informacji, przekazywanych przez niemieckie media dotyczących Polski pozostaje niezmienny. Upraszczając powtórzmy więc, PiS to zło, „uśmiechnięta Europa” i przyszłość kraju to ci z Koalicji Obywatelskiej starający się ze wszystkich sił naprawić to co zepsuto w latach 2015 – 2023. Kolejna trudność i przeszkoda w „normalizowaniu” sytuacji w kraju to Prezydent RP, ale to też już wiemy bo w ślad za niemieckim ekspertami sygnalizowałem to już poprzednio. Co ciekawe nic , absolutnie nic z tego co się w Polsce dzieje nie jest w stanie zmienić obrazu naszego kraju serwowanego sąsiadom zza Odry. Ani rzeczywiste i rzekłbym permanentne łamanie prawa, ani napływające informacje o wpadkach gabinetu osobliwości kierowanego przez Donalda Tuska, o których niemieccy korespondenci muszą przecież wiedzieć, a one nie docierają do czytelnika. Szpiegowski skandal z udziałem Rubcowa, który można połączyć w bardzo prosty sposób z „aferą Pegasusa”, wtargnięcie do telewizji (wymieniam zdarzenia bez zachowania chronologii), akty notarialne dotyczące powyższej sprawy napisane i wprowadzone w życie w ciągu kilkudziesięciu minut co jest fizycznie niemożliwe co wie każdy kto podpisywał taki akt (choćby dotyczący sprzedaży małego mieszkanka), zatrzymanie Marcina Romanowskiego bez zwracania uwagi na obowiązujący immunitet … i tak można wymieniać jeszcze długą chwilę. Słowa krytyki padają pod adresem rządu tylko tam i wtedy, gdy mowa o kwestiach imigracyjnych. Tu niemieccy komentatorzy (w większości) podzielają opnie, że Tusk i jego gabinet traktują starających się przekroczyć nielegalnie polsko – białoruską granicę tak samo albo gorzej niż ich „narodowo – konserwatywni” poprzednicy. Ma to, moim zdaniem, służyć rządzącym jako pewnego rodzaju alibi polityczne. Dość istotną rolę w relacjach, którymi się zainteresowałem znajdują kwestie historyczne. Wiadomo kolejne rocznice wybuchu Powstania Warszawskiego i II Wojny Światowej. Pojawia się wiele tekstów prasowych, dyskusji dotyczących tych kwestii. Czy widzimy jakąś zmianę w stosunku do lat ubiegłych !? Odpowiedź jest, niestety, banalnie prosta – oprócz tradycyjnie powtarzanych rocznicowych ‘zaklęć” o nikłej wiedzy niemieckiego społeczeństwa na temat polsko – niemieckiej przeszłości w latach 1939 – 1945, skali zbrodni popełnionych przez Niemców na Polakach, grabieży polskiego mienia, konieczności polsko – niemieckiego dialogu i uszanowania „polskich idiosynkrazji”, artykułowanych z regularnością dobrego zegarka nie dowiemy się nic nowego. Do tej stałej „karty dań” dodać jeszcze musimy i ciągłe wzmianki na temat budowy „Domu Polsko – Niemieckiego”, który ma stać się według niemieckich mediów, jednym z istotnych elementów polsko niemieckiego dialogu i pojednania już nawet tylko poprzez sam fakt ciągłego wspominania o tym przedsięwzięciu. Biorąc pod uwagę ślimaczące się działania na rzecz stworzenia tej inicjatywy, ocierający się o banał planowany profil działania Instytucji, zależności (proszę się domyślić o co mi chodzi) i historyczną wizję naszych stosunków prezentowaną przez ludzi mających tworzyć program i samą placówkę trudno spodziewać się by wspomniane wyżej polskie „idiosynkrazje” mogły być wyciszone, dzieje wzajemnych stosunków przedstawione obiektywnie, a dialog mógł wejść na oczekiwane przez Polaków tory. Piszę to z prawdziwym smutkiem i niepokojem. Jeśli dodamy do tego fanfary z okazji powołania nowego pełnomocnika polskiego Ministra Spraw Zagranicznych ds. polsko niemieckiej współpracy społecznej i przygranicznej, którym został Krzysztof Ruchniewicz mający „plecak pełen pomysłów”, wśród których brak istotnych i potrzebnych do uczciwego i szerokiego polsko niemieckiego dialogu konkretów i problemy z polsko niemieckim podręcznikiem dopuszczonym własnie do użytku przez Ministerstwo Edukacji Narodowej, to trudno być optymistą. Dalej poruszamy się w obszarze „kiczu pojednania” przypominającego zaklinanie, za wszelką cenę rzeczywistości, która nie chce się zmienić, a zmieć się może tylko w warunkach rzeczowej i uczciwej dyskusji, w której obie strony będą się wsłuchiwać w swoje głosy i będą starć się rozumieć swoje argumenty. Teraz tego nie widać.

[dr Piotr Łysakowski - polski historyk, menedżer i działacz społeczny, założyciel i wieloletni szef Polsko-Niemieckiej Współpracy Młodzieży, doktor nauk humanistycznych, w latach 2005–2006 sekretarz stanu w Ministerstwie Sportu]

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Niepokojące doniesienia z granicy. Straż Graniczna wydała komunikat

ZOBACZ RÓWNIEŻ:"Tylko 16 rodzin". Znamy wynik kontroli poselskiej PiS w MSWiA ws. wsparcia na odbudowę po powodzi

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Zełenski: To jedyny sposób na przetrwanie Ukrainy


 

POLECANE
Nie żyje pobity ksiądz z ostatniej chwili
Nie żyje pobity ksiądz

Niestety kuria Archidiecezji Warmińskiej podała w sobotę smutną wiadomość. Chodzi o pobitego 72-letniego proboszcza ks. Lecha Lachowicza.

Ukryta wiadomość w butelce. Odnaleziona po 130 latach z ostatniej chwili
Ukryta wiadomość w butelce. Odnaleziona po 130 latach

W ścianie latarni morskiej znaleziono butelkę z ukrytą w środku wiadomością. List datowany na 4 września 1892 roku przeleżał nieodkryty ponad 130 lat. To pierwsze tego typu znalezisko w Szkocji.

Pożar w szpitalu w Puszczykowie. Nowe informacje z ostatniej chwili
Pożar w szpitalu w Puszczykowie. Nowe informacje

W sobotę przed południem doszło do pożaru w szpitalu w Puszczykowie. Na miejscu pracują już jednostki straży pożarnej. Obecnie nie ma informacji o poszkodowanych osobach.

Tusk zdradził szczegóły prawyborów w PO z ostatniej chwili
Tusk zdradził szczegóły prawyborów w PO

Premier Donald Tusk przekazał, że najbardziej prawdopodobną datą prawyborów w Koalicji Obywatelskiej jest 23 listopada. Głosowanie odbędzie się drogą elektroniczną. Wcześniej premier ma poinformować o wynikach sondaży świadczących o wyborczych szansach obu kandydatów.

Oficjalnie: Będą prawybory w PO ws. kandydata na prezydenta z ostatniej chwili
Oficjalnie: Będą prawybory w PO ws. kandydata na prezydenta

Zarząd krajowy PO jednomyślnie zdecydował o organizacji prawyborów przed wyborami prezydenckimi, które wyłonią jednego kandydata Koalicji Obywatelskiej na prezydenta - wynika z deklaracji parlamentarzystów po zakończeniu sobotniego posiedzenia. Więcej szczegółów ma przekazać premier Donald Tusk.

Groźny pożar w klasztorze Redemptorystów w Braniewie z ostatniej chwili
Groźny pożar w klasztorze Redemptorystów w Braniewie

Trwa akcja gaśnicza klasztoru Redemptorystów w Braniewie – poinformowała Komenda Wojewódzka PSP w Olsztynie w sobotę rano. Klasztor znajduje się przy kościele Krzyża Świętego.

Marek Magierowski zabrał głos ws. swojego startu w wyborach prezydenckich z ostatniej chwili
Marek Magierowski zabrał głos ws. swojego startu w wyborach prezydenckich

W rozmowie z RMF FM były ambasador Polski w USA i Izraelu Marek Magierowski sceptycznie wypowiedział się nt. swojego startu w wyborach prezydenckich. 

Szef unijnej dyplomacji przybył do Kijowa z ostatniej chwili
Szef unijnej dyplomacji przybył do Kijowa

Szef unijnej dyplomacji Josep Borrell przybył w sobotę do Kijowa, gdzie ma zapewnić Ukrainę o dalszym wsparciu UE w wojnie z rosyjską inwazją – podała francuska agencja AFP.

Znany polityk: W nadchodzących wyborach prezydenckich widzę siebie w roli Trumpa z ostatniej chwili
Znany polityk: "W nadchodzących wyborach prezydenckich widzę siebie w roli Trumpa"

W rozmowie z Polsat News kandydat na prezydenta Marek Jakubiak wyraził radość ze zwycięstwa Donalda Trumpa w wyborach na prezydenta USA i podkreślił, że widzi siebie w roli "polskiego Trumpa".

Wybory w USA. Trump wygrywa w Nevadzie, szóstym z siedmiu kluczowych stanów z ostatniej chwili
Wybory w USA. Trump wygrywa w Nevadzie, szóstym z siedmiu kluczowych stanów

Donald Trump wygrał wybory prezydenckie w stanie Nevada, zdobywając tam sześć głosów elektorskich - ogłosiła agencja AP w oparciu o dotychczasowe wyniki. Oznacza to, że Republikanin wygrał przynajmniej w sześciu z siedmiu stanów wahających się.

REKLAMA

Analiza przekazu niemieckich mediów na temat Polski od 3 lipca do 1 września 2024

Kolejny „odcinek” niemieckich opinii o Polsce i naszych sprawach czas zacząć. Zacznijmy, nie bez przyczyny, od tego, że skończymy tę relację na 1.09. Nie trzeba przecież tłumaczyć co to za data. Wiążą się z nią dziesiątki, trudnych do omówienia, wątków.
Niemiecka prasa. Zdjęcie poglądowe Analiza przekazu niemieckich mediów na temat Polski od 3 lipca do 1 września 2024
Niemiecka prasa. Zdjęcie poglądowe / Pixabay.com

Polsko – niemiecki podręcznik (o którym niżej parę słów związanych z osobistymi doświadczeniami), kwestia odszkodowań (reparacji !?), wzajemnego przebaczenia, prawa do ingerowania w politykę wewnętrzną sąsiadów, problemy migracyjne, otwarcie lub zamknięcie granic i w końcu zaś rozmowa o naszym „dzisiaj” i zwyczajach panujących w Unii Europejskiej. To wszystko to istotne elementy decydujące w sposób znaczący o jakości i przyszłości naszego polsko – niemieckiego sąsiedztwa.Teraz może jeszcze krótko o wspomnianych polsko – niemieckim podręczniku. Otóż miałem z nim „do czynienia” przynajmniej dwukrotnie. Raz, gdy na samym początku pracy nad nim (jeszcze wtedy koncepcyjnej) zostałem zaproszony jako gość (było to pokłosie mojej pracy w Deutsch Polnisches Jugendwerk) i owoc rozpoczętej w IPN i drugi kiedy jako pracownik istotnej instytucji państwowej otrzymałem do przejrzenia i oceny pierwsze dwa tomy „wyprodukowanej” już książki. Z pierwszego meetingu wyniosłem druzgocące wrażenie braku przygotowania polskich autorów podręcznika do pracy z ich niemieckimi vis a vis, które kumulowało się w stwierdzeniu przewodniczącego spotkaniu naukowca , że „…polscy autorzy na dobrą sprawę nie muszą znać niemieckiego…”. Potem, gdy relacjonowałem przebieg spotkania w IPN parę osób dziwiło się mojemu zniesmaczeniu kwestią. Byli to, w większości, młodzi „adepci” sztuki uczniowie jednego z „demokratycznych” profesorów tej szlachetnej nauki jaką jest historia. Potem, gdy opiniowałem wspomniane dwa pierwsze tomy wspólnego podręcznika (napisane między innymi właśnie przez tych, którzy nie „…musieli znać niemieckiego…”) nie znalazłem tam nic „niewłaściwego” (proszę dobrze zrozumieć to określenie), problem pojawił się jednak w tym momencie kiedy postanowiłem zadać pytanie (sobie) po co nam wspólny podręcznik i czy w kolejnych tomach będzie można tak łatwo jak w tych, o których piszę ominąć „mielizny” (uwaga eufemizm) naszej wspólnej polsko – niemieckiej historii. Oficjalnie odpowiedzi nie udzieliłem bo skończyła się moja praca dla wspomnianej instytucji, a i nad podręcznikiem (tzn jego kolejnymi tomami) zapadła na kilka lat głęboka cisza. No dobra, dość tych wspomnień – bierzemy na warsztat niemieckie media i Polskę w ich opiniach. Zaczynamy od niemieckiego „okna na świat” czyli Deutsche Welle.

3.07.24

Pytany o stosunek do odszkodowań (to w kontekście wypowiedzi Olafa Scholza podczas jego wizyty w Warszawie) Friedrich Merz (CDU) odniósł się do kwestii przychylnie zwracając przy okazji uwagę na to, że nie ma mowy o jakichkolwiek reparacjach dla Polski, które to kwestie „…zostały już uregulowane…”. Podczs nonsultacji pojawiła się w agendzie rozmów, po raz kolejny zresztą, kwestia Domu Polsko – Niemieckiego, który będzie „…centrum spotkań polsko-niemieckich, a także miejscem, w którym będzie można oddać hołd polskim ofiarom wojny…”. Merz ocenił pozytywnie pierwsze od lat konsultacje polsko – niemieckie, chwaląc przy okazji Tuska.

4.07.24

Następnego dnia Deutsche Welle relacjonując debatę w Bundestagu zwróciła jednak uwagę na to, że posłowie CDU mocno skrytykowali Scholza za brak konkretów, którymi mógłby się pochwalić po wizycie w Warszawie, szczególnie tych które odnosiłyby się do kwestii zadośćuczynienia za niemieckie zbrodnie. Zieloni z kolei krytykowali ślimaczące się dyskusje na temat lokalizacji Domu Polsko Niemieckiego w Berlinie, zwracali też uwagę na „…szczególne zobowiązania Niemiec wobec Polski…” (posłowie Ziemiak, Klein). Dietmar Nietan (od lat zajmujący się kwestiami polskimi) dziśodpowiedzialny jako pełnomocnik rządu RFN ds. kontaktóww z Polską zauważył, żę „Populiści, Orbany, Le Peny, Wildersi, próbują rozsadzić Europę od wewnątrz, a Rosja – od zewnątrz. Wobec tych zagrożeń wielu patrzy teraz na Polskę i Niemcy. Jesteśmy w samym środku Europy i od nas wspólnie zależy jej przyszłość…” (cyt. za DW). Dobrze oceniła też przebieg konsultacji Frankfurter Allgemeine Zeitung, na łamach której stwierdzono, że „…W ciągu ośmiu lat …, wobec agresywnej antyniemieckiej retoryki, stosunki obu krajów pogorszyły się radykalnie. Nawet w PiS wyrażano po cichu opinie, że nie jest to dobre ale ten kurs wydawał się przynosić efekty w polityce wewnętrznej więc milczano na ten tema…t” (Stefan Locke). Teraz zaś Polsce należy się premia bo jest istotnym i ważnym ogniwem w polityce europejskiej, który od dawna ostrzegał przed Putinem i jego agresywnymi zamiarami. Polska nie ma więc powodów, by czuć się gorsza od innych państw europejskich, a te nie powinny patrzeć na nasz kraj „z góry” bo nie mają po temu podstaw, a taka postawa może tylko ułatwić „radykałom” prowadzenie antyeuropejskiej polityki opartej na resentymentach, którym przeciwtswia się Tusk rezygnując choćby z żądań „reparacyjnych”. Tego samego dnia w Deutsche Welle ukazał się wywiad z nowopowołanym pełnomocnikiem polskiego Ministra Spraw zagranicznych ds. kontaktów z Niemcami (właściwa tytulatura brzmi pełnomocnik ministra spraw zagranicznych do spraw polsko-niemieckiej współpracy społecznej i przygranicznej). Arkadiusz Pedziwol w tekście „Ruchniewicz. Pełnomocnik z plecakiem pełnym pomysłów” pokazuje cele i zamiary Krzysztofa Ruchniewicza, który wraz z Dietmarem Nietanem ma dbać o to, by „…stosunki polsko – niemieckie miały się jak najlepiej…”. W mdłej w istocie swoje rozmowie Ruchniewicz pokazuje, że wspominany „plecak” jest kompletnie pusty odwołując się na przykład do „planu działania” (tego właśnie, który był krytykowany przez posłów CDU). Cała rozmowa to generalnie pustosłowie mając przykryć rzeczywisty brak pomysłu na stosunki Polsko – niemieckie „…Wreszcie mamy konstruktywny dialog z partnerami i sąsiadami, a przede wszystkim z Niemcami. Mamy też dialog europejski, ożywienie Trójkąta Weimarskiego, formatu, który już się sprawdził. Tchnięcie weń nowego życia może faktycznie przyczynić się do rozwiązywania problemów, z którymi jesteśmy konfrontowani nie tylko w relacjach bilateralnych, ale i problemów europejskich czy nawet globalnych. … A będziesz miał ten pakiet historyczny w swoim plecaku?

– Jeżeli to się okaże potrzebne, to na pewno. Ciekawa będzie dla mnie dyskusja na temat Domu Niemiecko-Polskiego. Natomiast wypłatami, jeśli już do nich dojdzie, zajmie się Fundacja „Polsko-Niemieckie Pojednanie”. Mając na uwadze jej doświadczenie nie sądzę, żeby mogły pojawić się tu jakieś problemy.Mnie będzie oczywiście interesować wszystko, co dotyczy historii. Wspomnę więc, że w najbliższych dniach nasze ministerstwo edukacji ma wreszcie dopuścić do użytku szkolnego czwarty tom podręcznika polsko-niemieckiego do historii. Do tego mojego plecaka będę wkładać rozmaite tematy, rozmaite problemy. Byleby tylko mnie nie przygniótł….Czy w tym plecaku będziesz miał także kwestie bezpieczeństwa, o których wspomniałeś, a które mają bezpośrednie konsekwencje na granicy polsko-niemieckiej?– Wojna Rosji przeciw Ukrainie i to, co się dzieje na granicy Polski z Białorusią, to są sprawy bardzo ważne, ale tym zajmują się stosowne ministerstwa. Jeszcze nie ustaliliśmy, jak głęboko będziemy wchodzić w tę problematykę. Wspólny podręcznik do historii już wymieniłeś. A nauczanie polskiego w Niemczech? Współpraca uczelni? Komunikacja? Działalność gospodarcza Polaków w Niemczech i Niemców w Polsce?– Te wszystkie tematy mamy wpisane na naszej agendzie. W kwestii podręcznika ważną rolę odegra na Polsko-Niemiecka Komisja Podręcznikowa. Jesteśmy już też po pierwszych rozmowach z poszczególnymi landami, podczas których dyskutowaliśmy, czy nie da się go wprowadzić na zasadzie projektu pilotażowego w wybranych szkołach na przykład Saksonii i Dolnego Śląska, czyli regionów, które mają ze sobą bardzo rozbudowane relacje, także w zakresie edukacji….” (cyt. za DW).

5.07.24

DPA doniosła, że wspominany wyżej Paul Ziemiak zaapelował o utworzenie polsko niemieckiego zgromadzenia parlamentarnego, które miałoby funkcjonować na wzór już istniejącego niemiecko francuskiego. Inna agencja (AFP) podała tego samego dnia wiadomość o zatrzymaniu w Wiesbaden gangu Polaków kradnących w Niemczech luksusowe auta. Aresztowanie został zrealizowane we współpracy z polską Policją.

7.07.24

Frankfurter Allgemeine Zeitung (Stefan Locke) zwraca uwagę na to, że niemieckie rząd powinien wreszcie wyjść Polsce naprzeciw w kwestii rozwiązania problemów wynikających z niemieckich zbrodni popełnionych w Polsce w latach 1939 – 1945. Trzeba nagrodzić rząd Tuska za otwartą (w przeciwieństwie do PiS/u) politykę wobec Berlina i przyjąć sugestię Sikorskiego co do „kreatywnych pomysłów” w rozwiązywaniu historycznych zaszłości. Brak konkretów (ze strony Scholza)  podczas ostatniej wizyty w Warszawie stanowi dla Tuska spore obciążenie jeśli przyjmiemy, że ma on dobrze walczyć z populistami. Locke zwrócił też uwagę na dysproporcje w wydatkach na zbrojenia jakie istnieją między Polska a Niemcami.

8.07.24

Tryumfalna informacja w Deutsche Welle o „zielonym świetle dla polsko – niemieckiego podręcznika - Europa nasza historia”. Portal przytacza tu fragmenty rozmowy z Andrzejem Dusiewiczem (koorfynatorem projektu z ramienia WSiP) „Mam nadzieję, że książka będzie szeroko wykorzystywana przez uczniów, a nie pozostanie jedynie symbolem polsko-niemieckiego partnerstwa”. „To drugi na świecie bilateralny podręcznik do historii. Dwa kraje, z których jeden był ofiarą agresji, potrafiły stworzyć wspólną opowieść o historii” stwierdził z kolei Robert Traba. „Ten podręcznik jest kamieniem milowym. To pierwsza książka do historii powszechnej,  w której Europie Środkowo-Wschodniej poświęcono tyle samo miejsca co Europie Zachodniej” dodał Hans-Juergen Boemelburg (cytaty za DW).Nie obyło się oczywiście bez utyskiwania na obstrukcję i obskurantyzm PiS (konkretnie Prof. Grzegorza Kucharczyka, który „…pomylił recenzję z prezentacją własnej wizji polityki historycznej” i wszedł tym samym  w buty ideologa…na polityczne zamówienie…” jak to stwierdził Robert Traba -i ostatecznie wystawił książce negatywną opinię).

10.07.24

Proponowana przez Donalda Tuska Tarcza Wschód (abstrahująć od wiarygodności tych propozycji ich sensowności w wydaniu proponowanym przez polskiego premiera) i Bałtycka Linia Obrony stały się przedmiotem dyskusji fachowców, którzy zastanawiali się na sensownością i możliwościami finansowania propozycji. Podczas, gdy główny kraj UE, Niemcy, opowiedział się zdecydowanie przeciwko tym inicjatywom – donosiły o tym prawie wszystkie niemieckie media. Argumentacja dla tego zdecydowanego „nein” była na poły ekonomiczna (nie wolno się zadłużać), na poły polityczna, choć tu ukryto częściowo przyczyny (obawa przed Rosją i gniewem Putina) i dotyczyła też polityki wewnętrznej Niemiec (zbliżające się wybory). To według niemieckich mediów może utrudnić odbudowywane stosunki Tusk – Scholz (a generalnie Polska – Niemcy). Sueddeutsche Zeitung (Victoria Grossmann) zajęła się problemem zadośćuczynienia za niemieckie zbrodnie popełnione w Polsce w czasie ostatniej wojny. Kwestia pojawiła się, o czym pisałem już wyżej, w czasie międzyrządowych konsultacji. Nie podano jednak konkretów co wywołało spore poruszenia nie tylko wśród "pisowców" ale także i na lewicy. Tusk dystansując się od żądań „ekstremy” miał jedna artykułować swoje oczekiwania wobec Scholza. Według gazety nie ma i nie było sporu między politykami o czym zapewniał w rozmowie z gazetą Dietmar Nietan, który wyraził nadzieję, że kwestię uda się rozwiązać „do jesieni”. Nietan wspomniał też po raz kolejny o Domu Polsko – Niemieckim, który ma być jednym z elementów „zadośćuczynienia”.

11.07.24

Wśród emigrantów zamieszkujących Niemcy Polacy są jedną z największych, jeśli nie największą grupą etniczną stanowiącą 12% ogółu populacji kraju. Tego dnia Sueddeutsche Zeitung (Victoria Grossmann) ponownie powróciła do kwestii rekompensaty dla żyjących polskich ofiar wojny. Ma ona globalnie wynieść 200 milionow Euro. Może nie jest to dużo ale „…to ważny gest…”. Grossmann, pytając czy nie jest za późno na takie działania wylicza, że na każdego żyjącego przypadać będzie około 5000 złotych i zauważa, że „…tak sutych indywidualnych wypłat nie było nigdy….”, a gest jest niebywale „…hojny…” choć .”…te 200 milionów to też za mało i za późno…”. W ogólnych rozważaniach na temat pojednania powraca, po raz kolejny, wątek Domu Polsko – Niemieckiego tego „niebywałego projektu”, który jednak pozostaje na razie w sferze realizacji bo „…Niemcy dzielą włos na czworo…”. Szansa na pełne pojednanie jednak nie została zaprzepaszczona „…wydaje się więc , że obie strony chcą z niej skorzystać. Opierając się na prostym wnioskowaniu, że każdy gest jest lepszy, niż nie robienie niczego i że jest warty o wiele więcej, niż bezowocne żądania, które nie mogą i nie będą spełnione…”. W tym samym czasie lokalne niemieckie media (a także Tagesspiegel) poświęciły sporo uwagi trudnościom komunikacyjnym na polsko – niemieckim pograniczu i generalnie trudnościom w podróżowaniu między Polską a Niemcami, co utrudnia w zasadzie wszystko od kontaktów międzyludzkich po prowadzenie biznesu..

13.07.24

W Tagesspiegel (Albrecht Meier) zwrócono uwagę na rolę Trójkąta Weimarskiego w kontekście wojny na Ukrainie i „wagę” Polski w tej konfiguracji. Waga naszego kraju ma być wprost proporcjonalna do narastających zagrożeń (Le Pen we Francji, Putin, Hamas). Polska powinna, jako duży i istotny sąsiad Niemiec, być w tym kraju bardzie szanowana i doceniana. Przegrana w głosowaniach w Sejmie sprawa aborcji, stała się według Frankfurter Allgemeine Zeitung (Stefan Locke)ciężkim ciosem dla Tuska. Przy okazji rozważań na ten temat powróciła kwestia możliwego weta Prezydenta RP  „…niewielkie to pocieszenie, że nawet w przypadku uchwalenia nowego prawa aborcyjnego, depenalizacja nie weszłaby w życie, ponieważ prezydent i tak zapowiedział weto…”. Rheinische Post i Suedeutsche Zeitung informują swych czytelników o karach jaki grożą w Polsce za przeprowadzenie aborcji.

14.07.24

W podsumowaniu Euro 2024 niemieckie media nie omieszkały wspomnieć o polskich kobicach i ich niewłaściwym zachowaniu. Omijano za to szczegółowy opis problemów jakie miały miejsce za sprawą organizatorów imprezy.

15.07.24

Frankfurter Allgemeine Zeitung oraz Tageszeitung (Gabrielle Lesser) zajęły się reakcjami Tuska na odrzucenie przez Sejm zmodyfikowanego prawa aborcyjnego. Premier zagroził tym, którzy głosowali przeciw projektowi, surowymi konsekwencjami. Ciekawa w tym kontekście jest ocena Romana Giertycha, który nagle, jako przedstawiciel obozu Europejczyków przestał straszyć publiczność i uczestników życia politycznego, a stał się „barwną postacią” ujawniającą „machinacje” rządu PiS. Ponownie pojawił się w niemieckiej narracji Prezydent RP, który (Tageszeitung) swoją postawą niszczy pozycję Polski w przestrzeni międzynarodowej „…ponieważ blokuje prawie wszystkie projekty centrolewicowej koalicji co uniemożliwia stabilne rządy…” (Gabrielle Lesser). Co prawda nie wiemy jakie to istotne dla międzynarodowej pozycji Polski pomysły zablokował Andrzej Duda ale zostawmy tę kwestię do rozstrzygnięcia bystrzejszym od nas. W tekście lewicowej gazety wspomina się także o licznych (!) wypadkach śmierci kobiet po zmianach prawa aborcyjnego. Co oczywiste autorka tekstu nie wspomina, że większa część z nich nie była efektem „zaostrzonego prawa” lecz błędów lekarskich, a część zwykłymi fejkami nagłośnionymi potem przez media jako efekty nieludzkiego prawa. 

16.07.24

DPA doniosła o zakazie wydawania (działalności) skrajnego magazynu Compact, który w ubiegłym roku oskarżył Polskę (między innym,i w ślad za propagandą rosyjską – tekst „Przemilczana wina Polski”) o wywołanie II wojny światowej, wspominał o polskich „obozach koncentracyjnych” dla Niemców i prezentował też zdecydowanie antysemickie treści. W tym samym dniu media zza Odry zauważyły mocna krytykę, płynącą ze strony Zielonych, wprowadzonych, między innymi, na granicy z Polską wzmocnionych kontroli (na czas |Euro 2024). Określono ja mianem „kosztownego spektaklu”.

18.07.24

Sueddeutsche Zeitung (Victoria Grossmann)  zainteresowała się wspominanym już wyżej Krzysztofem Ruchniewiczem nazywając go „krytycznym przyjacielem”. Autorka opisuje poglądy Ruchniewicza na kwestie „reparacji” jakie wprowadził na agendę polsko – niemiecką PiS twierdząc, że Ruchniewicz uważa je za „…czysty populizm…”. Samą zaś nominację Ruchniewicza uważa za „…doskonały ruch…” albowiem ten będąc przyjacielem (!?) „…uprawia także i uczciwą krytykę…”. Ta ma odnosić się do niejasnego zdefiniowania „sprawców” (czego !?) w koncepcji i opracowaniu funkcjonowania Domu Polskie – Niemieckiego. Nie obyło się też bez prztyczka dla autorów polskiego raportu o stratach Polski (tzw. Raport Mularczyka), którym Grossmann zarzuciła , że pominęli w swojej narracji sporo elementów prowadzących do polsko – niemieckiego pojednania wymieniając działania Kościoła Katolickiego, Akcję Zanki Pokuty i (znowu pro domo sua) Polsko Niemiecką Współpracę Młodzieży. Wspomniała też o działaniach Ruchniewicza na rzecz polsko – niemieckiego zbliżenia. Rzecz w tym, że raport nie dotyczył całości kontaktów polsko – niemieckich, a najczarniejszej ich strony czyli lat 1939 – 1945 , aż dziwne, że trzeba to przypominać.

19.07.24

Frankfurter Allgemeinie Zeitung (Reinhard Veser) zajęła się „aferą Pegasusa”, która ma obciążyć i ostatecznie pogrążyć PiS, który traktował Polskę jak swoją „własność”, a teraz w związku z możliwymi nadużyciami w kampanii może stracić subwencję. Veser uważa, że potencjalne nieprawidłowości w wydaktowani pieniędzy z „Funduszu Sprawiedliwości” mogą zaprowadzić do więzień polityków dawnego obozu rządzącego. W tekście nie pojawia się jakakolwiek sugestia o podobnych i znanych manipulacjach finansowych partii aktualnie rządzącej kolaicji. Dziennikarz zwraca też uwagę na nieprawidłowe, jego zdaniem, używanie Pegasusa  i nie przytaczając jakiegokolwiek dowodu stwierdza "PiS przez długi czas temu zaprzeczał, ale oprogramowanie było wykorzystywane nie tylko do szpiegowania przestępców, ale i krytyków …" (cyt. za DW). Interesujące jest to, że większość aktywnie atakujących PiS za „niewłaściwe” stosowanie Pegasusa publicystów (zarówno w Niemczech jak i w Polsce) nie przedstawiła jakichkolwiek rzeczywistych dowodów (oprócz własnych stwierdzeń odwołujących się do stwierdzeń zainteresowanych)  na inwigilowanie opozycji przez partię Kaczyńskiego, a na dodatek po ujawnieniu afery „Gonzalesa vel Rubcowa” jakoś dziwnie zamilkła (milczenie to zresztą trwa do dzisiaj 30.09.24) i przestała się zajmować sprawą, uwaga powyższa dotyczy też Reinharda Vesera, który kończąc swój tekst sarkastycznie zauważa, że „pisowcy” wreszcie odnaleźli sens i istotę wartości europejskich, gdy zatrzymany Marcin Romanowski powołał się na swój immunitet Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy. Należy jednak zauważyć, że publicysta jakoś dziwnie zapomniał o tym, że zatrzymanie Romanowskiego, przez służby Tuska i Bodnara, odbyło się z rażącym naruszeniem prawa właśnie ze względu na posiadany przez byłego ministra immunitet, o którym walczący o przywrócenie w Polsce „normalności i demokracji” zwolennicy „uśmiechniętej i walczącej demokracji” jakoś dziwnie zapomnieli. Ot taka niewarta chwili refleksji „prosta oszybka”.

20.07.24

Deutsche Welle przeprowadziła rozmowę Johannem Tuchelem dyrektorem Centrum Pamięci o Ruchu Oporu w Berlinie. Dotyczyła ona kwestii niemieckiego ruchu oporu ogniskującego się w zamachu na Hitlera, który przeprowadził Stauffenberg, a także kwestii, dyskutowanej w Niemczech po dziś dzień, czy zamachowcy z lipca 1944 roku byli zdrajcami !? „…To był bardzo długi proces. Najpierw chodziło o społeczne uznanie oporu w armii, potem – o opór cywilny, organizację „Biała Róża”, ratowanie Żydów. Ale proszę zauważyć, że wyroki sądów w sprawach spiskowców 20 lipca zostały uchylone dopiero w 1989 roku. Dopiero w 2009 r. niemiecki Bundestag przyjął projekt ustawy uchylającej wszystkie wyroki Trybunałów Ludowych w sprawie „zdrady”. A wyroki wydane z mocy tzw. prawa wojennego nie zostały uznane za nieważne generalnie, tylko musimy wnosić o to w konkretnych przypadkach…” (cyt. za DW). W rozmowie pojawiają się też wątki polskie „…W ruchu oporu było sporo ludzi, którzy przeszli długa drogę. Von Stauffenberg był jednym z tych, którzy otwarcie popierali dojście Hitlera do władzy, znamy jego listy z Polski i nie jest to powód do chwały. Ale to, co Stauffenberg robił z pełna konsekwencją od 1942 roku, jest godne upamiętnienia. To, dlaczego Stauffenberg jest najbardziej rozpoznawalny, ma prostą przyczynę – to on dokonał czynu, podłożył bombę, bo był jednym z nielicznych, którzy nadal mieli dostęp do Hitlera. Jednocześnie był potrzebny tu, w Berlinie, by przeprowadzić operacje Walkiria (plan zapewnienia ciągłości władzy na wypadek zamieszek, stworzony przez Hitlera, który zamachowcy chcieli wykorzystać, by przejąć władzę w Berlinie po udanym zamachu – red.). Po tym już widać, jakie braki osobowe mieli spiskowcy. To nie był zryw narodowy, jak Powstanie Warszawskie. Tu nie powstał żaden gnębiony naród, by pokonać ciemiężyciela. Tu powstali nieliczni wobec większości...” Tego samego dnia Mitteldeutscher Rundfunk zajęła się kwestią polsko – białoruskiej granicy. Stwierdzono, opierając się na deklaracjach Tuska, że jego rząd kontynuuje budowę zapór na wspomnianej wyżej linii granicznej co ma negatywny wpływ na to co się dzieje po polskiej stronie granicy. Rozmówcy stacji dostrzegają podobieństwa między tym co się teraz dzieje na granicy Polski z Białorusią, a funkcjonowanie „muru berlińskiego”.

23.07.24

Berliner Zeitung (Jan Opielka) w swoim internetowym wydaniu poddała druzgocącej krytyce postawę Polski wobec Rosji. Z jednej strony polska niechęć do potężnego sąsiada ze wschodu, biorąc doświadczenia historyczne, jest zrozumiała, z drugiej zaś jest błędna patrząc na to wszystko z politycznego puntu widzenia. Opielka twierdzi, że Polska jest nieodpowiedzialna, gdy wspomina o możliwości strącania rosyjskich pocisków rakietowych nad Ukrainą ryzykując tym samym pogłębienie i tak sporego konfliktu z Rosją i spowodowanie sceptycyzmu w USA co do tego czy Warszawa jest obliczalnym partnerem. Autor tekstu dodaje jeszcze mocno krytyczne opinie dotyczące Prezydenta RP, który chciał się „…przypodobać…” Amerykanom sugerując wzrost obowiązkowych wpłat na fundusz obronny NATO do 3%, krytykuje też polskie przywiązanie do idei „…Giedrycia i Mieroszewskiego…” widzącej w niezależnej i silnej Ukrainie należącej do NATO także i siłę oraz wzmocnienie suwerenności Polski. Błędne jest też widzenie rosyjskiego najazdu na Ukrainę tylko i wyłącznie poprzez filtr rosyjskiego „imperializmu”, nie wolno tutaj abstrahować od wcześniejszego rozszerzenia NATO „…W dużej mierze zapomina się, że Rosja, niechętnie i zgrzytając zębami, ale jednak zgodziła się na przystąpienie do NATO Polski i innych byłych krajów satelickich Związku Sowieckiego. To, że jako wzmocnione mocarstwo, z powodów militarnych, geostrategicznych, ekonomicznych jak i kulturowych, nie chciała i nie chce zaakceptować na swoich granicach wojsk NATO, odrzucane jest w Polsce jako niedozwolona polityka stref wpływów, jak gdyby rozszerzenie NATO nie było rozszerzeniem strefy wpływów USA, tudzież obozu zachodniego…” .Sama Ukraina zaś jest bowiem o wiele bardzie zależna i bliska Rosji niż Polsce, która mogłaby być istotnym fragmentem rozwiązana całego konfliktu gdyby zachowywała się tak pragmatycznie jak Węgry Orbana (!!!) i nie reprezentowała postawy zbliżonej do najtwardszych kijowskich zwolenników walki z Rosją. Opielka podaje też w wątpliwość suwerenność państwową w takiej formie w jakiej jest ona rozumiana dzisiaj w Polsce przez część „radykalnych” środowisk politycznych.

24.07.24

Die Tageszeitung komentuje w swoim tekście ograniczenia w pomocy militarnej i strukturalnej dla Ukrainy jakie zapowiedział rząd federalny. Według dziennika niezależnie od przyczyn takiego postępowania Berlina jest to bardzo zły sygnał dla Europy, a Niemcy trwonią w ten sposób niedawno odbudowane zaufanie (!?) na Ukrainie w Polsce i w krajach „Pribałtyki” dając przy tym potężny zastrzyk optymizmu Moskwie. Handelsblatt powraca do „aborcyjnej” porażki Tuska, który łączy tę pierwszą kwestię z rozliczaniem rządów PiS/u „… rząd poniósł dwie żenujące porażki,puczyści z jego szeregów oddali głosy razem z konserwatystami z  opozycji przeciwko zniesieniu kar dla lekarzy dokonujących aborcji. Na dodatek sąd zmusił władze do zwolnienia z aresztu wiceministra poprzedniego rządu, który został aresztowany za defraudację…” (tu warto zauważyć, że Min. Romanowski nie został aresztowany za „defraudację” – to tyle w kwestii dziennikarskiej rzetelności ale kogo z czytelników TAZ będzie to interesowało ~?). Porażka rządu jest tym większa, że nie udaje się powrócić do stanu przed rządami PiS choćby w sferze reformowania wymiaru sprawiedliwości – tu nadal za główną przeszkodę uważa się Prezydenta RP. Gazeta zauważa jednak i to, że nie wyjaśniono do tej pory wątpliwości prawnych jakie powstały po siłowym wkroczeniu władz do TVP i PR. Dziennik wspomina też o mocnym „pragnieniu zemsty” wśród tych którzy głosowali na obecnie rządzącą koalicję i odnosząc się do wpisu Tuska na „X” dotyczącym uwolnienia Romanowskiego konkluduje „…Taką retoryką Tusk wykazuje niewielki szacunek dla podziału władzy. Ale to odwraca uwagę od jego własnej niezdolności i groźby blokady z powodu sprzeciwu w jego własnych szeregach. Grozi to poważnym kryzysem rządowym…” (cyt. za DW)

26.07.24

Niemieckie media poinformowały o podziale tek w komisjach Parlamentu Europejskiego zaznaczając przy tym, że aż siedmioma komisjami pokierują Niemcy, wspominają też o możliwym polskim komisarzu (Serafinie). Frankfurter Allgemeine Zeitung (Reinhard Veser) zajęła się kwestią przywracania w Polsce praworządności. Głównym obszarem analizy jest tu kwestia „upadku” polskiego Trybunału Konstytucyjnego. Jego deprecjacja rozpoczęła się według Vesera w 2015 roku kiedy to PiS po wygranych wyborach zaatakował Trybunał czyniąc z niego bezwolne narzędzie.O szwindlu prawnym zastosowanym przez PO (Robert Kropiwnicki), mającym uniemożliwić PiS/owi działanie,efektem którego był właśnie ten „atak” PiS/u na TK autor wspomina półgębkiem i poza chronologią opisywanych wydarzeń. Odnosząc to wszystko do sytuacji w Niemczech dziennikarz pisze usprawiedliwiając ślimaczące się działania Tuska co następuje „… nie można sobie wyobrazić, że partia taka jak PiS, uzyska w Niemczech absolutną większość w parlamencie. Sprawia to, że scenariusz taki jak w Polsce jest nieprawdopodobny. Ale tamtejsze wydarzenia pokazują, jak kruche mogą być uważane za solidne instytucje, gdy staną się polem politycznej bitwy … Bo gdy Trybunał Konstytucyjny zostanie tak bardzo uszkodzony jak polski, trudno jest przywrócić go do poprzedniego stanu” (cyt. za DW). Medialnie nośną postawę przyjął lewicowy poseł Soeren Pellmann żądając od rządu federalnego uruchomienia zasobów finansowych dla żyjących jeszcze polskich ofiar II Wojny Światowej. Przypomniał również o polskich cierpieniach w czasie wojny i zauważył, żę pamięć o tych nich jest w Niemczech marginalizowana. Sueddeutsche Zeitung (Victoria Grossmann) wróciła do kwestii „aborcji” zwracając równocześnie uwagę na mnogość spraw przed jakimi staje rząd Tuska, którego autorka krytykuje za błędne i „nieracjonalne” zachowanie w kwestii wspomnianego już wyżej mordowania dzieci nienarodzonych.

27.07.24

W kolejnym wywiadzie, tym razem dla „Deutschlandfunk”, Krzysztof Ruchniewicz zaapelował o znalezienie konkretnych rozwiązań w kwestii zadośćuczynienia polskim ofiarom wojny i wspomniał o wspólnych przedsięwzięciach odnosząc to głównie do idei budowy Domu Polsko Niemieckiego. Ruchniewicz wspomniał też o żądaniach reperacyjnych wysuwanych wobec Niemiec przez poprzedni polski rząd i określił je jako „…prawnie zakończone…”. Media zajęły się też nadchodzącą wizytą Prezydenta RFN Steinmeiera w Polsce. Berliner Zeitung (Witold Mrozek) komentując sytuację na granicy polsko – białoruskiej stwierdził, że rząd Tuska nie odnosi się do uchodźców lepiej niż poprzedni polski gabinet. Nie dość tego przyjęto nowe regulacje pozwalające strzegącym granicy używać broni wobec migrantów. Odwołując się do ustaleń Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, oceniającej krytycznie zdarzenia na linii granicznej strefy Schengen i pozostałych krajów Europy nie wspomina jednak wyraźnie, że jej przyjęcie to efekt zwiększonego naporu na polską granicę i dramatu, śmierci młodego polskiego żołnierza zamordowanego przez agresywnych „uchodźców”, traktując te zdarzenia, w gruncie rzeczy, per non est.

28.07.24

Bild komentował kwestię zawieszenia Przemysława Babiarza za odniesienie się do słów piosenki Lennona „Imagine” emitowanej podczas rozpoczęcia letnich Igrzysk Olimpijskich w Paryżu.Wypowiedź polskiego dziennikarza komentował jako „niewłaściwą”. A portal TAG 24 określił tę wypowiedź jako „skandaliczną”. T-Online z kolei odwoła się do licznych protestów (gdzie i jakich !?) i uznał zawieszenie za słuszną karę. Dodajmy od razu, że żadne z wymienionych mediów nie wyartykułowało w sposób jednoznaczny bardzo mocnego poparcia internautów dla Babiarza i traktujących jego zwolnienie jako absolutny skandal.

29.07.24

Frankfurter Allgemeine Zeitung w tekście Daniela Brewinga i Stephana Lehnstaedta zajęła się Powstaniem Warszawskim. Historycy przypomnieli monografię Hannsa von Krannhalsa dotyczącą Powstania, która też skłoniła ich do określenia tego co się działo w Warszawie w pierwszych dniach sierpnia jako „…monstrulaną zbrodnię…” która nie mogła ujść bezkarnie (rodzi się pytanie, kto został za nią ukarany i jak !?). Historycy wyjaśniają też przyczyny „pasywności” Armii Czerwonej pokazując złowieszczą grę Stalina wobec Polski. W perspektywie prowadziło to do zamilczania historii Powstania w Polsce Ludowej i tworzyło sytuację korzystną dla Niemiec, które mogły swoje rozliczenie ze zbrodniami w Warszawie mogły odłożyć ad acta. Historia dramatu powróciła po 1989 roku w „nowej Polsce” (to akurat błąd historyczny i nieprawda), a także za sprawą Muzeum Powstania, które stworzono z inicjatywy ŚP Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Konkludując historycy zauważają "…Za tym wszystkim kryje się nie tylko potrzeba znalezienia uznania dla własnych ofiar, które są mało znane poza Polską. Dotyczy to zwłaszcza Niemiec, gdzie dominuje pamięć o Holokauście, a świadomość i wiedza o zbrodniach popełnionych na innych grupach jest niewielka". Przy okazji powracają też do idei tworzenia Domu Polsko Niemieckiego i kwestii odszkodowań dla żyjących jeszcze polskich ofiar wojny. Ociąganie się z realizacją tych kwestii, uważają, jest groźne dla Niemiec i świadczy o ograniczeniach politycznych Scholza.

30.07.24

Rbb: (Multimediale Nachrichtenportal fuer Berlin und Brandenburg) zajął się wykorzystywaniem, przez grupy przestępcze, polskich bezrobotnych i bezdomnych do zakładania fikcyjnych firm różnego rodzaju, nadużyć tego typu są, jak twierdzą przedstawiciele policji niemieckiej, tysiące. Przy organizowaniu tego przestępczego procederu często pojawiają się te same osoby.Die Welt (Philipp Fritz) zauważa napięte stosunki między Polską a Niemcami twierdzi, że nadzieje na ich poprawę, które pojawiły się wraz z objęciem władzy przez Tuska okazały się płonne.„Jednak ponad pół roku po objęciu urzędu przez Tuska stało się jasne: wielki sukces się nie zmaterializował. Gesty pojednania czy partnerstwa? Bez szans. Nowe, wspólne projekty inwestycyjne, obronne czy inicjatywy polityczne w Europie? Nic z tych rzeczy”. Główne przyczyny porażki polsko – niemieckiego „resetu” to kwestie migracyjne i stosunek do kwestii zaopatrzenia w energię. Polska wydaje się być istotnym partnerem dla Berlina choć Tusk przedstawiany przez PiS jako niemiecki „agent” musi być bardzo uważny. Trzeba też brać pod uwagę takie kwestie, jak wspólna z Rosją budowa Nord Stream i dość chybotliwa postawa Niemiec w pierwszych tygodniach po napaści Rosji na Ukrainę, abstrahując już od tego, że „Tusk wie, że widoczne zbliżenie do niemieckiej polityki nie jest dobrze widziane przez wyborców – on, „niemiecki agent”, byłby za to obwiniany”. Fritz widzi też fiasko ostatnich konsultacji międzyrządowych w Warszawie, szczególnie w kwestii odszkodowań dla polskich ofiar ostatniej wojny. Kolejnym problemem w dwustronnych stosunkach jest też kwestia CPK i obronności, a właściwie zakupów sprzętu wojskowego. Te kwestie podnoszone przez opozycję zdecydowanie ograniczają Tuskowi pole manewru z obawy o wspomniane już wyżej oskarżenia (które są według Fitza wyssane z palca) o bycie niemieckim agentem. Media szeroko opisujące też wspomnianą wyżej pracę Stephana Lenstaedta dotyczącą Powstania Warszawskiego idą prawie dokładnie tym samym tropem narracji , którą opisałem wyżej.

31.07.24

W Warszawie odnotowujemy spore nadzieje „…Polacy oczekują, że Steinmeier poprosi również o przebaczenie za zamordowanie przez nazistów od 1,5 do 2 milionów Polaków. Wielu liczy również na informacje o rozpoczęciu budowy planowanego Domu Polsko-Niemieckiego w Berlinie …. Ciekawsza jest też obietnica szefa niemieckiego rządu Scholza dotycząca finansowego zadośćuczynienia dla żyjących jeszcze w Polsce ofiar narodowego socjalizmu”.związane z wizytą niemieckiego prezydenta Franka Waltera Steinmeiera donosi Tageszeitung (Gabrielle Lesser) odnosząc to do 80 rocznicy Powstania Warszawskiego, które łączy się z Powstaniem (1943) w Getcie warszawskim, dalej następuje krótki opis zdarzeń prowadzących do wybuchu Powstania i komentarz do postawy Stalina, który  „… der genau wusste, dass sich der Warschauer Aufstand zwar militärisch gegen Hitler, politisch aber gegen ihn richtete, hatte keinerlei Interesse daran, den Aufständischen zu Hilfe zu kommen. Sein Ziel war es vielmehr, Polen endgültig zur „Interessensphäre der Sowjetunion“ zu machen…” (celowo umieszczam ten fragment bez tłumaczenia). Tekst kończy się standarową i powtarzalną opinią (cytowaną za Ruchniewiczem) o stanie (nie) wiedzy Niemców na temat tych zdarzeń. Tagesspiegel piórem Christpha von Marschall, który popełnia „delikty” historyczne, zajmuje się tą samą kwestią i tu też pojawia się jako narrator Krzysztof Ruchniewicz, z powtarzaną jak mantą tezą o niewiedzy Niemców na temat Powstania i nową o tym, że Powstanie jest elementem historii większej całości wystąpień wolnościowych przeciwko „Nazistom” idącym poprzez Europę. Ruchniewicz uważa, że polska historia powinna być opowiadana oddziaływuje bowiem na świadomość społeczną bo jest częścią europejskiej „kultury upamiętnienia”, a wypędzeni często (!?) byli pośrednikami w polsko – niemieckim dialogu. Tytuł generalnie zajmuje się szeroką problematyką związaną z Powstaniem Warszawskim mocno podkreślając celową pasywność Rosjan w kwestii udzielenia pomocy walczącej Warszawie. Rheinische Post zwraca uwagę na zmianę w stosunkach polsko - niemieckich wspominając o nowym kierownictwie Instytutu Polskiego w Duesseldorfie zauważa „Świeży powiew wiatru z Warszawy”, a jako jedno z głównych dokonań Rafała Sobczaka (nowy dyrektor) pokazuje organizowany przez Instytut „Weekend Wolności”, którego kluczowym punktem ma być emisja filmu Holland „Zielona Granica”. Spiegel dla odmiany zajął się sportem. Opisując życie i sukcesy Józefa Schmidta polskiego trójskoczka, który na Igrzyskach Olimpijskich 1960 i 1964 (kolejno Rzym i Tokio) bił rekordy. Był też rogatą duszą i nie chciał zaakceptować istniejącej w PRL rzeczywistości. W tekście pojawia się też istotny wątek niemieckiego pochodzenia Schmidta. Deutsche Welle odniosła się dow wizyty Franka Waltera Steinmeiera w Warszawie (Jacek Lepiarz). Zapewniając, że Niemcy nie zapomną o swych zbrodniach Steinmeier powiedział „Proszę, właśnie dzisiaj i właśnie tutaj, o przebaczenie…Z najwyższym szacunkiem chylę dzisiaj czoła przed odwagą, przed gotowością powstańców do nieustraszonej walki z narażeniem życia, bezwarunkowym dążeniem do wolności i do zachowania własnej godności…” (cyt. za DW). W tekście podkreślono, że aktualny Prezydent RFN jest drugim piastującym tak wysokie stanowisko politykiem niemieckim, który przemawiał na tych uroczystościach. Pierwszy to Roman Herzog (1994) , który pomylił wtedy Powstanie Warszawskie z Powstaniem w warszawskim Getcie (P.Ł.). Steinmeier w swym przemówieniu zauważył, że „…Niemcy nie mogą zapomnieć o Powstaniu…”, wspominał też o cudzie pojednania między Polakami i Niemcami. Standardowo odwołał się też od projektu Domu Polsko Niemieckiego mającego być między innymi miejscem spotkań młodzieży. Odwołał się też od kwestii odszkodowań dla żyjących jeszcze polskich ofiar wojny i na koniec spotkał się z Powstańcami (tu wymienia się Wandę Traczyk Stawską, Witolda Lisowskiego i Annę Przedpełską Trzeciakowską).

1.08.24

Deutsche Welle (Jacek Lepiarz) przeprowadziła wywiad ze wspomnianą wyżej Wandą Traczyk Stawską, który ma pokazać przyczyny wybuchu, osobiste motywacje Pani Traczyk, przebieg walk i skutki Powstania, a także Jej osobiste odczucia w bezpośredniej konfrontacji z Niemcami, które pozwoliły Jej dojrzeć w niemieckich żołnierzach ludzi i zastanowić się nad sensem walki i zabijania „…O tym się nie myśli, ale gdy czasami stanie się oko w oko, to obie strony się odwracają, bez strzału. Ja miałam takie zdarzenie. Patrzyliśmy na siebie i oboje uciekliśmy, nie strzelając do siebie, chociaż mieliśmy broń…” (cyt. za DW). Kumulacją rozmowy jest odpowiedź na pytanie dotyczące reparacji żądanych przez Polskę od Niemiec, a brzmi ono „…Uważam, że nie możemy żądać od nich stale, żeby płacili za to, co zrobili ich dziadkowie, a teraz to już pradziadkowie. Powinniśmy się z Niemcami umieć dobrze porozumiewać i razem działać, aby zabezpieczyć Europę przed Rosją. Bo to Rosja jest teraz bardzo niebezpiecznym agresorem.” (cyt. za DW). Tego samego dnia media w Niemczcech zajęły się kwestią „nielegalnych imigrantów” i stosunku do nich w różnych krajach Europy. Polska znalazła się wśród tych, które zostały zdefiniowane jako te naruszające prawa człowieka, zwrócono tu głównie uwagę na pushbacki. Media, w tym, Frankfurter Allgemeine Zeitung (Reinhard Veser) rozważały też i to czy w Niemczech robi się wystarczająco dużo, by przybliżyć społeczeństwo wiedzę o dramacie Powstania Warszawskiego podkreślając przy okazji natężenie niemieckiego terroru w Polsce w czasie wojny nieporównywalne z czymkolwiek z czym mieliśmy do czynienia w Europie Zachodniej. Suedeutsche Zeitung odniosła się do przemówienia Prezydenta Steinmeiera wygłoszonego w Warszawie i przypomniała jego słowa dotyczące odszkodowań dla jeszcze żyjących ofiar odnosząc je, przy okazji, do ustaleń (jakich !?) które zapadły podczas międzyrządowych konsultacji w Warszawie. Tagespiegel (Felix Ackermann) podjął (podobnie do innych autorów) kwestię niewiedzy Niemców w kwestiach odnoszących się do polskiej historii (ze szczególnym uwzględnienie Powstania) i potwornych zniszczeń i zbrodni popełnionych przez Niemcy w Polsce. Nie znajdują one godnego upamiętnienia w niemieckiej stolicy „…wniosek do Senatu Berlina, by oświetlić 1 sierpnia Bramę Brandenburską dla upamiętnienia Powstania Warszawskiego został odrzucony…”. Ackermann zwrócił też uwagę i na to, że urzędujący burmistrz stolicy Niemiec nie potrafił pojawić się na otwarciu wystawy organizowanej przez Dom Polsko Niemiecki przy udziale Deutsches Polen Institut w Darmstadt, należy jednak dodać, że nad miejskim ratuszem zawisła tego dnie polska flaga. Przy okazji zasugerował też zmianę nazwy jednej ze stacji S Bahn (Warschauer Strasse) na „Powstanie Warszawskie”. Die Welt (Philipp Fritz) podjął ten sam temat (niewiedzy Niemców) twierdząc przy okazji, że jest ona równie duża wśród „normalnych” Niemców jak i niemieckich elit (tu wymienił dziennikarzy). Autor wspomniał też o wzruszeniu wielu słuchaczy i obserwatorów słowami Steinmeierea, który mówiąc o sprawcach mówił o „Niemcach „, a nie o „nazistach”. Warto w ty miejscu przytoczyć opinię Wolfganga Templina obecnego na uroczystościach w Rote Rathaus, który twierdzi, że z upływem czasu i wraz z większą świadomością historyczną Niemców wzajemne stosunku będą się poprawiać, a Powstanie Warszawskie stanie się wkrótce tematem zajęć lekcyjnych w niemieckich szkołach – zobaczymy czy tak będzie !.

4.08.24

Puste ręce , tak można w dużym skrócie scharakteryzować wizyty Scholzna i Steinmeierea w Polsce,Tageszeitung (Gabrielle Lesser) wspomina o rozczarowaniu i rytualnych zaklęciach podczas oficjalnych wizyt, choć nie lekceważy próśb o wybaczenie padających z ust niemieckich polityków. Zadośćuczynienie zaś mogłoby pomóc Polsce znaleźć właściwe miejsce i równowagę po przeżytych ze strony Niemców i Swoietów traumach. Kontynuując wątek „powstańczy” Reinhard Veser przedstawia w swojej gazecie (Frankfurter Allgemeine Zeitung) losy Leopolda Okulickiego (Niedźwiadka) walczącego nie tylko z Niemcami ale i z Rosjanami. Przypomnijmy Okulicki zmarł ostatecznie w moskiewski m więzieniu (24.12.1946) najprawdopodobniej zamordowany.  W  rozmowie z Die Tagespost Paul Ziemiak (CDU) sugeruje stworzenie polsko niemieckiego zgromadzenia parlamentarnego i apeluje do Scholza, by ten się wyraźnie określił jeśli chodzi o zadośćuczynienie niemieckim ofiarom wojny w Polsce. W Bildzie zaś niemiecka minister spraw zagranicznych mówi o rozmieszczeniu w Niemczech amerykańskich rakiet, które będą chronić także państwa Europy Środkowo Wschodniej „…Decyzja o rozmieszczeniu amerykańskich systemów broni dalekiego zasięgu jest częścią tej polityki, ponieważ potrzebne nam jest wiarygodne odstraszanie Rosji. Odstraszanie, które będzie chroniło Polaków, Bałtów i Finów – naszych partnerów, którzy graniczą bezpośrednio z Rosją i doświadczyli w ostatnich miesiącach hybrydowych ataków na granicach…”.

5.08.24

Sueddeutsche Zeitung (Victoria Grossmann) wspomina o polskiej ustawie zezwalającej żołnierzom i funkcjonariuszom na użycie broni podczas służby na granicy, ustawa jest krytykowana przez Fundację Batorego i europejskie struktury zajmujące się prawam człowieka. Te informacje połączone są z opisem reakcji prawicowej opozycji (PiS), która „…lubi przedstawiać się jako obrońca mundurowych…”. Grossmann dodaje do tego wiadomości od NGO/sów zajmujących się poomocą uchodźcom dotyczące śmierci dziesięciu osób na polsko – białoruskiej granicy odwołując się przy okazji do Janiony Ochojskiej, które nie dostrzega jakiejkolwiek różnicy między PiS/em a rządami Tuska w omawianych kwestiach. W tym samym czasie polskie media obiegłą informacja o wizycie przedstawiciela Beutsche Bahn w jednej z hal PKP w Lublinie. Dało to asumpt do twierdzeń, że Niemcy chcą wykupić PKP Cargo. Niemieckie media z kolei wyśmiały te sugestie określając je mianem „absurdalnych” i zamieszczając obszerne informacje dotyczące potęgi Deutsche Bahn Cargo.

12.08.24

Według niemieckiej prasy Polska jest największym beneficjentem w zakresie przyjmowania europejskich środków, Niemcy zaś największym płatnikiem. Doniesiono również o inicjatywie „Zielonych” dotyczącej przerwania kontroli na granicach Niemiec (w tym szczególnie z Polską) i ponownego respektowani zasad poruszania się w „strefie Schengen”. Mediami za Odrą (Die Welt) wstrząsnęła też wyrażona w nich opinia Michaela Gissa ( dowódca regionalnego dowództwa Bundeswehry w Hamburgu) o możliwym zagrożeniu militarnym dla Europy, w tym jej wschodniej części i  Niemiec, w ciągu kilku najbliższych lat.

13.08.24

Frankfurter Allgemeine Zeitung (Gerhard Gnauck) zwraca uwagę na sytuację dotyczącą polsko – białoruskiego pogranicza, wspaniałomyślnie stwierdzając, że Polska „…ma prawo do bezpiecznej granicy…”, przy okazji definiując białoruskie działania jako rzeczywistą „wojnę hybrydową” prowadzoną przez Łukaszenkę przy pomocy nielegalnych migrantów, wypychanych siłą na polską stronę. Ta sama gazeta zwróciłą uwagę na wypowiedź Siergieja Szojgu dotyczącą możliwości stworzenia polsko – ukraińskiej formacji, która miałaby stabilizować i zabezpieczać sytuację na obszarze Zachodniej Ukrainy co według rosyjskiego polityka miałoby być równoznaczne z zaanektowaniem przez Polskę starconych wcześniej ziem na wschodzie. Według gazety to taka, psychologicznie uzasadniona, projekcja własnych szreń i pragnień Putuna i Łukaszenki, którzy generalnie nie mają jakichkolwiek problemów z atakowaniem, w ten czy inny sposób, swoich sąsiadów i podważaniem istniejącego terytorialanego status quo w Europie.

15.08.24

Die Welt, Süddeutsche Zeitung", ARD, Die Zeit i Frankfurter Allgemeine Zeitung stwierdziły odwołując się od swoich źródeł, że wysadzenie Nord Stream jest „robotą” Ukraińców mieszkających w Polsce. FAZ zauważyła, że "Problemy mogą pojawić się nie tylko między Niemcami a Ukrainą, ale także w stosunkach polsko-niemieckich. Niekooperatywne zachowanie polskich władz podczas śledztwa wzbudziło wątpliwości jeszcze zanim Ukrainiec poszukiwany listem gończym zdołał wyjechać z Polski na Ukrainę. Zmiana rządu w Warszawie nie zmieniła tego stanu rzeczy. Gdyby służby specjalne Polski, partnera NATO, faktycznie zatuszowały atak na obiekt niemieckiej infrastruktury, byłby to skandal" (cyt. za DW). Do powyższego doszły jeszcze oskarżenia Polski o współudział w tym sabotażu, a artykułował je w Welt August Hanning były szef BND (1998 – 2005) precyzując, że miało to nastąpić po nieformalnym porozumieniu Prezydentów Polski i Ukrainy. DPA odniosła się do zawieszenia przez sąd zakazu wydawania magazynu Compact, z polskiego punktu widzenia jest to o tyle istotne, że (pisałem o tym wyżej) oskarżano w nim Polskę o przestępstwa wobec Niemców, starano się zrzucić część winy za wybuch II Wojny Światowej na II RP i zarzucano Polsce grabież niemieckich dzieł sztuki. Ogólna konstatacja niemieckich mediów była taka, że mimo powyższego decyzja minister Faeser była przedwczesna i pochopna. RTR poinformowała swoich odbiorców, że wolumen niemieckiego eksportu (do połowy 2024) był większy niż do Chin. Tagesspiegel z kolei zauważył (Christoph von Marschall), że Polska była w stanie skutecznie wymusić na Chinach wywarcie przez nie presji na Łukaszenkę w kwestii nielegalnej imigracji. Dopiero w połowie tekstu na powyższych temat dowiemy się, że katalizatorem tego były działania Prezydenta RP w Chinach, tak wykpiwanej w Polsce przez przyjazne rządowi media i internautów. Marschall zauważa też, że przykład z Polski mogłyby brać Niemcy.

17.08.24

Spiegel (Nadia Pantel) zajął się stojącym w centrum stolicy Polski Pałacem Kultury i Nauki, który według tytułu jest „…cool…” symbolem europejskości i miasta. Wpisuje w ten ton wszystko, wojnę, niemieckie szaleństwo, polski opór, odradzanie się w Polsce kapitalizmu i „…nudę nacjonalistycznych rządów PiS…”. Autorka pisząc o nienawiści Polaków do Józefa Wissarioniowicza wspomina też o miłości wszystkich , którzy „…kochają jego dom…”. Odwołuje się też do słów dyrektora budynku, który uważa, że ci którzy chcą zburzenia budynku (przezornie nie dodając dlaczego !) „…niczego nie rozumieją…”. Dla Pantel Pałac był także istotnym punktem oporu przeciw wstecznym rządom PiS. Odwołuje się ona w tym miejscu do aktu samospalenia dokonanego przez Piotra Szczęsnego.Nie byłbym sobą, gdybym po raz kolejny nie wspomniał o kilku podobnych czynach jakie miały miejsce w latach 2007 - 2015 i nie były skierowane przeciwko pisowskim „reakcjonistom”, a wręcz przeciwnie, autorka jednak przezornie ich nie pamięta być może dlatego, że miały miejsce pod KPRM, a nie pod Pałacem. Przy okazji wspomina o „sympatii” Warszawiaków wobec budynku argumentując na rzecz jego zachowania „…primo, wysadzenie go w powietrze kosztowałoby zbyt wiele. Secundo, większość mieszkańców miasta nie pamięta już swojego miasta bez pałacu. Tertio, czy nie jest on po prostu piękny ? …”. Kończąc ten wątek pozwolę sobie napisać, jako Warszawiak od kilku pokoleń, de gustibus Est non… .Wall Street Journal (tu robię wyjątek) odnosi się do wysadzenia Nord Stream i zastanawia się kto wydał polecenie i kto je wykonał. Niemieckie media ponownie podejmują temat. Wraca też temat współudziału Polski w tym przedsięwzięciu podniesiony, o czym wspominałem wyżej, przez Augusta Hanninga. Wspomina się też o możliwości dokonania tego czynu „pod fałszywą flagą” (Deutschlandfunk) przez Rosjan.

21.08.24

Donald Tusk postępując tak jak postępuje i traktując „prawo tak jak je rozumie” został nagrodzony razem z prezydent Kosowa Viosą Osmani przyznawaną od 2005 roku nagrodą Nagroda M100 Media Award, którą otrzymują ci którzy walczą o zachowanie i utrwalanie demokracji oraz walkę o wiolność mediów – dponosiła o tym DPA i lokane niemieckie media, nie pojawia się przy tym jakakolwiek refleksja odnosząca się do stanu faktycznego, czyli już nawet nie obchodzenia lecz wręcz ordynarnego łamania prawa przez polskiego premiera.

22.08.24

Frankfurter Allgemeine Zeitung (Reinhard Veser) Polska wraca na drogę przestrzegania prawa, choć nie jest to łatwa sprawa, a jedną z przeszkód na tej drodze jest Prezydent Duda, który blokuje przywracanie niezależności sądów, wszystko to odbywa się ze szkodą dla zwykłych obywateli. Sueddeustche Zeitung (Victoria Grossmann) wraca do pisowskich „malwersacji” i ich karania co jest utrudnione przez nie do końca niezależne sądownictwo. Ta autorka też wspomina o destrukcyjnym działaniu Prezydenta podając przykłady uniewinniena Kamińskiego i Wąsika, a także o trudnościach w ukaraniu „podejrzanego” Daniela Obajtka, który ukrył się za immunitet parlamentu UE. Powraca też kwestia Marcina Romanowskiego i uwagi Tuska o 100 miliardach rzekomo zmalwersowanych przez …no właśnie, przez kogo !?

23.08.24

Frankfurter Allgemeine Zeitung (Felix Ackermann) zauważa rocznicę Paktu Ribbentrop Mołotow przypominając przy okazji wcześniejszą postawę wobec powstania Nord Stream prezentowaną przez Radosława Sikorskiego. Ackermann wiąże to z brakiem zrozumienia przez Niemców tego co się działo w europejskiej i światowej polityce w latach 2014 i 2015 i odnosi to szeroko do stosunku historycznego jaki mają wobec wszystkich tych faktów narody Środkowo Wschodniej Europy. Niemiecką postawę widzi jako swojego rodzaju „syndrom sztokholmski” i równocześnie uwolnienie się od wspomnienia o własnej, niezbyt chlubnej, przeszłości. W tym między innym, w tej erozji pamięci widzi przyczyny sympatii wobec Rosji występującej wyraźnie w części niemieckiego społeczeństwa „Kto pomimo czterech dziesięcioleci reżimu okupacyjnego nie pojmował siebie jako ofiary Związku Sowieckiego, nie odczuwa empatii wobec dzisiejszych ofiar postsowieckiej przemocy” (cyt. za DW). Z kolei w Die Welt rozmawia o tej samej kwestii z Uwe Neumärkerem, który zauważa, że „…Wszystko podporządkowane było pozytywnym stosunkom z Rosją, a artykułowane strachy Polski oraz krajów bałtyckich nie napotykały empatii, ani nie były traktowane poważnie NS 2 jest tego najlepszym przykładem. Każde porozumienie między Berlinem a Moskwą przypomina im (Polsce i krajom bałtyckim – P.Ł.) o istocie 23 sierpnia i przewadze potęg nad  pozornie niewielkimi i słabymi sąsiadami. Neimiecka niewiedza i brak przyjęcia do niemieckiej świadomości tej części odpowiedzialności martwi … partnerów w UE i NATO”. Skutki Paktu Ribbentrop Mołotow odbijają się w Polsce do dzisiaj i nie zmieniła tego nawet krótka „jelcynowska odwilż”. Natomiast Niemcy mają „… obowiązek stanąć po ich stronie, nie tylko moralnie…” i „…Potrzebują również edukacji historycznej, aby w końcu zrozumieć te idiosynkrazje…”, a symbolem tego zrozumienia ma stać się Dom Polsko-Niemiecki w Berlinie.

24.08.24

Frankfurter Allgemeine Zeitung (portal - Andreas Mihm) informuje, że Polska i Czechy są w danym momencie większym importerem niemieckich produktów niż Chiny, co powinno w Niemczech budzić zadowolenie.

26.08.24

Die Tageszeitung (Klaus Hillenbrandt) zwraca uwagę na to, że Pakt Ribbentrop Mołotow zniknął z pamięci Europy Zachodniej w przeciwieństwie do jej wschodniej części. Autor stawia sporo pytań, w tym i to czy ZSSR jest równie odpowiedzialny jak III Rzesza za wybuch II Wojny Światowej „Mieszkańcom wschodniej Europy działania Władimira Putina przypominają ekspansjonistyczną politykę Stalina. Rządzący w Moskwie twierdzą, że Stalin zgodził się na pakt tylko po to, by zyskać czas na późniejszą kampanię wojskową przeciwko Hitlerowi. Nie tłumaczy to jednak faktu, że dostarczał on Hitlerowi duże ilości materiałów i surowców aż do niemieckiej inwazji na ZSRR w 1941 roku. Nie tłumaczy to również tego, że wydał nazistom ponad 1000 niemieckich komunistów. Dopiero po 1990 roku przyznano, że istniał tajny protokół, ale potem znów zapadło milczenie. Według dzisiejszej Rosji winę za II wojnę światową ponosiły mocarstwa zachodnie, które prowadziły politykę ustępstw.” (cyt. za DW).

27.08.24

Focus (Chiara Holzhauser) zastanawiając się skąd Polska weźmie pieniądze na finansowanie budowy elektrowni atomowych zauważa, że nasz kraj w gruncie rzeczy może się obejść bez atomu wiążąc to wszystko z kłopotami rządu z górnictwem, kwestiami źródeł energii odnawialnej ze szczególnym uwzględnieniem Bałtyku i polityką wewnętrzną Polski. Berliner Zeitung (Klaus Bachmann) powraca do kwestii wysadzenia nitek Nord Stream, pośrednio i przy okazji nawiązując do wątku „polskiego” czyli „…ukraińskiej firmie w Warszawie…” i „…wymknięciu się z Polski obywatela Ukrainy, za którym Niemcy wystawiły list gończy w związku z sabotażem…”. Mocnym argumentem na wplątanie Polski w sprawę jest to, że w kraju „…wszyscy się cieszyli…” (!?), a Tusk po niemieckich enuncjacjach ostro reagował. Wracając, niejako przy okazji, do wypowiedzi Hanninga dotyczącej prozumienia między Andrzejem Dudą i ukraińskim prezydentem Bachmann zauważa, że odkrycie i skazanie możliwych sprawców jest prawie niemożliwe, bo wszyscy dają się w gruncie rzeczy wodzić za nos, a gdyby udało się w końcu złąpać to i tak byłby skazany na jakąś minimalną, w gruncie rzeczy, karę.

28.08.24

DPA (Christoph Driesen) zajęła się porównaniem wojny wywołanej przez Hitlera (i Stalina) w 1939 roku z tą rozpętaną niedawno przez Putina. Przywoływany w tekście Goetz Aly dostrzega w tej paraleli sporo podobieństw, zarówno w sferze propagandowej jak, praktycznej (prowadzenie wojny przeciwko ludności cywilnej), ekonomicznej (wysoki żołd dla żołnierzy Wehrmachtu i dzisiaj dla Rosjan służących w armii FR). Podobna jest również metoda budzenia nienawiści do „wroga” przez państwo agresora. Równocześnie Driesen uważa (!?), że nie powinno się za bardzo szukać analogii w obu tych przypadkach. Stanowi to pewnego rodzaju by pass do rozmowy z innym historykiem (Joernem Lenohardem), który twierdzi, że zbyt wielu analogii między agresją Niemiec (1939) na Polskę i rosyjską dziś na Ukrainę nie ma. Tę drugą tłumaczy między innymi „bólami fantomowymi” Rosjan po starcie imperium.

29.08.24

Spiegel powraca do kwestii wysadzenia nitek Nord Streamu i twierdzi, że  „Polskie władze nie wywiązały się z prawnego obowiązku aresztowania poszukiwanego. To niespodziewany i niespotykany policzek jaki otrzymały Niemcy. Podejrzany zbiegł na Ukrainę i nie wiadomo czy polskie władze nie ostrzegły Ukraińca. Ma stanowić dla Niemców kamień obrazy, liczyli bowiem na to, że w Polsce Tuska „Wołodymyr Ż” zostanie zatrzymany i będzie to tylko formalność. Nic takiego jednak się nie stało, a wspomniany „Ż” spokojnie wyjechał do swojego kraju do tego jeszcze samochodem na dyplomatycznych numerach ambasady Ukrainy w Warszawie , stąd przekonanie Niemiec, że polskie włądze ostrzegły Ukraińca  „Z jakiego powodu i dlaczego mielibyśmy go aresztować? To przecież bohater !’”

30.08.24

Sueddeutsche Zeitung (Victoria Grossmann) nie podoba się to, że Polska i Niemcy (te będą reprezentowane przez Dietmara Nietana pełnomocnika MSZ ds. współpracy z Polską) będą oddzielnie obchodzić kulejną rocznicę wybuchu II Wojny Światowej. Z punktu widzenia autorki tekstu „nie wygląda to dobrze” szczególnie w kontekście tego, że Tusk chciał poprawić stosunki z zachodnim sąsiadem po trudnym czasie rządów PiS. Mimo tych wątpliwości jednak odnotowujemy pewien postęp no bo są działania z zakresu „polityki pamięci” jak na przykład te organizowane przez ”…Muzeum Pracy Przymusowej w Weimarze, internetowa baza danych „Losy Polaków 1939-1945”, która zawiera trzy miliony nazwisk, czy wspólny podręcznik do historii…”, z drugiej strony widać sporą liczbę punktów, w których mamy do czynienia z różnicami poglądów. Do tego jest jeszcze jątrzący PiS domagający się niebotycznych sum za szkody wyrządzone przez „narodowych socjalistów” w czasie wojny w Polsce i polska niechęć do „…powszechnie znienawidzonego w Polsce Nord Streamu…”. Wspólne „świętowanie” rocznicy mogłoby zdaniem Grossmann pomóc w zrozumieniu wielu problemów i równocześnie wyrazić uznanie dla tych, którzy przez lata pracowali nad polsko – niemieckim pojednaniem.Frankfurter Rundschau  (Jan Opielka) nawiązując do rocznicy wybucho wojny wspomina o idei budowy Domu Polsko Niemieckiego w Berlinie. Opielka zauważa też polskie zbrojenia i ze zdiwieniem, czy może penym rozczarowaniem stwierdza, że wskazują na to, iż Polacy zachowują się tak jakby zakładali, że ich ktoś „sprzeda”, zdradzi, a tymczasem są przecież członkami UE, NATO, a przecież „…W Berlinie ten ważny aspekt oraz późniejsze zbrodnie popełnione przez Niemców (i Sowietów) w Polsce, jak również ciążące do dziś traumy mogą w nadchodzących latach zyskać nową i potężną platformę. W samym sercu stolicy Niemiec ma bowiem powstać Dom Polsko-Niemiecki, miejsce pamięci i spotkań, w tym duży symboliczny pomnik…” (cyt. za DW). Przy okazji zauważa, że jakkolwiek wyliczona przez PiS suma reparacji była niemożliwa do wyegzekwowania to równocześnie „…nie była bynajmniej absurdalna…”. W tym kontekście częścią zadośćuczynienia ma być  właśnie Dom Polsko Niemiecki, który ma informować o tym co się w Polsce w czasie wojny działo „…Ponieważ Niemcy są stosunkowo dobrze poinformowani o Holokauście, ale wielu nie wie, jak brutalna była okupacja w Polsce…” jak zauważa Slavik interlokutorka Opielki. Kolejny dyskutant dziennikarza (Robert Parzer) zaprzecza jednak, by „Dom” miał być elementem zadośćuczynienia bo nie da się zadośćuczynić tym zbrodniom jakie zostały w Polsce popełnione, natomiast niewątpliwie pomoże on wypełnić wyrwy w niemieckiej swiadomości historycznej.

31.08.24

Deutsche Welle (Joanna de Vincenz) w rozmowie (o Republice Kosmopolskiej) z pisarzem Arturem Beckerem porusza temat identyfikacji narodowej i poszukiwania tożsamości (polskiej, niemieckiej !?) na naszą dzisiejszą rzeczywistość, moim zdaniem jednak nie do końca rozumie co pisarz chce jej (i nam) powiedzieć. W trakcie rozmowy, i jakby zupełnie przypadkowo, Becker pokazuje też, na przykładzie działania Karla Dedeciusa, niemieckie uwikłania w dialog z komunistami i pewne wynikające z tego konieczności ograniczające wyraźnie wolność (nie tylko wypowiedzi). Kończąc rozmowę Becker zauważa brak zrozumienia Niemców dla Polaków, Ukraińców i generalnie „środkowych Europejczyków” co wynika z tego, że mają oni „…w głowie Jałtę…”.

1.09.24

„Jesteśmy winni Polakom pamięć” to słowa Annaleny Baerbock (podjęte przez część niemieckich mediów) podczas organizowanych 1 września uroczystości przygotowanych przez Deutsches Polen Institut z Darmstadt. Minister przy okazji wspomniała o Domu Polsko Niemieckim jako pomniku pokazującym ciepienia Polaków w czasie II Wojny Światowej. Claudia Roth zauważyła, że  szczerość jest konieczna i istotna we wzajemnych kontaktach i stwierdziła, że istnieje wyraźna konieczność przybliżenia Niemcom wiedzy o niemieckiej okupacji na terenie Polski. Frankfurter Allgemeine Zeitung przypomniała, że to (faktycznie) Wieluń stał się pierwszym obiektem niemieckiej wojny napastniczej w 1939 roku, internetowe wydanie gazety zamieściło reportaż na ten temat pokazując przy okazji bezsens i nieludzkie oblicze tego ataku. Przy okazji zwrócono uwagę na to, że Claus Schenk von Stauffenberg był jednym z żołnierzy Wehrmachtu wkraczających do zniszczonego miasta, w swoim albumie umieścił podpis „zwycięski pochód”. Znajdował się on tuż koło zdjęć polskich trupów i palących się zabudowań Wielunia. O przebaczenie za zbrodnie prosił Frank Walter Steinmeier, a historia miasta zaczęła inspirować wizyty turystów z Niemiec. Portal WEB.DE przeprowadził rozmowę z Paulem Ziemiakiem , który stwierdził „…Polska czuje się niewystarczająco słuchana przez Niemcy, szczególnie w kwestii polityki obronnej …Niemcy powinny przestać pouczać Polaków o europejskich wartościach…nastał nowy początek w stosunkach polsko-niemieckich…teraz to Niemcy muszą się wykazać…”.

Wnioski

Jak więc Państwo widzicie ton informacji, przekazywanych przez niemieckie media dotyczących Polski pozostaje niezmienny. Upraszczając powtórzmy więc, PiS to zło, „uśmiechnięta Europa” i przyszłość kraju to ci z Koalicji Obywatelskiej starający się ze wszystkich sił naprawić to co zepsuto w latach 2015 – 2023. Kolejna trudność i przeszkoda w „normalizowaniu” sytuacji w kraju to Prezydent RP, ale to też już wiemy bo w ślad za niemieckim ekspertami sygnalizowałem to już poprzednio. Co ciekawe nic , absolutnie nic z tego co się w Polsce dzieje nie jest w stanie zmienić obrazu naszego kraju serwowanego sąsiadom zza Odry. Ani rzeczywiste i rzekłbym permanentne łamanie prawa, ani napływające informacje o wpadkach gabinetu osobliwości kierowanego przez Donalda Tuska, o których niemieccy korespondenci muszą przecież wiedzieć, a one nie docierają do czytelnika. Szpiegowski skandal z udziałem Rubcowa, który można połączyć w bardzo prosty sposób z „aferą Pegasusa”, wtargnięcie do telewizji (wymieniam zdarzenia bez zachowania chronologii), akty notarialne dotyczące powyższej sprawy napisane i wprowadzone w życie w ciągu kilkudziesięciu minut co jest fizycznie niemożliwe co wie każdy kto podpisywał taki akt (choćby dotyczący sprzedaży małego mieszkanka), zatrzymanie Marcina Romanowskiego bez zwracania uwagi na obowiązujący immunitet … i tak można wymieniać jeszcze długą chwilę. Słowa krytyki padają pod adresem rządu tylko tam i wtedy, gdy mowa o kwestiach imigracyjnych. Tu niemieccy komentatorzy (w większości) podzielają opnie, że Tusk i jego gabinet traktują starających się przekroczyć nielegalnie polsko – białoruską granicę tak samo albo gorzej niż ich „narodowo – konserwatywni” poprzednicy. Ma to, moim zdaniem, służyć rządzącym jako pewnego rodzaju alibi polityczne. Dość istotną rolę w relacjach, którymi się zainteresowałem znajdują kwestie historyczne. Wiadomo kolejne rocznice wybuchu Powstania Warszawskiego i II Wojny Światowej. Pojawia się wiele tekstów prasowych, dyskusji dotyczących tych kwestii. Czy widzimy jakąś zmianę w stosunku do lat ubiegłych !? Odpowiedź jest, niestety, banalnie prosta – oprócz tradycyjnie powtarzanych rocznicowych ‘zaklęć” o nikłej wiedzy niemieckiego społeczeństwa na temat polsko – niemieckiej przeszłości w latach 1939 – 1945, skali zbrodni popełnionych przez Niemców na Polakach, grabieży polskiego mienia, konieczności polsko – niemieckiego dialogu i uszanowania „polskich idiosynkrazji”, artykułowanych z regularnością dobrego zegarka nie dowiemy się nic nowego. Do tej stałej „karty dań” dodać jeszcze musimy i ciągłe wzmianki na temat budowy „Domu Polsko – Niemieckiego”, który ma stać się według niemieckich mediów, jednym z istotnych elementów polsko niemieckiego dialogu i pojednania już nawet tylko poprzez sam fakt ciągłego wspominania o tym przedsięwzięciu. Biorąc pod uwagę ślimaczące się działania na rzecz stworzenia tej inicjatywy, ocierający się o banał planowany profil działania Instytucji, zależności (proszę się domyślić o co mi chodzi) i historyczną wizję naszych stosunków prezentowaną przez ludzi mających tworzyć program i samą placówkę trudno spodziewać się by wspomniane wyżej polskie „idiosynkrazje” mogły być wyciszone, dzieje wzajemnych stosunków przedstawione obiektywnie, a dialog mógł wejść na oczekiwane przez Polaków tory. Piszę to z prawdziwym smutkiem i niepokojem. Jeśli dodamy do tego fanfary z okazji powołania nowego pełnomocnika polskiego Ministra Spraw Zagranicznych ds. polsko niemieckiej współpracy społecznej i przygranicznej, którym został Krzysztof Ruchniewicz mający „plecak pełen pomysłów”, wśród których brak istotnych i potrzebnych do uczciwego i szerokiego polsko niemieckiego dialogu konkretów i problemy z polsko niemieckim podręcznikiem dopuszczonym własnie do użytku przez Ministerstwo Edukacji Narodowej, to trudno być optymistą. Dalej poruszamy się w obszarze „kiczu pojednania” przypominającego zaklinanie, za wszelką cenę rzeczywistości, która nie chce się zmienić, a zmieć się może tylko w warunkach rzeczowej i uczciwej dyskusji, w której obie strony będą się wsłuchiwać w swoje głosy i będą starć się rozumieć swoje argumenty. Teraz tego nie widać.

[dr Piotr Łysakowski - polski historyk, menedżer i działacz społeczny, założyciel i wieloletni szef Polsko-Niemieckiej Współpracy Młodzieży, doktor nauk humanistycznych, w latach 2005–2006 sekretarz stanu w Ministerstwie Sportu]

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Niepokojące doniesienia z granicy. Straż Graniczna wydała komunikat

ZOBACZ RÓWNIEŻ:"Tylko 16 rodzin". Znamy wynik kontroli poselskiej PiS w MSWiA ws. wsparcia na odbudowę po powodzi

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Zełenski: To jedyny sposób na przetrwanie Ukrainy



 

Polecane
Emerytury
Stażowe